kraków / nr 15 / jesień / październik 2009
bezcenny
lounge
kraków
podróże
www.loungemagazyn.pl
kariera
uroda
film
wydarzenia
muzyka
kultura
moda
ISSN 1899-1262
magazyn
Co miesiąc do wygrania kilka Voucherów weekendowych dla 2 osób w atrakcyjnych polskich miastach!
Dla czytelników lounge Rabat 5% na hotele na całym świecie!
...because quality matters lounge magazyn
1
jeśli pragniesz zmiany... 2
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
...because quality matters lounge magazyn
3
| REDAKCJA | redaktor naczelny
Marcin Lewicki marcin@loungemagazyn.pl
edytor / grafika / skład
Filip Łyszczek filip@loungemagazyn.pl fotografia / grafika
Robert Bednarczyk
lounge jesteś już u nas?
robert.b@loungemagazyn.pl
Lounge Magazyn jest bezpłatny jak powietrze, którym oddychacie, jak Hejnał Mariacki, czy jak koncert Kravitza na Wiankach... Dlaczego? Wszystko dzięki reklamodawcom, którzy płacą $$$ po to, abyście mogli cieszyć się nowymi wydaniami Lounge! Więc kupujcie ich wspaniałe produkty i usługi, a my w zamian dostarczać będziemy Wam darmowej rozrywki co miesiąc!
bartek@loungemagazyn.pl
pokaż swój talent Jesteś artystą? Malarzem, pisarzem, śpiewakiem, tańczysz na linie lub robisz coś godnego uwagi i chciałbyś się pokazać innym - napisz do nas! Organizujesz ciekawe imprezy, które chciałbyś pokazać na łamach Lounge - napisz do nas! Masz wyjątkowego pracownika, z którego jesteś tak dumny, że chciałbyś jego sylwetkę zaprezentować w dziale Biznes i kariera - napisz do nas!
zareklamuj się Słowo Reklama, to dla jednych przekleństwo, z którego muszą się wyspowiadać, a dla innych dźwignia handlu. Dla nas to rzecz, która sprawia, że Lounge w swojej jakości jest darmowy dla każdego! Jeśli chcesz pomóc swojej marce, wypromować nowy produkt czy usługę - lub po prostu przypomnieć o sobie ludziom - zadzwoń na numer (012) 633 77 33 lub wejdź na www.loungemagazyn.pl i pobierz nasz mediapack, który powinien zawierać wszystkie informacje, których potrzebujesz. Jeśli nie, po prostu zadzwoń lub napisz - nie jesteśmy typem sprzedawców, którzy będą Cię nękać dniami i nocami, próbując Ci wcisnąć coś, czego nie potrzebujesz. info@loungemagazyn.pl
Dział Coolturka
Bartek Walat Specjalistka od zadań specjalnych
Ania Strugalska ania@loungemagazyn.pl dział błędów i literówek
Franek - Chochlik Redakcyjny info@loungemagazyn.pl
Współpraca: Mateusz Dykier, Ola Ciejka, Małgorzata Kobus, Michalin Cebo, Monika Soza, Katarzyna Kałwak, Szymon Wróbel, Kuba Ziemirski, Ela Garncarz, Agnieszka Żelazko, Zuzia Stępień, Małgorzata Bielecka, Pan G.M, Grzegorz Mądry, Joanna Poczesna, Ewelina Lewandowska.
Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Starowiślna 37 / 5b, 31-038 Kraków info@loungemagazyn.pl tel. (012) 633 77 33 nakład: 5 000 egzemplarzy
...bo jakość ma znaczenie
72 strony możliwości 5000 szans, by Twój biznes został dostrzeżony przez tysiące odbiorców! Nie daj się konkurencji! Dowiedz się więcej o reklamie w Lounge! Zadzwoń - (012) 633 77 33 lub napisz: info@loungemagazyn.pl Foto: Edyta Potrząsaj Modelka: Edyta Kępys / Wizaż: Joanna Wolff
Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem. Jeśli nadal wytrzeszczasz oczy na ten malutki tekst to znaczy ze potrzebujesz odrobiny relaksu i musisz szybko przejść do działu kafeteria, lub po prostu weź zimny prysznic. 4
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
|OD REDAKCJI|
Dzięki kilku wspaniałym firmom mamy dla Was w tym miesiącu do rozlosowania mnóstwo rewelacyjnych nagród!! A więc próbujcie szczęścia, bo kto nie gra, ten nie wygrywa!!
W trosce o Was i o Waszych partnerów, firma Bielenda ufundowała 6 erotycznych płynów do higieny intymnej. Aby wziąć udział wystarczy, że do 30 października wyślecie maila na adres konkurs@loungemagazyn.pl o tytule Bielenda Afrodyzjak. Wygrywa 4, 8, 16, 24, 27 i 56 email.
Zbliżają się święta - czas prezentów...
Przypomnij więc klientom o swoich produktach!My Ci w tym pomożemy!
Reklama w Lounge: (012) 633 77 33 lub
info@loungemagazyn.pl
Dzięki uprzejmości The Piano Rouge Jazz Club And Restaurant mamy dla Was zaproszenie na romantyczną kolację dla dwojga o wartości 300 zł. plus butelka wina. Aby wziąć udział w konkursie, należy do 30 października wysłać maila na adres: konkurs@loungemagazyn.pl (w tytule wpisać: www.thepianorouge.com) wraz z poprawną odpowiedzią na pytanie: W które dni tygodnia w Piano Rouge odbywają się koncerty na żywo? Wygrywa 30 e-mail.
Dla wszystkich spragnionych dobrego, rockowego grania, klub Lizard King Kraków ufundował dwa podwójne zaproszenia na koncerty zespołów: VOO VOO (15 X) oraz BRACIA (22 X). Wystarczy jedynie wysłać maila na: konkurs@loungemagazyn.pl do 10 X (dopisek: Lizard King - Voo Voo) i do 18 X (dopisek: Lizard King - Bracia). Wygrywają odpowiednio 5 i 10 email (na każdy koncert)
UWAGA! Konkursy otwarte są jedynie dla mieszkańców Krakowa i okolic! ...because quality matters lounge magazyn
5
|FILTR MIEJSKI| IMPREZY I OTWARCIA
Giganci Jazzu
Event Race GolfTrophy
Dali Club - 12.09.2009 r.
czyli rajdowe emocje na polu golfowym
Wrzesień był niezwykle ważnym miesiącem dla wszystkich fanów Jazzu. Wszystko dzięki Dali Club (Mazowiecka 21), który zorganizował koncert Gigantów Jazzu, czyli Jarosława Śmietany i Janusza Muniaka. Wszyscy amatorzy jazzowych brzmień mogli poczuć się jak w niebie. Jarosław Śmietana, grający na gitarze elektrycznej i Janusz Muniak (saksofon) zagrali utwory największych klasyków jazzu. Dali Club zresztą już od paru miesięcy serwuje „smaczne kąski” wszystkim wielbicielom najlepszych brzmień i z pewnością będziecie się mogli o tym przekonać jeszcze nie raz.
Piękny słoneczny dzień, malownicze widoki, piękne hostessy, wyborne drinki, smakowite sushi oraz rozgrywki golfowe najwyższej rangi i rajdowe emocje na najwyższych obrotach to wszystko czekało na gości, którzy w dniach 26 - 27 września spotkali się na terenie ośrodka wypoczynkowego Kraków Valley Golf & Country Club Paczółtowice, aby wziąć udział w wyjątkowej imprezie - Event Race Golf Trophy.
Śmietana i Muniak to jedni z najbardziej znanych muzyków jazzowych w kraju, mają na koncie współpracę i wielokrotne występy z najwybitniejszymi polskimi i światowymi muzykami, nie tylko jazzowymi. Giganci Jazzu to autorski duet, poświęcony wykonywaniu najbardziej znanych przebojów jazzowych. Więcej o klubie i repertuarze na www.daliclub.pl
Oscarowa Gala Qubus Hotel - 5.09.2009 r.
We wrześniu na krakowskiej mapie mody pojawiło się kolejne interesujące miejsce- Studio Projektu Fryzur i Wizażu Oskara Bachonia. Otwarcie pierwszego salonu przy ulicy Starowiślnej 16/8 uczciliśmy 5 września w stylowych wnętrzach klubu Mile Stone w hotelu Qubus. Imprezie towarzyszył pokaz najnowszej kolekcji Sary Damm & Be Seduced oraz włoskiej marki Manila Grace. Podczas wieczoru mieliśmy również przyjemność obserwować masaż relaksujący kamieniami w wykonaniu Agaty Krok z BIOTIQ.EU oraz zajrzeć do szafy Jasminum poznając intymny nastrój najnowszej kolekcji bielizny. Oskar Bachoń, który tego wieczoru świętował również swoje urodziny, na naszych oczach dokonywał fryzjerskich metamorfoz. 6
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Nietypowe połączenie turnieju golfa z imprezą o charakterze motoryzacyjnym powstało w wyniku wspólnej inicjatywy trzech podmiotów – agencji eventowej Event More, stajni wyścigowo – rajdowej Race Rent i ośrodka wypoczynkowego Kraków Valley Golf&Country Club Paczółtowice. Jak się okazało, to był strzał w dziesiątkę – goście dopisali, a pozytywnym wrażeniom nie było końca. Dzień zakończył taneczny wieczór w rytm muzyki świata, uświetniony występem sobowtóra Michaela Jacksona i widowiskowym pokazem sztucznych ogni.
|FILTR MIEJSKI| RÓŻNE
c. d.
Czujne oko (na) Straży Nowe inwestycje
Nierówna „Gówniana wojna” miedzy Strażą Miejską, a właścicielami czworonogów trwa. Szala zwycięstwa w ostatnich trzech miesiącach zdecydowanie przechyliła się na stronę naszych dzielnych stróżów prawa. 1304 mandaty karne na sumę prawie 62 tys. śmierdzących złotych, 154 wnioski do sądu i aż 512 pouczeń sprawiło, że nasi mieszkańcy coraz częściej skłaniają się do sprzątania odchodów swoich pupili. Ale jak wiemy kilka zwycięskich bitew nie musi przesądzić o całej wojnie. Podobno na odsiecz krakowskim pieskom przybyły dzikie zwierzęta, które z nienawiścią i zapałem obsrywają każdy wolny zakątek naszego miasta. Gołębie, jaskółki a nawet podstępne jeże. Potajemnie dokarmiane przez nieświadomych turystów, organizują ciche zasadzki na niczego niespodziewającą się ludność cywilną Krakowa. W skutek tego władze miasta, w akcie desperacji postanowiły użyć broni masowej zagłady - pięciu specjalnych odkurzaczy do usuwania psich nieczystości. Włodarze miasta liczą, że przy pomocy nowoczesnej technologii zadadzą decydujący cios rebeliantom i odsuną front najcięższych walk bliżej peryferii miasta. Sztab Generalny Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji i Straży Miejskiej nie ukrywa, że liczy na rychłe nadejście zimy, co w znacznej mierze osłabi hordy dzikich najeźdźców, którzy postawieni przed widmem śmierci głodowej wycofają się do lasu. A śnieg przykryje wszystkie nieczystości i zapanuje pokój i miłość. (ML)
Kraków coraz bardziej nowoczesny Kraków cieszy się opinią nowoczesnego miasta - tak wynika z sondy przeprowadzonej przez miejski serwis internetowy www.krakow.pl. Aż 46% biorących udział w sondzie uważa, że Kraków to miejsce otwarte na przyjezdnych, wielokulturowe, z dużą liczbą zagranicznych studentów i pracowników. Nowoczesność Krakowa poddaje pod wątpliwość jedynie 18 % uczestników sondy. Ich zdaniem Kraków to historyczny gród, w którym tradycja mocno przytłacza. 36% internautów jest rozdarta w swej opinii. Z jednej strony są oni zdania, iż Kraków jest przestrzenią bardzo kulturalną i twórczą, z drugiej jednak strony uważają, że wciąż jest zbyt mało rozwinięty technologicznie. (Źródło: www.krakow.pl)
Kamera na krakowskie Podgórze Jeśli szukacie plenerów i wnętrz do nakręcenia filmu, krakowskie Podgórze może być dla Was twórczą niespodzianką. Dzielnica ta zawiera bowiem szereg tematów na film - często romantycznych i sentymentalnych przywodzących na myśl minione epoki i odchodzące już powoli do przeszłości nostalgiczne oblicze starych dzielnic miejskich. Tajemnicze podwórka starego Podgórza, niebezpieczne zbocza Krzemionek, krajobrazy postindustrialne Zabłocia, Bonarki, mistyczny kopiec Kraka, relikty wsi Wola Duchacka, Prokocim, Bieżanów i innych wiosek włączonych do Krakowa, anonimowe potężne blokowiska ze swoim podskórnym nurtem życia. Stare dwory, pałace, parki, wzgórza, forty, miejsca wojennych okrucieństw. Porozumienie Dzielnic „Podgórze Razem” oraz Dom Kultury „Podgórze” ogłaszają konkurs filmowy pt. KAMERA NA KRAKOWSKIE PODGÓRZE! Termin zgłoszenia: 4.12.2009, termin rozstrzygnięcia: 14.12.2009. Szczegółowe informacje na: www.dkpodgorze.krakow.pl
fot. Filip Łyszczek
Foto – rejestrator czyli urządzenie składające się z dwóch kamer, zostało zainstalowane przy placu Wszystkich Świętych. Wykonuje dwa zdjęcia: twarzy kierowcy oraz numeru rejestracyjnego pojazdu wjeżdżającego od ulicy Franciszkańskiej w kierunku Magistratu (odpowiednia tablica informująca o monitorowaniu wjazdu w strefę została umieszczona przy ulicy Franciszkańskiej na wysokości Plant), tylko w przypadku gdy kierujący samochodem nie jest uprawiony do poruszania się w strefie B. Projekt jest częścią unijnego programu Civitas Caravel. W komputerowym systemie kamery stworzona została tzw. „biała lista”, na której znajdują się wszystkie numery rejestracyjne pojazdów uprawnionych do wjazdu w strefę. W praktyce oznacza to, że jeżeli numer rejestracyjny pojazdu znajduje się na liście, to kamera nie wykonuje zdjęcia. W przeciwnym razie, kamera uruchamia się automatycznie, a zapis fotograficzny system przekazuje światłowodem bezpośrednio do operatorów w Oddziale Straży Miejskiej przy ul. Dobrego Pasterza. Tu przeprowadzana jest identyfikacja pojazdu, wstępna weryfikacja numeru rejestracyjnego, po czym numer przetwarzany jest w plik tekstowy i eksportowany do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Po ustaleniu danych osobowych właściciela pojazdu, wszczynane są czynności wyjaśniające w sprawie o popełnienie wykroczenia. Projekt Caravel jest jednym z czterech (Caravel, Succes, Mobilis i Smile) projektów organizowanych w ramach programu unijnego – Civitas II. Civitas Caravel: „Zintegrowana strategia kontroli dostępu w Krakowie”, za swoje główne cele stawia rozszerzenie obszarów o ograniczonej dostępności dla samochodów oraz uporządkowanie kwestii parkowania w ścisłym centrum miasta. Działania mają za zadanie stworzenie warunków dla rozwoju zrównoważonych i bardziej przyjaznych form transportu miejskiego jak: transport zbiorowy, rowerowy i pieszy. Innymi, nie mniej ważnymi celami projektu są również: eliminacja przejazdów tranzytowych samochodem przez obszar Śródmieścia oraz zwiększenia jego atrakcyjności dla niezmotoryzowanych uczestników ruchu i mieszkańców oraz turystów. W unijny projekt Civitas Caravel, mający na celu usprawnienie przejazdu w miastach, zaangażowane były dotąd: Genua, Burgos i Stuttgart. Źródło: www.krakow.pl
...because quality matters lounge magazyn
7
Slowo na pazdziernik
|KAFETERIA| MNIEJ LUB BARDZIEJ POWAŻNIE
P
filmik miesiąca http://www.youtube.com/watch?v=6yIYZRAyqOQ
powered by stanisuaw.blox.pl
Parasol
ierwszy parasol skonstruowano ponad cztery tysiące lat temu. Dowody na istnienie parasola są widoczne w sztuce antycznej i znaleziskach archeologicznych z Egiptu, Syrii, Grecji i Chin. Te antyczne parasole miały pierwotnie chronić przed słońcem. Chińczycy jako pierwsi skonstruowali wodoodporny parasol, chroniący przed deszczem. Pokrywali woskiem i laką papierowe parasole, by możliwe było ich używanie w czasie deszczu. Angielski odpowiednik słowa parasol - umbrella pochodzi z łacińskiego słowa „umbra”, które oznacza cień, zacienienie. Począwszy od XVI w. parasol stał się popularny w Europie, zwłaszcza w jej północnej, deszczowej części. Początkowo był on uznawany za przedmiot odpowiedni tylko dla kobiet. Potem perski podróżnik i pisarz Jonas Hanway (1712-86), niepokazujący się publicznie bez parasola przez przez trzydzieści lat, spopularyzował jego używanie wśród angielskich dżentelmenów do tego stopnia, że parasol zaczęto nazywać od jego nazwiska „Hanway”. Pierwszy sklep z parasolami nazywał się „James Smith i synowie”. Został otwarty w 1830 roku i nadal mieści się przy na ulicy New Oxford 53 w Londynie, w Anglii. Pierwsze parasole europejskie wytwarzano z drewna lub fiszbinu i pokrywano alpaką lub natłuszczonym płótnem. Rzemieślnicy robili wówczas wygięte rączki z twardego drewna takiego jak heban. Było to wówczas dochodowe rzemiosło. W 1852 roku Samuel Fox opracował stalowy stelaż do parasola. Fox otworzył także „Angielską Spółkę Stali” i twierdził, że projekt stelaża powstał, by nie marnowały się pozostałości po stalowych ożebrowaniach damskich gorsetów. Amerykański wynalazca (pochodzenia afrykańskiego), Wiliam C. Carter opatentował stojak na parasole w dniu 8 sierpnia 1885 roku. Kolejna nowością techniczną w produkcji parasoli było skonstruowanie sto lat później automatycznie otwieranej parasolki. 8
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
...because quality matters lounge magazyn
9
| FELIETON |
Z pamiętnika krakowskiego artysty Wrzesień. Koniec wakacji, koniec problemów z dzieciakami tańczącymi na głowach. Nie koniec turystów, bo oni zawsze są. Kiedy robi się zimno zjawiają się ci lepsi, bogatsi. Ci mogący sobie pozwolić na kilkudniowy odpoczynek w inne miesiące niż wakacyjne. Oprócz tego mnóstwo zorganizowanych, azjatyckich wycieczek. Zauważyliście kiedykolwiek, że jak robi się zimno to do Krakowa witają Azjaci? Normalnie mnożą się na naszych oczach, robiąc zdjęcia wszystkiemu co się nie rusza. Jeszcze jakby fotografowali ludzi, to bym rozumiał. Ale nie! Oni wolą robić zdjęcia martwej przyrodzie. Nikt tak nie uwieczni w obiektywie śmietnika, chodnika, czy pomalowanej ściany. Albo rynsztoku. Sztuka, której nawet ja nie rozumiem, a podobno – bo tak powiedział Jędrzej – rozumiem każdą. Odpowiedziałem mu, że tę azjatycką też rozumiem. W końcu jestem prawdziwym artystą, muszę ją rozumieć. Proste rozumowanie, ale nauczył mnie tego mój wieloletni mentor, Kazik. Mówił: Musisz rozumieć sztukę, stary, nawet jak jej nie rozumiesz. Pomyśl sobie, to sztuka, rozumiem ją. I wtedy zrozumiesz. A jak to nie pomoże to się napij, najlepiej dużo. Wtedy wszystko łatwiej pojąć.” Aż chciałoby się dodać Amen bracie. Wrzesień kojarzy mi się z dwoma rzeczami i niestety obie są smutne. Pierwsza z nich to najważniejsze święto zaraz obok moich urodzin. Dzień faceta, dzień chłopaka - jedyny dzień, w którym możemy poczuć się ważni. I jedyny, którego nie świętujemy należycie, bo jak zwykle wypada coś ważniejszego. Czy też macie to uczucie, że wszystkie ważne dla was święta wypadają w miesiącu, w którym już coś się wydarzyło? Ja mam tak ciągle. Nie jestem zwolennikiem świętowania, na to są dni powszednie. Jak mam ochotę się napić, to idę do baru. Żadna filozofia. Ale są dwa miesiące, które należy uczcić. Wrzesień – dzień faceta i Grudzień – moje urodziny. Problem polega na tym, że od dziecka nie mogłem tego robić należycie. W grudniu oprócz mnie pojawiło się już jakieś dziecko i cały świat cieszył się jego narodzinami, strojąc choinkę i śpiewając kolędy. Nie wspominając tego grubasa w czerwonym, który przynosił prezenty. No i urodziny Jarka schodziły na dalszy plan. Myślicie, że ten wesoły gość w czerwonym ma fajnie? Uwierzcie mi, że nie. Przebierałem się za Mikołaja w centrum handlowym. Gówniana robota. Dosłownie. Dzieciaki krzyczą, ciągną za brodę i wymuszają prezenty. Jakbym mógł dałbym im wszystkim rózgi. Albo karabiny maszynowe, niech się powystrzelają wzajemnie. Na szczęście skończyłem już z udawaniem Mikołaja. To poniżej mojej artystycznej godności. Wracając do innych świąt. Chciałoby się uczcić chociaż wrzesień. Dzień chłopaka, cudowne święto. Nawet na okładkach gazet gdzie ciągle występują panie – całkiem ładne, muszę nadmienić – pojawiają się panowie. Ci już tacy ładni nie są, ale jako artysta, umiejący ocenić sztukę, doceniam gest. Przynajmniej próbuję. Ale oczywiście tego cudownego dnia nie możemy wystarczająco uczcić. A dlaczego? Bo kiedyś ktoś sobie w Berlinie wymyślił, że wrzesień to idealny miesiąc na pokaz czołgów. Panowie! Wystawy maszyn wojskowych można urządzać zawsze. Dlaczego nie październik? Albo maj? Czemu akurat wrzesień?! Nie mam pojęcia. Jeszcze okay, zrobili to pierwszego września, 10
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
możnaby pomyśleć, że popłaczemy do piętnastego i damy sobie spokój, żeby trzydziestego cieszyć się należycie z dnia chłopaka. Ale nie! Siedemnastego postanowili urządzić powtórkę z rozrywki i tym razem Moskwa przyszła urządzić własną paradę. Zauważyliście, że Rosjanie są uparci? Amerykanie mieli własną bombę. Fajnie, szczerze się cieszę. No, ale Rosjanie też musieli mieć swoją. I zaczęły się wyścigi. Amerykanie mieli swojego człowieka na księżycu? Mieli. Rosjanie też zaraz musieli. I tak ścigają się do dzisiaj. Cały wrzesień przesiąknięty jest tymi patriotycznymi świętami, uroczystościami, wspomnieniami. Dlatego nie lubię historii. Wcale nie dlatego, że pani Hania się na mnie mściła i stawiała same pały. To też miało swój wydźwięk, ale bez przesady. Chodzi o rozpamiętywanie. Nic tylko pamiętamy. Pamiętamy o powstaniach, o bitwach, o wydarzeniach, które nie mają już żadnego znaczenia. Przynajmniej dla mnie nie mają, bo przeszkadzają mi świętować i pracować. Bo jak tu pracować kiedy wiszą flagi, blokują ulice i robią cuda nie-widy? Bardzo to wszystko uciążliwe. Szczególnie dla takich uczciwych artystów jak ja. Z pracą jednak coraz gorzej. Po ostatnich zawodach miłosnych nie miałem na nic ochoty. Na kilka dni zaszyłem się w mieszkaniu, w ogóle z niego nie wychodząc. Jak taki wyrzutek społeczeństwa. Konponowa… Kontemplo… Cieszyłem się własną samotnością, próbując przekształcić ją w sztukę. Dzięki temu powstała moja rola życia. Przebrałem się za pustkę. Wewnętrzną pustkę każdego człowieka. Idealne przebranie, idealna rola. Stworzona dla mnie. Nikt jeszcze nie przebrał się za pustkę. Ja tego dokonałem. Pomalowałem się cały na czarno, ubrałem czarny golf, czarne spodnie i rękawiczki. I stałem tak. Ludzie mnie mijali, nie wrzucając nic do pudełka, a ja nie ruszałem oczami, nie schylałem się, robiąc teatralne gesty i nie uśmiechałem się. Nie robiłem nic. Bo pustka nie robi nic. A jako prawdziwy artysta muszę być wiarygodny. I uwierzcie mi, byłem. Byłem idealną pustką. Dopóki jakiś dzieciak nie spytał się mamy dlaczego ten diabeł nie ma rogów i ogona. Mały niewdzięcznik. Nieuk. Wybuchnąłem: - Do szkoły, dzieciaku! – krzyknąłem za nim, wystawiając język. – Nie umiesz docenić pustki, to się nie odzywaj! Ale mu dowaliłem. Nie odpowiedział nic. Pewnie się zawstydził. Będzie mi tutaj siedmiolatek głupoty wygadywał. Po dwóch tygodniach musiałem się pogodzić z porażką. Możliwe, że jednak ludzie mieli rację. Nikt nie był w stanie docenić pustki. Tak jakoś wydawała się mało atrakcyjna. Może dlatego, że coraz więcej uczniów wracało ze szkoły, a krajobraz rynku zmieniał się w jeden, wielki pochód plecaków? Uczniowie to zmora, plaga naszego społeczeństwa. Dlatego swoją edukację zakończyłem na poziomie zawodówki. Z której mnie zresztą wyprosili. Naprawiać samochody każdy potrafi, być aktorem już nie. Jedynym wyjściem był powrót do starszych ról i przebrań, ale te przestały mnie interesować. Jasne było, że musiałem znaleźć natchnienie. Postanowiłem poprzyglądać się ludziom, ocenić ich zwyczaje, to jak się zachowują, co im się podoba. Mój mentor zawsze powtarzał: Wywiad środowiskowy to jest to, stary. Musisz robić co jakiś czas wywiady, gusta się zmieniają. Wziąłem jego słowa do serca i razem z Mietkiem, Kaziem, Kubusiem i Jędrzejkiem ruszyliśmy w miasto. Ubraliśmy się ładnie, jak na artystów przystało i postanowiliśmy zrobić to, co teraz jest niezwykle modne. W Metrze był kiedyś o tym artykuł. Nazwano to Klubingiem, albo jakoś tak. Nie pamiętam dokładnie. Zabawa polega na tym, aby chodzić do różnych lokali i często je zmieniać. Z tego co wyczytałem to muszą być modne kluby. Jestem aktorem, będę szczery, znam tylko modne, taneczne kluby. Nasz wybór padł na Kolibę. Wypiliśmy tam piwo, ale szybko postanowiliśmy zmienić miejsce, za mało osób się bawiło. Właściwie to barmanka powiedziała nam, że nie ma w ogóle miejsca do tańczenia. Pierwszy wybór był zły. Szybko jednak się zrehabilitowaliśmy i poszliśmy do Sport Pubu. Bardzo modne miejsce. Tylko za dużo ekranów. Tutaj również powiedzieli, że nie ma miejsca na tańce. Podobnie było w Prowincji, Błędnym Kole i Spokoju.
