8 minute read

Savage Grace

Advertisement

Gotowi na rock 'n' roll!

Savage Grace to jedna z ikonicznych formacji lat 80. z gatunku speed metalu. Od lat, niestety, jej status jest dość niejasny. Chris Logue, jedyny oryginalny członek, ale też założyciel, w krótkiej rozmowie wyjaśnia wątpliwości. Zespół wraca i jest potężniejszy, niż kiedykolwiek! Miło było więc zadać parę pytań. Chris to pozytywny gaduła, ale też można odnieść wrażenie, że nie każdy temat był dla niego wygodny. Cóż, sam powiedział, że robił w życiu wiele i długo by opowiadać… Cieszmy się jednak, że mimo wszystko dał radę. To, co macie przed sobą to krótka, ale myślę, że interesująca, wymiana zdań.

HMP: Przygotowałem trochę pytań dla magazynu Heavy Metal Pages. Bardzo mi miło, że masz chwilę, żeby rzucić na nie okiem… Sądzisz, że współcześnie, teraz, muzyka heavy metalowa jest tak samo popularna wśród młodych ludzi jak wtedy, kiedy Ty zacząłeś działać z Savage Grace? Chris Logue: Kiedy zakładałem Savage Grace w roku 1981, heavy metal zdecydowanie nie był popularną muzyką w Los Angeles. Królował wtedy punk i new wave. Metal stawał się bardzo popularny w Europie. Kilka lat zajęło, by Stany Zjednoczone też złapały bakcyla. Myślę, że heavy metal zawsze będzie miał fanów na całym świecie. Wygląda na to, że to jest cykliczne.

Wracasz czasem do tamtego okresu, kiedy jako młody chłopak snułeś plany o podboju muzycznego świata? O, tak! Mam wiele wspomnień. Sporo o nich napisałem w mojej książce. I tak, byłem młody oraz miałem marzenia o podboju świata. (śmiech)

Pytam, bo na przestrzeni ostatnich dwóchtrzech lat ukazało się kilka reedycji klasycznych płyt Savage Grace. Podczas prac nad nimi pewnie było sporo wspomnień - miałeś duży wkład w to, jak one wyglądają czy raczej każda z wytwórni zajęła się tym tematem sama? Każda wytwórnia miała swój pomysł na to wszystko i kiedy mnie o to prosili, dokładałem swoją cegiełkę. Prosili o zatwierdzenie całości, co robiłem.

Hooked On Metal Records, Hammerheart Records, No Remorse Records, Kill Again Records - jedni wznawiali tytuły na CD, drudzy na winylach… To wszystkie firmy, które chciały się tym zająć czy jakimś musiałeś niestety odmówić? Każda z tych wytwórni zrobiła przy reedycjach kapitalną robotę. Chyba nikomu nie musiałem odmówić…

Moim zdaniem to bardzo dobrze, że albumy Savage Grace pojawiają się na nowo. To ikoniczna muzyka tamtych czasów. Dla, myślę, całego gatunku heavy czy speed metalu. A czy Ty dostrzegasz, po wielu latach, jakieś mankamenty nie wiem, inaczej byś coś zrobił, napisał riffy czy w ogóle przerobił któryś z krążków z lat 1983 - 1987? Myślę, że te albumy przetrwały próbę czasu i mają swoje miejsce w historii heavy metalu. Nie, nie sądzę, że chciałbym zmienić cokolwiek na tych albumach.

Wy, jako Amerykanie, pewnie nie ignorowaliście tego, co dzieje się w Wielkiej Brytanii - tam na początku lat 80. eksplodował NWOBHM - jego echo pobrzmiewa także na debiucie Savage Grace "Master Of Disguise " . Słuchałeś sporo muzyki z Anglii kiedy Savage Grace dopiero się rozpędzał? Powiedziałbym, że Saxon miał na mnie największy wpływ. Kiedy usłyszałem "Wheels of Steel" w roku 1981, to już wtedy wiedziałem, że to jest kierunek, w którym chciałem podążać. Inspirowali mnie też Judas Priest, Iron Maiden, Michael Schenker Group, UFO, Accept, Scorpions.

