Extra Raciąż

Page 5

25 LISTOPADA 2012

Sylwetki

R

E

F

E

R

E

N

D

U

M

EXTRA N a s z e

7

d n i

5

Stracone złudzenia – sześć lat z burmistrzem Sadowskim

Mija sześć lat, od kiedy stanowisko Burmistrza Miasta Raciąża pełni Janusz Sadowski. Gdy zajmował to stanowisko, dużej części ludzi, szczególnie tym którzy nie znali go bliżej wydawał się człowiekiem gotowym do pracy, otwartym na innych ludzi i ich pomysły. U większości społeczeństwa miał opinię prawdomównego, uczciwego, szczerego człowieka, który nikomu nie zrobił by krzywdy, kierującego się dobrem miasta i mieszkańców. Rozpoczynał kadencję z ogromnym kredytem zaufania. Niestety przez lata swoich rządów i swoje postępowanie u większości ludzi zdołał tę opinię diametralnie zmienić . Odwrócić o 180 stopni, zarówno w sferze intencji jego działania jak i cech charakteru.

Tak było też z radnymi. Część radnych zasiadała już w poprzedniej Radzie. W szczególności trzech przewodniczących Rady oraz przewodniczący Komisji Rewizyjnej. Jakie teraz mają wrażenia i doświadczenia we współpracy z burmistrzem Sadowskim i jak oceniają z perspektywy czasu to co działo się na początku ubiegłej kadencji, kiedy także dali kredyt zaufania Januszowi Sadowskiemu? W rozmowach z nimi szczególnie wraca sprawa połączenia w Miejski Zespół Szkół istniejących oddzielnie wówczas Szkoły Podstawowej i Gimnazjum oraz włączenia do nowo powstałego zespołu przedszkola. Powraca tez w rozmowach likwidacja Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami. Radni czują się wprowadzeni w błąd przez burmistrza Sadowskiego w tych sprawach. Burmistrz Sadowski podawał Radzie Miejskiej oficjalne argumenty, które przemawiały za połączeniem szkół: zmniejszenie kosztów, lepsze zarządzanie czasem, większe możliwości pracy nauczycieli, zarządzanie budynkiem i terenem itd. To wszystko słuszne i do tej pory można się pod tym podpisać. Jednak padały też obietnice związane z połączeniem, że nikt nie będzie zwalniany itd. Potem okazało się, że te wszystkie słuszne powody, to mogła być tylko przykrywka. Zmiany do czego innego posłużyły –obsadzeniu swoimi ludźmi stanowisk dyrektorskich. Obecnie radni przepraszają ludzi, którzy wówczas mówili im, że znają pana Sadowskiego, że ta słuszna argumentacja to przykrywka i służy to wszystko jednemu celowi – obsadzeniu stanowisk. Niestety oceniając z perspektywy czasu, jak najbardziej taka interpretacja tamtych wydarzeń wydaje się słuszna. Można się skłonić do opinii, że chodziło przede wszystkim o stołki i posadowienie na nich

swoich ludzi. Koszty funkcjonowania nie spadły, a wręcz wzrosły – szczególnie przedszkola. Za to szybko na nowych stanowiskach pojawiła się rodzina i koledzy. Wszystko to każe wątpić w szczerość intencji burmistrza. To, w jaki sposób Janusz Sadowski zachowuje się na sesjach, chyba najbardziej w oczach dużej części społeczeństwa pozbawiło burmistrza opinii prawdomównego i szczerego człowieka. To co dzieje się na sesjach i poza nimi było nie do uwierzenia na początku kadencji. Nikt się nie spodziewał chyba, że burmistrz może odpowiadając na pytania bez zmrużenia oka okłamywać radnych i społeczeństwo, a jak zostanie złapany na kłamstwie, to wyprzeć się lub przekręcać własne słowa, a w ostateczności powiedzieć jak już nie ma innego wyjścia , bo wyciągane są dokumenty, że jest bardzo dużo spraw i może danej sprawy, kwoty czy zdarzenia nie pamiętać. Jak powiedział jeden z radnych, mało kto zdaje sobie w Raciążu sprawę, że urzędowa osoba –burmistrz miasta może bez zażenowania kłamać i insynuować, a być przy tym tak przekonującym, że gdyby nie twarde dokumenty i wiedza radnego, to gotów byłby w to co mówi burmistrz Sadowski uwierzyć. Taki sposób działania burmistrza wielokrotnie było widać na sesjach. Wprowadzanie w błąd radnych, kluczenie, przekręcanie słów, nieodpowiadanie na pytania czy mówienie nieprawdy to częste postępowanie burmistrza Sadowskiego na sesjach. Zdarza się też, że przychodzą mieszkańcy do radnych i mówią, byłem w gabinecie u burmistrza, powiedział mi to i to. Nie chce realizować – pomóżcie. Czasem dokładnie to samo mówi kilka osób, będących świadkami spotkania. Po zwróceniu się przez

