#
K O L O R Y
LOUNGE #105
|
PAŹDZIERNIK’ 2018
|
ZŁ
B E Z C E N N Y
ISSN: 1899-1262
|
WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL
#
KO LO RY
RO MAIN GAVRAS
LI D I A K A L I T A
S T A N I S Ł A W D O M I N
Francuski reżyser kręcił szalone teledyski M.I.A., a teraz opowiada nam o swoim filmie fabularnym The World Is Yours, który też jest mocno pokopany
Razem z odnoszącą sukcesy projektantką mody zastanawiamy się, jak wygląda tworzenie ubrań dla współczesnego odbiorcy, zawieszonego między wirtualnością i realem
Dzięki swojej pomysłowości uratował Literatkę we Wrocławiu, przywracając jej blask i miano kultowego miejsca
S T R . 1 8
S T R .
S T R . 8 6
4 4
REDAKCJA :
redaktor naczelny
zastępca redaktora naczelnego
dyrektor kreatywny
M A R CI N L EWIC K I marcin@loungemagazyn.pl
RAF A Ł STA NOWSKI rafal.stanowski@loungemagazyn.pl
FILIP Ł YSZ CZ EK filip@loungemagazyn.pl
WSP ÓŁPRA C A : Kuba Armata, Szymon Bira, Antonina Dębogórska, Luiza Dorosz, Harel, Tobiasz Kujawa, Michał Massa Mąsior, Julka Michalczyk, Aleksandra Rapacz, Daria Rogowska, Mikołaj Typa, Malwa Wawrzynek, Agnieszka Witońska-Pakulska, Agnieszka Żelazko
OKŁAD K A : foto: Ana Zborowska miejsce: Galeria Krakowska Rysunki powyżej (oprócz tego oczywistej jakości): Anna Ostapowicz
Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Lipowa 7, 30-702 Kraków tel. (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.p
Drogi Czytelniku, jeśli zdecydujesz się na kontakt z redakcją Lounge, Administratorem Twoich danych będzie wydawca: spółka MADMEN sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy ul. Lipowej 7, 30-704 Kraków, wpisana do rejestru przedsiębiorców pod numerem KRS 0000567296, posiadająca numer NIP: 6793113681, REGON: 3620577320, z którym możesz skontaktować się pod podanymi wyżej adresami, mailem i numerem telefonu. Twoje dane będą przetwarzane wyłącznie w celu komunikacji, a podstawą prawną będzie prawnie uzasadniony interes Administratora (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).
Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.
Dane, które nam podasz mogą zostać przekazane jedynie podmiotom, za pośrednictwem których odbywa się komunikacja jak np. Poczta Polska lub podmiotom, które obsługują nasz system informatyczne lub pocztowy, a przechowywać będziemy je tylko na czas korespondencji z Tobą. Przetwarzanie danych osobowych ma charakter dobrowolny, ale jest nam niezbędne do udzielnie Ci odpowiedzi. Masz prawo do żądania dostępu do nich, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, do wniesienia sprzeciwu, przenoszenia ich. Możesz także wnieść skargę do organu nadzorczego.
1
I M P R E Z Y I OT WA R C I A
O F I C J A L N E OT WA R C I E B I U R A PIBU BEAUT Y 6 września odbyło się uroczyste otwarcie polskiego biura PIBU Beauty - marki powstałej w Seulu, w laboratoriach jednego z największych wytwórców koreańskich masek w płachcie.
fot. Jakub Gil
Maski PIBU Beauty to produkty klasy premium. Te pięknie zaprojektowane i bogate w aktywne składniki maseczki w płachcie, od niedawna podbijają serca Polek.
2
Na otwarciu, oprócz fantastycznych i kolorowych wnętrz, można było przyjrzeć się głównym bohaterkom eventu- maseczkom PIBU i przetestować je na „własnej skórze”. Goście mogli również skosztować słodkości przygotowanych przez Modern Catering i ślicznych ciasteczek w kształtach masek w płachcie autorstwa Petite Event. W tym uroczystym dniu założycielka PIBU Beauty, Kalina Senkowska, świętowała w gronie swoich bliskich i przyjaciół oraz zaprzyjaźnionych i współpracujących z marką osób.
I M P R E Z Y I OT WA R C I A
M E R C U R E FA S H I O N N I G H T B Y POLSKA AKADEMIA MODY” W POZNANIU Nagrody dla polskich projektantów rozdane!
fot. mat. prasowe
Za nami kolejna edycja Mercure Fashion Night zorganizowanego we współpracy z Polską Akademią Mody. Wydarzenie odbyło się 8. września w hotelu Mercure Poznań Centrum. W stylowych wnętrzach swoje kolekcje zaprojektowali polscy projektanci i marki, m.in. nagrodzony Super Złotą Pętelką Maciej Zień. Galę poprowadził duet: dziennikarka Dorota Gardias i Dominik Górny, Wiceprezes PAM.
4
#REBELATHEARTBYTS
NA LUZIE
BLOKI Z PRL-U I RADOM Z INSTAGRAMA W trosce o pozytywny PR, firma Apple zorganizowała Shot on iPhone. W ramach tej akcji marka publikuje na swoim instagramie krótkie spoty, a w nich najciekawsze zdjęcia, zrobione przy użyciu iPhone’a. Na miejsce w takim spocie zasłużył fotograf Patryk Wikaliński i jego radomska pasteloza. To szeroko krytykowane zjawisko, a polega ono na pokrywaniu powierzchni bloków komunistycznych wszystkimi kolorami pastelowej tęczy. Patryk krytyki nie podzielał, według niego pasteloza może wyglądać ciekawie, a przy odrobinie szczęścia nawet ładnie. U niego na zdjęciach przypomina abstrakcyjne geometryczne kompozycje. Praca Wikalińskiego i jego iPhone’a poza oczywistym uznaniem Apple’a, jest również jednym z nielicznych tak uroczych interpretacji architektury PRLu. Brawo Patryk! Brawo iPhone!
KRÓLOWA ELŻBIETA GUSTUJE W IPADACH Firma Apple zaskakuje również na innej płaszczyźnie. Jedno z jej flagowych urządzeń, iPad, został bowiem użyty przy dekoracji Westminster Abbey. Eklektyczna katedra kojarzy nam się przede wszystkim z patosem i świetnością monarchii brytyjskiej. Tymczasem obecna królowa postanowiła zadbać o wizerunek Wielkiej Brytanii jako kraju nowoczesnego. Zleciła wykonanie nowego witraża Davidowi Hockney, który projekt wykonał przy użyciu iPada właśnie. Artysta, mimo że ma już 81 lat, pracuje głównie z tym urządzeniem, tworząc prace inspirowane wiejskim krajobrazem Yorkshire. Jak sam podkreśla, iPad był idealnym medium do tego projektu, ponieważ, tak jak szkło, jest podświetlany od tyłu. Efekt? Imponująca, intensywnie kolorowa mieszanka, ciekawa odmiana w na tle wnętrza Westminster Abbey. Przy tym witrażu reszta katedry staje się jakby stonowana, a to już niemały wyczyn.
PIĘKNE PIERSI O SMAKU RÓŻANYM Podczas ostatniej edycji London Design Festival grupa Bompas & Parr, znana ze swojej spożywczej ekstrawagancji, zorganizowała lodowy konkurs, zachęcający artystów do tworzenia wymyślnych rzeźb z tego deseru. Zwycięskim okazał się projekt nowojorskiej cukierni Reynolds która, stworzyła pracę w kształcie damskiej piersi. Drugie miejsce zajął lodowy lizak inspirowany kuchnią meksykańską autorstwa Estelli Gless. Zdobywca trzeciej nagrody, cukiernia Michele Menescardi z Mediolanu, wykazała się kreatywnością tworząc lody przypominające mydło. Jak się okazuje, zwyczajne cieszenie się smakiem swojego deseru już powoli przestaje wystarczać obywatelom świata… 6
PSYCHOLOGIA
ROZOVOYE VINO
- Muszę ci pokazać co mnie ostatnio erotycznie nakręca. Przesyłam linka do YouTuba mojemu chłopakowi. Spodziewał się pewnie jakiegoś artystycznego klipu od Eriki Lust. Ale nie. Tym razem to teledysk do wakacyjnego przeboju Ruzovoye Vino, rosyjskiego duetu Feduk I Allj. - Skąd ty to wytrzasnęłaś? - Widziałam na siłowni. Na programach dla nastolatków ciągle leci. Fajne, co nie? - Noo, yyyy…
ANTONINA DĘBOGÓRSKA Psycholog, absolwentka psychologii ogólnej UJ. Jest autorką warsztatów i wykładów poświęconych dynamice związków romantycznych. Więcej informacji można znaleźć na fejsbukowej stronie: Inteligencja Erotyczna
Niektórzy wiedzą, że obecnie pracuję przy projekcie, którego celem jest tworzenie inteligentnej zabawki erotycznej dla par. Moim zadaniem jest tworzenie treści do aplikacji mobilnej, którymi para może się inspirować. Zrobiłam badania naukowe, żeby zobaczyć czy i jak to działa. Okazało się, że już sam pomysł wzięcia udziału w badaniu, w którym pary dostały zabawkę z poradami, sprowokował ich do zmian. Zanim jeszcze otworzyli Lovely, otworzyło się przed nimi coś naprawdę ważnego - przestrzeń do rozmowy o seksie. O ich potrzebach i fantazjach. Ach! Jak mnie to cieszy! Ale otwarcie się przed druga osobą wymaga wcześniejszej świadomości tego, co jest w nas. I o tym dzisiaj chcę powiedzieć. O szukaniu inspiracji. Mam nadzieję, że nigdy nie znudzi mi się zachęcanie do celowego, świadomego pobudzania erotycznej wyobraźni. Bo to właśnie wyobraźnia (NIE hormony, NIE młodość, NIE znienawidzony przeze mnie mit „romantycznych początków”, które „muszą” się skończyć) napędza pożądanie. Można pójść prostą drogą i pobudzać się erotycznie oglądając filmy erotyczne. Jak na przykład wspomniana Erica Lust (polecam!). Jednak inspiracja może być bardziej subtelna i bardziej przemawiać do naszych fantazji niż wprost do genitaliów. Jest takie ćwiczenie, które wykonują pary na moich warsztatach i w gabinecie. W dużej części ma na celu spisaniu tego, co w naszym codziennym życiu nas erotycznie pobudza, a co sprawia że się „wyłączamy”. Co pomaga nam odnaleźć kontakt z ciałem, ze zmysłami. Co stymuluje do chęci widzenia się
8
jako istoty seksualnej. A że sprawa to bardzo indywidualna, słyszałam już całą masę różnych odpowiedzi. To co je łączy, to potrzeba bycia tu i teraz, która otwiera nas na emocje i zmysły i pozwala się oderwać od codziennych spraw. Gdy ktoś pyta mnie, co sądzę o 50 twarzach Greya, zwykle powtarza się ten sam dialog: Ja: Kocham tę książkę! Ktoś: Serio!? Czytałaś?! Ja: Nie czytałam. Nie dałam rady, ale i tak ją kocham. Za to, że zainspirowała całe rzesze kobiet, aby odkrywać swoją seksualność. Choćby była największym gniotem od strony literackiej, wierzę że zrobiła dużo dobrego. Erotyzm często karmi się tym, co zakazane, prymitywne, niedostępne, mroczne, tajemnicze i lepkie. Nasze „erotyczne Ja” może być skrajnie różne od „Ja uspołecznionego”. I nigdy nie wiadomo, co może obudzić seksualną energię. Zgrać się z jakąś głęboką potrzebą, albo częścią tożsamości, która nie znajduje miejsca w codziennym życiu. Dlatego wierzę, że może pojawić się znacząca różnica pomiędzy tym, co nam się podoba, a tym co stymuluje erotyczną wyobraźnię. Podobać się może Venus z Milo i Cztery pory roku Vivalaldiego. Estetycznie możemy być sobie zwolennikami szwedzkiego minimalizmu, klasycznej elegancji, szlachetnych form. I to wcale nie wyklucza, że akurat w przypadku fantazji seksualnych wykroczymy poza ramy estetycznej wrażliwości. To, co nieoczekiwanie zarezonu-je z naszą erotyczną wyobraźnią może być bardziej lub mniej dosłowne.
Przyznaję się. Zlinczujcie mnie, nazwijcie tandeciarą bez gustu. Mnie to ruskie disko jara i już. Ten twardy rosyjski akcent, jaskrawe kolory odbijające się w kałuży, po której tańczą ubrane w luźne gatki tancerki, ten rosyjsko-futurystyczny, fluorescencyjny klimat. Że też sama nie pomyślałam wcześniej o tym, że BDSM musi być zawsze czarno-czarny. Niby dlaczego? A tu proszę - chłopcy wpadli na pomysł aby zaopatrzyć modelkę w swoim teledysku w fluorescencyjne linki do bondage. Te linki są teraz przedmiotem mojego pożądania. I ogólnie cała ta atmosfera. - No i co ja mam Ci teraz zrobić? Założyć łańcuch na szyję i mówić do Ciebie po rosyjsku? - pyta mój skonsternowany partner. - Lepiej znajdźmy gdzieś fluorescencyjne farby do ciała! Erotyczną wrażliwość warto rozwijać jako część siebie, która daje energię i kontaktuje nas z naszą witalnością. Nie wspominając o tym, jak wpływa na związek, jeśli akurat mamy z kim tą witalność dzielić. Dlatego warto się wyczulić i otworzyć na różne bodźce. Nieważne gdzie niespodziewanie znajdzie się zmysłowa pożywka dla wyobraźni. Czy jest to sex-shop, 50 twarzy Greya czy Ruzovoye Vino. Dawajcie się zaskakiwać samym sobie. За твоё здоровье!*
źródło: Esther Perel, Inteligencja Erotyczna *(z rosyjskiego: Za tvoyo zdorov’ye! czyli: Na zdrowie!)
FELIETON
TWOJE PRACE SĄ WARTE TYLE, ILE KTOŚ CHCE ZA NIE ZAPŁACIĆ Zawsze zastanawia mnie, jaką miarę przykłada oceniający, decydując o artyzmie jednej fotografii, a odmawiając cech sztuki kolejnej. Z drugiej strony, wiele razy usłyszałem już opinię o zdjęciu, że jest artystyczne, i nie zawsze oznaczało to coś pozytywnego. Bo jeśli się podoba, ale nie wiadomo z jakiego powodu, albo jeśli się nie podoba, bo odbiorca inaczej sobie to wyobrażał, zawsze wówczas można wypowiedzieć powyższe nic nie znaczące zdanie, tłumacząc brak zrozumienia dla ocenianego obrazu.
MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf mody i reklamy. Technikę szlifował w International Center of Photography w Nowym Jorku, a także pod okiem Bruce’a Gildena i Wojciecha Plewińskiego. Na co dzień pracuje w Krakowie. Specjalizuje się w nietypowych portretach i koncepcyjnych sesjach. Nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, co można obserwować na jego stronach madmassa.com krakowtumieszkam.pl
Jednocześnie, wpisanie do przeglądarki hasła „najdrożej sprzedane zdjęcia świata” u wielu spowoduje spore zdziwienie. Większość zainteresowanych nie zrozumie powodu, dla którego właśnie te fotografie słyną z kilkumilionowych cen w dolarach. No bo dlaczego ktoś zapłacił dużo za nieostre zdjęcie albo komu przyszło do głowy, żeby wyładować tyle pieniędzy na zdjęcie przypominające kadr z filmu, a już zupełnie nikt nie rozumie powodu, dla którego przez kilka ostatnich lat najdrożej sprzedaną fotografią był Ren II, Andreasa Gurskiego. Fotografia przedstawiająca niebo, rzekę, trawnik i deptak. Bez ludzi i bez tak zwanej dobrej pogody. A dlaczego w tych zestawieniach nie ma fotografii z pięknie wybarwionymi kolorami, dociągniętą do granic ostrością i efektami przypominającymi te, do których dążą fotograficzni amatorzy? Odpowiedzi jest wiele. Fotografia ma już prawie dwieście lat. Od prawie stu sprzęt fotograficzny pozwala na łatwe przemieszczanie się z nim, a robienie zdjęć, między innymi dzięki Georgowi Eastmanowi, założycielowi marki Kodak, stało się bardzo popularne. Kolejne pokolenia artystów uwieczniały na kliszach, a od niedawna kartach pamięci, bardzo różne zdarzenia. Należy pamiętać, że funkcja fotografii niezwykle ewoluowała na przestrzeni wieków. Trzeba też zdać sobie sprawę, że dzisiaj, w dobie cyfryzacji i przeładowania świata informacjami, fotografia jest głównym narzędziem zapamiętywania. I jak wiele
10
lat temu mawiał Laszlo Moholy-Nagy - kto nie zrozumie fotografii, nie pojmie świata i zostanie w tyle… Artyści poszukują różnych form przekazu. Jedni uwieczniają piękno, dla innych walorem jest brzydota, naturalizm. Jedni lubią upiększać, kolejni wolą podkreślić prawdę lub wręcz ją przerysowywać. Często stosowaną zasadą jest ta o „decydującym momencie”, według której zdjęcia robił Henry Cartier Bresson, ojciec fotografii dokumentalnej. Wielu go do dzisiaj naśladuje, inni natomiast, tacy jak Joel Meyerowitz, zrywają z tą regułą, by świadomie zrealizować swój sposób patrzenia na rzeczywistość. Świat fotografii także bardzo zmienił się na przestrzeni czasów, a ten, kto nie ma wystarczającego obycia ze zdjęciami, nie zrozumie powodów, dla których fotografie Cindy Sherman czy Andreasa Gurskiego są tak bardzo cenione. Bardzo przykro jest to stwierdzić, ale my - Polacy, prawie wszyscy, nic nie wiemy o fotografii. Z reguły nikt nam nie pokazywał dobrych zdjęć. Lekcje plastyki czy aktualnie sztuki w szkołach, to przedmioty traktowane z przymrużeniem oka. I jeśli ktoś nawet trafił na dobrego pedagoga, który chciał i umiał przekazać trochę wiedzy, to dalej fotografia w programie nie była ważnym elementem. Muzea w znakomitej większości nie mają w swoich statutach zapisanej promocji fotografii. Nie są nią zatem specjalnie zainteresowane. Polscy artyści związani z fotografią nie
mogą się pochwalić podobną sławą lokalną, jak rodzimi malarze, rzeźbiarze czy aktorzy. Poza kilkunastoma nazwiskami, które zrobiły karierę zagraniczną, trudno doszukać się wielu polskich fotografów, znanych szerszej publiczności. Doskonałym przykładem tej opinii była zeszłoroczna wystawa pt. Fotoreporterzy w krakowskim Muzeum Fotografii. Poziom prezentowanych prac niczym nie odbiegał od najlepszej światowej fotografii dokumentalnej. Podczas otwarcia ochy i achy słyszalne były bez przerwy, a nazwiska podpisane pod fotografiami pozostały znane bardzo wąskiej grupie ludzi. Niektóre kraje zachodniej Europy kładą większy nacisk na edukację z zakresu sztuki. Na rynku rozwiniętych państw dostępnych jest także o wiele więcej magazynów kolorowych, poświęconych fotografii. Za każdym razem odwiedzając europejskie stolice można trafić na świetne wystawy fotograficzne, a półki fachowych księgarni pękają od albumów fotograficznych. Jak zawsze jesteśmy w tyle za światem postępowym. Na szczęście dzisiaj mamy do dyspozycji wolny internet (oby jak najdłużej), dostęp do gigantycznej wiedzy, do sklepów wysyłkowych, muzeów wirtualnych, stron artystów, videoblogów. Podróżujemy, wywalczyliśmy sobie to, że możemy bez granic przemieszczać się po całej cywilizowanej Europie. Wystarczą zatem chęci, byśmy mogli szerzej poznać świat fotografii
NOWOŚĆ
Najcieplejsze wspomnienia lata w 12 odcieniach
warm memories
nowa paleta cieni wyprodukowana w Polsce
Warto pielęgnować to, co jest dla Ciebie ważne i chcesz zatrzymać na dłużej. Dlatego każdy z cieni zawiera Cerafluid*, który nawilża skórę i pomaga zachować jej młody wygląd. *właścicielem znaku jest firma ROELMI HPC Kraków: GALERIA KRAKOWSKA Pawia 5 | DWORZEC GŁÓWNY Pawia 5a | BONARKA CITY CENTER Kamińskiego 11 | M1 Al. Pokoju 67 | FACTORY Różańskiego 32 | Wrocław: D.H. RENOMA Świdnicka 40 | C.H. WROCLAVIA Sucha 1 | Częstochowa: GALERIA JURAJSKA Al. Wojska Polskiego 207 | Piotrków Trybunalski: C.H. FOCUS MALL Słowackiego 123 | Warszawa: ZŁOTE TARASY Złota 59 | DWORZEC CENTRALNY Aleje Jerozolimskie 54 | GALERIA MOKOTÓW Wołoska 12 | Katowice: D.H. SUPERSAM Ks. P. Skargi 6 | Poznań: POSNANIA Pleszewska 1
www.paese.com
PRAW O
ZMONOPOLIZOWAĆ KOLOR
fot. pexels.com
DLA PRAWNIKA ZAJMUJĄCEGO SIĘ BRANŻĄ MODY I DO TEGO WŁASNOŚCIĄ INTELEKTUALNĄ KOLOR TO JEDEN Z FAJNIEJSZYCH TEMATÓW. CZEMU? PO PIERWSZE DLATEGO, ŻE JEST DYSKUSYJNY, A PO DRUGIE DLATEGO, ŻE REJESTRACJA KOLORU JAKO ZNAKU TOWAROWEGO TO WYZWANIE, PRZEDE WSZYSTKIM DLA MARKI, BO TO ONA MUSI WYPRACOWAĆ ZDOLNOŚĆ ODRÓŻNIAJĄCĄ, ALE RÓWNIEŻ I DLA PRAWNIKA, BO TO ON ZAZWYCZAJ DORADZA W PRZYGOTOWANIU DOKUMENTÓW, OPINII, KTÓRE BĘDĘ NIEZBĘDNE DO PRZEDŁOŻENIA URZĘDOWI.
W odniesieniu do koloru jako znaku towarowego w branży modowej bez wątpienia jako pierwsze skojarzenie przychodzi na myśl „czerwona podeszwa” butów Louboutin i cała batalia tej marki związana ze znakiem towarowym „czerwonej podeszwy”. Jednak przykładów „zmonopolizowanych kolorów” jest więcej. Można zabawić się w „zgaduj zgadula” jaka to marka? Niebieskie pudełeczko? Jeśli komuś potrzebna jest podpowiedź to bardzo proszę: branża biżuteryjna. No i wszystko jasne: Tiffany & Co. Magento? Tu raczej podpowiedź jest zbędna. T-mobile. A fiolet? Doszły was pewnie słuchy o tym, że sieć komórkowa PLAY zastrzegła kolor fioletowy. Podkreślić trzeba, że zastrzeżenie dotyczy usług komunikacyjnych, a to dlatego, że znak towarowy zastrzega się w tzw. klasach, które dotyczą towarów bądź usług. Oczywiście rejestracja nie obejmuje również wszystkich odcieni filetu, a jedynie konkretną barwę, we wniosku rejestracyjnym opisaną jako kolor RGB o kodzie 72/34/124. To tylko kilka przykładów kolorów, które zostały zastrzeżone jako znaki towarowe, ale już na ich podstawie widać, że jest to możliwe i w zasadzie co do tego nie ma większych wątpliwości. Na etapie rejestracji może się jednak okazać, że dany kolor w odniesieniu do danej marki nie nabył
12
jeszcze wtórnej zdolności odróżniającej. O co chodzi? Najprościej rzecz ujmując o to, że dany kolor nie jest jeszcze wystarczająco związany z daną marką i nie pozwala na odróżnienie go od innych przedsiębiorców. Dlatego tak istotne jest to, aby marki planowały ewentualną rejestrację koloru jako znaku od początku i najlepiej od pierwszych działań na rynku, i działań marketingowych, dbały o to, aby kolor był obecny. Oczywiście nie musi on być wszechobecny i nie musi przytłaczać. Sieć PLAY jest w tym zakresie świetnym przykładem, gdyż zaliczyła ona falstart tzn. zgłosiła kolor fioletowy do rejestracji zanim uzyskał on wtórną zdolność odróżniającą tj. zanim był on wystarczająco rozpoznawalny, co skutkowało odmową rejestracji. Dopiero po kilku latach funkcjonowania tego koloru w działalności firmy złożyła ona powtórny wniosek i w 2018 roku uzyskała prawo ochronne, a ponieważ wniosek zgłoszony był we wrześniu 2017 roku, ochrona trwać będzie do września 2027 roku.
znaku towarowego powinna być co do zasady możliwa. Odróżnianie się na rynku od konkurencji daje firmie niebywałą przewagę nad innymi graczami. Wypracowanie tej zdolności odróżniającej wiąże się dla firm z dużymi nakładami zarówno finansowymi jak i organizacyjnymi, w tym również marketingowymi. Bycie kojarzonym na podstawie koloru, to moim zdaniem, ogromy sukces i niebywała praca danej marki i odmawianie jej rejestracji tylko dlatego, że kolor nie powinien być monopolizowany jest moim zdaniem zwyczajnie niesprawiedliwe i krzywdzące.
W odniesieniu do koloru jako znaku towarowego znacznie ciekawsze są jednak pytania czy w ogóle kolor powinien być rejestrowany jako znak towarowy. Przeciwnicy, uważają, że monopolizowanie określonego koloru, a właściwie danego odcienia jest niepożądane, bo ogranicza rynek i podmioty na nim działające. Ja uważam, że jest to jak najbardziej słuszny kierunek. To znaczy rejestracja koloru jako
Trochę jednak smutne jest to, że idąc ulicą i widząc kobietę w szpilkach z czerwoną podeszwą zastanawiam się czy ona ma na sobie prawdziwe buty od mistrza Louboutina? Ale ta kwestia to temat na inny artykuł.
Bez wątpienia jest tak, że kolor od razu kojarzy się nam z określonymi markami. Jaki jest Wasz ulubiony kolor? I czy został on zastrzeżony jako znak towarowy? Jeśli o mnie chodzi to jak śpiewał Aerosmith „Pink it’s my new obsession” i kolor np. „Barbie Pink” jest zarejestrowany w około stu kategoriach od produktów do kąpieli po płatki śniadaniowe.
AGNIESZKA W I T O Ń S K A - PA K U L S K A Kancelaria Pakulski Kilarski i Wspólnicy
N A P O C Z ĄT E K fo
ip Fil t.
z Łys
cze k
DLACZEGO NIE LUBIĘ INSTAGRAMA PAMIĘTAM TEN PIERWSZY RAZ. POKAZAŁ MI GO ARTUR WABIK, MÓJ DOBRY KUMPEL, ARTYSTA, PERFORMER I TRENDSETTER. - TO JEST INSTAGRAM, POWIEDZIAŁ. KLIKNĄŁ W IKONĘ NA SWOIM IPHONIE, EKRAN UŁOŻYŁ SIĘ W KWADRAT I POWITAŁ NAS ZDJĘCIEM. OTWORZYŁ SIĘ NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT. I CO? NO WŁAŚNIE, LATA MINĘŁY I WPADLIŚMY W KOLEJNY ŚCIEK.
RAFAŁ STANOWSKI Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda Da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.
Instagram zrobił coś pięknego, skrócił ścieżki komunikacji między kontynentami do momentu jednego kliknięcia. Facebook był pierwszy, ale jemu nie udało się łączyć ludzi w sposób tak szybki, a zarazem prosty, zdolny do ogarnięcia przez największych internetowych (i nie tylko) ignorantów. Zakładasz konto, klik i już płyniesz w news feedzie. Prostota obsługi zapewniła Instagramowi wielką popularność. Nie stawiła odbiorcom praktycznie żadnych wymagań, posługując się pismem obrazkowym, i to dużo prostszym niż hieroglify. Nie trzeba napisać nawet jednego słowa, wystarczy wrzucić zdjęcie i wypełniamy zadanie, którego oczekują od nas skrypty aplikacji. Dobrze, poprawicie mnie, są jeszcze hasztagi (choć ich sensowność jest coraz bardziej wątpliwa), poza tym dobrze skonstruowana społeczność naszego konta wymaga dzielenia się z nią czymś więcej, niż tylko urokami naszej twarzy. Ale, ale, selfie to przecież największe odkrycie, a zarazem broń atomowa Instagrama. Te wszystkie twarze, patrzące na nas z okienka, pod którymi znajduje się jakiś jednozdaniowy opis, często pozbawiony sensu. A lajki i tak się sypią, nie licząc komentarzy „you’re so beautiful”. Najlepiej, gdy ktoś próbuje przemycić coś z sensem i wytęży umysł, by napisać kilka zdań, a jego odbiorcy i tak reagują typowym „love you”. Przekaz został zdominowany przez przeciętność, która utwierdza siebie w przekonaniu, że jest wyjątkowa. A ja obawiam się, że twórcom Instagrama taka sytuacja pasuje, wyznając zasadę „ilość ponad jakość”. Nie jest ważne co piszą, ważne że piszą, klikają i lajkują.
Michał Ogórek napisał kiedyś felieton, zanim jeszcze popularność zdobył Facebook, a potem Instagram, że żyjemy w świecie, w którym funkcjonuje więcej nadawców niż odbiorców. Dziś ta spirala zakręciła się do absurdalnego stopnia. Sami wiecie, ile jest na Instagramie „osób publicznych”, które mając po 1000 fanów potrafią bezczelnie proponować usługi reklamowe. Prawie wszyscy czegoś tu oczekują, od zaangażowania (like for like, follow for follow), przez otrzymywanie giftów (zrobię co za to mega reklamę), po niemałe pieniądze. Instagram przeszedł z fazy show do biz. Przestał być portalem rozrywkowym, a zamienił się w wielką tablicę reklamową, w której wyrastają pseudo autorytety, budujące często swoją popularność poprzez reklamy, boty, kupione lajki. Funkcjonujemy w przestrzeni, w której co drugi wpis może być ukrytą reklamą. Ciasteczko, soczek, siłownia, hotel, buty, okulary – product placement przeżera Instagrama lepiej niż cola trawi rdzę w rurach. Biznes się kręci, a mnie trudno uwierzyć, że odbiorcy jeszcze nie załapali, że trzymają napompowany balonik, który musi kiedyś pęknąć. Ile jeszcze firm zainwestuje duże pieniądze w „inflęserów”, których odbiorcy albo nie istnieją, albo okazują się ludźmi, których aktywność sprowadza się do kliknięcia w serduszko. Instagram pompuje nasze ego do gargantuicznych rozmiarów. Produkuje egoistów, egocentryków i egotyków, zapatrzonych we własne ja, a jeszcze częściej we własne odbicie. Problem pojawia się, gdy wychodzimy w domu i realność przestaje pasować do obrazu z wirtualności. Być bogatym na Instagramie,to jak być bogatym w Monopoly.
