8 minute read

Sabaton

Advertisement

Twój najlepszy koszmar i najgorszy sen

Wywiad z wokalistą Sabaton Joacimem Bordenem przeprowadziłem jeszcze przed najazdem Rosji na Ukrainę, nie mniej jednak widmo konfliktu zbrojnego już wisiało w powietrzu od dłuższego czasu. Mając zatem po drugiej stronie rozmówcę tak bardzo zafascynowanego konfliktami zbrojnymi, nie mogłem nie zapytać o ewentualną trzecią wojnę światową (która to, mimo że ciągle jest mało prawdopodobna, to jednak wydaje się bardziej realna, niż wtedy). Było też jednak sporo weselszych wątków naszej rozmowy. Zresztą sami przeczytajcie.

HMP: Wasz ostatni album nosi tytuł "The Great War, nowe wydawnictwo nosi tytuł "The War to Ends All Wars " . Kurde, nie za dużo trochę tych wojen? (śmiech) Joacim Broden: (śmiech) Jeśli pytasz o użycie słowa "War" w tytule albumu, to poza wspomnianymi przez Ciebie krążkami, użyliśmy go jeszcze w tytule "The Art Of War". Nie mamy z tym słowem kompletnie żadnego problemu.

Wspomniany już "The War to Ends All Wars " to drugi krążek Sabaton poświęcony pierwszej wojnie światowej. Uważasz ten konflikt za bardziej interesujący, niż te, które miały miejsce w późniejszym okresie? Niekoniecznie. Jest co najmniej równie interesująca, jak druga wojna światowa. W moim odczuciu w naszej twórczości nie poświeciliśmy jej jednak zbyt wiele uwagi. Całe albumy "Coat to Arms" oraz "Heroes" opowiadają o drugiej wojnie światowej. Dosłownie każdy że ciężko mi jakieś konkretne wybrać. Nie powiem o konkretnym wydarzeniu, ale o pewnych kwestiach związanych za całą tą wojną, które są bardzo istotne, a o których ludzie nie mówią. Jest to pierwszy konflikt, w którym użyta naprawdę nowoczesnego uzbrojenia. Pierwsza wojna, w której użyto na przykład łodzi podwodnych, samolotów. Możemy zobaczyć tam ogromny rozwój, jaki przeszedł cały przemysł militarny. Z drugiej zaś strony nie można zapomnieć, że w tamtych czasach armie wielu słabiej rozwiniętych państw ciągle poruszały się konno. Zatem z racji otaczających ich wydarzeń, musieli szybko zaopatrzyć się w nowoczesne maszyny śmierci.

W jednym z wywiadów stwierdziłeś, że Twoim ulubionym bohaterem wojennym jest nasz rodak Witold Pilecki. Jest to jednak postać związana z druga wojną światową. Masz swojego ulubionego bohatera, który

numer, jaki się na nich znalazł. Pojedyncze utwory poświęcone drugiemu światowemu konfliktowi znalazły się na większości naszych pozostałych płyt. O tym, by poświęcić album pierwszej wojnie światowej, myśleliśmy już ładnych parę lat temu, jednak dopiero w ostatnim czasie udało się to zrealizować.

Czy podczas wspomnianego konfliktu miały miejsce jakieś wydarzenia, którym szczególnie poświęcasz swoją uwagę? (śmiech) Trudne pytanie. Było ich tak wiele,

Foto:Sabaton

wsławił się heroicznymi czynami podczas pierwszej wojny światowej? Uwierz mi, jest ich wielu. Trudno mi jednoznacznie wybrać jedną osobę, ale jeśli już muszę to zrobić, to będzie to Lawrence of Arabia. Chodzi tu może nie tyle o samą jego postać, ale o legion, którym dowodził. Nie można tu nie wspomnieć o Milunce Savić, która jest najbardziej odznaczoną kobietą w historii wszystkich wojen. the Black" . Dokładnie.

