George Sand

Page 1

Chopin zakochiwał się trzy razy dziennie, dawał się oczarować, słuchał całym sobą, każdej się zdawało, że jest w jego życiu tą wyjątkową, tymczasem pozostawał pod urokiem swoich pięknych uczennic i dobrodziejek tyle czasu, ile trwała rozmowa z nimi, może godzinę dłużej. Żywił się energią kobiet, George zdawało się czasami, że w jego żyłach płynie nie krew, lecz ich podziw, że nie przeżyłby bez codziennego rejsu od salonu do salonu, gdzie pozwalał się dopieszczać i gdzie mógł wieszczyć przyszłość Polski za pomocą dźwięków fortepianu, więc bezkarnie. Nie groziła mu pomyłka. George wiedziała, czym jest porozumiewanie się w języku ojczystym oraz jak depresyjnie działały na Fryderyka nieudane próby wyrażenia siebie po francusku. Pomimo chęci gorg sand.indd 244 14.10.2020 09:59:54 245 i czynionych wysiłków nie był w stanie sobie z tym poradzić, często mylił słowa, nie rozumiał żartów. Muzyka była językiem uniwersalnym, a przecież i ją nie każdy rozumiał w ten sam sposób. *** – Kochanie, czas na spacer! – krzyknęła kiedyś do Fryderyka, zadowolona z niespodzianki, jaką mu przygotowała. – Załatwiłam ci oślicę, założyliśmy jej aksamitne siodło! Koniec z wymówkami, że się męczysz! Fryderyk uwielbiał spacery na Margot, jak nazwali oślicę, gorzej, że zakochał się w niej jurny osioł z sąsiedztwa. Pewnego dnia mieli z nim nie lada problem. Chopin krzyczał na niego, George odpędzała go parasolką, nim ośli Don Juan poddał się wreszcie i zrezygnował z amorów. – Dzięki ci, Panie, że oszczędziłeś hańby naszej Margot – żartowali. Świat George kręcił się wokół chorób Fryderyka, dzieł kompozytora, znajomych Chopina, planów kochanka, marzeń ukochanego, przekonań najbliższego jej człowieka, nigdy wokół jego uczuć, ponieważ Fryderyk, wzorem arystokracji, nie obnosił się z nimi. Języka miłości używali tylko w listach. Nie pamięta, jak i kiedy to się stało, ale pokochała tego naiwnego głupca ze wszystkimi przyległościami – krwawiącą ojczyzną, która w pewnym sensie była również jej, zawistnymi przyjaciółmi z Polski, obłąkanym emigracyjnym światkiem, który starał się go wchłonąć i wykorzystać, jego przemądrzałymi radami w kwestii wychowania dzieci. Był na przemian skąpy gorg sand.indd 245 14.10.2020 09:59:54 246 i rozrzutny, cechował go nieznośny profesjonalizm. Za jeden czterdziestominutowy koncert dostawał sześć tysięcy franków, tyle, ile wynosiła jej zaliczka na napisanie wielotomowej powieści. Jednak George pisała stale, podczas gdy publiczne koncerty Chopina odbyły się dwa razy. Jej nikt nie pytał, czy krępuje się wydawców i czytelników, odsądzano ją od czci i wiary, ponownie trafiła na listę ksiąg zakazanych, wyklęta przez Kościół, dziwka i czarownica w jednym. Fryderyka rozpieszczano. Uważał to za dopust boży i pozwalał się kochać, tak jak pozwalał sobie usługiwać – niemal mimochodem. *** George siedziała obok Mickiewicza i rozważała, czy nawiązanie do powieści Consuelo byłoby nietaktem. Nawiązanie? To zabawne, ponieważ od pewnego czasu milczeli. Pasowali do siebie. Może dlatego czynił dla niej i Chopina wyjątek i czasami bywał w ich salonach. Lubił spokój. Siadał za plecami gości, tak jak George, i patrzył. Zajęta robótką ręczną, raz po raz zerkała na przedwcześnie postarzałego poetę. Był krępy, ubrany niemodnie, lecz schludnie. Jego przystojna twarz wyrażała skupienie. Zaczesane do tyłu