14
FILM
FILMOWE STRZAŁY KUBY ARMATY PIERWSZY CZŁOWIEK reż. Damien Chazelle USA 2018, 141 minut
Fot. Rober t Jaworsk i/WFDiF
7 UCZUĆ
zdj. mat. prasowe
reż. Marek Koterski Polska 2018, 116 minut Od premiery ostatniego filmu Marka Koterskiego, Baby są jakieś inne, minęło siedem lat. To długo, w przypadku tego reżysera śmiało można powiedzieć - zdecydowanie za długo, bo za postacią Adasia Miauczyńskiego widzowie z pewnością nie raz zdążyli zatęsknić. Tym razem wciela się w nią nie Marek Kondrat, Adam Woronowicz czy Cezary Pazura, a syn reżysera - Misiek Koterski, znany chociażby z kultowej sceny z dziubkiem czy odmiany „być” w Dniu świra. Strach, złość, smutek, radość, wstręt, zazdrość, wstyd – to tytułowe siedem uczuć, które bliskie są nie tylko Miauczyńskiemu, ale i każdemu z nas. Pewnie dlatego tak łatwo z tym filmem się utożsamić. W dzieciństwie Adasia, bo na tym koncentruje się Koterski, z łatwością odnajdziemy coś swojego, od szkolnych wyliczanek, po pierwsze niewinne miłostki. Bardzo interesujący, ale i ryzykowny pomysł, by dorośli aktorzy zagrali dzieci (obsada jest tu zresztą znakomita), niepodrabialne dialogi i salwy śmiechu przechodzące w gorzką refleksję - to znaki rozpoznawcze 7 uczuć, ale i dowód na to, że Koterski wciąż jest naczelnym psychoanalitykiem polskiego kina. Premiera: 12 października Ocena: �����
Damien Chazelle uznawany jest za złote dziecko amerykańskiego kina. Ale jeżeli ktoś w wieku 33 lat w dorobku ma takie filmy jak Whiplash oraz La La Land, doprawdy trudno się dziwić. Stąd bardzo wysokie oczekiwania związane z kolejnym projektem. Zwłaszcza że na warsztat młody reżyser postanowił wziąć historię Neila Armstronga i legendarnej misji kosmicznej, której efektem był pierwszy ludzki krok na Księżycu. Przedstawił ją podręcznikowo, według wszelkich prawideł kina biograficznego. Co z jednej strony może być uznawane za zaletę, bo Pierwszy człowiek, to po prostu bardzo solidny, rzetelnie zrealizowany film, z drugiej pozostawiać może pewien niedosyt. Po Chazelle’u spodziewałem się czegoś znacznie więcej niż jedynie sprawnego rzemiosła, zwłaszcza po dwóch wspomnianych reżyserskich próbach. Zatem gdyby ten film podpisał inny pracujący w Hollywood twórca, pewnie nie dostrzegłbym specjalnej różnicy. Ani ja, ani fanki wcielającego się w główną rolę Ryana Goslinga, które pewnie i tym razem będą piszczały z zachwytu. Premiera: 19 października Ocena: �����
THE WORLD IS YOURS reż. Romain Gavras Francja 2018, 100 minut To już pewne, objawił się nowy, duży talent w europejskim kinie. Jest nim Francuz Romain Gavras, którego już dzisiaj nazywa się znacznie zabawniejszym Guyem Ritchiem. Kojarzony przede wszystkim z realizacją znakomitych teledysków (współpracuje z M.I.A. czy Jayem-Z), dał właśnie dowód na to, że te porównania nie są bezpodstawne. Wszystko za sprawą jego drugiego pełnometrażowego filmu, The World Is Yours, który okazał się jedną z większych sensacji ostatniego festiwalu w Cannes. Trudno się dziwić, bo to komedia gangsterska z prawdziwego zdarzenia. The World Is Yours w gruncie rzeczy jest dość klasyczną opowieścią o drobnym przestępcy, który marzy o nowym początku, przedstawioną jednak w oryginalny i zabawny sposób. Wartka akcja, porwania, teorie spiskowe, słabi mężczyźni oraz mocne i zdecydowane kobiety. To wszystko można znaleźć u Gavrasa, zapakowane w dodatku w efektowną formę – od zdjęć po muzykę. Nie byłoby jednak pełnego sukcesu, gdyby nie świetna obsada, z Isabelle Adjani i Vincentem Casselem na czele. Pozycja obowiązkowa. Premiera: 26 października Ocena: �����
R O Z M O WA
ROMAIN GAVRAS WSZYSCY JESTEŚMY MAMINSYNKAMI
18
NAWET JEŻELI NIE ZNACIE JEGO DOKONAŃ FILMOWYCH (A PEWNIE TERAZ SIĘ TO ZMIENI!), Z PEWNOŚCIĄ WIDZIELIŚCIE ZREALIZOWANE PRZEZ NIEGO WIDEOKLIPY. OBOK SPIKE’A JONZE’A TO CHYBA NAJWIĘKSZY SPECJALISTA WŁAŚNIE OD TELEDYSKÓW. NA SWOIM KONCIE MA WSPÓŁPRACĘ Z M.I.A. PRZY TAKICH PRZEBOJACH JAK BORN FREE CZY BAD GIRLS, A TAKŻE Z JAYEM-Z. SYN ZNANEGO REŻYSERA COSTY-GAVRASA, ROMAIN JEST TEŻ WZIĘTYM TWÓRCĄ REKLAMOWYM, PRACUJĄC DLA TAKICH MAREK, JAK YVES SAINT LAURENT, DIOR CZY ADIDAS. DO KIN WCHODZI WŁAŚNIE JEGO DRUGI FILM, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ JEDNĄ Z WIĘKSZYCH SENSACJI OSTATNIEGO FESTIWALU W CANNES. SAMEGO GAVRASA NAZWANO NOWYM GUYEM RITCHIEM. TYLE ŻE ŚMIESZNIEJSZYM. ROZMAWIA K U B A A R M A T A z d j ę c i a : T h e Wo r l d I s Yo u r s , r e ż . R o m a i n G a v r a s
19
R O Z M O WA
WIELE NAUCZYŁEM SIĘ PODCZAS REALIZACJI TELEDYSKÓW, BO TAM NIGDY NIE MA ZBYT DUŻYCH BUDŻETÓW. ŻEBY TO ZOBRAZOWAĆ: W GODZINĘ MUSISZ ZROBIĆ COŚ, CO WYGLĄDA, JAKBYŚ POŚWIĘCIŁ TEMU DZIESIĘĆ GODZIN PRACY.
Twój nowy film, The World Is Yours, porównuje się do kina Guya Ritchiego czy Quentina Tarantino. Całkiem niezły komplement. - Wydaje mi się, że każdy reżyser na jakimś etapie swojej kariery chce wziąć na warsztat gatunek, jakim jest kino gangsterskie. Przede wszystkim z uwagi na bardzo wdzięczny świat przedstawiony, który może wykreować, oraz nietuzinkowych bohaterów. To może dać naprawdę świetny efekt. Spójrz chociażby na Chłopców z ferajny, Martina Scorsese czy Pulp Fiction, Quentina Tarantino. Oba te film są niesamowite, będąc dowodem na to, że ów gatunek ze względu na ton, wymowę, tempo jest szalenie atrakcyjny. Z mniej oczywistych inspiracji fascynują mnie też włoskie komedie z lat 50. Filmy te w niezwykły sposób dokumentują czasy, w których się rozgrywają. Wiele jest w nich szczegółów będących znakiem rozpoznawczym danej epoki. Chcieliśmy przenieść to podejście do The World Is Yours. Co jeszcze było dla ciebie ważne? - Bardzo ważna była też dla mnie ekranowa relacja matki i syna. Zwłaszcza że Henry, mimo iż jest drobnym przestępcą, to tak naprawdę wrażliwy, czuły facet. To w ogóle dotyczy większości mężczyzn z mojego pokolenia, w tym rzecz jasna mnie. Wszyscy jesteśmy maminsynkami. Niezależnie od tego, jak napinamy muskuły i jacy twardzi
20
wydajemy się na zewnątrz, pod koniec dnia jesteśmy tylko kruchymi, małymi facetami, chowającymi się pod skrzydłami matek. Mam w tym kontekście wrażenie, że kino Guya Ritchiego jest dużo bardziej cyniczne. Ty z kolei nie boisz się mówić o emocjach – jak na maminsynka przystało – nawet w nieco szalonej komedii gangsterskiej. - Pamiętam, że bardzo podobał mi się Przekręt, kiedy trafił do kin. Myślę, że trochę inaczej przedstawiamy emocje, jeżeli chodzi o bohaterów. The World Is Yours w gruncie rzeczy zrealizowany jest w dość klasyczny sposób. Nie ma w nim jakichś szalonych trików z kamerą czy montażem. To dużo bardziej tradycyjna rzecz niż to, co robię chociażby w teledyskach. Największym wyzwaniem była dla mnie praca z aktorami, bo od pierwszego pełnometrażowego filmu minęło osiem lat. Kiedy kręcisz teledysk, od tej strony działasz przede wszystkim z piosenkarzem czy piosenkarką. I tyle. Jeśli chodzi o film, aktorów jest więcej i w każdym przypadku trzeba znaleźć odpowiedni ton. Mieliśmy dużo prób, odbyliśmy wiele rozmów, zwłaszcza że to mieszanka francuskich aktorskich ikon, jak Vincent Cassel czy Isabelle Adjani, z naturszczykami. Operowanie językiem kina nie było zatem takie łatwe dla kogoś, kto zazwyczaj zajmuje się klipami bądź reklamami.
R O Z M O WA Reklamy i teledyski wiele uczą w kontekście realizacji pełnego metrażu? - Pieniądze przeznaczane na reklamy to w ogóle chora sprawa. Wiele jednak nauczyłem się podczas realizacji teledysków, bo tam nigdy nie ma zbyt dużych budżetów. Żeby to zobrazować: w godzinę musisz zrobić coś, co wygląda, jakbyś poświęcił temu dziesięć godzin pracy. To było świetne ćwiczenie dla tego filmu. Bez chwalenia się, The World Is Yours na ekranie wygląda tak, jakby był trzy razy droższy, niż okazał się w rzeczywistości. No dobra, wyszło na to, że trochę się jednak chwalę (śmiech). Nie da się ukryć (śmiech). - Chodzi mi tylko o to, że pracując przy teledyskach, uczysz się pewnych trików. Chociażby miejsce, gdzie kręciliśmy – Benidorm. Po raz pierwszy trafiłem tam, gdy byłem nastolatkiem. Już wtedy poczułem, że chciałbym w tym miejscu zrobić kiedyś film. To chyba najmniej kosztowne wakacyjne miejsce w Europie. Nie w kontekście wypadu ze znajomymi, ale w sensie sprowadzenia ekipy, tego, że lokacje nie generują specjalnych kosztów. Zresztą moja ekipa mnie nienawidziła, bo byliśmy zakwaterowani w okropnych hotelach (śmiech). Było tam mnóstwo podpitych Anglików, którzy cały czas się darli i wdawali w jakieś bójki. Koniec końców, wszystkie te decyzje, których nauczyłeś się podczas robie-
nia teledysków, a były takimi kreatywnymi sztuczkami, możesz zaaplikować do filmu. Gramatyka filmu i wideoklipu jest jednak zupełnie inna. Tam całą historię kondensujesz raptem do kilku minut. Dobra szkoła. Z drugiej strony pewnie jest trochę łatwiej, gdy w filmie gra Vincent Cassel i Isabelle Adjani. Cassel powiedział mi, że jesteś po prostu członkiem rodziny. - Vincenta poznałem, kiedy miałem chyba czternaście lat. Wraz z przyjacielem zajęliśmy się wtedy realizowaniem krótkich metraży. Naszym sąsiadem był Matthieu Kassovitz, który nakręcił wtedy znakomitą Nienawiść. Czułem, że to jest właśnie to, i taki film sam w przyszłości chciałbym zrobić. Grający tam główną rolę Vincent mocno popchnął mnie do przodu. Zagrał w naszych krótkich metrażach, także je wyprodukował, a później pojawił się w prawdziwym debiucie. Jesteśmy przyjaciółmi, trzymamy się razem. Namówienie go nie było zatem trudne. Poza tym to była dla mnie prawdziwa guilty pleasure. Cassel na ekranie ma wizerunek przystojnego, twardego faceta. Postanowiliśmy trochę sobie z tym pożartować, bo jego postać w moim filmie raczej jest dość ograniczona umysłowo. Vincentowi bardzo się to spodobało. Wiele jest scen, w których nic nie robi poza wpatrywaniem się w tablet. Jest jednak tak dobrym aktorem, że niewiele trzeba, by był
CZUJĘ SIĘ JESZCZE WZGLĘDNIE MŁODY, A TO DAJE MI SWOBODĘ MÓWIENIA O TYM, CO MNIE OTACZA, BO ORGANICZNIE JESTEM Z TYM ZWIĄZANY. NASZE CZASY SĄ SZALONE I BARDZO MGLISTE. WARTO SIĘ TEMU PRZYJRZEĆ Z BLIŻSZEJ PERSPEKTYWY, NAWET JEŚLI JEST TO TRUDNE I DOOKOŁA NIE MA ZBYT WIELE NADZIEI.
21
R O Z M O WA
KAŻDY REŻYSER NA JAKIMŚ ETAPIE SWOJEJ KARIERY CHCE WZIĄĆ NA WARSZTAT GATUNEK, JAKIM JEST KINO GANGSTERSKIE.
naprawdę przekonujący. Wystarczy popatrzeć na jego twarz.
uczucie towarzyszy mi, gdy myślę dzisiaj chociażby o młodości.
Wspomniałeś o wadze dokumentowania czasów, w których się znajdujemy. Dlaczego to dla ciebie tak ważne? - Mam trzydzieści sześć lat i zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie, właśnie za sprawą wieku, będę coraz bardziej odklejony od rzeczywistości. Dlatego zależy mi, żeby było to obecne w moich filmach. Czuję się jeszcze względnie młody, a to daje mi swobodę mówienia o tym, co mnie otacza, bo organicznie jestem z tym związany. Nasze czasy są szalone i bardzo mgliste. Warto się temu przyjrzeć z bliższej perspektywy, nawet jeśli jest to trudne i dookoła nie ma zbyt wiele nadziei.
To, o czym mówisz, widać w wielu filmach, ale i generalnie w środkach masowego przekazu. - Francuskie kino jest mocno społeczne. Kiedy pojawia się temat przedmieść, natychmiast dominuje taki kąt widzenia. Sam pochodzę, co prawda, z artystycznej rodziny, ale moje pokolenie ma to do siebie, że jest bardzo głośne. Spokojnie moglibyśmy zostać bohaterami filmowymi. Zmierzam do tego, że można zająć się takimi postaciami bez „piętnowania” ich jakimś mocnym socjalnym stemplem i że można powiedzieć coś prawdziwszego o tym, co się teraz dzieje z młodym pokoleniem, w inny sposób. W naszym filmie widzimy imigrantów, ale nie podchodzimy do tego tematu w taki sposób, jak zwykło się przyjmować, bo zupełnie nie o to nam chodzi. Oczywiście, często są to niełatwe tematy. Niektóre z nich okazują się na tyle trudne, że nie widzę innego sposobu, by o nich opowiedzieć, niż komediowy ton, który postanowiliśmy przyjąć.
Tak uważasz? - Kiedy mój ojciec był w moim wieku, miał w sobie o wiele więcej nadziei i poczucie, że jego pokolenie jest w stanie zmienić świat. Być może dlatego, że każdy był wtedy znacznie bardziej zaangażowany, interesował się polityką i po prostu więcej rozumiał z tego, co działo się na świecie. Patrząc dziś, w którą stronę zmierza świat, w tej nadziei jest zdecydowanie więcej desperacji. Nasze pokolenie specjalnie nie zmieniło rzeczywistości. The World Is Yours nie jest oczywiście na ten temat, ale nawet jeśli to komedia, dostrzegam w niej sporo melancholii. Takie
22
Twoje pokolenie reżyserów jest artystycznie bardziej świadome biznesu, jakim jest kino, niż to reprezentowane przez Costę-Gavrasa?
R O Z M O WA - Tak, choć mój ojciec doskonale zdaje sobie sprawę, że kino to spektakl i rozrywka. Jego filmy w tej materii są bardzo mądrze pomyślane. To przede wszystkim thrillery z różnymi politycznymi wtrętami. Skoro thriller, to cały czas obchodzi cię, co się zaraz wydarzy i jaki historia będzie miała finał. Ze zrealizowanym z premedytacją kinem społecznym bywa różnie. Wydaje mi się, że trochę w tej materii przejąłem od ojca. The World Is Yours bazuje na bardzo klasycznej strukturze filmu gangsterskiego. Gość, który chce uciec ze swojego środowiska i zacząć normalnie żyć, ale jedyną szansą na to jest zrobienie ostatniej dużej „akcji”. Klasyk. Do tego można jednak dodawać różne składniki i mieszać w sposób, który ci odpowiada. Wydaje mi się, że największą różnicą pomiędzy tymi dwoma pokoleniami twórców jest to, że oni mieli sprecyzowane, co chcą powiedzieć. Ja tego nie mogę powiedzieć o sobie (śmiech). Stąd zamiast jednej tezy wiele mniejszych, pełnych konfuzji.
gangsterów w sposób bardziej romantyczny i glamour, niż jest w rzeczywistości. Mojemu bohaterowi do tego daleko. Nie ma jakichś wygórowanych pragnień. On po prostu chce mieć mały zaciszny dom i spokojne życie.
O twoim filmie mówi się, że jest jak anty Człowiek z blizną, Briana De Palmy. Z mojego punktu widzenia ma to sens. - Oczywiście, jest to film, który mocno pogrywa z popkulturą. Człowiek z blizną to prawdziwy symbol, notabene chyba ulubiony film wszystkich gangsterów, niezależnie od tego, że bohater na końcu umiera (śmiech). Kino zwykle przedstawia
To może gościnny występ w kolejny filmie? - Dobry pomysł! Chciałbym z nim kiedyś pracować. Aczkolwiek jest tak wielką ikoną, że nawet nie myślałem o tym. Jestem przekonany, że by sobie poradził. No i prawie z niego gangster, bo mówił gdzieś, że gdy był młody, miał do wyboru: kraść rowery albo grać w piłkę. Poczekaj, zapiszę to!
Jak twoje doświadczenie pracy przy teledyskach wpływa na dobór ścieżki dźwiękowej do filmów? - W dużej mierze to moja playlista ze Spotify (śmiech). To taka mapa moim muzycznych przyjaciół i inspiracji. Od klasycznych francuskich przebojów, po korzenie francuskiego rapu. Muzyka, która prowokuje we mnie głębsze emocje. W filmie pojawia się też koszulka Zlatana Ibrahimovicia. - To jeden z moich ulubionych bohaterów i symboli współczesnych czasów. Kiedy grał w Paris Saint-Germain, a zatem klubie, któremu kibicuję, bardzo go podziwiałem.
Rozmawiał K U B A A R M A T A
23
WYDARZENIA Wojtek Smarzowski, fot. Mateusz Ochocki
FESTIWAL ZE SKANDALEM W TLE TO BYŁA NAPRAWDĘ DOBRA EDYCJA FESTIWALU POLSKICH FILMÓW FABULARNYCH W GDYNI. SZKODA TYLKO, ŻE W PEWNYM MOMENCIE ARTYSTYCZNE WALORY KOLEJNYCH PREZENTOWANYCH TYTUŁÓW ZESZŁY NA DRUGI PLAN, A NA CZOŁO, JAK TO CZĘSTO BYWA, WYSUNĘŁA SIĘ POLITYKA. W DODATKU, POKAZUJĄC SWOJĄ NAJGORSZĄ TWARZ.
