chrzanowski

Page 226

bardzo serio, którą pominęli antyczni, więc do dziś nie dorobiła się własnego imienia lecz tylko grymasu zawodu na jędrnej niegdyś twarzy. Biografie chcąc nie chcąc zawsze są pouczające, najczęściej budujące, skłaniające do refleksji (ulotnej nie zupełnie ślubnej progenitury muzy komentarza) i właściwie nie zdarzają się takie, które by poświęcono osobom byle jakim, a więc ani wielkim dobroczyńcom ani wielkim sukinsynom, których ludzkość wyhodowała sama sobie na chwałę i niesławę. Nawet autobiografie usiłują zawsze coś niecoś poprawić, stonować czy pobarwić w życiorysie i nie bez racji stary bohater i polityczny bankrut Pétain, gdy już po wyzwoleniu Francji przebywał w więzieniu na propozycję spisania pamiętników obruszył się: „A po co? Przecież niczego nie mam do ukrycia!”. Tak więc należałoby postawić pytanie, czy próba pisania biografii człowieka nijakiego ma jakikolwiek sens? Ale tu wyłaniają się dwie zasadnicze wątpliwości. Pierwsza kwestionuje nijakość jakiejkolwiek jednostki ludzkiej. Nijakim mógł być średniowieczny Jedermann, nie człowiek, ale jego przygnieciona śmiertelnością idea, ale i ta idea wzbijała się ponad nijakość, a choćby tylko dzięki poezji. Ale konkretna jednostka ludzka? Można o kimś powiedzieć, że był brzydki, głupi, nudny, że niczego nie potrafił zrobić, ale czy to wszystko oznacza nijakość? A druga wątpliwość, już najściślej związana z Lerechem, to fakt, że ja po prostu za mało znam danych do jego życia, że są to strzępki, anegdoty, z których prawie nic nie wynika. I czy w takim wypadku Lerech nie jest pretekstem do pisania o sobie? Nie zamierzam się niczego wypierać: tak, o Lerechu wiem tak mało, że biografii z tego zbudować nie można, a jeśli jednak biorę się do pisania, to zamierzam pisać o sobie, a ściślej – jednak o Lerechu, ale przez siebie samego, więc nie o Lerechu, jakim był naprawdę, ale o takim, jaki przetrwał w drobnych strzępkach mojej pamięci. A w tym momencie opuszcza mój pokój muza komentarza, unosząc na swej niegdyś pięknej twarzy wyraz opanowanego, lecz wyraźnego dyzgustu, a na blacie stołu, po obu stronach mego „portabla” opierają na dłoniach swe pyzate mordki dwa psotne i nieudane geniuszki: pucaty – uśmiechniętej anegdoty, i zafrasowany – zasmuconej pamięci. 226


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.