Fale Loki Koki #70

Page 69

wydzielenie strefy męskiej w salonie. Ważne, aby klient czuł się komfortowo w czasie usługi. Proszę opowiedzieć o swoim salonie, co wyróżnia go od innych tego typu miejsc w Poznaniu? A.Sz.: Nasz salon jest niewielki, trochę niepozorny, mamy zarówno strefę damską, jak i męską. To, co nas wyróżnia, to fachowe strzyżenie, precyzja i dobra organizacja pracy. Mamy zapisy z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, więc myślę, że klienci to doceniają. I to jest dla nas najważniejsze.

Foto: Paweł Horosiewicz

nić trochę mentalność ludzi. Powszechnie uważa się, że prawdziwi artyści fryzjerstwa zajmują się kreacją jedynie fryzur damskich. A przecież mamy świetnych fachowców, prawdziwych rzemieślników we fryzjerstwie męskim, którzy każdego dnia ciężko pracują i doskonalą swoją technikę. Coraz bogatsza jest oferta kosmetyków fryzjerskich dedykowanych panom. Dostępne są nawet specjalne produkty do pielęgnacji i stylizacji brody. Jak sprawdzają się podczas pracy w salonie? A.Sz.: Sprawdzają się świetnie. Bardzo pomagają w pracy. Dzięki tym produktom brody stały się także akceptowalne dla pań. Sprawiają bowiem, że broda jest wypielęgnowana, miękka i pachnąca, a skóra zadbana. Co ciekawe, najczęściej to właśnie panie wybierają zapachy produktów do brody. Czy panowie chętnie korzystają z tych produktów także na co dzień w domu? A.Sz.: Bardzo chętnie. Wręcz nie nadążamy z zamawianiem tych produktów. Powiem szczerze, że faceci to najlepsi klienci, jeżeli chodzi o odsprzedaż w salonie. Są konkretni, zdecydowani, wiedzą, czego chcą. Jeżeli są zadowoleni z usługi, to przychodzą do salonu regularnie, chętnie kupują kosmetyki i różne akcesoria do brody. A czy brodę można stylizować na różne sposoby? A.Sz.: Oczywiście. W zależności od kształtu twarzy, różnych jej elementów, a nawet jakości zarostu. Ważne jest również, na jakim etapie jest ta broda: czy jest dopiero zapuszczana, czy ma już docelowy kształt. Aby zostać dobrym golibrodą potrzebne są jakieś specjalne cechy i predyspozycje? A.Sz.: Myślę, że trzeba lubić ludzi, kochać fryzjerstwo i ciężko pracować. Warto jednak zaznaczyć, że momentami to naprawdę bardzo trudna praca – to godziny przestane przy fotelu. Ale sam wiem, że warto, bo jak się już jest dobrym fachowcem, to klienci to doceniają i potrafią przyjechać na usługę z innego miasta. Dla mnie to ogromna satysfakcja. Choć wydawałoby się, że barber shop to przestrzeń wyłącznie męska, okazuje się, że w tej dziedzinie dobrze radzą sobie także panie. Potrafią one równie profesjonalnie zająć się brodą. A.Sz.: Zgadza się. Osobiście znam kilka pań, które doskonale radzą sobie w tej profesji. Każdy, kto jest zdeterminowany, lubi tę prace i ma dobry kontakt z ludźmi, może być dobrym fryzjerem męskim. Prowadzi Pan szkolenia, warsztaty dla barberów. Na co kładzie Pan największy nacisk podczas tych szkoleń? Co oprócz wiedzy technicznej stara się Pan przekazać fryzjerom? A.Sz.: Uczę, że najpierw trzeba dobrze poznać potrzeby i oczekiwania klienta. Poza tym bardzo ważna jest kreatywność w naszej pracy. Klienci to bardzo doceniają. Zawsze staram się tak organizować szkolenia, aby był czas zarówno na wiedzę teoretyczną, jak i praktyczną. Zaczynam od historii barberstwa, bo przecież historia Polski rozpoczyna się właśnie od barberstwa, czyli postrzyżyn Piasta Kołodzieja. Podkreślam też, jak istotne jest wyraźne

