7 minute read

Dragon Sway

Pasjonat metalu w każdej postaci

Warzy to jeden z pionierów heavy metalu w Japonii, zaangażowany w tamtejszą scenę podziemną od połowy lat 80. Ostatnio powrócił jednak do korzeni: zrezygnował na chwilę z death i thrash metalu, wraz z międzynarodowym składem, z norweskim wokalistą Jonem-Egilem Ramslie na czele, powołał do życia zespół heavy/power metalowy. "Bloodlust Awaken" jego debiutancki album - Warzy liczy, że zostanie przyjęty na tyle dobrze, że zespół zdoła nagrać kolejną płytę.

Advertisement

HMP: Czy Dragon Sway nie miał być początkowo twoim pobocznym projektem, w którym chciałeś pograć trochę lżej, bardziej tradycyjnie i odpocząć od death/thrash metalu Hate Beyond? Warzy: Najpierw przez długi czas grałem w thrashmetalowym zespole Narcotic Greed. Potem zacząłem szukać czegoś własnego, ukierunkowanego na thrash metal i założyłem Hate Beyond. Natomiast Dragon Sway jest zespołem w którym chciałbym grać klasyczny, melodyjny metal, ale bez odcinania się od thrashu. Nigdy nie słyszałem o takim zespole jak nasz, więc nic dziwnego, że ty i inni fani jesteście nim zaciekawieni.

Z racji twego wieku takie klasycznie dźwięki mnie muzyka rockowa i metalowa, miałem wtedy może z dwanaście lat. Oczywiście nie miałem wówczas wokół siebie kolegów grających w zespołach, więc sięgałem po magazyn Young Guitar, słuchałem muzyki i szukałem nut, uczyłem się gry na gitarze sam.

Dwa albumy Hate Beyond, do tego płyta Dragon Sway - wygląda na to, że pandemia dała wam sporo wolnego czasu i wiedzieliście jak go wykorzystać? Hate Beyond aktualnie wydał łącznie siedem albumów. Mieszkamy daleko od siebie, więc w każdym kraju sytuacja wygląda inaczej (ja i basista mieszkamy w Japonii, a wokalista i perkusista we Francji). Wydaje mi się, że to właśnie od Francji i Włoch Covid-19 zaczął

musiały ci towarzyszyć od najmłodszych lat, pewnie więc z tym większą przyjemnością do nich wróciłeś? Muzyką zainteresowałem się, gdy usłyszałem japońskie zespoły rockowe typu Hound Dog, Komodo Band i Lazy (później Loudness), miałem wtedy około dziesięciu lat. Uwielbiałem też zespół techno Y.M.O. (Yellow Magic Orchestra), fascynował mnie. Potem do Japonii przywędrowała NWOBHM (Nowa Fala Brytyjskiego Heavy Metalu). Zaszokowała nas okładka pierwszego albumu Iron Maiden, powstało Loudness, a japoński heavy metal stał się popularny również w Japonii. Natychmiast kupiłem tanią gitarę elektryczną i pochłonęła

Foto:DragonSway

zdobywać w Europie "popularność". Wkrótce nasze wypady zostały ograniczone, a francuscy muzycy nie mogli nagrywać w studiu. W tym czasie w Japonii nie było takich problemów z pandemią, więc byliśmy pochłonięci komponowaniem i aranżowaniem. Mieliśmy dużo wolnego czasu, ale kwestia finansowa, która podtrzymywała życie naszych rodzin, była zagrożona.

Plusem powstania Dragon Sway jest też to, że z czasem zwerbowałeś do Hate Beyond Kenjiego i Maxa? Zgadza się, mamy wokół siebie kilku utalentowanych ludzi, poza tym trudno jest znaleźć kogoś, kto ma prywatne studio.