COOLTURKA //
lounge
Nawet w nowootwartym KFC nikt się nie bawił. - Ty na pewno znasz miejsca gdzie można tańczyć? – zapytał mnie Mietek po kilku nieudanych próbach. - Pewnie, że znam. To był dopiero wstęp. Jeśli chcesz klubingować, to musisz się rozgrzać. Wiesz, wypić jedno piwo, potem drugie i kiedy już poczujesz się klubingowcem, to idziesz do tych prawdziwych tanecznych lokali. Rozumiesz, nie? – odpowiedziałem mu z wyższością w głosie, bo przecież wiadomo, że Mietek dopiero zaczyna się rozeznawać w artystycznym światku. - No ja się już trochę czuję klubingowcem, moglibyśmy poklubingować. – Jędrzej jak zwykle był chętny. - Okay, skoro jesteście gotowi, to ruszamy. Obrałem za cel ulicę Szewską. Słyszałem, że jest tutaj wiele lokali do tańczenia, chociaż sam osobiście żadnego nie znałem. Poza tym można tutaj spotkać wiele osób, które rozdają ulotki ze zniżkami na piwo z wiśniówką. Trzeba korzystać z promocji. Przeszliśmy się Szewską i czekaliśmy aż do nas podejdą, proponując wejście i dając zniżkę. Niestety nikt nie podszedł. Zawróciliśmy i przeszliśmy jeszcze raz. - Czemu chodzimy w kółko? – zapytał Kubuś po sześciu rundkach. - Czekamy na zaproszenia. - Jakie? - Ze zniżkami. - A skąd wiesz, że nam dadzą? - Bo zawsze dają. Nie zadawaj głupich pytań. - Ale nam nie chcą dać… - Bo ich odstraszasz. Wpadłem na pomysł. Skoro nie chcą sami dać, to im to powiemy. Podszedłem do młodej, atrakcyjnej blondynki, która bardzo przypominała mi panią od pierogów. Moje serce zabiło mocniej. Nie, Jarek. Nie zakochuj się, powtarzałem sobie. Podziałało, spojrzałem na nią chłodniejszym wzrokiem. - Mogę zniżkę? – zapytałem, uśmiechając się. - A po co? Bezczelna smarkula! Jak to po co? Bo chcę się pobawić! Poklubingować. - Chcemy iść z kumplami do lokalu. Potańczyć, napić się czegoś… - Z kosmitą? Odwróciłem głowę i dopiero teraz zauważyłem, że Kaziu ma strój kosmity. Niedoświadczony… musiałem mu to wybaczyć. - To przypadek, on się zaraz przebierze. - Sorki, chłopie, ale nie masz szans. Nie jesteś targetem. - Czym? - Targetem. Nie dam ci nic, bo nikt cię nigdzie nie wpuści. Nie ma sensu tracić na ciebie ulotek. - Dzięki! Sam sobie poradzę! – krzyknąłem zdenerwowany i odszedłem. Podszedłem do chłopaków i powiedziałem o co chodzi. Zasmucili się i spuścili głowy. - Nie łamcie się, wpadłem na lepszy pomysł. Tyle, że na Szewskiej jesteśmy spaleni. Chodźmy na Plac Szczepański, coś wam pokażę. Przeszliśmy Szewską do końca, skręcając i odbijając w stronę Placu. Zatrzymaliśmy się przed i wyjawiłem im mój szatański plan. Oprócz Kazia wszyscy byli ubrani w marynarki. Trochę stare, ale to nieważne. Kaziu miał się nie odzywać, to by nic nie dało, a tylko zepsuło wszystko. Miał milczeć i iść za nami. Kazałem Mietkowi chwycić mnie za rękę i iść trochę tanecznym krokiem. Ja zrobiłem podobnie. Przeszliśmy tak Placem i złapało nas pięć osób, wręczając zaproszenia. Po zebraniu wystarczającej ilości zniżek weszliśmy do Atmosfery. Fajny lokal. Tanie piwo. W środku wskazałem na piwo i mówiłem: Yes, yes, yes. Jak się mnie barman o coś spytał, cały czas powtarzałem: Yes, yes, yes. W końcu przestał pytać. Gdy już usiedliśmy Jędrzej zapytał się mnie jak tego dokonaliśmy. On zawsze był słaby w myśleniu. Dlatego ja byłem mózgiem operacji. - Jak to jak? To proste, Jędrzejku. Angielskich gejów wszędzie wpuszczą!
...because quality matters lounge magazyn
11
Atiq Rahimi, fot. z arch KBF
źródło: www.bayerische.staatsoper.de
| COOLTURKA | WYBRANE
I Międzynarodowy Festiwal Literatury im. Josepha Conrada
Werter - teatr
3 - 7 listopada 2009
Premiera 30 pażdziernika 2009 Teatr Stary w Krakowie, www.stary-teatr.krakow.pl
Każdy dzień Festiwalu poświęcony jest innemu zagadnieniu związanemu z literaturą. Jego punktem kulminacyjnym jest spotkanie z wybitnym pisarzem zagranicznym, a także otaczający je kontekst wielorakich imprez towarzyszących. ATIQ RAHIMI, laureat Nagrody Goncourtów, pisarz afgańsko-francuski, będzie gościem czwartego dnia Festiwalu im. Josepha Conrada (6 listopada). Oprócz spotkania z pisarzem, zaplanowano także pokaz filmu, który Rahimi nakręcił na podstawie swojej książki Ziemia i Popioły. Wv tym samym dniu odbędzie się również spotkanie poświęcone osobie i twórczości Brunona Schulza z udziałem Etgara Kereta, Krystiana Lupy, Jerzego Pilcha i Jerzego Radziwiłowicza oraz debata poświęcona literaturze fantastycznej Inny realizm z udziałem: Anny Brzezińskiej, Jacka Dukaja i Łukasza Orbitowskiego. Szczegóły na: www.biurofestiwalowe.pl oraz w Tygodniku Powszechnym
Kulawa Idylla Agnieszki Żelazko - wieczór autorski 29 października 2009, g. 20 - Stalowe Magnolie Wieczór autorski Agnieszki Żelazko promujący debiutancki tomik poetycki pt. Kulawa Idylla. Zbiór kłamstw pozornie powierzchniowych. Wiersze, podzielone na cztery części (Kłamstwa moje, Kłamstwa twoje, Chwilowa idylla, Kłamstwa nasze), kipią od tłumionych, głęboko ukrytych emocji. Autorkę interesują „współczesne” relacje międzyludzkie: kruche, zbudowane na kłamstwie, fałszu, grze pozorów. Relacje, w których coraz mniej miejsca na prawdziwą bliskość i – co najważniejsze – zaufanie. Relacje podszyte aktorstwem. (Czyt. str. 22) 12
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Historia Wertera zaczyna się wtedy, kiedy zmęczenie znowu każe odwrócić wzrok od świata. Kiedy wszystko wokół jest jedynie okrutne. Co zrobić, gdy rzeczywistość wydaje się zaledwie śladem zostawianym przez odpływającą falę? Szukać ukojenia na ruinach natury? Zakochać się? A jeśli wszystko pozostanie obce? Werter to widmo nawiedzające Wahlheim i jego mieszkańców. Przybywa, by po raz kolejny zamienić się w melancholijne zwierzę i zagrać samego siebie. Kim jest upiór zarażony niechęcią wobec świata i dlaczego nie daje nam spokoju? - W Krakowie wydarzeniem będzie premiera „Wertera” według Goethego w reżyserii Michała Borczucha. Borczuch to najmłodsze pokolenie reżyserskie. Na scenie zaistniał niedawno, ale robi rzeczy trudne i interesujące - uważa Maciej Nowak. Ostatnio o artyście było głośno na początku tego roku, gdy w TR Warszawa wystawił kontrowersyjny spektakl „Portret Doriana Graya”. Przedstawienie podzieliło krytykę - jedni uznali Borczucha za młodego geniusza i wschodzącą gwiazdę teatru, inni stwierdzili, że goni za tanią sensacją i nie ma nic do powiedzenia. Jedno jest pewne, dla zaledwie trzydziestoletniego reżysera wystawianie na deskach takich teatrów jak TR i Stary to nobilitacja. (www.e-teatr.pl) Werter, reżyseria: Michał Borczuch, wg powieści J.W. Goethego Cierpienia młodego Wertera Obsada: Iwona BUDNER, Ewa KOLASIŃSKA, Marta OJRZYŃSKA, Małgorzata ZAWADZKA, Bogdan BRZYSKI, Roman GANCARCZYK, Grzegorz GRABOWSKI, Zygmunt JÓZEFCZAK, Krzysztof ZAWADZKI, Krzysztof ZARZECKI.
| COOLTURKA | RETROSPEKCJA
przyg. Bartosz Walat
Muzyczny zamach terrorystyczny w klubie Studio 11 września w klubie Studio doszło do detonacji gitarowej energii i ciętych słów komentujących naszą rzeczywistość. Wszystko za sprawą występu grupy Kazik na Żywo, która po kilku latach nieobecności wróciła na pole bitwy polskiego rynku muzycznego. Jako support wystąpiła nowohucka grupa Wu-Hae. Nie warto już rozprawiać, jak wielką osobowością jest Staszewski, bo w tym temacie powiedziano już wszystko. W sumie nikogo nie dziwi, że kolejne wydarzenie z jego udziałem przyciągnęło mnóstwo osób. Jak zwykle pojawiły się trzy pokolenia. Studio oszalało. Kazik się rozebrał. Sam jednak nie wiem, co sprawia, że pomimo przewidywalności, wydarzenie można uznać za fenomen. Nawet Litza brzmiał, jak całe Acid Drinkers, a na końcu sam zasiadł za perkusją. Szoku w poincie nie będzie, ale wydaje się, że wszystko za sprawą tego, że on naprawdę potrafi robić to co chce bez względu na panującą modę. - Kuba Wojewódzki rozjechałby mnie błyskawicznie, ja się do takich programów nie nadaję, aczkolwiek prosił mnie bardzo wiele razy a nawet kusił, że będę znał pytania przed programem! To byłyby zbyt duże różnice tempa... Ja jestem mało błyskotliwy i powolny, a jego głównym patentem jest szybkość - stwierdził kiedyś Kazik Staszewski. Za mało o KNŻ? KNŻ bez tekstów i charyzmy Kazika Staszewskiego grałby po prostu poprawnego rocka, a tymczasem mamy do czynienia z traktowaniem koncertów, jak obowiązkowego wyjazdu do Mekki... czyli poprzeczka nie do przebicia i generalnie SZAŁ.
AntyRadio porywalo w Krakowie AntyRadio przeprowadziło w Krakowie nową kampanię reklamową. Tym razem słuchacze mogli liczyć na spektakularne porwanie. - Uwaga, uwaga, w każdy piątek krakowskie AntyRadio porywa tych, którzy manifestują jego charakter. Pojawcie się w wyznaczonym miejscu, a możecie liczyć na zasadzkę - wykrzykiwała przez megafon ekipa AntyRadia, która codziennie przemieszczała się po Krakowie złowrogim wozem opancerzonym. - Porywaliśmy tylko w piątki, ale zabawa była rozbudowana. Na początku musieliśmy nastraszyć. Tylko odważni słuchacze wygrywali atrakcyjne nagrody. - komentuje akcję Robert Jastrzębski, prezenter stacji. - To kolejna prowokacja, na jaką nie może sobie pozwolić żadne medium oprócz nas. Jesteśmy rockowo bezkompromisowi i nasi słuchacze oczekują takich sytuacji - dodaje. Do porwań dochodziło między innymi na przeciwko Teatru Bagatela, gdzie parę minut przed szesnastą podjechał masywny Hummer z uzbrojonymi ochroniarzami, którzy bez większego namysłu rzucili się na słuchaczy manifestujących transparentem swoją wolę. - Złapana osoba została publicznie przesłuchana, skuta kajdankami i wywieziona do siedziby radia, gdzie na żywo musiała odpowiadać na pytania prezentera. Podczas samego zatrzymania też odbywała się bezpośrednia relacja na antenę, gdyż w Hummerze podróżowali także radiowi wysłannicy - wyjaśnia Jastrzębski. AntyRadiowa akcja udowodniła, że można uniknąć trywialności podczas kampani reklamowych. Wystarczy pomysł, pasja i odwaga by nie pozwolić na nudę na antenie najlepiej rockującej stacji w naszym mieście.
www.antyradio.pl
Psychodancing Malenczuka - Psychodancing to całkowicie faszystowski band oparty o hierarchię. Każdy wykonuje to co do niego należy i nie ma równych stawek – stwierdził kiedyś Maleńczuk pytany przeze mnie o specyfikę jego psychoprojektu. Podczas Jesieni Kurdwanowa dowiódł, że Psychodancing przyciąga ludzi, którzy chcą zobaczyć TEGO Maleńczuka. Nie mieliśmy więc do czynienia z artystycznym popisem – nie da się jednak ukryć, że w obecnych czasach wytworzenie dystansu do sławy wydaje się być bardziej wyrafinowane i potrzebne. No i grał Maleńczuk ballady, oj grał. Nie zabrakło hitów: Wakacje z blondynką, Bo to się zwykle tak zaczyna i Płonąca stodoła. Wydarzenie Jesień - Kurdwanów ‘09 przyciągnęło emerytów, rencistów, matki z dziećmi, przedstawicieli wszystkich pobliskich szkół i całą rzeszę gremium, które równie dobrze mogłoby wybrać się na koncert Bajmu. Cóż, Festyn. Bohater zamieszania postarał się odnaleźć w klimacie wygłaszając słowa: Ja nazywam się Michał Wiśniewski. Niżej ode mnie są tylko ceny w Tesco oraz: Zrobię Wam tu Jesień Kurdwanowa. (Wchodząc w głąb interpretacji warto dodać, że druga riposta odnosi się w prostej linii do cytatu z filmu Pulp Fiction, który brzmi: Zrobię ci z dupy jesień średniowiecza!) Nic dodać, nic ująć! Na szczęście powszechnie wiadomo, że kariera to jedno, a ambitne muzykowanie i dusza artysty nadal są w przypadku Pana Maleńczuka niezachwiane. - Obecnie przebywam w Krakowie od strony sceny. Jeżeli jestem tu prywatnie to przychodzę do Alchemii, gdzie gra Peter Brötzmann...Byłeś na tym koncercie? Widziałeś ile było ludzi? Powiem tak: jeżeli nadal w takim średnim miasteczku jak Kraków znajdzie się dwieście osób, które tak jak my wiedzą, kto to Peter Brotzmann, to nie jest źle! – skwitował w wywiadzie Maleńczuk pytany, czy klimat Krakowa nie jest przypadkiem mitem.
fot. Kachna // www.malenczuk.art.pl
...because quality matters lounge magazyn
13
| COOLTURKA | MUZYKA
źródło: www.oszibarack.pl
Jesteśmy wyobcowani, bo robimy swoje Bartosz Walat w rozmowie z Agimem Dżeljilji, producentem i muzykiem wrocławskiej grupy Oszibarack. Główne Wasze powiązania koncertowe z naszym miastem to chyba Dworzec Główny w Krakowie, który rok temu został zbombardowany falą wszechstronnych dźwięków, jaką zaprezentowaliście na koncercie w ramach festiwalu OFF Camera. Granie w tamtym miejscu dodało dodatkowych wrażeń? - Szczerze mówiąc, podczas grania nie zastanawiam się nad scenerią, choć nie da się ukryć, że wtedy było dość specyficznie. Pierwszy raz występowałem na dworcu. Zazwyczaj staram się jednak skupiać tylko na kontakcie z publicznością - w mojej opinii wszystko poza tym jest nieistotne. Minęło już pięć lat od debiutu formacji Öszibarack. Dużo się zmieniło przez ten czas? - Płyta Moshi Moshi powstała dla zabawy. Jej głównym zadaniem było łamanie wszelkich form i dobra zabawa z konwencjami. Na ostatniej produkcji Plim Plum Plam zawarliśmy materiał, który wynika już z naszego doświadczenia koncertowego i dojrzałości. Dość długo zwlekaliśmy z wydaniem tego album, bo zależało nam, by nie powielał form. Nie da się ukryć, że koncepcja muzyczna z debiutanckiej płyty ograniczała nas podczas występów na żywo. To była muzyka studyjna, a zespół ma duży potencjał i chcieliśmy stworzyć materiał o dużej energii. To jest też przyczyną rozszerzenia składu o sekcję dętą. Osobiście także zmieniłem charakter swojej pracy. W ostatnim czasie działałem jako producent przy płycie grupy NOT, eksperymentalnie wziąłem także udział przy projekcie grupy Hurt. Takie doświadczenie wiele uczą.
Podczas koncertów zawsze udowadniacie, że siła Waszej muzyki jest nieobliczalna. Może czas wydać płytę live? - Wydaje mi się, że jesteśmy zbyt młodym zespołem i nie odważyłbym się obecnie na taki krok. Płyty live to kulminacja dokonań, energii, improwizacji i doświadczenia. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Możliwe jednak, że w listopadzie ukaże się dvd, będące zapisem koncertu. Wszystko zależy od technicznych spraw, ale TVP Kultura jest zainteresowana takim projektem. Generalnie myślimy jednak nad kolejnym studyjnym albumem. Na koncertach pojawiają się koncepcje, które z biegiem czasu na pewno przerodzą się w nowy materiał. Jeżeli chodzi o nowe publikacje, to dzięki umowie z EMI wypuszczamy na węgierski rynek nasze Plim Plum Plam. Możliwe, że płyta ukaże się także w Czechach. Od pewnego czasu jesteście sztandarowym zespołem, który eksperymentuje i stara się wyznaczać nowe trendy. Na polskiej scenie muzycznej nie ma zbyt wiele takich grup. Nie czujecie się wyobcowani? - Jesteśmy wyobcowani, bo robimy swoje. Nie uważam, że jest to uwarunkowane rynkiem muzycznym. Co prawda jesteśmy z Wrocławia i daleko nam do Warszawy, gdzie zespoły rozwijają się na innych zasadach. Ale z drugiej strony, to u nas wyrosła niezależna scena elektroniczna. Mamy silną pozycję, bo we Wrocławiu powstał Kanał Audytywny, Husky czy Skalpel. Co prawda ostatnio wszystko przycichło i nie ma klimatu „bohemy”, ale wciąż powstaje wiele konstruktywnych pomysłów.
Ö
szibarack to wrocławski zespół muzyczny, którego stylistyka stanowi połączenie alternatywnej elektroniki oraz popu i tanecznych brzmień. Nagrywają dla wytwórni 2-47 Records. Wokalistka zespołu - DJ Patrisia, jest także wokalistką zespołu Husky. Nazwa Öszibarack oznacza po węgiersku „brzoskwinię”. www.oszibarack.pl
Smiałek www.myspace.com/smialek
źródło: www.myspace.com/smialek
14
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Śmiałek to alternatywny zespół rockowy założony w Krakowie w 2005 roku przez aktora i wokalistę Karola Śmiałka oraz autora tekstów i kompozytora Pawła Szarka. Śmiałek skutecznie wymyka się dookreśleniom i etykietom gatunkowym, pozostając przy utworzonej na potrzeby własne definicji - Rock Berlin Kabarett Theater. Bywa nazywany również „industrial kabarett” lub „electro rock kabarett”. W koncertach zespołu, zakorzenionych w tradycji obscenicznego, berlińskiego kabaretu lat trzydziestych, przeplatają się elementy teatru, fetish performance’u, ale przede wszystkim współczesnej rewii klubowej, inspirowanej dokonaniami europejskich
| COOLTURKA | MUZYKA
Z o muzyce... W związku z wydaniem debiutanckiej płyty, spotkałem się z krakowską grupą The 30th of July. Przybraliście już pozy do konfrontacji z dziennikarzem? Tobiasz: Przede wszystkim jesteśmy naturalni, nie mamy wystudiowanych póz i zachowań. Jesteśmy rockmenami, więc możemy sobie pozwolić na taką toporność (śmiech). Każdy z nas współpracuje także z innymi zespołami. Mamy trochę doświadczenia. Akurat 30th of July jest naszym koleżeńskim kolektywem, gdzie gramy dla przyjemności. Zespół powstał 30 lipca? Tobiasz: Nie. Pierwsze próby odbyły się jakiejś zimy. Oczywiście każdą nazwę można rozpatrywać na wiele sposobów. W tym przypadku zapewne można by znaleźć wiele powiązań historycznych, ale naprawdę nic nie mieliśmy na myśli. To była jakaś zimowa nostalgia za latem. To dobrze, że każdy może nadać jej sens. Rozumiem, że jako młoda krew nie chcecie się upychać w jakąś szufladę stylistyczną? Tobiasz: Dokładnie. Wywodzimy się ze sceny hardcore, ale obecnie odcięliśmy się od stereotypów. Nawet hardcore jest dla nas filozofią życia i wolnością, a nie szufladą. Albin: Obecnie współpracujemy z muzykami, którzy ubogacają nas dźwiękami saksofonu i bongosów. Zależy nam, by stali się pełnoprawnymi członkami kapeli. Bardzo zależy nam na kulturowym wymieszaniu stylistyk. Może wiolonczela, trąbki... Tobiasz: Każdy w zespole dość mocno inspiruje się muzyką dalekiego wschodu, dlatego jesteśmy otwarci na takie doświadczenia. Planujemy także śpiewać w językach orientalnych. Pomysłów jest wiele. Spotykamy się przy okazji pierwszej płyty? Tobiasz: Nie do końca. Mamy już za sobą pierwsze nagrania i dema. Albin: Choć generalnie traktujemy tę płytę jak debiut. To są trzy lata ciężkiej pracy, które skumulowały się w dwunastu utworach. Obecnie płyta wchodzi do sklepów. Tobiasz: Nadszedł chyba moment, w którym nazbieraliśmy wokół siebie tylu przyjaźnie nastawionych ludzi, że wydanie płyty było samą przyjemnością. A na jakie zainteresowanie natrafiacie? Tobiasz: Jest bardzo mobilizująco. Spotykamy się z pozytywnymi recenzjami. To wszystko wynik specyficznego klimatu wśród muzyków. Albin: Zawsze jest problem, by dopasować ze sobą pięć różnych osób, które mają stworzyć coś wspólnego. Nam się to w końcu udało. Tobiasz: I to z bardzo dobrym rezultatem. Każdy wniósł w ten projekt siebie i dzięki temu jesteśmy różnorodni i nie nudni.Inspiracji jest wiele. Utożsamiacie się ze sceną krakowską? Tobiasz: Tak. Gramy z tutejszymi zespołami i mamy wielu znajomych. Nie da się jednak ukryć, że jak na każdej scenie, są różne podziały i zgrzyty. Na pewno są w Krakowie tacy artyści, którzy nas inspirują, których podziwiamy i koło których chcielibyśmy kiedyś stanąć. Ja myślę w tej chwili o Tomaszu Stańko. Macie zamiar wybić się ponad ten krąg? Tobiasz: Na pewno spróbujemy. Mamy duże ambicje. Albin: Głównie myślimy o Ameryce, gdzie realia rynku muzycznego są inne. Płytę, o której tu mówimy, rozesłaliśmy już do różnych wytwórni zagranicznych na całym świecie. Zamierzamy też rozesłać ją po Azji. Kierujecie się w tworzeniu panującymi trendami zagranicznymi?
foto: Łukasz Malinowski
Tobiasz: Nie. To jest muzyka, jakiej sami chcielibyśmy słuchać. Albin: Wcześniej graliśmy dość brutalną muzykę. Obecnie zmieniliśmy wiele. Tobiasz: W tym miejscu pozdrowienia dla naszych fanów, którzy mogli się od nas odwrócić, a tymczasem kibicują nam wytrwale. Przede wszystkim jednak robimy swoje. Jak rozumiecie pojęcie niezależności? Tobiasz: Możliwość robienia tego, na co ma się ochotę. Albin: Przede wszystkim chcemy uniknąć sytuacji, w której ktoś nami będzie dyrygował. Do tej pory sami tworzymy aranże i nie mamy zamiaru zmieniać tego przyzwyczajenia. Tobiasz: To my decydujemy o długości utworu, o wyborze singla, wyglądzie okładki. Nawet wybieramy media, w których chcemy się promować. A jak wygląda sprawa w wytwórniach niezależnych. Tam rzeczywiście nie narzucają warunków? Tobiasz: Oczywiście jest różnie. Choć naprawdę istnieje wiele miejsc, gdzie liczy się muzyka, a nie pieniądze. Jest o wiele lepiej niż kilkanaście lat temu. Młode zespoły zaczynają przejmować rynek. Według mnie szykuje się rewolucja. Albin: W wytwórniach niezależnych chodzi o muzykę, a w wytwórniach komercyjnych chodzi o pieniądze. Taka jest różnica. Tobiasz: Polska to dziwny kraj, bo nasze kapele, które są znane na świecie, u nas są zepchnięte do niszy. Cracow Klezmer Band na przykład, albo Kapela Ze Wsi Warszawa... Albin: No tak, a z drugiej strony karierę zrobiła grupa Łzy, która jest w bardzo małej wytwórni. Czasem nie ma reguły. Na ile w takim razie potrzeba szczęścia? Tobiasz: Najważniejsza jest praca. Pieniądze są konieczne, ale bez pracy niczego nie osiągniesz. A szczęście? Przydałoby się (śmiech) Jest ktoś w tej stolicy polskiej kultury, kto pomaga młodym twórcom w tej pracy? Tobiasz: Niestety, nie ma. W naszym kraju pomaga się ludziom, którzy już robią karierę i świetnie dają sobie radę. Młodzi i nieznani nie są interesującym towarem.
Rozmawiał: Bartosz Walat
The 30th of July - Narodził się w lutym 2006 roku,
dadaistów w ub. wieku. Każda koncertowa produkcja zespołu to nieprzewidywalne show - hybryda hałasu i liryki, retro i nowoczesności. Zespół Śmiałek to cztery elementy: głos, bas, perkusja i fortepian + programming. Każdemu koncertowi towarzyszą nieodmiennie tzw. fantomy - brygada performerów, wprowadzających element chaosu i zakłócających przestrzeń koncertu. Ich zachowania regulowane są wyłącznie przez elementarne wytyczne scenariusza i granice ich własnej wyobraźni. Muzyka zespołu Śmiałek łączy cechy przedwojennej kabaretowej muzyki europejskiej, z ciężkimi brzmieniami rockowymi oraz elementami industrialu, jazzu, electro oraz piosenki aktorskiej.
kiedy to pięciu niezależnych muzyków z polskich kręgów metal/hardcore’owych zebrało się po raz pierwszy aby tchnąć życie w ten nowy, przełomowy projekt. Zespół kategoryzuje swą muzykę jako space rock, który można określić jako specyficzną mieszankę stonera, rocka eksperymentalnego i progresywnego, z brzmiącymi gdzieniegdzie nutami metalowymi czy hardcore’owymi. Zespół czerpie jednak inspiracje z niemal wszystkich gatunków muzycznych, eksperymentując z nieschematycznymi utworami i poszukując nowych brzmień. „Trzydziestki” wyrobiły już sobie konkretną markę na lokalnej scenie, koncertując z dużą częstotliwością, oraz supportując szerzej znane zespoły z całej Polski. Jeden z utworów zespołu został użyty w ścieżce dźwiękowej do filmu skateboard’owego Emerica the gold rookie finals. ...because quality matters lounge magazyn
15
fot.: Björn Giesbrecht
| COOLTURKA | KONCERTY
ARCHIVE 15.10 - Klub Studio 15 października w krakowskim klubie Studio wystąpi grupa Archive. Ta niezwykle popularna w naszym kraju brytyjska formacja zagra w Polsce dwa koncerty. Dzień po krakowskim wydarzeniu Archive pojawi się w warszawskiej Stodole. Występy będą związane z promocją najnowszego krążka grupy Controlling Crowds, który ukazał się w Polsce 30 marca bieżącego roku. Album został uznany za szczytowe osiągnięcie zespołu. Muzyka Archive, będąca wypadkową dokonań takich grup jak Pink Floyd oraz Radiohead, zachwyciła po raz kolejny tak słuchaczy, jak i krytyków. Zespół powstał w 1994 roku w Londynie. Założyli go Darius Keeler i Danny Griffiths. Brytyjska formacja należy do grup, których twórczość skutecznie wymyka się wszelkim próbom zaszufladkowania. W 1996 roku zespół (razem z wokalistką Royą Arab i raperem Rosko Johnem) wydał swój pierwszy album – Londinium. Płyta była mieszanką trip-hopu w stylu Massive Attack, alternatywnego rocka i rapu. Zespół rozpadł się w tym samym roku, jednak w 1997 Darius i Danny reaktywowali Archive, tym razem z wokalistką Suzanne Wooder i wydali swój drugi album – Take My Head. Utwór “Again” z albumu “You All Look The Same To Me” (2002) przez wiele tygodni utrzymywał się na pierwszym miejscu listy przebojów radiowej Trójki, a na liście Marka Niedźwieckiego gościł aż 70 tygodni. W jednym z Trójkowych topów wszech czasów uplasował się na siódmym miejscu, przedzielając dwa klasyczne nagrania Pink Floyd. W 2006 ukazał się album Lights podkreślający progresywny kierunek, w którym podążali muzycy Archive. Kontynuacją tej drogi jest album Controlling Crowds, promowany podczas trasy koncertowej, w ramach której Archive przyjadą do Polski. Bilety w cenie 100 zł przedsprzedaż / 110 zł w dniu koncertu dostępne w sieciach www.ticketpro.pl, www.eventim.pl oraz www.shortcut.pl Więcej na: www.fabrykaproductions.com
I AM X
17.10 - Klub Studio
Zespół Chrisa Cornera, znanego także ze Sneaker Pimps, doceniany jest za niezwykle żywiołowe występy, co powinno potwierdzić się podczas jesiennej krótkiej trasy po Polsce! Nazwa projektu jest nawiązaniem do tytułu pierwszej płyty Sneaker Pimps Becoming X. I AM X jak dotąd ma na swoim koncie trzy studyjne krążki: zainspirowany elektronicznymi dźwiękami lat 80ych Kiss And Swallow (2004), nieco bardziej gitarowy Alternative (2006) oraz najnowszy Kingdom Of Welcome Addiction (2009) z gościnnym udziałem między innymi znakomitej wokalistki Imogen Heap – wszystkie wydawnictwa spotkały się z niezwykle ciepłym przyjęciem krytyki. W 2008 roku ukazał się album Live In Warsaw będący zapisem występu I AM X w radiowej Trójce. Formacja I AM X była gwiazdą tegorocznego Festiwalu w Jarocinie – występ grupy Chrisa Cornera został zgodnie uznany przez widzów oraz dziennikarzy za jedno z najważniejszych wydarzeń imprezy! Debiutancki album IAMX, zatytułowany Kiss and Swallow ukazał się w lipcu 2004 roku. Krążek śmiało można jednak uznać za kontynuację ostatniego wydawnictwa macierzystego zespołu Cornera (Bloodsport z 2002 roku) – muzyka ma z nim wiele punktów stycznych, choć bardziej zdecydowanie poszła w stronę elektro (za znakomity przykład może posłużyć Skin Vision i Your Joy Is My Low) niemal zapominając o swoich triphopowych korzeniach, pod które można podciągnąć I Like Pretending. Drugi album, The Alternative został wydany w roku 2006. Stylistycznie zbliżony jest do poprzedniego; wyróżnić można jednak położenie większego nacisku na gitarę; płyta jest też nieco bardziej popowa. Trzeci album Kingdom Of Welcome Addiction z gościnnym udziałem między innymi znakomitej wokalistki Imogen Heap ukazał się w 2009 rooku. W 2008 roku premierę miał album Live In Warsaw będący zapisem występu I AM X w radiowej Trójce. 17.10.2009 – Kraków, Klub Rotunda, ul. Oleandry 1, godz. 20:00 Bilety dostępne w sieciach Ticketpro.pl, Eventim.pl, Shortcut.pl.
16
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Więcej na: www.fabrykaproductions.com
...because quality matters lounge magazyn
17
| COOLTURKA | KRAKOWSKA SCENA ROCKOWA
Zostań gwiazdą, zagraj w Lizard King i wygraj tour po 5 miastach! Masz zespół i tworzysz muzykę? Nie masz kontaktów, ale wierzysz, że już czas by zaprezentować się szerszej publiczności?
Weź udział w projekcie promującym nowe zespoły! Krakowski klub Lizard King wraz z partnerami chce pomóc Twojej karierze. Szukamy młodych, ambitnych, zdolnych i odważnych.
PAŹDZIERNIKW LIZARDZIE
Brzmi interesująco? Zarejestruj się! .... a wtedy: - Antyradio opowie o Tobie słuchaczom - Muzzo.pl wypromuje Twój muzyczny profil - Interia.pl napisze o Tobie w serwisach muzycznych - Lounge Magazyn odkryje Twój talent na łamach magazynu - MiastoMuzyki.pl znajdzie dla Ciebie miejsce w internecie
Już czujesz się jak gwiazda? Olśnij nas swoim talentem a znajdziesz się w dziesiątce szczęśliwych wybrańców. Zaproś swoich znajomych, zagraj przed nimi na kultowej scenie „krakowskiego jaszczura” i wygraj: - sponsorowany tour po 5 miastach Polski (Łódz, Poznań, Bydgoszcz, Toruń, Kraków) - koncert przed gwiazdą krajowej sceny muzycznej
Daj sobie szansę, nie pękaj ! Dowiedz się od najlepszych czy jesteś na tyle dobry by być gwiazdą.W jury zasiadają eksperci muzyczni Lizard King, Muzzo.pl, Interia.pl, Antyradio, Lounge oraz MiastoMuzyki.pl.
15. 10 -VOOVOO
22. 10 - BRACIA
Zapoznaj się z regulaminem konkursu i już dziś zgłoś swój udział!
www.lizardking.muzzo.pl PARTNERZY KONKURSU:
...bo jakość ma znaczenie
18
lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Do zgarnięcia dwa podwójne zaproszenia na oba koncerty! Szczegóły str. 5
fot. Zosia Zija // www.myspace.com/leszekmozdzer
codziennie muzyka na żywo!
29.10.2009
Filharmonia Krakowska im. Karola Szymanowskiego
LUTOSPHERE Leszek Możdżer, Andrzej Bauer, m. bunio. s
Koncert w ramach obchodów 15 rocznicy śmierci Witolda Lutosławskiego. Gościem specjalnym koncertu będzie przyjaciel zmarłego kompozytora - Krzysztof Zanussi. Pierwsza część koncertu ilustrowana fragmentami filmu o W. Lutosławskim i anegdotami reżysera. Andrzej Bauer, pianista Leszek Możdżer i muzyk wywodzący się z nurtu twórczości DJ - m.bunio.s spotkali się, aby podczas jednego wieczoru wykonać własne utwory inspirowane muzyką Witolda Lutosławskiego. W efekcie powstał zwarty i komunikatywny program zawierający jednak (obok elementów jazzu, improwizacji, DJ) klasyczne elementy muzyki współczesnej. W ten sposób składany jest hołd Witoldowi Lutosławskiemu, którego imieniem został ogłoszony przez Sejm RP rok 2004. LUTOSPHERE to projekt trzech artystów z trzech różnych muzycznych światów. Platformą do ich spotkania stała się muzyka Witolda Lutosławskiego, artysty bezkompromisowego, twórcy własnego, muzycznego języka. Czy udana współpraca jazzmana - improwizatora, klasyka-wirtuoza i didżeja - awangardzisty jest w ogóle możliwa? Czy ludzie o tak różnych artystycznych doświadczeniach są w stanie się porozumieć? Jak pogodzić perfekcję klasycznego wykonawstwa z nieobliczalnością jazzowej improwizacji? Jak połączyć wyrafinowanie brzmienia akustycznych instrumentów z nieustępliwością elektronicznego pulsu? Jak wreszcie przyodziać w to wszystko muzykę Witolda Lutosławskiego? Spotkanie artystów o tak różnych stylistycznych rodowodach, odmiennych nawykach i twórczych doświadczeniach może zaowocować powstaniem muzyki o oryginalnym, nowym brzmieniu. LUTOSPHERE to próba stworzenia nowej muzycznej jakości, w której Możdżer, Bunio i Bauer wykazują się dużą elastycznością i sporym dystansem do swoich dotychczasowych dokonań. Zniekształcona elektronicznie wiolonczela, przepuszczona przez heavy-metalowy fuzz, Możdżer improwizujący na sześciu dźwiękach (w wariacji Sacherowskiej), Bunio pieczołowicie realizujący niesymetryczne rytmiczne podziały wyciągnięte z partytur Lutosławskiego, a nad tym wszystkim pocięty na sample głos kompozytora mówiący te słowa: To co było wczoraj jest złe! Tylko to, co jest dzisiaj może być dobre! Zaś gdy dobre będzie to, co będzie jutro - to co jest dzisiaj dobre będzie już złe. Zapowiada się gorący, kontrowersyjny wieczór. (Leszek Możdżer/Justyna Rekść-Raubo)
Pazdziernik / October 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
czw pt sob nd pon wt śr czw pt sob nd pon wt śr czw pt sob nd pon wt śr czw pt sob nd pon wt śr czw pt sob
FREE NOTE TRIO MIDNIGHT EXPRESS IMPREZA ZAMKNIĘTA KAJA KARAPLIOS I ALA ZHERNOWA DAMIAN SUROW I MAGDA KOTULA MAŁGOSIA MARCZAK TRIO BLUE TRANSFER I MONIKA WOŁOWCZYK FREE NOTE TRIO ASPIRIN FREE LATAJĄCE TALERZE MAJA TOMASZEWSKA DUET KAROLINA LESZKO I ALEX SITO ALINA RADZIWANOWSKA TRIO BLUE TRANSFER I MONIKA WOŁOWCZYK FREE NOTE TRIO DETOX FUN - FIRE MARYSIA POHORECKA I GRZEGORZ GRYBOŚ ELOKWENCJA MAGDA KASPRZYK TRIO BLUE TRANSFER I MONIKA WOŁOWCZYK FREE NOTE TRIO FRESH BACK KAJA’S BAND KAROLINA SUMOWSKA DUET ELOKWENCJA GOSIA MARKOWSKA TRIO BLUE TRANSFER I MONIKA WOŁOWCZYK FREE NOTE TRIO LATAJĄCE TALERZE MOJITO
...because quality matters lounge magazyn
19
| COOLTURKA | WYWIAD
Na przestrzeni ostatnich lat pojawili się twórcy, którzy dzięki specyfice swych wizji przyczynili się do nadania bezwzględnie jaskrawego charakteru polskiej sztuce. Głównym przedstawicielem nurtu przewartościowań jest Sławomir Shuty. Artysta pochodzący z Nowej Huty, głównym tłem swych działań uczynił właśnie jej specyfikę. Warto przyjrzeć się jak kilka lat po debiucie odnajduję się w tandetnych czasach polskich bzdurności. W przeróżnych publikacjach na Twój temat można dostrzec jak środowisko dziennikarskie prześciga się w przypisywaniu Tobie rozmaitych profesji. Czym tak naprawdę zajmuje się Sławomir Shuty? - Zajmuję się różnymi rzeczami. W wyniku tego, że bywam w różnych miejscach i uczestniczę w wielu projektach odpowiedź nie jest prosta. Generalnie skupiam się na szeroko rozumianym wyrażaniu siebie poprzez sztukę. Początkowo dotyczyło to jedynie literatury, obecnie trudnię się zarówno filmem jak i malarstwem.
Znajdujesz na to wszystko czas? - Malowanie jest dla mnie czynnością relaksacyjną. Wcale nie uważam, że należy tworzyć ponadczasowe dzieła o olbrzymiej randze, by nasz czas nie był zmarnowany. Gdy poświęcasz się tej formie ekspresji przenosisz się do całkiem innego świata, co w obecnych czasach jest raczej bezcenne. Osobiście tworzenie sprawia mi ogromną przyjemność, a dzięki temu, że utrzymuję się z pisania mogę sobie pozwolić nas wszechstronne twórcze gospodarowanie wolnych chwil.
To twórcze ewoluowanie wynika ze spontaniczności czy po prostu w obecnych realiach konieczne jest poszukiwanie szerokiego spektrum odbiorców? - Przyznam, że interesuje mnie wiele aspektów twórczej działalności. Od zawsze robiłem zdjęcia, których projekcje od pewnego czasu zacząłem ubogacać muzyką, tworząc w rezultacie artystyczny slajd show. Te komiksy fotograficzne stały się właściwie początkiem myślenia o filmie, który praktycznie bazuje na tym samym zmyśle twórczym. W dodatku obracam się w środowisku osób związanych z filmem. Na początku traktowaliśmy swoją działalność amatorsko, jednak z czasem, gdy pojawiły się możliwości i zainteresowanie odbiorców stale realizujemy nowe projekty. Nie ukrywam, że naszym marzeniem jest stworzenie pełnometrażowego filmu fabularnego.
Komfort, który pozwala Ci swobodnie kreować własną inicjatywą zawdzięczasz swoim dotychczasowych osiągnięciom. Jak wielki wpływ w Twoim życiu miało szczęście? - Zainteresowanie moją osobą otworzyło przede mną wiele możliwości. Nie nazwałbym jednak tego szczęściem. Co prawda, obecnie jest wiele osób zajmujących się pisarstwem i rzeczywiście by zaistnieć należy pojawić się w konkretnym miejscu o odpowiedniej porze.
20 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Czy w czasach medialnych i korporacyjnych wpływów można być niezależnym twórcą? - Zdecydowanie tak. Nikt nie narzuca mi tematów. Wyjątkami mogą być publikacje w gazetach, które zazwyczaj są wynikiem
| COOLTURKA | WYWIAD
poruszania jakiegoś skonkretyzowanego problemu, ale również w tym przypadku zawartość merytoryczna jest całkowicie zależna wyłącznie ode mnie. Generalnie jestem całkowicie autonomiczny i nikt nie wymaga bym na przykład wyreżyserował komedie romantyczną. ...zawdzięczasz to postawie anty? - Wiesz, ja nigdy nie uważałem się za anty ani też pro. Od początku swej działalności po prostu realizowałem swoje pomysły. Ale przyznasz, że w odbiorze krytyków powieść Zwał jest przełomowa i w odróżnieniu od wcześniejszych publikacji nie została okrzyknięta mianem ‘anty-ksiązki’ - To prawda. Osobiście jednak uważam, że to miano powinno być przede wszystkim utożsamiane z Bełkotem, który już z założenia miał przeczyć powszechnym konwencjom. W związku z obraną tematyką i formą, odbiór tej książki może być z definicji skierowany tylko do wąskiego grona czytelników, poszukujących literackich eksperymentów. Tak samo zresztą jest z przypadku Produktu Polskiego. Realia rynku sprawiają, że do masowej projekcji nadają się tylko artykuły masowego użytku. W uzasadnieniu jakie zostało wygłoszone przed wręczeniem Ci Paszportu Polityki za powieść Zwał, padają słowa: „za literacki słuch, za pasję i odwagę w portretowaniu polskiej rzeczywistości”. Dużo potrzeba odwagi? - Ja myślę, że to żadna odwaga <śmiech>. Zdziwiłem się w ogóle, że całe to zdarzenie wywołało tak powszechne zamieszanie. To chyba świadczy o tym, że Polska jest jeszcze totalnym zaściankiem i nikt tak naprawdę nie zna światowej literatury, ani jakichkolwiek publikacji jakie mają miejsce na tamtejszych rynkach wydawniczych. Czy ta sama sytuacja ma miejsce w środowisku filmowym? - Jest gorzej. Choćby pod względem tematów środowisko to jest kilka lat za obecnym stanem literatury. To co w telewizji jest prezentowane jako polskie kino to wynaturzona tandeta. Gdy widzę jak przedstawia się obecnie policję to nie potrafię zrozumieć jak po kilkudziesięciu latach od ekranizacji Rozmowy Francisa Coppoli, można sięgać po tak strywializowany obraz. Przecież wystarczy tylko trochę inwencji, by móc stworzyć coś naprawdę interesującego. Ewidentnie młoda literatura jest o wiele bardziej autentyczna i wszechstronna niż kino, które ogranicza się do narzekań i frustracji. Może przyczyniła się do tego obecność takich instytucji jak bruLion, Lampa i Iskra Boża, Ha!art., które już od wielu lat przyczyniają się do kreowania czytelniczych gustów? - Zapewne tak. Choć wydaje mi się, że w kwestii kina kluczową rolę odgrywało zacofanie technologiczne. Trzeba przyznać, że jeszcze kilka lat temu była to ekskluzywna forma artystycznej wypowiedzi. A co z teatrem? Zarówno Zwał jak i Cukier w normie stały się sztukami. Jak oceniasz to w jaki sposób Twoje teksty przeobrazili, kolejno Bartosz Szydłowski (Teatr Łaźnia Nowa) i Emilia Sadowska (Teatr Polski w Poznaniu)? - Widziałem wyłącznie Zwał i wydaje mi się, że jest przyzwoicie opracowany. Na Cukier... wybiorę się w tym roku, gdyż podobno mają ponownie wystawić go w Poznaniu. Kiedyś próbowałem zająć się teatrem, ale to ciężkie medium, jednak nie wykluczam, że kiedyś spróbuje się z nim zmierzyć. W moim odczuciu to co teraz dzieje się w tym temacie jest wtórne. Ja raczej skupiłbym się na tym by wykluczyć temat pornografii, obrazoburstwa, które były już obecne w innych dziedzinach sztuki i chyba w ogromnej części są już wyeksploatowane. Miałeś jakiś wpływ na ostateczną formę tych przedstawień? - Nie, żadna ingerencja nie była przewidziana. Twórcy zgłosili się
do wydawnictwa i otrzymali konieczne pozwolenia. Wypracowanie rozpoznawalnej marki – Sławomir Shuty – daje Ci więc poczucie twórczego bezpieczeństwa? - Właściwie nie poczułem jeszcze tego w pełni. Prawa wolnego rynku są na tyle bezwzględne, że ani w aspekcie finansowym ani markowym nie mogę jeszcze mówić o bezpieczeństwie. Samo jednak istnienie ‘prawdopodobieństwa’, że ktoś zainteresuje się Twoją działalnością jest dla mnie pewnym satysfakcjonującym etapem – zagwarantowanym choćby umową z wydawnictwem, które samo kreuje kampanią reklamową i dba o mnóstwo podstawowych kwestii. Kiedyś stwierdziłeś, że będziesz się czuł spełniony, gdy napiszesz książkę, która da Ci poczucie spokoju wewnętrznego. Jak to rozumieć? - Nie wiem czy to nie utopia pisarska, ale zależy mi na tym, by w pełni przelać na papier to, co skrywam we własnej głowie. Możliwie, że dążenie do tego spełnienia jest tym motorem działań. Niewątpliwie jednak chciałbym napisać książkę, której treść w pełni byłaby moją projekcją siebie na zewnątrz. Spotykasz się ze zrozumieniem swoich happeningów i prowokacji? Jak społeczeństwo odbiera Sławomira Shutego? - Powiem Ci szczerze, że nie wiem. Trzeba by przeprowadzić jakieś badania. Ostatnio zresztą ograniczam się do spotkań autorskich i projekcji filmów, a w tym przypadku ma miejsce raczej tematyczna dyskusja i odbiorcy nie muszą redagować opinii na temat proroka antykonsumpcji. A więc minął już czas papieża, który biczuje się parówkami za konsumpcyjne grzechy społeczeństwa? - Raczej tak. Cała inicjatywa była pomysłem Piotra Mareckiego (Ha!art) i trzeba przyznać, że natrafiła na dość masową medialną potrzebę takich happeningów. Osobiście nigdy się z tym w pełni nie utożsamiałem. Żadna kreacja nie jest wygodna, bo przeogromnie ogranicza niezależność. To co robię od początku było manifestowaniem sprzeciwu wobec tendencyjnym uprzedmiotowieniom. Wyobraź sobie Jurka Owsiaka, który na ulicy dokonuje niemoralnego czynu. To byłby skandal! Taki święty człowiek nie może dokonać czegoś wbrew przyjętym zasadom. Ja wyzbyłem się etykiet. Ale Cukier w normie*? - Tak, oczywiście. <śmiech> Nawet badałem się ostatnio i wyniki jak należy. Jaka rola we współczesnej sztuce jest powierzona młodej generacji? Mamy jakąś szanse? - Gdy ja byłem młody uważałem, że świat jest zły i istnieje dla zysku i wyzysku. Sztuka natomiast była dla mnie rebelią przeciwko podziałom na panów i niewolników. Utożsamiałem ją z pięknem. Teraz wiem, że jest takim samym aspektem życia jak inne. Nie jest to norma, ale za „piękno” uważane jest to co się opłaca. Młodzi są zawsze niewygodni, budzą strach swoją bezkompromisowością. Ci, którzy mogliby im pomóc właściwie zajmują się własnymi sprawami i wolą nie dopuszczać do głosu teoretycznych następców.
