Made in Świętokrzyskie #6

Page 29

m a d e i n ś w i ę to k r z y s k i e

29 i ducha tego miejsca; opisać światła wpadającego przez okna, uroku starego angielskiego ogrodu, architektury, zapachu i tej niepowtarzalnej atmosfery, która sprawia, że chce się tam być, być i być…

Chroberz znaczy dzielny

Już sama nazwa pałacu związana jest z pewną legendą. Król Bolesław Chrobry, wracając z wyprawy kijowskiej, zatrzymał się w bezimiennym wówczas Chrobrzu i podjął decyzję o wybudowaniu tu pierwszego drewnianego kościoła i skromnego zamku warownego. Po budowli pozostało dziś tylko wzgórze zwane podzamczem, a po wizycie króla – nazwa miejsca. W staropolskim języku „chroberz” oznaczał dzielny. Dlaczego król wybrał to miejsce? Cóż – jeśli wieki temu okolica Ponidzia posiadała równie silny urok – to trudno się mu dziwić. Pałac, którym możemy się dziś zachwycać, ufundowany został przez ordynata margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, postać kontrowersyjną i różnie ocenianą przez historyków – był posądzany o zdradę, o współpracę z Rosjanami. Osąd zostawmy jednak badaczom, dla nas cenna jest niesamowita architektoniczna spuścizna rodu Wielopolskich. Pałac projektował Henryk Marconi, znany mieszkańcom ziemi świętokrzyskiej z projektu łazienek buskich i sanatorium (1836 rok). Pałac w Chrobrzu jest trochę młodszy – powstał w latach 50. XIX w. i – jak czytamy w starych kronikach – jego budowa kosztowała około 14 tys. rubli w srebrze. Pierwotnie w projektach Marconiego, które były wysyłane w formie listów do margrabiego Wielopolskiego, było również wybudowanie obserwatorium astronomicznego oraz zegara. Możemy przypuszczać, że projektów nie zrealizowano z przyczyn finansowych. Niestety, do obecnych czasów pałac nie dotrwał w całej swej okazałości. Powstanie styczniowe, I i II wojna światowa oraz historyczne i ustrojowe zawirowania spowodowały, że wiele mebli, pamiątek, bibelotów i kolekcja figurek porcelanowych z całego świata, uległy zniszczeniu, a szczątkowe egzemplarze znajdują się w rękach prywatnych kolekcjonerów. To, co pozostało, to wspaniała architektura – sala balowa z unikatowymi kasetonami autorstwa Andrzeja Pruszyńskiego, dzieląca pałac na dwie funkcjonalne strefy – domową i gościnną czy oryginalnie zachowane obicia ścian, które zachwyciły reżysera Filipa Bajona, kręcącego właśnie w Chrobrzu kilka scen do „Przedwiośnia”. Przy pałacu funkcjonowała także kaplica na planie koła. Poza murami niewiele z niej pozostało. Obecnie podziwiać można tu ikony autorstwa Jadwigi Wierzbickiej, która przywędrowała na Ponidzie wraz z mężem wiele lat temu z terenu dawnej Rosji. Wykonane zgodnie z wszelkimi prawidłami – na suchej desce lipowej, leżakowanej minimum 5 lat, okraszonej dymem i okopconej.

Wielkie plany, niespełnione nadzieje…

Wielopolscy chcieli w Chrobrzu stworzyć bibliotekę rodu. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o testamencie Konstantego Świdzińskiego – przyjaciela Wielopolskiego, ówczesnego posła i wielkiego bibliofila. W ostatniej woli zdecydował on o przekazaniu Aleksandrowi Wielopolskiemu swojego imponującego księgozbioru w liczbie ponad 30 tys. woluminów i ponad 500 obrazów. Jednakże po śmierci Świdzińskiego rodzina sądownie zaczęła domagać się zwrotu przekazanych testamentem darów. Aleksander Wielopolski finalnie zrzekł się schedy po przyjacielu. Cały księgozbiór trafił do biblioteki Krasińskich w Warszawie, gdzie podczas postania warszawskiego żołnierze niemieccy znieśli go do schronu i podpalili. Spłonęło wiele niesklasyfikowanych, unikatowych dzieł, wśród nich m.in. starodruk krakowski z 1469 roku. Mimo rezygnacji z masy spadkowej, pałacowa biblioteka nie była mała.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.