półdługie włosy opadły lekko na prawą stronę; George chciała je poprawić, ale się powstrzymała. Paryż był zbulwersowany, że Mickiewicz zerwał z Kościołem katolickim, na George Sand nie robiło to jednak wrażenia, była przecież najsłynniejszą skandalistką swoich czasów, w każdym razie w rozumieniu klechów. Znała Mickiewicza jako mężczyznę refleksyjnego, o dużym, chociaż lekko cierpkim gorg sand.indd 246 14.10.2020 09:59:54 247 poczuciu humoru. Nienawidził tłumów, salonowej paplaniny i głupoty. Zdarzało się, że dyskutowali o literaturze, częściej, możliwe, że ze szkodą dla niej, siedzieli w milczeniu, każde zatopione w swoich myślach. George słyszała o przeszłości poety i jego romansach, nierzadko z mężatkami. Trudno było w to uwierzyć. Ponoć ożenił się z Celiną Szymanowską przez przypadek, ot, rzucił kiedyś w towarzystwie nierozważne zdanie, że wziąłby ją za żonę, a ona przyjechała do Paryża. Nie miał sumienia odsyłać jej z powrotem, zwłaszcza że niegdyś kochał się w jej sławnej matce pianistce. Chopin nie chciał o tym mówić. To Celina doprowadziła Adama na skraj depresji. George już dawno zauważyła, że inteligentni, utalentowani mężczyźni często wiążą się z kobietami bez charyzmy i bez widocznych zalet. Kiedy spotkają się dwie silne osobowości, z czasem każda idzie w swoją stronę, nie oglądając się za siebie.


George zna się na ludziach, bezbłędnie rozpoznaje aurę, jaka ich otacza. Mickiewicz siedział wtedy zły – zły lub rozżalony – i miał ku temu mnóstwo powodów, najważniejszym była chora żona. Celina, która cierpiała na melancholię, od pewnego czasu uważała się za Matkę Boską. Błąkała się po Paryżu ubrana w dziwaczne, budzące litość stroje. Nie wspierała męża, choć mówiono, że od powstania listopadowego, w którym on, wieszcz, nie wziął udziału, gdyż w drodze do ojczyzny na każdym popasie spotykał nową miłość życia, dręczą go wyrzuty sumienia. Ponoć stracił natchnienie, przestał też patrzeć rodakom w oczy. George powątpiewa w tę wersję, spojrzenie Mickiewicza zdawało jej się szczere i nieco ironiczne. Tyle że George nie jest Polką. Mickiewicz cierpiał więc gorg sand.indd 247 14.10.2020 09:59:54 248 i jednym z jego największych zmartwień była obłąkana żona. To Towiański wyrwał Celinę Mickiewiczową z domu zdrowia – cóż za idiotyczna nazwa dla miejsca, z którego połowa pensjonariuszy wyjeżdża w trumnie – mało tego, przywrócił ją do życia, nic zatem dziwnego, że wieszcz uwierzył w jego nadludzką moc. – Jak się czuje Chopin w roli zbawcy narodu? Zastanawiała się, co Mickiewicz ma na myśli. Mogła go nie zrozumieć, mówił po francusku jak poeta, nie przywiązując wagi do reguł rządzących językiem. – Widziała pani „Tygodnik Literacki”? Chwilę trwało, zanim się zorientowała, że prawdopodobnie chodzi mu o pismo wydawane w Poznaniu i bardzo popularne wśród emigracji; widywała je na biurku Chopina. Zapytała, czy ma rację. Pokiwał głową. – Napisali, droga George, że się skończyłem. Kto wie, może nawet słusznie. Teraz Chopin dzierży święty znicz. „Tygodnik Literacki” nawołuje emigrację, żeby skupiła się wokół niego. – Nie wydaje mi się, żeby był odpowiednią osobą. – George parsknęła śmiechem i matczynym gestem poklepała Adama po dłoni. Wtedy na ułamek sekundy w jego oczach pojawiło się coś, czym być może oczarowywał kobiety: jakieś zmysłowe rozmarzenie. Widział w niej kobietę, nigdy wcześniej nawet nie