Ciekawa jest też historia twego spotkania z Jonem-Egilem Ramslie - od początku myśleliście, że dobrze byłoby spróbować coś razem stworzyć i w końcu się udało? Tak, od razu po usłyszeniu jego głosu, zaproponowałem coś takiego. Na przestrzeni czasu odwiedziłem wiele krajów, poznałem wielu muzyków z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Był okres, w którym prowadziłem sklep z instrumentami, było to w Bangkoku, stolicy Tajlandii. Mniej więcej w tamtym czasie rozwinęła się tajska firma Shark Effect i wypuściła przester sygnowany moim imieniem Warzy Drive. Było to około 2014 roku. Wtedy też Jram (Jon-Egil Ramslie) uczęszczał do szkoły zawodowej w Tajlandii, pewnego dnia odwiedził mój sklep i zobaczył Warzy Drive; był pod wrażeniem jego brzmienia. Skontaktował się ze mną przez Facebooka z propozycją spotkania. W tamtym okresie śpiewał i grał na gitarze w zespole Kilgore, gdy przesłuchałem ich CD, od razu zwróciłem uwagę na wokal. Był niesamowity! Zaproponowałem mu współpracę, a on bez wahania się zgodził. Po tym każdy z nas odjechał do swojego kraju, i powrócił do pracy ze swoim zespołem. Minęły lata, Jram wziął udział w nagrywaniu mojej solowej płyty "Doppelgänger's Deceit", wydanej w 2019 roku, na której nagrałem z nim jeden utwór. Okazało się to iskrą, która zapoczątkowała długo wyczekiwaną współpracę. Szybko rozpoczęły się prace nad naszym nowym projektem, jakim okazał się Dragon Sway.

Praca nad "Bloodlust Awaken " obfitowała w jakieś niespodzianki czy zaskakujące sytuacje? Zawsze zgadzaliście się ze sobą co do ostatecznego kształtu poszczególnych kompozycji, czy też do chodziło do jakichś różnic zdania, a może nawet tarć, chociaż cała muzyka jest twojego autorstwa? Szanujemy wzajemnie nasze opinie. Jednak wszystkie utwory, które są na tej płycie zostały zrobione w jak najlepszy możliwy sposób. Nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.

Postawiliście na dość długie i zróżnicowane utwory - to kolejne, celowe nawiązanie do najlepszych lat takiej muzyki i zarazem swoista przekora wobec faktu, że na streamingowych playlistach dominują raczej krótsze utwory? Nigdy nie uważałem, że utwory muszą być długie czy krótkie. Kiedy tworzyłem dobry utwór to po prostu okazywało się, że jest dłuższy. Jednak nie za bardzo lubię zbyt długie kompozycje, tak jak niektóre utwory Dream Theater.

Ten delikatny posmak thrashu choćby w "Assassination " to nie przypadek, jak sądzę? Utwór "Assassination" najpierw grałem z Narcotic Greed i Hate Beyond, przez wiele lat przybierał różne formy. Teraz dzięki Dragon Sway ujrzał światło dzienne. Zawsze chciałem grać utwory takie jak ma Judas Priest, które prą mocno do przodu. Ten utwór wyewoluował, jest czymś w rodzaju zderzenia z "Painkiller". Dzięki muzykom z którymi teraz pracuję będę mógł iść w tę stronę i rozwijać ją. Sprawia mi to ogromną radość.

Fajnie wyszedł wam ten bonusowy utwór "Dream Fantasy " Loudness. Pewnie uwielbiasz ten zespół, a ich czwarty album "Disillusion " z 1984 roku należy do twoich ulubionych, stąd ten wybór? Tak, uwielbiam Loudness ale tylko ich starszą muzykę, z czasów, gdy doszedł do nich perkusista Munetaka Higuchi. Kiedy w 2019 roku dołączył do mnie Jram, by zagrać na moim solowym albumie "Doppelgänger's Deceit", zrobiliśmy ten utwór. Bardzo nam się spodobał efekt końcowy, więc postanowiliśmy nagrać go ponownie na potrzeby Dragon Sway. Oryginalnym wokalistą jest Minoru Niihara, ale głos Jrama jest podobny do Michaela Vescery, nie sądzisz? Myślę, że jego głos pasuje do każdego utworu Loudness.