rozmawiał Bartosz Walat
* Cukier w normie to zbiór opowiadań, którego tendencyjny tytuł sprawił, że w wielu księgarniach, książka ta znalazła się w dziale ‘zdrowie”, co dopełniło happeningowy charakter początkowego etapu twórczości Sławomira Shutego. ...because quality matters lounge magazyn
21
|COOLTURKA| LITERATURA
Nic mnie bardziej nie mierzi na tej ziemi, niż fałsz, co się pozory bawi nabożnemi - to cytat z Moliera, który otwiera debiutancki tomik poetycki Agnieszki Żelazko. Z Autorką rozmawiamy o fałszywej bliskości, iluzji szczęścia, którą tworzymy w związkach oraz o tym, dlaczego kłamiemy. Właśnie ukazał się Twój debiutancki tomik poetycki pt. Kulawa idylla. Zbiór kłamstw pozornie powierzchownych. Skąd pomysł na taki tytuł? - Tytuł jest przewrotny. W powszechnym rozumieniu kulawe jest coś, co nie funkcjonuje do końca dobrze. W rzeczywistości nie postawilibyśmy wyrazów „Kulawa idylla” obok siebie. A ja chciałam to zrobić. Chciałam pokazać, że w odniesieniu do relacji międzyludzkich, relacji między kobietą i mężczyzną, coraz częściej żyjemy w fałszywym świecie. Kreujemy idyllę na potrzeby otoczenia: rodziców, dzieci, przyjaciół. To tak, jakbyśmy tkwili w małym, rodzinnym Big Brotherze, w którym oglądają nas najbliżsi. Chcemy wypaść dobrze. Chcemy pokazać, że w naszym małżeństwie lub związku panuje zgoda, miłość i szacunek, że inne pary mogą nam zazdrościć i uczyć się od nas. W rzeczywistości jesteśmy parą przestraszonych lub znudzonych sobą osób, które tworzą iluzję ze strachu lub z lenistwa, co gorsza – tworzą ją w zgodzie. Jesteśmy dwójką aktorów zatrudnionych w tym samym teatrze i wiemy o tym. Z czego to wynika? - Mam wrażenie, że żyjemy w przekonaniu, że to my jesteśmy dla świata, a nie świat jest dla nas. Nie mamy już potrzeby budowania czegoś we dwoje. To wydaje nam się nudne. Jeździmy na wycieczki ze znajomymi lub rodziną, świętujemy w gronie przyjaciół, w sytuacjach kryzysowych szukamy u nich wsparcia. Do związku wpuszczamy inne osoby, nie tylko po to, by w nim w jakiś sposób uczestniczyły, ale po to by obserwowały. Fałszywego wymiaru nabiera chociażby wspólny wypad za miasto czterech par, podczas którego każda z nich gra bardziej zgodną od drugiej. Dopiero wtedy – w towarzystwie innych osób, przed którymi trzeba grać – taka para staje się jednością, siedzi wtulona w siebie, mimo, że poprzedniej nocy, za zamkniętymi drzwiami pokoju, obrzucała się błotem. Ale jak nie siedzieć wtulonym w siebie, skoro wszystkie pozostałe pary robią to samo? 22 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Powiedziałaś, że budujemy fałszywy obraz szczęśliwego związku ze strachu. Zgoda. Ale z lenistwa? - Chyba nie chce nam się walczyć o prawdziwe szczęście w związku. Słabo radzimy sobie ze wspólnym pokonywaniem przeszkód. Im więcej tych przeszkód na naszej drodze, tym bardziej jesteśmy osobno. Nie rozmawiamy o nich, nie wspieramy się. Izolujemy się i zamykamy. Nawet, jeśli kiedyś byliśmy naprawdę szczęśliwi, to dziś nie chce nam się tego szczęścia pielęgnować. Albo nie mamy na to czasu. Iluzja jest niemą zgodą na to, by było po prostu tak jak jest – bez wymagań. Nie wszyscy tkwią jednak przy sobie latami. Z drugiej strony jesteśmy coraz bardziej konsumpcyjni. Często zmieniamy partnerów. Właściwie nie potrafimy pojąć jak to się stało, że nasi dziadkowie wytrzymali ze sobą 60 lat. Ilość kompromisów, które musieli uznać we wspólnym życiu wydaje nam się nieskończonością. Ta nieskończoność paraliżuje i przeraża. Interesuje mnie podtytuł tomiku: Zbiór kłamstw pozornie powierzchownych. Każde kłamstwo jest z pozoru niewinne i powierzchowne. Nawet to, że zdradziliśmy. Jeśli traktujemy związek lekko, to i kłamstwo przyjdzie nam lekko. Dziwne, ale często nie zadajemy sobie pytania: „Czy ta druga strona wie, że ja kłamię?” To pytanie nawet nie przychodzi nam do głowy. Wydaje nam się, że kłamstwo jest proste. Skłamałam i koniec. Było, minęło. Rozgrzeszyłam się, bo na pytanie „Gdzie byłaś?” odpowiedziałam konkretnie. Kłamstwo jest dużo bardziej złożone. Jedno przenika się z następnym. Pierwsze często powoduje kolejne. Problemy pojawiają się wtedy, gdy nasz partner doskonale zdaje sobie sprawę, że kłamiemy. Udając, że wszystko jest w porządku – sam ucieka się do kłamstwa. Bardzo możliwe, że ma przed nami swoje tajemnice. Kłamstwa zaczynają piętrzyć się pod naszym wspólnym dachem. Gdzie jest wtedy zaufanie? Mimo tej „farsy” nadal żyjemy razem, chodzimy na imieniny do ciotki i uśmiechamy się podczas przedstawienia, w którym występuje nasza córka. Dwadzieścia wspólnych lat wyniszczania się, ale trwania. To niesamowity ciężar psychiczny, budzić się codziennie rano i po raz kolejny ubierać maskę obojętności. Odejść nie jest łatwo. Chociażby przez względy materialne. - Na pewno. Mamy przecież wspólny dom, mieszkanie, działkę, firmę, dobrze zorganizowany czas. Podzielenie tego wszystkiego na dwie równe części wydaje nam się niemożliwe. Może mamy wrażenie, że trwanie to mniejszy ból niż rozstanie. Według Ciebie jesteśmy blisko siebie, a jednocześnie daleko. Jak to się dzieje? - Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie, czy naprawdę jesteśmy blisko siebie. Jak blisko? Czy może udajemy bliskość, machinalnie wykonujemy wszystkie domowe czynności: obiad zawsze o 19.00, seks tylko w piątki po całym tygodniu pracy, weekend u teściów, kilka odbębnionych godzin razem. Bliskość kończy się, gdy cieszymy się, że zaraz wyjdziemy z domu chociaż na chwilę. Uciekniemy od płaczącego dziecka do pracy, by tam „odpocząć”, wybierzemy się po raz kolejny na weekend z przyjaciółmi, zamiast pojechać we dwoje, na wieść o wyjeździe integracyjnym lub delegacji poczujemy ulgę, że chociaż na chwilę zostawimy „to co w domu”. Nawiązując do kłamstwa w
małżeństwie… mam wrażenie, że bliskość kończy się, gdy kłamiemy i nie czujemy wyrzutów sumienia. Ciężko okłamać kogoś, kogo się kocha? - Tak. Powinno być ciężko (śmiech). Kłamiemy z wielu powodów. Czasem, by kogoś ochronić. Ukrywamy też prawdę, by dać sobie trochę czasu do namysłu, przed podjęciem decyzji. Najgorzej, jeśli wciąż robimy źle, a kłamstwo wchodzi nam w krew. ***
Agnieszka Żelazko – rodowita rzeszowianka. Studiowała w Rzeszowie, Krakowie i Warszawie. Jest absolwentką m.in. Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz London School of Public Relations. Ukończyła warsztaty literackie w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Zawodowo zajmuje się Public Relations, komunikacją, redaguje, pisze. Uwielbia słuchać i obserwować ludzi. Maluje. Tomik poetycki Kulawa idylla. Zbiór kłamstw pozornie powierzchownych jest jej debiutem literackim. www.bramasole.com.pl
Wieczór Autorski z Agnieszką Żelazko odbędzie się 29 października o godz. 20:00 w klubie Stalowe Magnolie (ul. św. Jana 15)
|COOLTURKA| LITERATURA
Zygmunt Kałużyński, Tomasz Raczek
Alfabet na cztery ręce Zygmunt Kałużyński nigdy nie oczekiwał, by jego czytelnicy zgadzali się ze wszystkim co pisał. Ważniejsza była dla niego wymiana myśli a nawet ożywiająca umysł prowokacja. To była istota jego publicystyki! Przecież nie był profesorem ani nauczycielem; był krytykiem filmowym i poszukiwaczem prawdy, którą potem na swoją odpowiedzialność głosił. Czasem upierał się przy niej, ale nigdy tych, którzy mieli inne zdanie nie lekceważył. Uważał, że dopiero w ogniu dyskusji powstają myśli, które się liczą. Rozmowy z Zygmuntem Kałużyńskim były intelektualną rozkoszą. Przekonywałem się o tym przez prawie 30 lat naszej współpracy w telewizji (Warianty, Perły z lamusa i wiele innych programów), w radiu, w tygodnikach „Polityka” i „Wprost”, w czasie spotkań z czytelnikami i w trakcie pisania naszych 8 wspólnych książek. Przeszedłem wszystkie fazy: od zafascynowanego niepokornym krytykiem ucznia aż po jego przyjaciela, który przyjął na siebie zadanie zapewnienia mu nieśmiertelności. Przynajmniej w pamięci pokoleń, z którymi sam będę miał do czynienia. 30 września 2009 roku minęło pięć lat od śmierci Kałużyńskiego. Dopiero po tak długim okresie jestem gotowy, by przedstawić naszą ostatnią książkę złożoną prawie w całości z nigdy dotąd niepublikowanych rozmów. Nagrywałem je w czasie choroby Zygmunta, gdy nastał czas w naturalny sposób skłaniający do prywatnej refleksji i podsumowania. Teraz wreszcie mogliśmy w naszych dialogach wyjść poza magiczny krąg tematyki filmowej i porozmawiać o tym, co w naszym życiu najważniejsze. Tomasz Raczek Zygmunt Kałużyński, Tomasz Raczek Alfabet na cztery ręce Instytut Wydawniczy Latarnik, 264 str. Do książki dołączony jest film DVD Zygmunt Kałużyński: Pół życia w ciemnościach Data ukazania się: 7 października 2009 - cena: 39,90 zł.
Kamila Sławińska – Nowy Jork. Przewodnik niepraktyczny Woody Allen powiedział kiedyś: Nowy Jork to nie miejsce. Nowy Jork to stan umysłu. I te właśnie słowa wydają się być podstawą niniejszej książki. Kamila Sławińska od ponad dziesięciu lat poznaje ten „stan umysłu”, a w swojej opowieści o Nowym Jorku próbuje go nam przybliżyć. Dotychczas jako publicystka i recenzentka współpracowała z kilkoma magazynami; to jest jej książkowy debiut. Zresztą moim zdaniem bardzo udany debiut, gdyż Przewodnik niepraktyczny czyta się lekko, a sama autorka wyróżnia się przenikliwością oraz znakomitymi zdolnościami obserwatorskimi. Pochłaniając kolejne strony, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ruchliwe, głośne nowojorskie ulice. Poznajemy smak kawy w plastikowym kubku, którą pija się wszędzie, odkrywamy artystyczny klimat Greenwich Village i Soho oraz rozsmakowujemy się w luksusie Piątej Alei. Autorka przedstawia Nowy Jork przez pryzmat własnych, nierzadko trudnych, doświadczeń. Obnaża prawdę o tym mieście, wytyka jego wady, ale też pokazuje jego możliwości. Miasto nazywane pięćdziesiątym pierwszym stanem Ameryki, niezmiennie szokuje kosmopolityzmem, liberalizmem i przesadną ekstrawagancją. Ale jest też miastem biedy i straconych marzeń. Jednak każdy może znaleźć tu miejsce dla siebie i poczuć się jak w domu. Wędrujemy więc z autorką na polski Green Point, odwiedzamy Little Italy, by następnie wpaść na pyszne jedzenie take away do China Town. Jak pisze Sławińska, Nowy Jork to magnes dla wszystkich, którzy wierzą w „american dream”. Bo wielu tu się udało: zbić fortunę, znaleźć szczęście, rozwinąć skrzydła. Przecież to miasto nieskończonych możliwości i zawsze będzie zachwycać oraz inspirować. Kiedy Francis Scott Fitzgerald utracił „swoje czarodziejskie Miasto”, napisał: Come back, come back, o glittering and white! – Wróć, wróć, lśniące i jasne!* Bo kto raz poznał to niezwykłe miasto, nigdy o nim nie zapomni. Małgorzata Kobus * Francis Scott Fitzgerald, My Lost City
...because quality matters lounge magazyn
23
|COOLTURKA| RECENZJEKONTROLOWANE
Bartek Walat, Szymon Wróbel
Walat vs. Wróbel Trzynastego, Trzynasta
Mam nadzieję, że tak, jak to zazwyczaj bywało, świadomość zbliżającego się końca i beznadziei jest tylko zaczątkiem do kulturalnej rewolucji i mentalnego fermentu, który zapewne niejednego Shakura nam jeszcze zrodzi. Czego sobie i Państwu życzę!
Na kawie z aparatem
Jakiś czas temu odwiedził mnie znajomy z Bydgoszczy. Po kilku dniach spędzonych w Krakowie stwierdził, że tutaj nawet pijąc kawę czujesz się jak w galerii sztuki. Nie pozostało mi nic innego jak zgodzić się z nim. Po Pauzie, gdzie zawsze można było docenić kunszt młodych krakowskich artystów, pojawiło się kolejne miejsce na mojej kulturalnej mapie. Pierwszy lokal na Stolarskiej po lewej stronie idąc od małego rynku. Było to moje ulubione miejsce na poranną kawę, prasę i śniadanie. Obecnie można podziwiać tam wystawę fotografii Maćka Zygmunta. Ten młody fotograf, podróżnik, studiował w Krakowie i Lizbonie. Był wielokrotnie nagradzany między innymi na Camerimage, FotoVideo-Digital… W Pierwszym lokalu na Stolarskiej przedstawia swoje fotografie z wyprawy po Indiach i Azji Południowo - wschodniej. Bezkompromisowe spojrzenie na codzienne życie ludzi i uchwycenie tego, co najważniejsze i przejmujące powinno zachęcić do zmierzenia się z jego zdjęciami. Polecam… zarówno zdjęcia jak i kawę. „Jestem artystą z Pięknego Psa, piję wódkę - sztuka to ma. Miałem zostać sławnym malarzem, niestety po knajpach tylko łażę” – śpiewał krakowski kolektyw Grube Ryby. No, ale nie, wyjątki są, to prawda.
2 x Holland
W wrześniu w naszych kinach pojawiły się dwa filmy, które łączy jedno nazwisko: Holland. Jeden Pani Agnieszka reżyserowała, a przy drugim pomagała. Ta pomoc została nazwana „współpracą scenariuszową”. Pierwszy film, to oczywiście wyczekiwany po latach Janosik, w którym banał przeplata się z karykaturalnym obrazem, a nie prawdziwą historią. A Kasię Adamik (córkę Pani Holland), która jest współreżyserką tego filmu zdecydowanie wole zapamiętać z jej poprzedniego filmu Boisko bezdomnych… Jedyne, co broni ten film to polscy aktorzy, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony, w szczególności Michał Żebrowski. Natomiast drugi film to Enen Feliksa Falka. Ten reżyser bardzo dobrze zapisał się w mojej pamięci po Komorniku. Tym razem zrobił film jeszcze ciekawszy, zaskakujący, intrygujący… Film, obok którego miłośnicy kina nie mogą przejść obojętnie. A Panie zapewne zwrócą w nim uwagę na Borysa Szyca w peruce. Jego długie włosy to nowa kreacja wymyślona przypadkowo. Po prostu zdjęcia do filmu zaczęły się tuż po skończeniu pracy nad Wojną Polsko - Ruską, gdzie Borys musiał pozbyć się swojej cudnej fryzury ;) Po prostu: Janosik tylko z Perepeczko, a Falk? Już czekam na kolejny film. Jeżeli chodzi o dokonania naszych filmowców to muszę przyznać, że wyczekuję jesiennych wieczorów, by zaległości (choćby te wyżej przedstawione) nadrobić. Szymonie, wierzę, że poza publicznym obiegiem polecisz mi jeszcze kilka filmowych formatów.
Kto jest złodziejem?
Złodziej jest złodziejem i na to nie ma wpływu, zresztą i tak wkrótce go dopadniemy. Ale każdy, kto się schylił po kradzione, jest dla mnie k.... marną – stwierdził Kazik Staszewski w reakcji na fakt, że w Internecie jest już dostępna najnowsza płyta Kultu. W obecnych czasach piractwa i rapidshare’a nie byłby to może powód do wielkiego zdziwienia, gdyby nie fakt, że wspomniana płyta namacalnie jeszcze nie istnieje. No i cóż robić? Pozostaje liczyć, że słuchacze empetrójek zachłysną się materiałem na tyle, że pomimo wszystko do sklepu też się wybiorą. Problem wydaje mi się jednak o wiele szerszy, bo któż z piratowych szaraczków mógł wkraść się do Pana Kazika i mu ten materiał zwerbować? No nikt. A więc może jest tak, jak przed laty śpiewał Staszewski: Mój wydawca jest złodziejem... Trudno powiedzieć kto może być złodziejem, bo w obecnych czasach nawet jak złapiemy kogoś za rękę to może zaprzeczyć, że to nie jego ręka. A potem się odwoływać i odwoływać... Co nie zmieni faktu że w kraju gdzie żyje ponad 38 mln. ludzi status „złotej płyty” otrzymuje się sprzedając 15 tyś krążków, a na platynę trzeba uzbierać 30 tyś sprzedanych egzemplarzy.
Czy można być trendy przez 10 lat?
Oczywiście – pod warunkiem, że samemu wyznacza się trendy. Pokłony, oklaski i laurki należą się w tym miesiącu Korporacji Ha!art., która z polską literaturą zrobiła więcej niż dzieła Lenina z polityką. I nawet jeżeli takie nazwiska jak Shuty, Dehnel, Czerski i Dzido nadal nie mówią nic czytelnikom literatury z szerokiego obiegu, to i tak jeżeli zapragniecie napisać kiedyś książkę w super innowacyjnej formie, to okaże się, że kilka lat wcześniej została ona już zdewaluowana przez wspomnianą ekipę. A więc Ha!art. stworzył grupę artystyczną, której charakter broni wolności słowa, i sprawia tym samym, że zdanie to brzmi patetycznie? Tak. Po raz kolejny świat mnie zadziwia… Nie widziałem, że Bartek czytał dzieła Lenina i badał ich wpływ na politykę. Mam jednak nadzieję, że badał tylko pod kątem polityki kulturalnej ówczesnego systemu ;)
Czas na historię?
Historia jest jak dobre stare kino. Przed twoimi oczami przesuwają się bohaterowie: zwycięzcy i straceńcy. A ty nie musisz biedzić się nad scenariuszem, bo jest już gotowy - stwierdził kiedyś Quentin Tarantino, który w ostatnim filmie zobrazował moje poglądy polityczne i sprawił, że w końcu mogę je nazywać poglądami, a nie szaleńczym uczuleniem na Niemców. Bękarty wojny zrobiły z Żydów superbohaterów. Hitler jest znerwicowanym karłem. Goebbels przypomina psychopatę z tanich horrorów. Amerykanie są cwaniaczkami po stronie prawdy, a fakty historyczne odgrywają rolę symboli dla wrażliwców. Śmiech przez łzy, łzy przez śmiech - generalnie warte uwagi, bo wielkim wydarzeniem musi być film, który nie odwraca kota ogonem, lecz rysuje mu na czole swastykę...nożem. Woody Allen powiedział kiedyś - „Zostałem wyrzucony z uczelni na pierwszym roku studiów, za ściąganie podczas egzaminów z metafizyki. No wiesz, zajrzałem w głąb duszy chłopaka siedzącego obok mnie.”- Osobiście nie mam zamiaru zaglądać w głąb waszej duszy, nie będą do niej przemawiał, bo fakt, że trzeba wybrać się na nowy film Tarantino jest tak oczywisty jak to, że trzeba obejrzeć nowy film Woodiego który już niebawem w kinach :) 24 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
foto: Andrzej Bagiński
13 września minęła 13. rocznica śmierci aktywisty społecznego, poety, aktora, ale przede wszystkim rapera - Tupaca Shakura. Przeszła bez echa, nikt nie pisał, nie mówił, choć był fenomenem rapu. Jego dwupłytowy album All Eyez on Me, który ukazał się 7 miesięcy przed śmiercią w cztery godziny zyskał status diamentowej. Warto wspomnieć, że nagrany był w dwa tygodnie!. Tupac w jednym z wywiadów powiedział - Boje się ludzi, którzy mnie podziwiają. To oddział kilkunastu tysięcy ludzi gotowych zrobić, co chcesz. W całym kraju czekają na twój sygnał. Więźniowie, prawdziwi gangsterzy dzwonią żebym poprowadził ich ruch. To duża odpowiedzialność. To przykre, że wiele pseudo gwiazd polskiej muzyki nie ma tej świadomości. To przykre, że niejaki Peja nawołuje ze sceny do pobicia 15-latka. To przykre, bo świadczy o tym, że ci artyści nie mają nam już nic do zaproponowania. Odcinają kupony od tego, co było kiedyś, a to „kiedyś” niestety już nigdy nie wróci.
| COOLTURKA | WYSTAWA
2.10 - 30.10.2009
ROKSANA GOŁĘBIOWSKA
NIESKOŃCZONOŚĆ KOSMOSU Instytut Sztuki UP Galeria Zejście ul. Mazowiecka 43 tel: (012) 6626672 Twórczość Roksany Gołębiowskiej stanowi suwerenny obszar. Panuje w nim czytelny, ustanowiony przez artystkę estetyczny kodeks, sprawujący swymi paragrafami znaczeń i odniesień rządy nad całą jej sztuką oraz wnoszący do każdego obrazu ten sam klimat emocjonalny. Jest to bowiem twórczość o cechach wyraźnie zindywidualizowanych, odrębna, a nade wszystko jednorodna, zarówno w zakresie środków artystyczno-warsztatowych, poetyki, skali wrażliwości, jak i filozoficznego przesłania. Jakby na przekór modom panującym we współczesnej sztuce, zbliżającej coraz bardziej ją samą do problematyki „tu i teraz”, twórczość Roksany Gołębiowskiej, konsekwentnie od kilku lat trzyma się z dala od codzienności – problemów i sytuacji, w które uwikłany jest człowiek i jego materialnego otoczenia. Sprawy bieżące - udział w dyskursach drążących kwestie społeczne, bolączki duszy i ciała – wydają się nie mieć wpływu na to, co artystka, używając komputera maluje. Inspiracje twórcze Gołębiowskiej, rzec można, nie są z tego świata. Jakie więc sprawy prowokują artystę grafika Roksanę Gołębiowską do sięgnięcia po komputerową mysz (ekwiwalent tradycyjnego dłuta czy pędzla) by, w oparciu o nie snuć własne rozważania językiem właściwym sztuce, którą uprawia, a potem wciągać widza w ten dyskurs prowadzony z ekspresją formą i kolorem. Z jakich niepokojów, rozterek, przypuszczeń wywodzi się świat doznań autorki, który zaklina w malarsko - graficzny przekaz; co próbuje nam - ku którym kieruje swe dzieła za jego pośrednictwem powiedzieć? Roksanę Gołębiowską fascynuje Kosmos. Ów temat-inspiracja jest tym, co łączy wszystkie wystawy artystki. Mieszczą się w nim odległe galaktyki, gwiazdy, planety, niemożliwa ludzkiemu wyobrażeniu nieskończoność Kosmosu i bezsilność wobec tajemnic Wszechświata, a także głębia doznań związanych z przynależnością do niego. Niedostępną rozumowemu poznaniu, ani zmysłom przestrzeń artystka dotyka intuicją. Obrazy - grafiki Gołębiowskiej to abstrakcje o zbliżonych tłach, których głębokie tony czerni i bliskich jej fioletów rozświetlają rozsypane luźno, bądź dynamicznie wirujące świetliste punkty. Nie ma wątpliwości – to nocne niebo, porażająca i jednocześnie fascynująca otchłań rozjarzona migocącymi gwiazdami. Pojawiające się w przestrzeni tła, zdecydowanie kontrastujące barwą ukośne pasy czy ujęte w różnych perspektywach trapezy i prostokąty, podkreślają tajemniczy nastrój obrazów jednocześnie emanując chłód samotności. Jaką rolę pełnią geometryczne figury? Czy są odwołaniem do poznania intelektualnego, logiki liczb i ładu geometrycznego, czy może zagadkowymi symbolami obcych cywilizacji? Sztuka Roksany Gołębiowskiej jest otwarta na bogactwo skojarzeń i interpretacji, uruchamia wyobraźnię i, co niewątpliwe kieruje nasz wzrok ku niebu. Małgorzata Bielecka
26 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
| COOLTURKA | KINO
Solista reż. Joe Wright, wyst. Jamie Foxx, Robert Downey Jr, Dramat oparty na prawdziwej historii. Głównym bohaterem tej opowieści jest wyjątkowo utalentowany skrzypek Nathaniel Ayers (Jamie Foxx), który w czasie drugiego roku studiów na prestiżowej akademii muzycznej Juilliard School of Music w Nowym Jorku, zachorował na schizofrenię i ostatecznie skończył jako bezdomny zarabiający na życie graniem na ulicach. Dramat opowiada o znajomości muzyka ze Steve’em Lopezem (Robert Downey Jr.), reporterem gazety Los Angeles Times. Premiera polska: 21. 10. 2009
Zero reż. Paweł Borowski, wyst. Robert Więckiewicz Na wysokim piętrze biurowca, w dużym gabinecie szefa międzynarodowej korporacji dzwoni telefon. Biznesman chwilę wpatruje się w ekran komórki, aż w końcu odbiera. Dzwoni niechlujny tłuścioch jadący rozklekotanym vanem z dziwacznym towarzyszem. Pyta o decyzję. Chodzi o śledzenie pewnej osoby. Po chwili wahania biznesman potwierdza zlecenie. Nie przeczuwa, że jednym „tak” uruchamia lawinę wydarzeń, która wpłynie na losy części mieszkańców miasta. Zero to opowieść o miłości i nienawiści, o zdradzających i zdradzanych, o przemocy i seksie oraz o zaskakujących tajemnicach, które poznamy w trakcie tej przedziwnej doby. Premiera polska: 23. 10. 2009
Dzieci Ireny Sendlerowej reż. John K. Harrison Film oparty na książce Anny Mieszkowskiej Matka dzieci Holocaustu, opowiada o działalności bohaterskiej Polki, Ireny Sendlerowej, która podczas II wojny światowej, wraz z grupą współpracowników zainicjowała szeroko zakrojoną akcję ratowania dzieci z warszawskiego getta. Film koncentruje się przede wszystkim na ukazaniu wkładu narodu polskiego w ratowanie Żydów. Premiera polska: 18. 09. 2009
FELIETON
Płacz Bohaterów Getta Gdzieś pomiędzy wyprowadzką z krakowskiego Kazimierza, a powrotem z wakacyjnych wojaży po Kazimierzu nad Wisłą, utwierdziłem się w przekonaniu, że wspomniana przeprowadzka nie tyle jest momentem zwrotnym w życiu, co podświadomym dążeniem do uzyskania poetyckiego dystansu do świata. ... Estery 3 przez 2. Cisza zza okna skrapla się w smutek. Po ścianach spływa wilgoć. Maj. W śmieciach buszują szczury, a przez okno nie zajrzy tu nigdy słońce. Czuć chłód. To nie metafory – zwykłe architektoniczne uwarunkowania. Z myślą o ekranizacji warto zauważyć, że nie palę papierosów, a z wymysłu zarządcy dzielę pokój ze współlokatorem. Przeciętnie chłopczyna śpi do szesnastej, a po przebudzeniu zdarza mu się być przesadnie miłym. Zazwyczaj strzelam wtedy z nieokiełznanego rozdrażnienia. Poza tym – wszechobecna epidemia skrajnego subiektywizmu. Trzysta kroków po zapiekankę i niecałe sześć minut do fabryki Schindlera. Skansen wszechświata upchany między Sodomą i Gomorą Świetlickiego. Wyrzut sumienia nafaszerowany miejscami, gdzie geje z Krakowa wydają się być emo pozerami, a nożownicy z Huty dorabiają jako ochroniarze. Szaroburo i ponuro. I mało ma to wspólnego z użalaniem się – to wierne odzwierciedlenie rzeczywistości. Turyści zazwyczaj robią tu fotomontaż. Absynt, Zinger, Alchemia. Trójca święta, trójkąt bermudzki i trzy życzenia do złotej rybki w jednym. Gdy przyszedłem tu po raz pierwszy czułem się zupełnie obco. Wcale nie przypuszczałem, że ten dyskomfort towarzyszy tu nieodwołalnie. Ale na to nie wolno narzekać. W rezultacie jest tu całkiem odpowiednio. Przecież nawet gdyby siąść tu zupełnie samotnie, to i tak atmosfera rozgrzeszyłaby zgodnie z życzeniem. Czasami złączają tu stoły i wtedy siedzimy wszyscy razem. Wtedy nawet tęższe panie mają mnóstwo adoratorów, a podpici kelnerzy pozwalają krzyczeć do woli. Bez względu na czas każda rozmowa jest tu niewątpliwie pouczająca. Można by powiedzieć, że jednostka słowna liczy się w tym miejscu podwójnie. Choć oczywiście żadne spotkanie nie pozbawi samotności. Ale to miło porozmawiać z ludźmi, którzy na czas dialogu są wydziedziczeni z samochodów, mieszkań i laptopów. No cóż, każda rzeczywistość potrafi się zgrabnie poddać modulacjom. ... Na przecięciu Szerokiej z Miodową widziano dziś chasyda. Czyżby w pobliżu był ktoś równie znudzony, jak ja? Bartosz Walat ...because quality matters lounge magazyn
27
| COOLTURKA | KALENDARIUM
28 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
przyg. Bartosz Walat
| COOLTURKA | MEDIA
Studio Prezenterów powstało, aby pomóc tym wszystkim, których interesuje praca w mediach. W Studio pracujemy z każdym, kto chce pokonać tremę i nieśmiałość, a także tymi, których praca wymaga wystąpień publicznych. Jeśli chcesz poprawić swoja dykcję, wizerunek i poznać telewizję od kuchni zapraszamy na nasze warsztaty. biuro@studioprezenterow.com www.studioprezenterow.com
Zdjęcia: Robert Bednarczyk / Lounge Magazyn
Olimpia Ajakaiye ukończyła ASP w Krakowie. Nagrodzona za pracę dyplomową prestiżową nagrodą Medalem Rektora i Stypendium miasta Krakowa. Projektuje meble, biżuterię i sztukę użytkową. Od ponad 10 lat związana z mediami. Jako pierwszy program prowadziła kulturalno - rozrywkowy Na gapę w Canal+, wystąpiła w programie dla TVN Druga Twarz, gdzie uczyła malarstwa. Dla TVN prowadziła także program Siłacze. Gościnnie wystąpiła w serialach Na dobre i na złe, Sukces, Zostać miss, Klasa na obcasach, Magda M. Obecnie prowadzi programy na żywo.
