Sztuka Szuka IQ. Artyści Wrocławia

Page 1

ARTYŚCI WROCŁAWIA

ART SEARCHES FOR IQ ARTISTS OF WROCŁAW





ARTYŚCI WROCŁAWIA

ARTISTS OF WROCŁAW



ARTYŚCI WROCŁAWIA

SZTUKA SZUKA ART IQ SEARCHES FOR IQ ARTISTS OF WROCŁAW


Tomasz BRODA Jan CHWAŁCZYK Krystyna CYBIŃSKA Tomasz DOMAŃSKI Stanisław DRÓŻDŻ Kurt FLECKENSTEIN Józef HAŁAS Marcin HARLENDER Aga JARZĄBOWA Paweł JARODZKI Kasia KMITA Piotr KMITA Jerzy KOSAŁKA Hanna KRZETUSKA Waldemar KUCZMA Natalia LACH-LACHOWICZ Andrzej LACHOWICZ Eugeniusz MINCIEL Zdzisław NITKA Krzysztof SKARBEK Eugeniusz Get STANKIEWICZ Anna SZPAKOWSKA-KUJAWSKA Wacław SZPAKOWSKI Radek ŚLANY Albin TOMASZEWSKI Lech TWARDOWSKI Antek WAJDA Krzysztof WAŁASZEK Urszula WILK Maria ZUBA


TA SZTUKA, TO JEST WROCŁAW! Współcześni wrocławianie chętnie deklarują przywiązanie i miłość do swojego miasta. Coraz częściej spoglądają także w głąb jego niemieckiej tradycji. Dbałość o zabytki materialne miesza się z zainteresowaniem i dumą z osiągnięć kulturalnych i naukowych przedwojennej metropolii. Co roku celebrowana jest Uwertura Akademicka Brahmsa, ze słynnym Gaudeamus igitur. Utwór doskonale znany na całym świecie, uroczyście inauguruje kolejny rok akademicki wrocławskich uczelni. W roku 1879 uwertura została podarowana przez kompozytora Uniwersytetowi Wrocławskiemu. Wrocław pamięta także o licznych uczonych noblistach, działających w Breslau. Są uwiecznieni na pamiątkowej tablicy w uniwersyteckim gmachu głównym i na łamach licznych powojennych opracowań. Profesor William Stern, wybitny socjolog społeczny wprawdzie Nobla nie dostał, ale w 1912 roku zostawił w mieście swojej aktywności naukowej prawdziwy skarb wizerunkowy. To tutaj wymyślił IQ. Ponad sto lat temu niemiecki uczony, żydowskiego pochodzenia, nauczyciel Edyty Stein, poważył się zmierzyć ludzką inteligencję. Iloraz inteligencji stał się z czasem jednym z cywilizacyjnych symboli.  Inteligencja uwodzi i kusi. Trzy lata temu umieszczono w przestrzeni miasta obiekt rzeźbiarski autorstwa prof. Józefa Hałasa. Artysta oddał hołd Sternowi i jego IQ. Teraz otwieramy wystawę Sztuka szuka IQ.  W 1961 roku powstała słynna Szkoła Wrocławska, przemianowana kilka lat późnej na Grupę Wrocławską. Już wtedy dostrzegano w kraju pewną odrębność środowiska plastycznego dolnośląskiej stolicy. Nota bene, członków tych ugrupowań nigdy nie łączył jeden konkretny kierunek. Wyczuwalna odrębność

5

THIS ART, THIS IS WROCŁAW! Contemporary Wroclawians willingly declare their attachment and love for their city. More and more often, they also look into its German tradition. The care for material monuments is mixed with the interest and pride of cultural and scientific achievements of this pre-war metropolis. Every year, Brahms’s Academic Overture is celebrated with its famous Gaudeamus igitur. The piece, well- known all over the world, inaugurates Wrocław’s academic schools each year. In 1879, the overture was presented by the composer to the University of Wrocław.  Wrocław also remembers the numerous Nobel Prize winners working in then-Breslau. Their names are inscribed in a commemorative plaque in the University’s main building and within the pages of numerous post-war studies. Professor William Stern, a prominent sociologist, was not awarded the Nobel Prize, but in 1912 he left a real treasure in the city of his scientific activity. This is where he invented the concept of IQ. Over one hundred years ago, a German scientist of Jewish origin, Edith Stein’s teacher, dared to measure human intelligence, and over time the intelligence quotient has become one of the symbols of our civilization.  Intelligence tempts and seduces. Three years ago, one of Józef Hałas’s sculptures was placed in the space of the city. The artist paid tribute to Stern and his IQ. Now we are opening the Sztuka szuka IQ (Art searches for IQ).  In 1961, the famous Szkoła Wrocławska/ Wrocław School was established, which was transformed a few years later into the Grupa Wrocławska/Wrocław Group. Already at that time, the independence of the Lower Silesian capital’s artistic circle was noticed around the country. It should be mentioned that members


była atutem promującym klimat miejscowej sztuki i otwierający drzwi do wspólnych prezentacji w Polsce.   Wystawa zorganizowana z okazji esk 2016 nawiązuje do minionych pokazów wrocławskiej sztuki. I jak dekady temu, pokaże jej styl, specyficzny charakter i potencjał. Bez oglądania się na różnice pokoleniowe, kierunki i użyte media. Ta różnorodność wyzwala energię i zaciekawia.   W okresie globalizacji, unifikacji, artyści na nowo definiują miejsca, w których żyją i tworzą. Dają i tożsamość. Coraz częściej budzimy się w podobnie urządzonych wnętrzach, jeździmy podobnymi autami, ubieramy się podobnie.   Miejscowy klimat twórczy, wyłamując się z postępującej unifikacji, skłania do stwierdzenia: ta sztuka to jest Wrocław!   „Tylko sława jest globalna, sztuka ma charakter lokalny!” – takie słowa Marcus Lupertz, artysta światowego formatu, w 2006 roku skierował do wrocławskich artystów w chwilę po otrzymaniu tytułu Doctora Honoris Causa wrocławskiej ASP. On sam żyjący poza stolicą swego kraju, apelował o niepopadanie w kompleks prowincji, pomimo życia „na uboczu”. Dostojnemu gościowi stworzono wtedy okazję kontaktu z miejscową sztuką. Wysoka nota niemieckiego artysty i pedagoga-rektora, na pewno dała satysfakcję wielu twórcom.   Nie tylko niezwykłe miejsce prezentacji wyróżnia tę ekspozycję. Część dzieł pochodzi z kolekcji prywatnej, część z pracowni artystów. Prace wykonane specjalnie z myślą owystawie Sztuka szuka IQ. Artyści Wrocławia będą prawdziwą niespodzianką.   Organizatorom zależy na prezentacji dokonań tych miejscowych artystów, którzy od dekad znaczą swoją obecność na mapie kulturalnej kraju. Pokażemy także twórców

6

of these groups were never joined in one specific direction. This autonomy that could be sensed was an advantage in promoting a climate of local art and opening the door to collaborative presentations in Poland.  The exhibition organized in connection with the ESK 2016 (European Capital of Culture 2016) relates to past presentations of Wrocław art. And much like decades ago, it will present its style, specific character and potential, without regard to generational differences, direction or media used. This diversity releases energy and arouses interest.  In the period of globalization and unification, artists must once again define the places where they live and create. They grant them identity. More and more often we wake up in interiors arranged in a similar way, we drive similar cars, we wear similar clothes. The local creative climate, emerging from this ever advancing conformity, inspires a statement: this art, this is Wrocław!  “Only fame is global; art is of a local character!” Marcus Lupertz, a world-class artist, spoke these words in 2006 to Wrocław artists a moment after he was awarded the Honoris Causa degree at the Wrocław Academy of Fine Arts. He himself, living outside of the capital city of his country, appealed to his listeners not to fall into a provincial outlook, despite living “on the sidelines.” The distinguished guest then had the opportunity for contact with local art. A high grade was given by the German artist, teacher and chancellor, which certainly brought a great deal of satisfaction to many artists.  It is not only the unusual setting that makes this exhibition stand out. Some works come from private collections, some from artists’ studios. Works made especially for the Sztuka szuka IQ. Artyści Wrocławia (Art searches for IQ. The Artists of Wrocław). The exhibition will be a true surprise. The organizers want to present the achievements of these local


młodego pokolenia, wyróżniających się talentem i dorobkiem.   Próba podkreślenia sztuką niezwykłej, abstrakcyjnej idei Sterna, kolejny raz stała się wyzwaniem dla miejscowego środowiska plastycznego.   Genius loci Wrocławia manifestuje się najlepiej, najpełniej dziełami artystów tworzących tu od siedmiu dekad.   Wystawa będzie opowieścią o tym, że dobra sztuka jest inteligentna. I że warto nią grać o wizerunek i przyszłość miasta. Ewa Kaszewska, kuratorka

artists, who for decades have made a name for themselves on the country’s cultural map. We will also showcase artists of the younger generation, who stand out through their talent and output.  An attempt to underline Stern’s unusual and abstract idea of art became a challenge for the local artistic circle.  Wrocław’s genius loci manifests itself in the best and fullest way by the works of artists, who have created here for seven decades.  The exhibition will be a story, one that says that good art is intelligent. And that it is worth making use of it to secure the city’s image and its future. Ewa Kaszewska, curator


INTELIGENTNY, BO WROCŁAWSKI Ponad sto lat temu William Stern wymyślił we Wrocławiu IQ. Niemiecki uczony po 15 latach pracy na miejscowym uniwersytecie stworzył pojęcie ilorazu inteligencji. Miał wówczas 41 lat. Mimo swoich zasług nie figurował do 2009 roku ani w Encyklopedii Wrocławia, ani w ratuszowej Galerii Sławnych Wrocławian. Daremnie go było szukać w polskiej Wikipedii (był w wersji angielskiej). W ponad 60-letniej, powojennej historii Dolnego Śląska nie doczekał się nawet skromnego dziennikarskiego omówienia. W 2009 roku „Gazeta Wrocławska”* opublikowała obszerny tekst o Williamie Sternie. Od tego czasu sporo się zmieniło. Przy ul. Strzegomskiej, między dwoma budynkami projektu Maćkowa, pojawił się w 2013 roku obiekt autorstwa Józefa Hałasa. Artysta swoją geometryczną formę zadedykował Sternowi, a ufundowała „Skanska”. Tego samego roku, jesienią, w nowej siedzibie Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej reprezentacyjnej auli nadano imię Williama Sterna. Dolnośląska Gazeta Wyborcza poświęciła uczonemu parę artykułów, a Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, poproszony na łamach o wytypowanie siedmiu cudów miasta wymienił ich... osiem. Jako ósmy – IQ.   Był wrocławskim VIP-em z początków XX wieku. Jego definicja inteligencji zaliczana jest we współczesnej psychologii do kanonicznych. Znał Zygmunta Freuda, Carla Junga, Edytę Stein.   Poważył się na inteligencję. Jako badacz uznał, że tak jak napięcie elektryczne można zmierzyć woltami, natężenie amperami, tak ludzką inteligencję można zmierzyć ilorazem. Wymyślił we Wrocławiu IQ. Był rok 1912. Trzy lata wcześniej, w amerykańskim Clark University w stanie Massachusetts, z okazji

8

INTELLIGENT, AS IT COMES FROM WROCŁAW Over one hundred years ago, William Stern invented the IQ in Wrocław. The German scholar, after 15 years of work at the local university created the concept of intelligence quotient. He was 41 years old at the time. In spite of his merits, not until 2009 was he listed in the Wrocław Encyclopedia or in the Gallery of Famous Wroclawians at the town hall. You would look for him in the Polish Wikipedia in vain (although he was present in the English one). In over 60 years of the post-war history of Lower Silesia, he did not receive even a tiny journalistic note. In 2009 “Gazeta Wrocławska” published an extensive text about William Stern. Since that time a lot has changed. On Strzegomska street, between two buildings designed by Maćków, there appeared, in 2013, an object designed by Józef Hałas. The artist dedicated his geometric form to Stern, and it was founded by “Skanska”. The same year, in autumn, William Stern’s name was lent to the representative hall at the seat of the University of Social Sciences and Humanities. Lower Silesian Gazeta Wyborcza dedicated a few articles to the scholar, and Rafał Dutkiewicz, the mayor of Wrocław, asked by the newspaper to list 7 wonders of the city mentioned 8 of them. The eighth one was IQ.   Stern was a Wrocław VIP of the beginning of the 20th century. His definition of intelligence is included in the canon of contemporary psychology. He knew Sigmund Freud, Carl Jung, Edith Stein.   He dared to measure intelligence. As a researcher, he believed that as electric voltage may be measured by volts, intensity by amperes, and so human intelligence may be measured by its quotient. He invented the IQ in Wrocław. It was 1912. Three years


20-lecia ufundowania uczelni, zorganizowano międzynarodową konferencję psychologów. Na pokładzie transatlantyku George Washington, płynącego do Nowego Jorku, zebrało się doborowe towarzystwo: Zygmunt Freud z Austrii, Carl Jung ze Szwajcarii, Sandor Ferenczi z Węgier i William Stern z Niemiec, który reprezentował wrocławski instytut. Psychologowie europejscy byli na światowej tapecie, w Stanach Zjednoczonych zapanowała swoista moda na tę dyscyplinę wiedzy. Trzymający rękę na pulsie „New York Times” poinformował o wyśmienitej stawce uczonych, która wpłynęła do portu. Gazeta wśród prominentnych psychologów odnotowała tylko Sterna. Parę dni później został pierwszym doktorem honoris causa Clark University. Taką wrocławianin miał wtedy pozycję! – Jest zapomnianym ojcem współczesnej psychologii – uważa dr Jolanta Popińska, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego. – W początkach XX wieku konkurował o to miano z Zygmuntem Freudem. Tragiczny zbieg okoliczności, przejęcie władzy w Niemczech przez nazistów, spowodowały, że z powodu swojego żydowskiego pochodzenia został wyłączony z obiegu naukowego w rozkwicie sił twórczych. Dzisiaj jest prawie kompletnie zapomniany. Niesłusznie – dodaje. Urodził się w Berlinie w 1871 roku. Ojciec prowadził małą wytwórnię tapet, dziadek był po kompletnych studiach psychologicznych i filozoficznych na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. To życie dziadka Sigismunda, pedagoga i intelektualisty, stało się wzorem dla Williama. „O, jakim musiał być wielkim człowiekiem! Naśladować go jest moim wielkim celem” – zapisał jako czternastolatek. Po ukończeniu 18 lat zaczął studia filozoficzne i psychologiczne. Po latach wspominał: „Był to najszczęśliwszy okres w moim życiu”. W roku 1893 doktoryzował się. Pięć lat później podążył za swoim mistrzem, profesorem Hermannem Ebbinghausem, do Wrocławia. Swój stronicowy, odręczny życiorys, złożony

9

earlier, at the American Clark University in Massachusetts, on the occasion of the 20th anniversary of founding the university, an international conference of psychologists was organized. A smart set gathered onboard the George Washington transatlantic, sailing to New York: Sigmund Freud from Austria, Carl Jung from Switzerland, Sandor Ferenczi from Hungary and William Stern from Germany, who represented the Wrocław institute. The European psychologists were highly regarded in the world. A specific fashion for this discipline of science started in the United States. The New York Times, being on the case, informed the country of the excellent group of scholars coming to its port. Among these prominent psychologists, the newspaper mentioned only Stern by name. A few days later, he was awarded the first honoris causa degree of Clark University. Such was the position the Wrocław psychologist had at that time! “He is the forgotten father of contemporary psychology,” says Jolanta Popińska, PhD, a historian at the University of Wrocław. At the beginning of the 20th century, he competed for this title with Sigmund Freud. A tragic coincidence, the Nazis coming to power in Germany, meant that due to his Jewish origin he was excluded from scientific circles at the peak of his creative powers. Today, he is almost completely forgotten. “And this is unfair,” she adds. Stern was born in Berlin in 1871. His father ran a small wallpaper factory; his grandfather was a graduate of Humboldt University in Berlin, studying psychology and philosophy. The life of his grandfather, Sigismund, an educator and intellectual, became an example for William. “Oh, what a great man he must have been! It is my great goal to follow in his footsteps,” he wrote as a teenager. When he turned 18, he too started studying philosophy and psychology. After some years, he said: “This was the happiest time of my life.” In 1893 he was awarded a PhD. Five years later he followed in the footsteps of his


i przechowywany po dziś dzień w archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego, kończy: „19 lipca 1897 zostałem we Wrocławiu prywatnym docentem, po habilitacji z filozofii”. Działał tak przez dziesięć lat, przez dalszych dziewięć jako profesor zwyczajny.   Swoją wrocławską karierę zaczyna niezwykle efektownie: wymyśla przyrząd, który umożliwia mu badanie percepcji dźwięku u ludzi, w niespotykany dotąd sposób. Zaowocowały wcześniejsze badania z psychologii ogólnej, nad postrzeganiem ruchu, ruchem światła i zmianami wysokości dzięków. – Pierwszym adresem z 1898 roku, pod którym zamieszkał, była dzisiejsza ulica Henryka Pobożnego 18 (Heinrichstrasse), później, w 1902 roku, przeniósł się na Zielińskiego 101. W 1912 roku, już jako profesor i dyrektor seminarium filozoficznego, zamieszkał przy dzisiejszej ulicy Lubuskiej 54 (Brandenburgerstrasse). Żaden z domów nie przetrwał do dzisiaj – ustalił Ryszard Troszczyński, historyk, tropiciel śladów sławnych wrocławian. Założył miejscowe Towarzystwo Psychologiczne. Został jego pierwszym prezesem. Jedną z jego studentek była Edyta Stein, szykująca się wówczas do kariery naukowej. „Wykład Sterna – pisze w swojej autobiografii („Z życia jednej żydowskiej rodziny”) – był bardzo prosty do zrozumienia, siedziałam na nim jak na przyjemnej pogawędce. Był wtedy krótko po czterdziestce, więcej niż średniego wzrostu, wydawał się jednak niższy, gdyż garbił się trochę. Bladą twarz okalała brązowa broda, spojrzenie miał mądre i dobre, wyraz twarzy i brzmienie jego głosu były nadzwyczaj łagodne i miłe. Kiedy pewnego razu pojawił się na balu maskowym w orientalnym kostiumie, wyglądał niczym Natan Mędrzec” – charakteryzowała wygląd profesora Edyta Stein, późniejsza święta i patronka Europy. Profesor oddał do dyspozycji studentów salę ćwiczeniową w konwikcie jezuickim przy Kuźniczej 35. Cotygodniowe spotkania grona pedagogicznego trwały tam do 10 wieczorem,

10

master, professor Hermann Ebbinghaus and moved to Wrocław. He ended his one-page long, handwritten biography, filed and stored to this day at the archives of the University of Wrocław, with the following words: “On 19 July 1987 in Wrocław I became a private associate professor, after completing habilitation in philosophy.” He functioned with this degree for ten years, and then as a full professor for nine more.    The inventor of IQ began his Wrocław career with an immediate impact: he invented a tool that allowed him to examine the human perception of sound, in a way unprecedented so far. The earlier research in the field of general psychology on the perception of movement, the movement of light and changes in the pitch of sound bore fruit. “His first Wrocław address, of 1898, was on the present-day Henryka Pobożnego street 18 (Heinrichstrasse), then, in 1902 he moved to Zielińskiego 101. In 1912, already as a professor and director of the philosophical seminar, he lived on the present Lubuska street 54 (Brandenburgerstrasse). None of his houses still stand today,” says Ryszard Troszczyński, a historian and a tracker of famous Wrocławians. Stern established the local Psychological Association and became its first chairman. One of his students was Edith Stein, who at that time was preparing herself for a scientific career. “Stern’s presentation,” Stein wrote in her autobiography (“Life in a Jewish family”), “was elementary and easily understood; I sat there as though attending a pleasant social gathering. He was in his early forties at the time, he was of average height though he seemed shorter because he walked with a slight stoop. His pale features were framed by a brown beard; his eyes were kind and alert; his expression and the tone of his voice were exceedingly mild and friendly. Once when he appeared at a masked ball dressed in an oriental costume, he looked like Nathan the Wise.” Such is how the professor’s looks were characterized


a jak się przedłużały, towarzystwo przenosiło się do parku Szczytnickiego. Najpilniejsi uczniowie Sterna byli jego najostrzejszymi przeciwnikami. „Siedzieliśmy na seminarium przy stole w kształcie podkowy z jego prawej i lewej strony i odpowiadaliśmy często, jak jeden mąż, żywym i zdecydowanym »nie!«. On zaś nie miał nam tego za złe – był zawsze jednakowo dobry i miły, trzymał się jednak nieugięcie swojej linii” – zanotowała Edyta Stein. Psychologia dziecka w ujęciu Sterna pozostawała w opozycji do Freuda. Wiedeńczyk traktował je jako „istotę ogarniętą agresywnymi, brutalnymi i seksualnymi fantazjami”. Publikacje Freuda tak zirytowały Sterna, że zainicjował w roku 1913 „Wrocławską odezwę przeciw psychoanalizie”. Rezolucję opublikowało wiele czasopism, poparło ją wielu znanych pedagogów. Obaj uczeni spotkali się po latach, kiedy emocje już opadły. W roku 1928, w liście do przyjaciela, napisał: „Wczoraj przez dwie godziny rozmawiałem z Freudem. Była to rozmowa, mimo wszelkich przeciwieństw, jak najprzyjemniejsza w formie”. Czuł się przede wszystkim filozofem. Dzieło „Osoba i rzecz” było dla niego ważniejsze niż wszystkie inne. Przyświecała mu myśl Gustava T. Fechnera: „Nic nie powstanie, zaistnieje, przeminie w ciele, jeśli nie powstanie, zaistnieje, przeminie w duchu”. Uważał to za fundament i niezwykłą prawidłowość rządzącą światem.   Równocześnie z filozofią pogłębiał psychologię eksperymentalną. W październiku 1913 roku zorganizował we Wrocławiu kongres o kształceniu młodzieży. Wystawa prac dziewcząt i chłopców, uczniów szkół różnego typu, miała pomóc w popularyzacji koedukacji. Jako psychologa interesowało go, czym różnią się płcie. Polecił studentom, aby rozstrzygnęli, czy autor był płci męskiej czy żeńskiej. „Wszystkie nazwiska i klasy zastąpiłem szyframi, aby oceniający nie mieli żadnych wskazówek. Następnie poprosiłem, aby wydali swoją opinię” – pisał w jednym z listów. W swojej

11

by Edith Stein, who later became a saint and a patron saint of Europe. The Professor made a classroom available for students at the Jesuit seminary in Kuźnicza 35. Weekly meetings lasted there until 10 pm, and when they went longer, the group would move to Szczytnicki park. Stern’s best students were his strongest opponents. Edith Stein noted: “At his seminar, while seated to the right and left of him at the U-shaped table, we would frequently respond in unison with a very decided and resounding “No!” He never held this against us but was consistently even-tempered, kind and friendly; however, he held unerringly to his own point.” Child psychology according to William Stern remained in opposition to Freud. The Viennese treated them as “creatures obsessed with aggressive, brutal and sexual phantasies.” Freud’s publications irritated Stern so much that in 1913 he initiated the “Wroclaw proclamation against psychoanalysis.” The resolution was published by many magazines and supported by many educators. Both scientists met after years, when the emotions had subsided. In 1928, in a letter to a friend, he wrote: “yesterday, I talked to Freud for two hours. In spite of all the contradictions, it was a conversation very pleasant in its form.” He felt like a philosopher first and foremost. His work entitled “Person and Thing” was for him more important than any other. Stern held true to Gustav T. Fechner’s idea that “Nothing will come to being, exist, pass in the body unless it comes to being, exists, passes into the spirit.” He believed it to be a foundation and unusual ruling principle for the world.   Stern also investigated experimental psychology. In October 1913 in Wrocław he organized a congress on teaching the youth. An exhibition of works created by girls and boys, students of various schools, was intended to help popularize coeducation. As a psychologist, he was interested in how sexes differ. He asked the students to identify if the author was a male or female. “I replaced all the surnames and


autocharakterystyce napisał: „Wiedziałem, że będę musiał na lata, może nawet na dziesiątki lat, zamknąć się przed światem. Przystałem na to chętnie. Dyskutowanie o sprawach filozoficznych uznałem za nadaremne. Próżno mogłem oczekiwać zrozumienia swojego pojmowania rzeczy. Mówiłbym obok siebie, bez wzajemnego zrozumienia. Filozoficzne wyobcowanie we Wrocławiu, z chłodną rezerwą innych profesorów, było przeze mnie nawet mile widziane”. Sprzymierzeńca znalazł w rowerze. Jeździł bicyklem zarówno po Wrocławiu, jak i nad Odrą, do pobliskich wiosek. W stolicy Dolnego Śląska przeżył najpłodniejszy okres życia: ożenił się z Klarą Joseephy, doczekał się dwóch córek: Hildy (1900) i Ewy (1904) oraz syna Günthera (1902). W dniu urodzin pierwszej córki zanotował: „Wpierw płakała, a później zaczęła ssać kciuk”. Potomstwo skłoniło go do badań nad rozwojem dzieci. Początkowo myślał o 6-częściowej monografii. Doprowadził do końca dwie: o mowie dziecięcej (1907) i o wspomnieniach i kłamstwach we wczesnym dzieciństwie (1909). Między latami 1897-1916, w tzw. okresie wrocławskim, powstało 5 tysięcy stron jego odręcznych notatek. Odnotujmy jeszcze: kiedy podczas I Wojny Światowej, w 1914 roku, racjonowano w Niemczech żywność, odmówił przyjęcia ponadprzydziałowej racji. Zabronił też swoim dzieciom używać zwrotu „niech Bóg ukaże Anglię”. Teorie Sterna, wyłożone w kilku tomach, przypisuje się filozoficznemu personalizmowi. Nie był uczonym z wieży z kości słoniowej; żywił przekonanie, że nauka winna znaleźć swoje praktyczne zastosowanie. Uważał, że wielkie instytucje, takie jak Kościół, są żywą całością o określonej osobowości. Na jego koncepcje powołuje się Arie de Geus w swojej książce „Żywa firma”. Wykorzystał jego filozofię, aby wytłumaczyć długowieczność takich przedsiębiorstw, jak Shell Oil czy Mitsubishi. Był ojcem niemieckiego pisarza i filozofa Günthera Andersa,

12

classes with codes, so that the students had no tips. Then I asked them for their opinion,” Stern put in one of his letters. Self-characteristically, he wrote: “I knew I would have to close myself off from the world for years, maybe for dozens of years. I agreed to it willingly. I considered discussing philosophical matters to be futile. I could wait for comprehension of my way of understanding things in vain. I would speak to myself, without mutual understanding. Philosophical alienation in Wrocław, with the cold reserve of other professors, was even comfortable for me.” He found a companion in his bicycle. He rode it both around Wrocław and along the Oder to nearby villages. In the Lower Silesian capital he had the most fruitful period of his life: he married Clara Joseephy, and had two daughters: Hilda (1900) and Eva (1904) and a son Günther (1902). On the day of his first daughter’s birthday, he wrote: “First she cried and then started sucking on her thumb.” His offspring inspired him to research child development. Initially, he thought about a 6-part monograph. He finalized two parts: about children’s speech (1907) and about memories and lies in early childhood (1909). Between 1897 and 1916, in the so-called Wrocław period, he hand-wrote five-thousand pages of notes. We should also note the following: when during the 1st World War, in 1914, food was rationed out in Germany, he refused to accept an extra ration. He also did not allow his children to use the phrase: “may God punish England.” Stern’s theories, presented in a few volumes, are ascribed to philosophical personalism. He was not a scientist from an ivory tower; he was convinced that science should find its practical application. He believed that big institutions, such as the church, are a living whole of a defined personality. Arie de Geus quotes his concepts in his book The Living Company. He used Stern’s philosophy to explain the longevity of such enterprises as Shell Oil or Mitsubishi. Stern was the father of a German writer and


późniejszego męża Hannah Arendt. „Ponieważ był skromny – pisał o nim syn w roku 1950 – przeceniał świat; ponieważ był dobrotliwy, nie doceniał jego złośliwości”. Kiedy w roku 1931 obradowało w Berlinie Niemieckie Towarzystwo Psychologiczne, wybrano go jego przewodniczącym. Sześćdziesiąte urodziny Sterna hamburski instytut uczcił Księgą Jubileuszową. Gdy dwa lata później, po dojściu nazistów do władzy, to samo Towarzystwo obradowało w Lipsku, nazwisko Sterna skreślono z listy członków. Nie wymieniono go w żadnym przemówieniu, jemu samemu nie wolno było przekroczyć progów instytutu, który stworzył. Jako Żyd został pozbawiony stanowiska; podobny los spotkał jeszcze czterech spośród piętnastu profesorów psychologii: Aldhemara Gelba, Davida Katza, Wilhelma Petersa i Maksa Wertheimera.   Przez Holandię, wraz z żoną Clarą, wyemigrował do USA, gdzie wykładał gościnnie aż do śmierci (1938) jako profesor Duke University w Durham. William Stern nie ma szczęścia do biografów. Nie ma także szczęścia do kronikarzy. Niemiecka badaczka Katharina Oost z Freiburga pisze: „Jedna z przyczyn dzisiejszej nieznajomości Williama Sterna tkwi prawdopodobnie w fakcie, że po wyemigrowaniu do USA nie mógł jako naukowiec zaaklimatyzować się ani kontynuować swoich filozoficznych i psychologicznych prac”. Inny powód wiąże się z charakterem Sterna. Był skromnym człowiekiem, który nikomu nie narzucał swoich poglądów, a opinie innych traktował zawsze z dobrocią i tolerancją. Taka skromność nie wpłynęła korzystnie na jego pośmiertną sławę, tak więc do dziś nie ma jego biografii. Ostatni powód jest naukowego charakteru. Był wysoce kompetentny w wielu działach psychologii. W psychologii ogólnej, w psychologii rozwoju, w psychologii dyferencjalnej i w psychologii sądowej nazwisko Sterna oznacza pionierskie