Poruszanie tematyki wojennej w pewnych kręgach może być odbierane jako coś kontrowersyjnego. Wy również doświadczyliście tego w skrajnej wręcz formie. Mam tu na myśli pogróżki śmierci ze strony argentyńskich fanatyków. Powodem był fakt, że zaśpiewałeś o wojnie o Falklandy z brytyjskiej perspektywy. Nie jest to nic fajnego, gdy ktoś Ci grozi śmiercią. Nawet jeśli wszystko wskazuje, że nie jest to do końca poważne, to część twojego mózgu zawsze będzie podpowiadać "a co jeśli oni tak na serio". Wystąpiliśmy już w Argentynie po tym zdarzeniu. Nie spowodowało to, że całkowicie odwróciliśmy się od tamtejszych naszych fanów. Wielu z nich doskonale rozumie, że jest ogromna różnica między opowiadaniem historii a stanowiskiem politycznym. W wielu przypadkach słuchacze oczekują od muzyki, by miała ona przesłanie, czy to religijne, czy polityczne, czy jeszcze jakieś inne. Kiedy kręcisz film opowiadający historię o wojnie, to jest ok. To po prostu opowiadanie historii i zazwyczaj dla nikogo nie ma większego znaczenia, z jakiej perspektywy to robisz. Nikt nie oskarżał Stevena Spielberga o nazizm z powodu "Listy Schindlera".

Obecnie żyjemy w bardzo niepewnych czasach. Myślisz, że militarny konflikt na skalę światową jest dziś możliwy? Nie wiem, jednak sporo rzeczy wskazuje na to, że taką opcję należy dość poważnie rozpatrywać. Jakie będą tego efekty… Myślę, że najlepiej podsumował to Albert Einstein. Powiedział on, że nie ma pojęcia, jaka broń zostanie wykorzystana podczas trzeciej wojny światowej, ale jest święcie przekonany, że podczas czwartej będą to kamienie i kije.

Czasy są niepewne również z innych przyczyn. Główna z nich jest pandemia, która poważnie uderzyła w rynek muzyczny. Szczególnie ucierpiały takie zespoły, jak Sabaton, dla których granie koncertów jest głównym źródłem dochodów. Jeśli chodzi o główne źródło dochodów, to masz absolutną rację. Jeśli cofniemy się do samych początków pandemii, to wszystko stało pod jednym wielkim znakiem zapytania. Nie wiedzieliśmy, jak długo potrwają restrykcje i ograniczenia wprowadzane przez różne rządy. Ciągle pojawiały się informacje o nowych mutacjach i rosnącej liczbie zakażeń. Nie mieliśmy możliwości zagrania w bardzo wielu państwach i musieliśmy odwoływać zaplanowane trasy. Daj spokój.

Nie mniej jednak podobnie jak wiele innych kapel znaleźliście doraźne wyjście z tej chorej sytuacji. Mam tu na myśli koncerty streamingowe. Jak się czułeś, śpiewając na scenie i nie mogąc spojrzeć fanom bezpośrednio w oczy? To jest pojebane, nienawidzę tego uczucia (śmiech). Nie mnie jednak mając do wyboru granie takich koncertów, a niegranie ich wcale, zdecydowanie wybieram tą pierwszą opcję. W czasie pandemii zagraliśmy dwa takie gigi. Poza tym zagraliśmy na dwóch festiwalach w Europie oraz na trzech festiwalach w Ameryce. Powiem Ci, że teraz jeszcze bardziej doceniam fakt, że mogę występować przed żywymi ludźmi. Sama koncepcja streakingu w ogóle do mnie nie przemawia. Uwielbiam widzieć tysiące ludzi przed sobą i ewentualnie taki koncert puścić jako audycję internetową. Wtedy to ma dla mnie sens. Tłum fanów, poza grającym zespołem stanowi istotę dobrego metalowego show. To on w dużej mierze tworzy koncertową atmosferę.

Wspomniałeś wielkie tłumy. Jeśli chodzi o szeroko pojętą scenę metalową, to jest dosłownie kilka kapel, które są w stanie wypełnić stadion. Wiadomo przecież, że ani Iron Maiden, ani Metallica nie będą grać wiecznie. Czy wśród młodszych zespołów jesteś w stanie dostrzec jakichś ich następców? Nie wiem, czy nam się to uda, ale na pewno będziemy do tego dążyć (śmiech). Jest oczywiście masę kapel, które są na dobrej drodze ku temu. Jedną z nich jest na przykład Rammstein. Niestety, dzisiaj mamy tendencję do sezonowych gwiazdek. Jakiś zespół nagra świetną płytę, jest o nim głośno, gra dla dużej publiczności, a pięć lat później mało kto w ogóle o nim pamięta. Między innymi dlatego ciężko tu wskazać zespół, który za kilka czy kilkanaście lat byłby postrzegany jako mega gwiazda wychodząca daleko poza metalowe środowisko.