O tym, że nowy film Wojciecha Smarzowskiego, Kler, wzbudzi kontrowersje wiadomo było od dawna. Prowadzona od pewnego czasu nagonka na Twitterze, pierwsze krytyczne wypowiedzi duchownych, a z drugiej strony facebookowa akcja, zachęcająca do masowego oglądania filmu Smarzowskiego. Tego, co wydarzyło się w Gdyni, nie spodziewał się chyba jednak nikt. Jedną z przyznawanych od dawna na festiwalu nagród jest Złoty Klakier. To wyróżnienie, które każdego roku trafia do filmu najdłużej oklaskiwanego przez publiczność. Tak się złożyło, że podczas tej edycji był nim właśnie Kler, co jedynie pokazuje jak ważna i oczekiwana w naszym kraju to produkcja. Nie wszystkim było z tym po drodze, a już na pewno nie fundatorowi nagrody, którym był prezes Radia Gdańsk. Wymyślając zupełnie kuriozalne wytłumaczenie, postanowił odwołać wyróżnienie. Ostatecznie reżyser odebrał Nagrodę Specjalną („za podjęcie ważnego tematu”) i laur publiczności, ale jakby tego było mało, jego
24
wypowiedź została ocenzurowana podczas retransmisji gali na TVP Kultura. Wiele mówiło się o tym, że gdyński konkurs jest w tym roku rozstrzygnięty jeszcze przed jego rozpoczęciem. Teza wygłaszana nieco z przymrużeniem oka, ale finalnie znalazła swoje potwierdzenie w werdykcie jury, gdyż Złote Lwy powędrowały do Pawła Pawlikowskiego za Zimną wojnę. Niezależnie od tego, że konkurs stał na dość wysokim poziomie, doprawdy trudno było spodziewać się innego rozwiązania. Wiele mówiło się o tym, że czarnym koniem może być niezwykle udana oraz wysmakowana wizualnie Fuga, Agnieszki Smoczyńskiej, która ostatecznie otrzymała nagrodę w kategorii „debiut reżyserski lub drugi film”. Do zabawnej sytuacji doszło podczas wręczania lauru za główną rolę męską. Otrzymał ją wyraźnie zaskoczony Adam Woronowicz, który w Kamerdynerze, Filipa Bajona wystąpił, ale… na drugim planie.
Kontrowersje wszelakiej natury nie zmieniły faktu, że polskie kino wciąż odważnie poszukuje. Twórcy nie kalkulują, zarówno w doborze tematów, jak i formie, w jakiej chcą przedstawić widzowi swoje historie. A te są różne. Jedne rozgrywają się w średniowieczu (jak Krew Boga, Bartka Konopki), inne w pierwszej połowie XX wieku na Kaszubach (Kamerdyner), a jeszcze inne w dzisiejszej Warszawie (Nina, Olgi Chajdas). Czas i miejsce to jedno, ale obrazowane problemy wiele się od siebie nie różnią. Poszukiwanie akceptacji, kwestie tożsamościowe, próba okiełznania samotności powracają w kolejnych filmach jak bumerang. Mimo to, rodzimi twórcy nie pozwalają swoim widzom nudzić się, czego najlepszym przykładem były nadkomplety na większości festiwalowych projekcji. Oby trwało to jak najdłużej!
K U B A A R M ATA
WYDARZENIA
WYCINANKI POLSKIE ALICJI BIAŁEJ MUZEUM SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ MOCAK W KRAKOWIE ZAPRASZA OD 5 PAŹDZIERNIKA NA WYJĄTKOWĄ WYSTAWĘ „WYCINANKI POLSKIE” ALICJI BIAŁEJ.
Alicja Biała, Briełka i Striełka, kolaż, 2018 41 × 29 cm, courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
Ekspozycję tworzy ciągle powiększający się zbiór, liczący obecnie ponad 40 kolaży. Największe to ponad dwumetrowe kompozycje. Artystka szuka odpowiedzi na pytanie, jak uchwycić wyobrażenie własnego kraju. Metoda zakłada wykorzystanie wszystkich możliwych środków: rzeczy zapamiętanych i zasłyszanych, fotografii archiwalnych, materiałów znalezionych w internecie i własnych ujęć.
26
Alicja Biała, Mąka, kolaż, 2018, 41 × 29 cm courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
Cechą charakterystyczną obrazu Polski wyłaniającego się z prac Alicji Białej jest to, że historia tłumaczy teraźniejszość. Na wystawie można będzie zobaczyć zarówno nowe wycinanki, jak i te, które ilustrują wybór wierszy Marcina Świetlickiego, „Polska (wiązanka pieśni patriotycznych)”, opublikowany przez Wydawnictwo Wolno (2018). Wystawa potrwa do 9 grudnia
A l i c j a B i a ł a (ur. 1993) – ilustratorka, graficzka, artystka wizualna. Ukończyła VIA University College oraz Copenhagen School of Design and Technology w Danii. Obecnie kontynuuje edukację w Royal College of Art w Londynie. Jest autorką murali w Warszawie (Cykliści, 2016), Águedzie (Widows and Widowers, 2016), Meksyku (Mexico Dances, 2017) oraz w Kassel (Unknown, 2017).
Alicja Biała, Maluch, kolaż, 2018, 41 × 29 cm courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
Alicja Biała, Polsza, kolaż, 2018, 42 × 30 cm, courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
Alicja Biała, Papieże, kolaż, 2018, 42 × 31 cm courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
Alicja Biała, Żyjesz w Matrixie, kolaż, 2018 41 × 29 cm, courtesy of A. Biała, fot. A. Biała
27
SZTUKA
PIĘKNO UKRYTE W SZTUCE I MODZIE W PRACACH LUMIKENE, CZYLI OLGI ARNOLD, SPOTYKAJĄ SIĘ SZTUKA I MODA. ARTYSTKA Z FRANKFURTU POTRAFI OCZAROWAĆ ODBIORCĘ ZESTAWIENIEM KOLORÓW I KONTURÓW, TWORZĄC PRACE, KTÓRE DOSKONALE KOMPONUJĄ SIĘ Z WYOBRAŹNIĄ OSÓB, ZAKOCHANYCH W ŚWIECIE FASHION.
D&G
28
SZTUKA J.W. Anderson
Escada
D&G
W
ystarczy spojrzeć na jej Instagram, by przekonać się, że Olga Arnlod należy do grupy fashionistek. Gdy skontaktowaliśmy się przez portal społecznościowy, gdzie po raz pierwszy prezentowaliśmy jej prace, natychmiast złapaliśmy nić porozumienia. Olga podesłała nam swoje najnowsze ilustracje,
stworzone na bazie tego, co zobaczyła w czasie największych tygodni mody, od Nowego Jorku po Mediolan. Zobaczymy tu niesamowite, królewskie stylizacje Dolce & Gabbana, kolorowe projekty Escady czy niezwykłe, połyskujące złotem szpilki Oscara de la Renty z charakterystycznymi frędzelkami.
Na liście jej projektów specjalnych odnajdziemy współpracę z markami fashion i beauty, począwszy od brytyjskiej edycji „Vogue”, który zachwycił się interpretacją okładki z udziałem Rihanny. Praca spodobała się tak bardzo, że była prezentowana na oficjalnej stronie słynnego magazynu. Olga w swoim portfolio ma także współpracę
29
SZTUKA Chanel Cruise
Valentino
Dior Pumps & Peonies
z polską marką Poca Poca, ostatnio stworzyła rysunki do kolekcji jesień zima 2018. Artystkę uwodzi piękno – kobiecego ciała, ubrań, butów, otaczającego nas świata. Pokazuje to wszystko kreską nieco komiksową, która doskonale sprawdziłaby się w powieści graficznej opowiadającej europejską wersję „Seksu w wielkim mieście”. W tym oczarowaniu pięknem, poszukiwaniu este-
30
tycznej doskonałości i przesyceniu atrakcyjnymi barwami Olga nie przekracza jednak granicy, za którą rozpościera się pustynia kiczu. Artystka pozostawia często niedopowiedzenie, czy raczej niedomalowanie, które otwiera pole dla naszej wyobraźni. Pokazuje, że choć świat fashion wpada często w lukrowane klimaty, nie musi to wcale oznaczać złego smaku.
Dzięki pracom Lumikene odkrywamy, jak wiele piękna kryje się w codzienności. Aby je odnaleźć nie trzeba wcale wytężać wzroku, wystarczy otworzyć swoją wrażliwość i spojrzeć w nowy sposób na to, co nas otacza. A wtedy dostrzeżemy, jak wiele pięknych barw kryje się wokół nas. R A FA Ł S TA N O W S K I lumikene.de
DESIGN
DESKI
KTÓRE PODRÓŻUJĄ PO ŚWIECIE
Marka BOGUSLAVSKAYA (BVSK) to nowoczesne, ceramiczne deski, które stworzyły Julia Boguslavska i Kaja Dutka, by nadać rękodziełu nową formę. BVSK łączy tradycję ze współczesnością, rzemiosło z technologią, klasykę z aktualnymi trendami. Filozofia projektu jest oparta na tworzeniu unikalnego elementu wnętrza dopasowanego do każdego domu. Deska jest wielofunkcyjna, służy przeważnie jako podstawka do serwowania dań, przekąsek lub
32
deserów, podstawka pod gorące naczynia, dekoracja naścienna.
świat, zależnie od wzoru. Kolekcji nigdy nie są powtarzane.
Tak jak w świecie mody - deski są produkowane kolekcjami. Ostatnia z nich jest dedykowana geografii świata i nawiązuje do wzornictwa, które można spotkać na wielu kontynentach. Każdy model ma swoją nazwę – Taszkient, Marrakesz, Tokio, Sydney czy Nowy Jork. Produkcja jest limitowana – maksymalnie od 30 do 50 sztuk na cały
Proces produkcyjny jest skomplikowany. Wszystkie deski są ręcznie odlewane i ręcznie pokrywane szkliwem ceramicznym przez lokalnych dolnośląskich ceramików. W tym roku nowością jest linia premium BVSK w stylu art deco – w czarnym szkliwie została umieszczona złota kalkomania (24-karatowe złoto).
MOTO
McLAREN SPORT SERIES FEERIA BARW I DŹWIĘKÓW
GDYBY CHCIEĆ UŻYĆ JEDNEGO WYRAZU OKREŚLAJĄCEGO WRAŻENIA, JAKIE PRZYNOSI KONTAKT Z SAMOCHODAMI MCLARENA, MOŻNA ZASTOSOWAĆ ZAWARTE W TYTULE SŁOWO: FEERIA. W SŁOWNIKU PRZYPISANO MU DWA ZNACZENIA: BOGACTWO I RÓŻNORODNOŚĆ MIENIĄCYCH SIĘ BARW, PULSUJĄCYCH ŚWIATEŁ LUB WIBRUJĄCYCH DŹWIĘKÓW ORAZ: WIDOWISKO TEATRALNE OPARTE NA WĄTKACH FANTASTYCZNYCH, POSŁUGUJĄCE SIĘ EFEKTAMI MUZYCZNYMI, ŚWIETLNYMI.
Druga definicja może pozornie wydawać się nieuprawniona dla określenia zjawiska McLarena. Wystarczy jednak przyjrzeć się spektaklowi unoszących się do góry drzwi, zająć fantastycznie dopasowane miejsce za kierownicą i usłyszeć start silnika, by stać się „aktorem” wcielającym się w rolę wyścigowego kierowcy samochodów klasy Le Mans Prototype.
34
I nie są to teatralne gesty. McLaren jest marką wyrosłą ze sportu i sportowemu duchowi wierną. Jej współczesne samochody drogowe stanowią ziszczenie marzeń pierwotnego założyciela Bruce’a McLarena – nowozelandzkiego kierowcy i konstruktora, który chciał innowacyjne technologie stosowane w bolidach wyczynowych przenieść do użytkowych samochodów sportowych. W ten sposób powstał model M6GT - jedyne drogowe dzieło Bruce’a McLarena,
MOTO
który zginął wkrótce testując samochód wyścigowy. Ponad 20 lat później Ron Dennis, twórca licznych sukcesów sportowych zespołu McLarena (czterokrotne podwójne mistrzostwo Formuły 1), doprowadził do wyprodukowania motoryzacyjnej ikony McLarena F1. Wspaniałej „wizytówki” firmy z potężnym silnikiem, niską masą, innowacyjnym designem, zaawansowanym zawieszeniem, nienaganną jakością i ergonomią. Z tej aury korzystają też współczesne podstawowe modele: McLaren 570S Spider i jego „turystyczna”, bardziej luksusowa odmiana - McLaren 570GT. Ich podwójnie doładowane silniki V8 brzmią różnorodnością dźwięków - basem, pomrukiem, grzmotem, świstem z turbosprężarek. Aerodynamicznie ukształtowane płaszczyzny nadwozi tych samochodów z licznymi wlotami i wylotami powietrza, spojlerami i dyfuzorem wieńczącym tył „żonglują” światłem odbijanym od lakieru. W tym też miejscu zbliżamy się do clou bieżącego numeru - kolorów. Konfigurator producenta oferuje dla rodziny „Sport Series” paletę 35 różnych barw karoserii. Te zewnętrzne kolory można połączyć z różnymi kolorami i materiałami wnętrza, tworząc prawie nieskończo-
35
MOTO
ną gamą opcji wykończenia. Nie byłabym jednak bardzo zaskoczona, gdyby kupujący mogli stworzyć kolejny dowolny kolor za pośrednictwem działu McLaren Special Operations (MSO). To taki specjalny zespół „dopieszczania „ nabywców oferujący im dodatkowe, ponad standardowe opcje (oczywiście także w sferze technicznej). Ponieważ nie wszyscy chętni będą mieli okazję wejść do showroomu McLaren Warszawa i zobaczyć feerię wspomnianych barw, które niełatwo przecież opisać, zapraszam do wirtualnego konfiguratora producenta configurator.mclaren.com. Nawet wtedy bowiem, gdy przywilej zamawiania supersamochodu może być dla nas ograniczony, warto pomarzyć. Z imaginacji Bruce’a McLarena urodzonego w kraju bez samochodowych tradycji powstało fantastyczne motoryzacyjne przedsiębiorstwo. Marzenia i wizje miał też zapewne założyciel Auto Fus Group, obecny posiadacz „klejnotów brytyjskiej korony” - supersportowych samochodów McLaren i wyrafinowanych wozów Rolls-Royce.
LUIZA DOROSZ heelsonwheels.pl
Do wizyty w takim towarzystwie założyłam ubrania oferowane w luksusowym butiku Unique z Warszawy. A Great World and Colorful Dreams.
Foto: M ichał Ścigniejew Make-up: Anna Maria Okońska Hair: Iwona Kaim Styl: butik UNIQUE Warszawa
36
FELIETON R
.B ys
la c
k
on B al o
KOLOR
NA OKU EVER TRIED TO LIVE WITHOUT THE MAKEUP? - PYTAŁ KIEDYŚ ZESPÓŁ BASEMENT JAXX W PIOSENCE PLUG IT IN. TAK, PRÓBOWAŁEM BEZ NIEGO ŻYĆ PRZEZ OSTATNIE 30 JESIENI. BYŁO OK. ALE OD TRZECH LAT ŻYJĘ Z NIM. A RACZEJ W NIM. I CO SIĘ OKAZAŁO? ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWSZY I CZUJĘ SIĘ PEŁNIEJSZY.
TOBIASZ KUJAWA freestylevoguing.com
To jest wyjątkowo kontrowersyjny temat. Facet z umalowaną twarzą. Nie z pryszczem delikatnie przyklepanym korektorem czy z lekko upudrowaną cerą, co by się nie świecić. Mówimy tu o pełnej charakteryzacji, warstwach na warstwach, cieniach, kredkach, kreskach, rzęsach. Na co dzień, nie od święta. Od banalnych zakupów po ważne spotkania służbowe. Żadnych półśrodków - to moje motto. Nigdy nie robię niczego pod zdjęcia czy na pokaz. Zaczęło się niewinnie. Czarna linia pod okiem, podkreślona rzęsa, wyrównany koloryt karnacji. Potem doszła zmiana proporcji twarzy, malowanie powieki, a za tym już cały komplet. Dlaczego to robię? Przede wszystkim realizuję w tym działaniu moje pragnienie koloru, którego nadal, mimo wielu prób, nie mogę skutecznie przenieść do ubioru. Noszę głównie czerń, i jest to uzależnienie, z którego nie potrafię się uwolnić. A chciałbym. Czerń daje mi komfort, bezpieczeństwo. Ale serce rwie się do soczystych barw. Wykorzystanie ich w codziennych charakteryzacjach, choćby na tej mikroskopijnej powierzchni oka, oka-zało się dla mnie idealnym sposobem zamanifestowania tej potrzeby. Używam słowa charakteryzacja celowo. Makijaż kojarzy mi się głównie z działaniem upiększającym / maskującym, a nie taka jest moja intencja. Nie robię tego, żeby się komukolwiek bardziej spodobać. Ta czynność jest wyłącznie dla mnie. Kocham te pół godziny spędzone rano przed lustrem, to jak mocno poznałem swoją twarz, wszystkie jej mankamenty, asymetrie, pozorne wady i zalety. Uwielbiam też obserwować reakcje innych ludzi. I przyznam, że obawiałem się opinii kobiet. Bałem się, że uznają to za próbę zagarnięcia czegoś, co wydawało się być autonomicznym
38
dla ich płci. Albo, co jeszcze gorsze, za przejaw jakiejś chorej rywalizacji. Moje zaskoczenie nie mogło być większe! Liczba komplementów, które zbieram, a o których nigdy nie marzyłem, jest niesamowita. Zyskałem również kolejny temat, na który możemy rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami czy rekomendacjami. To jak wejście na następny stopień zrozumienia kobiet, które od zawsze rządzą moim światem. Spotkałem też dziewczyny, które traktują makijaż jak opresję. Kiedy im opowiadam, jak wielkie miał znaczenie dla ich emancypacji przecierają oczy ze zdumienia. Rozumiem jednak ich podejście - dla mnie to możliwość, opcja, im wpajano, że to ich obowiązek. Trudno czerpać przyjemność z nakazu. A mężczyźni? Ci w większości tylko wytrzeszczają oczy. To bardzo słaba płeć. Bezbronna w sytuacji, w której ktoś świadomie rezygnuje z danych jej przymiotów. Dla nich to sabotaż. A ja, im jestem starszy, tym większą odwagę zyskuję w takich działaniach. Moja twarz - moje prawo. Nie pozwolę na to by płeć i jakiekolwiek archaiczne stereotypy z nią związane stały na drodze mojej auto-ekspresji. Nie namawiam nikogo, żeby w tej chwili rzucił wszystko, poleciał wykupić pół drogerii i zaczął się obrzucać kosmetykami. Wartością, którą niezmiennie chcę przekazać jest wolność. Dopóki naszym działaniem nie krzywdzimy innych, wolno nam wszystko. A już szczególnie w kwestii kreowania swojego wyglądu. Ta myśl przyświecała kobietom, kiedy zakładały spodnie i ta myśl przyświeca mężczyznom, którzy bawią się kosmetykami. Wszyscy jesteśmy przede wszystkim ludźmi. Niezależnie od tego, jakie barwy zdobią nasze twarze.
NEWSY fot. Dawid Klepadło
KOLEKCJA, KTÓRA OTULA
40
N a t a l i a G o l e c błysnęła w międzynarodowych konkursach dla młodych projektantów mody. Następnie otwarła własną markę Enugo, której pomysły natychmiast przyciągnęły naszą uwagę.
zaprojektowana została z myślą o kobiecej zmysłowości, z uwielbieniem jej ciała. Wszystkie materiały zostały wyselekcjonowane tak, aby otulić, dać komfort i delikatny dotyk.
Nowa kolekcja marki zatytułowana T h e S t o r y powstała z kobiecych historii, dla kobiet, stworzona przez kobiety. Kryje w sobie siłę i delikatność, piękno i niedoskonałość, mądrość i emocjonalność. Formy są warstwowe i delikatnie zdekonstruowane. Tkaniny użyte w kolekcji to jedwab, satyna, miękka bawełna i ciepła wełna. Kolekcja
Paleta kolorystyczna opiera się na manifestującej czerwieni, intensywnym fiolecie oraz połyskującej zieleni. Mocne kolory kreujące wyróżniający się w tłumie punkt zostały zbalansowane przez klasyczną czerń symbolizującą kobiecą, emancypacyjną siłę.
Natalia Golec studiowała na słynnej uczelni Central Saint Martins, jest absolwentką MSKPU, laureatką I miejsca w konkursie Off Fashion, półfinalistką Ecochic Design Award, stypendystką Bejing Institute of Fashion Technology.
NEWSY Fot. Agnieszk a Wojtuń / Green Carrot Photo Agenc y
ZŁÓŻ SWOJĄ BIŻUTERIĘ Otoczmy dźwięczące w sercach marzenia, wypełnijmy je, połączmy z mocą. Pewni siebie, razem, weselmy się. Tak brzmi manifest marki RING ME. Niepowtarzalna biżuteria iXXXi Jewelry, która podbija Europę jest już w Krakowie. Biżuterię iXXXi możesz składać z wielu elementów na podobieństwo klocków. Od Ciebie tylko zależy, co założysz – wszystkie elementy łączy się w sposób bardzo prosty. W kilka sekund ze stylu glamour możesz przeskoczyć w klimat minimalizmu, by za
chwilę znów założyć coś mieniącego się w błysku fleszy. Biżuteria przeznaczona jest zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Obie płcie odnajdą tu swoje ulubione klimaty, mamy elementy błyszczące, przypominające szlachetne kamienie, jak i motywy geometryczne czy roślinne. Od Twojej fantazji i samopoczucia zależy, co złożysz dla siebie, podkreślając swój nastrój i styl.
Showroom RING ME w Krakowie: Galeria Kazimierz ul. Podgórska 34 poziom 0 www.ringme.eu FB: R I N G M E . e u Instagram: r i n g m e . e u
Inspiracje, które podkreślą Twoje piękno.
41
NEWSY fot. Stanisław Boniecki
ANIA KUCZYŃSKA JEST WOLNA L i b e r a 1 8 – taki tytuł nosi nowa kolekcja A n i K u c z y ń s k i e j . Inspirację stanowiły wolne, piękne i charyzmatyczne kobiety, nie obawiające się manifestować poglądów, także swoim stylem – takie jak Simone de Beauvoir, Peggy Guggenheim i Simone Veil. W projektach spotykają się czerwień mocnego wina, aksamitna czerń i granat nocnego krajobrazu, a także – jak informuje projektantka - szmaragdowy i ametystowy kolor weneckiej Laguny.
42
Fasony są niezwykle kobiece, a zarazem minimalistycznie oszczędne. Nawiązują do lat 30. i 40. ubiegłego wieku, kiedy kultura czuła znacznie mniejszą potrzebę eksponowania tego, co zakryte. Dyskrecja, ta w najlepszym stylu japońskich kreatorów, od lat towarzyszy twórczości Ani Kuczyńskiej, mistrzyni piękna zamkniętego w subtelnej formie. Uwagę zwracają plecaki z beżowymi elementami. Nie można odmówić im utylitarności, a zarazem detale zostały zestawione
w taki sposób, iż szybko wpadają w oko fanów designu. W taki właśnie sposób od lat działa Ania Kuczyńska – jej rzeczy pełnią rolę przyjaciela, który nigdy nie stara się zabłysnąć w nachalny sposób. Sprawiają, że możemy czuć się naprawdę wolni.
NEWSY Fo t . Pawe ł Fa b j a ń s k i
IDŹ SWOJĄ DROGĄ Z L37 L 3 7 to marka dziewczyn, która wiedzą, czego chcą i jak będzie wyglądać ich droga do celu – wystarczy dać im dobre buty i torebki, a zawojują świat. Motywem przewodnim kampanii na sezon jesień-zima 2018/19 jest manifest #DOITYOURWAY – rób rzeczy po swojemu, sama wybierz drogę, którą chcesz podążać, a następnie ogarnij rzeczywistość tak, jak umiesz najlepiej – mówi w sezonie FW18 L37. - Czasami wpadamy w schemat, w którym nie czujemy się dobrze – to zrozumiałe w czasach, kiedy życie pędzi jak szalone
i w natłoku obowiązków nie zawsze potrafimy odróżnić swoje marzenia od pragnień innych ludzi. W sezonie FW2018/19 ważne dla nas było powiedzenie, że życie jest jedno i że warto je przeżyć na własny sposób” – mówi współzałożycielka marki, Joanna Trepka.
ków – autorka jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich blogów, Jestem Kasia; stylistki Maja Naskrętska, Daria Biedrzycka i Marta Siniło czy Katarzyna Sosińska – PR-owiec szwajcarskiej firmy zegarkowej Longines.
Uzupełnieniem kampanii jest akcja #TeamL37, w której marka od roku przedstawia swoją grupę supergirls – kobiet, których styl, działalność, talent i doświadczenie są dla L37 prawdziwą inspiracją. Do tej pory w akcji wzięły udział m.in. artystka i ilustratorka Olka Osadzińska, Kasia Szym-
- Żyj jak chcesz – a jeśli zadecydujesz, że chcesz, żeby Ci w tym życiu towarzyszyły zaprojektowane i uszyte w Polsce buty, będzie nam podwójnie miło – dodaje projektantka L37 Paulina Ada Kalińska.
43
R O Z M O WA
JESTEM PROJEKTANTKĄ
Z POWOŁANIA
LIDIA KALITA WSPÓŁTWORZYŁA NAJPIERW SUKCES MARKI SIMPLE, A TERAZ Z ROZMACHEM PROWADZI WŁASNY BRAND. JEJ KOLEKCJE TO ZNAKOMITY PRZYKŁAD, JAK ŁĄCZYĆ INDYWIDUALNY STYL Z OCZEKIWANIAMI KLIENTEK. O PROJEKTOWANIU, SYTUACJI NA RYNKU POLSKIEJ MODY ORAZ POGONI ZA BŁYSKAWICZNIE ZMIENIAJĄCYMI SIĘ TRENDAMI Z PROJEKTANTKĄ ROZMAWIA RAFAŁ STANOWSKI 44
R O Z M O WA Jak duży wpływ na to, co Pani tworzy, mają social media oraz interakcja z fanami? - W marce Lidia Kalita pracuje jedna osoba, która odpowiada wyłącznie za kontakt z klientami w butikach, szkolenia personelu, odpowiada na bieżące zapytania i potrzeby klientek. Myślę, że projektant musi podążać za swoim instynktem, ale nie możemy pozostać obojętni na potrzeby klientek. Przede wszystkim to, że w danym momencie podobają mi się asymetryczne rękawy, nie oznacza, że ktoś będzie chciał w nich chodzić. Myślę, że temu służą pokazy i kampanie wizerunkowe. Jako projektantka mogę się spełnić, pokazując szerszej publiczności co mi gra w duszy. Następnie
Zdjęcia pochodzą z najnowszej kolekcji, fot. archiwum Lidii Kality
N
a ile współczesna moda jest sztuką, a na ile biznesem? - Każdy proces kreowania i poszukiwania jest sztuką. Najtrudniejsze dla projektanta lub artysty jest jednak spotkanie z publicznością. Czy uda mi się zwrócić uwagę na markę, produkt… Czy ktoś będzie chciał kupić i nosić moje projekty… W najlepszym scenariuszu, czy produkt pokochają tysiące ludzi i osiągnę sukces nie tylko wizerunkowy, ale też sprzedażowy. To ważne, żeby artysta wiedział, dla kogo projektuje. Dzisiaj jest tak, że rynek zmienia się dynamicznie, obserwuję jak internet i influencerzy odgrywają kluczową rolę w działaniach biznesowych. Szczególnie, że modę kupuje się impulsywnie, tu i teraz. Jest trochę tak, że to rynek i klienci dyktują ofertę, projektanci muszą wyczuwać oczekiwania swoich klientów, a jednocześnie przemycać własne wizje i styl.
45
R O Z M O WA
MIEWAM MOMENTY ZMĘCZENIA, ALE TRWAJĄ KRÓTKO. DO CZASU, KIEDY ZŁAPIĘ NOWĄ INSPIRACJĘ I WTEDY JUŻ WPADAM W SAMONAPĘDZAJĄCĄ SIĘ MACHINĘ.
należy te wizje jednak przełożyć na język ulicy, mówiąc kolokwialnie: „zejść na ziemię” (śmiech). Mogę nawet powiedzieć, że moje klientki ostatnio przeforsowały większą liczbę dekoltów w kolekcji, po tym jak przez dwa sezony lansowałam wysoko zapinane kołnierze i stójki. Jak widać w ostatniej kolekcji, pozostaję im wierna, ale w butikach pojawiło się więcej sukienek w różnych wariantach wykończenia, właśnie na prośbę klientek. Dokładnie taki dialog i nasza relacja może budować markę. Chcę dawać kobietom to, czego potrzebują i nie wyobrażam sobie pozostać obojętna na ich prośby.
46
Czy w Polsce coraz łatwiej czy coraz trudniej tworzyć modę? Wiele się zmieniło, jest mocne wsparcie w postaci social mediów, ale z drugiej strony pojawiła się ogromna konkurencja, także ze strony globalnych koncernów, które rozdają karty naszym, i nie tylko, rynku. - Myślę, że nie jest to najgorszy czas dla polskiej mody. Świadczy o tym chociażby rosnąca liczba marek na rynku, również tych mniejszych, autorskich. Na pewno nie jest łatwo połączyć nawet najlepszy design z biznesem. Potrzebne jest do tego zaplecze finansowe, ponieważ koszty wytworzenia i utrzymania marki w segmencie Premium są bardzo wysokie. Internet jest w tym przypadku ogromnym wsparciem zarówno dla małych, jak i wielkich firm. Zdecydowanie trudniej było jeszcze dziesięć lat temu, kiedy wyznacznikiem sukcesu była wyłącznie skala i liczba butików stacjonarnych. Koszty zatowarowania są nieporównywalnie większe niż będą w erze zakupów online, w którą właśnie wkraczamy. Konkurencja na rynku jest duża, ale markom projektantów na szczęście pomaga rosnąca
świadomość klientów na temat tkanin, jakości i będącej ostatnio na językach wielu osób wartości „cruelty free”. Klient jest najważniejszy i sukces jest tak długo jak będzie wracał do marki, którą ceni i szanuje, oczywiście z wzajemnością. Stali, zadowoleni klienci są najlepszą rekomendacją każdej marki, ale także gwarancją, że będzie mogła się rozwijać. Czy polska moda wyróżnia się czymś w świecie, czy dopiero szukamy swojego, indywidualnego stylu? Czy w ogóle można mówić o czymś takim, jak polski styl? - Jasne, że tak. Polki ubierają się świetnie. Wystarczy wyjść na ulicę. Oczywiście, myślę że wciąż szukamy swojego stylu i mam nadzieję, że nigdy nie przestaniemy! (śmiech) Polki są szalenie eleganckie, zadbane i tym wyróżniamy się na tle innych narodów. Rzadko widzę kobiety ubrane w dres w galerii handlowej czy na ulicy. Co Panią bardziej inspiruje – ulica polska czy zagraniczna? Kiedyś można było
R O Z M O WA
doszukiwać się u nas kompleksu wobec zachodniego stylu, teraz to się jednak kompletnie zmieniło? - Dzisiaj tej granice są już zatarte. Nie widzę różnicy między młodymi ludźmi na ulicach Warszawy czy Krakowa i Londynu. Co więcej, nowości ze świata mody nie są już tylko domeną dużych miast. Zawdzięczamy to oczywiście takim aplikacjom jak Instagram czy Pinterest, gdzie ludzie w każdym wieku masowo dzielą się swoimi stylizacjami i kreują swój wizerunek. Polska ulica mi się podoba, ale i tak chcę ją zmieniać! Chciałabym widzieć jeszcze więcej Polek w moich projektach. Współczesna moda stała się bardzo szyba, trendy zmieniają się błyskawicznie. Nie wszyscy projektanci się w tym wyścigu odnajdują, czego przykładem było głośne odejście Rafa Simonsa z Diora. Czy nie myślała Pani kiedyś, by to wszystko rzucić? - Myślałam tak wiele razy (śmiech). Ale kocham tę pracę. Jestem projektantką z powołania, a nie dlatego, że tak się ułożyło. Świadomie podążałam w tym kierunku
STARDOMSKA 16
IDEA FIX POP-UP
R O Z M O WA
MODĘ KUPUJE SIĘ IMPULSYWNIE, TU I TERAZ. JEST TROCHĘ TAK, ŻE TO RYNEK I KLIENCI DYKTUJĄ OFERTĘ, PROJEKTANCI MUSZĄ WYCZUWAĆ OCZEKIWANIA SWOICH KLIENTÓW, A JEDNOCZEŚNIE PRZEMYCAĆ WŁASNE WIZJE I STYL.
i wiedziałam, że chcę zapisać się na kartach historii mody w Polsce. Niestety nic nie przychodzi łatwo, dlatego włożyłam w to wiele serca i pracy. Myślę, że przynajmniej kilka razy w życiu udało mi się zburzyć mur, który z pozoru był nie do przesunięcia. Miewam momenty zmęczenia, ale trwają krótko. Do czasu, kiedy złapię nową inspirację i wtedy już wpadam w samonapędzającą się machinę. Trendy zmieniają się błyskawicznie i przyznaję, że zdążyłam się już do nich dostosować. Klientki nieustannie oczekują nowości, w tym momencie właściwie już w każdym tygodniu. Z tego
48
powodu zrezygnowałam dwa lata temu z tworzenia jednej kolekcji na sezon, a zaczęłam projektować kolekcje tematyczne. Od czterech do sześciu w jednym sezonie. Pani marka stale i dynamicznie się rozwija. Proszę zdradzić, co nowego czeka nas wkrótce? - Jestem właśnie po pokazie kolekcji Haute Couture, inspirowanej historią Anny Kareniny. Przyznaję, że to wydarzenie dało mi duży power do dalszych działań. Wkrótce pojawią się kolejne tematyczne odsłony jesieni, którymi chciałabym zaskoczyć klientki. W tym momencie kładziemy nacisk na rozwój e-commerce i skupiamy się na sprzedaży. Czy wspomina Pani jeszcze markę Simple, którą współtworzyła z dużym sukcesem? I czy Pani trochę za Simple tęskni? - Nie należę do osób, które żyją przeszłością. Częściej myślę o przyszłości, ale oczywiście kibicuję Simple, ponieważ mam personalny stosunek do tej marki.