13

philosopher, Günther Anders, who later married Hannah Arendt. “Because he was modest,” his son wrote about him in 1950, “he overvalued the world; because he was kind-hearted, he did not notice its malice.” When in 1931, the German Psychological Association held a debate in Berlin, he was chosen its chairman. The Hamburg Institute celebrated Stern’s sixtieth birthday with a Jubilee Book. When two years later, after the Nazis came to power, the same Association debated in Leipzig, Stern’s surname was crossed out from the list. He was not mentioned in any speech and he was not allowed to cross the threshold of the institute that he himself created. As a Jew, he was deprived of his function; a similar thing happened to an additional four out of fifteen psychology professors: Aldhemar Gelb, David Katz, Wilhelm Peters and Max Wertheimer.   He immigrated to the United States via Holland, together with his wife, Clara, where he lectured until his death (1938) as a professor at Duke University in Durham. William Stern did not have any good biographers. Neither did he have good analysts. A German researcher, Katharina Oost from Freiburg, wrote: “One of the reasons for today’s lack of knowledge about William Stern is probably due to the fact that after his emigration to the USA, he could not acclimatize nor continue his philosophical and psychological works.” Another reason is related to Stern’s character. He was a modest man, who did not impose his views on anybody and always treated others’ opinions with kindness and tolerance. Such modesty did not have a positive impact on his fame after his death, and hence to this day his biography has not been written. The last reason is of a scientific nature. He was highly competent in many fields of psychology. In general psychology, in developmental psychology, differential psychology and in forensic psychology Stern’s surname signifies pioneering achievements at a high scientific level. He did not however establish any school,


osiągnięcia i wysoki poziom naukowy. Nie założył jednak żadnej szkoły, na której historii i tradycji mogłyby budować kolejne pokolenia psychologów i w ten sposób troszczyć się o rozpowszechnienie jego nauk. Dzisiejsi studenci psychologii – zapytani o nazwisko Williama Sterna – bezradnie wzruszają ramionami lub w najlepszym razie odpowiedzą pytaniem: Czy był to ten od IQ?”.   Sam William Stern nigdy nie sprawdził swojego ilorazu inteligencji. Po latach stwierdzono, że większość ludzi, prawie 70 procent, ma IQ na poziomie 85–115. Przeciętnie inteligentni mają IQ równe 100. Ci, kórzy w testach osiągają powyżej 130, uznawani są za utalentowanych. Stowarzyszenie Mensa, zrzeszająca osoby ponadprzeciętnie inteligentne, liczy na całym świecie ponad 100 tys. osób. Cezary Kaszewski „Gazeta Wrocławska” z lutego 2009 r.

on the history and tradition of which further generations of psychologists could build and in this way popularize his studies. Today’s psychology students, when asked about William Stern, shrug helplessly or, in the best case scenario, answer with a question: Was he the one that had to do with the IQ test?”   William Stern never checked his own intelligence quotient. After many years, it was decided that the majority of people, almost 70 per cent, have an IQ at the level of 85–115. People with average level of intelligence have an IQ of 100. Those who reach over 130 in the tests are considered talented. The Mensa Society, associating with people of above-average intelligence, has over one-hundred thousand members all over the world. Cezary Kaszewski “Gazeta Wrocławska”, February 2009


KATALOG CATALOG


Tomasz BRODA

Humoryści, satyrycy, karykaturzyści prowokują swoją twórczością, by myśleć (i pisać) o nich w kategoriach lekkich, zabawnych, kontynuując niejako ich punkt widzenia. Ale najczęściej mylimy tenże punkt z efektem, jaki w nas wywołują ich dzieła. W rzeczy samej są to często ludzie śmiertelnie poważni, nie mający złudzeń co do ludzkiej natury i będącej jej produktem historii społecznopolitycznej. Jeśli coś ich odróżnia od zwykłych pesymistów, cyników czy wręcz nihilistów, to skrzętnie ukrywany przed ludźmi, ale wciąż „czynny” idealizm, podtrzymujący wzmożenie instynktu moralnego. No i talent... O wybitności satyryka, jeśli posługuje się on środkami sztuk wizualnych, w zasadzie nie decyduje tzw. warsztat, ale jeśli mówimy o nim w kontekście sztuki, jako o artyście, to już tak: warsztat, styl, esencjonalność przekazu, umiejętność budzenia emocji decydują o randze twórcy. Tomasz Broda jest satyrykiem, karykaturzystą, ilustratorem i scenografem. Twórcą nie tylko „pełną gębą”, ale i „pełnym gąb”. Wszak swego czasu założył i kierował Pierwszym Wrocławskim Ośrodkiem Badań Nad Gębą, i zasłynął z niezwykłej umiejętności przetwarzania ludzkich twarzy w swoiste pop-ikony za pomocą bardzo niekonwencjonalnych środków (przedmiotów codziennego użytku), nie tracąc przy tym za grosz podobieństwa do modela. Ten talent i oryginalna technika same w sobie godne są podziwu, ale zdumiewa także pomysłowość, z jaką Broda zaprzągł je do wielu innych działań artystycznych. Stworzył autorski telewizyjny show, współtworzył z Stanisławem Tymem szopki noworoczne, projektował scenografie i kostiumy teatralne, ostatnio przedstawił wrocławskiej publiczności swoją wersję sporych fragmentów historii sztuki światowej, wywołując euforię publiczności (ponad pięć tysięcy widzów na wystawie w Muzeum Współczesnym Wrocław). „Zrób sobie…” (tu należy wpisać, co lub kogo chcemy sobie zrobić) stało się firmowym hasłem Tomasza Brody, ale cokolwiek pod nim powstaje w jego wykonaniu, z pewnością jest sztuką. Jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości, powinien zapoznać się z jego pracami publikowanymi przed laty w dodatku kulturalnym nieistniejącego już „Słowa Polskiego”, lub z obrazami prezentowanymi na wspólnej wystawie z Łukaszem Huculakiem. Zaprezentował się w nich m.in. jako wysublimowany kolorysta, ale też odsłonił mało znaną stronę swojej osobowości – liryczną, refleksyjną, całkowicie osobną... MR Tomasz Broda (ur. w 1967 w Kaliszu) – rysownik, ilustrator, pedagog. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (dyplom z wyróżnieniem w pracowni projektowania graficznego prof. Jana J. Aleksiuna). Siedmiokrotny laureat Międzynarodowej Wystawy Satyrykon (Grand Prix w 1997 r., Złoty Medal w 1993 r., 2006 r., 2014 r.), laureat nagrody w Międzynarodowym Konkursie Projektowania Prasowego „Chimera” w 2004., nagrody dla ilustratora w konkursie Książka Roku 2008 Polskiej Sekcji IBBY oraz Nagrody Prezydenta Wrocławia w 2000 r. Twórca autorskiego programu telewizyjnego „Zrób sobie gębę”. Kierownik Pracowni Ilustracji na Wydziale Grafiki i Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

16

Wiliam Stern, 2015, akryl, płótno, 100 × 70 cm Wiliam Stern, 2015, acrylic on canvas, 100 × 70 cm

Humorists, satirists, caricaturists provoke with their works, so that others think (and write) about them in a light and amusing way, in a way somehow continuing their point of view. But most often we mistake this point of view with the effect that their works have on us. Indeed, these often are deadly serious people, who have no delusions as to human nature as well as its product, social and political history. If there is something, which makes them different from common pessimists, cynics or even nihilists, it is their idealism, which is carefully hidden from people, but still “active” and supports the intensity of moral instinct. And their talent as well… In principle, these are not the techniques which determine the genius of a satirist, if he uses visual means, but if we speak about him in the context of art, then it is the opposite: techniques, style, condensation of message, ability to wake up emotions decide the artist’s standing. Tomasz Broda is a satirist, caricaturist, illustrator and stage designer. The author of not only “pełną gębą/ with a full gob”, but also “pełnym gąb.” At some point, he established and managed Pierwszy Wrocławski Ośrodek Badań Nad Gębą/the First Wrocław Centre for Research On the Gob and became famous for his unique ability to transform human faces into specific pop-icons with the use of very unconventional means (everyday objects), without losing likeness to the model. This talent and original technique deserve admiration in and of themselves, but what also amazes is the creativity with which Broda applied them to many other artistic activities. He created his own TV show, co-created Szopki Noworoczne/New Year’s nativities with Stanisław Tym, designed scenography and theatre costumes. Recently he has presented to a Wrocław audience his version of extensive chapters of world art history, evoking the audience’s euphoria (over five thousand viewers at the exhibition at the Wrocław Contemporary Museum). “Make yourself…” (here you need to put what or whom we want to make) has become Tomasz Broda’s trademark slogan, but whatever he creates under this slogan is certainly art. If anyone still has any doubts, they should get to know his works published years ago in the cultural extra to the now non-existent “Słowo Polskie” or with his paintings presented at the exhibition co-created with Łukasz Huculak. He showed himself through them to be a sublime colorist, but also revealed a lesser known side of his personality – a lyrical, reflective, completely separate element… MR Tomasz Broda (born 1967 in Kalisz) – a drawer, illustrator, educator. He studied at the State College of Fine Arts in Wrocław (diploma with honours at the studio of graphic designing of professor Jan J. Aleksiun). Broda was seven times a laureate of the “Satyrykon” International Exhibition (Grand Prix in 1997, Gold Medal in 1993, 2006, 2014), winner of the prize in the “Chimera” International Press Design Contest in 2004, prize for an illustrator in the Book of the Year competition in 2004 of the Polish branch of IBBY as well as the Prize of the Mayor of Wrocław in 2000. Author of a TV programme “Make yourself a gob”. Manager of the Illustration Studio at the Faculty of Graphic Arts and Media Art at the Academy of Fine Arts in Wrocław.



18

TOMASZ BRODA


Powyżej i po prawej: Księgarnia Hiszpańska we Wrocławiu, 2014, mural Above and right: Spanish Bookstore in Wrocław, 2014, mural

Po lewej: Franz Kafka z cyklu Historia literatury dla użytkowników Facebooka, 2014, marker, papier, 40 × 70 cm Left: Franz Kafka, History of literature for Facebook users series, 2014 marker pen, paper, 40 × 70 cm


Jan CHWAŁCZYK

„Nie interesują mnie dzieła sztuki – interesuje mnie sztuka”. Tę radykalną deklarację Jana Chwałczyka z początku lat 70., poprzedziła długoletnia artystyczna praktyka, od klasycznego malarza, rysownika, przez twórcę rzeźb kinetycznych, do konceptualizmu i sztuki geometrycznej. Chwałczyk, jeden z założycieli Grupy Wrocławskiej, krok po kroku odchodził od tradycyjnie rozumianego obrazu. Już w jego wczesnych pracach, płótno zastępuje płyta, a znalezione przedmioty umieszczane na powierzchni obrazu, zapowiadają struktury wychodzące w trzeci wymiar, w przestrzeń. Obecność Jana Chwałczyka na I Biennale Form Przestrzennych w Elblągu (1966) i rok później na Sympozjum Artystów i Naukowców w Puławach, określiła nową sferę zainteresowań artysty. Osiągnięcie celu poznawczego, kiedy: „światło i barwa staną się jednością, kolor będzie światłem, światło barwą, a cień przestanie istnieć” stało się najważniejsze. Twórca skorzystał z szansy realizacji nowatorskich obiektów w przestrzeni publicznej, zarezerwowanej dotychczas dla tradycyjnych pomników. Duże zakłady przemysłowe, w których cieniu zaczęła powstawać sztuka, doskonale zdały egzamin sponsora i promotora. Zaprezentowana przez Chwałczyka w Elblągu „Kinetyczna Forma Wolnostojąca”, przybrała formę wiatraka umieszczonego na wysokim wsporniku. Jego tarcze wprawiane w ruch wiatrem, budowały na tle nieba atrakcyjne obrazy o zmiennej kolorystyce. Kolejna, świetlno – barwna instalacja zaprezentowana w Puławach miała postać bębna z wyciętymi otworami. Barwy umieszczone wewnątrz, wirowały i wibrowały w oświetlonej reflektorami przestrzeni. Silne wrażenie potęgował dźwięk wydobywający się w trakcie seansu. To dzieło trafiło do Wrocławia, do zbiorów miejscowego Muzeum Architektury. Przekraczanie granic pomiędzy nauką, a sztuką i szukanie widzialnej formy dla niewidzialnego, zdominowały ówczesną wyobraźnię Artysty. Na początku lat 70., pociągnął Chwałczyka powab konceptualizmu. Nurt sprowadzony do samej idei, wydawał się wymarzonym polem eksploracji dla nieustępliwego poszukiwacza.Prymat myśli nad materialnością dzieła i silna potrzeba kontaktu z pokrewnymi twórcami, zawiodły Artystę ku mail-artowi. Dokumentacja z odpowiedzi na listownie zadawane pytania, zyskała rangę nowatorskiego dzieła sztuki, zaprezentowanego w autorskiej Galerii Informacji Kreatywnej. „Portret sztuki” z roku 1972, jest odręcznie zapisaną refleksją o zależnościach pomiędzy sztuką, a jej rozwojem. Jako podkładu użył Artysta własnej pracy, a całość zamknął w złotej ramie. To dzieło o niemożliwości rewolucyjnych zmian w sztuce, zasiliło w roku 2012 zbiory Zamku Ujazdowskiego. „Dotychczasowy brak definicji sztuki jest jej najlepszą definicją” – twierdzi wiecznie młody Chwałczyk. CK

20

“I am not interested in particular pieces of art – I am interested in art.” This radical declaration made by Jan Chwałczyk at the beginning of the ‘70s was preceded by many years of artistic practice as a classical painter and draftsman, to a maker of kinetic sculptures, to conceptualism and geometric art. Chwałczyk, one of the founders of the Grupa Wrocławska/ Wrocław Group, was moving away step by step from painting as it was traditionally understood. Already in his early works, the canvas is replaced by a board and found objects are placed on the painting’s surface, announcing structures reaching to the third dimension, space. Jan Chwałczyk’s presence at the I Biennale Form Przestrzennych/1st Biennale of Spatial Forms in Elbląg (1966) and one year later at the Symposium of Artists and Scientists in Puławy, defined a new area of the artist’s interests. Reaching a cognitive goal became of utmost importance, when: “the light and color become one, the color will be light, the light will be color, and shade will cease to exist.” The artist took advantage of a chance to introduce innovative structures to the public space, which so far had been reserved for traditional monuments. Big industrial plants, in the shadow of which art began to be created, passed the exam of a sponsor and promoter very well. The “Kinetyczna Forma Wolnostojąca /Kinetic Free-standing Form” exhibited by Chwałczyk in Elbląg, took the form of a great fan situated on a high support. Its wings moved by the wind and built attractive images of changing colors against the background of the sky. Another, a light and color installation presented in Puławy, had the form of a drum with cut out holes. The colors placed inside were spinning and vibrating in the space, lighted with spotlights. This intense experience was magnified by the sound emanating during the performance. This work came to Wrocław, to the collection of the Architecture Museum. Crossing the borders between science and art and looking for a visible form for the invisible dominated the artist’s imagination. At the beginning of the ‘70s, Chwałczyk was drawn by the charms of conceptualism. This stream, stripped down to the idea itself, seemed an ideal field of exploration for the tenacious searcher. Primacy of thought over the work’s materiality and the strong need for contact with like-minded artists led Chwałczyk to mail-art. Documentation from replies to questions asked in letters obtained the rank of an innovative piece of art, presented in the author’s Galeria Informacji Kreatywnej/Creative Information Gallery. “Portret sztuki/Portrait of Art” from 1972 is a handwritten reflection on the interdependencies between art and its development. The artist used as a background his own work, and enclosed everything in a golden frame. This work about the impossibility of revolutionary changes in art joined the collection of the Ujazdów Castle in 2012. “The lack of a definition of art so far is its best definition,” says the forever-young Chwałczyk. CK


Kompozycja C, 1979, drewno, akryl, 65 × 88 × 11 cm Composition C, 1979, wood, acrylic, 65 × 88 × 11 cm


Po prawej: Błękitny reproduktor barw czerwieni, 2004, metal, akryl, 83 × 83 × 20 cm Right: Blue reproducer of red hues, 2004, metal, acryl, 83 × 83 × 20 cm

Poniżej: Kwadrat kształtowany cieniem, poświęcony Kazimierzowi Malewiczowi, 2002, płyta mdf, akryl, 100 × 100 × 60 cm Below: Shadow shaped square, dedicated to Kazimierz Malewicz, 2002, mdf, acrylic, 100 × 100 × 60 cm


Jan Chwałaczyk (ur. 1924 w Krośnie n. Wisłokiem) – malarz, rysownik, twórca instalacji. Przedstawiciel nurtu wizualnego i konceptualnego w sztuce polskiej. W latach 1945–1951 studiował w PWSSP we Wrocławiu, obronił dyplom w pracowni Eugeniusza Gepperta. Członek grup Poszukiwania Formy i Koloru, Szkoła Wrocławska oraz Kontynuacja i Sprzeciw. Brał udział m.in. w Plenerach Koszalińskich, Sympozjum Złotego Grona w Zielonej Górze, I Biennale Form Przestrzennych w Elblągu, Sympozjum w Puławach, Sympozjum Wrocław ’70. Inicjator akcji „Kontrapunkt” oraz działalności Galerii Informacji Kreatywnej w latach 1972–1975. Laureat nagród: Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2006, Srebrny Medal Gloria Artis w 2011. Prace w zbiorach: Muzeum Narodowego we Wrocławiu, CSW Zamek Ujazdowski Warszawa, Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych.

23

Jan Chwałczyk (born 1924 in Krosno) – a painter, drawer, author of installations. A representative of the visual and conceptual streams in Polish art. Between 1945 and 1951, he studied at the State College of Fine Arts in Wrocław and passed his diploma examination at the studio of Eugeniusz Geppert. A member of such groups as: Search for Form and Color, Wrocław School and Continuation and Objection. Chwałczyk participated in the Open-Air Meeting of Painters in Koszalin, “Golden Grapes” Symposium in Zielona Góra, 1st Biennale of Spatial Forms in Elbląg, Symposium in Puławy, Wrocław ’70 Symposium. Originator of the “Counterpoint” action as well as the activity of the Creative Information Gallery between 1972 and 1975. A prizewinner of: the Prize of the Minister of Culture and National Heritage in 2006, Silver Gloria Artis Medal in 2011. His works may be seen at the National Museum in Wrocław, the Centre for Contemporary Art, Ujazdowski Castle, Lower Silesian Zachęta.


Krystyna CYBIŃSKA

Krystyna Cybińska należy do tego rodzaju twórców, którzy potrafią jednocześnie budować rangę i trwałą tożsamość artystyczną własną, ale i środowiska, w którym rozwija się ich kariera. Ma to szczególne znaczenie, gdy owym środowiskiem jest wspólnota akademicka. Cybińska należy do pokolenia pierwszych absolwentów wrocławskiej PWSSP, i pierwszej grupy wykładowców, którzy przejęli pałeczkę od swoich poprzedników, przybyłych do Wrocławia z innych ośrodków tuż po zakończeniu wojny. To pokolenie przyjęło odpowiedzialność za rozwój swojej dziedziny na tym, w pewnym sensie, dziewiczym terenie. I bardzo szybko udowodniło swoją wartość. Niedawna studentka, a zaraz po dyplomie asystentka profesor Julii Kotarbińskiej, zapisała się w historii powojennej ceramiki polskiej już w roku 1954, na I Ogólnopolskiej Wystawie Ceramiki i Szkła Artystycznego zorganizowanej we Wrocławiu. Parę lat później odniosła sukces na forum międzynarodowym zdobywając srebrny medal na niezwykle ważnej ówcześnie wystawie AIC w Pradze, która uświadomiła naszym twórcom fakt, że współczesna ceramika wykroczyła poza granice sztuki użytkowej i zaczyna budować nową, autonomiczną jakość w sztuce. Wkraczając odważnie na tę drogę, Cybińska nigdy jednak nie zapomniała o tradycji. Tę twórczość, po dziś dzień, wypełnia jej duch, choć forma i szata, także wrażliwość, są współczesne. Prace Krystyny Cybińskiej czerpią nie tylko z kultury materialnej, ważnym odniesieniem dla nich był również świat natury, nie geometryczny, nie abstrakcyjny, zawsze zmysłowy, wpisany w procesy życia, toczącego się nieopodal. Jednocześnie, prace te są bardzo wymagające, jeśli idzie o ekspozycję. Jak napisała Barbara Banaś w swojej monografii twórczości tej artystki: Nie służą ozdobie, upiększeniu wybranych przestrzeni. One je dominują, dyktując „swoje” warunki. W pełni zaistnieć mogą jedynie w odpowiednim, uwolnionym od nadmiaru przedmiotów, przestrzennym kontekście. Nie ma sposobu, by na kartce zmieścić wszystko, co moglibyśmy o tej sztuce powiedzieć. Z drugiej strony, kartka papieru to i tak zbyt wiele. Dość samego patrzenia na te dzieła, by odczuć, że sztuka wciąż, jako jedyna i mimo wszystko, pozwala nam unaocznić piękno i ład obecne w świecie. MR Krystyna Cybińska (ur. 1931 w Dakowych Suchych) – ceramiczka, rzeźbiarka, pedagog. Studiowała w latach 1949-1954 we wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych pod kierunkiem prof. Julii Kotarbińskiej. W latach 1954-2003 pracowała na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Członkini Académie Internationale de la Céramique d’Art (AIC) w Genewie. Nagrodzona w Faenzie w 1977 roku złotym medalem i nagrodą szwajcarskiej Académie Internationale de la Céramique d’Art. W 2012 otrzymała Złoty Medal Goria Artis.Prace artystki znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Miejskiego Wrocławia, Muzeum Ariana w Genewie, Muzeum Sztuki Użytkowej w Pradze, Muzeum Ceramiki w Siklos, Muzeum Ceramiki w Wilnie, Muzeum Miejskiego w Koponig oraz kolekcjach prywatnych.

24

Pępek Bajadery, 1971, odlew porcelanowy, wys. 10 cm Devadasi’s navel, 1971, cast porcelain, h. 10 cm

Krystyna Cybińska belongs to the type of artist who can build their own artistic standing and identity and at the same time also shape the environments in which their careers develop. This is of special importance when the environment is an academic community. Cybińska belongs to the generation of the first graduates of the Wrocław State College of Fine Arts and the first group of lecturers, who filled in for their predecessors, who had come to Wrocław from other academic centers just after the end of the war. This generation took responsibility for the development of their genre in this, in a sense, virgin territory. And very quickly they proved their value. A fresh graduate, then an assistant of professor Julia Kotarbińska, made history in the world of Polish post-war ceramics, already in 1954, at the 1st Polish Exhibition of Ceramics and Artistic Glass organized in Wrocław. A few years later, she achieved a success in the international forum by winning the Silver Medal at the then very important AIC exhibition in Prague, which made our artists aware that contemporary ceramics had gone beyond the borders of applied arts and started building a new, autonomic quality in art. Stepping onto this road boldly, Cybińska has never forgotten about tradition. Its spirit fills her works to this day, although its form and sensitivity are contemporary. Krystyna Cybińska’s works draw on not only material culture – the world of nature has also been important for her. Not the geometric or abstracted one, but always the sensual aspect, inscribed in the processes of life running nearby. At the same time, these works are very demanding when it comes to their exposition. As Barbara Banaś wrote in her monograph about the artist’s works: They are not for decoration or for making selected spaces prettier. They dominate and set their “own” conditions. They can fully exist only in a relevant, far from excessive, objective, spacious context. It is impossible to fit on a piece of paper everything we could say about this art. On the other hand, a piece of paper is already too much. It is enough to look at these works to have the feeling that art, still and in spite of everything, allows us to visualize the beauty and order present in the world. MR Krystyna Cybińska (born 1931 in Dakowy Suche) – a ceramist, sculptor, educator. Between 1949 and 1954, she studied at the Wrocław State College of Fine Arts under professor Julia Kotarbińska. Between 1954 and 2003, Cybińska worked at the Academy of Fine Arts in Wrocław. A member of Académie Internationale de la Céramique d’Art (AIC) in Geneva. In 1977, in Faenzie, Cybińska was awarded a gold medal and prize of the Swiss Académie Internationale de la Céramique d’Art. In 2012, she was awarded the Gold Gloria Artis Medal. The artist’s works may be seen at the National Museum in Wrocław, the City Museum of Wrocław, Ariana Museum in Geneva, Museum of Industrial Arts in Prague, Ceramics Museum in Siklos, Ceramics Museum in Vilnius, City Museum in Koponig and private collections.



Forma zamknięta, 1972, glina czerwona ręcznie formowana, wys. 18 cm Closed form, 1972, hand formed red clay, h. 18 cm

Forma ceramiczna, 1995, ceramika ręcznie lepiona, szkliwiona, wys. 67 cm Ceramic form, 1995, hand-modeled ceramics, glazed, h. 67 cm

26

KRYSTYNA CYBINSKA



Tomasz DOMAŃSKI

– Pracując zespalam się z rzeźbą – stanowimy jedno. Te słowa Tomasza Domańskiego są nie tylko swoistym credem artysty. On z uporem i wiernie wypełnia tę deklarację sprzed ponad dwóch dekad. W roku 1993, kiedy Roman Opałka zabierał się do kolejnego seansu odliczania życia, z użyciem farby, płótna, magnetofonu i fotografii, świeżo upieczony absolwent wrocławskiej ASP zelektryzował widzów akcją „Topnienie”. Umieszczając we wrocławskim Rynku, na lodowym fundamencie kubik granitowej kostki, znał doskonale finał. Jego nieuchronność znali też wszyscy przechodnie. A jednak ten fragment miasta, nieopodal Ratusza, będący przez kilka dni areną zmagań stanu skupienia wody – z upływającym czasem, budził ciekawość i koncentrował uwagę zarówno kibiców Artysty, jak i przypadkowych odbiorców. O filozoficznej zasadzie Panta rhei , że „nie ma bytu, jest tylko stawanie się”, przypominały też inne działania Domańskiego. W Muzeum Architektury widzowie śledzili proces powolnego ubywania postaci samego artysty. Rzeźbiarz, umieszczając lodowy autoportret w muzealnych salach pogodził się ze swoim powolnym, nieubłaganym odchodzeniem. Z czasem tylko kałuża wody została echem obecności ludzkiej postaci. Artysta poproszony o prezent dla Muzeum Współczesnego Wrocław przyniósł lodowy krucyfiks. Jak go wnosił, krople wody spływały po rękach rzeźbiarza, kapały na podłogę. Zamknięcie obiektu w maleńkiej lodówce za szklaną szybą, pozwoliło śledzić dalszy proces dematerializacji krzyża. Tylko w zwolnionym tempie. Równolegle z efemerycznymi obiektami z lodu, Tomasz Domański materializuje swoje idee w jak najbardziej trwałej postaci. Z powodzeniem działa w metalu, drewnie, wosku. Nie stroni od używania gotowych przedmiotów znalezionych, zużytych, zdegradowanych. Ze skrupulatnie zbieranych papierowych torebek po herbacie, powstawały obrazy uderzające szlachetnością koloru, metafizyką wyrazu. Szerokie horyzonty myślenia, wielka energia, śmiałość działania biorą się u Tomasza Domańskiego z jego charakteru, ale także z podróży i pobytów w Europie i świecie. Wielokrotnie był stypendystą prestiżowych fundacji, m.in.: Pollock-Krasner z Nowego Jorku, Josepha Beuysa z Bazylei, Elizabeth Montag z Bonn. Był czterokrotnym stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W roku 2003 zrobił doktorat na macierzystej uczelni. Monumentalna wieża zrealizowana w roku 2015 na terenie prywatnym artysty, ma być zaczątkiem parku rzeźby w naturalnym pejzażu. CK Tomasz Domański (ur. 1962 w Giżycku) – rzeźbiarz, twórca instalacji, performance, rysunków, fotografii, filmów, animacji. W latach 1988–1993 studiował na Akademi Sztuk Pięknych we Wrocławiu, dyplom w pracowni prof. Leona Podsiadłego; w 2003 r. obronił doktorat. W latach 1995–1996 odbył staż na Banaras Hindu University w Varanasi. Wielokrotny stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Pollock-Krasner z Nowego Jorku, Josepha Beuysa z Bazylei, Montag Stiftung Bildende Kunst z Bonn, UNESCO-Aschberg czy KulturKontakt z Wiednia. Prace artysty znajdują się w kolekcjach polskich i zagranicznych, muzealnych i prywatnych. Swoje projekty i wystawy realizował m.in. w Polsce, Niemczech, Francji, Luksemburgu, Irlandii, Norwegii, Szwecji, USA, Kanadzie, na Alasce, w Hong Kongu, Korei.

