Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Page 16

WARSZTAT

Świat Motoryzacji 7-8/2013

osobowego auta sportowego o wielkiej, choć w zasadzie niepotrzebnej mocy. W dodatku samochodu jakiego nie miał żaden z jego sąsiadów ani partnerów w interesach. Zadowoleni byli również pracownicy salonu, bo mogli liczyć na sporą premię, gdyż od sprzedaży pojazdu dealer miał niewąską prowizję. Atmosfera ogólnej szczęśliwości nie trwała jednak długo. Już w dwa dni po zakupie lekko podenerwowany klient zatelefonował, że nie może wyjechać ze swej posiadłości, gdyż samochodu nie sposób uruchomić, prosi zatem o pomoc. Pomoc udała się na miejsce zdarzenia niemal błyskawicznie, bo już po półgodzinie była przy aucie. Pojazd najwyraźniej wystraszył się jej przybycia, gdyż silnik bez jakichkolwiek perturbacji podjął pracę. Zbity z tropu właściciel przyjazd pomocy i pomocy skuteczne udzielenie pokwitował, po czym załatwiać swe sprawy biznesowe ruszył.

Kłopoty się powtarzają

O aucie,

które czasami nie zapalało Bywa, że powodem awarii jest wydawałoby się najmniej prawdopodobna z jej przyczyn. Jeśli zapomnimy o tej regule możemy nie poradzić sobie z naprawą banalnej w sumie usterki. STANISŁAW TRELA

16 Świat Motoryzacji

P

Przedziwna historia, jaką opisujemy tym razem, wydarzyła się parę lat temu w mieście, które przez pewien czas było stolicą naszego kraju i nie chodzi tu bynajmniej o epizod lubelski. Otóż w mieście owym podczas napraw samochodu, co czasami nie dawał się uruchomić, poległ sromotnie autoryzowany serwis cieszący się naprawdę dobrą opinią. A wszystko dlatego, że cenne doświadczenia zebrane przez całe lata pracy prowadzą niekiedy do zgubnej rutyny, ta zaś do desperacji.

Miłe złego początki

Zaczęło się jak zwykle uprzejmościami w stylu kwiecistego nadruku na fakturze „Dziękujemy za zakup i życzymy przyjemnej jazdy”. I w rzeczy samej klient był zadowolony, ponieważ wszedł w posiadanie pierwszego w swym życiu dwu-

Nie minęło więcej niż trzy doby, gdy posiadacz sportowego cuda, przepraszając bardzo (bo już z zakodowanym w sobie poczuciem własnej winy) zatelefonował po pomoc „z tego samego powodu”, jak to nie wprost ujął. Aby nie nadużywać cierpliwości czytelnika od razu powiedzmy, że wydarzenia potoczyły się „toczka w toczkę” jak za pierwszym razem. Pomoc pomogła poprzez samą swą obecność, kwitek poświadczający skuteczność interwencji został podpisany, każdy pojechał w swoją stronę tzn. właściciel do spraw biznesowych, a pomoc do następnego klienta wzywającego pomocy. Po odebraniu trzeciego zgłoszenia, że świeżo przecież zakupione auto o wartości sporego mieszkania w tzw. dobrym punkcie znów nie chce zapalić, tym razem „na mieście”, pani obierającej w serwisie telefony zupełnie zepsuł się makijaż, najbardziej zaś od łez ucierpiały staranie i gustownie umalowane oczy. Klient bowiem przypomniawszy sobie stare czasy, gdy nie był jeszcze ogólnie szanowanym biznesmenem, lecz „więźniem systemu”, jak podał w lokalnym „Who is who?”, językiem spod celi dobitnie objaśnił swej rozmówczyni co myśli o nabytym samochodzie i o sprzedawcach tego, jak się wyraził, gówna na kółkach. Wyjaśnić tu wypada, że poprzedni system rzeczywiście więził właściciela awaryjnego pojazdu, wszelako nie za, ogólnie rzecz ujmując, politykę czy jakąś opozycję, lecz za kradzież większej ilości desek i cementu z kilku państwowych budów. Poza doprowadzeniem do płaczu pracownicy serwisu klient wymógł, trochę na wyrost strasząc, aby zabierać to ... (tu się powtórzył) lawetą na warsztat i w końcu je naprawić. Laweta przybyła, samochód oczywiście dał się bez trudu uruchomić, wjechano zatem na lawetę, która zgodnie z sugestią klienta pojazd zabrała do warsztatu, czy też na warsztat - różnie się albowiem mówi.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.