S-mag_2

Page 80

Jak nie snowboard, to.... rybki! Hmm, muszę się przyznać - wędkarstwem jarałem się od dziecka, ale jak to bywa, rożne rzeczy przeszkadzały mi w rozwijaniu tej pasji. Dopiero dwa lata temu poznałem ziomala, który podkręcił zajawę i ogarnął mnie teoretycznie. Wtedy dowiedziałem się, czym jest pelet, krętlik z agrafką czy rosówka. Po teorii nadszedł czas na praktykę. Na pierwsze wędkowanie wybrałem się na prywatne stawy. Dzień był jednym z tych epickich dni, idealna temperatura, słoneczko i znajomi. Miałem to szczęście, że wraz z pierwszym wędkowaniem pojawiła się też pierwsza ryba. Okoń, co prawda nie duży ale samo uczucie brania i fakt, że udało mi się zaciąć rybę strasznie cieszył. Po udanym dniu wróciłem do domu i od razu zamówiłem wędkę i kołowrotek. Byłem do tego stopnia zajarany , że założyłem nawet kolonie białych robaków na piersi z kurczaka. Miały one służyć jako przynęta na następne połowy. Niestety już po 4 godzinach pierś przejęły koty, a ja z hodowania robali przerzuciłem się na ich kupowanie. Moja ulubioną metodą połowu rybek jest metoda gruntowa, czyli wyrzut haczyka do wody i chillowanie na brzegu w oczekiwaniu na brania, a czasem czeka się długo! Zresztą trzeba powiedzieć, że ryby są humorzaste. Maja swój specyficzny tryb dnia, który i tak często zmieniają. Jednym zdaniem trzeba mieć farta. Nie mogę powiedzieć, że zawsze miałem szczęście do rybek. Trafiają się takie dni ,w których nic się nie wyławia i nie należny się zniechęcać! Za to gdy trafi się ten dzień, w którym łowi się na tony, trzeba pamiętać, że populacja ryb w polskich rzekach się kurczy, zresztą wyznaczniki ustalone przez PZW zabraniają brania dużych ilości ryb do domu. Ja natomiast jestem zwolennikiem łowienia czysto sportowego, tzw catch and release. Jakoś nie pociąga mnie mordowanie rybek. Za to lubię moment w którym wypuszczam stworzenie z powrotem do jego środowiska. Parę razy miałem też sytuacje , że wędkarstwo dawało mi oczywiste znaki, że mam z tym skończyć, na przykład fakt ze złamałem trzy wędki w ciągu trzech miesięcy, mega irytująca sprawa, byłem bliski rezygnacji .Inna akcja, że podczas wyrzutu na środek jeziora „sprzętu” (haczyk,krętlik z agrafka,ciężarek) żyłka zaczepiła się na drzewie a ja próbując rozwiązać sprawę siłą...dostałem potężne uderzenie ciężarkiem w sam środek czoła, ale nie poddałem się i mimo że mamy zimę to ciągle myślę, kiedy to rozpocznę wiosenny sezon wędkarski. Podobnie jak w przypadku „ ostrego koła”,wędkarstwo nie łączy się bezpośrednio ze snowboardem, lecz ma wiele cech wspólnych. Jedną z nich jest kontakt z naturą , którego nie da się unikać będąc zarówno na snowboardzie,( no chyba , że w Senftenbergu w lodówie) jak i na rybach. Jak dla mnie to poza adrenalina ,jaką czuć podczas brania,zacinania i holowania jest to najważniejszy aspekt łowienia. Kolejnym podobieństwem jest spotykanie zajomych, chwalenie się im „czego to ja nie złowiłem” , jakim sposobem , na jakim spocie, zupełnie jak w snowboardingu, tylko hejting troszke mniej rozbudowany hehe. Rybka rybką, a za oknem śnieg. Spadam na deskę! PEACE! Maciek „Buko” Bukowiec

foto.Michal Adamczyk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.