Myślisz, że dacie radę grać tak długo jak oni, skoro Loudness w ubiegłym roku obchodzili 40-lecie nieprzerwanego funkcjonowania, czy to już nie te czasy? Akira Takasaki jest najlepszym gitarzystą (dla mnie i dla wszystkich innych fanów), do tego jako jako jedyny zachował aktywność i wciąż gra w Loudness.

Praca nad nową płytą to nie tylko satysfakcja z kształtujących się na waszych oczach utworów czy rozwój artystycznych wizji, ale też często momenty zwątpienia czy znużenia, gdy dana kompozycja nie wychodzi, nie zmierza od razu we właściwym kierunku mimo wszystko są to chyba jednak niezapomniane chwile, a satysfakcja na koniec tym większa? 80-90 procent albumu jest już gotowe w mojej głowie. Nie ma chwil zwątpienia czy znużenia, jeśli już, to tylko podczas komponowania solówek. Czasem siedzą mi w głowie ciągle te same frazy, wtedy odpuszczam na kilka dni i staram się nie myśleć o danej kompozycji. Po tym czasie zazwyczaj problem znika i w 30 minut mam gotowy materiał.

Zdradzisz który z tych ośmiu utworów powstał najszybciej, a który przysporzył wam najwięcej problemów? Wszystkie zajęły mi mniej więcej tyle samo czasu. Pomysły przychodzą mi do głowy naturalnie, często podczas komponowania. Nie było żadnych problemów.

Kim jest Monica Charlott Rundqvist, współautorka większości tekstów na waszym debiutanckim albumie? Pochodzi z Norwegii, jest malarką i czasem pisze wiersze. Jram skontaktował się z nią i wspólnie napisali tekst pasujący do mojego utworu. niła, bo pewnie i tak nie zdołalibyście spotkać się w czasie jednej sesji? Działalność zespołu nie przebiega tak jak się spodziewałem, teraz wszyscy są przygnębieni.

Będąc międzynarodowym konglomeratem będziecie mieli na pewno trudniej niż rdzennie japońskie, norweskie czy francuskie zespoły - Dragon Sway pozostanie z konieczności studyjnym projektem, czy może planujecie koncerty, jak sytuacja związana z pandemią już się unormuje? Oczywiście, w przyszłości planujemy koncerty. Możliwe będą występy zarówno Dragon Sway, jak i Hate Beyond! Praca z nimi to sama przyjemność. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami, ale i świetnymi przyjaciółmi. Nie ma samolubnych czy szalonych muzyków w tych zespołach, oczywiście poza mną (Ha!). Jestem pewien, że to się uda.

Foto:DragonSway

Podpisanie kontraktu z firmą Steel Shark Records było dla was spełnieniem marzeń w tym sensie, że nie chciałeś brać na barki kolejnego zespołu we własnej wytwórni, wolałeś skupić się na twórczym aspekcie funkcjonowania Dragon Sway? Moja wytwórnia specjalizuje się w thrash metalu, szukałem więc wytwórni, która byłaby zainteresowana naszą muzyką. Stwierdzenie że: "nie chciałem brać na swoje barki innego zespołu we własnej wytwórni" to błędna opinia (Ha!), ponieważ w Japonii wydaję japońską wersję tej płyty w mojej wytwórni Jackhammer Music. Oczywiście, kilka innych japońskich wytwórni jest również zaangażowanych w ten proces, ale Jackhammer Music jest jedną z tych większych.

Wiesz już w jakim kierunku pójdziecie na następnym albumie, czy przyszłość jest dla was pod tym względem wciąż wielką, a więc i ekscytującą, niewiadomą? Przed kolejnym krążkiem, chcę dobrze zareklamować nowy album, żeby dużo osób go odsłuchało, a następnie poszło na nasz koncert. Wtedy nagramy drugą płytę. Szkoda, że niektórzy ludzie jeszcze nie słuchali tak wspaniałego albumu, prawda?

Wojciech Chamryk, Szymon Tryk, Szymon Paczkowski

This article is from: