Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 53

Page 30

Artykuł Reforma wymiaru sprawiedliwości, czyli pieszczoty zastępcze. Czas na zmiany. Stan wymiaru sprawiedliwości i nie mówię wyłącznie o stanie aktualnym, chociaż dziś sięgnął granic absurdu, od zawsze, czyli dla mnie od lat czterdziestu, wymagał pilnej naprawy, niekiedy nawet reanimacji. Niestety nie kiwnąłem nawet palcem, żeby coś z tym zrobić. Zawsze ważniejsza była „Kwiatkowska, Malinowska“. No i doczekaliśmy sytuacji nie do zniesienia, w której środowiska prawnicze podzielone są w tak zasadniczych kwestiach jak: relacja prawa unijnego do prawa krajowego, kostytucyjność organów państwa takich jak Trybunał Konstytucyjny czy Krajowa Rada Sądownictwa oraz trójpodział władzy. Postanowiłem działać jakiś rok temu, gdy przyjechałem do sądu rejonowego na rozprawę szybciej niż zamierzałem. Spacerując po korytarzach stanąłem przed wystawą rysunków uczniów najmłodszych klas podstawówki pt. „Sąd oczyma dzieci“. Jedna z prac, która mnie zaintrygowała, przedstawiała budynek sądu z zakratowanymi oknami, a przed nim drzewo. Na jego gałęzi była powieszona kobieta. Byłem zdumiony tym mrocznym obrazem sądu, nakreślonym kolorowymi kredkami ręką małego dziecka. Nie mogłem przestać myśleć o tym rysunku i w końcu zrozumiałem, że tylko dziecko bez zahamowań i prosto z mostu może odkryć przed nami prawdę,że „król jest nagi“. W „całej jaskrawości“ zobaczyłem obraz wymiaru sprawiedliwości, w którym tkwię po uszy od lat osiemdziesiatych ubiegłego wieku do dziś, i który bardzo zmienił się, tyle że wcale nie na korzyść obywateli. Owszem socjalistyczne prawo było ciermiężne i opresyjne, ale nieobszerne i jasno skomentowane w orzecznictwie SN i w doktrynie. Stan sędziowski w dziewięćdziesięciu procentach składał się z kobiet, a w sekretariatach pracowały wyłącznie kobiety. Zarobki w sądach i prokuraturze były tak niskie, że mniej zarabiały chyba tylko pielęgniarki i nauczycielki. Codzienności adwokackiej, prawie w stu procentach sądowej, towarzyszyła dychotomia procesowa: sprawy o charakterze politycznym, co do zasady z przesądzonym z góry wynikiem, z polem manewru odnośnie wysokości kary, rozpoznawane w małych salach, bez publiczności oraz sprawy zwykłe, prowadzone w komfortowym dla stron klimacie, dopuszczającym swobodne, wręcz krasomówcze 30

wystąpienia, repliki, przy udziale licznej niekiedy publiczności, bez znaczącego „spoglądania na zegarek“ przez składy orzekające , w zdecydowanej większości ławnicze. Obraz ławnikow śpiących był na tyle powszechny, że wywoływał raczej żarty niż zgorszenie. Poważnie oceniając ten stan rzeczy, wynikał on ze świadomego angażowania do tej roli ludzi w podeszłym wieku, często emerytów i przede wszystkim z bagatelizowania ich roli przez zawodowych sędziów, traktujących ławników jako statystów, nazywanych niekiedy w środowisku „wazonami“, mających wyłącznie aprobować podejmowane decyzje przez przewodniczących składów orzekających. Od zawsze tymczasowe aresztowanie było środkiem zapobiegawczym stosowanym chętnie i często bezrefleksyjnie, bez baczenia na zasadę domniemania niewinności oskarżonego. Od zawsze jak sięgam pamięcią, wszelkie zmiany procedury miały na celu poprawę statystyk załatwialności spraw, bez oglądania się na marginalizowaną przy okazji rolę pełnomocników i obrońców. Konsekwentna marginalizacja tej roli, wynikała w jakimś stopniu z frustracji przedstawicieli organów władzy związanej z wiadomą, acz niewątpliwie mocno przesadzoną wyższością zarobków adwokatów i radców prawnych nad pensjami sędziowskimi i prokuratorskimi, ale była lukrowana elitarnością naszego zawodu, prestiżem społecznym i względnie dobrym statusem materialnym . Środowisko adwokackie przyjmowało do wiadomości niekorzystne zmiany i godziło się z tym stanem rzeczy bez szemrania. Pierwsze prawdziwe i istotne reformy wymiaru sprawiedliwości nastąpiły od „Okrągłego Stołu“ w 1989 r. Gwarancją niezawisłości sędziowskiej miał się stać samorząd sędziowski z Krajową Radą Sądowniczą, wybieraną przez sędziów. Zmieniło sie kierownictwo sądów i prokuratur, ale do powszechnej weryfikacji sędziów i prokuratorów nie doszło. Na czele NRA stanęli adwokaci, którzy zagwarantowali niezależnośc adwokatury od władz politycznych. Wydawać by się mogło, że dobra atmosfera panująca w tym okresie przełoży się na poprawę pozycji adwokatury, ale stało się inaczej. Budując kapitalizm, politykom wydawało się, że adwokatura jest już wystarczająco „kapitalistyczna“ i jako taka da sobie radę w nowych warunkach gospodarczych, bez istotnych reform. Zajmowanie się prowadzeniem spraw, poradGdański Kwartalnik Adwokacki nr 53/2020


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Gdański Kwartalnik Adwokacki nr 53 by Pomorska Izba Adwokacka - Issuu