Monitor Polonijny 2007/04

Page 7

OPOWIADANIE WIELKANOCNE „Panie Janie, panie Janie, rano wstań, rano wstań! Wszystkie dzwony biją bimbam-bom!”. I dołącza drugi głos, proszę bardzo... Wyjątkowo namolna piosenka. Eksploatowana bez końca na wszystkich możliwych koloniach, obozach i innych spędach dziecięcych. Można ją było śpiewać bez końca i w tym spoczywała jej szalona namolność... Jak to było dawno… Na ostatnich koloniach była ponad dwadzieścia lat temu. Jezu! Miała wtedy siedemnaście lat i wydawało się jej, że jest niesamowicie dorosła. Wtedy ludzie po trzydziestce to byli zaawansowani starcy, stojący nad grobem. Dziś sama jest, jak mówi, tuż po trzydziestce i tuż przed czterdziestką. Niedziela wielkanocna. Za oknem namolnie biją dzwony. Świat zwariował, zwariowali i ludzie. Kto ma wytrzymać to ciągłe bimbam?! Spuszczona roleta nie pomaga. Bim-bam wdziera się wszędzie, więc przykrywa głowę poduszką. Nic nie pomaga. Bim-bam, bim-bam – również dla niedowiarków. A co ona? Ma wierzyć w zmartwychwstanie? W odrodzenie? Nie wierzy. Nawet nie chce się jej wierzyć. Za nią jest już wszystko. Facecik się spakował, kupił bilet do Londynu i więcej się nie odezwał. Po siedmiu latach wspólnego życia... Tam mu pewnie wydzwania Big Ben... A ona już dwa miesiące leży w łóżku i patrzy w sufit. Lekarz powiedział, że to depresja, że trzeba się leczyć. Odmówiła. Tak jest jej dobrze... Wstała. Patrzy przez okno. W sobotę do kościoła szły tłumy. Dobry pokaz bogobojności. Sąsiad, zatwardziały komunista, dyskretnie wysłał córkę ze święconką. Gruby sąsiad, co ma kochankę, idzie obok żony i potulnie niesie KWIECIEŃ 2007

koszyczek... Szopka jak w karnawale... Ale ten się skończył. A po kościele stado rusza do hipermarketu. Święconka w bagażniku, a sumienie na tylnym siedzeniu. Wraca do łóżka. Jednak nie da się spać. Bim-bam! Dzwonnik-karierowicz chce się pewnie wykazać i dzwoni z całych sił. Ona odwraca się na drugi bok i zakrywa sobie głowę poduszką... Jej zmartwychwstanie nie grozi... Musi tylko zrealizować plan na dzisiaj. Umyć zęby, wypić herbatę. Koniec programu. Może leżeć i patrzeć na pękający tynk. Bim-bam! Dzwony, wstrętne dzwoniska! Niech już z tym przestaną! Nie wytrzyma tego dzwonienia. Zwariuje. Kościelny to chyba jakiś maniak. Już ona mu powie! Wstaje. Wychodzi z domu. Pierwszy raz po miesiącu… Nie tylko bogowie zmartwychwstają... AGATA SASKA

ILUSTRACJA: TADEUSZ BŁOŃSKI

7


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.