28

“When working, I unite with the sculpture – we are one.” These words of Tomasz Domański are not only a specific credo of the artist. He stubbornly and faithfully fulfills this declaration made over two decades ago. In 1993, when Roman Opałka was preparing for another show, with the use of paint, canvas, tape recorder and photographs, a fresh graduate of Wrocław’s Academy of Fine Arts thrilled the audience with the action art entitled “Topnienie/Melting Down.” By placing in Wrocław’s market square a cubic meter of granite cube on a foundation made of ice, he perfectly knew its end. Other passers-by also knew its inevitability. And still, this part of the city near the town hall, which for a couple of days became the arena of the fight between water’s state of matter against the passing of time, awoke interest and drew the attention of both the artist’s fans and accidental viewers. Other actions of Domański also recalled the Panta rhei philosophical principle, that “there is no being, there is only becoming.” At the Architecture Museum, the viewers followed a slow process of vanishing of the figure of the artist himself. The sculptor, by placing a self-portrait made of ice in the museum halls, came to terms with his slow, inevitable passing away. Over time, only a puddle bore the trace of a human presence. The artist, when asked for a gift for the Wrocław Contemporary Museum, brought an ice crucifix. When he was bringing it in, drops of water were already flowing down his hands and falling on the floor. Closing the object in a small fridge with a glass window allowed the viewer to follow the process of the crucifix’s dematerialization. Now in slow motion. Besides his ephemeral ice objects, Tomasz Domański materializes his ideas in more durable forms. He works with much success in metal, wood and wax. He does not avoid using readymade objects or found, used up or degraded ones. He creates pictures using meticulously collected tea bags, which strike the eye with their nobility of color and metaphysics of expression. A wide horizon of thought, great energy and boldness of action emanate from Tomasz Domański’s character, but also from his travels and visits to countries across Europe and beyond. He has many times held scholarships from prestigious foundations, including: Pollock-Krasner from New York, Joseph Beuys from Basel and Elizabeth Montag from Bonn. Four times he received the scholarship of the Minister of Culture and National Heritage. In 2003 he was awarded a PhD degree at his home university. A monumental tower made in 2015 in the artist’s private location is intended to be the beginning of a sculpture park created within natural scenery. CK Tomasz Domański (born 1962 in Giżycko) – a sculptor, author of installations, performances, drawings, photographs, films, animations. Between 1988 and 1993, he studied at the Academy of Fine Arts in Wrocław, where he was awarded a diploma at the studio of professor Leon Podsiadły; in 2003 he was awarded a PhD degree. Between 1995 and 1996, he had a practice at the Banaras Hindu University in Varanasi.A multiple recipient of the scholarship of the Minister of Culture and National Heritage, Pollock-Krasner from New York, Joseph Beuys from Basel, Montag Stiftung Bildende Kunst from Bonn, UNESCO-Aschberg or KulturKontakt from Vienna. The artist’s works are present in Polish and abroad collections, both in museums as well as private collections. Domański carried out his projects and held his exhibitions in Poland, Germany, France, Luxemburg, Ireland, Norway, Sweden, USA, Canada, Alaska, Hong Kong and Korea.


IQ, 2015, druk cyfrowy, 100 × 100 cm IQ, 2015, digital print, 100 × 100 cm


Powyżej: Kwadratowa Babel, 2014, stal przemysłowa, wys. 1030 cm, baza 450 × 450 cm, realizacja Skulpturenpark Katzow, Niemcy 2014 Above: Squared Babel, 2014, industrial steel, h. 1030 cm, base 450 × 450 cm, realisation: Skulpturenpark Katzow, Germany Po prawej: Złoty las, 1992, technika własna, 170 × 105 cm Right: The Golden forest, 1992, artist’s own technique, 170 × 105 cm

30

TOMASZ DOMANSKI



Stanisław DRÓŻDŻ

Język jest systemem dynamicznym, zmiennym, źródłem, które nigdy się nie wyczerpuje. Krzyżówką z nieskończoną liczbą rozwiązań. Dlatego poezja jest czymś, co nigdy się nie zamyka, nigdy ostatecznie nie spełnia. Poezja konkretna Stanisława Dróżdża łączy w sobie siłę znaku graficznego, artefaktu, który rozgrywa się w przestrzeni – i słowa, które działa na innym planie, w innej rzeczywistości (językowej), w inny sposób przekazuje energię. Oto artysta balansując na granicy obu tych światów, podkreśla jeszcze ich odmienne geometrie używając w swoich graficznych pracach czerni i bieli – najbardziej znaczących kontrastów. Czasami artysta niebezpiecznie zbliżał się do poezji w czystej postaci – napięć między słowami, ich brzmieniem i znaczeniami. A potem odchodził w stronę redukcji, żeby dojść do znaków, pod którymi słowa były już tylko domyślne i prace zyskiwały status graficznych abstrakcji. Przy czym ich przekaz był zawsze głęboko filozoficzny i egzystencjalny. Niektóre z nich funkcjonują jako urban art w przestrzeni miejskiej, inne są bardziej intymne, literackie, kameralne. Stanisław Dróżdż znalazł swój własny język, który rozpoczął ekspansję na świat polskiej i zagranicznej sztuki współczesnej. Jego prace to osobne czakramy, w których buzują energie z różnych porządków, udzielając się odbiorcom, wrzucając znaczenia i znaki na ich prywatne orbity. AWH

Language is a dynamic and changing system, a source that never runs dry. A crossword with an infinite number of solutions. Hence, poetry is something which never completes itself, which is never ultimately fulfilled. Stanisław Dróżdż’s concrete poetry joins within itself the strength of a graphic sign, an artefact, which is situated in space – and a word, which acts in a different plane, a different reality (language reality), which transfers energy in a different way. The artist, balancing on the border of these two worlds, underlines their different geometry, using in his graphic works black and white – the most significant contrasts. Sometimes the artist, in a risky way, comes close to poetry in its clear form – tensions between words, their sounds and meanings. And then, he departs in the direction of reduction only to arrive at signs, under which words can only be presumed; the works obtain the status of graphic abstractions. However, their message is always deeply philosophical and existential. Some of them function as urban art in the urban space, others are more intimate, literary, private. Stanisław Dróżdż discovered his own language, which found expansion in the world of contemporary art in Poland and abroad. His works are separate chakras, in which energies from various styles crackle, spreading to the recipients and placing the meanings and signs on their private orbits. AWH

Stanisław Dróżdż (ur. w 1939 w Sławkowie, zmarł w 2009 we Wrocławiu) – poeta, twórca i teoretyk poezji konkretnej w Polsce. W latach 1959–1964 studiował filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim. Od 1971 roku współpracował z Galerią Foksal w Warszawie. Reprezentował Polskę na 50. Biennale Sztuki w Wenecji pracą: „Alea iacta est”. Nagrody za całokształt działalności artystycznej: Nagroda Koła Młodych Pisarzy we Wrocławiu w 1979 roku, Nagroda London Academic and Cultural Resources Found w 1985 roku, Fundacji Nowosielskich w 2001 roku, Nagroda Prezydenta Wrocławia w 2008 roku, Nagroda Specjalna Zarządu Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków we Wrocławiu w 2009 roku. Od czasu debiutu w 1968 roku miał około trzystu wystaw krajowych i zagranicznych,indywidualnych i zbiorowych. Jest obecny w przestrzeni publicznej Wrocławia dziełami „Było – będzie” i „Koło”.

Stanisław Dróżdż (born 1939 in Sławków, died 2009 in Wrocław) – a poet, author and theorist of concrete poetry in Poland. Between 1959 and 1964, he studied Polish philology at the University of Wrocław. From 1971, he co-operated with the Foksal Gallery in Warsaw. Dróżdż represented Poland at the 50th Art Biennale in Venice with his work entitled “Alea iacta est”. Prizes for whole artistic activity: Prize of the Young Writers Association in Wrocław in 1979, Prize of London Academic and Cultural Resources Fund in 1985, Prize of Nowosielski Foundation in 2001, Prize of the Mayor of Wrocław in 2008, Special Prize of the Management Board of the Association of Polish Artists and Designers, Branch in Wrocław in 2009. From the time of his debut in 1968 he had about three hundred exhibitions in Poland as well as abroad, both individual and collective. His presence in the public space of Wrocław is marked by such works as “Was-Will be” and “Circle”.

32


Koło (projekt do realizacji w przestrzeni publicznej), 1970–1971 druk cyfrowy, PCV, 60 × 60 cm Circle (design for public space), 1970–1971 digital print, PCV, 60 × 60 cm


Kurt FLECKENSTEIN

Wjeżdżając do Wrocławia od zachodu, mija się monumentalną, ośmiometrową bramę. Obiekt zbudowany z rdzawej blachy i stali szlachetnej, od ponad dekady dominuje nad otoczeniem. Artystycznie opracowany, przestrzenny kwadrat jest dziełem Niemca, Kurta Fleckensteina. To jego prezent dla miasta. Dolna część bramy, pokryta rdzą, przypominająca o historycznej przeszłości Wrocławia, przybrała barwę gotyckich cegieł. Wypolerowana stal górnej części, wzbijająca się w niebo, symbolizuje teraźniejszość. Dla wjeżdżających otwierają się drzwi miasta, wyjeżdżający mijają okno stojące otworem na Europę. Fleckenstein nie ma korzeni rodzinnych w Polsce, jednak to właśnie tu postanowił rozpocząć nowe życie. Tworzy gównie w Mannheim. W dolnośląskiej stolicy miał swoją pierwszą wystawę indywidualną. Ale przybył tutaj nie w celach artystycznych, tylko w interesach. Architekt krajobrazu, właściciel prężnej firmy specjalizującej się w budowaniu planów miejscowych, z dnia na dzień podjął decyzję, że dalszą część życia poświęci tylko sztuce. Brama na Krzykach nie jest jedynym obiektem artysty w mieście. W centrum Wrocławia zrealizował pochylony, złożony z modułów rdzawy sześcian. Ustawił go przed budynkiem Muzeum Architektury, stanowiąc część indywidualnej ekspozycji w muzealnych wnętrzach. Po wystawie obiekt pozostał na trwałe. Twórczość rzeźbiarska, wpisująca się w ideę minimal artu, była pierwszym etapem artystycznej działalności Fleckensteina. Jako tworzywa używał blach aluminiowych, drewna, węgla. Wnikliwy obserwator życia społecznego, wypowiada się w sprawach publicznych, także o wymiarze międzynarodowym. Z troską artysty odbiera dramat historyczny współczesnych krajów Europy Wschodniej, tułaczkę emigrantów. Stworzył wiele akcji w przestrzeni publicznej na terenie Niemiec, Polski, Ukrainy. Szczególnie symboliczny wymiar miało wydarzenie przed berlińską Bramą Brandenburską. W stolicy rodzinnego kraju umieścił rzędami i w równych odstępach młodych ludzi, wyłaniających się z wielkich kraciastych toreb. Ludzie – pakunki oczekujący na deportacje, są wyrzutem sumienia wielu europejskich krajów. Fleckenstein na znak solidarności z emigrantami dał się sfotografować w jednej z takich toreb. CK

When approaching Wrocław from the west side, one passes by a monumental, eight-meter high gate. The structure, built from rusty sheet and stainless steel, has dominated this area for over a decade. This artistic, spatial square is the work of a German artist, Kurt Fleckenstein. It is his present to the city. The bottom part of the gate, covered with rust, reminds us of the history of Wrocław, taking on the color of Gothic bricks. The polished steel of the upper part, soaring in the sky, symbolizes the present. For people arriving to Wrocław, it is a door opening on the city, and for the people leaving it, it is a window to Europe. Fleckenstein does not have any family roots in Poland, but it is where he decided to start a new life. He works mainly in Mannheim. In the Lower Silesian capital, he had his first individual exhibition. But he came here not due to his artistic plans – it was because of business. A landscape architect, owner of a flourishing company specializing in building city plans, he decided one day to devote his life to art alone. The gate in Krzyki is not the artist’s only structure in the city. In the centre of Wrocław we can also see his leaning rusty cube, composed of modules. He situated it in front of the Architecture Museum and it was a part of an individual exhibition inside the museum. After the exhibition, the structure remained. The sculpture, steeped in the idea of minimal art, was the first stage of Fleckenstein’s artistic activity. He used aluminum sheets, wood and coal as the material. As a discerning observer of social life he speaks his mind on public matters, including those of international importance. With the care of an artist, he perceives the historical drama of contemporary Central and Eastern European countries – the wandering of emigrants. He initiated many performative actions in the public spaces of Germany, Poland and Ukraine. The event in front of the Brandenburg Gate was especially symbolic. In the capital city of his home country, he seated young people in rows and in equal distance, who appear out of huge checked baggage. The people – packages waiting for deportation – are the remorse of many European countries. As a sign of solidarity with emigrants, Fleckenstein had himself photographed in one of these bags. CK

Kurt Fleckenstein (ur. w 1949 w Hedddesheim k. Mannheim) – niemiecki architekt krajobrazu, urbanista, twórca obiektów land artu, wideo – instalacji. W latach 1969–1974 studiował architekturę krajobrazu w FH Weihenstephan w Monachium, w 1978–1981 planowanie regionalne na Uniwersytecie Karlsruhe. Publikował w ponad 80 książkach i czasopismach specjalistycznych. W roku 2002 zakończył działalność naukowo/planistyczną i całkowicie zajął się twórczością artystyczną. Wystawia od 2005 roku w muzeach i galeriach europejskich. Latem 2012 roku zrealizował projekt: „Games go on” we Centrum Sztuki WRO. Często realizuje swoje koncepcje w przestrzeniach publicznych. W roku 2006 podarował dolnośląskiej stolicy obiekt „Brama Wrocławia”. Przed wrocławskim Muzeum Architektury stoi Jego rdzawy sześcian.Minimalistyczna rzeźba była elementem wystawy indywidualnej Artysty ( 2005).

Kurt Fleckenstein (born 1949 in Heddesheim near Mannheim) – a German landscape architect, town planner, author of land art and video-installations. Between 1969 and 1974, he studied landscape architecture at FH Weihenstephan in Munich and between 1978 and 1981 regional planning at the Karlsruhe University. He published his articles in over 80 specialist books and magazines. In 2002, Fleckenstein ended his scientific/planning occupation and took up artistic activity. He has exhibited his works since 2005 in numerous European museums and galleries. In summer of 2012, he executed his project titled: “Games go on” at WRO art Center. He often shows his conceptions in public spaces. In 2006, Fleckenstein gave the “Wrocław Gate” structure as a present to the Lower Silesian capital. In front of the Museum of Architecture we may see his rusty cube. This minimalist sculpture was an element of the artist’s individual exhibition in 2005.

34


Kompozycja z rdzą, 2003, metal, rdza, 75 × 75 cm Composition with rust, 2003, metal, rust, 75 × 75 cm


Sześcian, 2004, blacha stalowa, rdza, 220 × 200 cm Cube, 2004, steel plate, rust, 220 × 200 cm


Kompozycja z węglem, 2003, aluminium, węgiel, pleksi, 75 × 75 cm Composition with coal, 2003, aluminium, coal, plexiglass, 75 × 75 cm

37

KURT FLECKENSTEIN


Józef HAŁAS

Czasem to futurystyczne plansze – nowe, pozaziemskie przestrzenie, otwarcia, przez które można przebić się w stronę innych galaktyk i światów. Czasem bliżej im do wielkomiejskich krajobrazów oglądanych przez siatkę reklamową na szybie tramwaju. Albo do krzyżujących się arterii pełnych samochodów – oglądanych z perspektywy wysokiego piętra. Krzyżówek z nieskończoną ilością rozwiązań. Albo wysokościowców z rozjarzonymi blado oknami, następującymi jedne po drugich jak pionki w jakiejś dziecięcej grze. Jasne obrazy Hałasa mają w sobie coś dojmująco naturalnego, dziecięcego i dowcipnego, ale jest w nich też horror vacui – lęk przed pustą przestrzenią, łagodna obsesyjność. Kiedy stosuje jasne kolory – obrazy jarzą się jak jaskrawe ranki. Zwykle jeden plan przeziera przez drugi, jakbyśmy byli świadkami pęknięcia, przenikania. Wątki powracają w zapętleniu, ale w innych – także emocjonalnie – wariantach. Czasem podlegają redukcji, innym razem zagęszczają się, białe i czerwone krwinki, ziarna w trakcie transformacji, maleńkie szczepionki przeciw śmierci. Te obrazy są inkubatorami i wszystko w nich rośnie ku światłu. Ale minimalizm i dyscyplina mówią o niemożliwości ostatecznej wygranej, o próbie ogrania tej przestrzeni, którą nam dano na własność, zanim komornik przyjdzie po swoje. AWH Józef Hałas (ur. 1927 w Nowym Sączu, zm. 2015 we Wrocławiu) – malarz i pedagog, klasyk polskiej sztuki współczesnej. W latach 1949–1954 studiował malarstwo we Wrocławiu pod kierunkiem prof. Eugeniusza Gepperta. Członek Grupy Wrocławskiej i Grupy X. Laureat: Grand Prix Festiwalu Malarstwa Współczesnego w Szczecinie w 1966 roku, Nagrody Miasta Wrocławia w 1969 roku, Prezydenta Wrocławia 2014, Nagrody Kolegium Rektorów (Wrocław) w 1989 roku, Śląskiej Nagrody Kulturalnej Kraju Dolnej Saksonii w roku 2002. Otrzymał także Złoty Medal Gloria Artis – Zasłużony Kulturze Narodowej (2006). Od pierwszej wystawy indywidualnej w 1955 roku brał udział w ponad trzystu eksp0zycjach w kraju, także za granicą. W 2011 roku zrealizował projekt Fundacji Galeria 2 piętro: „Lubiąż. Od Willmanna do Hałasa”. A zimą 1970/71 wykonał nowatorski projekt plenerowy: „Malarstwo na śniegu”. Jest obecny w przestrzeni publicznej Wrocławia mozaikami przy ul. Podwale, witrażami w kościele św. Rodziny, rzeźbą IQ przy ul. Strzegomskiej. Jego dzieła posiada wiele zbiorów muzealnych i prywatnych. Reprezentatywna kolekcja prac Hałasa znajduje się we wrocławskim Muzeum Narodowym.

38

Sometimes these are futuristic boards – new, extra-terrestrial openings, through which you may escape into other galaxies and worlds. Sometimes they are closer to urban landscapes glimpsed through the mesh of an advertisement in a tram window. Or two crossing arteries full of cars – seen from the perspective of a building’s top floor. Crosswords with an infinite number of solutions. Or skyscrapers with bright shining windows, following one another as pawns in a children’s game. Hałas’s bright paintings have in them something dominantly natural, childish and witty, but you may also see in them horror vacui – the fear of empty space, a gentle obsession. When he uses bright colors, the paintings shine as bright mornings. Usually one plane is seen through another, as if we were witnesses to a crack, an infiltration. The motifs come back as a loop, but in completely different – also emotional – versions. Sometimes they are subject to reduction, at another time they are dense, white and red blood cells, seeds under transformation, tiny vaccinations against death. These paintings are incubators and everything in them grows in the direction of light. But minimalism and discipline speak to us about the impossibility of a final victory, against an attempt at overcoming this space, given us to own, before the bailiff comes to take away what is his. AWH Józef Hałas (born 1927 in Nowy Sącz, died 2015 in Wrocław) – a painter and educator, a classic of Polish contemporary art. Between 1949 and 1954, he studied painting in Wrocław under professor Eugeniusz Geppert. A member of the Wrocław Group and the × Group. A prizewinner of the Grand Prix – at the Festival of Contemporary Painting in Szczecin in 1966, Prize of the City of Wrocław in 1969, Prize of the Mayor of Wrocław 2014, Prize of the College of Vice-Chancellors (Wrocław) in 1989, Silesian Cultural Prize of Lower Saxony in 2002. Hałas also received the Gold Gloria Artis Medal – for distinguished contribution to the Polish culture (2006). From the time of his first individual exhibition in 1995, Hałas participated in over three hundred expositions in Poland and abroad. In 2011, he executed a project of “Galeria 2. piętro” Foundation titled: “Lubiąż. From Willmann to Hałas”. In the winter of 1970/71, he performed an innovative outdoor project titled “Painting in the snow”. His presence in Wrocław’s public space is marked by his mosaics in Podwale street, stained glasses at the Holy Family church, IQ sculpture in Strzegomska street. His works are present in many museums and private collections. A representative collection of Hałas’s works can be seen at the National Museum in Wrocław.


Kompozycja oparta na krzyżu, 1982–1984, gwasz, papier, 9 prac, 60 × 49 cm każda Composition based on a cross, 1982–1984, gouache, paper, 9 works, 60 × 49 cm each


Powyżej: Góra P-B, 1988, olej, płóto, 115 × 130 cm Above: Mountain P-B, 1988, oil on canvas, 115 × 130 cm

Po prawej: Malarstwo na śniegu, 1971, taśma filmowa 16 mm, długość ok. 100 m, kolor, bez dźwięku, 7 min Right: Painting in the snow, 1971, film reel, length of approx. 100 m, color, no sound, 7 min

40

JÓZ E F H AŁ A S



Marcin HARLENDER

Abstrakcja jest rozszerzeniem rzeczywistości. Ale także formą pozytywną, wytworem. Abstrakcja Marcina Harlendera przesuwa się w stronę przeczucia przedmiotu lub symbolu. Wciąż przywołuje jakiś zapomniany kształt – ale jedynie na granicy wyobrażenia, jak słowo, które zapomnieliśmy, a które mamy na końcu języka. To sprawia, że jego obrazy są pełne tęsknoty, za czymś utraconym – wspomnieniem, skojarzeniem, ukochaną osobą. Albo za czymś, co dopiero powstanie – co balansuje na granicy stworzenia, stania się – niezdecydowane, prenatalne. To formy ciepłe, organiczne, wilgotne. Niektóre z nich przywołują na myśl owady, jakieś doniosłe mikrożycie owadów lub roślin. Ale to także mocne znaki – totemiczne, uproszczone, silne energetycznie, kumulujące energię, rzucające czar. Oto symbole nowego wieku: jednocześnie nowoczesne i zakorzenione w przeszłości. Obecne w nich napięcie powstaje ze zderzenia obu tych obszarów. Ale – co być może najistotniejsze – jest w nich także poczucie humoru. Na drugim planie, ale nieodzowne i inteligentne. Poczucie humoru antropologa, który bierze udział w rytuale albo przyrodnika, kiedy patrzy na pączkujące rośliny, na wylęgające się gady, na pękające strączki. I wreszcie ­­­­­­– to także oznaczenia – szlaki, flagi, bandery i banderole. Wojenne i miłosne znakowanie – wyabstrahowane, pozbawione kontekstu, przywołujące po kolei wszystkie z tych skojarzeń. AWH

Abstraction is an extension of reality. But it is also a positive form, a creation. Marcin Harlender’s abstraction moves towards the status of an object or a symbol. It still calls on some forgotten shape – but only on the border of imagination, like a word that we have forgotten but is at the tip of our tongue. This makes his paintings full of longing for something that has been lost – a memory, a connotation, a loved one. Or for something that is yet to come into being, which balances on the border of creation, becoming – undecided, prenatal. These are warm, organic and humid forms. Some of them bring to mind insects, some the microlife of insects or plants. But these also are strong signs – totemic, simplified, strongly energetic, accumulating energy, casting a spell. These are symbols of a new century: both modern and rooted in the past. The tension present in them comes from a clash of both these areas. But – and this may be the most important thing – there is also a sense of humor in them. In the background, yet indispensable and clever. The sense of humor of an anthropologist who takes part in a ritual or a natural scientist when he looks at budding plants, hatching reptiles, breaking bean-pods. And finally – these are also marks – routes, flags, banners and banderoles. Traces of war and love – abstracted, deprived of context, bringing all of these associations one by one. AWH

Marcin Harlender (ur. 1959 we Wrocławiu) – malarz, performer, twórca instalacji, happeningów, teoretyk sztuki. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu w latach 1982–1989 i 1991–1992. Dyplom obronił w 1996 roku w pracowni prof. Konrada Jarodzkiego, na ASP Wrocław. Realizuje wystawy i działania w przestrzeni miejskiej. Od 1988 roku współpracuje z Galerią Entropia. W latach 1999–2004 prowadził galerię O.B.O.K we Wrocławiu. Jego prace znajdują się w kolekcjach prywatnych i publicznych m.in.: w Alice Springs (Australia), Lhasie (Tybet), Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Autor kilkudziesięciu wystaw i wystąpień indywidualnych.

Marcin Harlender (born 1959 in Wrocław) – a painter, performer, author of installations, happenings, art theorist. He studied at the State College of Fine Arts in Wrocław between 1982 and 1989 as well as 1991 and 1992. He was awarded a diploma in 1996 at the studio of professor Konrad Jarodzki at the Academy of Fine Arts in Wrocław. He holds exhibitions as well as actions in the urban space. Since 1988, he has co-operated with the Entropia Gallery. Between 1999 and 2004, he managed the O.B.O.K Gallery in Wrocław. His works are present in private and public collections including: Alice Springs (Australia), Lhasa (Tibet), Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association. Author of a few dozens of exhibitions and individual performances.

