Wielbiciel

Page 18

pokraczny tłuścioch w stroju od Armaniego mógł żar­ tować, co proponować współpracę. Natychmiast polecił Rapackiemu zdobyć jego numer telefonu i przemyśleć możliwość spotkania. Na bezrybiu i rak ryba. Co najwyżej, kontaktując się z przedsiębiorcą, wyjdzie na totalnego idiotę. Ale tylko w jednej parze małych, cwaniackich oczek. Pożegnał się ze wszystkimi i wsiadł do podsta­ wionego pod samo wejście samochodu. Do spotkania w auli pozostało czterdzieści minut. Wyjął z aktówki przeredagowany tekst przemówienia, a potem zerknął na kartkę z programem. Tym razem musiało pójść le­ piej. Nawet nie słuchał komentarzy Rapackiego. Ob­ myślał, jak najtaktowniej przejść od śmierci kandydatki do tego, co ludzie rzeczywiście chcą usłyszeć. Nie zdziwiło go, że na uczelni został przywitany je­ dynie przez sympatyzujących z nim profesorów i dok­ torów. Rektor od lat pozował na apolityczną ostoję moralności, nieangażującą się w błahe przepychanki pomiędzy partiami. Aulę udostępniał tak kandydatom prawicy, jak zielonym komunistom. Wolność słowa miała dla niego bardzo duże znaczenie. Zaskakująco duże, jak na dawnego członka PZPR. W budynku zebrało się sporo osób. Biorąc pod uwagę, że trwała właśnie przerwa międzysemestralna, można to było uznać za spory sukces. Tak jak przypusz­ czał, większość z nich stanowili studenci i licealiści. Pa­ sowało mu to, o ile mogli już głosować. Inaczej jedynie niepotrzebnie zajmowali miejsce i zabierali powietrze. 18


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Wielbiciel by Filia - Issuu