W Pana ślady chce iść również syn, który dosyć szybko złapał bakcyla fryzjerstwa. A.Sz.: Tak, dla mojego syna Nikodema fryzjerstwo męskie już zaczyna być pasją. Od roku jeździ ze mną na wszystkie pokazy, pomaga mi, przychodzi często do salonu. I choć ma dopiero 13 lat, posiada już nawet pewną wiedzę teoretyczną i techniczną, a przede wszystkim to „coś” – wyczucie. Staram się go wspierać i jestem dumny, że idzie w tym kierunku. Mam jeszcze dwóch synów i córkę. Wiem, że córka na pewno nie jest zainteresowana fryzjerstwem, ale bardzo bym chciał, aby też dwaj młodsi synowie zostali barberami (śmiech). Ale oczywiście wybór pozostawię im, to musi być ich decyzja. Chętnie angażuje się Pan w akcje charytatywne. Skąd taka potrzeba? A.Sz.: Biorę udział w różnych akcjach charytatywnych, jak chociażby strzyżenie osób bezdomnych czy dzieci z domów dziecka albo zbiórka odzieży dla potrzebujących. A skąd taka potrzeba? Po prostu w życiu nie miałem lekko, miałem trudne dzieciństwo i wiem, że czasami ludzie znajdują się w kiepskiej sytuacji nie z własnej winy i warto im pomagać. Staram się nie tylko sam angażować w takie działania, ale też namawiam do tego różne firmy. Zdarza się, że osoby bezdomne są bezpłatnie obsługiwane w naszym salonie. Potrafią tak okazać wdzięczność dobrym słowem, że człowiek utwierdza się w przekonaniu, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż pieniądze. To wszystko ma też pewien aspekt wychowawczy dla moich dzieci. Obserwując mnie, uczą się wrażliwości na drugiego człowieka, tego, że trzeba pomagać innym i nie można myśleć tylko o sobie. Nigdy nie wiadomo, czy kiedyś pomoc nie będzie potrzebna nam. A ja głęboko wierzę, że dobro do nas powraca. Jakie są Pana plany i marzenia zawodowe? A.Sz.: Największym moim marzeniem jest to, aby moi synowie zajęli się w przyszłości fryzjerstwem. Chciałbym, abyśmy kiedyś w czwórkę, wszyscy razem, mogli pracować w salonie. Natomiast zawodowo czuję się bardzo spełniony. Mam świetną pracę, mnóstwo wiernych klientów, a przy tym fantastyczną rodzinę. Cały czas czuję jednak potrzebę nowych wyzwań zawodowych. Bardzo lubię robić pokazy, szkolenia. Chcę uczyć innych fryzjerstwa męskiego, opowiadać o nim i je propagować. I marzę, aby fryzjerstwo męskie było doceniane, aby więcej mówiło się o nim w mediach branżowych, aby było obecne na targach. To wspaniałe rzemiosło, które przypomina o starych czasach i świetnie się odnajduje w nowych realiach. Poza pracą znajduje Pan czas na swoje inne pasje – ważna jest w Pana życiu muzyka. A.Sz.: Gram w zespole hardcorowym Cymeon X, który założyliśmy z kolegami w 1991 roku. Zespołowi przyświeca filozofia straight edge, czyli żaden z nas nie pije, nie pali, nie używa narkotyków. Wszyscy jesteśmy też wegetarianami. I taki styl życia prowadzimy od lat. Mimo natłoku obowiązków zawodowych i rodzinnych raz, dwa razy w roku jedziemy w trasę koncertową. Często te wyjazdy staram się łączyć z fryzjerstwem, organizując np. charytatywne strzyżenie. Podsumowując, muzyka obok pracy zawodowej jest bardzo ważna w moim życiu, ale najważniejsza jest dla mnie rodzina.

67


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.