Dobra, dobra, to kiedy ten Wasz koncert na Stadionie Narodowym? Za dziesięć lat, czy może trochę wcześniej? (śmiech) Powiem Ci, że zrobimy wszystko, by do niego doszło jak najszybciej! (śmiech) Jeśli natomiast nie wydarzy się to nigdy, to nikt z nas nie będzie tym faktem załamany. Kocham grać i będę to robił bez względu na okoliczności.

Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach, ale w Polsce Sabaton jest zespołem, którego popularność wyszła daleko poza wąski metalowy krąg. Słuchają Was u nas nawet ludzie, którzy poza tym z metalem nie mają absolutnie nic wspólnego. Czy będąc w innych częściach świata, bywasz rozpoznawany na ulicach przez zwykłych ludzi? Czujesz się czasem jak jakaś pieprzona gwiazda? To zależy od konkretnego kraju. W każdym mamy nieco inną grupę słuchaczy. Wiadomo, że wraz ze wzrostem naszej popularności w świecie metalu, gdzie niegdzie zaczęli się nami interesować ludzie spoza środowiska. Wiesz, niektórzy nawet nas nie postrzegają jako zespół metalowy, bo dla nich metalem można nazywać tylko ekstremalny black i death. U nas w Szwecji, podobnie jak w Polsce mamy bardzo wielu fanów, którzy nie identyfikują się z metalową subkulturą. Inaczej natomiast sytuacja wygląda w Ameryce Południowej. Tam trafiamy tylko do twardych metalheadów.

Foto:Sabaton

Pomówmy może jeszcze trochę o nowym albumie "The War to Ends All Wars " . Otwiera go kawałek "Sarajevo " . Byłeś kiedyś w tym mieście? Nie, choć bardzo bym chciał.

Jednak nie śpiewasz o nim po raz pierwszy. Tak, pewnie mówisz o utworze "We Burn". On akurat dotyczył wojny etnicznej w dawnej Jugosławii i tekst tego utworu jest dość brutalny. Jest to historia dość świeża i oczywiście dla wielu, już sam ten fakt może czynić ją bardzo interesującą. Jeśli jednak spojrzysz na to, co robiliśmy później, mam tu na myśli konkretnie takie albumy, jak na przykład "Carolus Rex" opowiada o szwedzkim imperium, a "Heroes" o drugiej wojnie światowej. Potem były "Tha Last Sand" and "The Great War". Jest naprawdę sporo ciekawszych historii do opowiedzenia.

Skąd pomysł na to intrygujące zwolnienie w środku tego utworu? Mówisz o "Sarajevo"?

Dokładnie. Widzisz, ten kawałek opowiada pewną historię i muzyka rozwija się w nim razem z tekstem. To zwolnienie ma być odpowiednikiem przełomu w całym konflikcie. A dobra, nie będę Ci ściemniał. Wpadliśmy na ten pomysł, będąc po dużej ilości alkoholu (śmiech).

Te dyskotekowe bity w "Soldier of Heaven ' to też efekt alkoholu? Nie nazwałbym tego "dyskotekowymi bitami". To regularna praca bębnów. To takie "tu-tutu-tu" to sampel zainspirowany popem z lat osiemdziesiątych. Zrobilismy to raczej typowo dla fanu oraz w pewnym stopniu też dla urozmaicenia. Potem pojawia się już charakterystyczne dla nas "dudu-dudu-dudu".

Nie tak dawno przeprowadziłeś się do Norwegii. Miało to jakiś realny wpływ na Twoje codzienne życie? Nie, nie powiedziałbym. Moja żona jest Norweżką. Cały czas mieszkam też niedaleko swojego rodzinnego miasta Falun. To tylko jakieś cztery godziny drogi samochodem od miejsca, w którym obecnie jestem zameldowany. Szwedzi i Norwegowie to narody bardzo zbliżone do siebie, jeśli chodzi o mentalność.

Bartek Kuczak

This article is from: