16 minute read

Crystal Viper

Najzwyczajniej w świecie chcemy grać heavy metal

Advertisement

Ze słownika muzyków katowickiego Crystal Viper, chyba na trwałe wykreślono słowo "zastój". Ekipa Marty Gabriel wystrzeliwuje kolejne wydawnictwa, niby z karabinu maszynowego. Oczekiwanie na każdy kolejny album dodatkowo wypełniane są różnymi dodatkowymi przedsięwzięciami - ostatnio dostaliśmy choćby bardzo udaną, solową płytę Marty, w międzyczasie występ w ramach #RockOutSessions, a teraz fani ostrzą już zęby na nowe EP "The Last Axeman". I nie dajcie się zwieść nazwie - nie jest to żadna reedycja kompilacji z 2008 roku! Gdy tylko będziecie mieli szansę jej posłuchać, przekonacie się, że jakość Crystal Viper nic a nic nie traci na ilości wydawnictw i wzmożonej aktywności muzyków. Byłem więc tym bardziej podekscytowany na możliwość przeprowadzenia kolejnej już rozmowy z Martą. Jak zwykle, zaprezentowała się jako bardzo wdzięczny rozmówca, a oprócz nowej płyty, pojawiło się do przegadania sporo innych, ciekawych tematów - zapraszam do lektury.

HMP: Cześć Marta! Dużo się u Was ostatnio dzieje i nie ukrywam że bardzo mnie to cieszy - mam dzięki temu tę radość rozmawiać z Tobą po raz kolejny po niecałym roku od wydania "The Cult" . W międzyczasie pojawił się też Twój solowy krążek, a teraz mamy kolejne wydawnictwo Crystal Viper - nie dajesz o sobie zapomnieć! Marta Gabriel: Witaj Piotr, dziękuję za zainteresowanie i za wywiad. Tak, mam to szczęśwydać go jako singiel. W międzyczasie doszedł materiał nagrany w ramach #RockOutSessions, no i dołączyliśmy do składanki "A Tribute To Diamond Head", więc uzbierało się 6 utworów. Stwierdziliśmy, że skoro to już ma być mini album, który ze względu na koszta produkcji i tak pewnie będzie musiał być sprzedawany w cenie normalnej płyty, to dodamy do niego więcej materiału, żeby zyskał trochę na wartości. Mamy ogromny sza-

cunek do osób które nadal decydują się na zakup fizycznych nośników takich jak winyl czy CD, więc chcemy im dać jak najwięcej.

cie że jestem otoczona przez osoby które są równie kreatywne i nie mogą spokojnie usiedzieć w miejscu, no i że nasza wytwórnia bardzo mocno wspiera nasze działania i pomysły. Tak więc Crystal Viper to jedno, płyta solowa to drugie, a ja w międzyczasie pracuję nad czymś zupełnie nowym.

Gdy zobaczyłem tytuł Waszego nowego EP, zaliczyłem małego " zonka " … Zaraz, zaraz czy przypadkiem nie wydaliście już wcześniej płyty pod takim tytułem? Tak, faktycznie wydaliśmy podobny mini album kilkanaście lat temu, i pod takim samym tytułem. Tym razem zaczęło się od tego, że z okazji 15 rocznicy wydania naszej pierwsze płyty chcieliśmy odświeżyć "Axemana" i

Foto:CrystalViper

Właściwie to dosyć podobne wydania. Nowy "Axeman " różni się od starego przede wszystkim długością trwania. Poza tym jest nowa kompozycja, covery, nowy aranż klasycznego numeru, nagrania koncertowe (w tym przypadku to dosyć szczególna forma koncertu, ale jednak) - czyli właściwie taki sam przepis jak w 2008 roku, tylko w innych proporcjach. Zgadza się, ale tak naprawdę to wyszło to trochę przypadkowo. Miał być singiel, który w ciągu ubiegłego roku mocno się rozrósł. Dlaczego akurat "The Last Axeman "? Jak sądzisz, w czym tkwi fenomen tego utworu? Chyba możemy powiedzieć, że to Wasz największy przebój z pierwszej płyty. Mam wrażenie, że do żadnego z pozostałych nie powracacie tak chętnie. Kilka razy się zdarzyło, że kiedy nie zagraliśmy tego utworu live, przychodzili do nas rozczarowani fani i pytali dlaczego zabrakło tego numeru w secie. Chyba chodzi o tą główną melodię, jest bardzo nośna i zostaje w głowie. Wiele razy tak się zdarzało, że schodziliśmy ze sceny a potem słyszeliśmy jak muzycy innych zespołów albo członkowie ekipy technicznej gwizdają albo nucą ten motyw (śmiech).