Małgosia Opczowska - Absolwentka Prawa i Administracji UJ oraz Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ. Od 2003 roku związana zawodowo z telewizją TVN, od tamtego czasu prowadzi programy na antenie TVN i TVN7 m.in. Tele Gra, Szybka Forsa, Nerwy na Wodzy etc. Pracowała jako dokumentalistka w programie Rozmowy w Toku, reporterka wizyjna Onet.tv i Dzień Dobry TVN. Od 2008 r. jest Vice Dyrektorem Generalnym Radia Alfa, gdzie prowadziła m. in. programy: Alfaranek, Z prawem za pan brat, Lożę Szyderców, Listę Przebojów Radia Alfa i wiele innych. Często występuje w roli konferansjera na dużych imprezach.
MEDIA - nasza pasja Małgosia i Olimpia - prezenterki, konferansjerki; mają na koncie 10 lat pracy w telewizji. Aby podzielić się swoimi doświadczeniami, stworzyły Studio Prezenterów - cykl kursów przygotowujących do wystąpień publicznych. Poprosiliśmy dziewczyny, aby opowiedziały nam o swoich początkach pracy w mediach. Małgosia: Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego występu w telewizji, program na żywo, kamera…wszystko to budziło grozę… Dostałam szczękościsku i nie byłam w stanie wykrztusić jednego słowa, do tego pustka w głowie i żadnej świadomości kamery. A jaki był ten Twój medialny „pierwszy raz”? Olimpia: Podczas studiów zaczęłam pracę w Canal+ i od razu wrzucono mnie na głęboką wodę. Miałam przeprowadzić wywiad z aktorami grającymi w serialu „Klan”. Od tego wszystkiego bolał mnie strasznie brzuch i trzęsły mi się ręce. Jeden z aktorów powiedział, że to normalne na początku i że z czasem może przejdzie. Małgosia: No dobrze, ale żeby w ogóle mieć okazję i możliwość występowania w telewizji trzeba iść na casting. Nie każdy wie jak się o nich dowiedzieć i przede wszystkim jak sobie na nich poradzić. Powiem szczerze, że mój pierwszy casting to był właściwie przypadek, a może szczęśliwy los. Włączyłam telewizor, gdzie akurat pojawiło się ogłoszenie o naborze prezenterów. Ale przecież nie można czekać i tylko czekać, aż się coś wydarzy. Trzeba działać, prawda? Olimpia: Tak, najpierw o castingu trzeba się dowiedzieć. Ja miałam szczęście, bo znalazłam się - jak to się mówi - w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. W galerii sztuki spotkałam Małgorzatę Potocka, która poinformowała mnie o castingu. Niestety nie wiedziałam jak się mam do niego przygotować, więc poszłam na żywioł - w starych jeansach, wyciągniętym swetrze i bez make - upu. Patrząc z perspektywy czasu, musiałam mieć dużo szczęścia, bo teraz by już to nie przeszło. Małgosia: Właśnie, nie zapominajmy o tym jak ważne jest to jak wyglądamy. Tak zwane pierwsze wrażenie i dobre przygotowanie to klucz do sukcesu. Pamiętam, że na castingu chciałam oczywiście wypaść jak najlepiej, ale to co mnie wydawało się świetnym wizerunkiem, okazało się klapą w kamerze. Olimpia: Telewizja rządzi się swoimi prawami. To w czym na co dzień możemy prezentować się i czuć świetnie, wygląda zupełnie inaczej w kamerze. Ja na przykład świetnie czułam się w swoim rozciągniętym swetrze, ale nie wiedziałam o tym, że wzór na nim powoduje dodatkowe efekty „specjalne”. Interferuje, co oznacza, że obraz faluje i jest niewyraźny. Olimpia: Mówiłaś, że na początku miałaś problemy z głosem, co zrobiłaś, żeby się ich pozbyć. Małgosia: Tak, kiedy mówiłam coś, czym się ekscytowałam mój głos wchodził na wysokie rejestry, a te jak dobrze już wiemy nie są miłe dla ucha ani w telewizji ani tym bardziej w radiu, o którym nawet nie marzyłam. Wydawało mi się, że nie jest możliwa zmiana barwy czy brzmienia głosu, ale odpowiednie ćwiczenia potrafią niemal wszystko. Pewnie zresztą pamiętasz czas, kiedy chodziłyśmy na zajęcia z dykcji? Olimpia: Sama nie wpadłabym nawet na to, że ćwiczenia jakie wykonywałyśmy, mają aż tak duży wpływ na prawidłową wymowę. Dla mnie największym problemem było odpowiednie akcentowanie, które jest inne w niemal każdym regionie Polski, a nie zawsze poprawne. Olimpia: Prowadząc programy w studio przebywa w nim kilku operatorów i możemy się poczuć kameralnie. Zdajemy sobie sprawę, że ogląda nas duża ilość ludzi, ale nie mamy z nimi bezpośredniego kontaktu. Inaczej jest gdy stajesz twarzą w twarz z dużą lub ogromną ilością osób. Co wtedy się czuje? Małgosia: To prawda. W zasadzie po roku pracy w mediach zaczęłam sprawdzać się w roli konferansjera. I powiem szczerze, że pierwsze zetknięcie z ludźmi „oko w oko” było chyba trudniejsze niż patrzenie w szklane oko kamery. Kiedy widzisz reakcje ludzi na to co mówisz, zaczynasz się zastanawiać, czy wszystko jest o.k. czy może powiedziałaś coś nie tak? To są dopiero prawdziwe wystąpienia publiczne, przecież reakcja tłumu jest natychmiastowa. Olimpia: Ja przed moją pierwsza dużą imprezą rozmawiałam z moim przyjacielem aktorem – doświadczonym konferansjerem. Otrzymałam kilka rad – jedną z najciekawszych było to, aby wybrać sobie z tłumu trzy osoby stojące w różnych miejscach i patrzeć na przemian na nie, wtedy tłum nie jest aż tak przerażający. ...because quality matters lounge magazyn 29
Twarze Przy Barze
4 URODZINY white party 28.8.2009
, Smaki lesnych grzybów: nasz szef kuchni Fabrice przygotował dania oparte na wspaniałym smaku kurek i borowików
Krem z dyni ze smażonymi kurkami
Penne z grzybami leśnymi aromatyzowane tymiankiem
14 zł
23 zł
Polędwiczki wieprzowe podane z sosem z całych kurek oraz z zapiekanką ziemniaczaną 42 zł
Ostrygi zapiekane z borowikami, orzechami, cebulką i przykryte sabayone 12 zł / szt
SCANDALE ROYAL Plac Szczepański 2 tel. 012 422 13 33 biuro@scandale.pl www.scandale.pl 30 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
lounge
BARY I RESTAURACJE //
sushiya
KUchnia JaPOŃSKa i DaLEKOWSchODnia
Kraków Dajwór 2a tel. +48 12 422 14 53 w w w. s a k u r a s u s h i y a . c o m ...because quality matters lounge magazyn
31
| BARY I RESTAURACJE | NEWSY
KULINARNY PRZEWODNIK BYCIA TRENDY
.
W każdym wymiarze naszego codziennego życia można znaleźć przedmioty, które w danej chwili są na czasie. Nie tylko nasz strój i markowe ciuchy oceniane są pod kątem trendów. Modny ubiór lansowany na światowych wybiegach wymusza na człowieku, by ślepo poddał się wizjom i zachciankom wielkich projektantów. Okładki czasopism krzyczą do nas, co jest modne i na czasie. Programy telewizyjne słowami ekspertów przekazują nam, co jest dla nas najlepsze. A jakie trendy kulinarne królują w tym roku? *Jadanie na mieście, ale… w domu Planujecie spotkanie z przyjaciółmi, lunch, czy wczesną kolację? Nie musicie od razu iść do najdroższej i najbardziej obleganej restauracji w mieście. Teraz na topie są spotkania z przyjaciółmi w domu. Wspólne pichcenie w zatłoczonej, gwarnej kuchni nadaje spotkaniu wyjątkowy klimat. Na domowym cooking-party, królują potrawy ze świeżo uzbieranych grzybów, pachnących lasem i łechcących nasze kubki smakowe. Pomysłowość zastosowań grzybów w przekąskach typu „fast”, jest ogromna. Począwszy od pasty grzybowej, chrupiące zapiekanki prosto z piekarnika, po wykwintne risotto. W zapomnienie poszły już czasy, gdy na domowych przyjęciach w dobrym guście było serwowanie wyłącznie najdroższych kawałków mięsa, czy najbardziej wymyślnych warzyw. Obecnie im większy wybór makaronów, które swym kształtem i kolorami cieszą nasze oczy, tym lepiej. A do nich salsy, dipy i cała gama aromatycznych ziół, oprószona włoskim parmezanem. Najprostszymi i najchętniej serwowanymi przekąskami na domowych prywatkach są tortille, wszelkiego rodzaju odmiany nachosów podawanych w towarzystwie kieliszka czerwonego wina i dipów w wielu smakach. Sami dobrze wiecie, iż każdy kolejny kieliszek wina pobudza naszą kreatywność. Trudno zatem ujednolicić menu domowych „przyjątek”. Natomiast korzyści takich cooking- party, to zarówno grubszy portfel - bo i ceny produktów mniejsze, niż gotowe dania w restauracjach - jak i ogromna przyjemność. Nie przejmując się konwenansami restauracyjnymi, możemy oddać się spontanicznej zabawie przy butelce dobrego wina.
*Posadźcie, hodujcie, ugotujcie Modny miłośnik jedzenia własnoręcznie powinien upiec chleb, posadzić również zioła, warzywa i w efekcie końcowym zrobić z nich przetwory. Bo przecież, co może przysporzyć nam większego uznania w oczach towarzystwa, od własnoręcznie wyhodowanej i ugotowanej na przykład brukselki, czy marchewki. A szczytem 32 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
bycia bio - modnym może okazać się zrobienie konfitur w domu i przygotowanie z ich udziałem deserów na miarę najlepszego mistrza kuchni.
*Stańcie się bardziej Vega Badania pokazują, że konsumujemy procentowo znacznie więcej mięsa niż zalecają dietetycy. Pożeranie dużej ilości schabu, kurczaków, czy mielonego mięsiwa jest już passe. Teraz modne stało się kupowanie małych ilości mięsa i to od producentów, którzy prowadzą ekologiczne hodowle na obrzeżach miast. Trendy jest także przygotowywanie posiłków z eko - produktów i kolorowych warzyw. Są one zarówno smaczniejsze od ociekającego tłuszczem mięsa, jak i zdrowsze dla naszego organizmu. Wybierając Eko - żywność nie tylko czujemy się bardziej modni, ale i mamy wrażenie bycia w harmonii z samym sobą.
*Czcijcie jedzenie, unikajcie śmieci Nie magazynujcie w zakątkach swej kuchni rozmaitych opakowań i pudełek. Kupujcie warzywa na wagę, a gardźcie zafoliowanymi produktami, które często z dobrym jedzeniem niewiele mają wspólnego. Odwiedzajcie miejskie targi i bazary, gdzie nagle może się okazać, że przemiła sprzedawczyni wybierze specjalnie dla was najbardziej okazałą i zieloną sałatę, a kolejna przekupka sprzeda wam jajka wprost od swojej kury. Delektujcie się wonią i aromatem świeżych ziół, warzyw i specjałów. Rozpowszechniajcie modę na samodzielnie przygotowywane dania i przekąski. Niech koledzy z sąsiednich biurek zazdroszczą wam bycia trendsetterem w świecie jedzenia.
*Modne równa się lokalne Przy wyborze produktów i przysmaków kierujcie się zasadą doboru rodzimych producentów. Zwracajcie uwagę czy kupowana cebula czy czosnek przyjechały z drugiego końca świata, czy od zwykłego rolnika z polskiej wsi. Propagując ekologiczne myślenie, wspieracie również lokalną gospodarkę. Czytajcie symbole na etykietach i uczcie się świadomego robienia zakupów, bo ono przysporzy korzyści i Wam i środowisku. „Przeminęła już z wiatrem‘’ moda na bywanie w drogich restauracjach, częste machanie pałeczkami w sushi barach, czy wystawne degustacje. Ich miejsce zajęły kameralne spotkania w kuchni przyjaciół, gdzie w atmosferze rozleniwienia i domowych zapachów - jak w żadnej miejskiej knajpie - miło spędzamy czas. Ważne, by zawsze pamiętać, że trendy trendami, moda ciągle się zmienia, a wy nie dajcie się zwariować i pozostańcie w zgodzie ze sobą! Monika Soza
| BARY I RESTAURACJE | NEWSY
Krakowska I edycja konkursu Złote Sztućce trwa. Jak już wspominaliśmy w poprzednim wydaniu Lounge, akcja ma na celu zwiększenie profesjonalizmu oraz podnoszenie standardów w branży gastronomicznej. O szczegóły dotyczące samego konkursu zapytaliśmy przedstawicielkę firmy ABC Joannę Bobulę Skąd pomysł na konkurs Złote Sztućce? - Na co dzień wiele miejsca poświęcamy dużym firmom, często wręcz prawdziwym gigantom. Ale nie zapominamy, że to średnie i małe restauracje mają decydujący wpływ na stan naszej gastronomii. Jest to, więc grupa firm ważna - z natury rzeczy - dla naszej Firmy. Dowodem, że doceniamy ich rolę, a także pomagamy im się promować, jest właśnie ten konkurs Główną ideą konkursu jest podnoszenie standardów w branży gastronomicznej. Jaki Twoim zdaniem w tym momencie jest standard krakowskiej branży gastronomicznej? - Ostatnie lata to dla polskiej gastronomii okres wyraźnych zmian „standardów” jakie panowały przez lata w gastronomi. Unijne dyrektywy i przepisy jakie obowiązują, obligują restauratorów kładąc nacisk na poprawę produktywności i jakości obsługi, a to przekłada się na większe zaufanie klientów do branży oraz pozytywnie wpływa na liczbę odwiedzin w lokalach gastronomicznych. Tak poważne zmiany, które nie są łatwe i często bardzo kosztowne dla restauratorów przyczyniają się do naturalnej selekcji także w krakowskiej branży gastronomicznej. W dniu dzisiejszym goście odwiedzający Kraków, bądź jego mieszkańcy mają do wyboru niezliczoną ilość restauracji, barów, knajp, pubów i kafejek, które prześcigają się w ofertach dla konsumentów, wabiąc aranżacją wnętrz, wyszukanym menu artystyczną atmosferą i innymi atrakcjami. Taki stan rzeczy trwa jednak dopiero od kilku lat, jeszcze całkiem niedawno gastronomia w Krakowie prezentowała się nadzwyczaj ubogo. Wiem, że restauratorzy zgłaszający swój udział nie będą wiedzieli, kiedy ani kto odwiedzi ich miejsce. - Dobra marka mówi sama za siebie i otwiera drzwi. W konkursie restauratorzy sami pilnują terminów zgłaszania się do rankingu. Podają informacje na swój temat, bo zdają sobie sprawę z tego, że publiczne potwierdzenie wysokiej jakości, pomaga budować pozytywny wizerunek i ułatwia nawiązywanie nowych kontaktów handlowych. Stąd też Audyty przeprowadzane będą każdorazowo „in cognito”, tak, by uzyskać rzeczywisty obraz wyłącznie najlepszych obiektów sektora gastronomicznego.
Kim będą osoby przeprowadzające audyty? - Na tym etapie konkursu mogę powiedzieć, że są to eksperci branżowi oraz osoby mocno związane z restauracjami. Na jakie inne korzyści, oprócz samego wyróżnienia mogą liczyć właściciele lokali biorących udział w tym konkursie? - Firmy startujące w konkursie oprócz podnoszenia wiarygodności, poprawy wizerunku i rynkowego zaufania, zyskują jeszcze jedną korzyść. Udział w konkursie i zdobycie nagrody to zwrócenie uwagi rynku i świadomości klientów, że dana restauracja osiągnęła właściwy poziom w obszarze jakości. Daje klientowi pewność, że będzie obsługiwany na odpowiednio wysokim poziomie. Oczywiście, to nie oznacza, że laureat konkursu nie musi już się dalej rozwijać. Restaurator, który chce pozostać na rynku nie może spocząć na laurach. Stałe doskonalenie się w zakresie zarządzania, obsługi klientów, ich zadowolenia i jakości usług jest absolutnie niezbędnym warunkiem jej funkcjonowania. Bez tego nie można przetrwać na coraz bardziej wymagającym rynku, gdzie każdego dnia pojawia się nowy gracz. Tu trzeba się wyróżnić! Możliwość posługiwania się logo konkursu i umieszczania go na materiałach reklamowych oraz innych nośnikach ma także wymiar promocyjny dla firmy. Konkurs Złote Sztućce, to także wiarygodne potwierdzenie jakości na najwyższym poziomie. Dlaczego to firma ABC jest głównym organizatorem tej akcji? - Znamy dobrze specyfikę tej pracy i wiemy, że nie każdy mógłby się jej podjąć. Aby zrealizować taki projekt, trzeba mieć wielkie doświadczenie i duże możliwości. Nasza firma istnieje już ponad 20 lat i przez ten czas byliśmy świadkami wielu zmian, jakie zachodziły i zachodzą w naszym kraju. Główny profil naszej działalności, to produkcja papierów higienicznych wraz z dystrybucją urządzeń higieniczno - sanitarnych, artykułów gospodarczych, porcelany, szkliwa, art. jednorazowych, poprzez wyposażenie gastronomiczne (meble urządzenia) a skończywszy na art. metalowych i wodno-kanalizacyjnych. To produkty, które znajdują szerokie zastosowanie w zakładach przemysłowych, instytucjach budżetowych (szkoły, szpitale), hotelach i restauracjach. Ten właśnie asortyment scalił nas z różnymi klientami w różnych sektorach.
| BARY I RESTAURACJE | VINOTEKA
63 denominacje, około 100 odmian winogron, ponad 4000 producentów. Największa na świecie powierzchnia upraw winorośli – 1 200 000 hektarów, 48 milionów hektolitrów wina rocznie i co ósmy obywatel zatrudniony bezpośrednio lub pośrednio w winiarstwie. Te imponujące liczby nie są w stanie oddać uroków hiszpańskiego wina, jego bukietu, smaku i koloru ani najważniejszego – ducha ludzi, którzy je tworzą.
Pierwsza liga… …win hiszpańskich to niewątpliwie Rioja. Wino w tym regionie produkuje się już od czasów rzymskich. Prawdziwy rozkwit winiarstwa nastąpił tu w XV wieku, kiedy przyklasztorne winnice wytwarzały pokaźne ilości wina dla spragnionych pielgrzymów. Kiedy w 1864 filoksera zniszczyła już wówczas słynne winnice Bordeaux , wielu francuskich mistrzów winiarskich przeniosło się właśnie do Rioja, gdzie sztukę wyrobu wina wprowadzili na prawdziwe wyżyny. W 1926 wina z Roja otrzymały Denominacion de Origen (DO), a w 1991 DOC (Denominacion de Origen Calificada) - najwyższą denominację w Hiszpanii.
140 lat rodziny Ugarte
W 1870 roku, w okresie największego rozkwitu sztuki winiarskiej powstała winnica należąca do rodziny Ugarte, która po trzech pokoleniach przeształciła się w jednego z czołowych producentów regionu. Urodzony w roku 1933 Anastasio Jesús Victorino Eguren Ugarte stworzył firmę Heredad Ugarte gdzie fuzja tradycji z nowoczesnością zaowocowała winami docenianymi przez koneserów na całym świecie. Historia przypomina filmowy „american dream” – założyciel firmy zaczął swoją karierę od rozwożenia na rowerze wina z niewielkiej winnicy rodzinnej.
Atrakcje nie tylko winne Posiadłości i winnice Ugarte znajdują w części Rioja zwanym Alavesa, w dolinie rzeki Ebro. Oprócz winnych rozkoszy goście mogą tu znaleźć wiele atrakcji turystycznych – La Hoya – miejscowość z czasów celtyckich, klasztor San Millan Valvaner z zachowanymi pierwszymi zabytkami piśmiennictwa w języku kastylijskim i baskijskim oraz średniowieczne miasteczko Laguardia, które od siedziby Heredad Ugarte dzieli kilka kilometrów. Oczywiście planując zwiedzanie można umówić się na degustację wina i zwiedzanie piwnic. Ponad 2-kilometrowe korytarze wypełnione beczkami i butelkami wina robią naprawdę wrażenie i nie sposób wyjechać od gościnnych gospodarzy nie zaopatrzywszy się w solidny zapas wina. 34 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Wyłącznym przedstawicielem Heredad Ugarte w Polsce jest sieć dobrewina.pl
| BARY I RESTAURACJE |VINOTEKA
Wprowadzenie do degustacji Barolo Wine Bar 26 września mieliśmy przyjemność uczestniczyć w degustacji inaugurującej cykliczne spotkania znawców i amatorów wina w Barolo Wine Bar (Zwierzyniecka 23). Oprócz profesjonalnego testowania win, można było poznać sztukę łączenia tego trunku z potrawami, odkryto przed nami również nieznany dotychczas w Polsce południowy region Włoch – Basilicatę, słynącą z wytrawnych czerwonych win. Region ten święci obecnie triumfy na całym świecie, a wielkie wina z południa już dziś śmiało konkurują z piemonckimi i toskańskimi klasykami. W kameralnych wnętrzach Barolo, łatwo poddaliśmy się magii zakorkowanej w butelce. Spotkania te polecamy nie tylko koneserom tego szlacheckiego trunku. Degustacje, będą imprezą cykliczną. Informacje pod numerem: (012) 357 31 83.
Miyako Sushi jako pierwsza japońska restauracja w Krakowie, zaprasza na sushi od zeszłego wieku. Wyszukane i zróżnicowane menu naszej restauracji powstaje przy użyciu najwyższej jakości składników i jest efektem współpracy z japońskim, doświadczonym szefem Iwasaki Tamotsu oraz młodym, zdolnym mistrzem sushi Robertem Jelonkiem.
“Rozsmakuj się w naszym nowym menu”
ul. Mikołajska 9 31 - 027 Kraków tel.: +48 12 429 45 97 www.paparazzi.com.pl
lunch bar wine bar lounge bar
Barolo lounge bar ul. Zwierzyniecka 23 tel.: +48 12 357 31 83 www.barolo-bar.com
pn - pt od 12 do 17
PAPARAZZI LUNCH
Wyśmienite włoskie przekąski i dania lunchowe. Ponad 30 win na kieliszki.
Codziennie od 7 rano do ostatniego Gościa
lunch restaurant & bar
pon - pt, od 12 do 16 zupa + danie główne - lunch w cenie 22,00 zł
Plac Wolnica 4, Kraków tel.: +48 12 423 24 24 www.paroles.pl
soup + main course - lunch 22 pln codziennie nowe menu everyday new menu
just salad’s styl życia zgodny z naturą …
SALAD & SANDWICH BAR SMOOTHIES BAR Plac Wolnica 13 Kraków tel 012 421 3932
BREAKFAST LUNCH & BRUNCH DINNER Lunch 12-17 Najwiekszy wybór sałatek w Krakowie.
ZEN - wyjątkowe miejsce, pełne smaków i zapachów z całego niemal świata LUNCH PRZY BARZE CODZIENNIE OD 12 - 17 25% RABATU NA SUSHI, ZUPY I NAPOJE ZAPRASZAMY ZEN - remarkable place, remarkable taste and flavour from the whole world... SPECIAL LUNCH TIME AT THE BAR EVERY DAY BETWEEN 12 - 17 25% OFF SUSHI, SOUPS AND DRINKS WELCOME
japanese restaurant & sushi bar ul. Św. Tomasza 29 tel.: +48 12 426 55 55 www.zensushi.pl
lunch
pon - pt, od 12 do 15 - zupa + danie główne w cenie 17,00 zł
- codziennie nowe menu - kuchnia polskich tradycji i regionów - nowa odsłona menu - polskie wino
KUCHNIA POLSKICH TRADYCJI I REGIONÓW Areneda Café Restaurant ul. Nowa 3A tel.: +48 12 430 15 47 www.restauracja-arenda.pl
Śniadanie lunch i ... magiczne miejsce
Dynia Resto Bar ul. Krupnicza 20 tel.: +4812 430 08 38 www.dynia.krakow.pl
w poniedziałki: barmański poniedziałek happy hours od 13-17 we środy: kubańska środa happu hours od 13-17
HAPPY HOURS
codziennie: special lunch menu 12-17 cena zestawu 20 zł w piątki: koncerty jazzowe
Boogie Cafe Bar Róg ulicy Św. Tomasza i Szpitalnej tel.: +48 12 429 43 06 www.boogiecafe.pl
Twarze Przy Barze
9-te urodziny & relaunch Metropolitan w nowych wnętrzach, gdzie przy dźwiekach muzyki na żywo degustowaliśmy najświeższe propozycje szefa kuchni popijając wspaniałymi drinkami...
38 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
lounge
MODA //
NOWOŚĆ! Dar Młodości –
Zabieg z wykorzystaniem komórek macierzystych.
PROMOCJA na zabieg MEZOTERAPIA. Mikrodermabrazja korundowa i diamentowa. Depilacja pastą cukrową i woskiem. Pielęgnacja dłoni i stóp. Zabiegi na bazie kosmetyków Guinot i Collin.
WYRÓŻNIENIA Najlepsze Miejsce –
„Srebrne Lustra”
Za profesjonalizm i dynamikę działania –
Partner Piękna 2008 Dla wszystkich czytelników Lounge rabat
5% na wszystkie zabiegi, 10% na zabieg mezoterapia.