Pewnie pamiętasz swój pierwszy raz z gitarą. Od razu trafił cię piorun muzyki metalowej czy uczyłeś się grać jakichś łagodniejszych melodii? Zacząłem grać, kiedy miałem szesnaście lat. Uczyłem się od Teda Nugenta, Cheap Trick, Molly Hatchett.

Z ręką na sercu, Chris, ja-cy wykonawcy wywarli na Ciebie wpływ na początku muzycznej drogi? Moimi największymi gita-rowymi inspiracjami byli Ted Nugent i Michael Schenker.

Reedycje albumów Savage Grace ukazują się, na szczęście, z oryginalną szatą graficzną. Trzeba oddać, że okładki były konkretne! (śmiech) Pamiętasz jakieś ciekawe anegdoty z sesji, gdy powstawały ikoniczne już zdjęcia psychicznego policjanta motocyklisty oraz słynnego kata, którym był Gene Hoglan…? Wszystkie sesje zdjęciowe na okładki były naprawdę szalone. Jedna zabawna historia jest z sesji do "Master of Disguise". Nadszedł dzień zdjęć i dość wcześnie dotarłem do studia Coreya Brandona na Laurel Ca-nyon Blvd. w Van Nuys, aby się przygotować. Corey nazwał swoje studio C.B.S. Wszyscy pojawili się na czas, z wyjątkiem modelki, Robin. Kiedy wszystko ustawialiśmy, Corey zapytał mnie, kto jest modelem, z którym mamy pracować. Powiedziałem mu, że naszą modelką jest Robin Bell. Nagle zazwyczaj szczęśliwa twarz Coreya zmieniła się w wyraz przerażenia. "Coś nie tak?", zapytałem. Sparaliżowany, ledwo odpowiedział: "Jest dobrze znana w branży. Mówi się o niej, że jeśli chcesz mieć wolny dzień, zatrudnij Robin Bell. Jest wielką diwą i rzadko pojawia się w pracy". "O mój Boże! Już po nas!" wrzasnąłem. Kilka minut później zadzwoniła Robin. Chwyciłem telefon, a ona powiedziała: "Jestem w CBS i nic nie wiedzą o sesji". "Masz na myśli CBS Television Studios na Fairfax?", zapytałem. "Tak, to duże miejsce z okiem, prawda?", warknęła z pewnością siebie. "To nie to CBS!", krzyknąłem. Dałem jej właściwe wskazówki i wreszcie się pojawiła. Kiedy Robin weszła, byłem pozytywnie zaskoczony. Wyglądała całkiem atrakcyjnie w swojej szkolnej spódnicy w kratę. Dziewczyny z branży porno w LA ubierały się tak w tamtym czasie, choć nie sądzę, żeby pracowała w tej profesji. Robin miała wiele blond pasemek. Miała też doskonale ukształtowane cycki, a sutki sterczały przez ciasną białą koszulkę. Corey był prawdziwym profesjonalistą za aparatem. Zdjęcia poszły gładko i zrobiliśmy kilka świetnych ujęć Robin przywiązanej do motocykla z kneblem w ustach. To była całkiem niezła sesja. Myślę, że wszyscy wtedy chcieliśmy ją tam przelecieć. Wszyscy oprócz Billa, który był gejem. Tego dnia również ustawialiśmy nowy skład Savage Grace. Mark Marshall był wspaniałym uzupełnieniem zespołu pod względem wizualnym i muzycznym. Kiedy dostaliśmy zdjęcia z sesji, byliśmy zachwyceni tym, jak wspaniale wyglądały. Ujęcia Robin, Billa i motocykla były dokładnie takie, jak tego chciałem. Zespół wyglądał zdecydowanie lepiej. Mieliśmy postawę, styl i intensywność. Wyglądaliśmy przekonująco.

Zanim poznałem Gene, poznałem jego siostrę, Lisę. On miał wtedy 16 lub 17 lat i już wtedy był wielgachnym typem. On nie chciał być katem, no chyba, że zasłonilibyśmy jego twarz i obiecali nigdy nie mówić, że to był on. Poprosiłem go o dołączenie do Savage Grace w roku 1986, ale odrzucił tę ofertę by zostać w Dark Angel.