Powiem szczerze, że choć bardzo go lubię, to uważam że "The Curse… " ma w zanadrzu jeszcze lepsze punkty. Pewnie nie jestem obiektywny, bo należę do " szalikowców " Waszego debiutu, ale muszę przyznać, że wciąż czekam by usłyszeć na żywo "I Am Leather Witch" , "Sleeping Swords " czy tak dawno nie grane "Night Prowler " albo "City of the Damned" . Nie macie w planach powrotu do tych numerów? "Night Prowler" jest akurat przez nas dość często grany, prawie tak często jak "The Last Axeman". Jest na tyle popularny, że jakiś czas temu wypuściliśmy jego odświeżoną wersję, jeśli mnie pamięć nie myli to był bonusem na winylowej wersji płyty "Possession". Problem polega na tym, że sety koncertowe na festiwalach to maksymalnie kilkadziesiąt minut, a kiedy już gramy własny koncert jako headliner, to mamy powiedzmy półtorej godziny. Wybranie setlisty przy 8 albumach i kilku EP' kach to dość trudne zadanie.

Muszę powiedzieć że premierowy "In the Haunted Chapel" to prawdziwa petarda! Nie brzmi może jak typowy Crystal Viper, ale to po prostu świetna kompozycja! Czy to Wasze najmłodsze dziecko, czy może " odrzut" z poprzednich sesji nagraniowych? Jeśli tak - dlaczego nie wydaliście go wcześniej? A co brzmi jak typowy Crystal Viper? (śmiech). Ja bym nie była chyba w stanie tego określić. Jakiś czas temu miałam ciekawą rozmowę z dziennikarzem który okazał się wielkim fanem zespołu i który stwierdził, że w przypadku Crystal Viper mamy do czynienia z taką różnorodnością, że nawet można się pokusić o stwierdzenie, że naszym stylem jest "brak stylu". Nasze utwory nawet w ramach jednej płyty potrafią przechodzić od melodyjnego power metalu, przez tardycyjny oldschoolowy heavy metal, do prawie thrash metalu. Jeśli chodzi o "In The Haunted Chapel", to jest to nowy utwór, który napisałam specjalnie na to wydawnictwo.

Ujęliście mnie biorąc na warsztat "Ulitsę Roz " . Aria to prawdziwy kult i o ile zdaję sobie sprawę z ich ogromnej popularności w podziemiu, o tyle zawsze zachodzę w głowę, jakim cudem ten zespół nie przebił się do mainstreamu. To przecież muzyka na takim poziomie, że śmiało można stawiać ją w szranki z tuzami typu Accept, Saxon itp. Wydaje mi się, że chodzi tutaj o barierę językową i polityczną. Zespół Aria zdecydowanie wpisuje się w mainstream u siebie w Rosji, grają wyprzedane koncerty na arenach, gdzie każdorazowo ogląda ich kilka lub kilkanaście tysięcy osób.

Ucieszyło mnie też, że daliście szansę nagraniom z #RockOutSessions, by ukazały się na fizycznym nośniku. Przyznam szczerze, że gdy występ ukazał się na Youtube, obejrzałem go z dużą przyjemnością, ale pewnie nie wróciłbym do niego za szybko, wybierając raczej którąś z Waszych płyt które mam na półce. Lądując na EP-ce, nagrania zyskały jakby kolejne życie. Myślę że to cenne, tym bardziej że (choć brzmi to absurdalnie) przy coraz bardziej odjechanej polityce YouTube, nigdy nie wiemy który materiał nagle stanie się niepoprawny politycznie i zostanie zablokowany (śmiech). Tak, nie chcieliśmy żeby materiał "przepadł" online, tym bardziej, że jesteśmy z niego naprawdę bardzo zadowoleni. I masz rację, zasady jakimi kierują się platformy streamingowe, i szczególnie ich zautomatyzowana część, są czasem dość dziwne. Zdarzało się, że niektóre nasze materiały wideo do których mamy pełne prawa bądź my, bądź nasza wytwórnia, były blokowane i niedostępne w niektórych krajach ze względu na rzekome złamanie praw autorskich. Wszystko zostało po jakimś czasie odblokowane, ale to dość frustrujące kiedy zapowiadasz premierę danego materiału, i potem okazuje się, że mogą go zobaczyć tylko ludzie z kilku europejskich krajów.

Co do #RockOutSessions - jak ma się inicjatywa? Planujecie kolejne nagrania? Nie ukrywam że liczę na ujawnienie jakiegoś gorącego newsa (śmiech). Tak, mamy trochę pomysłów i rozmawiamy z kilkoma zespołami. Po tym kiedy opublikowaliśmy nagranie Crystal Viper, tematem zainteresowało się kilka zagranicznych grup. Tak więc bardzo możliwe, że kolejny zespół który nagramy w ramach tej akcji nie będzie zespołem z Polski.

Spore zaciekawienie wzbudziło we mnie zaproszenie do inicjatywy zespołu Łzy. Tym bardziej, że podczas występu nie zaprezentowali zbyt rockowego oblicza. Ich pojawienie się pomiędzy Katem a Crystal Viper, to dosyć oryginalny pomysł. Opowiedz o tej współpracy. Kiedy planowaliśmy całą serię, nie mieliśmy jako takiej wizji żeby trzymać się tylko zespołów metalowych, chodziło raczej o całą rozpiętość gatunku, więc nigdy nie wykluczaliśmy zespołów które grają lżejszego rocka. Za zaproszenie zespołu Łzy akurat odpowiadał Rafał Kossakowski z którym prowadzę całą akcję - nie znałam ich wcześniej. Ale muszę przyznać, że to naprawdę dobrzy muzycy i bardzo dobra wokalistka. I generalnie o to chodzi w #RockOutSessions, o pomaganie utalentowanym muzykom. Tak więc o ile można się spodziewać u nas wszelkich odmian rocka i metalu, tak raczej możemy wykluczyć artystów którzy wykorzystują jakieś programowane beaty czy automaty perkusyjne.

Wracając do "The Last Axeman " , myślę że na szczególną uwagę zasługuje też okładka płyty. Opowiedz o niej. Ciekawi mnie szczególnie sposób przedstawienia głównej postaci "Axeman ' a " , który w tekście utworu jest przecież wojownikiem. To trochę ironia losu, że w obliczu ostatnich wydarzeń wygląda to trochę jak ukłon w stronę Kat, a nie Omen (jak to było w pierwotnym założeniu). "Axeman" żyje własnym życiem, w tekście faktycznie jest wojownikiem, na okładce naszego nowego mini albumu został potraktowany dość dosłownie i jest katem, a do tego jeszcze niedawno został postacią żywcem wyjętą z 8bitowej gry komputerowej. Kiedy zobaczyliśmy tą grafikę, stwierdziliśmy że świetnie odda oldschoolowy klimat tego wydawnictwa: nagranie na żywo w studio, nowy utwór o nawiedzonej kaplicy, covery Diamond Head i Aria… To jest po prostu stary dobry heavy metal, i taka jest też ta okładka.

Skoro padła już ta nazwa, wejdźmy na trochę smutniejszy temat - parę dni temu odszedł od nas Roman Kostrzewski. Bez wątpienia jedna z najważniejszych - a kto wie czy nie najważniejsza - postać w historii polskiego metalu. Wiem że znaliście się osobiście, choćby niespełna rok temu współpracowaliście podczas nagrań do #RockOut Sessions. Chciałbym żebyś opowiedziała o swoich wspomnieniach związanych z Romkiem - zarówno tych starszych, jak i ostatnich. Nie da się chyba być fanem metalu w Polsce, i nie być fanem lub chociaż nie znać zespołu Kat. I pomimo że kilka osób może mieć inne zdanie na ten temat, to właśnie wokal i teksty Romka stworzyły legendę tego zespołu. Jako nastolatka bardzo często sięgałam po ich nagrania, kasety Kata bardzo często gościły w moim walkmanie.

Trzymając się tematu, chciałbym żebyś odniosła się jeszcze do pierwszej części mojego poprzedniego pytania, czyli do roli, jaką odegrał Kat dla naszej rodzimej sceny. Czy ich wpływ jest w ogóle do przecenienia? Wydaje mi się, że jeżeli spojrzeć na całą scenę metalową w Polsce, od początków jej istnienia, to zespół Kat był tym największym i najważniejszym. Jasne, zespoły takie jak Behemoth i Vader są obecnie dużo bardziej popularne, ale oba zespoły nawet nie tyle przyznają się do inspiracji Katem, co nawet nagrywały ich covery.

Nie chcę w takim momencie wchodzić w kontrowersyjne tematy, ale jeśli się zgodzisz, pozwolę sobie dotknąć powierzchownie jednego z bardziej znanych sporów w historii polskiej muzyki. Jak pamiętamy, kilkanaście lat temu, współpracowaliście też z Piotrem Luczykiem. Podejrzewam, że w momencie pojawienia się konfliktu na linii LuczykKostrzewski, tacy muzycy jak Wy, mogli się czuć co najmniej niezręcznie stojąc gdzieś po środku tego chaosu. Czy zajmowaliście tu jakieś stanowisko? Utrzymywaliście przyjazny kontakt z obydwoma muzykami pomimo całego tego zamieszania? Nie byliśmy częścią tego konfliktu, i jeśli mam być szczera, to w tamtym czasie ani do końca nie wiedzieliśmy o co chodzi, ani nas to specjalnie nie interesowało. Znaliśmy się i z Piotrkiem, i z Romanem dużo wcześniej, zanim powstał Crystal Viper. Mieliśmy wspólnych znajomych, mieszkaliśmy niedaleko siebie, i korzystaliśmy z tego samego studia. Kiedyś Piotrek przyjechał do nas na kawę i pochwalić się teledyskiem do nowej wersji "Ostatniego Taboru" z Romanem na wokalu, a jakiś czas później w studio Alkatraz poznaliśmy nowego wokalistę Kata, i ktoś tam rzucił, że "Romek już u nas nie śpiewa" - i to tyle co wiedzieliśmy o całej sprawie. Przez tą znajomość najpierw poznaliśmy Rafała Kossakowskiego, z którym teraz robię #RockOutSessions, a potem Golema, który na długi czas został perkusistą Crystal Viper, i który wcześniej grał w innym zespole z muzykami Kata i Dragona.

Nawiązując trochę do wpływu Kata i do doświadczenia jakie posiadasz Ty i Bart, jako aktywni członkowie polskiej sceny: Jak to jest, że w Polsce jesteśmy w stanie przesuwać granice gatunku, wybijać się na światowe sceny i stać w awangardzie - ale tylko ekstremy. Jak myślisz, skąd tak mała popularność tradycyjnego heavy czy hard rocka w naszym kraju? Bart ma ciągoty do analizowania sytuacji i procesów jakie zachodzą na scenie metalowej, i kiedyś wysunął teorię, że może to być związane z sytuacją polityczną w Polsce i przemianami jakie miały miejsce w latach 80-tych. W pierwszej połowie lat 80-tych, czyli w czasach tego najbardziej klasycznego heavy metalu, z tzw. "Zachodu" docierało do nas stosunkowo mało muzyki, przynajmniej metalowej. Kiedy sytuacja zaczynała się zmieniać w drugiej połowie lat 80-tych, na świecie rządził już thrash - i to właśnie ten gatunek zalał polską scenę metalową. Potem na początku lat 90-tych kiedy kasety magnetofonowe można było kupić w prawie każdym kiosku, najbardziej popularny był death metal, więc kolejne pokolenie fanów koncentrowało się na tym gatunku, a klasyczny heavy metal był jeszcze bardziej ignorowany. I chyba coś w tym jest, w historii polskiego metalu od zawsze było więcej thrashu i potem death metalu, niż klasycznego heavy.

