Magnifier 6/2016

Page 39

Wonder Woman jest flagowym przykładem (który niestety przy ostatniej odsłonie Batman v Superman (2015) został doszczętnie spartaczony), kobiety reprezentatywnej dla myśli femin­ istycznej, o ile nie jej radykalniejszej wer­ sji. Dalej jednak jest to mocno infantylne i sama ideologia jest raczej przykrywką albo wręcz zbędnym elementem, który wyciąga się lub nie – zależy komu to aktu­ alnie pasuje. Diana wychowała się na wyspie Amazonek, w atmosferze dyskrym­ inacji i demonizacji patriarchatu ze świata zewnętrznego. Szkopuł w tym, że z początku jej sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Ona także przeszła metamorfozę, zaczynając w świadomości szerszego grona jako telewizyjna modelka bikini, dla której łapanie przestępców było jedynie pretekstem, żeby ubrać się w seksowne ciuszki. Mowa o Lyndzie Carter, która wcielała się w Dianę w latach (1975­1979). Obecnie coraz częściej odchodzi się od pierwowzorów kobiecych kostium su­ perbohaterskich i przerzuca jako taki nat­ uralizm na światy komiksowe, jak było chociażby w przypadku serialowej Jessici Jones (2015), która nie biega po mieście w obcisłym trykocie tylko bluzie z kapturem i skórzanej kurtce, co jest swoją drogą przedmiotem żartów z jej strony i stanowi doskonałe odniesienie do komiksowego dziedzictwa. Ubiór kobiet popkultury coraz rzadziej nawiązuje do skąpo odzia­ nych panienek, mających dotrzeć do młodszej i przede wszystkim męskiej części odbiorców, ale zaczyna być określany przez swoją użyteczność. Bo przecież w piętnastocentymetrowych szpilkach ciężko cokolwiek zawojować, chyba żeby je zdjąć i wbić komuś oczy. Są jednak tereny, na których czeka­ ją nieprzetarte szlaki. Mianowicie w pop­ kulturze jest swoistego rodzaju posucha jeżeli chodzi o interesujące kobiece czarne charaktery. Herosom w przeciwległym narożniku niejednokrotnie częściej towar­ zyszą mężczyźni. Naprzeciw temu wyszedł G. R. R. Martin oraz Stieg Larsson. Obu udało się utorować drogę kobietom, z którymi lepiej nie zadzierać. Lisbeth Salander odstraszała nie tylko skłonnoś­

ciami do przemocy, ale także aparycją. Cała w kolczykach, krzywo obcięta, nieat­ rakcyjna wedle ogólnoprzyjętych stand­ ardów, a jednak losy tej antybohaterki można było śledzić z zapartym tchem. Tu nastąpiło zupełne zerwanie z archetypem kobiecości, który w swym szaleństwie reprezentuje Harley Quinn, pozostając przy tym seksowną i uzależnioną od Jokera. Okazało się, że masowy odbiorca nie potrzebuje być pieszczony wizualnie, żeby żywić sympatię do żeńskiego antybo­ hatera. Kobieta nie musiała już być apetyczna w odbiorze, wystarczyło, że była ciekawa i chemia jakoś sama się znaj­ dowała. Na zakończenie Postać kobieca przeszła długą dro­ gę, sprzężoną ze zmianami społeczno­ obyczajowymi. Wyszła dzięki temu z cienia lepiej kreślonych bohaterów męskich, przestając być obiektem mor­ alizowanym, przedmiotem i archetypem niepokalanej lub odwrotnie wizualnie odpychającej, a przez to z automatu złej. Oczywiście feminizacja kultury była obecna od początku ruchów emancypacyj­ nych. Obecnie opadły maski i media zyskały możliwość kreowania kobiet w zu­ pełnie nowy, mniej stereotypowy sposób, jednocześnie obalając mit jakoby płeć była dominantą w sprawach przemocy, umiejętności logicznego myślenia czy możliwości awansu tak społecznego jak i materialnego, kładąc nacisk na psycholo­ gię i cechy charakteru. Zaspokojono w ten sposób nie tylko widownie męską, ale również żeńską, nie dzieląc tekstów kul­ tury ze względu na płeć docelowego odbiorcy tak zażarcie, jak robiono to w pierwszej połowie XX wieku. Czasy po­ zorów odeszły, być może na dobre, teraz częściej opowiada się o tym, jak łatwo mo­ gą mylić. Zaś kobiety nie muszą być całowane przez księcia, by wstać z łóżka. Podnoszą się, bo mają ku temu moty­ wację, chcą spełniać pragnienia, nawet jeżeli jedyne, czego pragną, to wyglądać pięknie i zniszczyć świat.

Aleksandra Miaskowska

39


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.