Kraków, ul. Kurniki 5 (obok Galerii Krakowskiej) tel. 012 430 00 77
www.guinot.krakow.pl, bezpłatny parking dla klientów
...because quality matters lounge magazyn
39
| MODA | NEWSY
FASHIONISTA Jakub Ziemirski
Moda pozwala nam się zmieniać lub choć na chwilę stawać się kimś innym. Jest narzędziem komunikacji i poprzez nią możemy wyrazić siebie, pokazać swoje ja, jak również jest nierozłącznym elementem kreowania wizerunku. Siłą napędową współczesnego świata. Dzięki niej nasze życie może stać się inne, może być przygodą. Wystarczy tylko się na nią otworzyć. Poniżej przedstawiam kilka barwnych postaci: designerów, stylistów, makijażystów, prawdziwe gwiazdy, dla których moda to sztuka. Nieustannie działają w świecie mody tworząc niezapomnianą historię Krakowa.
Justyna Juta Korusiewicz Stylistka, trendsetterka, projektantka. Ukończyła szkołę wizażu i stylizacji oraz studia magisterskie z komunikacji społecznej. Od kilku lat jej wielką pasją są stylizacje modowe, które stara się wykonywać z jak największą starannością. Inspiracje czerpie z życia codziennego, filmu, mody, a przede wszystkim z własnej pokręconej wyobraźni. Gdy jej się nudzi projektuje ubrania i akcesoria, które nadają charakteru jej stylizacjom. Współpracuje z domami produkcyjnymi, agencjami modelek oraz z klientami indywidualnymi. Ma za sobą publikacje w lokalnych, krakowskich gazetach, w Hair Club, wraz z siostrą projektuje także dla internetowego sitcomu Xerogirls In Spice, w którym gra główną rolę. Wyróżnia się swoim niesamowitym stylem, będącym połączeniem japońskiego street fashion z ekstrawagancką domieszką nietypowego koloru włosów. Jej ulubioną stylistką jest Daphe Guiness, której wyczucie stylu i warszat pracy ceni sobie najbardziej w światku modowym.
fot. Polaroidgod
Natasza de Viant Alternatywna modelka, stylistka, socjolog. Elastyczna i przebojowa, występuje na scenie od dobrych kilku lat, gdzie święciła triumfy jako modelka niekonwencjonalnych pokazów dla tak kontrowersyjnych firm jak: Torture Garden w Anglii, Demask i w Niemczech, Restriction Wear z Warszawy, Brand Hell z Gdańska, czy undergroundowa moda Divy Izazeli Clothing z Krakowa. Jest znana głównie z występów alternatywnego kolektywu Devil Angels (www.devilangels.net), który założyła z Divą Izazellą w 2000 r. Duet ten ma na swoim koncie występy w Polsce, Niemczech, Holandii oraz Japonii. Jednym z wielu osiągnięć duetu jest także udział w teledyskach: Basic Element, Frontside, Jesus Chrysler Suicide, Shawn Harvey. Swoją inspirację modą zaczęła od kontrowersyjnych fetyszowych kreacji. Stworzyła swój własny, unikalny look, którego punktem rozpoznawczym są fioletowe włosy, tatuaże i kolczyki. Prezentuje wizerunek zadziorny z nutą pikanterii, z pogranicza stylu pełnego kolorów i finezji, w połączeniu z kosmicznym, punkowym wizerunkiem. Wszystkie kreacje i stylizacje na jej zdjęciach są tworzone przez nią samą. Posiada liczną garderobę unikalnych strojów, którą kolekcjonuje od lat. Jest także współtwórcą kreacji, które pojawią sie w sitcomie XeroGirls In Spice. fot. B. Pawlik
Izazella
Modą zajmuje się od dzieciństwa, poczynając od ubranek dla lalek, poprzez przerabianie rzeczy mamy, na szyciu sukien z epoki kończąc. Nigdzie nie uczyła się fachu, modę traktuje jak zabawę. W 2006 miała swój pierwszy pokaz mody podczas festiwalu Blue Moon, w Krakowie. Odkąd pamięta, szyje dla siebie, przerabia, produkuje wymyślne dodatki. Na potrzeby sesji fotograficznych jest w stanie wykonać każdy szczegół, czasem całą scenografię. Przez pewien czas prowadziła butik ze swoimi ubraniami i kapelusikami. W lipcu tego roku w kinie Kijów odbył się pokaz jej mody i stylizacji. Może się pochwalić nagrodą za najlepszą stylizację.
40 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
fot. Szymański
| MODA | NEWSY
fot. B. Jasicki
fot. K. Borelowska
fot. Wesołowski
Krzysztof Piwnik
Studio B3
Wojtek Haratyk
Kolejny młody talent w krakowskim świecie fashion. Student Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. Dopiero wkracza na projektanckie salony, jednak już teraz, można w nim zauważyć bardzo duży potencjał twórczy. Krzysztof sprawia, że projekty, które tworzy ze szkiców przeobrażają się w piękne idealnie skrojone, namacalne formy. Na koncie zgromadził liczne nagrody i wyróżnienia. Brał udział w takich konkursach jak Czekoladowy Glamour, Złota Nitka 2009, Warsaw Fashion Street. Posiada również kilka pokazów autorskich.
Trio projektantów z Krakowa. Projektują ubrania, biżuterię i akcesoria dla kobiet. Modele z ich autorskich kolekcji można obecnie kupić w Paryżu, Wiedniu i Krakowie. W kwietniu 2009 roku, jako jedyni projektanci z Polski wzięli udział w Modepalast – czterodniowej imprezie modowej organizowanej w Wiedniu. W połowie października Studio B3 zaprezentowało swoją najnowszą kolekcję na targach designerskich odbywających się w wiedeńskim Muzeum Sztuk Stosowanych i Sztuki Współczesnej. W zeszłym roku przygotowali kreację haute couture dla marki Puma i międzynarodowego magazynu „Indie” z okazji EURO 2008.
Rocznik 90, jest typowym samoukiem. Pierwsze sukcesy zaczął odnosić już w liceum, a pierwsze publikacje pojawiły się jeszcze przed maturą. Dziś jego projekty można dostrzec w magazynach (m.in SUKCES), video klipach oraz na salonach. Modą zaraził się podczas spaceru 5 aleją w Nowym Jorku. Z młodzieńczym entuzjazmem i niezłym tupetem zaczął przebijać się w tej trudnej branży. Nigdy nie zaczął żadnej szkoły projektowania, jednak prawdziwym marzeniem jest staż u któregoś ze swoich idoli, np u Diora. Bo uczyć się warto tylko u najlepszych. Podczas, gdy jego własny styl oscyluje wokół estetyki modern grunge, jego projekty to glamour w pełnej okazałości, z lekką nutą drapieżności. W jego pracach można dostrzec wpływy całego spectrum twórców od Lanvin przez Galliano po Terrego Richardsona. Seksowne, ale nie wulgarne, klasyczne lecz nie nudne, jego stroje są ultrakobiece. Cały czas się rozwija. Pracuje właśnie nad pierwszą kolekcją inspirowaną haute couture. W planach ma własną sieć butików: stroje, buty, akcesoria.
Joanna Wolff
Od dziecka szyła lalkom sukienki. W życiu robiła wiele rzeczy, bywała tu i tam, aż wreszcie znalazła własną drogę. Jak mówi: Odkąd pamiętam kupowałam hurtowe ilości butów, ciuchów i kosmetyków. Do tego doszły podobno uzdolnienia plastyczne. I tak się zaczęło. Artystyczna Alternatywa, Szkoła Wizażu I Stylizacji w Krakowie zmieniła jej życie. Z dnia na dzień wspina się po szczeblach kariery tworząc niesamowicie bajkowe stylizacje, niezapomniane makijaże. fot. E. Potrząsaj
LIT - Ligia Dzik i Tomasz Jakowienko Duet młodych, energetycznych projektantów, działający w Krakowie. Oboje ukończyli Liceum Sztuk Plastycznych w Radomiu, a następnie przenieśli się do Krakowa, gdzie Tomasz skończył Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru, Ligia - Akademię Krakowską, wydział grafiki. Połączyli siły, aby projektować niepowtarzalne ubrania, łączące nowatorskie formy i autorskie grafiki. Wspólne działania rozpoczęli od wyróżnienia w finale konkursu Off Fashion Kielce 2008. Korzystając z dobrej passy zaprojektowali kolejne kolekcje na finał konkursu Warsaw Fashion Street 2009 i Off Fashion Kielce 2009. Pierwsza propozycja LITfashion, to zestaw odzieży sportowej skierowany zarówno do młodzieży jak i dorosłych. Ubrania te świetnie sprawdzają się w życiu codziennym, na salach treningowych i tanecznych. Duet LIT obecnie proponuje nam kolekcję jesienną. Zaprojektowana jest dla szerokiego grona klientów. Charakteryzuje się połączeniem wygody, komfortu z elegancją i szykiem. Składa się z części damskiej - luźnych swetrów, spodni i marynarek w stylu męskim, z detalami nadającymi im kobiecego charakteru oraz ekskluzywnych, eleganckich sukienek. Część męska ma charakter street’owy, zawiera ciekawe kroje spodni, kurtki, swetry i luźne t’shirt’y.
fot. A. Orzeszkowski
...because quality matters lounge magazyn
41
| MODA | FOTOGRAFIA
Mocart obiektywu
Richard Avedon (1923 - 2004) Autoportret
vedon urodził się 15 maja 1923 roku w Nowym Jorku, w rodzinie pochodzenia żydowskiego. Młody Richard zajął się fotografią już w czasie studiów na Uniwersytecie Columbia. Na początku swojej drogi do sławy robił „legitymacyjne” zdjęcia amerykańskim Marines. Pod koniec wojny zajął się fotografią reklamową, jednak ten etap nie trwał długo, gdyż został odkryty przez Alexey Brodovitch, szefa magazynu mody Harper’s Bazaar. Lata 40’ były okresem odradzania się życia. Po Wielkim Kryzysie oraz wojnie społeczeństwo amerykańskie pragnęło wrócić do normalności, rozrywki, przyjemności i pięknych strojów. Właśnie w tym okresie zaczęły pojawiać się liczne magazyny mody, kreując „piękny świat” pełen idealnych kobiet w wyszukanych strojach. Gazety potrzebowały takich fotografów jak Avedon, którego sesje mody byłyby tworzone w nowy, świeży sposób. Wtedy właśnie został zauważony przez szefa najważniejszego chyba (obok Vogue) pisma o modzie, czyli Harper’s Bazaar. Można powiedzieć, że Avedon świetnie trafił w swój
42 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
czas. O sukcesie fotografa zadecydowały chyba przede wszystkim dwie jego cechy. Po pierwsze to, że bardzo łatwo się nudził. Nie interesowały go statyczne zdjęcia. Nieustannie szukał więc nowych sposobów wyrazu, eksperymentował, za wszelką cenę starał się zdynamizować zdjęcia mody, wprowadzić do nich życie. Avedon jako pierwszy wyprowadził modelki ze studio. Przełamał tym samym monopol sesji złożonych ze zdjęć poustawianych sztywno modelek, które różniły się tylko sztucznym grymasem twarzy lub gestem ręki. Może dziś trudno to sobie wyobrazić, ale w połowie lat 40. młody Avedon zrobił coś niebywałego - fotografował poza studiem. Kochał ruch, dlatego dziewczyny na jego zdjęciach - w kreacjach od najlepszych projektantów - skakały, tańczyły na ulicach, mokły w deszczu, ale też grały w ruletkę, paliły papierosy, flirtowały z mężczyznami. To właśnie wtedy zdjęcia modowe zaczęły opowiadać historie, pokazywać życie, przestały być sztywnymi obrazkami z katalogu, jakimi były do tej pory. Zaczęły żyć swoim życiem i w ten sposób zaciekawiać, przyciągać ludzi.
| MODA | FOTOGRAFIA
Jak szpieg z innego kraju obserwowałem moją matkę, moje siostry i moją starszą kuzynkę. Bezpośrednio odczuwałem, jakie wysiłki one ponosiły, żeby podobać się mężczyznom, jakie znaczenie przykładały do tego, żeby wyglądać ładnie, imponować właściwym kapeluszem, fryzurą lub szminką. Napięcie, które towarzyszyło przygotowaniom do ich występów było dla mnie tajemnicze i kuszące. Niezwykle podziwiałem dzielność, z którą wystawiały się na musztrujące spojrzenia. - Mówi Richard Avedon Tą drugą ważną cechą Avedona było właśnie jego wychowanie - to co wyniósł z domu. Ważnym był fakt, iż jego ojciec - Jacob Izrael Avedon, był właścicielem sklepu z damską odzieżą. Młody Richard od dzieciństwa stykał się więc ze światkiem mody. Był też silnie związany emocjonalnie z matką i siostrą, wobec czego sprawy kobiece nie były mu obce. Pani Avedon była rzeźbiarką i zapewniała dzieciom kontakt ze sztuką, rozwijając w nich jednocześnie potrzebę własnej twórczości. Świat mody potrzebował dokładnie takiej osoby jak Avedon. Młodej, odważnej, szukającej nowych sposobów wyrazu, a jednocześnie obytej z fotografowaną tematyką, pasjonującej się nią a przede wszystkim rozumiejącej ją.
Pod koniec lat 40. Avedon pracował już nie tylko dla Harper’s Bazaar, ale i dla Vogue’a i Life’a. Jedną nogą mieszkał też w Paryżu - będąc fotografem mody trudno nie bywać w mieście, w którym po ulicy spaceruje Christian Dior i Coco Chanel. Był rozchwytywany, uwielbiany. Od chwili, gdy rozpowszechniły się zdjęcia Avedona nikt już nie odważył się pokazać sesji w dawnych stylach. Całe lata 50. - to dla Avedona czas wytężonej pracy. Pracuje dla wielu pism, robi sesje właściwie wszystkim najlepszym domom mody. Z 1955 roku pochodzi zdjęcie, które na stałe już weszło (jako jedno z nielicznych zdjęć stricte modowych) do zestawu „fotograficznych ikon” - „Dovima i słonie”. Avedon starał się wymyślać jak najdziwniejsze pomysły na sesje, takie jakich jeszcze nie było. „Dovima i słonie” to fragment sesji kolekcji sukien wieczorowych Diora, sfotografowanej w cyrku w Paryżu. Nietypowy zestaw - modelka w otoczeniu słoni - oraz piękna, staranna kompozycja spowodowały, że zdjęcie „usamodzielniło” się i do dziś jest publikowane. Avedon zyskał sławę nie tylko dzięki oryginalności i nowemu spojrzeniu na modę. Są to po prostu dobre fotografie, o przemyślanej kompozycji, starannie wykonane z poszanowaniem i znajomością wszelkich reguł sztuki. ...because quality matters lounge magazyn
43
| MODA | FOTOGRAFIA
W 1966 roku Avedon zostaje głównym fotografem Vogue’a, na stałe opuszczając Harper’s Bazaar. Można by powiedzieć, że zaczyna nowy okres swojej twórczości. Jako człowiek, który łatwo się nudzi, Avedon nudzi się też modą i po 20 latach fotografowania sesji zaczyna potrzebować czegoś nowego. W latach 60. Avedon znalazł czas, by poważniej zainteresować się fotografią portretową i reportażową. Dokumentował życie w szpitalach psychiatrycznych, portretował członków amerykańskich organizacji antywojennych oraz tych broniących praw obywatelskich. Robił zdjęcia artystom, aktorom, muzykom, literatom, politykom. Nie odchodzi więc daleko od sesji mody, teraz zaczyna skupiać się na ludzkich twarzach. Szukać możliwości pokazania na zdjęciu psychiki modela, jego charakteru, uczuć i nastroju. Jako fotograf najważniejszego „life-stylowego” pisma na świecie oczywiście zaczyna fotografować sławy. Seria portretów Beatlesów, kolorowana, którą sam autor nazwał „psychodeliczną” staje się sławna na cały świat, muzycy wykorzystują ją na okładkach płyt, ludzie kupują plakaty z ich reprodukcjami. Znów sukces - okazuje się, że Avedon umie rozbić zdjęcia nie tylko sukienkom. Andy Warhol, Marylin Monroe, prezydent Eisenhower, Henry Kissinger, Elizabeth Taylor i Audrey Hepburn, Charlie Chaplin, Dalai Lama, Hillary Clinton - lista znanych postaci, które na przestrzeni 30 lat pozowały Avedonowi jest bardzo długa. Jego portrety charakteryzowały się niepokojącą minimalistyczną formą. Ustawiał on swoich modeli na pustym białym tle i wydobywał z nich najgłębiej skrywane emocje. Dzięki temu izolował ludzi od zewnętrznego
świata, a co za tym idzie - od przypisywanych im ról. Bardzo dobrze widać to w przypadku portretu Marilyn Monroe, która mocno umalowana, z charakterystycznie uczesanymi włosami, siedzi ubrana w seksowną cekinową sukienkę z ogromnym dekoltem, lekko się garbi i melancholijnie patrzy gdzieś poza obiektyw. To zdjęcie Avedona nie miało nic wspólnego z powszechną opinią o Marilyn. „Seksowny kociak”, chociaż nie pozbawiony swych wyzywających atrybutów, jawi się tu raczej jako przestraszona zagubiona dziewczynka. Także z tego powodu fotograf był lubiany przez najsławniejsze zawodowe modelki, które - nawet jeśli nie zgadzały się na to u innych - dla Avedona były w stanie pozować nago. Avedon zazwyczaj nie ustawiał swoich modeli w żaden wyszukany sposób. Sfotografowani w naturalny sposób ludzie nie mieli gdzie ukryć swoich cech, nie mogli udawać kogoś innego, zapozować tak, by wypaść lepiej niż w rzeczywistości. W wielu wypadkach zdjęcia te odzierały modeli z wszelkich „otoczek”, masek, póz. W ten sposób Avedon osiągał zamierzony cel - pokazywał ludzi z ich psychiką, prawdziwych, realnych. Można powiedzieć, że Avedon wyznaczył pewien kanon portretu, który chce pokazać „człowieka prawdziwego”. Artysta zmarł 1 października 2004 roku, wskutek wylewu krwi do mózgu, podczas pracy nad kolejną sesją. Był fotografem z misją. Dzięki niemu fotografie w pismach zaczęły żyć, opisywać historie. W dzisiejszych czasach Avedon nadal uważany jest przede wszystkim za fotografa mody, w mniejszym stopniu za portrecistę. Ale prawdą jest, że właśnie ten człowiek odmienił fotografię mody, wprowadzając ją w XX a następnie XXI wiek.
Ela Garncarz 44 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
| MODA | WYDARZENIA
Gala Fashion Affair Cracow 2009
fot . joanna piotrowska / projektant i stylizacja: Nowiński / fryzury: Avant Apres
16 października w Hotelu Andel’s przy ulicy Pawiej w Krakowie odbędzie się gala modowa Fashion Affair Cracow’ 09. Na Gali zostanie zaprezentowana kolekcja Jesień / Zima 2010 projektanta Rafała Nowińskiego w wersjach pret-a-porte: New classics plus Dark jungle, houte couture: Royal chic at midnight oraz wedding couture: Saint bride. Ponadto nową kolekcją fryzur na sezon Jesień / Zima 2010 pochwalą się styliści z atelier fryzjerskiego Avant Apres. Jak zapowiadają organizatorzy nie będzie to standardowy pokaz mody, a zaproszonych gości czeka wiele niespodzianek.
Noc Szeherezady 2009
fot. mat. promocyjne firmy Samanta
16 października w Dworze Kościuszko przy ul. Papierniczej 3 odbędzie się niezwykły i tajemniczy pokaz - Noc Szeherezady - na którym najnowszą kolekcję bielizny na sezon Jesień / Zima 2009 zaprezentuje firma Samanta. Inspiracją dla tej kolekcji stały się magiczne noce, podczas których w otoczeniu tajemniczych, rozświetlonych słabym płomieniem oliwnych lamp krużganków i bijących przepychem komnat - Szeherezada snuła swe opowieści... Magię spotkania podkreśli show na skrzypcach elektronicznych zespołu Space Violin.
L
ounge Magazyn patronuje obu tym wydarzeniu i dla wszystkich spragnionych modowych wrażeń oraz dobrej zabawy przygotowaliśmy 4 podwójne zaproszenia (po dwa na każdy event) na te dwa wyjątkowe październikowe wieczory. Wystarczy, że wyślecie do nas e-mail na adres konkurs@loungemagazyn.pl i w paru zdaniach opiszecie dlaczego to właśnie Wy powinniście tam być. Najciekawsze maile wygrywają. Zapraszamy.
| MODA | STYL
tekst: Ania Strugalska
„
Strój eleganta dopełniała laseczka lub pejczyk – szpicruta lub, jak wówczas mówiono – szpicrózga. Laseczki lub spicruty modne, mają dość wielkie gałki złote lub srebrne. (Magazyn Mód. Dziennik przyjemnych wiadomości 1837 nr 15, s. 92)
W
porewolucyjnej Francji, kiedy na nowo odbudowanym dworze napoleońskim dzielnie trwała fascynacja antykiem grecko - rzymskim, u boku modnego Paryża powstawała kolejna kolebka światowej mody - Londyn. O ile francuskie atelier koncentrowało się głównie na strojach damskich, wielkobrytyjskie salony uczyniły pierwsze poważne kroki ku kreowaniu mody męskiej. Dandyzm narodził się właśnie w Anglii pod koniec XVIII wieku, za sprawą George’a Bryana Brummella. Twierdził on, że: Strój mężczyzny powinien być wykwintny w każdym szczególe, a jednocześnie tak spokojny i tak dobrze leżący, by człowiek ten wyglądał dystyngowanie bez zwracania uwagi swym strojem.
„
Brummel był wówczas wzorem męskiej elegancji wyrażającej się w prostocie i schludności, przy zachowaniu dbałości o szczegóły i jakość ubioru. Inny teoretyk dandyzmu – francuski pisarz Jules Barbey d’Aurevilly, oprócz pedantycznej drobiazgowości w wyglądzie zwrócił również uwagę na społeczny aspekt zjawiska, mianowicie – życie ponad stan, skłonność do eksperymentowania, celowe szokowanie, narcyzm. Dandys (z ang. dandy - galant, fircyk, rzecz wyborna) stał się nie tylko ikoną mody, ale i wyznacznikiem stylu życia. Wiecznie znużony banalnością świata, nigdy się nie nudzi. Pozornie obojętnie obserwując otoczenie, czai się do ataku. Ataku na tymczasowość rzeczy. Stworzony do wyższych celów, chłodny i zdystansowany.
Jak wiadomo, w Anglii żaden mężczyzna nie pomyślałby nawet o wyjściu na miasto w innym kapeluszu, niż cylinder. Zasada tam przyjęta, że każdy ubiór męski z połami, a więc: tużurek, frak i żakiet, wymagają cylindra. (Tygodnik Mód i Powieści 1913 nr 36, s. 12)
46 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Dandysów nasza historia zna wielu. Od Petroniusza, Ludwika XIV, Byrona, Baudelaire’a, Oscara Wilde’a po Davida Bowie czy Galliano. Dandyzm to zachodzące słońce; jak spadająca gwiazda jest wspaniały, bez żaru i pełen melancholii – pisał Baudelaire, który stworzył własną wersję dandysa, piękną, niebezpieczną, tajemniczą. Jego „fircyk” jest doskonale wykształconym estetą, miłującym sztukę - absolut i własnego siebie, ponad wszystko. Arystokrata ducha, ambiwalentnie wyrafinowany dekadent. Dziecię schyłku wieku. Elegancja i dbałość o wygląd nie jest dla niego jedynie kwestią mody, jest kultywowaniem idei doskonałej formy. Baudelaire’owski dandys walczy z pospolitością i nudą. Wyniosły i dumny, w nieskazitelnie białych rękawiczkach, gardzi kobietami. Mizoginizm swój ujmuje w stwierdzeniu, że kobieta jest przeciwieństwem dandysa, jest spontaniczna, co czyni ją w jego oczach odrażającą. Chyba jedynym polskim słynnym dandysem był Juliusz Słowacki. Burza loków, bladość lica, błysk w oku, delikatne, wypielęgnowane dłonie, piękna koszula, zawsze z żabotem. Dandys idealny, pogodzony ze swoją samotnością. Wyobcowany i wiecznie w cieniu Mickiewicza - już tak jest niestety, że wszyscy naprawdę wielcy traktowaniu są po macoszemu, podczas gdy pierwsze skrzypce grają ci „łatwiejsi w obsłudze”. Podobnie było z naszym największym „satanistą intelektualnym”, ojcem polskiej bohemy, zawodowym dekadentem i poniekąd dandysem - Stanisławem Przybyszewskim. Przybyszewski nie pasuje trochę do baudelaire’owego profilu - cóż mając w swoim życiu tyle kobiet i jeszcze więcej dzieci, chyba nie można być seksistą (4 kochanki, 7 dzieci). Cała reszta jednak pasuje idealnie. Postać legendarna zarówno w skandynawsko – niemieckiej, jak i polskiej cyganerii. W swych płomiennych odezwach głosił kult sztuki, jako jedynego i wyłącznego absolutu. Skandalista, alkoholik, wiecznie bez grosza. Uwielbiany przez kobiety, wyszydzany przez kolegów po fachu.
| MODA | STYL
„
Wszyscy dandysi byli z początku uważani za dziwaków, dziś uchodzą za ikony stylu.
Londyńscy krawcy robią ponowne próby, niepokojące zarówno ich samych jak i ich elegancką klientelę od dawna. Rozchodzi się mianowicie o problem odmienny, aby odzież męską tak przekształcić, żeby już żadnej wątpliwości nie poddawała przy odróżnianiu pana z dobrego towarzystwa od kelnera. (Gazeta Krawiecka 1901 nr 4, s. 41)
Dandys jest rozczarowany światem, ale nie zrozpaczony. Nie musi atakować, żeby się bronić, właściwie dandys nic nie musi, on po prostu jest. Triumf jednostki nad masą. Indywidualizm, pozbawiony większych emocji, stojący z boku, ale i tak zwracający uwagę wszystkich. Kreator i manipulator, bawiący się w życie. W życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym- mawiał Oskar Wilde, przystrajając swoje pokoje pawimi piórami, kwiatami, porcelaną i innymi bibelotami. Demonstrował swoją metroseksualność nosząc długie włosy, wyśmiewając się z tzw. męskich zawodów. Postawa i poglądy Wilde’a z jednej strony były wyszydzane, lecz z drugiej – podziwiane i modne, a on stał się z czasem bywalcem salonów i arbitrem w sprawach sztuki. Miał bujne życie seksualne i długą listę kochanków (był biseksualistą), został aresztowany i oskarżony o kontakty homoseksualne - w tamtych czasach karalne w Wielkiej Brytanii. Sąd skazał go na 2 lata ciężkich robót, a karę odbywał w więzieniu. Stan jego konta, jak
przystało na dandysa, pozostawiał wiele do życzenia, choć on sam zawsze wyglądał nienagannie. Dandysi naszych czasów to Outsiderzy Francisa Forda Coppoli. Przypomnijmy sobie choćby Toma Cruise’a w roli Steve’a Randle’a: zabrudzony czekoladowym tortem, ale z nienaganną fryzurą. W kieszeni oprócz noża sprężynowego, obecny zawsze grzebień. Dandysem z krwi i kości jest seksowny Tony Manero z Gorączki sobotniej nocy, demoniczny Lestat z Wywiadu z wampirem. Dandyzm wyznaje zasadę: wyglądać znaczy być. W tym świetle, każdy z nas jest po trochę dandysem. Wszak nie ma nic złego w dążeniu do doskonałości i oryginalności. Człowiek jest zwierzęciem stadnym i z natury chce się podobać. Różnica pomiędzy dzisiejszym dandyzmem, a tym XVII-XIX - wiecznym jest taka, że obecnie za bardzo polegamy na opinii publicznej i nie potrafimy żyć bez akceptacji otoczenia. To nie stanowiło problemu dla Baudelaire’a, Wilde’a czy Słowackiego. Modą należy się bawić- mówili wtedy, a teraz powtórzy nam to każdy stylista. Dystans i wyczucie smaku. Dandysi XX wieku: traktujcie sprawę z przymrużeniem oka, sukces gwarantowany!