42


Różowa seria, 2008, akryl, płótno, 105 × 96 cm Pink series, 2008, acrylic on canvas, 105 × 96 cm



Powyżej: Forma pośrednia, 2015, akryl, płótno, 210 × 150 cm Above: Indirect form, 2015, acrylic, canvas, 210 × 150 cm Po lewej: Białe pionowe, 2008, akryl, płótno, 195 × 70 cm Left: White verticals, 2008, acrylic on canvas, 195 × 70 cm

45

MARCIN HARLENDER


Paweł JARODZKI

Ach, New York, New York, London, Paris, Dachau! Malarstwo Pawła Jarodzkiego zabierze was gdzie chcecie: jest wielkomiejskie, atrakcyjne, ironiczne. Równie dobrze co w kontekście galerii może funkcjonować na murze – jako szablon, mural, graffiti. Na billboardach (galeria MSN) sprawdzało się niesamowicie. Hasło „Kto nie kupuje ten nie je” doskonale rymuje się z całą twórczością Pawła Jarodzkiego: zniuansowaną, ironiczną krytyką konsumpcjonizmu, czy flirtu z pop-artem. Niektóre obrazy artysty można śmiało rozpatrywać w kontekst kampu, intencjonalnej przesady, szalonej, burleskowej inscenizacji, rozgrywania znaków i symboli. Pisano o kampie, że jest parodystyczny w stosunku do samego siebie – i takie jest malarstwo Pawła Jarodzkiego, choć oczywiście jest także wyrazem tęsknoty – jak porno czy sztuczne kwiaty. Tęsknoty za doskonale barwnym, doskonale atrakcyjnym światem pełnym ekscytacji. To kolorowa telewizja, przyjęcie-niespodzianka, uliczna parada. Za nic tu się ma powagę kanonu, harmonii, opresję gustu – jest za to stylistyka nadmiaru, tkliwości, parodii, rebelii i zabawy. I efekt multiplikacji, jaki znamy z Warholowskich zabaw w przewidzenie, w makro-świat massmediów. Jarodzki osiąga go przez malowanie podobnych wizerunków kwiatów. Używa narzędzi, którymi posługuje się urban art. – To musi być widać, to się musi wyróżniać, świecić, wołać: a zatem duże kontrasty, mocny kontur, wyraziste formy, skrót, znak, hasło, slogan, szablon, szablon! – krótko, szybko, mocno! To malarstwo nas zaczepia, wychodzi na pierwszy plan, mówi pierwsze, jest śmiałe, nie waha się, robi to, co chce. AWH Paweł Jarodzki (ur. 1958 we Wrocławiu) – malarz, kurator, krytyk sztuki. W latach 1979–1984 studiował na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, dyplom w pracowni Konrada Jarodzkiego i Leszka Kaćmy. Współtwórca Grupy Luxus. Prowadzi pracownie multimediów i rysunku na wrocławskiej ASP. Laureat nagrody Miasta Wrocławia za wybitne osiągnięcia artystyczne i pedagogiczne w 2004 roku. Autor książki Kompletna historia wszechświata ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Prace w zbiorach m.in.: Muzeum Narodowego we Wrocławiu oraz Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki i CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie.

46

Ah, New York, New York, London, Paris, Dachau! Paweł Jarodzki’s paintings will take you wherever you want: they are urban, attractive, ironic. They can function as well on a wall as in a gallery – as a stencil, mural, graffiti. They worked fantastic on billboards (MSN gallery). The slogan “Who does not buy does not eat” gels perfectly with all of Paweł Jarodzki’s works: full of nuances, ironic criticism of consumption or a flirtation with pop-art. Some of the artist’s paintings may be analyzed in the context of camp – intentional exaggeration, crazy, burlesque staging, the play of signs and symbols. About camp it was written that it was parodic in relation to itself, and that is what Paweł Jarodzki’s paintings are, although they are also an expression of longing – like porn or artificial flowers. Longing for a perfectly colorful, perfectly attractive world full of excitement. It is color TV, a surprise party, a street parade. The seriousness of canon, harmony or the oppression of taste do not mean anything here – what you will find are the stylistics of excess, tenderness, parody, rebellion and amusement. And the effect of multiplication, which we know from Warhol’s game of appearances and from the mass media macro-world. Jarodzki obtains it by painting similar images of flowers. He uses tools that are used by urban art. It has to be visible, it has to stand out, shine, yell: hence big contrasts, strong outlines, sharp forms, abbreviation, sign, slogan, stencil, stencil! In a short, quick, strong way! This painting accosts us, comes to the foreground, speaks first, it is bold, it does not hesitate, it does what it wants to do. AWH Paweł Jarodzki (born 1958 in Wrocław) – a painter, curator, art critic. Between 1979 and 1984, he studied at State College of Fine Arts in Wrocław and was awarded a diploma at the studio of Konrad Jarodzki and Leszek Kaćma. He has co-founded the Luxus Group. Jarodzki leads the multimedia and drawing studios at the Wrocław Academy of Fine Arts. Winner of the City of Wrocław Prize for outstanding artistic and pedagogical achievements in 2004. Author of the book entitled “Complete History of the Universe, with Particular Emphasis on Poland”. His works may be seen in collections of: Zachęta Gallery in Warsaw, National Museum in Wrocław, the Centre for Contemporary Art, Ujazdowski Castle in Warsaw.


Kto nie kupuje ten nie je, 2008, akryl, płótno, 100 × 80 cm Who does not buy does not eat, 2008, acrylic on canvas, 100 × 80 cm



Powyżej: Lew, 2005, akryl, tektura, 70 × 100 cm Above: The Lion, 2005, acrylic on cardboard, 70 × 100 cm Po lewej: Czwarty paradygmat, 2015, wydruk na wykładzinie dywanowej, 195 × 195 cm Left: The fourth paradigm, 2015, print on carpeting, 195 × 195 cm

49

PAWEŁ JARODZKI


Aga JARZĄBOWA

Podejdź bliżej, ale nie całkiem blisko: nie jak przyjaciel, ale jak wrażliwy, sprytny reporter. Napiszmy reportaż z życia pewnej kobiety, która mieszka w średniej wielkości środkowoeuropejskim mieście. Co o niej wiemy? Jest artystką: nie po prostu malarką. Nie tylko animatorką. Nie wyłącznie rysowniczką. Nie tylko graficzką. Może cię zaskoczyć, może wyrazić się w każdy sposób. Swobodnie wybiera media, które najlepiej oddadzą to, co chce powiedzieć. Czasem mówi o sobie, ale w taki sposób, żeby to dotyczyło także ciebie. Elementy potocznego, świeckiego życia opowiedzą o kondycji współczesnego człowieka najpełniej, bo z bliska. Podejdź bliżej, zobacz, jak Agnieszka Jarząbowa maluje obrazy i tytułuje je „Zrób coś ze sobą dziewczyno”. Ile to mówi o relacji matki i córki, może nawet o patriarchacie i jego nieustępliwych przyzwyczajeniach? I jak to jest być kobietą artystką. Zatem to także o spełnianiu/niespełnianiu oczekiwań i przyrastaniu/ odrastaniu od roli społecznej. Czasem w estetyce komiksu, ilustracji, plakatu – bardzo nowocześnie, czasem nieco retro. Zawsze z faktorem ciepłego humoru lub autoironii. Ale bywa, że ta wielkomiejska dziewczyna poważnieje i tworzy intensywne, niepokojące obrazy, pokazując tym samym ciemny rewers swoich jasnych historii: niedopisane gesty w połowie drogi, czyjaś twarz zawieszona w próżni jakiegoś wyobrażenia, czerwona nić, nitka, żyłka – symbol życia, ale też próba wejścia głębiej, pod skórę – żeby pokazać cały nasz jednocześnie wspaniały i komiczny wręcz backstage. AWH Aga Jarząbowa (ur. 1977 we Wrocławiu) – graficzka, tworzy filmy animowane i grafikę komputerową. W 2004 roku ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Jej dyplom w pracowni Grafiki Intermedialnej nominowany był do Nagrody Prezydenta RP. Laureatka nagrody za grafikę komputerową na Ogólnopolskim Przeglądzie Grafiki Użytkowej Studentów Wyższych Uczelni w 2003 roku. Stypendystka Ministra Kultury w 2008 roku. Prace z cyklu „Zrób coś ze sobą, dziewczyno” znajdują się w kolekcji Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Autorka m.in. serii okładek do dodatku kulturalnego „Pełna kultura” wrocławskiej gazety „Słowo Polskie”. W roku 2015 uzyskała stopień doktora w dziedzinie sztuk plastycznych. Pracuje na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych.

50

Come closer, but not too close: not quite a friend, but like a sensitive, clever reporter. We will write a report about the life of a woman, who lives in an average sized Central European town. What do we know about her? She is an artist: not only a painter. Not only an animator. Not only a draftsman. Not only a graphic designer. She may surprise you; she may express herself in every way. She freely chooses the medium, which will represent what she wants to say in the best possible way. Sometimes she speaks about herself, but in such a way that it also relates to you. Elements of the common, secular life will describe the condition of a contemporary man in the closest and hence the fullest way. Come closer, see how Agnieszka Jarząbowa paints and titles the paintings “Zrób coś ze sobą dziewczyno /Girl, do something about yourself”. How much does it say about the relationship of a mother and a daughter, perhaps even about the patriarchy and its persistent habits? And what it is like to be a female artist. Hence, also about the fulfillment /lack of fulfillment of expectations and growing into/out of a social role. Sometimes in the aesthetics of a comic, an illustration, a poster – sometimes in a very modern way, sometimes with a retro style. Always with a dose of warm humor and self-irony. But it also transpires that the metropolitan girl becomes more serious, creating intense, troubling pictures, showing in this way the dark reverse of her bright stories: uncertain gestures mid-way, someone’s face suspended in the emptiness of some imagination, a red thread, a vein. A symbol affirming life, but also an attempt to go deeper, under our collective skin – to show our whole wondrous yet comic backstage. AWH Aga Jarząbowa (born 1977 in Wrocław) – a graphic designer, creates animated films and computer graphics. In 2004, she graduated from the Academy of Fine Arts in Wrocław, she was awarded a diploma at the studio of Intermedia Graphics, nominated to the Prize of the President of the Republic of Poland. In 2003, Jarząbowa won a prize for computer graphics at the Competition of Graphic Design of Higher Schools’ Students. In 2008, she received a scholarship of the Minister of Culture. Her works from the series “Girl, do something about yourself” may be seen at the Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association. Author of a series of covers for the cultural extra to “Słowo Polskie”, a Wrocław newspaper. In 2015, Jarząbowa was awarded a PhD degree in the field of art. Currently, she works at the Wrocław Academy of Fine Arts.


Zero Jeden z cyklu Sport, 2013, grafika komputerowa, 100 × 70 cm Zero One, The Sport series, 2013, computer graphic, 100 × 70 cm


Poza skalą, 2015, rysunek, animacja, 3 części, 70 × 90 cm każda Out of Range, 2015,drawing, animation, 3 parts, 70 × 90 cm each

52

AGA JARZĘBOWA


Follow me (part 3), 2003, akryl, płyta pilśniowa, 2 części, 42 × 80 cm każda Follow me (part 3), 2003 acrylic, beaverboard, 2 pieces, 42 × 80 cm each


Kasia KMITA

U góry: Ślad 1912, 2015, fotografia kolorowa, 30 × 40 cm Top: Trace 1912, 2015, color photography, 30 × 40 cm U dołu: Ślad 1898, 2015, fotografia kolorowa, 30 × 40 cm Below: Trace 1898, 2015, color photography, 30 × 40 cm

Napięcia w sztuce buduje się między innymi poprzez zestawianie ze sobą symboli lub toposów ikonograficznych z różnych porządków. Tę taktykę – w nowatorski, dowcipny sposób stosuje Kasia Kmita. – Wycinankę jako kluczowy symbol cepeliowej kultury ludowej zestawia z symbolami pop-kultury i przedmiotami ze świata nowego luksusu. W taki sposób rozszczelnia wizualne stereotypy, a nas, widzów, w cudowny sposób konsternuje: jednocześnie drażni i rozśmiesza. Ta hybryda wizualno-pojęciowa wzbudza taki dysonans i jest tak szokująca, że każe nam zastanowić się nad siłą zakodowanych przez popkulturę obrazów. Jak bardzo jesteśmy sformatowani? Jaka jest siła naszych przyzwyczajeń, poziom intelektualnego lenistwa? Czy lubimy czuć się bezpiecznie, chętnie ulegamy stereotypom? Oto wykonywanie wycinanek metodą tradycyjną staje się działalnością punkową, subwersywną. Rozsadza przyzwyczajenia odbiorcy, spójne, zabetonowane systemy znaczeń i przekazów. I już od nas zależy, czy uznamy tę sztukę za ironiczną, traktując ją raczej jak krytykę kultury czy chętniej przypiszemy ją do ujętego w cudzysłów popartu. Potraktujemy jako doświadczenie antropologiczne, czy plastyczne, figuratywno-abstrakcyjne gry kolorystyczne? Kmita projektując swoje wycinanki zmusza nas do zastanowienie się nad tym, czym jest ludyczność i jaki jest nasz stosunek do tego, co ludowe? Wyłącznie sentymentalny czy właśnie ironiczny? AWH Katarzyna Kmita (ur. 1972 w Nowej Rudzie) – malarka. W 1996 roku uzyskała dyplom z malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Studiowała w pracowniach prof. Józefa Hałasa i prof. Stanisława Kortyki (pracownia dyplomująca); w pracowni prof. Anrzeja Basaja zrealizowała aneks do dyplomu z grafiki artystycznej. Laureatka nagród: Ministra Kultury i Sztuki „Promocje ’96” w 1996 roku, Rektora Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu w „Konkursie im. Eugeniusza Gepperta” w 1998 roku, nagroda na biennale „Rybie oko 4” w 2006 roku oraz nagroda magazynu TVP „Łossskot” dla najciekawszej postaci kultury 2007 roku. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2011 roku. Brała udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą.

54

Tension in art is built by combining symbols or iconographic topoi from different planes. Kasia Kmita applies this tactic in an innovative, witty way. She conjoins the cutout, as a key symbol of folk culture, with pop-cultural symbols and objects of the new luxurious world. In this way, she unmasks visual stereotypes, and unsettles us, the viewers, in a wonderful way: she both teases and amuses. This visual and conceptual hybrid introduces such discord and is so shocking that it makes us think hard about the strength of images encoded by pop culture. How deeply formatted are we today? What is the strength of our habits, the level of our intellectual laziness? Do we like feeling secure? Are we ready to give in to stereotypes? Here, making cutouts in the traditional way becomes a punk, subversive activity. It explodes the viewer’s habits and coherent, cemented systems of meanings and messages. It depends only on us whether we consider this art to be ironic, treating it more like cultural criticism, or whether we assign it to pop-art with implied quotation marks. Whether we treat it as anthropological experience or a plastic, figurative and abstract play of colors. Kmita in designing her cutouts makes us think about what ludic qualities are and what our attitude to folk culture is. Is it only sentimental or rather ironic? AWH Katarzyna Kmita (born 1972 in Nowa Ruda) – a painter. In 1996, she was awarded a diploma in painting at the Academy of Fine Arts in Wrocław. She studied at the studios of professor Józef Hałas and professor Stanisław Kortyka (diploma studio); at the studio of professor Andrzej Basaj, she received an annex to the diploma in artistic graphics. A prizewinner of: the Prize of the Minister of Culture and Art “Promocje ’96”, Prize of the Vice-Chancellor of the Academy of Fine Arts in Wrocław in “Eugenisz Geppert Competition” in 1998, prize at “Rybie oko 4” Biennale in 2006 and prize of the “Łossskot” TV magazine for the most interesting culture figure in 2007. Kmita received a scholarship of the Minister of Culture and National Heritage in 2011. She participated in many individual and collective exhibitions in Poland and abroad.


55

IMIE NAZWISKO



Test, 2015, papier wycinany ręcznie, klej, 90 × 140 cm Test, 2015, hand-cut paper, glue, 90 × 140 cm

57

KASIA KMITA


Piotr KMITA

Warto mieć „Warto” – wrocławską nagrodę dla młodych twórców, przyznawaną przez Gazetę Wyborczą. Otrzymał ją trzy lata temu Piotr Kmita, który komentuje rzeczywistość i miejsce artysty we współczesnym świecie. Od trzech lat żyje mu się lepiej, a zdobyty laur daje pewien komfort psychiczny. Pierwszą indywidualną wystawę przygotował jako student ostatniego roku ASP. Tytuł Sasnal to przy mnie krasnal, był oczywistą prowokacją. W Galerii 2. piętro pokazał serię autoportretów, utrzymanych w stylistyce artystów aktualnie modnych. Tych, którym udało się odnieść sukces. Napisy zapowiadały buńczucznie: Libera Zbysiu to przy mnie Misiu, Przy Maciejowskim czuję się boskim, Grupa Tworzywo to przy mnie warzywo. Początki młodego artysty skomentował Paweł Jarodzki: „debiutował brawurowo przed laty obrazem stylistycznie nawiązującym do prac Wilhema Sasnala, z tekstem Sasnal to przy mnie krasnal”. Nie chciał tym bynajmniej nikogo obrażać, chciał tylko pokazać, że jak każdy młody, ambitny artysta, potrafi przeciwstawić się uznanym autorytetom. Ten gest został jednak zauważony i jako bardzo chwytliwy, został bezwstydnie ukradziony przez właśnie powstającą grupę anonimowych buntowników, The Krasnals. O malarzu Sasnalu było wtedy najgłośniej. Wyobraźnię publiczności podgrzewały doniesienia o kolejnych astronomicznych kwotach, które płacono za obrazy tego artysty. Nikt tak naprawdę nie wiedział, czy to prawdziwe wieści i jak to się stało, że przeciętne artystycznie prace nieznanego malarza, niesprzedażne parę lat temu za kilkaset euro w Wiedniu, szły teraz za ogromne pieniądze, liczone w dziesiątkach tysięcy europejskiej waluty. Z gier słownych uczynił Kmita oręż swojej sztuki, swoisty znak rozpoznawczy. Na jednej z wystaw pojawiła się praca Kmity z hasłem „bać rząd, bać polityków”. Nie była to całość, bo kartka z lewej strony została oddarta. Zabrakło dwóch pierwszych liter. Za upublicznienie hasła w pełnej treści, kodeks karny przewiduje sankcje, a przebiegły i inteligentny artysta mógł spać spokojnie. Na jednym z pokazów w Mieszkaniu Geppertów pokazał Kmita pracę wideo, gdzie z krosnem malarskim przy sobie, pojawia się na ruchomych schodach. Widz, patrząc na idącego w miejscu artystę, nie ma pewności, czy bohater wchodzi, czy schodzi. CK Piotr Kmita (ur. 1981 w Kłodzku) – malarz, grafik. W roku 2006 ukończył Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Laureat nagród i wyróżnień: II nagroda w konkursie „Wild thing”, Studio BWA Wrocław w 2006 roku, nagroda Gazety Wyborczej „WARTO” w 2012 roku; wyróżnienie i medal ASP Wrocław za najlepszy dyplom Wydziału Grafiki w 2006 roku, wyróżnienie w Międzynarodowym Konkursie Malarskim „Modessqe” w 2013 roku. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2011 roku. Aktualnie pracuje na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego seria grafik „Okropności zabawy” znajduje się w kolekcji Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych.

58

It is worthwhile to get the “Warto” – the Wrocław award for young artists, awarded by Gazeta Wyborcza. Piotr Kmita, who comments on the reality and place of an artist in the contemporary world, received it three years ago. For the last three years his life has improved, and the awarded laurel has given him a sort of psychological comfort. He prepared his first individual exhibition as a student in his final year at the Academy of Fine Arts. Its title: “Sasnal to przy mnie krasnal/Sasnal is a dwarf when compared to me” was an open provocation. At “Galeria 2. piętro,” he showed a series of self-portraits, maintained in the stylistics of currently fashionable artists. Those who succeeded. The inscriptions were arrogant: “Libera Zbysiu to przy mnie Misiu/Libera Zbysiu is a teddy bear compared to me,” “Przy Maciejowskim czuję się boskim/I feel divine in the presence of Maciejowski,” “Grupa Tworzywo to przy mnie warzywo/Grupa Tworzywo is a vegetable compared to me.” Paweł Jarodzki commented on the beginnings of this young artist: “he had a daring debut years ago with a picture stylistically relating to Wilhelm Sasnal’s works, with an inscription: “Sasnal to przy mnie krasnal/Sasnal is a dwarf when compared to me”. He did not want to insult anybody; he only wanted to show how every young, ambitious artist is able to oppose the recognized authorities. This gesture was noticed and, as it was very catchy, shamelessly stolen by the then nascent group of anonymous rebels, “The Krasnals/The Dwarves.” This was the time when Sasnal was the most talked about painter around. The audience’s imagination was sparked by news of the astronomical amounts that were paid for this artist’s paintings. Although nobody really knew if the news was true and how it happened that artistically mediocre works of an unknown painter, which could not have been sold a few years before for a couple hundred euro in Vienna, now could be sold for gigantic sums, counted by the tens of thousands in European currency. Kmita made puns the weapon of his art – his specific, distinctive feature. At one of his exhibitions, Kmita presented one of his works with a slogan saying: “bać rząd, bać polityków/fear the government, fear politicians.” But this was not the whole sentence, as the paper was torn on its left side. The first two letters were missing. The penal code specifies sanctions for publishing such a slogan in its full form, but a cunning and intelligent artist could breathe easy. At one of the displays at Mieszkanie Gepperta (Geppert’s Apartement), Kmita presented his video, where he appears on an escalator with a canvas stretcher. The viewer, looking at the artist moving in one place, is not sure if the figure is walking up or down. CK Piotr Kmita (born 1981 in Kłodzko) – a painter and graphic designer. In 2006, he graduated from the Academy of Fine Arts in Wrocław. Prizewinner of the 2nd prize in the “Wild thing” competition, Studio BWA Wrocław in 2006, “WARTO” prize of Gazeta Wyborcza in 2012; distinction and a medal of the Academy of Fine Arts in Wrocław for the best diploma of the Faculty of Graphic Designing in 2006, distinction in the “Modessqe” International Painting Competition in 2013. Holder of the scholarship of the Minister of Culture and National Heritage in 2011. Currently, Kmita works at the Academy of Fine Arts in Wrocław. His series of graphics entitled “The Disasters of Game” may be seen at the Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association.


Sasnal to przy mnie krasnal, 2005, tempera, płótn0, 30 × 40 cm Sasnal is a dwarf when compared to me, 2005, tempera on canvas, 30 × 40 cm


Autoportret wg Maciejowskiego, 2005, olej, płótno, 40 × 50 cm Self-portret according to Maciejowski, 2005, oil on canvas, 40 × 50 cm Autoportret wg Zbigniewa Libery, 2012, klocki Lego, 30 × 40 × 40 cm Self-portret according to Zbigniew Libera, 2012, Lego blocks, 30 × 40 × 40 cm

60

PIOTR KMITA



Jerzy KOSAŁKA

Sztuka szuka IQ, 2009, druk cyfrowy, 70 × 50 cm Art searches for IQ, 2009, digital print, 70 × 50 cm

O sztuce mówi się, że to kumulacja ludzkiej wrażliwości i inteligencji. I to właśnie ta definicja najlepiej opisuje prace Jerzego Kosałki. Lekkość i dowcip, które towarzyszą jego projektom – sprawiają wrażenie, że to nie on wpada na pomysły, ale pomysły wpadają na niego. Że ma nieskończony potencjał. Jak u Josepha Beuysa: oto myśl jest rzeźbą. A działania w obszarze sztuki cechuje dynamika i improwizacja. Odbiorcy prac Jerzego Kosałki mają takie właśnie wrażenie: wystarczy katalizator w postaci hasła, słowa, zadania – zaraz uruchamia się wielka improwizacja. A jej wynik za każdym razem jest spektakularny i celowy. To sztuka intertekstualna, pozostaje w dyskusji z innymi dziełami i szerzej – tekstami kultury, ale brak erudycji nie uniemożliwia odbioru tych prac. Kosałka każdym artystycznym gestem od nowa definiuje pojęcie sztuki – czasem przedmiot zyskuje tu status przedmiotu surrealistycznego, czasem stanowi ironiczne odwołanie do istniejącego dzieła sztuki czy jakiegoś fenomenu kultury. A zatem czasami bliżej mu do surrealistów, artystów z kręgu ready-made, nawet do sztuki konceptualnej. A potem znów wykonuje pracę lub działanie w poetyce absurdu, żartu. Choć jego sztuka ma nie tylko potencjał krytyczny, ale także liryczny i bywa poetycka, operuje metaforą, symbolem, buduje swoją własną geometrię. Atmosfera, aura tych prac wskazuje na jakiś rodzaj metafizyki i tajemnicy – nawet jeśli jest ona ujęta w cudzysłów ironii. AWH Jerzy Kosałka (ur. 1955 w Będzinie) – malarz, grafik, rysownik, tworzy instalacje, performance, sztukę wideo. W 1981 roku uzyskał dyplom z malarstwa w pracowni prof. Zbigniewa Karpińskiego. Członek grupy LUXUS, z którą brał udział w większości wystaw. Od 1995 miał ponad sześćdziesiąt wystaw indywidualnych. Laureat nagrody Fundacji Krystiany Robb-Narbut w 2010 roku, w 2009 roku na Biennale Bielska Jesień zdobył cztery wyróżnienia przyznane przez fachowe pisma artystyczne. Autor obrazu „Bitwa pod Kłobuckiem” (1986), który od wielu lat reprodukowany jest w podręcznikach do języka polskiego. Obraz Kosałki był ważnym elementem zbiorowej wystawy „Dzikie pola” w warszawskiej Zachęcie (2015).

62

It is said about art that it is the accumulation of human sensitivity and intelligence. And this definition describes the works of Jerzy Kosałka in the best possible way. The lightness and humor that accompany his projects give the impression that it is not he who hits upon ideas, but ideas upon him – that his potential is infinite. Just as in Joseph Beuys’s remark that thought is already sculpture. And that activities in the area of art are characterized by dynamics and improvisation. Those who spend time with Jerzy Kosałka’s works have this impression: a catalyst in the form of a signal, word or sentence is enough – straightaway a great improvisation has been launched. And its result is always spectacular and purposeful. This is intertextual art – it remains in dialogue with other works of art and, in a broader way, cultural texts, but a lack of erudition does not prevent the reception of these works. Kosałka, with every artistic gesture, redefines the concept of art from the beginning – sometimes an object receives the status of a surreal object, sometimes it ironically refers to an existing piece of art or some cultural phenomenon. Thus, sometimes he is closer to surrealists, sometimes artists from the ready-made circle, and sometimes even conceptual art. And then again, he makes a work or initiates an action in the poetics of the absurd or as a joke. His art has not only critical potential, but also lyrical; it happens to be poetic, it uses metaphors, symbols, it builds its own geometry. The atmosphere and aura of these works point to a certain type of metaphysics and secret – even if it is enmeshed in quotations of irony. AWH Jerzy Kosałka (born 1955 in Będzin) – a painter, graphic designer, drawer, author of installations, performances and video art. In 1981, he was awarded a diploma in painting at the studio of professor Zbigniew Karpiński. A member of the Luxus Group, with which he participated in most exhibitions. Since 1995, Kosałka has had over sixty individual exhibitions. A winner of the prize of Krystiana Robb-Narbut Foundation in 2010, in 2009 at the Painting Biennale “Autumn in Bielsko” he received four distinctions awarded by specialist art magazines. Author of the painting “The Battle of Kłobuck” (1986), which has been reproduced for many years in student books for teaching the Polish language. Kosałka’s painting was an important element of the collective exhibition entitled “Wild fields” at Zachęta in Warsaw (2015).