To dosyć dobrze widoczne na polskiej scenie NWOT HM. Z jednej strony funkcjonuje ona całkiem prężnie i ma na koncie n a p r a w d ę udane krążki, ale z drugiej na tle innych krajów wypadamy dosyć blado, zwłaszcza biorąc pod uwagę że mówimy o prawie 40 milionowym narodzie! Bądź co bądź te najwyżej kilkanaście zespołów wartych uwagi to niedużo. Zgadza się, patrząc na to z tej

Dodatkowo ze smutkiem muszę przyznać że to scena z ogromnym potencjałem, ale wciąż nie pozbawiona kompleksów. Masz doświadczenie współpracy z muzykami zachodnimi, zarówno starszej jak i młodszej generacji, i znasz też polskie środowisko - czy faktycznie widać różnicę w podejściu, pracy albo zdolnościach porównując polskich metalowców z tymi ze Szwecji, Niemiec czy Stanów? Być może narobię sobie wrogów tym stwierdzeniem, ale tak, często widać różnicę. Nie w talencie i zdolnościach, bo mamy w Polsce masę naprawdę fantastycznych muzyków, ale bardzo często widać różnicę w podejściu i w etyce pracy. Bardzo często funkcjonuje podejście "a co z tego będę miał", i nie bardzo liczy się cokolwiek innego - ciężko trafić na pasjonatów, na ludzi którzy po prostu kochają muzykę, którzy chcą robić coś kreatywnego i dzielić się tym z innymi. Pamiętam, że kiedy szukaliśmy gitarzysty żeby rozszerzyć skład Crystal Viper, większość osób zaczynała od słów "Cześć, jaka kasa?" (SIC!). Oczywiście nie mam tu do nikogo pretensji, Polska to kraj naszej scenie zespoły, które faktycznie mają szansę wybić się i stanąć w szranki z co ważniejszymi nazwami ostatnich lat, typu Visigoth, Night Demon czy Riot City? Nie mam pojęcia. Do tego potrzeba systematycznej pracy, no i w pewnym momencie trzeba nagrać dobrze brzmiącą płytę co jednak nie jest tanie, albo rzucić wszystko i ruszyć w trasę, a potem w kolejną, gdzie nie masz żadnej gwarancji, że przywieziesz do domu jakieś pieniądze - a jednak rachunki trzeba płacić, i trzeba też coś włożyć do garnka. Sytuacja ekonomiczna w Polsce, szczególnie teraz, jest bardzo ciężka, i to nie tylko dla muzyków. Ciężko jest odłożyć jakiś grosz żeby sfinansować nagrania, żeby zrobić fajny teledysk, czy żeby ruszyć w trasę. Większość osób zastanawia się jak przetrwać z miesiąca na miesiąc.

Crystal Viper to tak naprawdę jedyna nazwa, która taki szczebel osiągnęła, występując choćby na deskach Keep it True Fe-stival. Powiem więcej - staliście w awangardzie światowego ruchu NWOTHM. Nie tak dawno Olof Wikstrand z Enforcer wypowiedział się na łamach naszego magazynu, że to oni są twórcami tego prądu, a co więcej obec-

który nie sprzyja twórcom i sztuce ogólnie, i to właśnie głównie stąd wynika ta różnica. Zagraniczni muzycy w zdecydowanej większości koncentrują się na pasji, na robieniu czegoś kreatywnego, na samej muzyce, na sztuce, dlatego że mogą. W większości przypadków albo mają lepszą sytuację życiową, albo ich kraj bardziej stara się wspierać artystów. Mam znajomych którzy albo dostają grant od Państwa za to, że są muzykami i tak na dobrą sprawę nie muszą się specjalnie przejmować normalną pracą, albo są regularnie wspierani i Państwo finansuje im takie wydatki jak choćby instrumenty albo sesje nagraniowe. Więc wychodzą z założenia, że jeśli uda się coś osiągnąć, albo nawet zarobić to wspaniale, a jeśli nie, to nie szkodzi, bo i tak robią to co kochają... W Polsce nawet jeśli jest dobry muzyk, to bardzo często jest tak gnębiony przez otoczenie, bądź ma taką sytuację, że po prostu nie może sobie pozwolić na granie dla przyjemności.