„
Panowie /.../ poczęli zapinać fraki na medaljony greckie lub rzymskie, a potem na guziki rozmaitej wielkości, w których za szkłem oprawne były zasuszone kwiatki, muszelki i owadki. Inni oprawiali w guziki włosy żon, zęby dzieci; słowem pamiątki wszelkiego rodzaju. (Magazyn Mód. Dziennik przyjemnych wiadomości 1861 nr 6, s.8)
...because quality matters lounge magazyn
47
Twarze Przy Barze
relaunch 19 września 2009
MODELKI I MODELE POSZUKIWANI!
Czekamy na Twoje zdjęcia!
models@loungemagazyn.pl
48 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
...because quality matters lounge magazyn
49
| MODA | NEWSY
Krótka historia mody...
czyli kto, kiedy i po co....
50 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Śniadanie u Tiffany’ego
- czyli spotkanie ze stylistą.
Zmiany są dobre. Pragniemy ich i boimy się jednocześnie. Są ekscytujące, wnoszą w nasze - często szare i nudne życiepowiew świeżości. Zmiany nie muszą boleć. Mogą dodać nam odwagi i pewności siebie. Mogą pomóc w naszej karierze i życiu osobistym. Mogą uszczęśliwić. Wszystko to, pod warunkiem, że będą to DOBRE ZMIANY. Słuszne decyzje pomogą nam podjąć osobiści trenerzy, ostatnio bardzo trendy jest zwyczaj korzystania z ich usług. Osobiści styliści doradzą w sprawach mody, bo często niestety sami nie wiemy, co dla nas dobre. O tym, że nasza rzeczywistość zaczyna się w naszej głowie a kończy w naszej szafie i pasji kreowania rozmawiałam z Dagmarą Hnat-Szumny, osobistą stylistką.
• Podobno ponad 80% kobiet zmieniłoby coś w swoim wyglądzie, gdyby miały taką możliwość. Kim jest osobisty stylista? Nadzieją na zmiany? Nową tożsamością? Czym się właściwie zajmujesz?
Opowiem Ci może, jak wygląda praca ze mną. Spotykamy się w klubie, kawiarni, albo po prostu idziemy na spacer. Na początku chce usłyszeć coś o tej osobie. Niech mówi, umiem słuchać i wiem, jakie pytania zadać, żeby kogoś dobrze poznać. Pierwsze spotkanie ma charakter raczej luźny, poznawczy. Każdej osobie poświęcam dużo czasu. Starannie przygotowuję profil klienta. Kolejne spotkanie to już nasza wspólna praca i trochę zabawa. Zabawa modą.
•
Czym się kierujesz kreując?
•
Co myślisz na temat tzw. kiczu kontrolowanego?
Wszystko jest istotne. Czym się dana osoba zajmuje, jak spędza wolny czas? Co lubi nosić do pracy, a co, na co dzień? Jakie są jej ulubione kolory? No i oczywiście jej oczekiwania w stosunku do mnie; może jest ktoś, kogo chce powalić na kolana? Może chodzi o suknie-garnitur na jakąś specjalną okazje (studniówka, bankiet, wesele)? A może po prostu myśli o pełnej metamorfozie i diametralnych zmianach w szafie? Ważne też jest ile pieniędzy chce przeznaczyć na dany zakup, albo całą „wymianę szafy”. Zawsze się go trochę bałam, a ostatnio, kiedy stał się tak naprawdę modny boje się jeszcze bardziej (śmiech). Ostatnio moja koleżanka, patrząc na jakąś polska „gwiazdkę” -powiedziała, że kicz w PL uwodzi i chyba coś w tym jest. Awangardowi twórcy często posługują się kiczem. A tak na poważnie lubię go, ale trzeba bardzo uważać by nie przesadzić. Wolę ten na wybiegu niż na naszych polskich ulicach i klubach. Bawmy się modą rozważnie i z rozmachem!
• Dowiedziono, że kobiety chętniej korzystają z pomocy stylistów. Jak myślisz, z czego to wynika? Dlaczego mężczyźni boją się rozmów o modzie? Dagmara Hnat - Szumny tel.: +48 696 200 694 www.niuans.eu
Oczywiście ,że kobiety „kochają” nas bardziej !(śmiech) Ja też parę lat temu chciałabym mieć możliwość skorzystania z pomocy; przed studniówka, na przykład. Dzisiaj kobiety są bardziej odważne i nie boją się eksperymentować, dlatego pragną kolejnych metamorfoz i szukają pomocy. Co do mężczyzn myślę ,że nie boją się mody jak kiedyś i chcą o niej rozmawiać. Chociaż ciągle jeszcze widać białe skarpetki i sandały, fenomen-nigdy tego nie zrozumiem (śmiech.) Mężczyźni nareszcie też chcą się podobać i powiem z doświadczenia, że łatwiej mi się z nimi pracuje. Komunikacja jest znacznie lepsza. Są bardziej chętni do zmian, innowacji. • Ostatnio zaobserwować można dosyć spoty boom na stylistów,
prywatnych trenerów, kreatorów wizerunku, fashionistów. Co Cię wyróżnia spośród innych?
rozmiawiała: Anna Strugalska foto: Lounge Magazyn
Cóż: KOCHAM CIUCHY! Kreowanie stylu to moja pasja. Do każdej osoby podchodzę bardzo indywidualnie. Poświęcam jej więcej, niż jedno spotkanie. Zajmuje się nie tylko jej szafą, ale i duszą, bo każda potrzeba zmiany rodzi się w naszym umyśle. Mam dostęp do kolekcji światowych projektantów. Współpracuję również ze świetnymi polskimi projektantkami z pracowni Zemełka & Pirowska. Pozwól, że wspomnę- konkurencyjne ceny! Ubrania i stylizacja za przyzwoitą cenę. Kieruję się smakiem i potrzebą oryginalności, niekoniecznie znanymi i drogimi markami. Każdy ma swój własny styl, moje zadanie to odnaleźć go i podkreślić jego indywidualność. Reszta w rękach mody! (śmiech). ...because quality matters lounge magazyn
51
Kiedy kobieta jest piękna? Kiedy mężczyźni ją za taką uważają. Francoise Sagan 52 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Ania: Sukienka z żabotem Victor&Rolf Tobebka DeMelhelem Bransoletka Galeria Skarbiec 658zł Buty Apia 899zł Okulary Diesel 829zł
Jeśli kobieta jest szczęśliwa, jest także piękna.
Donata: Bluzka Hugo Boss 289 zł Kurtka Hugo Boss 829 zł Naszyjnik Galeria Skarbiec 920 zł Spodnie z szafy stylistki Torebka DeMelhelem Buty Apia 399 zł
Sophia Loren ...because quality matters lounge magazyn
53
Kiedy kobieta jest słodka i świeża, dobra i ładna, nie należy troszczyć się o to, czy umie po łacinie. Alfred Musset 54 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Maja: Sukienka Marc’o Polo 599 zł Skórzana kurtka Review 269 zł Buty Apia 399 zł
Natalia:
„Kobiety bez charakteru podążają za modą, kobiety pretensjonalne doprowadzają ją do przesady, kobiety zaś obdarzone dobrym smakiem wdają się z nią w przyjazne układy”.
Aksamitna marynarka Tommy Hilfiger 1390 zł Koszula w kratkę Marc’o Polo 289 zł Jeansy Hugo Boss 829 zł Torebka DeMelhelem Buty Apia 2179 zł Pierścionek Galeria Skarbiec 909 zł
Émilie du Châtelet ...because quality matters lounge magazyn
55
Kobiety mogą uczynić milionerem tylko takiego mężczyznę, który jest miliarderem. Charles Chaplin
Donata: Golf panterka MarcCain 849 zł Wełniany sweter Hugo Boss 979 zł Leginsy MarcCain 429 zł Buty Apia 699 zł Torebka DeMelhelem Wisior z bursztynem Galeria Kreo 2690 zł Maja: Golf w graiczne wzory MarcCain 979 zł Różowa mini MarcCain 429 zł Batinka z szafy stylistki Buty Apia 529 zł 56 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Ania: Sukienka MarcCain 1090 zł Torebka DeMelhelem Buty Apia 2179 zł Żakiet Hugo Boss 829 zł Natalia: Sukienka(imitacja skóry) Diesel 799 zł Koszula Diesel 579 zł Buty Gortz 409 zł Torebka z szafy stylistki Bransoleta Galeria Kreo 2250 zł Zakolanówki Calzedonia
Foto: Robert Bednarczyk, Jola Emerli Stylizacja: Zuzia Stępień Fryzury i make up: Oskar Bachoń www.oskarbachon.pl Modelki: Maja Gębik, Natalia Strokowska (Look Up), Anna Cebo, Donata Kuciel
lounge
ZDROWIE I URODA //
ul. Józefa 21 Sakura Beauty
- zabiegi na twarz - zabiegi na ciało - manicure i pedicure - makijaż - makijaż permanentny - zajęcia dla kobiet 40+ - gimnastyka z elementami Tai Chi - depilacja laserowa (Light Sheer Coherent) mezoterapia i głowa
NOWOŚĆ!
* organizacja wieczorów panieńskich / kawalerskich
-modelowanie / lifting (laser Apollo) -masaże renata.kozlowska@sakuracenter.com
tel. 662 229 488, 012 294 90 32
ul. Mogilska 69 A Taniec towarzyski Salsa Capoeira Flamenco Taniec brzucha Latino Solo Hip Hop / New Style Pilates
NOWOŚĆ!
* kursy tańca dla narzeczonych * organizacja wieczorów panieńskich / kawalerskich * honorujemy karty multisport Benefit
Breakdance Tai Chi Dancehall Tango BPU - BPU Pilates secretariat@sakuracenter.com tel. 607 030 055, 607 030 065 ...because quality matters lounge magazyn
57
| ZDROWIE I URODA | NA JESIEŃ
oprac. Ewelina Lewandowska
Zakręć zakręcone loki Nivea Volume Sensation
Spray unoszący włosy cena: ok. 14 zł
Mogą być w artystycznym nieładzie, lekko rozwiane lub idealnie wystylizowane, objęte max objętością, bo im więcej tym lepiej. Nowa linia Nivea Volume Sensation proponuje doskonałą stylizację włosów kręconych, ze sprayem dodającym objętości u nasady. Nie obciąża włosów i nie skleja, a dodatkowo je pielęgnuje, sprawiając, że zakręcone loki lśnią, są odżywione i wyglądaj zdrowo. Niech zakręci cię mania objętości na głowie.
Zagrajmy w kolory SEPHORA Colorfull
pojedyncze cienie do powiek cena: 35 zł Jesiennym smutnym i ponurym makijażom mówimy zdecydowanie nie! Sezon na szalenie kolorowe oko dopiero się zaczyna, lazurowy szmaragd, a może atramentowy błękit, soczysta zieleń, czy odważnie iskrzący fiolet, sprawi, że tej jesieni poczujesz się wyjątkowo i sexi. Sephora znalazła sposób na przełamanie nudziarstwa w makijażu, prezentuje 24 metabolicznych, 10 matowych i 20 brokatowych odcieni z technologią HI-BOOST, które zapewniającą żywy i trwały kolor. Stosuj na mokro lub sucho i szalej z kolorami!
Być jak Donna Karan Donna Karan DKNY Be Delicious Women Woda perfumowana atomizer 100ml cena: 199 zł
Zapach DKNY Be Delicious to prawdziwa uczta dla zmysłów. Łączy w sobie elegancję oraz zmysłowość, sprawiając, że poczujesz się niezwykle kobieco. Flakonik o kształcie jabłka, ze szkła i wygładzonego metalu kryje w swoim wnętrzu starannie dobraną nutę zapachową, w której łączy się rześki zapach grejpfruta, ogórka z delikatną magnolią, różą, oraz fiołkiem. Niezwykłe połączenie składników pozwoliło stworzyć perfum, który kusi i ma w sobie magię uwodzenia, sprawiając, że nawet jesienny pochmurny dzień stanie się w twoim życiu wyjątkowym i niepowtarzalnym cudem.
Skóra gładka jak jedwab Doliva
Peeling do ciała pod prysznic z toskańską oliwą z oliwek Cena: 16 zł Ciało po wakacjach, jest szorstkie i zmęczone słońcem, dlatego też potrzebuje peelingu, który oprócz złuszczenia naskórka, nawilży twoją skórę i dodatkowo ją odżywi. Doliva proponuje peeling, który zawiera drobne ziarenka z bambusa i zielone pestek z oliwki, które usuną łuszczący się naskórek i delikatnie oczyszczą twoje ciało. Dzięki temu stanie się ono idealnie wygładzone, a skóra odzyska blask i witalność, a magiczny zapach przeniesie cię w podróż nad wybrzeża Morza Śródziemnego.
58 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
oprac. Ewelina Lewandowska
| ZDROWIE I URODA | NA JESIEŃ
Na jesienna nudę... spróbuj czegoś nowego!
Tai Chi dla zapracowanych
fotograf : Piotr Stokłosa / www.photografig.com
Zbyt szybko żyjesz, wciąż brakuje ci czasu, dokucza ci stres i brak sportu? Jeśli któraś z tych sytuacji wciąż nie daje ci spokoju, to najwyższy czas, abyś w swoim mieście zapisał się na ćwiczenia z Tai Chi. Harmonia ciała i umysłu, odprężenie, brak napięcia – to korzyści z uprawiania tej sztuki walki. W Chinach znana jest od stuleci, w Europie ćwiczenia te stają się coraz bardziej popularne, ludzie znudzeni godzinami ćwiczeń na siłowni, szukają czegoś oryginalnego, co pozwoliłoby im nie tylko poprawić kondycję fizyczną, ale i też psychiczną. Tai-chi polega na powolnych ruchach, które wzmacniają mięśnie oraz usprawniają krążenie krwi, poprawia się giętkość i siła naszych nóg, jednocześnie uczy panować nad stresem. Trening polecany jest dla ludzi w różnym wieku i o różnym stanie zdrowia.
Aqua areobic zamiast pływania Nudzi cię pływanie w basenie? Jeśli tak, to auqa areobic jest doskonałym sposobem na oryginalny i niepowtarzalny sport. Ćwiczenia przy muzyce w wodzie, to idealna metoda na pozbycie się zbędnych kilogramów. Podczas godzinnego treningu na basenie można spalić 600 kalorii. Aqua areobic posiada wiele zalet, poprawia giętkość ciała oraz wzmacnia mięsie grzbietu i pośladków. Obniża napięcie mięsni i pomaga w likwidacji cellulitu. Po treningu czujemy się pełne energii i chęci do życia, dlatego też nie dajmy się jesiennej depresji i wybierzmy się na aqua areobic.
Raks sharki - taniec uwodzenia i witalności Raks sharki, czyli taniec brzucha, jest coraz częściej wybierany przez kobiety, które pragną nauczyć się emanować kobiecością i siłą uwodzenia. Na treningach można zrzucić kilka kilogramów, relaks i świetna zabawa przy muzyce dalekiego wschodu gwarantowana. Regularne ćwiczenia tańca brzucha niosą wiele korzyści, ujędrniają mięśnie stóp, łydek, ud, brzucha, bioder i pośladków. Drogie panie nie pozostaje nic innego, jak dać się uwieść muzyce i tańcu, i poczuć się jak w prawdziwym Bollywood.
Postaw na siebie. Powiedz pięknu TAK! Zabiegi Catio VitaLift. Natychmiastowy lifting i ujędrnienie.
Z kuponem -30%
na zabiegi z serii Catio Vital. Promocja trwa do końca 30.11.2009r.
ul.Rakowicka 11, Kraków tel. +48 12 4 300 200 e-mail: salon@salonjasminum.pl www.salonjasminum.pl
| ZDROWIE I URODA | NEWSY
Erotyczna Bielenda Z myślą o zakochanych i mając na uwadze higienę ich okolic intymnych laboratoria Bielenda Kosmetyki Naturalne skomponowały wyjątkową recepturę płynu do higieny intymnej o zmysłowej nucie zapachowej, kojących właściwościach pielęgnacyjnych. Erotyczny płyn do higieny intymnej AFRODYZJAK nie tylko chroni przed infekcjami, ale także podnosi temperaturę związku. Jego unikalnymi składnikami są żeńszeń i jaśmin. Żeńszeń charakteryzuje się właściwościami stymulującymi, pobudzającymi libido i wzmagającymi pożądanie, zaś jaśmin pobudza zmysły i wyobraźnię. www.bielenda.pl
Woda drąży... tłuszcz Coraz więcej osób chcąc pozbyć się zbędnych kilogramów sięga po diety cud oparte na dużej ilości płynów, wylewa litry potu na siłowni, regularnie odwiedza pływalnie i sauny. Niestety metody te wymagają czasu, samokontroli i determinacji. Często okazują się także niewystarczające do osiągnięcia oczekiwanych rezultatów.
Woda bez wątpienia jest naszym sprzymierzeńcem w pozbywaniu się nadmiaru tkanki tłuszczowej. A tym, którzy oczekują szybszych efektów z pomocą przychodzi technologia estetyczna, która najskuteczniej poskramia i potrafi precyzyjnie wykorzystać jej oczyszczająco - drenujące właściwości. Możliwość wykorzystania wody i jej natury w wyszczuplaniu oraz modelowaniu ciała na nowo zdefiniowali specjaliści z firmy Human Med. Opracowali oni unikalną technologię przekształcania wody w laminarny strumień, który umożliwia wyodrębnienie tkanki tłuszczowej bez naruszania tak ważnych i czułych struktur jak nerwy czy naczynia krwionośne. Odkrycie to stało się podstawą do stworzenia rewolucyjnej metody wybiórczego usuwania tkanki tłuszczowej określanej mianem WAL (water - jet assisted liposuction) i zastosowania jej w urządzeniu Body Jet. To doskonała wiadomość dla tych, którzy chcą pozbyć się nadmiaru tłuszczu szybko i bezboleśnie oraz cieszyć się zgrabną sylwetką.
Wyjdź i zostaw nadbagaż kilogramów Zabieg Body Jet polega na wypłukiwaniu tkanki tłuszczowej specjalnym roztworem wodnym. Zaletą zabiegu jest to, że jest znacznie mniej dotkliwy i inwazyjny niż tradycyjna liposukcja. Body Jet nie tylko skrócił czas samego zabiegu względem klasycznej liposukcji, ale także całkowicie ograniczył przykre dolegliwości po zabiegu i okres rekonwalescencji. Zabieg ten realizowany jest według zasady walk-in-walk-out. Pacjent cały czas jest przytomny, nie jest poddany znieczuleniu ogólnemu, a to daje mu większy komfort i swobodny kontakt z lekarzem podczas zabiegu. Pacjent nie wymaga również hospitalizacji. Jego samopoczucie w trakcie i po zabiegu jest bardzo dobre i może on zaraz po wizycie w klinice bez obaw wrócić do domu.
Płynne kształtowanie Body Jet niesie ze sobą także niespotykane dotychczas możliwości modelowania ciała. Metoda WAL pozwala na pozyskanie nieuszkodzonych komórek tłuszczowych, które mogą być wykorzystane do reimplantacji - powiększania piersi, rekonstrukcji piersi po zabiegach mastektomii i zabiegach wycięcia guzków, wypełniania zmarszczek i modelowani twarzy, likwidowania ubytków i uszkodzeń ciała powstałych w wyniku wypadków. Tak przeszczepiony tłuszcz jest najbardziej trwałym i przyjaznym organizmowi wypełniaczem. www.mybodyjet.pl
MODELKI I MODELE POSZUKIWANI!
Casting na modelki do sesji zdjęciowych Lounge odbędzie się
w środę 21 września (godz. 21.00 - 23.30)
! g n i cast
60 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
w klubie Frantic, podczas imprezy Black Cherry ABSOLUT Ladies’ Night (Szczegółowe info na temat imprezy znajdziecie na stronie portalu www.where2b.org) Zgłoszenia wysyłajcie na:
models@loungemagazyn.pl
ZOSTAŃ TWARZĄ LOUNGE MAGAZYN!!!
Kiedy powstał gabinet Biotiq? Jako marka istnieje od 6 lat. Siedziba firmy zmieniała się trzykrotnie, od października 2009 Biotiq wreszcie znalazł stałe miejsce, spełniające oczekiwania klientów. Gabinet mieści się w ekskluzywnej kamienicy zlokalizowanej w dobrym punkcie komunikacyjnym, z miejscem do parkowania. Kto tworzy zespół Biotiq? Najważniejszym kryterium w doborze personelu jest dla mnie optymistyczne nastawienie do życia i pasja zawodowa. Osobiście jestem pasjonatką kultury Wschodu i od początku mojej pracy jako kosmetolog inspirują mnie orientalne techniki relaksu, dlatego stale wprowadzam elementy chińskiej, japońskiej i indyjskiej sztuki masażu. Wraz z zespołem uczestniczymy w szko leniach i kongresach kosmetycznych, podnosimy swoje kwalifikacje na studiach wyższych. Jakie wykonujecie zabiegi? Pracujemy na profesjonalnej marce BABOR, dzięki której mamy szeroki wachlarz zabiegów pielęgna cyj nych na twarz i ciało. Wykonujemy zabiegi specjalistyczne takie jak za my kanie naczyń, usuwanie defektów skóry metodą koagulacji, laserowa epilacja, a także odmładzanie metodą mezoterapii igłowej. Oferujemy makijaż permanentny nowymi technika mi Nouveau Contour, a także zagęszczanie rzęs. Co wyróżnia Biotiq pośród wielu gabinetów? Wysoka jakość za rozsądną cenę. Indywidualne podejście do każdej osoby, dlatego wielu klientów wiąże się z nami na lata. W każdym zabiegu wykonujemy masaż energetycz ny, który skutecznie uzależnia, na szczęście jest to zdrowy nałóg.
Nowość: Profesjonalna analiza kolorystyczna i komputerowy dobór makijażu .
Nowość: Makijaż permanentny brwi metodą włosków.
Nowość: Nail Bar w kawiarnianej atmosferze zrób sobie japoński manicure
Gabinet Kosmetyczny BIOTIQ - AGATA KROK Kraków Dębniki; ul.Pułaskiego 14 kamienica visàvis Wawelu tel.: 606277827
...because quality matters lounge magazyn
61
| FELIETON |
Świat schodzi na psy. Tak moi kochani, świat schodzi na psy. Ba! On nawet zbiega, leci na zbity łeb, żeby tylko sięgnąć kulturowego dna, marnego brodziku intelektualnego. A dlaczego się tak dzieje? Ano, dlatego, że brak dziś dobrych wzorców. A nawet jeśli są, to i tak, prędzej czy później, zmiażdży je wielkie wszechobecne słowo - TOLERANCJA. Owa TOLERANCJA pożera dosłownie wszystkie tematy, począwszy od upodobań seksualnych, sposobu życia i bycia, ubierania, aż do spędzania wolnego czasu. Owszem, każdy ma prawo do wolności wyboru, myśli. Jednakże czy ta wolność może być aż tak nieograniczona? I w takim razie, jakie niesie to ze sobą skutki? Postanowiłam niezwłocznie odpowiedzieć na te nurtujące mnie pytania i oto, co zaobserwowałam. Społeczeństwo polskie (i nie tylko!) zaatakował niezwykle silny, niebezpieczny i co najgorsze, zarażający w porażającym tempie wirus TANIEGO LANSU. Znawcy mody, kreatorzy wizerunku, styliści załamują ręce. Kręcąc przecząco głowami i roniąc ukradkiem łzę przyznają się do swojej bezsilności w obliczu tej zarazy. Jej ofiary, jak donoszą specjaliści, wydają się być nieuleczalnymi przypadkami. Są to, bowiem osoby tak wielce przekonane o swoim świetnym stylu, iż wszelkie próby ratowania ich spełzają na niczym. Przyjrzyjmy się tym beznadziejnym przypadkom.
Przypadek numer jeden, tzw. lekki stan upośledzenia, to głównie grupa mężczyzn (zdarzają się też kobiety), znanych jako ziomale, tudzież ziomalki, dresy i blokersi. Oczywiście w osiemdziesięciu procentach, mimo zwodzącej nazwy, niewiele mają wspólnego z prawdziwą subkulturą hip-hopową. Są oni jedynie smutnymi naśladowcami swoich idoli, bowiem w momencie, gdy tamci schodzą ze sceny i zakładają normalne ubrania, a jeżeli wymaga tego sytuacja, także i garnitury, ziomale nieubłaganie pozostają przy swoim ambitnym uniformie - dresiku. Jemu to właśnie pragnęłabym poświęcić trochę uwagi. Dresik, czyli bliżej określając - szerokie bawełniane, bądź ortalionowe spodnie plus bluza - koniecznie z kapturem i wulgarnym napisem, bez niego, jak się dowiedziałam, nie jesteś „gangsta”, lecz niejakim „frajerem” i trzymasz z „psami”. Uzupełnieniem dresikowego uniformu są adidaski, które ku mojemu zdziwieniu i wbrew ich pierwotnemu przeznaczeniu, wcale nie służą do biegania, lecz do „podblokowego” lansu. Całość zestawu uzupełniają białe skarpetki i łańcuch na szyję, który, jak podkreślano, jest koniecznością! Oczywiście im grubszy i bardziej błyszczący tym lepszy! No cóż, pozostawiłam to bez komentarza… Ulubionym zajęciem i sposobem spędzania czasu przez tę grupę jest tzw. nicnierobienie, inaczej „sączenie browara z ziomalami pod klatką” i tym podobne zajęcia, których jednakże przez natłok wulgaryzmów nie jestem w stanie tu zamieścić. Podsumowując:: tani lans tej grupy zamyka się w trzech słowach dresik, ziomy i browar.