R o z m a w i a ł R A FA Ł S TA N O W S K I
3
1
4
6
ESSENTIALS
2
7
5
9
10 13
11
9
14
12 15
16
17
20
18 21
19
22 23
24
25
26
1. t-shirt 139 pln | 2. t-shirt 109 pln | 3. koszula 240 pln | 4. płaszcz 600 pln | 5. czapka z pomponem 75 pln | 6. piny 85-90 pln | 7. nerka 210 pln | 8. nerka 210 pln | 9. sukienka 320 pln | 10. ciepła opaska 50 pln | 11. ciepła opaska 50 pln | 12. kubek termiczny 65 pln | 13. kubek termiczny 65 pln | 14. kolczyki 240 pln | 15. kolczyki 290 pln | 16. plecak 420 pl | 17. bransoletki 109 pln | 18. kubek 65 pln | 19. kubek 65 pln | 20. plecak-worek 100 pln | 21. pasek do aparatu fotograficznego 110 pln | 22. Piny 25 pln/szt. 23. pasek do aparatu fotograficznego 110 pln | 24. Piny 25 pln/szt. | 25. dockerka 60 pln | 26. torba 170 pln | 27. t-shirt 120 pln | 28. t-shirt 120 pln WSZYSTKIE PRODUKTY MOŻNA KUPIĆ W KONCEPT SKLEPIE IDEA FIX W KRAKOWIE PRZY UL. STRADOMSKIEJ 16
49
R O Z M O WA
ZAFIXOWANI NA PUNKCIE POLSKIEJ MODY W BIELIŹNIE JEST SPORO WCIELEŃ, CZASEM TRENDY, CZASEM KOMFORT A INNEGO DNIA ROMANTYCZNOŚĆ LUB WYUZDANIE, TO JEST TAK ZMIENNE JAK PORA DNIA (…) UWIELBIAM TO JAK KAŻDA Z NAS JEST SOBĄ W RÓŻNYCH ODSŁONACH, BO DLACZEGO BY NIE BAWIĆ SIĘ FORMĄ. NA PYTANIA IDEA FIX, ODPOWIADA AGNIESZKA MICHALSKA, ZAŁOŻYCIELKA MARKI SENVENIU - UNIKALNEJ, RĘCZNIE ROBIONEJ BIELIZNY, Z KOLEKCJI KTÓREJ KAŻDA Z NAS ZNAJDZIE COŚ WYJĄTKOWEGO W KRAKOWSKIM KONCEPT SKLEPIE.
Jakie widzisz zmiany w postawie klientów, jeżeli chodzi o moment rozpoczęcia działalności i teraźniejszość? - Często widzę jak kobiety, dziewczyny odkrywają swoja kobiecość - sexualność, co z niektórymi nie jest takie łatwe. Staram się pokazać im ich boskość w sobie i siłę jakiej nigdy nie widziały, nawet jeśli nie przypuszczały, że maja coś takiego w sobie. Na równi stawiam swobodę i akceptacje ciała. Pomału rozkręcam ich wolność i chęć na odważne propozycje, ale i nie tylko, w za-
50
leżności od nastroju, bo takie właśnie jesteśmy - nieprzewidywalne. Uwielbiam to jak każda z nas jest sobą w różnych odsłonach, bo dlaczego by nie bawić się formą. W bieliźnie jest sporo wcieleń, czasem trendy, czasem komfort, a innego dnia romantyczność lub wyuzdanie, to jest tak zmienne jak pora dnia. Lubię, gdy mogę dać duże pole do popisu w tej cielesności bytu, bo to skóra, która odzwierciedla nieco jak się nosimy i poruszamy.
Czym inspirujesz się teraz, a czym inspirowałaś się podczas tworzenia pierwszej kolekcji? - Inspiracje można odkryć wszędzie, to działa jak impuls. Większość bielizny powstaje ze stokowych koronek, to takie perełki, które mnie mobilizują do stworzenia czegoś niepowtarzalnego. Tak zaczęłam i tego często się trzymam. Przy pierwszych modelach to były moje koleżanki, najlepsze testerki. Dzięki wielkie dziewczyny! Nie będę z imienia wymieniać,
R O Z M O WA
one wiedzą, że to o nich mowa. Dużo radości i inspiracji mam przy zamówieniach indywidualnych; moc i pomysły, które wnoszą dziewczyny jest mega inspirująca; fajnie, że mi na to pozwalacie.
Kim chciałaś być będąc dzieckiem i jak patrzysz na to z perspektywy czasu? - Zabawne, zawsze chciałam szyć, szyłam od małego. Zwierzątka, pacynki, ubranka dla lalek. Ale pierwsza taka modowa duma, to była torebka, którą mam do tej pory z indyjskiej sukienki. Co sprawiło, że zaczęłaś projektować? - Żeby mieć coś niepowtarzalnego, to takie „klu”, i nie spotkać się z dziewczyną, co ma identycznego ciucha. Czy w każdym projekcie pozostawiasz cząstkę siebie? Co Cię odzwierciedla? - Raczej wszystkie cząstki weny i działania - to na pewno, i odrobina siebie. Moje skrajności łączenia kolorów, uwielbiam to w sobie jak mało co. Jeśli chodzi o formę, to ta delikatność koronki z mocną i ciężka gumą, to też przełamanie schematów. Nie lubię norm, które niepotrzebnie człowieka ograniczają. Skrajności - ponoć cała ja (śmiech). Jeśli Twoja marka miałaby być kojarzona z jakąś osobą, kim ona by była? - Każdą indywidualistką nie bojącą się niczego i akceptującą w pełni swoje ciało z miłością do nietypowego. Każda moja klientka to gwiazda! Kto motywuje Cię do działania jako projektanta, ale też jako przedsiębiorcę? - Nigdy nie miałam idola, podziwiałam kunszt, nie jednego projektanta, a raczej panie (panów) od handmade’u, które pracują u projektantów. Kunszt rzemieślnika to jest to. Bez nich nie istniałyby tak cudne detale haute couture, choć nie bez przyczyny projektantów nazywa się kreatorami mody. Pomysły projektantów i ich możliwości to ogrom pracy jak i niesamowite
dzieła sztuki. Lista jest długa, a co pokolenie nowe talenty.
kie ich uwagi czy też rady odnośnie poszczególnych modeli są na wagę złota.
Z reguły niesamowitą motywację dają mi klientki które wracają i mówią, że noszą teraz tylko moje koronki i pydają czy mam coś nowego - to jest takie budujące, wielkie podziękowania za to!
Co do logo, wiadomo zdania są podzielone, i jak różnie to bywa, tym bardziej w Polsce. Spotykam się często z nieuczciwością i kopiowaniem pomysłów takich małych projektantów jak ja; przykre, ale jakie prawdziwe, wstydu nie mają.
Jak widzisz modę w przyszłości? Jak myślisz, czy teraz określa nas logo na metce czy uczucie komfortu użytkowania? - To już idzie w kierunku sztuki użytkowej, co mnie niezmiernie cieszy, to też coraz większa świadomość konsumencka. Dopytujemy jak i gdzie dany produkt był zrobiony, jaką metodą, czy ma wpływ na środowisko. Niestety wykonanie idzie w parze z ceną, a sieciówki zaśmiecające świat, tania odzież, nie zdają sobie sprawy jak bardzo niszczą Ziemię. Nieco mnie to martwi, że ludzie od początku nie brali tego pod uwagę przy masowej produkcji, a cena jest kusząca. Zauważyłam że obecnie komfort jest bardzo doceniany przez moje klientki,a wszel-
zdjęcia: Dominika Staniszewska, modelka Malwina Krupa
Jak przebiega proces tworzenia? - Często pracuję na manekinie, uwielbiam tą zabawę składania i dopasowywania dodatków do siebie. Na pozór często coś może nie pasować do siebie, a jednak pasuje, uwielbiam skrajności i zestawienia kolorystyczne, których na pozór by nikt nie zestawił... To taka moja mała zabawa z szukaniem czegoś nowego, świeżego.
Jakie jest Twoje dzisiejsze marzenie związane z modą? - Chciałabym zrobić pokaz bielizny, taki nieoklepany, niebanalny, który by wniósł nieco dreszczyku. Kto wie, może kiedyś się uda, nie robię sobie ciśnienia z niczym, bo wtedy wychodzi nieco inaczej niż bym chciała. Małymi kroczkami. Jaka jest Twoja Idea Fix? - Obecnie zafiksowałam się na Berlinie, a w szczególności ludziach, których tam spotykam, mam tam super odbiór, doceniają handmade - i coraz częściej ten kierunek odwiedzam. Pozdrowienia dla ludzi pozytywnie nastawionych, uwielbiam ich, oni dają mi siłę! :)
51
ZE ŚWIATOWYCH WYBIEGÓW NA PASAŻ GALERII KRAKOWSKIEJ
FASHION W WYDANIU HIGH
LOOKBOOK GK
O TYM, ŻE MODA NIEJEDNO MA IMIĘ PRZEKONUJEMY SIĘ ROKROCZNIE ŚLEDZĄC NAJNOWSZE TRENDY PREZENTOWANE NA WYBIEGACH W NOWYM JORKU, MEDIOLANIE, PARYŻU CZY LONDYNIE. BŁYSKI FLESZY, CZERWONE DYWANY I PREZENTACJE KOLEKCJI ŚWIATOWYCH GWIAZD TO CRÈME DE LA CRÈME KAŻDORAZOWEJ INAUGURACJI NADCHODZĄCEGO SEZONU. POZOSTAJĄC W KLIMACIE FASHION WEEKÓW I WCHODZĄC W SEZON JESIEŃ-ZIMA, PRZENIEŚMY SIĘ ZE SŁYNNYCH CATWALKÓW NA PASAŻE GALERII KRAKOWSKIEJ I PRZYJRZYJMY SIĘ WIELKIEJ MODZIE Z BLISKA.
Największa galeria handlowa w samym sercu Krakowa to wachlarz modnych propozycji, zarówno od popularnych domów sieciowych jak i tych z segmentu Premium. Tym razem hasłem przewodnim jesiennego Lookbooka GK jest high fashion. Ze stolic światowej mody przenosimy królujące w tym sezonie trendy – metaliczność, kratę, monolook czy color block. Ta mieszanka to obecne must have stylu z najwyższej półki, a zaprezentują go nasi krakowscy modele: Gabriela i Igor, dla których udział w profesjonalnej sesji do Lookbooka GK był nowym doświadczeniem.
Zdjęcia: Stylizacja i opis najnowszych trendów: Włosy: Makeup: Modele:
Oferta marek Premium to szerokie spektrum możliwości o czym przekonujemy nieoczywistymi mixami, m.in. klasyką przełamaną motywem zwierzęcym. Ponieważ moda nie zna ograniczeń, również ta z wybiegów lubuje się w rozmaitych połączeniach, by w konsekwencji uzyskać niebanalny look, szczególnie ten high fashion. Zapraszamy do obejrzenia najnowszego Lookbooka GK i w podróż po inspirujących trendach, prosto z serca modowych stolic.
ANA ZBOROWSKA GOSHA TEAM S T R E FA F R Y Z U R | G A L E R I A K R A K O W S K A M·A·C | GALERIA KRAKOWSKA GABRIELA DUDEK I IGOR DUDKA
LŚNIENIE… …PRZYWODZI NA MYŚL DRESZCZOWIEC KUBRICK’A, ALE NIE TYLKO. POD LŚNIENIEM KRYJE SIĘ TO, CO W GARDEROBIE POŻĄDANE! MOCNY METALICZNY BŁYSK WYRAŻONY TUTAJ W BLUZCE, BIŻUTERII I BUTACH MODELKI. WYJĄTKOWO DOBRZE PASUJE DO PEPIT I KRAT.
Gabriela bluzka: M a r e l l a spodnie: M a r e l l a torebka: G i n o R o s s i biżuteria: T h o m a s S a b o buty: H e g o ’ s M i l a n o Igor Garnitur smokingowy: L a v a r d biżuteria: T h o m a s S a b o zegarek: T h o m a s S a b o
53
MONOLOOK NIGDY CZERŃ NIE WYGLĄDAŁA TAK MĘSKO, JAK TA ZESTAWIONA W MONOLIT. SZCZEGÓLNIE KIEDY BAZĄ JEST DOSKONALE SKROJONY GARNITUR SMOKINGOWY. BIŻUTERIA Z MOCĄ TO ZNAK, ŻE WŁAŚCICIEL LOOKU MA CHARAKTER!
Gabriela bluzka: M a r e l l a spodnie: M a r e l l a torebka: G i n o R o s s i biżuteria: T h o m a s S a b o buty: H e g o ’ s M i l a n o Igor: Garnitur smokingowy: L a v a r d biżuteria: T h o m a s S a b o zegarek: T h o m a s S a b o okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k
54
sweter: M a r c C a i n / P e e k & C l o p p e n b u r g okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k
55
YELLOW BEATELSI ŚPIEWALI O ŻÓŁTEJ ŁODZI PODWODNEJ. CZAS NA WYNURZENIE. KOLOR ŻÓŁTY JEST TYM, CZEGO CI POTRZEBA W NAJBLIŻSZYM SEZONIE! KONTRASTOWE FUTRO I MOCNE PRINTY NA SPÓDNICY SĄ TYLKO TYM, CO PODKREŚLA COLOR BLOCK. TOTAL MIX W DAMSKIM WYDANIU MAMY TO OD DAWNA. DO MĘSKIEJ SZAFY DYSKRETNIE, SEZON PO SEZONIE CORAZ MOCNIEJ WCHODZI TEN TREND. TYM RAZEM ELEGANCKA KOSZULA I GARNITUROWE SPODNIE STOJĄ W TYM SAMYM SZEREGU CO PUCHÓWKA I SPORTOWE BUTY. WHY NOT?
Gabriela sweter: M a r c C a i n / P e e k & C l o p p e n b u r g spódnica: M a r c C a i n / P e e k & C l o p p e n b u r g futro: M a r c C a i n / P e e k & C l o p p e n b u r g buty: H e g o ’ s M i l a n o okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k Igor sweter: L a v a r d koszula: W ó l c z a n k a kurtka: J u s t C a v a l l i / P e e k & C l o p p e n b u r g spodnie: L a v a r d buty: J u s t C a v a l l i / P e e k & C l o p p e n b u r g okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k czapka: C a l v i n K l e i n Jaguar F-Pace pochodzi od Autoryzowanego Dealera Marki Jaguar Land Rover firmy Car - Master w Krakowie.
56
OKRYJ SIĘ. TUTAJ WYBIEG MOCNO ODPOWIADA NA POTRZEBĘ ULICY. WARSTWOWANIE SWETRÓW JEST WYJĄTKOWO POŻĄDANE, SZCZEGÓLNIE W NADCHODZĄCE CHŁODNE DNI. IM WIĘKSZE SWETRY I BARDZIEJ PRZYPOMINAJĄCE TWEEDOWĄ NARZUTĘ TYM LEPIEJ, NIE OSZCZĘDZAJ NA WIELKOŚCI! CAŁOŚĆ PRZYPRAW BUTAMI W MOCNY WĘŻOWY PRINT.
Gabriela sukienka: W h i t e H o u s e sweter: W h i t e H o u s e sweter: Z a r a torebka: M a r e l l a nerka: W h i t e H o u s e buty: W h i t e H o u s e okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k
57
UNIFORM KOJARZONY Z ZAPRZECZENIEM INDYWIDUALNEGO CHARAKTERU WRACA NA SCENĘ. MOŻE BYĆ W KRATĘ, MOŻE BYĆ W KOLORZE WIŚNI - WTEDY NAWET LEPIEJ, BO KOSZULA NOSZONA NA GOLF MOŻE ZAKWITNĄĆ JAK JAPOŃSKI OGRÓD. JEST MOC.
Gabriela sukienka: M a r e l l a żakiet: M a r e l l a pasek: O r s a y torebka: M a r e l l a buty: H e g o ’ s M i l a n o okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k Igor garnitur: M c N e a l / Peek & Cloppenburg golf: L a v a r d koszula: C h r i s t i a n B e r g / Peek & Cloppenburg teczka: Z a r a okulary: T e n a t e l l i F a s h i o n O p t y k sygnet: T h o m a s S a b o Usługa osobistego asystenta – Concierge, który zapewnia pomocw zakupach i komfort spędzania czasu w Galerii Krakowskiej.