Foto:CrystalViper

nie nie czują się częścią tej sceny, a jedynie jej inspiracją i widzą się zdecydowanie bliżej takich nazw jak WASP, Iron Maiden czy Mercyful Fate. Wg mnie to dosyć buńczuczne stwierdzenie. Jeśli patrzeć na to w ten sposób - Crystal Viper mogłoby powiedzieć to samo o sobie (powstaliście właściwie rok przed Enforcer). W takim razie w którym miejscu " metalowej mapy " widzisz swój zespół? Nie zastanawiam się nad tym, ani nigdy nie zastanawiałam. Faktycznie, docierały do nas głosy, że zespół Crystal Viper był jednym z pierwszych fali określanej jako "NWOTHM" i z tego co wiem wydaliśmy pierwszą płytę rok przed Enforcerem. Ale czy to coś zmienia? Absolutnie nic. Wręcz może prowadzić do niepotrzebnych spięć, sam zresztą powiedziałeś, że słowa Olofa wydały Ci się buńczuczne. Uwielbiamy klasyczny heavy metal, lubimy zespoły które powstały w latach 70-tych, 80tych, 90-tych i później - i nie zastanawiamy się kto jest młodszy, kto starszy, a kto należy Wracając do tematu Waszej aktywności Crystal Viper czeka kolejna zmiana w składzie. Nie ukrywam że przyjąłem wiadomość o odejściu Cedrika z wielkim smutkiem, bo jego partie perkusyjne na "The Cult" to kawał dobrej roboty! Z tego co wiem, rozstaliście się w przyjaznych relacjach, a Ty pozostajesz wciąż członkiem Blazon Stone. Czy możesz udzielić szerszego komentarza na ten temat? Sytuacja życiowa zmusiła Ceda do bardzo mocnego ograniczenia grania, które wiązałoby się z długimi wyjazdami i sesjami, czy wręcz je wykluczyła, przynajmniej na jakiś czas. Poza tym on jest chyba bardziej szczęśliwy koncentrując się na swoich własnych projektach, których zresztą ma dość sporo, gdzie jak się to mówi jest sterem, żeglarzem i okrętem. I masz rację, jego partie na płycie "The Cult" są rewelacyjne!

Macie już kogoś na jego miejsce? Albo czy możesz uchylić rąbka jakiejś tajemnicy na temat potencjalnych kandydatów? Na razie jest jeszcze za wcześnie żeby mówić o konkretach. Przyjęcie nowego muzyka to dość poważny temat, przynajmniej dla nas. Umiejętności to jedno, ale to musi być osoba która będzie do nas pasowała mentalnie i miała podobne podejście do grania muzyki.

Jakie są dalsze plany Crystal Viper? Szykujecie kolejne niespodzianki? Teraz koncentrujemy się na wydaniu mini albumu "The Last Axeman", i mam nadzieję, że w końcu pogramy jakieś koncerty. Niby mamy potwierdzone występy na festiwalach w Niemczech, Czechach, Hiszpanii, Rosji i na Węgrzech, ale sytuacja cały czas się zmienia. Parę dni temu dostaliśmy informację, że nasza agencja koncertowa, która dwa razy przekładała naszą europejską trasę z Raven i Wolf, chwilowo się poddała i nie chce bookować kolejnych koncertów dopóki sytuacja się nie ustabilizuje… Bolesne, ale zrozumiałe. Jedziesz na koncert kilkaset kilometrów, ale okazuje się że na miejscu ktoś był chory i klub jest zamknięty. Albo jedziesz w trasę, ktoś coś łapie, i z dnia na dzień masz problem bo 20 osób ląduje na kwarantannie w obcym kraju. To nie są łatwe sytuacje, wszyscy bardzo chcemy grać, ale jest jak jest.

To wszystko ode mnie. Dziękuję Ci Marto za świetną rozmowę i oddaję Ci ostatnie słowa do czytelników Heavy Metal Pages! Bardzo dziękuję za rozmowę, a czytelników HMP zapraszam do sprawdzenia naszego nowego mini albumu. Może się Wam spodoba, i sprawi Wam trochę radości w tych dziwnych czasach.

Piotr Jakóbczyk

This article is from: