Network Magazyn nr 4/2005

Page 48

NETWORK MAGAZYN

MYŚLISZOŁ „Doświadczenie jest bardzo kosztowną szkołą, niemniej istnieją głupcy, którzy w żadnej innej niczego nie umieją się nauczyć.” Benjamin Franklin (1706 – 1790)

Emars, Mercurion i CEE

Udało się rozczarować nie tylko wiele osób, ale także i mnie MANY LOY

W

prowadzanie ludzi w błąd, szczególnie, jeśli chce się tym osiągnąć zysk, jest przez wiele firm traktowane jako „czyn kawalerski”. O ironio, właśnie branża network marketingowa zajmuje tu wiodące miejsce. „Kup nasz produkt, a wyzdrowiejesz” – to świadome wprowadzanie w błąd, „wykup nasz kurs, a znajdziesz świetną pracę i będziesz zarabiał duże pieniądze” – to świadome wprowadzanie w błąd. Zmiany miały pomóc Niezależnie od tego, ile osób czuje się wprowadzonych w błąd przez Emars, a teraz Merkurion, to właścicielom udało się na pewno omamić mnie. W październiku 2003 roku skontaktował się ze mną, drogą mailową, prezes firmy, a w listopadzie odbyło się spotkanie właśnie z nim oraz z dyrektorem ds. szkoleń. Przedmiot rozmowy łatwo przedstawić. Jedna z telewizji komercyjnych planowała pokazanie programu o Emars. Właściciele firmy czuli się niesłusznie przez media napiętnowani, poprosili mnie o pomoc w zreformowaniu zasad działania spółki. W ciągu następnych miesięcy analizowałem potencjał firmy i przedstawiłem zarządowi następującą propozycję: „skoncentrujcie się na branży network marketingowej, opracujmy wspólnie plan szkolenia, jakiego dzisiejszy networkowiec potrzebuje”. Warunki były do tego stworzone. Po pierwsze, niektórzy wspólnicy Emars mieli doświadczenie w networku, po drugie zaś byli świetnymi referentami. W fazie przejściowej mieli dotychczasowym uczestnikom kursów przekazywać informacje o trendzie, jakim jest teraz network marketing, a także prezentować obecne na rynku polskim firmy, ich produkty i plany kariery. Przede wszystkim jednak to sam uczestnik kursu miał decydować czy i z jaką firmą chciałby podjąć współpracę. Firmy tak znane jak FLP, Akuna czy Dialog podpisały z Emars stosowne umowy. W artykułach oraz wywiadach, których wtedy udzieliłem, podkreślałem, że po wprowadzeniu radykalnych zmian w zasadach funkcjonowania spółek wszystko jest w porządku. Zezwoliłem na użycie mojego imienia w reklamie CEE, która ukazała się w Network magazynie. Tak, pozwoliłem nawet umieścić moje imię na stronie internetowej CEE. Latem 2004 poczułem się po raz pierwszy rozczarowany przez zarząd Emars, a konkretnie przez prezesa. Poinformował mnie on, że podpisał

48

umowę z Carion – firmą, która w tym czasie znana była Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jako działająca w systemie argentyńskim. Zaprotestowałem mocno przeciw tej współpracy, więc prezes Emars zapewnił mnie, że rozwiąże umowę zawartą z Carion. Etyka zawodowa Faktem jest, że na jesieni 2004 roku telewizja pokazała kolejny program o Emars-Merkurion, który wywołał gorącą dyskusję w internecie na temat firmy i jej założycieli. Wtedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że niektórzy z udziałowców używają mojego imienia, aby w ogóle sprzedać swój produkt nowym osobom. Uświadomiłem sobie także, że właściciele Merkurion i CEE wprowadzili świadomie w błąd nie tylko mnie, ale także Network magazyn. Tak, wprowadzili w błąd z jednego powodu: chcieli poprawić swój wizerunek. Poprawa wizerunku w branży netowrk marketingowej oznacza zarabianie pieniędzy. Nieodwołalną decyzją redakcji magazynu, będącą reakcją na niepoprawne praktyki Merkurion i CEE było skreślenie ich dyrektora ds. szkoleń z Rady Programowej. Nieetyczne i niemoralne zachowanie zdaje się być rzeczą zupełnie zwyczajną i normalną dla Merkurion i CEE, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że pomimo mojego dwukrotnego pisemnego wezwania do usunięcia ze wszystkich firmowych materiałów (przede wszystkim ze strony internetowej), mojego imienia, do tej pory nie zostało to uczynione. W tej kwestii poczynię kroki prawne. Swoje niemoralne zachowanie Merkurion prezentuje także w innych kwestiach. Nie dotrzymują ustaleń pisemnych ani ustnych. Od września 2004 roku pozostaje nie uregulowana faktura na kilka tysięcy zł wobec firmy, z którą współpracuję od kilku lat. Można zatem zadać tu pytanie: „wykazują chęć zapłacenia, czy są niezdolni do płacenia?“. Obie te sytuacje są w networku niedopuszczalne i przyczyniają się do utraty dobrego imienia. Osobiście dystansuję się od Merkurion oraz CEE i radzę wszystkim, przede wszystkim firmom pozostającym w kontaktach biznesowych z tymi podmiotami, zrobić to samo. Nie zyskałem na współpracy z CEE i Merkurion niczego. Nie pomnożyłem swoich finansów, ale przede wszystkim nie zaznałem satysfakcji z pracy. Raczej ucierpiało na niej moje dobre imię.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.