radnych w takiej sprawie do burmistrza, ten bez zażenowania potrafi nawet przy tych osobach wykręcać się z tego co powiedział, albo wprost powiedzieć, że to nie prawda i tak nigdy nie mówił. Potrafił np. w takiej sytuacji zapytać, czy radny ma to na piśmie, że tak mówił. To pokazuje, ile są warte słowa Janusza Sadowskiego. I jak daleko odszedł w oczach ludzi od swojej początkowej opinii uczciwego i szczerego człowieka. Trudne do zaakceptowania jest tez postępowanie burmistrza Janusza Sadowskiego wobec mieszkańców miasta. Nieodpowiadanie na składane pisma, przeciąganie postępowań każe wątpić w szczerość intencji burmistrza Sadowskiego. Burmistrz potrafi miesiąc nie załatwić sprawy istotnej dla mieszkańca, za to angażuje się w wątpliwe sprawy biznesowe. Kiedy mieszkańcy miasta składają wnioski w postępowaniu o wiatraki, to ich dokumenty są przetrzymywane do ostatnich możliwych terminów, wzywane do uzupełnienia, odmawia się im wnioskom albo pomija łamiąc prawo. Kiedy pisze inwestor – otrzymuje decyzję bardzo szybko. Kiedy burmistrz ma załatwić skutecznie sprawę dziecka niepełnosprawnego to dziecko nie chodzi miesiąc do szkoły, bo się nie da. Kiedy jednak pojawia się interes z biogazownią, to burmistrz Sadowski wie do kogo trzeba napisać pismo, świadomie podając nieprawdę w tym piśmie wprowadzając w błąd firmę, że jest to priorytetowa inwestycja miasta, a w rzeczywistości pisze na konto prywatnego biznesu. Więcej, Janusz Sadowski podpisuje umową o poufności z firmą od biogazowni. Taka sytuacja nie jest nawet dwuznaczna. Z jednej strony burmistrz Sadowski potrafi zarzekać się co do swojej uczciwości, a z drugiej