62 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
Przypadek numer dwa, czyli upośledzenie średnie, reprezentują tzw. „dzieci Internetu”. Osoby opanowane przez ten oto wirus nie są w stanie oderwać się od monitora komputera, tudzież laptopa. Lans w przypadku tej grupy polega nie tyle na samym stylu ubierania, co na specyficznym sposobie spędzania wolnego czasu. Użytkownicy ci posiadają wszystkie możliwie dostępne konta na portalach typu „Nasza- Klasa”, „My Space”, „Facebook”, a także przeróżne komunikatory pokroju Gadu-Gadu. Choroba tych, osobników objawia poprzez nieodpartą potrzebię gromadzenia jak największej ilości znajomych, co nobilituje ich wśród reszty użytkowników. W efekcie do ich kont dołączana jest zarówno pani Wiesława z warzywniaka jak i pan ze spółdzielni, który przyszedł sprawdzić liczniki. Dla dziecka Internetu każdy jest potencjalnym kandydatem na znajomego! Kolejnym ciekawym zjawiskiem wśród tej grupy jest pasja fotograficzna. Niemal każdy z nich opanował sztukę robienia sobie samemu zdjęć. Równie ambitnie dokonywana jest przez nich selekcja tematyczna począwszy od zdjęć z dzieciństwa, chrzcin, komunii, szkoły, studniówki, ślubów, rocznic, wakacji, aż na portretowych kończąc. Ogólna liczba całości zamyka się w niebagatelnej liczbie ok. 184! Tak więc oglądamy np. użytkowniczkę XYZ z kotem, psem, wskazującą na wiewiórkę pod bankiem spółdzielczym, z babcią Genowefą, z dzieckiem kuzynki brata rodzonego taty od strony dziadka Mariana, i z tysiącem jeszcze innych przypadkowych osób w przypadkowych miejscach. Do tego dochodzi jeszcze niszowy język tzw. komentarzy; jeżeli nie masz „sweetaśnej foty”- nie istniejesz. Wtedy to właśnie nam oglądającym narzuca się na myśl jedno natarczywe pytanie. Co to ma być?! Niestety ani odpowiedzi, ani kuracji dla tych biednych ludzi nie znalazłam.
Przypadek numer trzy, zwany już groźnym upośledzeniem, reprezentuje głośna i rzucająca się w oczy subkultura miłośników niezwykle ambitnego gatunku muzycznego, czyli techno. Grupa ta odznacza się nieprzeciętnym zmysłem mody i stylu. Jest tak charakterystyczna, iż nie sposób pomylić jej z jakimkolwiek innym typem lansiarzy. Kobiety obowiązuje strój jak najbardziej opięty i kusy z wystawieniem na boży świat możliwie jak największej powierzchni ciała. Mile widziane dekolty, mini, mini, mini, bardzo mini, pasek plus kozaczki. Kozaczki, jako ważny element wiążący! Bardzo popularny jest lateks, włosy „pod spodem czarny, na zewnątrz biały”, a także elementy dekoracyjne, czyli kilogram niejakiej „tapety” na twarzy oraz gwizdeczki i białe rękawiczki. Jakże strojnie, prawda?
| FELIETON |
Mężczyźni nie zostają tu jednak w tyle. Najchętniej wkładają wszystko, co zwala z nóg (i to dosłownie!). Kochają jaskrawe kolory, jak największą liczbę napisów, znaczków, pasków, frędzelków, kropek, na spodniach, koszulkach, koszulach, butach - słowem wszędzie. Najbardziej szanowany jest jednak kolor biały, bowiem to on świeci w ultrafiolecie, a to podstawa lansu. Podobnie zresztą jak żel na włosach i blond pasemka. Tak odstrojony przedstawiciel grupy techno musi mieć jednak swój wóz i to nie byle jaki... Tuning, zwany przez resztę społeczeństwa „wiejskim” jest podstawą! Bez pomalowanych, świecących, tańczących, gwiżdżących i Bóg-wieco-jeszcze-robiących kołpaków nie masz wstępu na imprezę. Twoje auto musi mieć naklejki, rysunki, podwieszane podwozie, spoilery jak rakiety, 5 rur wydechowych, drzwi a’la ferrari, głośniki we wszystkich możliwych miejscach, by głosić kult swej ambitnej muzyki. Po prostu ma samo być jednym, wielkim, tanim lansem. Grupa ta, jak twierdzą przedstawiciele, lubi „szoł, szał i szyk”, który w rzeczywistości przejawia się jako szczyt bezguścia.
Zmęczeni natłokiem lansu? Oj, to bardzo źle, gdyż przed nami zwycięzca chorób upadku kulturowego, nazwany przez znawców „upośledzeniem niewyleczalnym, najwyższego stopnia”. Przeurocze panie, znane bliżej, jako blachary, galerianki, tipsiary,
maniury i plastiki. Brzmi znajomo, prawda? Nie dziwne, bowiem plaga tych oto przedstawicielek jest tak wielka, że trudno byłoby idąc do galerii handlowej, bądź na imprezę nie zauważyć przynajmniej dziesięciu. A widać je już z daleka! Opanowały one, bowiem, nawet show biznes, robiąc ze swojego, w gruncie rzeczy kalectwa stylowego, coś na kształt nowego trendu. Efektem tego, niejaka pani Dorota R. wprowadza w umysły swej subkultury uwielbienie dla silikonu, operacji plastycznych, różu, puchu, jeszcze raz silikonu, lateksu, blondu, białych i złotych kozaczków. A niejaka pani Jolanta R. dodaje do tego umiłowanie dla tipsów, koniecznie pięciocentymetrowych, plastiku, solarium, koni typu jednorożec, błyszczyków, koron i różdżek made in china. Po prostu tani kicz! Tak niby krytykowany i wyśmiewany, a jednak przyciągający coraz większe rzesze młodych kobiet. Zabawne, prawda? Co zatem znaczy słowo lans? Czym było kiedyś, a czym stało się obecnie? Czy mamy jeszcze szansę, by uchronić się przed jego ekspansją, skoro tylu ludzi poddało się już jego wpływowi? Myślę, że tak, bo dobry lans, czyli umiarkowanie, smak i gust w podążaniu za wszelkimi nowinkami jest jak najbardziej wskazany. Najważniejsze, by tylko trzymać się zawsze zasady wspaniałej Coco Chanel - Mniej znaczy więcej…
Ola Ciejka
...because quality matters lounge magazyn
63
Twarze Przy Barze
Wielkie otwarcie 7 września 2009
64 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
MEDYCYNA ESTETYCZNA
Mistrzostwo w odkrywaniu piękna
M
aestria Medycyna Estetyczna to ekskluzywna klinika anti-aging, modelowania sylwetki oraz centrum profesjonalnej pielęgnacji twarzy i ciała. Klinika została stworzona z myślą o wszystkich, którzy oczekują skutecznych rozwiązań estetycznych oraz cenią profesjonalizm, luksus i dyskrecję. Klinika oferuje zabiegi medycyny estetycznej oraz autorskie programy pielęgnacyjne. Dodatkowo jako jedyne miejsce w Krakowie proponuje innowacyjne rozwiązania estetyczne: światowa nowość BodyJet – trwałe usuwanie tkanki tłuszczowej, alternatywa dla dotychczas znanych metod liposukcji. Daje dodatkową możliwość - pozyskanie własnych komórek tłuszczowych do wypełnień piersi, ust, pośladków.
Zaffiro – thermolifting skóry twarzy i ciała, m.in.: poprawia owal twarzy, podnosi opadające policzki, wygładza zmarszczki, likwiduje bruzdy wargowo-nosowe. Obkurcza skórę na brzuchu u kobiet po porodzie. Daje spektakularne efekty już po pierwszym zabiegu. Zaffiro zostało nagrodzone prestiżową nagrodą PerfectLine 2009 SPA Business jako urządzenie roku przeznaczone do zabiegów na twarz i ciało. LipoShock – metoda likwidowania cellulitu i miejscowego nadmiaru tkanki tłuszczowej. Metoda nagrodzona prestiżową Prix de Beauté 2009 magazynu Cosmopolitan. Compact Flash – epilacja, fotodmładzanie, likwidowanie przebarwień i trądziku. Urządzenie IPL najnowszej generacji z głowicą Special Bronze dającą możliwość epilacji skóry opalonej czy naturalnie ciemnej.
Kraków, ul. Biskupia 4, tel. 12 633 05 75, www.maestria.krakow.pl ...because quality matters lounge magazyn
65
| CLUBBING |
gorąca natura z Ibizy… w Krakowie
U
palne słońce, gorące klubowe rytmy na plaży, słynna Pacha, korowody roztańczonych ludzi ubranych w skąpe afrykańskie stroje rozdający zaproszenia na imprezy i darmowe drinki. DJ-e tacy jak Tiesto, Guetta, czy Morillo czują się tu jak w drugim domu. Oczywiście mowa tu o słonecznej Ibizie. Dla Oriany Czepiec i Kasi Trojan – stała się symbolicznym początkiem ich dynamicznie rozwijającego się skrzydła projektu muzycznego o nazwie Housewives.
Inspiracja
Na co dzień dwie studentki socjologii, wieczorem rezydentki krakowskiej Divy, zapewniają, że muzyka klubowa towarzyszyła im od zawsze. Co prawda Ori miała w przeszłości swoje pierwsze próby z winylami, ale dopiero wakacje spędzone na hiszpańskiej wyspie zainspirowały je do zostania profesjonalnymi DJ-kami. Ten wyjazd to był chyba nasz najlepszy pomysł. Całe przedsięwzięcie było mega spontaniczne, bo jeszcze na dzień przed wylotem nie miałyśmy załatwionego mieszkania na miejscu. Wiedziałyśmy tylko tyle, że mamy podstawy hiszpańskiego i jakoś musimy tam sobie poradzić. Jak się okazało, trafiłyśmy idealnie, gdyż mieszkałyśmy tuż przy Pachy. Miejsce to jest jednym z najgorętszych adresów na Ibizie. W ciągu ostatnich lat stało się mekką, do której przybywają największe gwiazdy sceny klubowej. Zaraz po przylocie poszłyśmy na Guettę. Zrobił na nas wielkie wrażenie, show było niesamowite. Wtedy wydawało się nam, że była to najlepsza impreza, w jakiej mogłyśmy uczestniczyć, później okazało się, że w zasadzie każda impreza na Ibizie jest niezwykła. Niedaleko dziewczyn znajdował się kultowy sklep z płytami, w którym zaopatrywali się najlepsi DJ-e. To w nim, pomiędzy winylowymi białymi krukami poznały człowieka, który wprowadził je w temat i udzielił pierwszych lekcji gry. Strasznie spodobał nam się klimat, w jakim imprezują tam DJ-e. Nie kreują się na wielkie gwiazdy, nie przychodzą na imprezy jak do pracy, tylko bawią się z tłumem.
Początki
Powrót ze słonecznej Ibizy do Krakowa sprowadził je błyskawicznie na ziemię. Jedyną rzeczą, która przekonywała nas do grania w tym okresie byli znajomi, którym chciałyśmy przekazać cząstkę energii z naszych wakacji. To wtedy stwierdziłyśmy, że spróbujemy same przenieść wspaniały klimat Ibizy do krakowskich klubów. Od razu spodobała im się nazwa Housewives, czyli dosłownie: „gospodynie domowe”, która wskazuje przewrotnie na damski pierwiastek duetu. Ćwiczyły po 6 godzin dziennie, by udowodnić wszystkim, że nie są amatorkami. Ale nie było łatwo. Często napotykałyśmy sceptyków, którzy przekonywali, że najwcześniej zagramy w klubie za rok, oczywiście, jeżeli dobrze pójdzie. Nikt nie wierzył, że uda nam się wejść do zamkniętego świata DJ-ów. To działało zupełnie odwrotnie: obie jesteśmy na tyle uparte, że zawzięłyśmy się, żeby udowodnić, że nie mają racji. Czas pokazał, że wszyscy, którzy nie wierzyli w sukces dziewczyn, nie mieli racji, ponieważ już po miesiącu od powrotu z Ibizy Housewives miało
okazję zagrać na urodzinach Prozaka. Przed tym pierwszym występem miałyśmy maksymalnego stresa. Jak wspomina Kasia: tuż przed wyjściem myślałam, że stamtąd ucieknę, ręce mi się trzęsły, nie mogłam ustawić dobrze tempa. Na szczęście ludzie nas bardzo dobrze przyjęli, krzyczeli, robili nam zdjęcia, nikt nawet nie przypuszczał, że jesteśmy z Krakowa. Kolejnym przełomem karierze dziewczyn był konkurs na najlepszą DJ-kę w Polsce - Kobieca Prowokacja. Oriana i Kasia zaprezentowały internautom swój pierwszy set. W wyniku głosowania przeszedł on przez wszystkie etapy, aż do samego finału. Managerowie klubów zainteresowali się Housewives, który jako kobiecy duet był czymś innowacyjnym. Pojawiły się propozycje z Lublina, Poznania, Łodzi. Duet to świetna sprawa. Gramy na zmianę, podczas gdy jedna zajmuje się muzyką, druga może rozgrzewać ludzi – oddziaływanie jest wtedy dwa razy większe. Płeć nigdy nie była bezpośrednią przeszkodą dla Housewives, same jednak przyznają, że czasem sugerowano im, że musza jeszcze sporo poćwiczyć. Stopniowo jednak zdobywały uznanie w swoim środowisku. Cieszą nas kolejne propozycje (...) - zaproponowano nam granie na tegorocznym Sensation White. Jest to dla nas duże wyróżnienie, ponieważ przed tak dużą publicznością jeszcze nie występowałyśmy.
20:30, let’s go to work!
Typowe dla DJ-a jest wychodzenie do pracy w czasie, kiedy inni z niej wychodzą. Ori i Kasia przed wyjściem wszystko dopinają na ostatnią chwilę, malując się dogrywają ostatnie płyty. Jeżeli chodzi o dobieranie ubrań, to miałyśmy śmieszną sytuację w Błędnym Kole, podczas konkursu Kobieca Prowokacja. Nasz styl zasadniczo różnił się od innych występujących dziewczyn. Eleganckie sukienki i buty na obcasie stały się niejako naszym znakiem rozpoznawczym. Inne DJ-ki ubierają się zwykle bardziej po męsku, często noszą także krótkie fryzury, a my właśnie zdecydowałyśmy się podkreślać naszą kobiecość. Kasia jednak dodaje, że można je czasem przyłapać za DJ-ką jak zmieniają szpilki na wygodniejsze trampki. Obie przyznają, że nigdy nie założyłyby dresu, chyba, że w formie świadomej prowokacji – kiedyś na przykład wystąpiły w seledynowo - różowych kurtkach ortalionowych. Kiedy Housewives wraca rano do domu, ludzie idą do pracy, a w przypadku niedzieli mijają je odświętnie ubrane babcie zmierzające do kościoła. Trochę wyróżniamy się wieczorowym strojem spośród innych, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Oriana przyznaje,że jeżeli jest na imprezie, woli być za DJ-ką niż na parkiecie. To sama radość, zwłaszcza, jeżeli widzisz dobrze bawiących się ludzi. Na początku byłyśmy bardziej spięte, ale teraz, kiedy wiemy, że ludzie lubią nas słuchać, granie jest dla nas wielką przyjemnością! Kasia Kałwak
66 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
...because quality matters lounge magazyn
67
Lans, bounce i kukunamuniu!
| CLUBBING | WYDARZENIA
M
oi kochani, kolejny miesiąc minął jak z bicza strzelił, a my znów starsi i zdecydowanie bogatsi o nowe doświadczenia – mimo, iż pewnie większość z nas bogactwo to wolałoby zmaterializować i wydać... Najgorsze jest to, że wszelkie statystyki informują, że najwięcej wydajemy na rzeczy nam zupełnie niepotrzebne, ale i wydawanie na właśnie te bzdurki jest nam wyjątkowo bliskie i sprawia radość trudną do opisania :)
We love Freestyle! Sizeer Party vol. 3 – Reebok
10.10.2009 Pauza Kraków, Floriańska 18 +1:
start: 21.30
Krime & Daniel Drumz /Mako Boko/ Robert Busha
-1:
Mercedresu a.k.a. Murdrera + MentalCut Fokus + MK Fever Sean Palmer + Maceo Wyro Trzecia już odsłona cyklu organizowanego przez Sizeer i Reebok zawładnie krakowską Pauzą. Tym razem będzie to Freestyle. W podziemiach mistrzowie ceremonii: długo niesłyszany w Krakowie Mercedresu, który po raz pierwszy wystąpi z MentalCutem, Fokus z MK Feverem, Sean Palmer z Maceo Wyro… Na górze publiczność roztańczą – Krime, Daniel Drumz i Robert Busha.
Fokus (Wojciech Alszer) - jeden z najbardziej charakterystycznych polskich artystów hip-hopowych. Niski głos i jedyna w swoim rodzaju technika rymowania szybko zapewniły mu miejsce w czołówce. Był współtwórcą legendarnej Paktofoniki i Pokahontaz. Mercedresu (Łukasz Dychtoń) - tym razem da się poznać jako Murdrera. Ten hip-hopowy mistrz ceremonii, znany z licznych kooperacji muzycznych, odpowiedzialny był za muzyczną jakość krakowskiego klubu Qushi. W Pauzie wystąpi w zupełnie nowej, klubowej odsłonie. Sean Palmer był wokalistą i frontmanem koncertowego składu Niewinnych Czarodziejów. Przede wszystkim jednak jest niezwykle żywiołowym mc, który doskonale sprawdza się w warunkach klubowych. Sean Palmer to człowiek orkiestra – potrafi naśladować niemal wszystkie możliwe dźwięki i style, od human beatboxu po Jamajczyków i kosmitów! MentalCut , MK Fever i Maceo Wyro zadbają o to by było… tanecznie i imprezowo. Na Sizeer Parties spotykają się DJe, którzy zwykle nie mają okazji grać razem. Krzaku, Krime i Eltron John. K-size, Kwazar, 5:Cet, CJ Reign I Local Hero. Eectrocandy, Supra1 (wtedy jeszcze Fluowankaz) i MK Fever. Do tej pory kluczem była muzyka… Teraz? Nadszedł czas na wokalne popisy niesamowitych MC. Zaproszenia dostępne w klubie Pauza i wybranych sklepach sieci Sizeer. Lista sklepów na uwolnijswojczas.pl /Wstęp od 21 lat. Tylko z zaproszeniem. Organizator zastrzega sobie prawo do odmowy wstępu bez podania przyczyny./
Ale nie o tym chciałem pisać, taka dygresja mnie naszła, bo klecąc dla Was te kilka zdań oczekuję w naiwnej nadziei na wyniki Totolotka – dziś to istne szaleństwo: 40 milionów – szok!!! I oczywiście moja i pewnie wielu z Was ulubiona zabawa: co bym zrobił gdybym wygrał? Widziałem dzisiaj naprawdę długie kolejki do Lottomatów, jak w Tłusty Czwartek wszyscy pytają się wzajemnie o zjedzonego pączka, tak dzisiaj wszyscy pytali: puściłeś los? A skoro już jesteśmy przy takich społecznych zjawiskach, to czy zastanawialiście się kiedyś czy „puszczenie” tego losu jest efektem rzeczywistej chęci wygrania czy może to jednak tylko modny akt wyrzucenia kasy w błoto? No właśnie, w tym miesiącu moda jest tematem przewodnim, a ja jak zwykle troszkę na opak, bo o modnych wariactwach dziś pisać będę. W sumie moda to coś co sami kreujemy. Jak mówi Wikipedia - potocznie to wewnętrzna potrzeba naśladowania innych w celu identyfikowania się z nimi, najczęściej rzecz jasna widoczna w ubiorze, ale nie tylko. Grunt, żeby się w niej nie pogubić, a wielu niestety w tych modnych „labiryntach” traci orientację ;) Pamiętacie na pewno jeszcze niedawno szaleństwo na punkcie plastrów antykoncepcyjnych... hehe. To była zbiorowa kobieca manifestacja, tylko czy informowała ona rzeczywiście o narodowej świadomości i zapobieganiu niechcianej ciąży, czy o panującej powszechnie swobodzie sexualnej??? Dobrze, że mężczyźni nie ulegli tej sugestii i w celu demonstrowania swoich poglądów nie podrzucali tu i ówdzie już użytego (dla wiarygodności przekazu) znanego nam i mocno popularnego męskiego środka antykoncepcyjnego :)) Moją ulubioną „chorobą” ogarniającą kilka lat temu całą rzeszę Polaków, było „przygarnianie Kropka” - to odjazd, kiedy słyszało się „na mieście” o jego karmieniu i ogólnym dbaniu o to, by nieboraczek był odpowiednio naświetlony. Była i moda na „Zośkę”, piramidy, czarnego Adidasa, teksty z Seksmisji, potem Shreka a teraz z BrzydUli, dowcipy „a Twoja stara...”, Naszą Klasę, a obecnie Facebooka, „Czesiowaliśmy” też dosyć skutecznie, oglądaliśmy Prison Breaka, obecnie nosimy kraciaste koszule, bywamy na Open’erze albo festiwalu CocaColi i popijamy Desperadosa... Pewnie pod nosem się uśmiechnęliście, bo to wszystko jest fajne ale...z umiarem. Nie zapominajmy o tym, że największą wartością w nas jesteśmy my sami, a nasz indywidualizm to prawdziwy skarb. Dajmy się ponieść modzie, ale tylko tam, gdzie sami chcemy. Ja pozwalam się jej nieść do Frantica rzecz jasna i Was też serdecznie tam zapraszam :)
G. M. 68 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
...because quality matters lounge magazyn
69
Twarze Przy Barze
THE BEST OF WRZESIEŃ 2009
70 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
| PASAŻ |
przewodnik po dobrych firmach
Wyszukane i zróżnicowane menu naszej restauracji powstaje przy użyciu najwyższej jakości składników i jest efektem współpracy z doświadczonym japońskim szefem - Iwasaki Tamotsu oraz młodym, zdolnym mistrzem sushi - Robertem Jelonkiem. ul. Pawia 5 (Galeria Krakowska) tel. (012) 628 72 52 Rynek Główny 19 tel. (012) 429 52 99
OSOBISTA STYLISTKA Fryzura Twoich marzeń w zasięgu naszych nożyczek
profesjonalne doradztwo dla kobiet i mężczyzn
Jesteśmy stylistami z kilkunastoletnim doświadczeniem. Pełni szacunku dla wiecznie eleganckiej klasyki, odważnie korzystamy z najnowszych trendów. Dzięki indywidualnemu podejściu do klienta, każde cięcie jest nieszablonowym i wyjątkowym rozwiązaniem, stworzonym specjalnie dla Ciebie.
analiza garderoby personal shopping business shopping tworzenie wizerunku konsultacje stylistyczne STYLISTKA ŚLUBNA Małgorzata Kusper tel.:+48606221883 www.goshafashion.com/ osobistastylistka
ul. Poselska 22 tel. (012) 430 20 90 restauracja@ miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl
Przedłużanie i zagęszczanie rzęs
STOMATOLOGIA
Wykreuj z nami swój uśmiech KOMPLEKSOWE USŁUGI W ZAKRESIE STOMATOLOGII
ul. Lelewela 13 tel: +48 12 421 07 43 www.stomatologiacichon.pl
Ambra Day SPA Centrum Kosmetyki Profesjonalnej Plac Szczepański 6/8 31 - 011 Kraków tel. 012 421-66-66 www.ambraspa.pl recepcja@ambraspa.pl
...bo jakość ma znaczenie
najwygodniejszym miejscem dla Twojej reklamy! chcesz wiedziec więcej zadwoń lub napisz tel.: (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.pl
Postaw na siebie. Powiedz pięknu TAK! Zabiegi Catio VitaLift. Natychmiastowy lifting i ujędrnienie.
reklama w lounge - (012) 633 77 33 - info@loungemagazyn.pl
Implantologia-przełom w implantologii- implant Nobel Active Protetyka- PROCERA system Stomatologia estetyczna Znieczulenie komputerowe The Wand Wypełnienie światłoutwardzalne Licówki Wybielanie natychmiastowe BEYOND Ozonoterpia Higienizacja Ortodoncja Chirurgia stomatologiczna
ul.Rakowicka 11, Kraków tel. +48 12 4 300 200 e-mail: salon@salonjasminum.pl www.salonjasminum.pl
...because quality matters lounge magazyn
71
| IQ | 3 PYTANIA
O stylu słów mądrych kilka…
72 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie
przyg. Ania Strugalska
Licówki IDEALANE design by Cichoń Stomatologia
S
zeroki wachlarz dostępnych współcześnie metod pozwala zmienić kształt, kolor, barwę, położenie zębów, ale przede wszystkim, pozwala zmienić UŚMIECH. Białe, równe, piękne zęby to niewątpliwie oznaka zdrowia i urody. Kształtny, pełny uśmiech tworzy podstawę dla estetycznego wyglądu. Dzięki licówkom stomatologicznym, dentysta może przywrócić blask naszego uśmiechu. To właśnie licówki są narzędziem w rękach stomatologa, pozwalającym uzyskać radykalne zmiany. W Klinice Stomatologii Estetycznej i Implantologii Cichoń, od kilku lat z powodzeniem wykonujemy licówki. Nasi pacjenci są zachwyceni idealnym uśmiechem i czasem ich wykonania. Dlatego właśnie często mówią o naszej licówce „LICÓWKA IDEALNA”.
Zalety licówek projektowanych przez specjalistów ze Stomatologii Cichoń: • nie wymagają dużej inwazji protetyka w szkliwo pacjenta • nie wymagają stosowania prac protetycznych tymczasowych • pacjent umawia się ze specjalistą na dwie wizyty zabiegowe Niemożliwe stało się rzeczywistością. Nasi pacjenci otrzymują w naszych gabinetach wspaniały uśmiech w przeciągu dwóch wizyt. Przyjdź i przekonaj się sam, jak w szybki sposób możesz poprawić swoje samopoczucie.
przed © Nobel
po
Jesteśmy do Państwa dyspozycji: poniedziałek - piątek 9:00-21:00 telefon: +48 12 421 07 43 ul. Lelewela 13 Kraków www.stomatologiacichon.pl
autumn/winter 2009
yoshe e www.yosh
.pl
a
rakowsk Galeria K
w 54 Krakó 1 1 3 015 514 348 0 l. e t lokal 232 1 m io z o 5 p ul.Pawia
hair stylist Monika Jakielarz www.stylistafryzur.pl wnętrza do sesji hotel BLACK AND WHITE w Myślenicach www.blackandwhitehotel.pl