58
ZWIERZĘCY INSTYNKT TEN SEZON JEST WYJĄTKOWO DRAPIEŻNY. OD OCELOTA, PRZEZ ZEBRĘ DO TYGRYSA. NA WYBIEGACH NOSZONE OD STÓP DO GŁÓW. JEŚLI NIE MASZ TYLE ODWAGI, WYBIERZ JEDEN ELEMENT, A RESZTĘ ZAŁÓŻ W KOLORACH, KTÓRE PODKREŚLĄ MOC PRINTU.
sukienka: Z a r a golf: Z a r a pasek: O r s a y buty: G i n o R o s s i kolczyki: T h o m a s S a b o
59
WYDARZENIA
MODA LUBI JAZZ
zdjęcia: Dawid Fik
JAZZ ART FASHION FESTIVAL
60
W katowickim muzeum Walcownia spotkały się jazz, moda i doskonałe towarzystwo. Jazz Art Fashion Festival zgromadził wszystkich, którzy kochają dobrą muzykę, niebanalny styl oraz postindustrialną przestrzeń. Gośćmi specjalnymi wydarzenia byli Christian Roth i Eric Domege, światowej sławy projektanci okularów, którzy przylecieli do Katowic prosto z USA. Gwiazdą wieczoru była Natasha Pavluchenko, która podczas JAFF pokazała przed-
premierowo najnowszą kolekcję. Modelki przemierzały długi wybieg przy dźwiękach ułożonych przez niemieckiego producenta Mesko, który wraz z projektantką przeniósł gości w klimaty rodem z carskiej Rosji. Suknie, płaszcze, olśniewające koronki przywodziły na myśl inspirację, którą była postać Anny Kareniny. To wszystko zostało jednak wystylizowane przez Pavluchenko w sposób nowoczesny, lekko rockowy, łączący przeszłość ze współczesnością.
Zaskoczeniem wieczoru był pokaz, który nastąpił na zakończenie – projektantka w ciągu kilku minut stworzyła suknię, na żywo tnąc i upinając materiał. Choć godzina była późna, publiczność oglądała ten performance z wielkim zainteresowaniem. W części muzycznej usłyszeliśmy zespół Audiofeels oraz Patrycję Zarychtę, a fundacja Kuby Błaszczykowskiego zbierała pieniądze na pomoc dla poważnie chorej Julii Cieleckiej.
61
WYDARZENIA
WYDARZENIA
MENTORS VS MILLENIALS KTW FASHION WEEK
PREMIERA KOLEKCJI MMC ZAMKNIE MARATON POKAZÓW PODCZAS KTW FASHION WEEK. PRZED NIMI, W WIECZORNYM POKAZIE, KOLEKCJA MŁODEGO PROJEKTANTA TOMASZA ARMADY, CZŁONKA GRUPY ARTYSTYCZNEJ DOMU MODY LIMANKA! II EDYCJA KTW FASHION WEEK JUŻ 8-11 LISTOPADA 2018 W FABRYCE PORCELANY W KATOWICACH. Tematem przewodnim największego wydarzenia mody w Polsce będzie Mentors vs Millennials, czyli dialog między przedstawicielami branży mody o ugruntowanej pozycji, a tymi którzy dopiero na arenę polskiej mody i stawiają w niej pierwsze kroki. KTW Fashion Week to cztery dni dyskusji, prezentacji, pokazów (będzie ich około 40) oraz debaty. Obecność w Fabryce Porcelany zapowiedziały już najważniejsze nazwiska w branży mody oraz młodzi projektanci. Ogromnym wydarzeniem będzie pokaz MMC, czyli duetu Ilona Majer i Rafał Michalak, który pokaże podczas KTW Fashion Week w katowickiej Fabryce Porcelany premierową kolekcję, w sobotę 10 listopada,
62
na zamknięcie bloku wieczornego. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami tuż przed pokazem MMC swoją kolekcję zaprezentuje młody projektant, który została wyłoniony drogą głosowania podczas kolacji przedstawicieli mediów i ekspertów mody. Największą ilość głosów zdobył Tomasz Armada i to jego projekty będziemy mogli obejrzeć na wybiegu w sobotę, 10 listopada 2018, tuż przed pokazem MMC! Druga edycja KTW Fashion Week, Mentors vs. Millennials, ma być otwarciem się na młodych projektantów, zwróceniem uwagi na młode talenty. Swoją obecność podczas KTW Fashion Week zapowiedziało wielu znanych polskich projektantów, m.in.
Bizuu, Natasha Pavluchenko, Haratyk, Simona Nikołajewska, Marlu, Lofju, 303 Avenue, Cocho, FASH, Monica Moncini, Katarzyna Szymańska, Ola Bajer, The Cadess czy Lidia Kalita. Wśród młodych projektantów mody, którzy zaprezentują swoje kolekcje podczas KTW Fashion Week 9 i 10 listopada są m. in.: Diligent Clothes, Pilawski, Natalia Siebuła, Martyna Sowik, Duet RAD, Adrian Krupa, DOOM 3K, Dramat Europe czy Anna Załucka-Kuczera.
Lounge jest patronem medialnym wydarzenia.
FELIETON
K O L O R Y
C Z E R Ń
P R Z E M I J A J Ą
P O Z O S T A J E
„DLACZEGO WSZYSCY STYLIŚCI I MAKIJAŻYŚCI UBIERAJĄ SIĘ NA CZARNO?” - STUDENTKI LUBIĄ BOMBARDOWAĆ TRUDNYMI PYTANIAMI Z SAMEGO RANA. DOKONUJĘ SZYBKIEJ OCENY SYTUACJI. RZECZYWIŚCIE WIĘKSZOŚĆ STYLISTÓW, WIZAŻYSTÓW I WSZELKIEGO RODZAJU ARTYSTÓW, KTÓRYCH MIAŁAM PRZYJEMNOŚĆ POZNAĆ, UKOCHAŁA CZERŃ PONAD WSZYSTKIE INNE KOLORY. NIE ZAPOMINAM WLICZYĆ TAKŻE I SIEBIE, ŚWIADOMA TEGO, ŻE KIEDY NIE MAM NA SOBIE CZERNI, LUDZIE ZACZYNAJĄ PATRZEĆ NA MNIE W PODEJRZLIWY SPOSÓB. I CHOCIAŻ CAŁKIEM NIEDAWNO PRZYTRAFIŁA MI SIĘ DOSYĆ SKRAJNA REAKCJA OBCEGO MĘŻCZYZNY („PATRZ! PRZECIEŻ TO MORTICIA ADAMS!”), CZERŃ KRÓLUJE W MOJEJ SZAFIE OD LAT.
MALWA WAWRZYNEK
Zazwyczaj jest tak, że wybór czerni, jako głównego koloru garderoby wcale wyborem nie jest. To nie tak, że kiedy przekraczamy próg kreatywnego zawodu, z miejsca przywdziewamy czarny uniform. W moim, jak i zapewne w wielu innych przypadkach jest to proces, dłuższy bądź krótszy, który rozwija się wprost proporcjonalnie do czasu i intensywności obcowania z rzeczami ogólnie kreatywnymi. Powiedzieć, że czerń jest uniwersalna to banał. Ale to banał, w którym można znaleźć drugie dno. Jej uniwersalność może oznaczać to, że nie mąci mi w głowie. Jest tak neutralna, że otwiera mi umysł i oczy na to, co dzieje się dookoła. Na kolory, wzory i printy, które chłonę, bo to, co mam na sobie nie powoduje dekoncentracji. Trochę jak tabula rasa, tylko zamiast białej kartki, jest czarne ubranie. Kiedy cały dzień pracuję z kolorem, z obrazem, kiedy przeglądam setki zdjęć, czerń daje mi spokój i równoważy to, co dzieje się wokół. Przypuszczam, że podobnie reagują inne osoby z branży, nie wszystkie oczywiście, bo nie każdy tej równowagi potrzebuje. Znam osoby tak podatne na energię kolorów, że to, co przyjmują z zewnątrz, od razu przekładają na swoją garderobę. I to jest cudowne i tego im za-
zdroszczę. Próbowałam być kolorowym ptakiem, ale to nie dla mnie. Szybko zaczynam tęsknić za prostym, a jednocześnie wyrafinowanym charakterem czerni. A w przypadku czarnych odcieni ten charakter szczególnie nabiera na znaczeniu. Kiedy od lat nosisz jeden kolor, nagle zaczynasz zwracać uwagę na inne rzeczy, które dotyczą ubrań, które kupujesz. Kolor działa na nas w pierwszej kolejności, ale kiedy staje się on automatycznym wyborem, nagle doceniam krój, nieoczywisty fason, zawiłą konstrukcję lub detal, który odróżnia jedną bluzkę od drugiej. Nagle w ubraniu przestaje chodzić o pierwsze wrażenie, a bardziej liczy się jakość, unikalność kroju i ponadczasowy charakter. Ten ostatni jest domeną, w której czerń bije na głowę wszystkie inne kolory. Kolory przemijają, czerń pozostaje, jeśli można sparafrazować Coco Chanel. Kolorystyczne trendy potrafią zmieniać się co trzy miesiące, a czerń w palecie pozostaje w każdym sezonie. Przy tym ma niezwykłą zdolność, której brak innym kolorom. Nie wieje nudą, kiedy po raz dziesiąty pojawiam się w tej samej bluzce. Złośliwcy często komentują, że styliści i osoby pracujące „w modzie” ubierają się na czarno, bo
tak naprawdę nie wiedzą, w co się ubrać. To tylko pół prawdy. Mówiąc wyłącznie za siebie, doceniam w czerni to, że łączenie poszczególnych elementów stroju nie sprawia mi tyle zachodu co wspomnianym wyżej kolorowym ptakom. Czerń noszę więc również z oszczędności czasu i nerwów. Kiedy tylko próbuję założyć nieliczne w mojej szafie kolorowe ubrania, frustracja i hasło „nie mam się w co ubrać” pojawiają się w mgnieniu oka. Z czernią jest łatwiej, przyjemniej i szybciej. Lepiej poświęcić tę energię na inne kreatywne aktywności. Jest też jeszcze jeden aspekt czerni, który przyciąga jak magnes. Jej historia, która związana jest z jej uniwersalnym charakterem. Już prawie sto lat czerń to kolor, o którym można powiedzieć, że nosiły go największe postacie artystycznej i modowej sceny. Nikt nie powie tego o żółci, zieleni, czy odcieniach niebieskiego. Każdy z nich ma swoje korzenie w minionych dekadach, ale czerń wybija się z nich najmocniej. I pomimo tego, że jest w modzie od lat, nadal przyciąga, ciekawi i nurtuje tak bardzo, że otoczenie wciąż zwraca na nią uwagę i wypytuje o nią w najmniej spodziewanym momencie.
63
MIA
FOTO: E W A K Ę P Y S MODEL: M I A C O M O | MODEL MANAGEMENT MUA: M A G D A G R A F F STYLE: A N G I E H U M E L T RETOUCH/GRAPHIC DESIGNER: M A G D A L E N A A N D R U S Z K I E W I C Z
64
65
66
67
68
69
70
71
72
MODELING
WIKTORIA KULA OD PONAD ROKU JEST PROFESJONALNĄ MODELKĄ PLUS SIZE. CAŁY SWÓJ CZAS POŚWIĘCA BUDOWANIU KARIERY W ŚWIECIE MODELINGU ORAZ NA PROWADZENIE RAZEM ZE SWOIM PARTNEREM KLUBU MUZYCZNEGO THE WHITE VENUE W CHRZANOWIE.
Jej przygoda z modelingiem rozpoczęła się od wzięcia udziału w programie Supermodelka Plus Size w Polsacie. Od tamtego czasu miała okazję współpracować z takimi markami jak PLNY Lala, God Save Queens, Elizabeth Passion, jest twarzą najnowszej kampanii Kinga Lingerie. Miała okazję brać udział w targach ślubnych w Monachium oraz sesjach zdjęciowych w Hiszpanii, a na co dzień pracuje dla Agencji Noblesse Models. Rozmawiamy z Wiktorią na temat modelingu, który dla przeciętnych osób był zawsze owiany nutką tajemnicy, o wyzwaniach i aspiracjach na przyszłość.
Siedzimy tu już kilka minut, a od tego czasu parę osób wyraźnie uśmiechało się patrząc w naszą stronę. Myślisz, że to kwestia Twojej rozpoznawalności po programie, czy tego, że dziwi ich śliczna uroda dziewczyny o pełnych kształtach? - Wiesz, kiedy byłam młodsza, byłam dość szczupłą osobą i szczerze mówiąc nie miałam okazji doświadczyć tej fali hejtu od dzieciaków w szkole. Teraz faktycznie zdarza mi się, że przypadkowe osoby się do mnie uśmiechają lub podchodzą i mówią coś w stylu: Cześć Wiktoria, oglądałam Cię na Polsacie. Nie jest to na tyle częste, żeby zaczęło być uciążliwe, a zdecydowanie daje mi dużo energii do dalszej pracy.
zdjęcia: Przemysław Choła
TELEWIZJA NIE ZMIENIŁA MOJEGO CHARAKTERU
Wobec tego, powiedz mi jak wygląda praca modelki plus size. Traktujesz to tylko jako zarabianie pieniędzy? - Jest to zdecydowanie moja pasja, dziedzina sztuki, w której mogę się spełniać, pokazywać emocje na planie. Udział w sesjach zdjęciowych jest jednoznaczny z poznawaniem wielu wspaniałych ludzi, profesjonalistów którzy tworzą trochę naszą rzeczywistość. Często są to nie jednorazowe, a długotrwałe współprace. To niesamowite uczucie, kiedy idąc na przykład Galerią Krakowską, widzę siebie na reklamach. Nigdy nawet nie marzyłam o czymś takim, a dziś czuję, że jeszcze dużo wyzwań przede mną i wiele projektów do zrealizowania.
73
MODELING
W tym momencie swojego życia jesteś na etapie budowania długotrwałej kariery w świecie modelingu? - Tak, chciałabym oczywiście być w branży jak najdłużej, a to wymaga wiele pracy, zaangażowania i przemyślenia każdego ze swoich kolejnych kroków. Jak wygląda droga od telefonu, aż po bilbord bądź lookbook znanej marki? - Praca to też codzienne dbanie, o swoje ciało, cerę i regularne ćwiczenia. Zazwyczaj wszystko rozpoczyna się to zainteresowaniem ze strony agentów firmy, zwykłą wiadomością bądź telefonem. Potem moja agencja zajmuje się formalnościami, co czasem nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Szczególnie dużo pracy jest z zagranicznymi zleceniami. One wymagają najwięcej uwagi i dbałości o szczegóły. Później zdarzają się przymiarki, no i w końcu wielki dzień zdjęciowy. Na pewno trzeba dobrze się wyspać i pamiętać o punktualności w dotarciu na plan. Makijaż i do pracy. W telewizji bardzo ładnie to zawsze wygląda, ale bycie modelką na pełny etat wiążę się na przykład ze staniem 14h na szpilkach z jednym posiłkiem, podczas których cały czas trzeba dobrze wyglądać. Tu nie tylko liczy się wygląd, ale też często sprawność fizyczna. Jesteś w stanie teraz sobie przypomnieć jakieś trudne sytuacje, wyzwania z którymi się spotkałaś? - Praca modelki wcale nie jest łatwa, jest bardzo wyczerpująca. Pamiętam, jak przyjechałam na sesję w lutym, było zimno i okazało się, że będę pracować w garażu. Innym razem musiałam iść w pokazie w o dwa rozmiary za małych butach. A kiedyś pojechaliśmy w grudniu do Hiszpanii na sesję zdjęciową i musiałyśmy rozebrać się na plaży, kiedy na zewnątrz było ok. 10 stopni i wiał mocny wiatr. Jesteś ponad rok w branży a miałaś okazję już sporo widzieć i doświadczyć. Powiedz mi, jak zmieniło się Twoje życie po programie? - Jeśli chodzi o mój charakter to na pewno nic się nie zmieniło. Dalej jestem tą samą osobą, którą byłam przed programem. Jestem zdecydowanie bardziej otwarta do ludzi, pokochałam siebie i cieszę się, że mogę inspirować inne dziewczyny do zmienienia negatywnego myślenia o sobie. Po prostu się pokochałam taką jaka jestem i raczej nie chcę nic w sobie zmieniać.