Powyżej: Rzeźba mała, ale inteligentna, 2009, technika własna, 25 × 20 × 4 cm Above: Small, but intelligent sculpture, 2009, author’s own technique, 25 × 20 × 4 cm Po lewej: CosałCa, 1986, technika własna, wys. 19 cm Left: CosałCa, 1986, author’s own technique, h. 19 cm

65

JERZY KOSAŁKA


Hanna KRZETUSKA

Dzieło Hanny Krzetuskiej, pionierki sztuki wrocławskiej, przeobrażało się wielokrotnie. – Obraz, który wydawał mi się znalezieniem własnej i ostatecznej drogi był przeważnie ostatnim z serii – wyznała w roku 1981. Wraz z zastosowaniem całkiem nowego medium, przebyła Krzetuska drogę od klasycznej malarki używającej olejnych farb, do gazetowych collages, obrazów zszywanych i prób malowania na miedzi i aluminium. Już w przedwojennym Krakowie dała się poznać jako duch poszukujący, niepokorny. Świadczy o tym decyzja o podjęciu kształcenia plastycznego w Wolnej Szkole Malarstwa i Rysunku im Ludwiki Mehofferowej, zamiast w historycznej, uznanej Akademii. Program Wolnej Szkoły, zupełnie nowatorski, oparto na założeniach awangardy. Taki model znacznie bardziej odpowiadał młodej Hannie. Po ukończeniu edukacji, do związku plastyków rekomendowali ją uznani artyści: Adam Fedkowicz i Zbigniew Pronaszko. Słów pochwały wobec prac Hanny Krzetuskiej, w recenzjach jej pierwszych wystaw, nie szczędzili uznani awangardyści Tytus Czyżewski i Jan Hulewicz. Rok 1923 przyniósł nie tylko dyplom szkoły, ale i zawarcie znajomości ważącej na dalszym życiu młodej malarki. Poznanie Eugeniusza Gepperta otworzyło etap ekscytującego życia u boku wybitnego polskiego kolorysty i przyszłego rektora wrocławskiej uczelni. Liczne podróże do europejskich stolic, dawały obojgu pożywkę duchową i szansę konfrontacji własnych doświadczeń, możliwości ze stanem aktualnym sztuki. Geppertowie zaproszeni do zbudowania od podstaw wyższej szkoły plastycznej w powojennym Wrocławiu, stanowili dla rodzącego się tu środowiska fundament pierwszorzędny. Hanna obdarzona wielką energią i pogodą ducha ratowała, remontowała uczelniane budynki. Jej mąż rektor zadbał o program i dobre kadry. Od pierwszych wrocławskich lat, Krzetuska, kontynuując swoją drogę artystyczną, wystawienniczą, edukacyjną, oddawała się także publicystyce. Krytykowała krytyków! W głośno dyskutowanym artykule, zadawała pytanie: Kto powinien pisać o plastyce? Przekonywała w nim, że w profesjonalnym komentowaniu sztuki nie ma miejsca dla wyświechtanej frazeologii i posługiwania się gotowymi szablonami. Hanna Krzetuska przeżyła siedem twórczych dekad w dużym pędzie artystycznym, w drodze. Porównując swoją pracę do nieustannych ćwiczeń muzyków grających te same gamy w różnych tonacjach, wiecznie czekała na najtrafniejszą nutę. – Ryzykuję, bo chcę pracować twórczo – wyznała w roku 1976 na łamach wrocławskiej prasy. CK Hanna Krzetuska (ur. 1903 w Krakowie, zm. 1999 w Trzebnicy) – malarka i pedagog. W latach 1920–1924 studiowała w Wolnej Szkole Malarstwa i Rysunku im. Ludwiki Mehofferowej w Krakowie pod kierunkiem profesorów Jerzego Fedkowicza, Zbigniewa Pronaszki, Jana Rubczaka. Przed wojną należała do ugrupowania artystycznego Zwornik, po wojnie do Grupy Wrocławskiej. W latach 1948–1960 zatrudniona jako starszy asystent, od 1958 prowadząca (wspólnie ze Zbigniewem Karpińskim) pracownię malarską we wrocławskiej PWSSP. Laureatka nagród: wyróżnienie na I Ogólnopolskiej Wystawie Przodowników Pracy – Warszawa 1950, Medal ZPAP na III Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego – Szczecin 1966. Autorka książki „15% abstrakcji”. Inicjatorka ogólnopolskiego Konkursu im. Eugeniusza Gepperta.

66

The work of Hanna Krzetuska, a pioneer of Wrocław art, underwent many transformations. “A painting that seemed to me to be the discovery of one’s own, final way was usually the last in a series,” she said in 1981. Along with applying a completely new medium, Krzetuska covered the way from a classical painter using oil paint to magazine collages, sewn pictures and attempts to paint on copper and aluminum. Already in pre-war Cracow, she made herself known as a searching, rebellious spirit. This is proven by her decision to begin an artistic education at the Ludwika Mehoffer Free School of Painting and Drawing, instead of the historically recognized Academy. The curriculum of the Free School, a completely innovative one, was based on avantgarde assumptions. Such a model fit young Hanna much better. When she completed her education there, she was recommended to the artists’ association by such renowned artists as Adam Fedkowicz and Zbigniew Pronaszko. Popular avant-gardists Tytus Czyżewski and Jan Hulewicz spoke many words of praise about Hanna Krzetuska’s works in the reviews of her first exhibitions. The year 1923 brought with it not only a school diploma, but also a relationship, which had a great impact on the young artist’s life. Meeting Eugeniusz Geppert opened an exciting stage of life at the side of the ingenious Polish colorist and later a chancellor of the Wrocław Academy. Numerous trips to European capitals gave both of them food for the soul and a chance to confront their own experiences with the present state of art. The Gepperts, invited to build the college of fine arts from scratch in post-war Wrocław, were the first-class foundation for the circle that would come to life here. Hanna, gifted with great energy and good spirits, saved and refurbished the school’s buildings. Her husband, the chancellor, took care of the curriculum and human resources. From her first years in Wrocław, Krzetuska, continuing her artistic, exhibitive and educational path, also dealt in journalism. She criticized the critics! In a widely discussed article, she asked a question: who should write about art? She proved that in professional art commentary there was no place for clichéd phraseology and ready-made templates. Hanna Krzetuska lived her seven creative decades at a high pace of artistic activity. Comparing her work to the continuous practice of musicians playing the same scales in different keys, she always waited for the perfect note. “I take risks because I want to work in a creative way,” she said in 1976 to the Wrocław press. CK Hanna Krzetuska (born 1903 in Cracow, died 1999 in Trzebnica) – a painter and educator. Between 1920 and 1924, she studied at the Ludwika Mehoffer Free School of Painting and Drawing in Cracow under professors: Jerzy Fedkowicz, Zbigniew Pronaszko and Jan Rubczak. Before the war, Krzetuska belonged to the Zwornik artistic group and after the war, to the Wrocław Group. Between 1948 and 1960, she was employed as a senior assistant, from 1958 as the person leading the painting studio (together with Zbigniew Karpiński) at the State College of Fine Arts in Wrocław. Winner of a distinction at the 1 st Polish Exhibition of Shock Workers – Warsaw 1950 and a medal of the Association of Polish Artists and Designers at the 3rd Festival of Polish Contemporary Painting – Szczecin 1966. Author of the book entitled “15% of abstraction”. Originator of the Eugeniusz Geppert Competition in Poland.



Powyżej: Formy U, 1967, płyta pilśniowa, papier, gwoździe, siatka nylonowa, 96 × 80 cm Above: U Forms, 1967, beaverboard, nails, nylon mesh, 96 × 80 cm Po prawej: Formy, 1969, gwasz, gazeta, 47 × 32 cm Right: Forms, 1969, gouache on newspaper, 47 × 32 cm

Na poprzedniej stronie: Formy, 1969, gwasz, gazeta, 50 × 33 cm On the previous page: Forms, 1969, gouache on newspaper, 50 × 33 cm

68

HANNA KRZETUSKA



Waldemar KUCZMA

Artystą został wbrew woli rodziców: – Tym bardziej nie mogę w tym co robię być powierzchowny. Pierwszym mistrzem dla Waldemara Kuczmy jest natura. Urodził się w Sanoku i chciał zostać leśnikiem. Artysta podkreśla ważny, kształtujący wpływ Piotra Wójtowicza, pierwszego nauczyciela rysunku i malarstwa w szkole średniej: – uzmysłowił mi, że odzwierciedlenie natury może być wielorakie, za każdym razem powinno być przede wszystkim moje. Fascynacja sztuką starych mistrzów: Velazqueza, Cezanne’a, Van Gogha, także sztuką naiwną, mieszała się od wczesnej młodości Kuczmy, z szukaniem własnej, twórczej drogi. Artystycznym skutkiem jego młodzieńczych spacerów po lasach były pierwsze druciane rzeźby. Materiał pozyskany z własnoręcznie demontowanych wnyków, nabierał wpierw w wyobraźni, a później w jego rękach podwójnego sensu. Wykonując swoje pierwsze obiekty, tworzył nie tylko sztukę – ratował także życie zwierząt przed kłusownikami. Na studiach we wrocławskiej ASP wybrał pracownię prof. Józefa Hałasa. Odpowiadała mu metoda pedagogiczna Profesora, polegająca na naprowadzaniu studentów, a nie instruowaniu ich. Hałas wyjątkowo cenił malarstwo Kuczmy, dając temu wyraz niejednokrotnie: – „pozornie podobne, ale o ileż inne. Inność polega tu na trafności wyboru środków współpracujących ze sobą, na atrakcyjności elementów tego malarstwa – kolorytu, materii, kształtów plamy, współdziałania tych elementów. Po prostu na jakości. Kuczma widzi to, czego inni już nie widzą”. Oszczędnie używane środki malarskie, eksperymenty, łączenie na jednej płaszczyźnie: farby, materiałów naturalnych – gliny, wosku, zniszczonych desek, umiejętne w wprowadzanie w strukturę obrazu rzeczy przypadkowo znalezionych, dały rezultat dla młodego artysty najważniejszy – szybko uzyskaną rozpoznawalność. Waldemar Kuczma od pierwszych swoich wystaw był zauważony przez krytykę. Wielokrotnie nagradzany na prestiżowych konkursach. Obrazy Kuczmy trafiając pod strzechy, a raczej na salony, stały się obiektem pożądania młodych wrocławskich mieszczan. Jego sława sięga dużo dalej. Jedna z posiadaczek wyznała: – teraz, wracając z wakacji tęsknię już nie za domem, ale za obrazem Kuczmy. Klucz do swojej sztuki podaje sam Artysta: – Ja nie maluję abstrakcyjnie, pogubiłbym się w abstrakcji. Uciekam tylko od dosłowności, bo jest banalna. CK

He became an artist against his parents’ will: “I cannot be superficial in what I am doing.” The first master for Waldemar Kuczma is nature. He was born in Sanok and wanted to become a forester. As an artist he underlines the important, influential impact of Piotr Wójtowicz, his first teacher of painting and drawing in secondary school: “he made me aware that the reflection of nature may be manifold, but it should be mine every time.” He had a deep fascination with the art of old masters: Velazquez, Cezanne, Van Gogh as well as naive art, wich from the early years of Kuczma’s life, became mixed in with looking for his own creative way. An artistic side-effect of his youthful walks to the forest were his first wire sculptures. The material obtained by him from disassembled snares gained a double sense, first in his imagination and then in his hands. In making his first objects not only did he create art – he also saved animals from poachers. When studying at the Wrocław Academy of Fine Arts, he chose the studio of professor Józef Hałas. He liked the professor’s teaching method, based on leading the students by example, not instructing them. Hałas valued Kuczma’s painting very highly, which he demonstrated many times: “seemingly similar, but how different. The difference is based here on the accuracy of the choice of means co-operating with each other, on the attractiveness of this painting’s elements – color, matter, stained shapes, the cooperation of these elements. Based on quality, simply. Kuczma can see what others don’t see any more.” Economically used painting means, experiments, combining on one surface paint, natural materials – clay, wax, damaged boards – and the skillful introduction of things found by accident into the painting’s structure. This produced the most important result for a young artist – he quickly became recognizable. Waldemar Kuczma was noticed by critics already at his first exhibitions. He was given awards many times at prestigious competitions. Kuczma’s paintings, when entering people’s houses, or rather their villas, became an object of desire for young Wrocław townsmen. His fame goes much further. One of the owners said: “now, when coming back from holidays I don’t miss home, I miss Kuczma’s painting.” The key to his art is given by the artist himself: “I do not paint in an abstract way – I would get lost in abstraction. I merely escape from literality, as it is trivial.” CK

Waldemar Kuczma (ur. 1967 w Sanoku) – malarz. W latach 1988–1993 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, gdzie uzyskał dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Józefa Hałasa. Od 1993 roku pracuje w macierzystej uczelni. Laureat nagród: Grand Prix na Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych „Promocje 93” Legnica, w 1994 roku, Nagroda Zarządu Okręgu Polskich Artystów Plastyków oraz wyróżnienie w Krajowym Konkursie Malarstwa Młodych im. E. Gepperta w 1996 roku, Nagroda na Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie w 1998 i 2004 roku, nagroda ZPAP w 2004 roku.

Waldemar Kuczma (born in 1967 in Sanok) – a painter. Between 1988 and 1993, he studied at the State College of Fine Arts in Wrocław, where he was awarded a diploma with honours at the studio of professor Józef Hałas. Since 1993, he has worked at his home academy. Winner of prizes: Grand Prix at the “Promocje 93” Painting Competition in Legnica in 1994, Prize of the Management Board of the Association of Polish Artists and Designers and distinction in the Eugeniusz Geppert Painting Competition in 1996, prize at the Festival of Polish Contemporary Painting in 1998 and 2004, prize of the Association of Polish Artists and Designers in 2004.

70


Czarne słońce, 2014, technika mieszana, płótno, 160 × 215 cm Black sun, 2014, mixed technique, canvas, 160 × 215 cm



U góry: Złota Praga, 2015, technika mieszana, płótno, 160 × 205 cm Above: Gold Prague, 2015, mixed technique, canvas, 160 × 205 cm Z lewej: Biały, 1992, technika mieszana, płótno, 200 × 132 cm Left: White, 2015, mixed technique, canvas, 200 × 132 cm

73

WALDEMAR KUCZMA


Natalia LACH-LACHOWICZ

Oczywiście, że polityczne konteksty są istotne. W szerszym znaczeniu sztuka zawsze jest polityczna, bo ma wpływ na rzeczywistość. Sztuka Natalii Lach-Lachowicz jest silnie zakorzeniona w nurtach sztuki kobiecej i feministycznej, czy genderowej, ale to jej w najmniejszym stopniu nie wyczerpuje. Owszem, zajmuje się tematyką tożsamości, kontekstami kultury, w jakich funkcjonuje ciało, społeczną rolą kobiety i artystki. Artystka wykorzystując własne i cudze ciała jako narzędzia wypowiedzi artystycznej – odzyskuje je, przejmuje nad nimi kontrolę, nadaje im nowe, własne znaczenia. Będące nośnikiem życia ciało jest także nośnikiem śmierci – to szerszy, egzystencjalny trop, którym podąża Lach-Lachowicz choćby w pracach z cyklu „Sztuka konsumpcyjna”. Subtelne przesunięcie akcentów, przerysowanie sprawiają, że jedzenie pokarmów staje się czynnością spod znaku vanitas. Trawienie i przetwarzanie i energii, fizjologia procesów biologicznych – to wszystko przenosi nas w sferę profanum, w obszar mrocznej symboliki zużycia. Ale siła tej sztuki polega na wyrazistym artystycznie, zdecydowanym stylu, który łączy pop-artową zabawę wizerunkami śmierci z organiczną i druidystyczną energią pogańskich rytuałów ofiarnych i inicjacyjnych. Przy tym całym semiotycznym ładunku jest w pracach Natalii Lach-Lachowicz także lekkość i poczucie humoru, a w końcu i performatywna wiarygodność, ryzyko uczestnictwa we własnej sztuce, we własnej postaci. AWH Natalia Lach-Lachowicz (ur. 1972 w Zabłociu k. Żywca) – artystka intermedialna, fotograf, malarka. Jedna z pierwszych polskich przedstawicielek sztuki pojęciowej. W latach 1957–1963 studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu pod kierunkiem prof. Stanisława Dawskiego. W 1964 roku Dyplom Związku Polskich Artystów Fotografików. W 1970 roku została współzałożycielką Galerii Permafo we Wrocławiu. Stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku w roku 1977, Verein Kulturkontakte w Wiedniu w roku 1991 oraz Pro-Helvetia w Szwajcarii w roku 1994). Laureatka nagród: Srebrny Medal Gloria Artis w 2007 roku, Nagroda im. Katarzyny Kobro w 2013 roku. Jej prace znajdują się w zbiorach muzeów krajowych i zagranicznych.

74

Certainly, political contexts are of importance. In a wider meaning, art is always political, as it has an impact on reality. Natalia Lach-Lachowicz’s art is deeply rooted in the trends of women and feminist or gender art, but this does not exhaust its meanings. Indeed, she deals with the theme of identity, cultural contexts in which the body functions, the social role of a woman and of a female artist. The artist uses her own body and other bodies as tools of artistic expression – she regains them, takes control over them, gives them her own new meaning. Being a carrier of life, the body is also a carrier of death – it is a wide, existential trail that LachLachowicz follows in, for example, her works from the series titled “Sztuka konsumpcyjna/Consumer Art.” Subtle shifts of accents, exaggeration, make eating become an activity issuing from the vanitas. Digestion and processing, energy and the physiology of biological processes – all of these take us into the sphere of the profane, to the realm of the gloomy symbolism of consumption. But the strength of this art is based on an articulate, determined style, which joins popart, a play on images of death, with the organic and druidic energy of pagan sacrificial and initiation rituals. Apart from this entire semiotic load present in Natalia Lach-Lachowicz’s works, they also have a lightness and sense of humor as well as a performative relatability, risking participation in one’s own self-art. AWH Natalia Lach-Lachowicz (born 1972 in Zabłocie near Żywiec) – an intermedia artist, photographer, painter. One of the first Polish representatives of conceptual art. Between 1957 and 1963, she studied at the State College of Fine Arts in Wrocław under professor Stanisław Dawski. In 1964, she was awarded the Diploma of the Association of Polish Photography Artists. In 1970, Lach-Lachowicz co-founded the Permafo Gallery in Wrocław. She received a scholarship of the Kosciuszko Foundation in New York in 1977, “Verein Kulturkontakte” in Vienna in 1991 and Pro-Helvetia in Switzerland in 1994. A prizewinner of: Silver Gloria Artis Medal in 2007, Katarzyna Kobro Prize in 2013. Her works can be seen in collections of Polish and abroad museums.


Aksamitny terror, 1970, fotografia kolorowa, 100 × 100 cm Velvet terror, 1970, color photograpy, 100 × 100 cm


Aksamitny terror, 1970, fotografia kolorowa, 100 × 100 cm Velvet terror, 1970, color photograpy, 100 × 100 cm

76

NATALIA LACH-LACHOWICZ


Aksamitny terror, 1970, fotografia kolorowa, 100 × 100 cm Velvet terror, 1970, color photograpy, 100 × 100 cm


Andrzej LACHOWICZ

Sztuka konceptualna i fotomedialna stanowi jeden z okrętów flagowych Wrocławia. Andrzej Lachowicz należy do jego kapitanów. Galeria Permafo działająca w Klubie Związków Twórczych elektryzowała publiczność w peerelowskiej rzeczywistości z ogromną siłą. Użyźniała ówczesny siermiężny grunt ideami nowatorskimi, budzącymi w odbiorcach poczucie uczestniczenia w światowym obiegu sztuki. Andrzej Lachowicz – jeden z założycieli Permafo był nie tylko artystą, ale także teoretykiem i animatorem wydarzeń kulturalnych. Nawet sama postać Artysty bywała dziełem sztuki! O ile w latach 70. pojawiał się na wernisażach wystylizowany w popkulturowy garnitur – podkreślając zgrabną sylwetkę super obcisłymi biodrówkami, butami na grubej słoninie i damską peruką z długich włosów, to ostatnio skrywa swoje schorowane ciało w futrze z norek należącym do Natalii. Ten przekaz jest głęboki i przejmujący. W pamięć odbiorcy wryła się postać malowniczo wystrojonego młodego Andy̕ego, a także naga sylwetka młodego Lachowicza, uwieczniona ostatnio na okładce katalogu Muzeum Współczesnego Wrocław (po drugiej stronie Natalia). W artystycznych kostiumach Andrzeja Lachowicza nie ma nic z taniej pozy. W swoich inscenizowanych fotografiach jest tyleż samo sztuczny, co prawdziwy. Okresy aktywności twórczej i teoretycznej Artysta przerywał cyklicznie milczeniem i wycofaniem. „Zwątpienie i nadzieja” – tytuł ważnego tekstu Andrzeja Lachowicza nabiera po trzech dekadach nowego sensu. Odnosi się wprost do życia i kondycji jednego z najważniejszych przedstawicieli polskiej neoawangardy. Duży pokaz sztuki Lachowicza zademonstrowano w 2008 roku, w Zamku Ujazdowskim. Organizatorzy napisali: „Artysta nie chce «zatrzymać» czasu, co przypisuje się z założenia fotografii. Chodzi mu raczej o ukazanie pewnego nieuchwytnego, złożonego, będącego w ciągłym ruchu stanu. Ta permanentność trwania wywodzi się z dążenia do przedstawienia złożonego obrazu rzeczywistości, stąd pozorna powtarzalność gestów, zachowań i wybranych motywów”. Sam Lachowicz nazwał ten pokaz wystawą przedśmiertną. Aspekt „niekończenia się”, leżący u podstaw Jego teorii sztuki permanentnej, podkreślił manewrem uprzedzającym. CK

78

Conceptual and photomedia art is one of Wrocław’s flagships and Andrzej Lachowicz is one of its captains. The Permafo Gallery operating at the Club of Creative Unions strongly electrified the audience of the People’s Republic of Poland’s reality. It fertilized the then coarse soil with innovative ideas, which sparkled in its recipients a feeling of taking part in the world’s circulation of art. Andrzej Lachowicz – one of Permafo’s originators was not only an artist, but also a theorist and animator of cultural events. The very person of the artist was a great piece of art! As long as in the 70s, he used to come to exhibitions in a pop-culture styled suit, underlining his well-shaped silhouette with tight low-rise trousers, brothel creepers and a ladies’ long-haired wig, then lately he has clothed his body in Natalia’s mink coat. This message is deep and intense. What sinks in the memory of a recipient is the figure of a picturesquely clothed young Andy as well as the naked silhouette of young Lachowicz recently printed on the Wrocław Contemporary Museum’s catalog cover (Natalia on the other side). There is nothing of a cheap pose in Andrzej Lachowicz’s artistic costumes. He is as much artificial and true in these staged photographs. The periods of his artistic and theoretical activeness were interrupted by times of silence and retreat. “Doubt and hope” – the title of an important text by Andrzej Lachowicz gains a new meaning after three decades. It relates directly to the life and condition of one of the most important representatives of Polish avant-garde. A big exhibition of Lachowicz’s art was organized in 2008 in the Ujazdów Castle. The organizers wrote: “The artist does not want to “stop” the time, which in principle is ascribed to photography. He rather wants to show some elusive, complex, continuously changing state. This permanence of continuation comes from his aim to present a complex picture of the reality, hence the seeming recurrence of gestures, behaviors and selected motifs.” Lachowicz himself called this exhibition a premortal one. He emphasized the aspect of “interminability”, being the basis of his permanent art, with a pre-emptive maneuver. CK


Energia luzu, 1987, fotografia czarno-biała, akryl, płótno fotograficze, 100 × 100 cm Neutral energy, 1987, black and white photography, acrylic on photo canvas, 100 × 100 cm


Energia luzu, 1987, fotografia czarno-biała, akryl, płótno fotograficze, 100 × 100 cm Neutral energy, 1987, black and white photography, acrylic on photo canvas, 100 × 100 cm

80

ANDRZEJ LACHOWICZ


Andrzej Lachowicz (ur. 1939 w Wilnie) – artysta fotografik, malarz, twórca filmów, teoretyk sztuki. Przedstawiciel polskiej neoawangardy. W latach 1957-60 studiował w AGH w Krakowie, w 1960–1965 na PWSSP we Wrocławiu w pracowni Stanisława Dawskiego. Pomysłodawca i komisarz Międzynarodowego Triennale Rysunku we Wrocławiu. W latach 1970–1981 współzałożyciel i prowadzący galerię Permafo. W roku 1991 stypendysta Verien Kulturokontakte w Wiedniu, w 1997 Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. W 2009 roku otrzymał Srebrny Medal Gloria Artis oraz Nagrodę im. Katarzyny Kobro. Autor tekstów teoretycznych Poziomy energetyczne sztuki, Zwątpienie i nadzieja. Prace artysty znajdują się w zbiorach m.in.: Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych.

Andrzej Lachowicz (born in 1939 in Vilnius) – a photographer, painter, film author, art theorist. A representative of the Polish neo-avantgarde. Between 1957 and 1960, he studied at the AGH University of Science and Technology in Cracow and between 1960 and 1965 at the State College of Fine Arts in Wrocław at the studio of Stanisław Dawski. Originator and commissioner of the International Drawing Triennale in Wrocław. Between 1970 and 1981, the originator and manager of the Permafo Gallery. In 1991, Lachowicz received a scholarship of Verien Kulturokontakte in Vienna, in 1997 of the Kosciuszko Foundation in New York. In 2009, he was awarded the Silver Gloria Artis Medal as well as Katarzyna Kobro Prize. Author of theoretical discourses “Energy Levels of Art”, “Despair and Hope”. The artist’s works may be seen at such museums as: Museum of Art in Łódź, National Museum in Wrocław, Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association.


Eugeniusz MINCIEL

Jeżeli można uderzyć kolorem jak obuchem – zrobił to młody Eugeniusz Minciel. Dojrzały malarz – używa barwy jak lancetu. Drogą prawdziwego artysty są najczęściej nie meandry, raczej odruchowa i prosta intuicja. Do tego malarski szeroki gest, rozstrzygający płaszczyznę obrazu. Emocje, w których energia koloru kipi, buzuje i przelewa się na patrzącego. Obrazy pozornie nieoszlifowane, surowe dają poczucie harmonii, wrażenie uczestniczenia w misternym mikrokosmosie artysty. Od początku stało się jasne, że to nie dążenie do estetyzowania i uładzanie obrazu będą u Minciela najważniejsze. W roku 1985, czasie politycznie marnym, Eugeniusz Minciel pokazał swoją monumentalną, żółto – czarną abstrakcję na tle gotyckich cegieł. Taki był debiut artysty. Ten obraz, w najpiękniejszej wrocławskiej świątyni – Kościele Świętego Krzyża, na długo zapadł w pamięć. W wystawie „Droga i prawda”, zorganizowanej poza oficjalnym obiegiem, wzięli udział nie tylko znani twórcy, ale także najmłodsze pokolenie, jeszcze niedawno studenci. Dwie wystawy zbiorowe w Świętym Krzyżu, elektryzowały wrocławian i fama o nich poszła na całą Polskę. To wtedy, nad głową Minciela, jednego z uczestników, zaświeciła dobra gwiazda. Artysta na początku swojej drogi twórczej doczekał się nie tylko pochwał, otrzymał także Stypendium Watykańskie. Uczestniczył potem w kolejnych wystawach z nurtu Nowej Ekspresji. Tendencji do tej pory w Polsce nieznanej, ale mającej wkrótce zdominować młodą polską sztukę. Minciel, w odróżnieniu od wielu kolegów, nie przywiązał się do figuracji, czyniąc z koloru i gestu najważniejszy bodaj swój atut. Zanim trafił do wrocławskiego Muzeum Narodowego, pokazywał swoje prace w kontekstach miejskich. Według jego pomysłu zrealizowano projekt „Malowanie ulicy Świdnickiej”. Układając na ruchliwej arterii fragmenty wyciętego asfaltu, malarz zaplanował proces tworzenia przypadkowych obrazów. Buty przechodniów, rozdeptujących czarną maź, stały się artystycznym narzędziem. „Wieża Malowana” na bazylice św. Elżbiety i „Spadochrony” w Rynku to kolejny krok w zbiorowym, ulicznym działaniu. Używając jako podobrazie wojskowych, brezentowych plandek z demobilu, stworzono monumentalną, z daleka widoczną instalację malarską. W akcji „Spadochrony”, wielkoformatowe obrazy pojawiły się nad głowami przechodniów, na wysokości trzeciego piętra. Mirosław Ratajczak stwierdził parę lat temu, że Minciel tworzy tak, jakby grał o życie. Rywalizować z tak postawioną tezą nie ma sensu. CK

82

If it is possible to smash something with color, the young Eugeniusz Minciel did it. A mature painter, he uses color as a lancet. The path of a real artist does not usually proceed through meandering; it is rather through instinct and simple intuition. As well as through a broad painting gesture, which defines the plane of the painting. Emotions, in which the energy of color is seething, crackling and overflowing onto the viewer. Seemingly unpolished, raw images give a sense of harmony, an impression of taking part in the artist’s subtle microcosm. It was clear from the beginning that it was not his aspiration for aestheticizing and normalizing the image; this would become most important for Minciel. In 1985, in a politically difficult time, Eugeniusz Minciel displayed his monumental, yellow and black abstraction against the background of Gothic bricks. This painting, situated in the most beautiful Wrocław temple, the Holy Cross Church, is deeply memorable. The exhibition Droga i prawda /The way and the truth, organised outside the mainstream, was attended not only by renowned artists, but also the youngest generation, people who were students not so long ago. Two collective exhibitions at the Holy Cross thrilled Wroclawians, and rumours about them were heard all over Poland. This was a time when the sun shone over Minciel, one of its participants. The artist received not only praise but also the Vatican Scholarship. Next, he participated in the subsequent exhibitions of the New Expression stream. A trend unknown at the time in Poland, but it was soon to dominate the young Polish art. Minciel, contrary to many of his colleagues, was not attached to figuration, but made color and gesture his most important advantage. Before his works were shown at the National Museum, he presented them in urban contexts. A project called “Painting Świdnicka street” was performed according to his plan. By placing parts of cut-out asphalt on a busy main artery, the painter planned a process of creating accidental images. Shoes of passersby, stepping into black grease became an artistic tool. “Wieża Malowana/Painted Tower” on St. Elizabeth’s Basilica and “Spadochrony/Parachutes” at the Market Square are another step towards collective, street action. By using military tarpaulins from an army surplus store as his canvas, Minciel created a monumental panting installation, which could be seen from a great distance. In the “Spadochrony/Parachutes” action, large format painting appeared over the heads of pedestrians, at the level of the third floor. Mirosław Ratajczak stated a few years ago that Minciel creates in such a way as if he were fighting for his life. There is no point contesting such a thesis. CK



Powyżej: Transfer, 2008, akryl, płótno, 210 × 187 cm Above: Transfer, 2008, acrylic on canvas, 210 × 187 cm Na poprzedniej stronie: Gdy płoną krzesła, 1985, akryl, płótno, 180 × 130 cm On the previous page: When chairs are burning, 1985, acrylic on canvas, 180 × 130 cm

84


Tabula rasy,2012, akryl, płótno, 200 × 325 cm Tabulas rasas, 2012, acrylic on canvas, 200 × 325 cm

Eugeniusz Minciel (ur. 1958 w Dębnie Lubuskim) – malarz, grafik, rysownik, przedstawiciel abstrakcji konkretnej. W latach 1980–1985 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, gdzie uzyskał dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Wandy Gołkowskiej. W latach 1984–1989 był asystentem w Jej pracowni malarstwa. Laureat drugiej nagrody na Krajowym Biennale Młodych we Wrocławiu w roku 1985, nagrody EXIT w roku 2009. Jest autorem 30 wystaw indywidualnych w Polsce i za granicą, brał udział w ponad 80 wystawach zbiorowych. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu i Warszawie, Muzeum Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, a także w kolekcjach prywatnych w różnych krajach.

Eugeniusz Minciel (born 1958 in Dębno Lubuskie) – a painter, graphic designer, drawer, representative of concrete abstraction. Between 1980 and 1985, he studied at the State College of Fine Arts in Wrocław and was awarded a diploma with honours at the studio of professor Wanda Gołkowska. Between 1984 and 1989, he worked as an assistant at her painting studio. Winner of the second prize at the Polish Youth Biennale in Wrocław in 1985, the EXIT prize in 2009. The author of 30 individual exhibitions in Poland and abroad and a participant of over 80 collective exhibitions. The artist’s works may be seen at the National Museums in Wrocław and in Warsaw, the Museum of the Academy of Fine Arts in Wrocław as well as private collections in numerous countries.


Zdzisław NITKA

Dwuznaczności, odejścia od kanonu, dysonanse są w sztuce najciekawsze. Jeśli coś nie pozwala nam zostać na bezpiecznych pozycjach, trzyma nas za gardło, pod skórą się wierci, nie pozwala spać – to dobrze świadczy o sztuce. Takie są obrazy Zdzisława Nitki – w pierwszym kontakcie przyjazne, postimpresjonistyczne, pełne silnie skontrastowanych, jaskrawych kolorów. Czasem wchodzą w dialog ze sztuką naiwną, czasem z ujętym w cudzysłów surrealizmem spod znaku Chagalla. Fowistyczne, pełnokrwiste uderzenie, które ma jakąś ciemną plamkę, punkt, który wprowadza niepokój, jakby druga, ponura rzeczywistość, która równolegle towarzyszy szczęściu – wyłazi z drugiego planu. Oto obserwujemy niejasne sytuacje, ciężkie od sprzecznych znaczeń — jak ze snu. Postacie odwrócone tyłem lub sportretowane ze zwierzętami, pozbawione rysów lub z twarzami wykrzywionymi bólem. „Złe” twarze. Ale także obrazki z jasnych chwil, dni, które Czesław Miłosz nazywał „Darem”. – To spełnione marzenia o spokoju i onirycznej, niemal nierzeczywistej harmonii ze światem. Nitka łączy w swoich obrazach kwintesencję malarstwa – piękno, jakim zachwycali nas koloryści – z egzystencjalną refleksją na tematy filozoficzne. Pyta o genezę zła i bólu, status zwierzęcia w naszej kulturze i wreszcie o naturę człowieka z jego słabościami i wartościami, fizjologią i kulturą. CK Zdzisław Nitka (ur. 1962 w Obornikach Śląskich) – malarz, rzeźbiarz, grafik. W latach 1982–1987 na Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, dyplom pod kierunkiem prof. Józefa Hałasa. Od 1988 rozpoczyna pracę w uczelni jako jego asystent; od 2001 w pracowni prof. Aleksandra Dymitrowicza, na ASP we Wrocławiu. Aktualnie profesor nadzwyczajny w pracowni malarstwa. W 1997 utworzył prywatne Muzeum Ekspresjonistów w Obornikach Śląskich. Laureat Pierwszej Nagrody w konkursie na plakat dla Festival International Du Cinema a Mons, Belgia, 1987; Nagrody Honorowej Wiktor 88 w 1988 roku, wyróżnienia na XXXI Ogólnopolskim Konkursie Bielska Jesień w 1999 roku.

86

Piękny pies, 1992, olej, płótno, 130 × 120 cm The Beautiful Dog, 1992, oil on canvas, 130 × 120 cm

Ambiguities, dissonances, departures from the canon, these fascinate when it comes to art. If something will not allow us to stay in a safe position, if it holds us by our throat, gets under our skin, does not allow us to sleep – it is indicative of good art. This is what Zdzisław Nitka’s paintings are. At first contact they are friendly, post-impressionist, full of strongly contrasted, bright colors. Sometimes they dialogue with naive art, sometimes with Chagall’s surrealism written in quotation marks. Yet from the background comes a Fauvist, full-blooded strike, which has some dark stain, a point which introduces restlessness – another, gloomy reality, which accompanies happiness. We observe here unclear situations, heavy with conflicting meanings – as if in a dream. Figures turned back upon themselves or portrayed with animals, deprived of facial lines or with faces distorted by pain. “Bad” faces. But also images of bright moments, days, which Czesław Miłosz called “a Gift.” These are fulfilled dreams about peace and almost unreal oneiric harmony with the world. Nitka combines in his paintings the quintessence of painting – beauty, with which the colorists amazed us – with existential reflection on philosophical themes. He asks about the genesis of evil and pain, the status of animals in our culture and finally, human nature with its weaknesses and values, physiology and culture. CK Zdzisław Nitka (born 1962 in Oborniki Śląskie) – a painter, sculptor, graphic designer. Between 1982 and 1987, he studied at the State College of Fine Arts in Wrocław and was awarded a diploma under professor Józef Hałas. In 1998, he stared working at the academy as his assistant; since 2001, he has worked at the studio of professor Aleksander Dymitrowicz at the Academy of Fine Arts in Wrocław. Currently, an associate professor at the studio of painting. In 1997, he created a private Expressionists Museum in Oborniki Śląskie. Winner of the first prize in the competition for a poster for the Festival International Du Cinema a Mons, Belgium, 1987. Prizes: Wiktor 88 – a honorary award in 1988, distinction at the 31 st Polish Competition Autumn in Bielsko in 1999.



Człowiek i pies, 2004, gwasz, papier, 50 × 70 cm Man and dog, 2004, gouache on paper, 50 × 70 cm


Picasso, 2008, olej, płótno, 120 × 150 cm Picasso, 2008, oil on canvas, 120 × 150 cm

89

ZDZISŁAW NITKA


Krzysztof SKARBEK

Malarstwo Krzysztofa Skarbka ilustruje poszukiwanie wartości, które przeniesione ze sfery wyobraźni są fundamentem wiary w otaczają nas rzeczywistość. Jego świat przedstawiony, inspirowany między innymi ikonografią lat 60. jest wyrazem niepewności kierunku właściwemu epoce, do której nawiązuje oraz tego, w którym aktualnie żyje. Świat ów nie stanowi do końca strony, po której odnaleźć można apokaliptyczny strach i świadomość zagrożenia. Obecność elementów kultury indiańskiej zdaje się oddawać patos odwagi, honoru i walki, czyli postaw mobilizujących do wiary w moc działania. Stosunek w jakim pozostają względem siebie elementy tworzące kompozycje Krzysztofa Skarbka jest współzależny, ale równolegle wydaje się być przypadkowy w kontekście bezpośredniego spostrzeżenia. Artysta układa na pozór nie związane ze sobą rzeczy, by dokonać dekonstrukcji kontekstów, w których pierwotnie tkwiły. W ten sposób użytkowe cechy przedmiotów zmieniają swoistą istotność, przyjmując postać nowego całokształtu znaczenia. Wszystko tworzy baśniowy obraz oparty na odwróconym symbolu. Odwaga, walka, miłość, śmierć, przyjaźń czy uśmiech przedstawione są na zasadzie antynomii i ruchu, zaś postaci i zdarzenia jego prac nie są statyczne w wyrazie. Obecna jest akcja, której rezultatem jest wygrana wartości dodatniej. Pozwala to na przekonanie, że całość określa się i kształtuje na nowo według jednej reguły twórczej. Jeżeli tak, to można określić twórczość Skarbka jako strukturę dynamiczną wyrosłą na gruncie imaginacji obrazującej wartość i i propozycję uzupełnienia jej w obszarze percepcji i realności. AM Krzysztof Skarbek (ur. 1958 we Wrocławiu) – malarz, scenograf filmowy i teatralny, tworzy sztukę wideo, akcje multimedialne oraz instalacje. W1985 roku uzyskał dyplom z malarstwa w pracowni prof. Zbigniewa Karpińskiego w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Od 1986 roku brał udział w ponad 300 wystawach zbiorowych, miał ponad 50 wystaw indywidualnych; twórca 30 filmów autorskich oraz 40 przedstawień plastyczno-dźwiękowych. Jest profesorem na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Laureat nagród Głównej i Specjalnej na festiwalu „Film poza kinem” we Wrocławiu w 1985 roku i nagrody pierwszego stopnia Rektora Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu w 2002 roku. Prace artysty znajdują się w zbiorach muzealnych oraz kolekcjach prywatnych.

90

Nie bójmy się jedzenia, 2007, technika mieszana, płótno, 200 × 145 cm Let’s not be afraid of food, 2007, mixed technic on canvas, 200 × 145 cm

Paintings by Krzysztof Skarbek are illustration for the search of values. Qualities and values which are transfered from the sphere of imagination to become foundation for ourselves to perceive the reality surrounding us. He presents the world inspired by iconography of the 60’s. The expression of uncertainty of the previous five decades. It shows how similar it feels to him with time he is currently living in. This world is not only the side prepared to locate the apocalyptical fear and awareness of the risk. Elemements specific for the Native American culture are here to give the bravery, the pathos and honour of the fight. These are attitudes that can raise faith in the power of activeness. Relation of the Skarbek’s elements are correlative in creating the whole composition. However, they can seem coincidencial from direct point of view. Artist combines separate elements. He is making a deconstruction of things to finally present it out of their primal contexts. With these activities subjects change their significance and receive the new way of meaning. Everyhting in this story is founded on the symbol upside¬down. Courage, conflict, love, death or even smile or friendship are shown with antinomy and in motion. Characters and activities in the paintings are far away from static in their expression. One thing always present is the victory of positive values. This can allow the belief that entirety in his paintings defines and recreates itself with its own principle of creativity. If it is true, we can surely say that creations of Krzysztof Skarbek’s are the dynamic structure founded on imagination. But imagination here is chasing the shape of the values to give us proposal to fulfill it in the space of reality and perception. AM Krzysztof Skarbek (born 1958 in Wrocław) – a painter, film and theatre stage designer, author of video art, multimedia animations and installations. In 1985, he was awarded a diploma in painting at the studio of professor Zbigniew Karpiński at the State College of Fine Arts in Wrocław. Since 1986, he has participated in over 300 collective exhibitions and held over 50 individual ones; author of 30 art house films and 40 art and sound performances. Skarbek is a professor at the Academy of Fine Arts in Wrocław. Winner of prizes: the main prize and the special prize at the “Film outside of the cinema” festival in Wrocław in 1985, first degree prize of the Vice-Chancellor of the Academy of Fine Arts in Wrocław in 2002. The artist’s works may be seen in museum and private collections.



Powyżej: Miłość i śmierć, 2013, akryl, płótno, 33 × 43 cm Above: Love and death, 2013, acrylic on canvas, 33 × 43 cm Po prawej: Nowe zjawisko na niebie, 2007, technika mieszana, płótno, 200 × 145 cm Right: A new phenomenon in the sky, 2007, mixed technic on canvas, 200 × 145 cm

92

KRZYSZTOF SKARBEK



Eugeniusz GET STANKIEWICZ

Eugeniusza Geta Stankiewicza można przedstawiać na co najmniej tyle sposobów, na ile on sam uformował swoją twórczość. A jest z czego wybierać, ponieważ parał się rysunkiem, wszelkiego rodzaju grafiką (ze szczególnym uwzględnieniem miedziorytu), projektował plakaty, ilustrował książki, tworzył kolaże, asamblaże, malował, nie stronił od pomników, scenografii teatralnych, szkła artystycznego, działań performatywnych. Prowadził nieustanny dialog z wieloma dziedzinami sztuki i podejmował współpracę z twórcami wszelkiego autoramentu. Na dodatek, wiedziony niewyczerpanym zmysłem eksperymentu oraz innowacji mieszał w tym wszystkim, swobodnie przekraczając granice i hierarchie utrwalone w akademickich tradycjach, tworząc gatunkowe hybrydy. Zadziwiające, że udawało mu się zachowywać w tym wszystkim spójność i artystyczną tożsamość. Get Stankiewicz był jednym z bardzo niewielu współczesnych artystów, którego nawet mało zainteresowani sztuką identyfikowali z wyglądu. A przecież nie był ani celebrytą, ani aktorem czy politykiem, nie występował w telewizji i nie udzielał się w Internecie; nie był też nigdy „twarzą” jakiegokolwiek produktu czy marki, kupioną na tak powszechnym dziś targowisku próżności. Chyba, że za taki „produkt” uznamy jego samego – Geta, z tym wszystkim, co niestrudzenie tworzył w swoich pracowniach przez dziesięciolecia. Jest to o tyle wyjątkowe, że sztuka współczesna jawi się nam dzisiaj w pierwszym rzędzie jako niemal abstrakcyjny, autonomiczny twór, generujący niejako sam z siebie artefakty, wydarzenia i hierarchie. W cywilizacji obrazkowej maleńką ilość miejsca zajmują wizerunki ludzi, którzy ją tworzą. Swoje wizerunki Get umieszczał od około połowy lat siedemdziesiątych głównie na plakatach, potem przeniósł je do miedziorytów, zdarzały się także autoportrety rzeźbiarskie. Nazywał je Łbami, czasem Mordami. Funkcjonowały one przede wszystkim w przestrzeni publicznej, na ulicy, wtórnie pojawiały się oczywiście na wystawach, ale nie dla nich były przede wszystkim przeznaczone. Paradoksem jest, że przyglądając się tym pracom bliżej, zobaczymy jednak, że Get raczej ukrywał się za maską swojego wizerunku, niż eksponował własną osobę; w zadziwiający sposób bowiem odbijamy się w tych obrazach my sami i sprawy, które nas dotyczyły, na co dzień, hic et nunc. Dzieje się tak, ponieważ zachowując wszystkie rygory plakatu, jako dzieła służącego reklamie, informacji i „ozdobie” jakiegoś wydarzenia kulturalnego, prace Geta zawsze były plakatami „autorskimi”, respektującymi warunki zlecenia, ale nade wszystko zawierającymi „przesłanie” osobiste twórcy, kierowane nie „sobie a muzom”, ale do nas, przechodni mijających się na tych samych ulicach, tego samego miasta, w tym samym kraju. MR

94

Eugeniusz Get Stankiewicz can be presented in at least as many ways as he himself formed his creative activity. And there is a lot to choose from, as he worked with drawing, many types of graphics (especially chalcography), designed posters, illustrated books, created collages, assemblages, he painted, was open to monuments, theatre stage design, artistic glass, performative actions. He carried out a constant dialogue with many artistic disciplines and initiated co-operation with all types of artists. Moreover, led by an inexhaustible sense of experiment and innovation, he blended it all, freely crossing borders and hierarchies fixed in academic traditions and creating genre hybrids. What is amazing is that he managed to maintain a certain coherence and keep his artistic identity. Get Stankiewicz was one of those very few contemporary artists who were identifiable from their looks, even by those who were not really interested in art. But he was not a celebrity, an actor or a politician, he did not appear on television and was not present on the Internet; he never was “a face” of any product or brand bought at a vanity fair, which is so popular these days. Unless we consider his image to be such a “product” – Get, was present in everything which he tirelessly created in his studios over the decades. It is exceptional, as contemporary art appears to us today mainly as an almost abstract, autonomous creation, generating, somehow out of itself, artefacts, events and hierarchies. In a visually-based civilization, images of the people who create it do not get a lot of space. Get placed his images from around the mid ‘70s mainly on posters; he then put them on chalcographus, and also happened to create sculptural self-portraits. He called them Łby (Noggins) and sometimes Mordy (Mugs). They functioned mainly in the public space, in the street. They did appear at exhibitions, but they were not intended for them. It is a paradox that in looking closer at these works, we will see that Get preferred to hide behind the mask of his image rather than expose himself. In an extraordinary way it is we who are reflected in these pictures, as well as in the matters which relate to us, the everyday, hic et nunc. It happens this way, in keeping with all the rigors of a poster, as a work serving advertisement, information and “decoration” of a cultural event, that Get’s works always were his own “artist” posters. They respected the conditions of a commission, but always included a personal “message” from the artist, not “for their own sake” but directed to us, the passersby, meeting in the same streets, of the same city, in the same country. MR


Plakat do spektaklu Exodus Teatru STU, 1975, druk offsetowy, nakład 1000 egz., 10 elementów, każdy 47 × 47 cm Poster for the Exodus spectacle, STU Theatre, 1975, offset printing, copies printed: 1000, 10 elements, each 47 × 47 cm


Plakat do spektaklu Exodus Teatru STU, 1975, druk offsetowy, nakład 1000 egz., 10 elementów, każdy 47 × 47 cm Poster for the Exodus spectacle, STU Theatre, 1975, offset printing, copies printed: 1000, 10 elements, each 47 × 47 cm


Autoportret z palcem, 1988/2008, miedzioryt, 35 × 23,4 cm Self-portrait with a finger, 1988/2008, copperplate, 35 × 23,4 cm

Eugeniusz Get Stankiewicz (ur. 1942 w Oszmianie k. Wilna, zm. 2011 we Wrocławiu) – grafik, plakacista i rzeźbiarz. W latach 1961-1966 studiował na Politechnice Wrocławskiej, a w 1966–1972 grafikę we wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w pracowniach Stanisława Dawskiego i Macieja Urbańca. Był wieloletnim wykładowcą technik graficznych na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. W 1995 stworzył Domek Miedziorytnika w średniowiecznym domu altarystów na wrocławskim Rynku. Laureat nagrody kulturalnej „Solidarności” za lata 1981–1982, medalu honorowego Międzynarodowego Biennale Ekslibrisu Współczesnego (1988), Śląskiej Nagrody Kulturalnej Dolnej Saksonii (1995) Złotej Kuli (2011). Pośmiertnie przyznano Mu tytuł Honorowego Obywatela Wrocławia i został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest obecny w wielu zbiorach muzalnych i kolekcjach prywatnych. Duży zestaw Jego prac posiadają wrocławskie Ossolineum i Muzeum Narodowe.

97

Eugeniusz Get Stankiewicz (born 1942 in Ashmyany near Vilnius, died 2011 in Wrocław) – a graphic designer, poster designer and sculptor. Between 1961 and 1966, he studied at the Wroclaw University of Technology and between 1966 and 1972 he was a student of graphic design at the State College of Fine Arts in Wrocław at the studios of Stanisław Dawski and Maciej Urbaniec. For many years, he lectured graphic techniques at the Academy of Fine Arts in Wrocław. In 1995, he created the Engraver’s House in the medieval altarists’ house in Wrocław’s main square. Winner of the “Solidarity” cultural prize for the years 1981-82, in 1998 he received a honorary medal of the International Biennal Exhibition of Modern Exlibris, in 1995 the Silesian Cultural Prize of Lower Saxony and in 2001 the Golden Ball. Posthumously, Get Stankiewicz was awarded the title of a Honorary Citizen of Wrocław and decorated with the Knight’s Cross of the Order of Polonia Restituta. His works are present in many museum and private collections. A big number of his works may be seen at the Ossolineum in Wrocław and the National Museum in Wrocław.


Anna SZPAKOWSKA-KUJAWSKA

Estetyki prac tej wrocławskiej artystki nie sposób scharakteryzować ogólnie, bo w ciągu ponad sześćdziesięciu lat twórczości dokonywały się w niej radykalne przemiany. Anna Szpakowska-Kujawska w swojej sztuce trzymała się zawsze bardzo blisko codziennego życia i to jest najbardziej niezmienna, bo wypływająca z głębi osobowości, cecha jej pracy twórczej. Interesowało ją chwytanie gorącej, pulsującej materii życia, w której ona sama była zanurzona. Nie „esencja”, ale „egzystencja” zawsze była i do dziś jest tematem jej dzieł, a potrzeba tworzenia wynika z przemożnego pragnienia, by naprawdę przeżyć i zrozumieć to, co wokół niej się dzieje. Poprzez wielokrotne przemiany formy widoczny jest powracający w różnych wersjach temat portretu i autoportretu. Obecny jest we wczesnych obrazach olejnych z lat 50. i 60. – poświęconych głównie życiu rodzinnemu – w ekspresyjnych ceramicznych głowach Zmęczonych oraz rysunkowych portretach w wielkim formacie z początku lat 90. W jeszcze innej postaci pojawia się w latach 90. jako element serii „prac pisanych”, w których tworzywem kolaży staje się tekst. W metaforyczny sposób uchwycony zostaje portret zbiorowy Polaków w najbardziej znanym cyklu obrazów tej artystki: w Atomach z przełomu lat 60. i 70., gdzie tłum sobowtórów budzi jednocześnie współczucie i grozę. Anna Szpakowska-Kujawska znana jest najbardziej jako malarka – tymczasem ta dziedzina to tylko fragment jej działań, prowadzących do odnalezienia najwłaściwszej formy dla wizji z wyobraźni, zakorzenionych w pełnym barw, zmysłowym i dynamicznym odbiorze świata. Powstaje więc ceramika architektoniczna (na gmachu Instytutu Matematyki, 1971), malarstwo na kulach (I poł. lat 70.), malarstwo ścienne – świetny plafon we wrocławskiej Bibliotece Wojewódzkiej w Rynku (1975), obiekty przestrzenne – afrykańskie kalabasze pokryte malarstwem i kolażem (I poł. lat 80.), wspomniane już ceramiczne głowy z początku lat 90. i „pisaniny” malarskokolażowe oraz ceramiczne z kilkunastu lat następnych oraz kolaże z lat ostatnich z wykorzystaniem fragmentów malarstwa (Droga do środka). Nie da się zaszeregować twórczości tej artystki do surrealizmu, ekspresjonizmu, abstrakcji czy „nowej figuracji” (prędzej – „starej figuracji”). Wykorzystuje ona elementy tych estetyk, tworząc własny, oryginalny styl, płynny i zmienny, w którym jako kluczowy motyw pojawia się nieustannie mandaliczna forma koła, kuli i ruchu do centrum, do środka – forma symbolizująca ludzką osobę. EŁ Anna Szpakowska-Kujawska (ur. 1931 w Bydgoszczy) – malarka, rysowniczka, rzeźbiarka, ceramiczka. W latach 1950–1956 studiowała na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu pod kierunkiem Stanisława Dawskiego i Eugeniusza Gepperta. Członkini Grupy Wrocławskiej. Stypendystka Fundacji Michael Karolyi w roku 1965 oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w roku 1998. Wyróżniona w 1974 roku na Triennale Rysunku we Wrocławiu, w 1977 roku Nagroda Prasy Dolnośląskiej za całokształt pracy twórczej. Autorka malarstwa ceramicznego na gmachu Wydziału Matematyki Uniwersytetu Wrocławskiego (1971), oraz plafonu w holu Biblioteki Wojewódzkiej we Wrocławiu (1975). Od roku 1956 miała ponad 40 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Jej dzieła są obecne w wielu kolekcjach muzealnych i prywatnych. Reprezentatywny zestaw prac Artystki posiada wrocławskie Muzeum Nrodowe.