Na okładkach były również półnagie kobiety. Chyba rzuciły na Ciebie urok, bo czytałem, że krążyły słuchy o tym, jakobyś po latach od grania muzyki zaczął przygodę z branżą filmów porno. Możesz się jakoś do tego odnieść? W Los Angeles światy heavy metalu i porno prze-platały się ze sobą. W takich klubach jak Rainbow czy Starwood zawsze przebywały osoby z tych środowisk. Tworzyły one bardzo interesującą, żywą i niebezpieczną atmosferę. Zawsze chciałem spotkać Tracy Lords. Ten temat powraca w mojej książce. Striptizerki i dziewczyny z filmów porno lubiły metalowców, a metalowcy lubili dziewczyny z branży porno z wielu powodów, wliczając w to seks i pieniądze. We wczesnych latach 80., zarabiały one sporo kasy.

Mam jeszcze jedno pytanie z kategorii trudnych. Chodzi o sprawę, w której byłeś aresztowany za praktykowanie medycyny bez licencji. Chris, jeśli pozwolisz zapytać - co to był za zwariowany epizod w Twoim życiu i skąd w ogóle wziął się pomysł, żeby "bawić" się w znachora? Mógłbym gadać godzinami o tym, co się wtedy stało i dlaczego byłem na celowniku, ale jako iż większość ludzi wciąż nosi maseczki na twarzach, by chronić się przed wymyślonymi zarazkami, wątpię, żeby to zrozumieli. Czy te tematy wpłynęły jakoś na trudności w pozyskaniu muzyków, by spróbować kontynuować działalność Savage Grace? Nie. Aktualnie mam w zespole najlepszych muzyków, lepszych niż kiedykolwiek miała ta formacja. Nowy album to udowodni.

W latach 1992- 2020 oprócz tych perturbacji, o których wyżej, zajmowałeś się czymś innym niż muzyka, czy też znajdowałeś chwilę na to, by pisać jakieś numery do szuflady? Zrobiłem sporo rzeczy w moim życiu. Za długo by opowiadać...

Pojawiało się coś od czasu do czasu, ale zdecydo-wanie rzadko - w roku 2010 była EP "Lost Grace " z ciekawymi nagraniami demo z roku 1983, a w 2021 roku wyszła płyta z kawałkami demo lat 1989-1991. Na razie fani Savage Grace muszą żyć piękną przeszłością. Czy możesz powiedzieć coś w temacie premierowych nagrań, co sprawi, że zaczną z nadzieją spoglądać w przyszłość? Nasz nowy album jest przepotężny. Prawdopodobnie jest to najpotężniejszy album w historii Savage Grace.

Życie, można rzec, samo pisze nowe utwory. Cała ta sytuacja z Covid-19 to materiał na całą płytę. Myślałeś o tym w ten sposób? Pisałem o podobnych rzeczach już w latach 80. Mamy też aktualne tematy na zbliżającym się nowym albumie.

Pytając całkiem serio to jak udaje Ci się funkcjonować w tych niepe-wnych czasach, zajmujesz się czymś co daje perspektywę normalnego życia? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, czy reaktywować Savage Grace, chyba, że to już kompletnie zam-knięty temat…? Powróciliśmy i jesteśmy gotowi na rock and roll. Czekamy tylko na odpowiednią wytwórnię.

Możesz coś powiedzieć na temat Kiko Shreda? Widzę, że figuruje jako jedyny członek zespołu oprócz Ciebie… Kiko jest świetnym gitarzystą, ogólnie jest świetnym gościem, który bardzo mi pomógł. Jednak, Savage Grace jest za małą platformą na jego granie. Żeby pokazać jego umiejętności, on musi być jedynym gitarzystą. Zgodziliśmy się więc z tym, że lepiej mu jest w jego zespole.

Jeśli teraz nie uda się rozkręcić grupy to rozważasz definitywne zawieszenie gitary na haku? Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by jak najszybciej wrócić na trasę.

No dobrze, życzę więc, żeby wszystko się ułożyło po Twojej myśli… Na koniec proszę o jakieś słowo dla czytelników Heavy Metal Pages…! Oczekujcie nowego albumu. Na razie!

Dzięki i dużo zdrowia Chris, trzymaj się!

Adam Widełka, Tłumaczenie: Szymon Paczkowski

This article is from: