WYWIAD NUMERU
Chcemy być trzecim graczem na rynku
Na temat giełdowego debiutu, planów rozwoju i kondycji branży z Henrykiem Kanią, prezesem ZPM Henryk Kania, rozmawia Łukasz Rawa. Dlaczego branża spożywcza jest stosunkowo słabo reprezentowana na giełdzie? Polska jest wciąż młodym rynkiem kapitałowym, mamy 20 lat. Jak dotąd wiele firm nie miało po prostu potrzeby wejścia na giełdę. Rozwijały się one w oparciu o kapitał własny. Przedsiębiorstwa spożywcze nie planowały szerokiej ekspansji rynkowej, wystarczał im pewien niekoniecznie duży obszar działania. Konkurencja była mniejsza, więc przykładowo w branży mięsnej, niskokosztowy rozwój poprzez własną sieć sklepów wydawał się dla dużej liczby zakładów spokojną i bezpieczną ścieżką
wzrostu. Oprócz tego firmy korzystały z dotacji i innych form wsparcia. Każdy z zakładów miał różne źródła finansowania. Ci, którzy sobie nie radzili, i tak nie sprzedaliby swojej spółki na giełdzie, bo nie wzbudziłaby ona zainteresowania inwestorów. Można zaryzykować stwierdzenie, że właścicielom zakładów brakowało wizji tworzenia dużych grup czy koncernów. To, czego się dorobili, oceniali jako wystarczające. Brakowało też wiedzy na temat funkcjonowania rynku kapitałowego. Ludzie trochę się bali giełdy, a także związanych z nią obowiązków w zakresie transparentności
i polityki informacyjnej. Właściciele firm spożywczych postrzegali wejście na GPW jako coś w gruncie rzeczy abstrakcyjnego. Branża spożywcza jest dość konserwatywna. Ma to swoje dobre i złe strony. Generalizując, właściciele zakładów realnie podchodzą do rzeczywistości. Jednak kiedy na rynku zachodzą znaczące zmiany, często nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji. Wzrost popularności dyskontów jest faktem, z którym konserwatywnie myślący właściciele firm mięsnych nie potrafią sobie dać rady. Wcześniej wydaNR 5(29)
2012
FOTO: PIOTR WANIOREK / ŻELAZNA STUDIO
6