98

It is impossible to characterize the aesthetics of this Wrocław artist in a general way, because over sixty years her creative activity has gone through some radical changes. Anna Szpakowska-Kujawska has always been very close to everyday life in her art, and this is the greatest invariable feature of her work, as it comes from the depth of her personality. She has been interested in grasping the hot, pulsating matter of life, in which she herself has been immersed. Not “the essence,” but “the existence” has always been the theme of her works, and the need for creation comes from a great desire to really experience and understand what is happening around her. Through numerous transformations of form, we may see the recurring theme of a portrait and self-portrait, in different versions. It is present in early oil paintings from the 1950s and 1960s – dedicated mainly to family life – in expressive ceramic heads of “Zmęczeni/Tired People” and drawn in portraits in large format from the beginning of the 1990s. In still another form it appears in the ‘90s, as an element of the series of “prace pisane/handwritten works,” in which text becomes the material of the collage. A collective portrait of Poles is caught in a metaphorical way in the best-known series of the artist’s paintings: in “Atomy/Atoms” from the end of the ‘60s and the beginning of the ‘70s, where a crowd of look-alikes awakens both compassion and terror. Anna Szpakowska-Kujawska is known mostly as a painter, but this medium is only a part of her activities, in a search for the most suitable form for visions from her imagination, rooted in the fullness of color, the sensual and dynamic perception of light. Thus she creates architectural ceramics (on the building of the Mathematics Institute, 1971), paintings on spheres (first half of the ‘70s), murals – a wonderful plafond at the Wrocław Province Library in the Market Square (1975), spatial objects – African calabashes covered with paintings and collage (1st half of the ‘80s), the already mentioned ceramic heads from the beginning of the ‘90s and painting and collage as well as ceramic “pisaniny/handwritten paintings” from the next years as well as collages using elements of painting from the last years (Droga do środka/Road to the center). It is impossible to classify this artist’s works as surrealism, expressionism, abstraction or “neo-figurative art (rather – “old-figurative”). She uses elements of all these aesthetics, creating her own, original style. One that is fluid and variable, in which the mandalic form of a circle, sphere and movement towards the center, appears as the key element – a form symbolizing a human person. EŁ Anna Szpakowska-Kujawska (born 1931 in Bydgoszcz) – a painter, drawer, sculptor and ceramist. Between 1950 and 1956, she studied at the State College of Fine Arts in Wrocław under Stanisław Dawski and Eugeniusz Geppert. A member of the Wrocław Group. A holder of the Michael Karolyi Foundation scholarship in 1965 and the scholarship of the Ministry of Culture and National Heritage in 1998. In 1974, Szpakowska-Kujawska was awarded a distinction at the Drawing Triennale in Wrocław and in 1977 she received the Prize of Lower Silesian Press for her whole artistic activity. Anna Szpakowska-Kujawska is the author of the ceramic painting in the building of the Faculty of Mathematics of the University of Wrocław (1971) and the plafond at the hall of the Province Library in Wrocław (1975). Since 1956, she has had over 40 individual exhibitions in Poland and abroad. Her works are present in many museum and private collections. A representative set of the artist’s works may be seen at the National Museum in Wrocław


Przechodzenie, 2014, akryl, kula o średnicy 40 cm Passage, 2014, acrylic, ball, diameter: 40 cm



Powyżej: Niepokoje, 2012, kolaż, 50 × 70 cm Above: Disturbance, 2012, collage, 50 × 70 cm

Po lewej: Niepokoje, 2015, akryl, kula o średnicy 40 cm Left: Disturbance, 2015, acrylic, ball, diameter 40 cm

101

ANNA SZPAKOWSKA-KUJAWSKA


Wacław SZPAKOWSKI

„Dzieło Szpakowskiego jest całkowicie ponadczasowe, mogłoby być dziełem Egipcjan, Greków lub Majów. Jego największe pragnienie jest wspólne geniuszom – osiągnąć maksimum przez minimum.” – napisał Getulio Alviani, wybitny włoski grafik i teoretyk sztuki, w prestiżowym magazynie Flash Art. Inny autorytet, Willem F. Hermans, zatytułował swój esej Niekończąca się linia nieznanego geniusza Wacława Szpakowskiego. We Wrocławiu, po wojnie, przez 28 lat żył i tworzył Wacław Szpakowski, światowy prekursor op-artu i sztuki geometrii. Swoje linie kreślił na kalce technicznej. Z jednej strony proste, z drugiej – skomplikowane, bogate w niespodzianki. To był jego sposób na poszukiwanie wizualnej harmonii, inspirowanej naturą. Wierzył w nowatorstwo swych dróg liniowych, które traktował jak sztukę. Chciał je zamknąć w ścisłej wiedzy, udowadniając geometrycznie. Urodził się w Warszawie w 1883 roku. Kiedy miał 14 lat, rodzina przeniosła się do Rygi. Jako uczeń szkoły średniej prowadził katalog największych burz, huraganów i cyklonów XIX w. Trzy lata później robił pierwsze fotografie, uczył się gry na skrzypcach. Szkicowniki z Rygi zawierają zapisy nutowe dźwięków wydawanych przez drgania drutów telegraficznych w różnych warunkach atmosferycznych: podczas burzy, na mrozie, w ciszy. Dyplom inżyniera architekta otrzymał w Rydze jako 28-latek. W czasie wojny Szpakowski zapakował swoje linie nieskończone do tub. Anna Szpakowska-Kujawska, córka zapamiętała go, jak w 1945 roku stoi na dworcu kolejowym w Warszawie z tubami przymocowanymi sznurkami do piersi i pleców. Nagle, jedna z tub otworzyła się i pod nogi tłumu wysypały się rulony rysunków. – Pozbierał je jak największy skarb – wspomina córka. Jego umysł tworzył najprostsze wzory, pozornie podobne do siebie. Metry, kilometry zawsze prostych linii, po których cofając się, idąc w dół, w bok, po którymś ruchu wychodziło się – jak mawiał – na światło dzienne. W czasie okupacji działał w AK. Aresztowany wpierw przez Niemców, później przez KGB, w 1945 roku osiedlił się we Wrocławiu. Pracował przy odbudowie Pafawagu. Projektował wnętrza kina „Przodownik” z użyciem jaskrawych kolorów. Zmarł we Wrocławiu w 1973 roku. W szkicownikach Szpakowskiego, które prowadził od 1900 roku, znajdujemy notatki dotyczące wielu dziedzin życia, sztuki i nauki. Na układy linii geometrycznych nakładają się uwagi o architekturze, przyrodoznawstwie, fotografii i sztuce ludowej. Wśród opisów przyrody, wrażeń z podróży umieszczał wykresy i twierdzenia matematyczne. Nowojorska MoMa pokazała niedawno Szpakowskiego na wystawie „Inventing Abstraction 1910–1925”. W sąsiedztwie Kandinskiego, Picabii, Legera. CK

“Szpakowski’s work is absolutely universal – it could be the work of Egyptians, Greeks or the Mayans. His greatest desire is common to men of genius – to obtain the maximum through the minimum.” So wrote Getulio Alviani, an eminent Italian graphic designer and art theorist, in the prestigious magazine Flash Art. Another authority, Willem F. Hermans, entitled his essay “The unending line of the unknown genius of Wacław Szpakowski.” Wacław Szpakowski lived and worked in Wrocław, after the war, for 28 years. A precursor to the world of op-art and geometric art. He drew his lines on tracing paper. On the one hand his works were simple, on the other, complex, full of surprises. This was his way to look for visual harmony inspired by nature. He believed in the innovation of his lines, which he treated as art. He wanted to enclose them in scientific knowledge, proving them in a geometric way. He was born in Warsaw in 1883. When he was 14 years old, his family moved to Riga. As a secondary school student, he kept a catalogue of the biggest storms, hurricanes and cyclones of the 19th century. Three years later he took his first photographs, he learned to play the violin. The Riga sketchbooks include musical notation of sounds made by vibrations of telegraph wires in different weather conditions: at the time of a storm, in freezing cold, in silence. He received the diploma of an engineer in Riga when he was 28 years old. During the war, Szpakowski packed his unending lines into tube containers. Anna Szpakowska-Kujawska, his daughter, remembers him, in 1945, standing at the railway station in Warsaw with tubes attached by ropes to his back. Suddenly, one of the tubes opened and the rolled drawings spilt at the feet of the crowd. “He picked them all up like they were the greatest treasure,” recalls the daughter. His mind created the simplest patterns, seemingly similar to each other. Meters and kilometers of always-straight lines, which when followed backwards, downwards or to the side – one of the moves, as he used to say, always lead to daylight. During the occupation, he was a member of the Home Army. He was arrested first by Germans, and later by the KGB, and in 1945 he settled down in Wrocław. He worked at the reconstruction of the Pafawag. He designed the interiors of the “Przodownik” cinema with the use of bright colors. He died in Wrocław in 1973. In Szpakowski’s sketchbooks, which he began keeping in 1900, we can find notes related to many areas of life, art and science. Remarks about architecture, natural sciences, photography and folk art are put on arrangements of geometric lines. He placed charts and mathematical theorems among descriptions of nature and impressions of travel. New York’s MoMa has of late displayed Szpakowski’s works at the Inventing Abstraction, 1910–25 exhibition, right next to Kandinsky, Picabia and Leger. CK

Wacław Szpakowski (ur. 1883 w Warszawie, zm. 1973 we Wrocławiu) – pionier światowej awangardy artysystycznej, prekursor sztuki geometrycznej, op-artu, minimal-artu. W roku 1911 ukończył studia na Wydziale Architektury Instytutu Politechnicznego w Rydze. W latach 1900-1954, opracowywał system znaków graficznych, które nazwał „liniami rytmicznymi”. W 1954 roku zajął się „liniami łamanymi”, wyprzedzając odkrycie fraktali. Pierwsza wystawa Szpakowskiego odbyła się w 1978 roku (Muzeum Sztuki w Łodzi). W 2013 roku był pokazywany na zbiorowej wystawie „Inventing Abstraction” w MoMA. Prace artysty znajdują się zbiorach m.in.: w Muzeum Architektury we Wrocławiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego w Warszawie i w wielu kolekcjach prywatnych.

Wacław Szpakowski (born 1883 in Warsaw, died 1973 in Wrocław) – a pioneer of world artistic avant-garde, forerunner of geometric art, op-art, minimal-art. In 1911, he completed education at the Faculty of Architecture of the Technical Institute in Riga. Between 1900 and 1954, he developed a system of graphic signs, which he called “rhythmic lines”. In 1954, Szpakowski started working with “polygonal chains”, preceding the discovery of fractals. His first exhibition took place in 1978 (Museum of Art in Łódź). In 2013, his works were shown at the collective exhibition titled “Inventing Abstraction” at MoMA. The artist’s works may be seen at the Museum of Architecture in Wrocław, Museum of Art in Łódź, National Museum in Warsaw and many private collections.

102


D9, z cyklu Linie rytmiczne, tusz, kalka, ok. 1928, wym. kalki 87 x 39 cm D9, Rhythmic lines series, ink, tracing paper, ok. 1928, paper size 87 x 39 cm



Powyżej: A4, z cyklu Linie rytmiczne, tusz, kalka, ok. 1924, wym. kalki 47 × 15,1 cm Above: A4, Rhythmic lines series, ink, tracing paper, ca. 1924, paper size 47 × 15,1 cm Po lewej: E3, z cyklu Linie rytmiczne, tusz, kalka, 1926, wym. kalki 43,2 × 32,5 cm Left: E3, Rhythmic lines series, ink, tracing paper, 1926, paper size 43,2 × 32,5 cm

105

WACŁAW SZPAKOWSKI


Radek ŚLANY

Fragment rysunkowy, 2015, rysunek, folia, 100 × 145 cm Excerpt from drawing, 2015, drawing, foil, 100 × 145 cm

Czy punkt i linia muszą być płaskie? U Radka Ślanego – nie muszą. Oglądając jego przestrzenne prace, widz ulega przekonaniu autora, że walor koloru i formy doskonale sprawdza się w służebnej roli przy budowaniu rysunkowych opowieści. Opowieści w kilku wymiarach, bo ich przestrzenność nie jest iluzją, diabelską sztuczką, ale jest namacalna i widoczna gołym okiem. Skonstruowane formy, uszyte z przezroczystych i lśniących folii, pozwalają obserwatorowi na oglądanie drugiej strony medalu, bez konieczności odwracania go. Te formy można również obejść dokoła, obserwując linie rysunkowe w ruchu. A linie grają w przestrzeni jak w wytrawnej jazzowej improwizacji. Są doskonale abstrakcyjne. Artysta obsadził punkt, kreskę i linię w roli aktorów biorących udział w teatrze rysowania. Jego faworytem jest punkt – aktor pierwszy i najważniejszy, obdarzony nadzwyczajną energią. Ślanemu wyraźnie imponuje skromność punktu, lubi go za: „ jego gotowość do usuwania się w cień”, dostrzega że: „przeistaczając się w kolejne etapy, kreskę i linię traci część swojej wrodzonej abstrakcyjnej atrakcyjności, na rzecz opowieści, w której przestaje grać główną rolę” W spontanicznym, emocjonalnym stosunku artysty do aktu twórczego tkwi jedna z tajemnic wielkiego wrażenia jakie robią na widzach kolejne pokazy jego sztuki. O ile elementy budujące rysunek ustawił Ślany w roli pierwszoplanowych aktorów, to inne tradycyjne dziedziny sztuki, w tym rzeźbę (przestrzenność) i malarstwo (kolor) obsadził w rolach drugoplanowych. Bo niby dlaczego malarstwo i rzeźba miałyby dalej się pysznić swą wielowiekową artystyczną hegemonią? I dlaczego rysunek miałby wobec nich pełnić jedynie służebną rolę? Skoro to przecież właśnie od rysunku, zaczęła się w Lascaux cała sztuka. Anna Mituś, kuratorka indywidualnej wystawy z roku 2012 wspomina o chwycie jaki zastosował Ślany w BWA Awangarda: „w jednej z prac wprowadza w centrum kompozycji, jakby dla żartu, mały popis warsztatowych możliwości – narysowaną z barokowym przepychem figurę małpy (małpia zręczność?) – tylko po to, żeby za chwilę pozostawić, wytrąconego na chwilę z samodzielnych poszukiwań widza, z tym dziwnym powidokiem” Nowatorskie podejście do historycznej dziedziny sztuki stawia Ślanego w rzędzie osobistości sztuki polskiej. CK

Do a point and a line have to be flat? For Radek Ślany they don’t have to be. Looking at his spatial works, the viewer becomes convinced by the artist that the virtue of color and form perfectly fulfils the ancillary role in building pictorial stories. Stories, that is, in a few dimensions, because their spatiality is not an illusion, a devil’s trick, but it is tangible and visible for the eye. The constructed forms, sewn from transparent and shining foil, allow the observer to see the other side of the coin without the necessity of turning it. You may also walk around these forms and observe the lines in movement. And the lines play in space as in a skillful jazz improvisation. They are perfectly abstract. The artist has put the point and the line in the role of actors taking part in the theatre of drawing. The point is his favorite – the first and most important actor, gifted with unusual energy. Ślany is clearly impressed by the point’s modesty, he likes it for “its readiness to overshadow,” he notices that “transforming in subsequent stages, the line loses a part of its innate abstract attractiveness to the benefit of a story in which it ceases to play the main role.” In the artist’s spontaneous and emotional approach to the creative act there lies one of the secrets of the great impression that subsequent displays of his art make on the viewer. As long as the elements building the drawing were placed by Ślany into the role of leading actors, the other traditional disciplines of art, including sculpture (spaciousness) and painting (color) act out supporting roles. Why should painting and sculpture still boast of their centuries-old artistic hegemony? And why should drawing fulfill only a menial role in relation to them? As it happens, drawing, beginning in Lascaux, is the source from which all art was birthed. Anna Mituś, curator of his individual exhibition in 2012, reminds us of the trick which Ślany used at BWA Awangarda: “in one of his works, he introduces in the center of the composition, as if for the purpose of a joke, a small show-off of his workshop capabilities – a figure of a monkey drawn with Baroque splendor (monkey-like dexterity?) – only to leave the viewer, who is unable for a while to continue his own contemplation, with this strange afterimage.” This innovative approach to the history of the discipline puts Ślany among the great personages of Polish art. CK

Radosław Ślany (ur. w 1973 we Wrocławiu) – grafik, rysownik, twórca obiektów przestrzennych. W roku 1995 rozpoczął studia na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. W latach 1997–1998 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom z grafiki artystycznej uzyskał w roku 2000 w pracowni prof. Haliny Pawlikowskiej i prof. Jacka Szewczyka oraz z rysunku w pracowni prof. Nicola Naskowa na uczelni wrocławskiej. Laureat pierwszej nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Rysunku Studentów ASPWarszawa, w 2000 roku. Uzyskał wyróżnienia na wystawach: Grafika i Rysunek w 2002 we Wrocławiu, XI Konkurs Graficzny im. J. Gielniaka w roku 2003, Ural Print Triennial – Rosja 2004, III Międzynarodowy Konkurs Rysunku Wrocław 2006. Swoje prace prezentował na wielu wystawach indywidualnych oraz zbiorowych w kraju i za granicą.

Radosław Ślany (born 1973 in Wrocław) – a graphic designer, drawer, author of spatial structures. In 1995, he started studies at the Academy of Fine Arts in Wrocław. Between 1997 and 1998, he studied at the Academy of Fine Arts in Cracow. He was awarded a diploma in artistic graphics in 2000 at the studio of professor Halina Pawlikowska and professor Jacek Szewczyk as well as a diploma in drawing at the studio of professor Nicol Naskow at the Wrocław academy. Winner of the 1st prize in the Drawing Competition of Academy of Fine Arts’ Students in 2000. He received distinctions at the exhibitions: Graphics and Drawing in 2002 in Wrocław, Józef Gielniak 11th Graphic Competition in 2003, Ural Print Triennial in Russia in 2004, 3rd International Drawing Competition in Wrocław in 2006. He presented his works at many individual and collective exhibitions in Poland and abroad.

106


107

IMIE NAZWISKO


Fragment rysunkowy, 2015, rysunek, folia, 100 × 145 cm Excerpt from drawing, 2015, drawing, foil, 100 × 145 cm

108

RADEK ŚLANY


Fragment rysunkowy 1–4, 2015, rysunek, folia, 100 × 145 cm Excerpt from drawing 1–4, 2015, drawing, foil, 100 × 145 cm


Henryk Albin TOMASZEWSKI

– Siadłem do warsztatu jak robotnik, żeby lepiej poznać szklane tworzywo – wyznał Albin Tomaszewski w 1974 roku. Dekadę później stwierdził: nigdy nie starałem się upiększać szkła, ono i tak jest samo w sobie piękne. Mistrzowskie dzieło tego artysty wymyka się opisowi. Słowa są za ubogie, żeby je wyrazić, a zdjęcia mogą uchwycić tylko część fascynującej urody szklanych form Tomaszewskiego. Płynny ruch żywiołów: ognia, wody, powietrza, zaklęty w przezroczystych rzeźbach, daje im życie wieczne. Jeszcze teraz, po wielu dekadach od powstania, wyczuwa się bulgotanie gorącego szkła, któremu Artysta nadał niepowtarzalną formę. Albin Tomaszewski nigdy nie robił szkiców, nie projektował na papierze. Wchodząc do huty, świetnie wiedział czego może spodziewać się po masie. I już po chwili miał gotowy projekt w głowie. Wydobycie z pospolitego szkła sodowego nadzwyczajnych walorów artystycznych, usytuowało Go w gronie najwybitniejszych światowych artystów. Hołdy składały mu międzynarodowe sławy, wśród nich Livio Seguso, legendarny projektant z Wenecji. Poza Tomaszewskim, nikt na świecie nie zrealizował tak dużych i ciężkich form dmuchanych, z nadzwyczajnie opracowanym wnętrzem. Słabo dogadywał się z urzędnikami i muzealnikami. Łatka „trudnego” pokutowała przy nim całe życie. Miał za to szczęście i nosa do majstrów szklarzy. Podobnie jak bezbłędnie umiał ocenić masę szklaną, tak doskonale dobierał hutników do konkretnych technicznych działań. Pracując w zespole porozumiewał się bez słów. Każde skinienie niosło ważną treść. Po latach wyznał prof. Pawłowi Banasiowi, że gdyby żył na Zachodzie, z pełnym dostępem do idealnych warunków pracy, nie uzyskał by tego co najważniejsze: swojego typu szkła, realizowanego „domowym” sposobem. Powojenne ścieżki zawiodły Tomaszewskiego na Dolny Śląsk, do Szklarskiej Poręby. Tu stawiał pierwsze kroki jako artysta szklarz. Na początku lat 50. pracował krótko w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Mimo, że w dolnośląskiej stolicy długo nie zabawił, był i jest legendą tego miasta. Tutejsze środowisko doskonale go pamięta, docenia mistrzowską klasę i inspirującą rolę. Wrocławskie Muzeum Narodowe organizowało wystawy i ma w swym zbiorze reprezentacyjną kolekcję rzeźb Tomaszewskiego. Jest też wydawcą albumu opracowanego przez Pawła Banasia we współpracy z Heleną Michałowską. Mieczysław Buczyński, założyciel kolekcji szkła w jeleniogórskim muzeum, relacjonował zachwyt odbiorców: „Niedawno byłem zaskoczony reakcją młodzieży szkolnej, która swawolnie rozbrykana przelatywała sale muzealne, stając przed Twoim szkłem w skupieniu z wielkim zainteresowaniem”. Drugą miłością Albina Tomaszewskiego była muzyka. Niespełnione marzenie o zawodowym graniu, fascynacja Chopinem, Bachem, Beethovenem emanuje z jego rzeźb. Niektórym cyklom nadał muzyczne nazwy. CK

110

Forma, 1977, szkło żaroodporne, wyd. 72 cm Form, 1977, heat-resistant glass, h. 72 cm

I sat at the workshop as a worker to get to know the material better – so said Albin Tomaszewski about glass in 1974. A decade later, he stated: “I have never tried to make glass more beautiful; it is already beautiful in and of itself.” The masterpieces of art by this artist are beyond description. There are not enough words to express it and photos may only grasp a part of the fascinating beauty of Tomaszewski’s glass forms. A fluent movement of the elements: fire, water and air, enchanted in transparent sculptures, gives them eternal life. Once more, many decades from the moment of creation, you may sense the gurgling of hot glass, to which the artist gave an exceptional form. Albin Tomaszewski never drew sketches, never designed on paper. When entering the glassworks, he perfectly knew what he could expect of the mass. And only after a while did he have a ready design in his mind. Bringing unusual artistic value out of common soda-lime glass placed him in a select group of the most distinguished artists in the world. He was paid respects by international celebrities, including Livio Seguso, a legendary designer from Venice. Besides Tomaszewski, nobody in the world has created such large and heavy blown glass forms with such unusual inside parts. He was not overly skilled at discussing things with officials and museum professionals. The label of a “difficult” person was attached to him for his entire life. However, he had luck and a nose for glass craftsmen. Just as he could evaluate glass mass in a perfect way, he also chose the perfect glass workers for specific technical actions. When working in a team, he communicated without words. Each nod of the head carried important information. After many years, he confessed to professor Paweł Banaś, if he had lived in the West, with full access to ideal working conditions, he could not have obtained what was most important: his own “home-made” type of glass. Post-war events led Tomaszewski to Lower Silesia, to Szklarska Poręba. This is where he took his first steps as a glass artist. At the beginning of the ‘50s, he worked for a short time at the State College of Fine Arts in Wrocław. Even though he did not spend a lot of time in the Lower Silesian capital, he used to be and still is a legend of this city. Wrocław’s circle remembers him well and values his master class and inspiring role. The Wrocław National Museum organized Tomaszewski’s exhibitions and has a representative collection of his sculptures. The museum also published an album compiled by Paweł Banaś in co-operation with Helena Michałowska. Mieczysław Buczyński, the originator of the glass collection in the museum in Jelenia Góra, described reactions to the artist’s works: “not so long ago, I was surprised with the reaction of school pupils, who light-heartedly skipped through the museum halls, but stopped at your work with great interest.” Albin Tomaszewski’s other love was music. The unfulfilled dream of professional playing and a fascination with Chopin, Bach and Beethoven emanates from his sculptures. He gave musical names to several series of works. CK


111

IMIE NAZWISKO


Po lewej: Kwiat metaforyczny, 1987, szkło żaroodporne, wys. 43 cm Left: The metaphorical flower, 1987, heat-resistant glass, h. 43 cm Po prawej: Patera, 1987, szkło żaroodporne, wys. 43 cm Right: Platter, 1987, heat-resistant glass, h. 43 cm

Henryk Albin Tomaszewski (ur. 1906 w Siedlcach, zm. 1993 w Warszawie) – rzeźbiarz, malarz, rysownik. Wybitny twórca szkła artystycznego w skali światowej. W latach 1926–1930 studiował w Miejskiej Szkole Sztuk Zdobniczych i Malarstwa w Warszawie, a w latach 1930-1936 w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem prof. Tadeusza Breyera i prof. Tadeusza Pruszkowskiego. Po wojnie tworzył w hucie szkła w Szklarskiej Porębie, potem w hutach na Targówku, w Wołominie, Falenicy i Ożarowie. Miał wiele wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Szklane rzeźby Tomaszewskiego znajdują się w kolekcjach muzealnych i prywatnych w Polsce i na świecie. Reprezentatywny zbiór dzieł Tomaszewskiego posiada wrocławskie Muzeum Narodowe.

112

Henryk Albin Tomaszewski (born 1906 in Siedlce, died 1993 in Warsaw) – a sculptor, painter, drawer. A distinguished author of artistic glass works. Between 1926 and 1930, he studied at the City School of Decorative Arts and Painting in Warsaw, and between 1930 and 1936, at the Warsaw Academy of Fine Arts under professor Tadeusz Breyer and professor Tadeusz Pruszkowski. After the war, he created at the glassworks in Szkalrska Poręba, and then in Targówek, Wołomin, Falenica and Ożarów. Tomaszewski had many individual exhibitions in Poland and abroad. Glass sculptures by Tomaszewski can be found in museum and private collections in Poland and abroad. A representative collection of Tomaszewski’s works is owned by the National Museum in Wrocław.



Lech TWARDOWSKI

– Ja pana tylko odprowadzę do przystanku. Dalej, pan sobie będzie radził sam. Nie pomogę panu, bo w życiu metrem nie jechałem – usłyszał Lech Twardowski od Józefa Czapskiego na odchodne. Wcześniej sędziwy artysta długo dyskutował z młodym adeptem sztuki przy czerwonym winie. Paryskie spotkanie Twardowskiego z legendą polskiego malarstwa i jego słowa, wypowiedziane przy pożegnaniu na przystanku metra, po trzech dekadach nabrały symbolicznego sensu. Czapski hołdował sztuce figuratywnej, dla Twardowskiego ta droga stała się już niemożliwa. W Paryżu wsiadł na dobre do przystanku abstrakcji. Zostawił francuską stolicę w roku 1995, po dwunastu latach pobytu wrócił do Wrocławia. W historycznej dzielnicy Nadodrze, na ostatnim piętrze eklektycznej kamienicy, wytrwale buduje swoją malarską abstrakcję. Wykorzystując różne techniki i media. Gazecie Wrocławskiej ujawnił, że maluje wyłącznie przy świetle dziennym i na kolanach. Taka bliskość, forma zespolenia z materią płótna i farby odpowiada Artyście najbardziej. Mariusz Hermansdorfer: „Nie ma bezpośredniej treści w poszczególnych obrazach, natomiast jest świetnie rozegrana przestrzeń, kolorystyka i dynamika tego płótna, ale te płótna dopiero zmultiplikowane, połączone w duże zestawy aranżujące przestrzeń, rzeczywiście stają się malarstwem totalnym, sztuką totalną, która chce zagarnąć wszystko. Ta sztuka chce dyktować warunki otaczającej ją przestrzeni. Chce kierować i inspirować widza.” Inny wybitny krytyk, teoretyk sztuki Andrzej Turowski: „Formy wyostrzone, kaleczące, nacierające grożą, za każdym ruchem oka, zniszczeniem widzenia, wchłonięciem czerni i powrotem do pustki. Grożą wyzwoleniem energii tkwiącej między słowami, niepokojącej ciszy a może nieistnienia...” Twórca stwarza galernikom sytuacje wręcz komfortowe. Do wystaw przystępuje z dokładnym scenariuszem w głowie, wie jak swoją sztukę wkomponować w zastaną przestrzeń i jakich użyć środków, żeby każdy jego pokaz niósł walor wielkiego przeżycia. W 2011 roku umieszczono powiększony obraz sferyczny Twardowskiego na dużej ścianie przy placu Dominikańskim. Artysta na tym nie poprzestał. Seria „Puste – pełne” miała swój ciąg dalszy w kameralnej galerii „Entropia”. Malarz, używając tej samej palety barw, stworzył obraz niejako dopełniający dzieło z budynku IX liceum. Ten naścienny, z „Entropii”, o długości 103 metrów, istniał krótko. Został wprawdzie zamalowany przed kolejną wystawą, ale oryginały „Puste – pełne” można dalej oglądać na najwyższej kondygnacji wrocławskiego Muzeum Narodowego. Są częścią stałej, reprezentacyjnej kolekcji sztuki polskiej. CK

“I will just walk you to the station. Then, you’ll have to manage on your own. I will not help you, because I’ve never gone by metro.” This is what Lech Twardowski heard from Józef Czapski when parting. The aging artist had earlier conversed for a long time with the young disciple over a glass of red wine. Twardowski’s meeting in Paris with this legend of Polish painting and the words spoken as a farewell at an underground station, gained a symbolic sense after three decades. Czapski favored figurative art; for Twardowski this way had become impossible. In Paris, he got on at the station of abstraction for good. He left the French capital in 1995 and, after twelve years, came back to Wrocław. In the historical district of Nadodrze, on the last floor of an eclectic tenement house, he has conscientiously built up his work of abstraction. Using different techniques and media. He told Gazeta Wrocławska that he paints only in daylight and on his knees. Such closeness, a form of unity with the canvas and paint, is best for the artist. Mariusz Hermansdorfer: “There is no direct content in individual paintings, but the space, color and dynamics of it are fantastically arranged. It is only when multiplied that these paintings, connected in large sets that arrange the space, really become a total painting, a total art, which wants to seize all. This art wants to dictate conditions to the surrounding space. It wants to direct and inspire the viewer.” Another prominent art critic, Andrzej Turowski said: “Sharp, wounding forms, coming at the viewer with terror, at every move of the eye, in danger of destroying the sight, absorbing the black and returning to the void. They threaten to release the energy that is present between words – an uneasy silence or perhaps non-existence...” The artist creates a beneficial situation for gallery owners. He approaches exhibitions with a detailed scenario in his mind, he knows how to introduce his art in the space given and what it means to utilize it. Thus his presentation bears the value of great experience. In 2011, Twardowski’s enlarged spherical painting was placed on the large wall of a building in Dominikański square. The artist did not stop there. The series “Puste – pełne/ Empty – Full” was continued in the “Entropia” gallery. The painter, using the same palette of colors, created a painting in such a way as to complement the secondary school building. The one from the wall, from “Entropia,” 103 meters long, lasted for a short time. It was painted over before the next exhibition, but the originals of “Puste – pełne/Empty –Full” may still be seen on the top floor of the Wrocław National Museum. They are a part of the permanent, representative collection of Polish art. CK

Lech Twardowski (ur. 1952 w Brodnicy) – malarz, performer, twórca instalacji. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, w pracowni malarstwa prof. Zbigniewa Karpińskiego W latach 1983 – 1995 mieszkał i pracował w Paryżu. W latach 90. zainicjował i zrealizował przy współudziale innych artystów działania w przestrzeni miejskiej Wrocławia – „Malowanie Świdnickiej”, „Spadochrony”, „Wieża malowana”. Autor monumentalnego projektu Generator realizowanego w latach 2000–2006. Współpracuje z Centrum Sztuki WRO od 1989 roku. Prace Twardowskiego znajdują się w zbiorach Musée d’Art Moderne w Paryżu, Muzeów Narodowych we Wrocławiu i Warszawie, Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, Centrum Sztuki WRO oraz w zbiorach prywatnych w Polsce i za granicą.