przeszło jej to przez myśl. – Fryderyk pana uwielbia. Pisząc swoje ballady, inspiruje się pańskimi Balladami i romansami. – Czyżby brakowało mu pomysłów? – zadrwił. Przestał ukrywać rozdrażnienie, jego lekko wydęte usta wyrażały pogardę. gorg sand.indd 248 14.10.2020 09:59:54 249 – Wie pan lepiej niż ja, bo łączy was język, którego nie znam, że Fryderyk ma łatwość komponowania, nigdy też nie przywłaszczyłby sobie cudzego pomysłu. Nie rozumiem was, Polaków, waszej chorej religijności, waszego lęku przed okrutną śmiercią. Wszystko wam się miesza: religia z zabobonami, zabobony z… – Dobrze, George, przepraszam… już… przepraszam – mruknął Adam i tym razem on poklepał jej dłoń. – Chopin jest geniuszem. – Na pewno nie społecznym. Anglicy uważają, że pisze z afektowaną fanfaronadą, że jego muzyka to jedna wielka kakofonia dźwięków. Ma na panią zły wpływ, ciągnie panią w dół. Proszę tego nie brać za złośliwość, stwierdzam fakt – zakończył i zamyślił się. George wstała, boleśnie dotknięta jego słowami. – Pożar, pożar w kuchni! Mężczyźni rzucili się w głąb domu, ona również, a za nią pozostałe kobiety. Dym przedostał się do przedpokoju i sypialni. Okazało się, że poza sadzą, która pokryła ściany pomieszczeń, straty były niewielkie. Zaaferowany Chopin krążył po pokojach, licząc, ile przyjdzie im zapłacić za remont. Miała nadzieję, że nikt mu nie zwróci uwagi, że jego biały krawat stracił formę. – Poradzisz sobie, kochanie, ograniczysz wydatki na tytoń i kobiety – zażartowała. – Na litość boską, monsieur Mickiewicz! – zgromiła wieszcza, który był tak pochłonięty myślami, że nawet nie zauważył zamieszania. – Jest pan równie nieodpowiedzialny jak mój Fryderyk, ale dobrze, że o tym wiem; następnym razem zacznę ewakuację od pana. Wątpię, żeby gorg sand.indd 249 14.10.2020 09:59:54 250 pieczeń z pana była smaczna. Fryderyku, zagrajże nam coś, kochanie, panie są zdenerwowane. – Przenieś mnie, Fryderyku – szepnął Adam bez zwykłego entuzjazmu. – Tak, prosimy! Przenieś naszą duszę utęsknioną! Cytat z Pana Tadeusza wywołał na twarzy Mickiewicza nerwowy skurcz, zabrzmiał bowiem niczym drwina, zważywszy na to, że poemat wieszcza nie cieszył się szczególną popularnością wśród Polaków. Ich zdaniem od czasu Dziadów słynny pazur Mickiewicza uległ stępieniu. – Panie Adamie, może przystałby pan do nas? – zapytała ku własnemu zdziwieniu. – Do was, czyli do kogo? – Do mojego „Revue Indépendante”. – Wolę być pani cichym wielbicielem – rzekł z uśmiechem, po chwili opuścił salon, by już nigdy do niego nie wrócić. Robiła, co w jej mocy, żeby Francuzi poznali się na geniuszu Mickiewicza, do pewnego stopnia nawet jej się to udało: lepiej


się sprzedawał, stał się rozpoznawalny, niestety, polska emigracja nie rozumiała ani wagi jego dzieł, ani przeobrażeń, jakim wówczas ulegał. George również nie miała o nich pojęcia, przynajmniej czuła jednak, że coś się z nim dzieje. Wieczory w salonie Chopina były niezapomnianym przeżyciem, nigdy jej nie spowszedniały. Często śpiewała na nich Pauline Viardot, utwory Fryderyka grywał jego genialny uczeń Carl Filtsch. George pamięta ich wykonanie Koncertu e-moll na dwa fortepiany. Baronostwo Rothschildowie tak się wówczas zachwycili kompozycją Chopina, że powtórzono koncert w ich rezydencji, ale już dla kilkuset słuchaczy. W takich gorg sand.indd 250 14.10.2020 09:59:54 251 sytuacjach trzeba