chrzanowski

Page 225

Lerech „Wiciu, czy to prawda, że Lerech ma na ciebie wykupioną hazukę?” Bardzo często stawiano ojcu to pytanie, a on, nie dając zdecydowanej odpowiedzi twierdzącej pozwalał jednak dorozumiewać się, że tak jest istotnie. Kiedy zaś o to samo pytano Lerecha, on odpowiadał niby negatywnym „Iiii” oraz wzruszeniem ramion, co miało oznaczać, że to wszystko bzdura i nieskromne głupstwa wymyślone przez gojów, ale owo „Iiii” wraz ze wzruszeniem ramion robione było jakby trochę w bok, niezupełnie w każdym razie na wprost, żeby nie można było orzec stanowczo, że to czemukolwiek przeczy lub potwierdza. Przy tym, jego zazwyczaj czerwona twarz, zbudowana z grubych, jakby z nadmiernym pośpiechem wymodelowanych elementów, mroczyła się, ale na krótką chwilę, bo już tak była z owych kluseczek i bułeczek zbudowana, że się raczej do uśmiechania nadawała niż do zasępienia. Lerech był całkiem pogodnej natury, a zresztą kto dziś może to wiedzieć, kiedy go dawno już nie ma, a i wtedy, kiedy był, czy komukolwiek zależałoby tak naprawdę zajrzeć w środek Lerecha? Istniał obok nas w swej dość zwyczajnej codzienności, nie różniąc się zbytnio od przedmiotów codziennego użytku. Kiedy czytuję biografię (za czym zresztą nie przepadam), uderza mnie w nich zawsze dydaktyczna formuła, nie żeby koniecznie autorzy ich kładli kawę na ławę, wmawiając w czytelnika, że powinien postępować tak jak ci bohaterowie, a w rzadkich wypadkach, przestrzegając go gorliwie przed takim naśladownictwem, ale że pod faktami nawarstwia się tak zwany podtekst, znacząc w ten sposób współudział muzy komentarza, pani 225

Opowiadania | Lerech


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.