Lech Twardowski (born 1952 in Brodnica) – a painter, performer, author of installations. He studied at the State College of Fine Arts in Wrocław, at the painting studio of professor Zbigniew Karpiński. Between 1983 and 1995, he lived and worked in Paris. In the 90s, he initiated and, with co-operation of other artists, carried out actions in the urban space of Wrocław – “Painting the Świdnicka Street”, “Parachutes”, “Painted Tower”. Twardowski is the author of the monumental project entitled Generator carried out between 2000 and 2006. He has co-operated with WRO Art Center since 1989. Twardowski’s works are present in the collection of Musée d’Art Moderne in Paris, National Museums in Wrocław and Warsaw, Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association, WRO Art Center as well as in private collections in Poland and abroad.

114


U góry: Puste – Pełne I, 2007, akryl, płótno, 200 × 200 cm Above: Empty – Full I, 2007, acrylic on canvas, 200 × 200 cm U dołu: Puste – Pełne II, 2007, akryl, płótno, 200 × 200 cm Below: Empty – Full II, 2007, acrylic on canvas, 200 × 200 cm



Puste – Pełne III, 2006, akryl, płótno, 200 × 800 cm Empty – Full III, 2006, acrylic on canvas, 200 × 800 cm

117

LECH TWARDOWSKI


Antek WAJDA

Kapitan Żbik, 2005, akryl, płyta pilśniowa, 70 × 54 cm Captain Żbik, 2005, acrylic on beaverboard, 70 × 54 cm

Wajda – podobnie jak Disney – dostrzega wdzięk jelonków i saren. Z pewnym jednak zaskakującym przesunięciem: zwierzaki artysty mają mroczne tajemnice. I na pewno prowadzą podwójne życie, które dzięki niemu możemy oglądać. Łypiące zaczepnie oczkami maskotki Wajdy mają groźny wytrzeszcz w postaci ping-pongowych piłeczek. Przytulne zwykle futerka zyskują niepokojący rys czegoś śmiesznego, może nawet złowrogiego! Jesteśmy pewni, że tu coś wystaje spod futerka, łypie zza futryny, wystawia brudny, tłusty paluch spod falbanki. Oto postrzelony, zdziwaczały świat perwersji, poetyka bizarre, ekscytacja wynaturzeniem. W serii „Sarny pokojowe” domalowuje im nagie, kobiece pośladki, wypięte w geście leniwej zmysłowości. Jednocześnie głowy zwierzątek są obrócone w naszą stronę i patrzą nam w oczy znieruchomiałe, jakby za chwilę miały zerwać się do ucieczki. Ile uciechy z połączenia obrazów z tak różnych porządków! Żart, ironia, bunt, subwersywność, zabawa – to narzędzia Antka Wajdy. Łobuzerka, zmyłka, kolaż, kawał, śmiech. Wydają się niewinne, a jednak to narzędzia krytyczne i można śmiało uprawiać za ich pomocą sztukę i krytykę kultury, dystansować się od władzy. Czasem pojawia się tekst – stanowi część obrazu. Paradoksy, kalambury, żarty idealnie wpisują się w malarstwo Antka Wajdy: „Uważaj z kim tańczysz” pod jaskrawym portretem zdziwionego koguta, „Most of the time” nad połączonymi rękami, na których upięto dwa elektroniczne zegarki. Tu się tyle dzieje! AWH Antoni Wajda (ur. 1976 we Wrocławiu) – malarz, grafik, rysownik, twórca komiksów i karykatur. Studiował grafikę na wrocławskiej ASP. Jego twórczość zalicza się do działań trash art’owych. Tworzy rysunki satyryczne do gazet i magazynów, jest też autorem ilustracji do bajki „Nochal Czarodziej”.W 2008 roku debiutował książką, wydaną w stylistyce fotokomiksu, „Banbury. Zdarzenia na brygu”. Serię obrazów z indywidualnej wystawy „Darmo wino” (BWA Awangarda 2008) zakupiła Zachęta Małopolska. Współpracuje z uliczną galerią Szewska Pasja. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych i uczestnik licznych wystaw zbiorowych.

118

Wajda – just like Disney – notices the gracefulness of deer, including roe deer. However, with a surprising difference: the artist’s animals harbor dark secrets. And certainly they have a double life, which we can study thanks to the artist. Wajda’s mascots looking in their provocative way have bulging eyeballs in the form of Ping-Pong balls. The usually cozy fur is given a troubling touch of something funny, perhaps even ominous! We are sure that something sticks out from under the fur, glances from behind the doorframe, puts a dirty, fat finger out from under the frill. This is the crazy, dotty world of perversion, bizarre poetics, excitement with degeneration. In the series titled “Sarny pokojowe/Peaceful deer”, he adds to their bodies naked, female buttocks, sticking out in a gesture of lazy sensuality. At the same time, the animals’ heads are turned our way and look into our eyes, standing still, as if they were about to flee. How much joy comes from juxtaposing images of such different styles! Humor, irony, subversiveness, play – these are Antek Wajda’s tools. Mischief, deceit, collage, jokes, laughter. They seem innocent, however these are critical tools and may be used boldly for art and cultural criticism, to distance oneself from the authorities. Sometimes there appears text – it is a part of the image. Paradoxes, puns and jokes perfectly inscribe into Antek Wajda’s painting: “Uważaj z kim tańczysz /Be careful who you dance with” under a vivid portrait of an astonished rooster; “Most of the time” over joined hands wearing two electronic watches. There is so much going on here! AWH Antoni Wajda (born 1976 in Wrocław) – a painter, graphic designer, drawer, author of comics and caricatures. He studied graphic design at the Academy of Fine Arts in Wrocław. His artistic activity is counted as trash art activities. He creates satiric drawings for newspapers and magazines and is also the author of illustrations to the “Nochal Czarodziej” tale. In 2008 he had his debut with a book, published in the stylistics of a photo-comic book titled “The events on the Banbury”. A series of his paintings from the ”Darmo wino” individual exhibition (BWA Awangarda 2008) were bought by the Lesser Poland Zachęta. He co-operates with the “Szewska Pasja” street gallery. Author of a few dozens of individual exhibitions and a participant of numerous collective exhibitions.



Dobry, 2005, akryl, płyta pilśniowa, 70 × 54 cm Good, 2005, acrylic on beaverboard, 70 × 54 cm


Zły, 2005, akryl, płyta pilśniowa, 70 × 54 cm Bad, 2005, acrylic on beaverboard, 70 × 54 cm

121

ANTEK WAJDA


Krzysztof WAŁASZEK

Plamy dekoracyjne, 1989, akryl, płótno, 106 × 90 cm Decorative stains, 1989, acrylic on canvas, 106 × 90 cm

Krzysztof Wałaszek jest autorem serii malarskich emotikonów – dużo ciekawszych niż te, które wypracował Internet. Zmultiplikowane buźki są żartobliwym komentarzem do kultury sieci i infantylizacji procesów komunikacyjnych. Ale Wałaszek – poprzez przeniesienie ikonografii sieci w kontekst sztuki – prowadzi dialog z jej estetyką. To jego sposób na krytykę społeczną: emancypacja jakiegoś mocnego symbolu, przeniesienie go na płótno – czasem z zabawnym komentarzem. Czasem sam artystyczny gest przeniesienia w pełni wykorzystuje krytyczny potencjał dzieła sztuki. To dlatego Wałaszek uchodzi za artystę zaangażowanego, kontrowersyjnego. Niektóre narodowe symbole nadal stanowią tak zwaną wrażliwą treść kultury. Artysta subtelnie – z poczuciem humoru i lekkością – wpuszcza trochę powietrza w nadęty balon słów, które piszemy zwykle wielkimi literami, jak Naród, Ojczyzna, Wartości. Ale tworzy też obrazy bardziej abstrakcyjne, domyślne. Pozostając w poetyce sieci można by powiedzieć, że są to memy dla zaawansowanych. Dla tych, którym wystarczy impuls-katalizator, żeby wywołać masę skojarzeń. Wałaszek lubi używać wyrazistych znaków, jaskrawych kolorów, sugerując zabawę i odrealnienie – jednak przez cały czas pozostaje czujny: i kiedy ślizgamy się po powierzchni obrazu – puka od spodu, opowiadając nam przenikliwe historie o nas samych, naszych przesądach i wartościach, lękach i marzeniach. AWH Krzysztof Wałaszek (ur. 1960 w Tarnowie) – malarz, rzeźbiarz, twórca kolaży. W latach 1984–1989 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu w pracowni prof. Stanisława Kortyki. Od 2000 roku uczestniczył w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych i indywidualnych. Obecnie wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, gdzie prowadzi zajęcia z rysunku. Artysta związany z nurtem sztuki krytycznej. Jego praca pt.: „Nasi politycy nie są idiotami” znajduje się w kolekcji Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Brał udział w kilku edycjach wrocławskiego Survivalu.

122

Krzysztof Wałaszek is the author of a series of painted emoticons – much more interesting ones than the ones which can be found on the Internet. Multiplied faces are a humorous commentary on the culture of network and infantilization of communication processes. Wałaszek – transferring mediated network iconography into the context of art – initiates a dialogue with its aesthetics. This is his method of social criticism: emancipation of a strong symbol, transferring it to the canvas – sometimes with an amusing commentary. Sometimes the very artistic gesture of transference fully uses the critical potential of a piece of art. This is why Wałaszek is said to be a dedicated and controversial artist. Certain national symbols still constitute the so-called sensitive content of culture. The artist, in a subtle way, with a sense of humor and lightness, lets some air into the puffed up balloon of words that we usually write with a capital letter, such as Nation, Homeland, Values. But he also creates more abstract, alleged images. Remaining in the poetics of the network, we may say that these are memes for the advanced. For those for whom an impulse-catalyst is enough to bring a whole range of associations. Wałaszek likes using expressive signs, bright colors, suggestive of a play and resembling a dream; however, he stays alert all the time. When we slide onto the painting’s surface, he knocks sharply from the bottom, telling us shrill stories about ourselves, our superstitions and values, our fears and dreams. AWH Krzysztof Wałaszek (born 1960 in Tarnów) – a painter, sculptor, collage author. Between 1984 and 1989, he studied at the State College of Fine Arts in Wrocław at the studio of professor Stanisław Kortyka. Since 2000, he has participated in a few dozens of individual and collective exhibitions. Currently Wałaszek works as a lecturer at the Academy of Fine Arts in Wrocław, where he teaches drawing. The artist is related to the critic art stream. His work entitled “Our politicians are not idiots” can be seen as part of the collection of Zachęta Lower Silesian Fine Arts Association. Wałaszek participated in a few editions of Survival in Wrocław.



Gdzieś w nas, 2008, akryl, płótno, 50 × 78 cm Somewhere in us, 2008, acrylic on canvas, 50 × 78 cm

Orzeł może zabić, 2001, akryl, szkło, 43 × 32 cm Eagle can kill, 2001, acrylic on glass, 43 × 32 cm

124

KRZYSZTOF WAŁASZEK



Urszula WILK

Tylko biel i błękit. I smugi po geście malarskim, intensywne jak niebo w podwrocławskich Księżycach. Z niebieskich plam, linii, splotów, wyłania się obraz Artystki, która serio potraktowała maksymę Ludwiga Miesa van der Rohe: „mniej znaczy więcej”. Ulegają jej zwykle twórcy dojrzali, świadomie redukujący środki, aby osiągnąć prawdziwą siłę przekazu. Urszula Wilk z czasem spokorniała i barwy zestawia nadzwyczaj oszczędnie. Bywa, że tylko czerń z bielą. Po studiach, w latach 90., biorąc udział w zbiorowych akcjach „Spadochrony” i „Wieże malowane” korzystała z pełnej palety barw. Płótna zapełniała zielenią, żółcią, czerwienią, w szerokim malarskim geście. Wrocławski Rynek i wieża bazyliki św. Elżbiety zawibrowały wtedy feerią kolorów. I kiedyś, i dzisiaj malarka nie ma realistycznych, narracyjnych pokus. Obraz przedstawianego świata pozostaje zawsze abstrakcyjny. Dobrze się czuje w przestrzeniach publicznych, w dużej skali. W roku 2013 na wrocławskim lotnisku pojawiły się jej monumentalne obrazy spływające z górnego pułapu hali aż do ziemi. Prace przyleciały prosto z Chin. Rok wcześniej malarka zrealizowała je na 20 metrowych brytach w Shangyuan Art Museum, jako beneficjentka państwowego stypendium. Tytułując wystawę Zdumiewająca rozrzutność natury w posługiwaniu się błękitem – zadeklarowała swoje artystyczne przesłanie. W 2013 roku ekspozycja przyniosła malarce laur okręgu wrocławskiego ZPAP, za najlepszą wystawę roku. „Linie Wilk są jak stare mapy, użyte przez Olgę Tokarczuk do zilustrowania książki (...) Pokazują jakby odwrotną stronę rzeczy, to, co dzieje się pod podszewką, pod powierzchnią rzeczywistości.” Tokarczuk odnotowała wcześniej w „Biegunach”: „Widzi się tylko świat we fragmentach, innego nie będzie.” CK

White and sky-blue only. And streaks after a painting gesture, intense as the sky in Księżyce near Wrocław. From blue stains, lines and tangles there emerges a painting of the artist, who has taken seriously the maxim by Ludwig Mies van der Rohe: “less means more.” Usually mature artists are the ones who accept it, those who consciously reduce their means to obtain a real strength of message. Urszula Wilk has become humbler over time and composes colors in a very economical way. Sometimes it is only black and white. Having completed her studies in the ‘90s, she used the full palette of colors while taking part in the collective actions entitled “Spadochrony/ Parachutes” and “Wieże malowane/Painted towers.” She filled her canvas in with green, yellow, red, with the sprawling gesture of a painter. Then Wrocław’s Main Square and the tower of St. Elizabeth’s basilica vibrated eerily with colors. Then as now the painter was not tempted by any realistic, narrative impulses. The image of the presented world stays resolutely abstract. Wilk feels her best in public spaces, on the macro scale. In 2013, her monumental paintings appeared at the Wrocław airport and covered the area from the upper level of the hall to the ground. The works flew in straight from China. One year earlier, the painter exhibited them on 20-meter long pieces of material at Shangyuan Art Museum, as a beneficiary of a state scholarship. By titling the exhibition “Zdumiewająca rozrzutność natury w posługiwaniu się błękitem/Nature’s Amazing Extravagance in the Application of Blue,” she declared her message as an artist. The exposition brought the painter a laurel of the Wrocław branch of the Association of Polish Artists and Designers in 2013 for the best exhibition of the year. “Wilk’s lines are like old maps, used by Olga Tokarczuk to illustrate a book (…) They somehow show the reverse side of things, what happens beneath the lining, under the surface of reality.” As Tokarczuk wrote earlier in “Runners”: “The world is seen only in parts; there can be no other way.” CK

Urszula Wilk (ur. 1959 w Dzierżoniowie) – malarka. W roku 1986 obroniła dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Zbigniewa Karpińskiego w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. W latach 80-tych dwukrotna stypendystka Ministra Kultury i Sztuki (1987, 1988). W 1989 roku wyróżniona Nagrodą Główną na I Pokonkursowej Wystawie Malarstwa im. Eugeniusza Gepperta, w roku 2014 laureatka Nagrody Roku ZPAP. Stypendystka Ministra Kultury i Sztuki w latach 1987, 1988 i 2012, The Pollock-Krasner Foundation w roku 1995, rezydentka Shangyuan Art Musem w Chinach w roku 2012. W swoim dorobku ma ponad trzydzieści wystaw indywidualnych oraz udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce i na świecie.

Urszula Wilk (born 1959 in Dzierżoniów) – a painter. In 1986, she was awarded a diploma with honours at the studio of professor Zbigniew Karpiński at the State College of Fine Arts in Wrocław. In the 80s, Wilk received the scholarship of the Minister of Culture and Art twice, in 1987 and 1988. In 1989, she received the Main Prize at the Eugeniusz Geppert 1st Post-Competition Painting Exhibition and in 2014 she was awarded the Prize of the Year of the Association of Polish Artists and Designers. Holder of the scholarship of the Minister of Culture and Art in 1987, 1988 and 2012 as well as the Pollock-Krasner Foundation in 1995, a resident of Shangyuan Art Museum in China in 2012. She has held over 30 individual exhibitions and participated in a few dozens of collective exhibitions in Poland and abroad.

126


Linie – niezależne byty malarskie, 2014, olej, płótno, 175 × 200 mm Lines – independent painting beings, 2014, oil on canvas, 175 × 200 mm


Powyżej: Mój prywatny obszar chronionego krajobrazu, 2010/2011, olej, płótno, 200 × 320 cm Above: My private area of protected landscape, 2010/2011, oil on canvas, 200 × 320 cm Po prawej: Linie – niezależne byty malarskie, 2015, olej, płótno, 175 × 200 mm Right: Lines – independent painting beings, 2015, oil on canvas, 175 × 200 mm

128

URSZULA WILK



Maria ZUBA

Rękawica rzucona przez młodą artystkę nosiła znamiona prowokacji. Maria Zuba, studentka V roku malarstwa na wrocławskiej ASP, w galerii Entropia rzuciła wyzwanie mężczyznom swoim projektem „Pasztet”. – To jest moja odpowiedź na traktowanie kobiecej cielesności – deklaruje. – Jestem nieustannie oceniana w kategoriach przydatności do konsumpcji. Nieatrakcyjną kobietę określa się pasztetem. Ja, w sposób jak najbardziej bezpośredni, wcielę się w nią. Pasztet jest bez konserwantów – dodaje. W styczniu 2006 roku na wernisażowych gości czekał mięsny, rzeźbiarski autoportret malarki w skali 1:1. Po uroczystym przywitaniu, każdy mógł nałożyć sobie na talerzyk pasztetu z Marysi, zagryźć ogórkiem małosolnym i popić pięćdziesiątką białej wódki. Kilka miesięcy później wzięła na sztych akademię i sens kształcenia malarzy. Pilnie studiująca na wrocławskiej ASP, na dyplomie zszokowała komisję egzaminacyjną. Na ścianie BWA wisiały wprawdzie obrazy, ale nie jej autorstwa! Ujawniła na wstępie, że powstały na zamówienie. Wykonane przez malarzychałturników działających w fabrykach obrazów. Współcześni amatorzy sztuki ponad wszystko cenią sobie widok afrykańskiej sawanny skąpanej południowym słońcem – uzasadniała. Komu potrzebny jest wykształcony artysta, ze swoim indywidualnym talentem, skoro po studiach, życie zmusza go do pracy pod pręgierzem majstra w fabryce obrazów? Skoro banalna pocztówka ściągnięta z Internetu stawała się pretekstem twórczym? Zapis wideo dopełniający całości pokazu, rejestrował komentarze wykształconych artystów w trakcie malowania czerwonych słoni, żyraf i innych detali afrykańskiego pejzażu. Śmiać się, czy raczej płakać? Projekt „Pożoga dance”: Marii Zuby, Marii Kiniorskiej i Michaliny Kosteckiej pokazany w BWA Awangarda (2009), utrzymany był w konwencji komedii obyczajowej. Odnosił się do skomplikowanej roli współczesnych emancypantek. Atrakcyjnych, wyzwolonych, niezależnych finansowo, zdobywczyń życia, dyskotek, a jednak nie do końca szczęśliwych. Dramat kobiet przed trzydziestką, stanu wolnego wyziera zewsząd. Dziewczyny szczere do bólu, rozmawiające o facetach, sexie, krótkich romansach, dobrze wiedzą, że świat wolny od stereotypów jest fikcją. Maria Zuba snuje balladę „O miłości, penetracji i innych czynnościach seksualnych” bez szczęśliwego finału. W nagłówkach z brukowej prasy: „Kochanka to nie brzmi dumnie”, „Dziwka do miłości niezdolna” widzi część własnego losu. Na ścianie galerii Artystka napisała własnoręcznie: „Pożoga dance – skrojona na miarę mieszanka wybuchowa tańca godowego, lekko ułomnego, kolorze fantazji, zabarwionym namiętnością, podszytego piękną romantyczną nadzieją na MIŁOŚĆ!!! CK

130

A glove thrown down by a young artist bore traits of provocation. Maria Zuba, a student of the 5th year of painting at the Wrocław Academy of Fine Arts, challenged men with her project titled “Pasztet/Pâté” at the Entropia Gallery. “This is my answer to the way women’s bodies are treated,” she declares. “I am constantly evaluated in categories of availability for consumption. An unattractive woman is called “pasztet/pâté”. I will impersonate her in the most direct way. This pâté has no preservatives,” she adds. In January 2006 at the vernissage guests could see a fleshy, sculptural self-portrait of the painter in a 1:1 scale. After a formal greeting, everybody could take a piece of Maria’s pâté, bite a pickled cucumber and drink a shot of vodka. A few months later, she took aim at the academy and wondered about the point of educating painters. While conscientiously studying at the Wrocław Academy, at the diploma examination she shocked the examination board. On the BWA’s wall, there were paintings indeed, but she was not their author! She said at the beginning that she ordered them. They were created by painters – hacks working at painting factories. “Contemporary Art amateurs value above all an image of African savannah bathing in the midday sunshine,” she explained. Who needs an educated artist, with his individual talent, if after graduation, he is forced by life to work under the pillory of a master at a painting factory? If an ordinary postcard downloaded from the Internet could become a creative pretext? A video recording, making the picture complete, presented commentaries of educated artists in the course of painting red elephants, giraffes and other details of the African landscape. Should we laugh at it or rather cry? The “Pożoga dance/Conflagration dance” project by Maria Zuba, Maria Kiniorska and Michalina Kostecka shown at BWA Awangarda (2009) was maintained in the comedy of manners convention. It referred to the complex role of contemporary suffragists. Attractive, liberated, queens of life and discotheques, but still not really happy. The drama of single women, just before turning thirty, can be seen everywhere. Girls, honest to the bone, talking about men, sex, quick affairs, know well that a world free from stereotypes is a fiction. Maria Zuba tells of a ballad “O miłości, penetracji i innych czynnościach seksualnych/About love, penetration and other sexual activities” without a happy end. In the headings of the gutter press such as: “Kochanka to nie brzmi dumnie/A lover is not a proud name,” “Dziwka do miłości niezdolna/A whore unable to love” she can see a part of her own fate. On the gallery’s wall, the artist wrote by hand: “Conflagration dance – a tailored, explosive mixture of a mating dance, a bit handicapped, of fantasy color, tinted with passion and the beautiful romantic hope for LOVE!!!” CK


Pozdrowienia z Wrocławia, 2007, pocztówka, druk offsetowy, 10,5 × 14,3 mm Greetings from Wrocław, 2007, postcard, offset print, 10,5 × 14,3 mm


PoĹźoga dance, 2009, kadr z filmu, czas trwania filmu: 18 min 33 sek Conflagration dance, 2009, movie still, movie duration: 18 min 33 sec


Pożoga dance, 2009, kadr z filmu, czas trwania filmu: 18 min 33 sek Conflagration dance, 2009, movie still, movie duration: 18 min 33 sec

Maria Zuba (ur. 1982 w Katowicach) – autorka instalacji i sztuki wideo, montażystka. W 2006 uzyskała dyplom w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa w pracowni prof. Nicola Nascowa. W 2005 roku w ramach wymiany studenckiej studiowała w Edinburgh College of Art. Ważniejsze wystawy indywidualne i zbiorowe: „Autoportret malarki” BWA Awangarda oraz „Pasztet” Galeria Entropia we Wrocławiu w 2006 roku, „Pożoga dance” BWA Awangarda we Wrocławiu w 2009 roku. Nominowana do nagrody Gepperta w 2007 roku. Aktualnie pracuje przy montażu filmów dokumentalnych, reklam, teledysków.

133

Maria Zuba (born 1982 in Katowice) – an author of installations and video art, film editor. In 2006, she was awarded a diploma at the Academy of Fine Arts and Design in Wrocław at the Faculty of Painting at the studio of professor Nicol Nascow. In 2005, she studied at the Edinburgh College of Art in a student exchange programme. More important individual and collective exhibitions: “A painter’s self-portrait” at BWA Awangarda and “Pâté” at the Entropia Gallery in Wrocław in 2006, “Conflagration dance” at BWA Awangarda in Wrocław in 2009. In 2007, Zuba was nominated to the Geppert prize. Currently, she works at editing of documentary films, commercials and video clips.



SZTUKA SZUKA IQ. ARTYŚCI WROCŁAWIA ART SEARCHES FOR IQ. ARTISTS FROM WROCLAW Katalog oraz wystawa przygotowane zostały w ramach programu Sztuk Wizualnych Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 The catalogue and exhibition have been prepared as part of the Visual Art programme of the European Capital of Culture 2016 DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW MKIDN CO-FINANCED BY THE MINISTRY OF CULTURE AND NATIONAL HERITAGE

WYSTAWA EXHIBITION

KATALOG CATALOGUE

organizator wystawy  organizer of the exhibition Biuro Festiwalowe Impart 2016

redakcja editing Ewa Kaszewska koordynacja wydawnicza publishing coordinator Kama Wróbel

kurator programu sztuk wizualnych esk wrocław 2016 curator of the visual arts programme of the european capital of culture wrocław 2016 Michał Bieniek kurator curator Ewa Kaszewska

autorzy tekstów authors of texts Ewa Kaszewska, Cezary Kaszewski, Elżbieta Łubowicz, Andrzej Mazur, Mirosław Ratajczak, Agnieszka Wolny-Hamkało

aranżacja wystawy exhibition design Daria Pietryka

przygotowanie biografii preparation of biographies Elżbieta Gonciarz

koordynacja coordinators Kama Wróbel, Małgorzata Sobolewska identyfikacja wizualna visual identity Grzegorz Kozak Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom oraz instytucjom, które pomogły przy organizacji wystawy Sztuka szuka IQ. Artyści Wrocławia: We would like to thank the following persons and institutions who helped organize the Art searches for IQ. Artists from Wrocław: Dolnośląskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych Prezes: Jacek Szewczyk za udostępnienie prac Zachęta Lower Silesian Society for the Encouragement of Fine Arts President: Jacek Szewczyk for sharing of artworks and photographs Muzeum Współczesne Wrocław Dyrektorka: Dorota Monkiewicz Główna Inwentaryzatorka: Dominika Sośnicka za udostępnienie prac oraz fotografii Wrocław Contemporary Museum Director: Dorota Monkiewicz Main Cataloguer: Dominika Sośnicka for sharing of artworks and photographs Gazeta Wrocławska Redaktor naczelny: Arkadiusz Franas Zastępca redaktora naczelnego: Krzysztof Bester za udostępnienie artykułu Wrocławski iloraz IQ Gazeta Wrocławska The editor-in-chief: Arkadiusz Franas Deputy editor-in-chief: Krzysztof Bester for sharing of the article ‘Wrocławski iloraz IQ’ współpraca cooperation Narodowe Forum Muzyki The National Forum of Music Akademia Sztuk Pięknych im. E. Gepperta we Wrocławiu The Eugeniusz Geppert Art and Design Academy in Wrocław

tłumaczenie i korekta translation and proofreading Anna Prokopowicz, Timothy Chase korekta proofreading Anna Gibasiewicz fotografie photos Mirosław Koch s. 23, 33, 41, 53, 79-80: M. Kujda © Dolnośląskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych  Zachęta Lower Silesian Society for the Encouragement of Fine Arts projekt graficzny i przygotowanie do druku design and prepress Barbara Kaczmarek realizacja wywiadów i produkcja wideo interviews and video production Michał Stenzel współpraca cooperation Grzegorz Kozak wydawca publisher Biuro Festiwalowe Impart 2016 Komuny Paryskiej 39, 50-451 Wrocław www.wroclaw2016.pl © Biuro Festiwalowe Impart 2016 ISBN 978-83-942409-4-3 druk print Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN im. Stanisława Kulczyńskiego Sp. z o.o Lelewela 4, 53-505 Wrocław nakład rint run 1000

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW CO-FINANCED BY

WSPÓŁORGANIZATORZY CO-ORGANIZERS

PARTNER STRATEGICZNY STRATEGIC PARTNER






ISBN 978–83–942409–4–3


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.