było używać podstępu, ponieważ genialny Chopinsky panicznie bał się publicznych występów. George żartowała, że zorganizuje mu koncert przy zgaszonych świecach, a fortepian będzie miał niemą klawiaturę. Uwielbiała grę Chopina, zwłaszcza gdy zasiadał do instrumentu dla relaksu i improwizował. Ona sama grywała kompozycje kochanka tylko pod jego nieobecność, chociaż nie z obawy przed krytyką, bo doceniał jej pianistyczną biegłość; po prostu potrzebowała wyciszenia i intymności. Czasem wydawało jej się, że kocha muzykę Polaka bardziej niż jego samego. Na pewno lepiej ją rozumiała. Każdą awanturę, właściwie każdy rodzaj silnych emocji, Chopin przypłacał gwałtownym pogorszeniem zdrowia; miał duszności, napady kaszlu, coraz częściej pluł krwią. George nie skupiała się na tym, w przeciwnym razie nie byłaby w stanie egzystować. Zmieniała mu lekarzy, gdyż wielu preferowało puszczanie krwi. Fryderyk tego nienawidził. Przekonał się do doktora Jeana Molina specjalizującego się w homeopatii; potrafił tchnąć w Chopina nowe życie, w przeciwieństwie do George. Muzyk zrobił się zazdrosny i zaborczy, coraz częściej dochodziło do awantur, zwłaszcza że Maurycy, osiągnąwszy pełnoletniość, poczuł się głową rodziny i manifestował to, dając Fryderykowi odczuć, że jest nikim. Ignorowała to, wiedząc, że jeśli opowiedziałaby się po stronie kochanka, doprowadziłaby syna do wściekłości. Jej protest w najmniejszym stopniu nie zmieniłby przecież istniejącego prawa. Chopin nie mógł zostać jej mężem, Maurycy był głową rodziny, tak się przedstawiały fakty. Kochała syna, nie chciała popełnić w stosunku do niego tego samego błędu, jaki matka popełniła gorg sand.indd 251 14.10.2020 09:59:54 252 w stosunku do niej – pragnęła, żeby Maurycy czuł matczyne wsparcie. To nie była łatwa sytuacja. Prawdopodobnie popełniła błąd, lecz nie liczy swoich błędów, wie, że musi z nimi żyć, są jak otaczające ją dusze bliskich – nie umie się od nich uwolnić. Czasem odczuwa wstyd i rozgoryczenie. Po powrocie z premiery Antygony Sofoklesa z muzyką Mendelssohna, na której spotkali Victora Hugo, dowiedzieli się o śmierci ojca Fryderyka, pana Mikołaja Chopina. Fryderyk zamknął się w sobie. George nie potrafiła go pocieszyć, tego także nie rozumie. Czy zbyt łatwo się poddała, czy oboje sięgali po zbyt proste rozwiązania? Z roku na rok stawało się dla niej coraz oczywistsze, że za jej skłonnościami do samobiczowania stoi niedająca się wytępić nauka Kościoła. Ośmieliła się nawiązać korespondencję z matką Fryderyka, podjęła w Nohant jego siostrę Ludwikę z mężem, wcześniej zaś udostępniła im swoje paryskie mieszkanie. Wszystko na nic. Zimą tysiąc osiemset czterdziestego czwartego roku nie dołączyła do Chopina w Paryżu, mimo że był ciężko chory, co okazało się kolejnym błędem George, zaczął bowiem uczyć pannę Jane Stirling, jej rówieśnicę, tępą Szkotkę, której ojciec był bankierem. – Naturalnie – kpiła – zadedykuj jej nokturny, jakżeby inaczej? Szczerzysz się do tej idiotki, choć wiesz doskonale, że gdziekolwiek się pojawi, nie zostawia na mnie suchej nitki. Ich związek tracił sens. George przestała ufać Fryderykowi, irytował ją, zwłaszcza jeśli mówił o jej prywatnym życiu. To się stało nagle, tak jakby ktoś wydostał ją z ciemności, dosłownie jakby odzyskała wzrok. Nieodwracalnie wyleczyła się z Chopina.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.