Anty-bezradnik przestrzenny - prawo do miasta w działaniu.

Page 20

konuje urbanista Peter Marcuse, i jak robiły to amerykańskie ruchy lat 60., idea prawa do miasta stanowi swoistą wizję nowego dobra wspólnego, która pozwala na pogodzenie tylko pozornie sprzecznych interesów partykularnych. Marcuse twierdzi, że ogólna idea prawa do miasta zawiera w sobie szereg szczegółowych praw: do zatrudnienia, wykształcenia, wolności słowa, zgromadzeń i tak dalej. Hasło „prawa do miasta” jest parasolem, pod którym mogą znaleźć się także jednostkowe postulaty. Dotychczas interes bieżący często przysłaniał interes ogólny: na przykład robotnicy walczyli o utrzymanie pracy w zakładach, które truły środowisko. Brytyjski kulturoznawca Raymond Williams nazwał to „zaciekłym partykularyzmem” (militant particularism). Sprzeczność wycinkowych interesów (tutaj: ekologów i robotników) wynika ze sposobu urządzenia współczesnych miast, która podlega logice technokratycznej, rozbijającej organizm miejski na różne, coraz to bardziej odseparowane fragmenty. Zrównoważone miasto jednocześnie gwarantuje miejsca pracy oraz chroni środowisko. Zatem prawo do miasta to instrument takiej przebudowy współczesnych aglomeracji, aby były one przyjazne dla jak najszerszej rzeszy osób i umożliwiały łączenie partykularnych postulatów z działalnością na rzecz dobra wspólnego.

teraz Haussmann doprowadził do logicznego końca przejście od stratyfikacji pionowej (im wyżej ktoś mieszkał w kamienicy, tym był biedniejszy) do stratyfikacji poziomej – stworzenia w mieście homogenicznych obszarów „lepszych” i „gorszych”. W ten sposób zaczęto izolować społeczności, a suburbanizacja – dopełnienie haussmannizacji – doprowadziła ostatecznie do tego, co socjolog Richard Sennett zdiagnozował jako „upadek człowieka publicznego”. Wyrugowano doświadczenie miejskości z życia politycznego i zastąpiono tożsamość formowaną w trakcie interakcji z nieznajomymi w przestrzeni publicznej miasta identyfikacją z wyobrażoną wspólnotą, między innymi narodową, tylko nominalnie osadzoną w codzienności życia w mieście. To nie przypadek, że polska kultura narodowa, oparta na wzorach romantycznych i szlachecko-chłopskich, została ukształtowana w XIX wieku, czyli okresie najbardziej dynamicznej urbanizacji w Europie. Ten paradoks, to znaczy fakt, że urbanizacja społeczeństw szła w parze ze swoistą „ruralizacją” ich kultury i świadomości, zostaje rozwiązany dopiero teraz, kiedy to swoiste kulturowe „bezmieście” zostaje zagospodarowane przez współczesne ruchy miejskie i nowych „mieszczuchów”. Organizacja przestrzeni à la Haussmann bardziej zapobiegała oddolnej mobilizacji i budowie społecznych koalicji niż im sprzyjała – w pewnym sensie „zamroziła” proces demokratyzacji. Wtedy powstał system opisany przez politologa Irę Katznelsona oparty na „miejskich zasiekach” i wyrastający z pogłębionej separacji miejsca zamieszkania od miejsca pracy. O ile w pracy amerykańscy robotnicy identyfikowali się „klasowo”, o tyle w miejscu zamieszkania dominowała tożsamość etniczna. Dualizm ten umożliwił związkom zawodowym, partiom politycznym oraz wspólnotom lokalnym, kierowanym przez „ustawione” już grupy etniczne, stabilizowanie status quo i utrzymywanie porządku na poziomie lokalnym poprzez sprawne zarządzanie konfliktem w pracy oraz dystrybucją dóbr (i usług takich jak edukacja) w miejscu zamieszkania. Dopiero ruchy miejskie lat 60., wywołane migracjami ludności czarnoskórej z południa do miast północy, rozbiły ten system. Afroamerykanie byli wykluczeni z systemu dystrybucji dóbr opartego na etnicznych enklawach – wytworzyli więc nowe struktury, oparte na budowaniu mostów między „zasiekami”. Identyfikowali się jako „czarni” zarówno w miejscu pracy, jak i zamieszkania, a koalicje wykluczonych, którym przewodzili (z dużym udziałem ludności latynoskiej), wychodziły daleko poza etniczne opłotki. Takie oddolne rozsadzanie miejskich enklaw i partykularyzmów z nimi związanych było początkiem pełzającej rewolucji społecznej, którą obecnie obserwujemy na całym świecie. Dlatego hasło „prawa do miasta”, które właśnie po raz pierwszy pojawiło się w latach 60., stanowi szansę na pogłębienie demokracji przedstawicielskiej poprzez wykształcenie nowej przestrzeni publicznej, nowej idei dobra wspólnego oraz budowanie nowych koalicji społecznych. Jak prze-

36

1.7

Narracje konkretne Naszym zdaniem jednym z powodów, dla których większość obywateli czuje się wyalienowana z demokracji i procesu decyzyjnego, jest nadreprezentacja „polityki symbolicznej” oraz kwestii ideologicznych w życiu publicznym. Podziały na „prawicę” i „lewicę”, ukształtowane głównie w wieku XX, są w dużej mierze przestarzałe i nie odpowiadają realnym podziałom we współczesnym społeczeństwie. Co więcej, dominacja polityki symbolicznej wpływa na to, że ludzie są szufladkowani (oraz sami się szufladkują!) tak, że wydaje im się, że więcej ich dzieli, niż łączy. Odniesienie się do miasta, do przestrzeni oraz do tego, co nazywany narracją konkretną, sprawia, że ludzie, traktowani jako obywatele lub mieszkańcy określonego obszaru, zaczynają rozumieć, że mają więcej wspólnego niż tego, co ich różni. Nasze sześcioletnie doświadczenie w pracy społecznej w Poznaniu pokazuje, że można

37


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.