potrafi złożyć doniesienie do prokuratury na organizatora balu dobroczynnego, w którym sam brał udział i udostępnił na niego salę. Wiedząc dobrze, że na balu zebrano znaczącą sumę pieniędzy dla dzieci, i że jego postepowanie może się skończyć tym, że dzieci żadnych pieniędzy nie dostaną. Bez skrupułów składa takie doniesienie, wbrew temu co słyszy wokół – żeby tego nie robił, bo nie ma racji i postępuje obrzydliwie. Prokuratura nie stwierdza popełnienia żadnego przestępstwa. Burmistrz nigdy za to nawet nie przeprasza. Największym problemem burmistrza Sadowskiego, jak powiedział jeden z mieszkańców jest sam Janusz Sadowski. Pomimo oczywistych faktów, przepisów itd. nie potrafi on posłuchać ludzi, którzy mają na dany temat wiedzę. Decyzje podejmuje sam, czasem nie informując nawet własnych urzędników lub wbrew ich opiniom. Potem miasto i wszyscy mieszkańcy mają przez to kłopoty. Tak było z przetargiem na budynek komunalny, z umową na dofinansowanie budowy na ulicy Akacjowej i innymi inwestycjami. Tak było z rozbudową kanalizacji i oczyszczalni ścieków. Podobnie z opłatami środowiskowymi i innym karami nakładanymi na miasto. Zamiast w końcu zorganizować się, burmistrz brnie w tłumaczenia, przerzucając winę i opowiadając nic nie wnoszące historie. Bywa że ważne pisma utykają w biurku burmistrza. Jak napisała jedna z lokalnych gazet, burmistrz ma swój świat, niestety świat często oderwany od realnej rzeczywistości. Do tego świata trudno się dostać radnym czy innym osobom. Wszystko było by w porządku, gdyby burmistrz Sadowski nie brał swoich wyobrażeń za rzeczywistość, a tak niestety często jest. Od patrzenia się na kwadratowy stół i wyobrażania sobie, że stół jest okrągły stół okrągłym się nie zrobi. Trzeba wziąć narzędzia albo dogadać się ze stolarzem i przerobić go. Kiedy przez lata radni zwracali się o pilne zajęcie się opłatami środowiskowymi, wskazywali na ich niebezpieczeństwo, burmistrz uspokajał – że pilnuje, że załatwi, nie ma niebezpieczeństwa, oddalone, bo chodzi w „warszawskich butach” itd. A kiedy już przyszedł nakaz zapłaty i egzekucja na prawie milion trzysta tysięcy złotych, nie poinformował nawet o

tym skarbnika odpowiedzialnego za finanse. Tak może zachowywać się dziecko, ale nie osoba odpowiedzialna za pięć tysięcy ludzi. Z drugiej strony o powiększanie własnego majątku burmistrz potrafi dbać bardzo. Kiedy po pierwszej kadencji Janusz Sadowski miał dużo zaległego urlopu, wówczas radni prosili burmistrza, żeby choć część tego urlopu wykorzystał. Żadne prośby nie odniosły skutku, burmistrz zainkasował za urlop prawie 40 000 zł brutto. Za delegacje i ryczałt w 2011 roku burmistrz pobrał dodatkowe prawie 12 000 złotych, czyli wypłacane jest burmistrzowi co miesiąc z tego tytułu średnio kolejno 1000 zł z budżetu Raciąża. To tylko dodatki do pensji. W czasach, kiedy za sto złotych można mieć abonament komórkowy bez ograniczeń rozmów, burmistrz Sadowski wydaje na służbową komórkę z miejskiej kasy w 2011 roku 4770 zł, a do tego kolejne 1220 zł na internet. Co miesiąc średnio burmistrz wydaje na telefon i internet z miejskich pieniędzy blisko 500 zł. Czy jeśli wydawałby prywatne pieniądze, też byłby taki rozrzutny? Niestety okres rządów burmistrza Sadowskiego to w dużym stopniu czas rozczarowań. Kiedy do miasta płynęły szerokim strumieniem pieniądze, a to z urzędu pracy, a to milion prawie odszkodowania za wybudowanie obwodnicy, kolejny milion z powodu otrzymania pożyczki to łatwo było wtedy wydawać pieniądze i rządzić. Jednak to nie wymagało żadnych kwalifikacji. Każdy mógł robić to samo. Sztuką było, aby wykorzystać ten czas i przygotować miasto na trudniejsze czasy. Teraz zbieramy żniwo poprzednich lat działań burmistrza. Za chwilę będą kolejne owoce. Możemy stracić i być zmuszeni jako mieszkańcy do oddania ponad 700 tysięcy złotych dofinansowania budynku na Akacjowej, bo burmistrz beztrosko wbrew umowie przekwalifikował część lokali w tym budynku na lokale socjalne, do czego zabrania umowa w bankiem finansującym inwestycję. Podsumowując, postepowanie burmistrza u dużej części mieszkańców oraz radnych w niwecz obróciło początkowe nadzieje co do osoby Janusza Sadowskiego, nie tylko jako burmistrza ale tez jako człowieka przede wszystkim.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.