74
Czujesz, że wywierasz wpływ na inne kobiety, a właściwie na Twoich obserwatorów? - Dostaję masę wiadomości, że jestem dla dziewczyn inspiracją, że pomagam im odnaleźć wiarę w siebie. Myślę, że to daje mi najwięcej energii i motywacji do działania i do chęci ciągłego rozwoju. Chociaż nie jest to też zawsze takie kolorowe. Ku moje-
mu zaskoczeniu wiele osób z grona znajomych dokładnie przeciwnie, mam wrażenie, nie życzy mi dobrze i prędzej coś skrytykuje, niż wesprze dobrym słowem. Od obcych dostaję na co dzień zdecydowanie więcej wsparcia i ciepła. Rozmawiała A L E K S A N D R A R A PA C Z
PIBU BEAUTY:
URODA
TEST
PIBU BEAUTY TO MARKA PRODUKUJĄCA KOREAŃSKIE MASECZKI W PŁACHCIE. TEN MODNY OSTATNIO PRODUKT MA ZAPEWNIĆ PROSTĄ W UŻYCIU I SKUTECZNĄ PIELĘGNACJĘ, A PRODUCENT GWARANTUJE EFEKT ODCZUWALNY OD RAZU. WEDLE KOREAŃSKIEJ FILOZOFII URODY, TO SKÓRA MA BYĆ OZDOBĄ, NIE MAKIJAŻ. TO ONA MA MÓWIĆ I MAMY JEJ NA TO POZWOLIĆ! CZY MASKI PIBU FAKTYCZNIE PRZYNIOSĄ OBIECYWANE EFEKTY? PRZETESTOWAŁAM DWIE Z NICH.
PIBU BEAUTY BRIGHTENING MASK To maska rozświetlająca, regenerująca, wygładzająca. Ma pomóc zmęczonej cerze wyrównać koloryt, a dodatkowo odświeżyć ją. Wedłóg opakowania, ten produkt oferuje naszej skórze „zastrzyk energii”.
i wygładzona. To bardzo przyjemne uczucie. Po parunastu minutach zauważyłam obiecywane “rozświetlenie”; skórę czystą, jasną, równomierną w kolorycie - faktycznie czułam się bardziej zadbana. Bardzo zaskoczyło mnie, że efekt utrzymywał się również przez następny dzień.
O PA K O W A N I E Od tego należy zacząć. Produkty PIBU są naprawdę piękne. Wszystko opisane klarownie, a opakowanie wygodne w użyciu. Maskę otwieram z łatwością i wyjmuje z niej kawałek białego materiału, ściągam folię i przystępuje do działania.
PIBU BEAUTY 3 STEPS TO BEAUTY MASK To trzyetapowa maseczka składająca się z serum aktywnego, maski regenerującej i serum aktywnego na zakończenie. Jest polecana przed ważnym wydarzeniem, kiedy zależy nam na promiennym i ładnym wyglądzie lub, gdy nasza skóra potrzebuje głębokiej regeneracji.
UŻYCIE To był mój pierwszy kontakt z maseczką w płachcie, dlatego dokładnie czytałam instrukcję. Bardzo ważne jest również odpowiednie przygotowanie skóry do aplikacji maski. Zmycie makijażu, porządne oczyszczenie i tonizacja to absolutna konieczność. Nałożyłam płachtę na twarz, tak równomiernie jak byłam w stanie. Odczekałam 15 minut i... EFEKTY Gdy zdjęłam maseczkę i delikatnie wmasowałam pozostałości w skórę, od razu poczułam pierwsze efekty. Po zastosowaniu cera jest wyraźnie świeższa, nawilżona
O PA K O W A N I E Maseczka wygląda bardzo elegancko. Widać, że to produkt premium. Wewnątrz papierowego opakowania znajdziemy trzy saszetki w pudrowych delikatnych kolorach. Saszetki są dosyć sztywne, dlatego by wydostać nazwartość najlepiej użyć nożyczek. Szarpanie może spowodować wylanie się serum lub emulsji z maseczki. UŻYCIE Krok 1: Aktywne serum o oleistej strukturze spowodowało, że krok 1 był naprawdę przyjemny. Producenci zalecają krótki ma-
saż twarzy; olejek przygotowuje skórę do działania a masaż delikatnie ją rozgrzewa. Po zabiegu, skóra jest gotowa do przyjęcia maseczki. Krok 2: Maska nie przysporzyła mi żadnych problemów w aplikacji. Mogłam spokojnie siedzieć sugerowane 20 minut, a produkt nie odklejał się od twarzy. To co wyraźnie wyróżniało tę maskę, to przepiękny różany zapach. Krok 3: To serum, podobnie jak poprzednie, miało oleistą, kremową konsystencję. Przyjemnie nawilżyło twarz. Ostatenie serum wchłaniała się dłużej niż poprzednie kosmetyki, ale jak podpowiadają producenci maseczek PIBU Beauty, trzeba słuchać swojej skóry i jeśli ta potrzebuje więcej czasu, to jej go poprostu dać. EFEKTY Były zaskakująco widoczne. Cera wyraźnie się rozświetliła i wygładziła. Była miękka, dogłębnie nawilżona i promienna. Maska zapewniła dokładnie to, co obiecywała poprawa wyglądu skóry bezpośrednio po użyciu. Zdecydowanie duży plus za prawdę na opakowaniu :)
JULKA MICHALCZYK
75
URODA
fot. Kaja Sosnowska, make-up: Olga Kamińska, modelka: Daria Moger
MODA
NA SUKCES O TYM DLACZEGO MODA NA SUKCES NIGDY NIE PRZEMIJA I ŻE KOLORYZACJA PAZNOKCI NIE MUSI BYĆ NUDNA, ROZMAWIAMY Z WŁAŚCICIELKĄ SALONU MODA NA SUKCES – MARCELINĄ KRUK. Moda na Sukces – brzmi oryginalnie. Skąd taka nazwa, kim jesteście? - Moda Na Sukces powstała z myślą o tych, którzy chcą spędzić czas w niezwykłym i wyjątkowym miejscu, w którym zadbamy nie tylko o ciało, ale również o duszę. Jesteśmy salonem kosmetycznym, w którym wykonujemy usługi stylizacji paznokci, makijażu i wizażu oraz stylizację/regulację brwi. Jeśli chodzi o stylizację paznokci to specjalizujemy się w robieniu manicure oraz pedicure frezarkowego, natomiast do koloryzacji paznokci używamy lakierów hybrydowych typu soak off. Oczywiście dbamy także o dłonie, stopy oraz brwi mężczyzn i ich również serdecznie zapraszamy. Czyli jest to miejsce dla wszystkich, którzy pragną zadbać o swoje dłonie czy stopy lub zrobić sobie brwi lub make-up? - Ideą jest, aby przychodzący do nas klienci mogli doświadczyć zarówno profesjonalizmu ze strony stylistek, ale także odpoczynku z kubkiem dobrej kawy czy herbaty. Ponieważ posiadamy naszą własną biblioteczkę, klienci mogą się również zrelaksować przy dobrej książce. Tak jak wspomniałam, nasze usługi skierowane są i do mężczyzn, i do kobiet. Ale to właśnie na kobietach skupiamy się najbardziej, gdyż same niejednokrotnie miałyśmy problem, żeby znaleźć czas po pracy i umówić się na przykład na paznokcie.
76
I stąd te niezwykłe godziny otwarcia? - Właśnie! Jesteśmy otwarci przez siedem dni w tygodniu, a od poniedziałku do piątku w godzinach 7:30-23:00, w soboty 8:00-18:00, a w niedziele 11:00-17:00. Oczywiście mamy czas również na sjestę! Chciałyśmy jednak wyjść na przeciw potrzebom wszystkich zapracowanych kobiet, matek, które jedynie wieczorami, przed pracą lub w weekendy są w stanie znaleźć czas, by o siebie zadbać. Co jeszcze wyróżnia Wasz salon spośród innych tego typu miejsc? - Nasze stylistki paznokci pracują na produktach, które mogą ze sobą mieszać tworząc inne kolory. W ten sposób są w stanie uzyskać dowolny odcień, który klientka sobie zamarzy. Ponieważ dbamy o doznania naszych klientek i klientów, to po każdym zabiegu manicure czy pedicure oferujemy masaż dłoni lub stóp. Używamy do tego wspaniale pachnących, naturalnych kosmetyków, co dodatkowo pobudza zmysły i relaksuje.
Istotne jest, że dla naszych klientów posiadamy bezpłatne miejsca parkingowe, co w centrum miasta jest niewątpliwym atutem :) Dziękujemy za rozmowę. Dziękujemy i zapraszamy do Moda na Sukces!
URODA
6
MASECZKOWYCH TIPÓW
PIBU Beauty zdradza jak wyciągnąć najwięcej korzyści ze stosowania masek w płachcie
ZACZYNASZ DOPIERO SWOJĄ PRZYGODĘ Z KOREAŃSKĄ PIELĘGNACJĄ? A MOŻE OD DAWNA SIĘ TYM INTERESUJESZ I MASKI W PŁACHCIE SĄ STAŁĄ CZĘŚCIĄ TWOJEJ PIELĘGNACJI? CZY, OBY NA PEWNO WIESZ JUŻ O NICH WSZYSTKO? MAMY DLA CIEBIE KILKA TIPÓW ;) S P R AW D Ź, CO S K RY WA SASZETKA Po zaaplikowaniu maski na twarz, w saszetce zostaje jeszcze sporo esencji odżywczych. Wykorzystaj i je! Wklep lub delikatnie wmasuj w szyję, dekolt, ramiona, łokcie i dłonie. DŁUŻEJ, NIE ZNACZY LEPIEJ! Nie trzymaj maseczki dłużej niż sugeruje instrukcja na opakowaniu, zazwyczaj to 15-20 minut, po upływie tego czasu maseczka zaczyna działać jak gąbka i absorbować ze skóry cenne składniki, które jej oddała. Chyba, że na opakowaniu rekomendowany jest dłuższy czas, tak jest w przypadku naszych oczyszczających masek glinkowych GREEN TEA i FLOWER EXTRACT. Uważnie czytaj etykiety. CUDOWNIE CHŁODZĄCY OKŁAD Maseczkę nawilżającą, czyli na przykład naszą HYDRATING-SOOTHING możesz wcześniej włożyć na moment do lodówki. Zwłaszcza w upalny dzień lub po treningu, będzie dla spragnionej skóry cudownym chłodzącym okładem.
WYCIŚNIJ WIĘCE J Po ściągnięciu maseczki, możesz ją jeszcze wycisnąć, zaskoczy Cię ilość emulsji, którą wciąż skrywa. Tę emulsję możesz wklepać lub wmasować delikatnie w dekolt, szyję i ramiona. MASECZKA, NIE TYLKO N A T WA R Z Maskę, po zdjęciu, możesz też złożyć na pół i zaaplikować na szyję lub dekolt. Robią tak wszystkie Koreanki, by z maseczek w płachcie wyciągnąć absolutne maksimum! DAJ SWOJEJ SKÓRZE CZAS Niektóre maski są bardzo bogate w aktywne składniki. Twoja skóra będzie potrzebowała więcej czasu, by je dobrze wchłonąć. I nie chodzi tu o to, byś „trzymała” maskę na twarzy dłużej niż zaleca producent, ale po zdjęciu, nie śpiesz się z nakładaniem kolejnego produktu. Delikatnie wmasuj lub wklep pozostałą esencję i poczekaj aż się zaabsorbuje. Więcej tipów dotyczących naszych masek i koreańskiej pielęgnacji znajdziesz na naszym blogu. Jesteśmy też na Facebooku i Instagramie. Nie bój się pytać :) www.pibubeauty.com Przyjemnego „maseczkowania”!
78
KOSMETYKI
SIŁA KONTRASTU KAŻDY DŻENTELMEN, ZGODNIE ZE ŹRÓDŁEM TEGO SŁOWA, MUSI BYĆ PRZEDE WSZYSTKIM GENTLE - HUBERT DE GIVENCHY
MAG ELEGANCJI Rok 1952. Hubert de Givenchy prezentuje swoją pierwszą „oszałamiająco elegancką” kolekcję, którą zachwyca Paryż. Uczeń Fath’a, Lelonga i Schiaparelli za cel stawia sobie, by dać kobietom ery powojennej możliwość samodzielnego kreowania wizerunku dzięki zaprojektowaniu „separates” - kontrastujących elementów garderoby, które można łączyć ze sobą w dowolny sposób. Kontrast to cecha, która stanie się charakterystyczna dla jego projektów, przejawiająca się geometrycznej linii zestawiona ze szlachetnością tkaniny i jej własnym charakterem. Tworząc fuzję zachodniej nowoczesności z paryskim dziedzictwem haute couture stał się jednym z największych francuskich projektantów, który zachwycił Grace Kelly, Ingrid Bergman i Jacqueline Kennedy. Jednak jego najsławniejszą klientką, muzą i przyjaciółką została aktorka,która stworzyła z nim symbiozę doskonałą a każdy z jej filmowych wizerunków przeszedł do legendy kina XX wieku. AUDREY HEPBURN Latem 1953 roku w atelier Givenchy pojawia się miss Hepburn, która na polecenie Bill’ego Wilder’a ma wybrać „prawdziwie paryskie” stroje do reżyserowanego przez niego filmu „Sabrina”. Jak głosi legenda, Givenchy spodziewał się dużo bardziej znanej wtedy aktorki o nazwisku Hepburn - Katharine. Gdy w jego drzwiach pojawiła się Audrey, nie krył swojego zaskoczenia. W związku z przygotowaniami jesiennej kolekcji odmówił przygotowania specjalnych projektów dla niej, jednak Audrey zaproponowała, że przymierzy gotowe projekty. W magiczny sposób każdy z nich pasował
idealnie do wysokiej i szczupłej Hepburn. Zachwycony jej widokiem w czarnej koktajlowej sukience tego samego wieczoru wyznał „zrobię dla ciebie wszystko”. Tak narodził się duet idealny, który przez następnych 40 lat będzie dla siebie źródłem wzajemnej inspiracji zawodowej i prywatnej. „Jest kimś dużo więcej niż krawcem. On jest kreatorem osobowości”. Słowa Hepburn idealnie podsumowały siłę oddziaływania kostiumu jakim była czarna sukienka, która uczyniła z niej gwiazdę. L’ I N T E R D I T W C Z O R A J I D Z I Ś Gdy Hepburn dowiedziała się, że stworzony dla niej kwiatowo-aldehydowy zapach ma zostać wprowadzony na rynek, powiedziała „c’est interdit” - to zabronione. Kompozycja bergamoty, irysa, fiołka, benzoesu i wetiwery połączyła ze sobą świat filmu i perfum dzięki wykorzystaniu zdjęcia Audrey Hepburn w kampanii reklamowej. W ten sposób każda kobieta na świecie mogła poczuć się jak Sabrina, Holly, Audrey. Dzisiaj Givenchy reinterpretuje L’Interdit. Zachowując swoje arystokratyczne dziedzictwo wprowadza nas w świat w którym to co zabronione nie istnieje. Balansując na granicy światła i mroku, bieli i czerni tworzy „kwiat podziemi” wprowadzając nas do rzeczywistości, w której granicę nie istnieją. Uzależniający jaśmin, tuberoza i kwiat pomarańczy stanowi kontrast dla mrocznego połączenia wetiwery z paczulą, by podkreślić ich pierwotny charakter i wywołać dreszcz tego co zabronione.
M I K O Ł A J T Y PA
L’ I n t e r d i t G i v e n c h y EDP 50ml/419zł Kontrast strony białych kwiatów i mrocznych akordów wetiwery
79
I M P R E Z Y I OT WA R C I A
POKAZ NAJNOWSZEJ KOLEKCJI LIDII KALITY 24 września Galeria Ar t & Passion
80
mysł z y m za pobud
y
Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas
NEWSY zdjęcia: mat. promocyjne
FRYTKI JAKICH JESZCZE NIE ZNALIŚCIE! Frytki - ponadczasowe, wegańskie; chyba nigdy nie wyjdą z mody. Nie są zbyt zdrowe, są za to bardzo smaczne. Jednak era świadomości, proekologiczne czasy, w których żyjemy, nie mogą pozwolić na kupowanie przekąsek na wynos. Opakowania często są z plastiku, plastik rozkłada się latami; wszyscy wiemy, jakie to nieko-
rzystne. Drugi bardzo pozytywny trend XXI wieku - filozofia No waste, z kolei zabrania marnować jedzenia. Te dwie tendencje połączyły się w głowach włoskich projektantów Simone Caronniego, Paolo Stefano Gentile i Pietro Gaeli, dając początek projektowi eco frytek. Do użycia opakowań używa się tutaj obierek ziemnia-
czanych, odpadów z produkcji przekąski. Co tu dużo mówić - pomysł jest świetny. Przygotowanie zapewne nie jest zbyt drogie, a tak ekologicznego fast foodu chyba jeszcze nie było! W ten sposób jedząc frytki pomagamy planecie, a to zupełnie usprawiedliwia te zbędne kalorie.
ZUPEŁNIE NOWA, JAGODOWA, RÓŻOWA! Przemysł kulinarny żyje z ciągłych rewolucji. Zdaje się, że jeśli coś przetrwa w niezmienionej formie przez dłuższy czas, zupełnie przestanie się liczyć. Dlatego też manufaktura Barry Callebaut AG - największy na świecie producent kakao, przez ostatnie 13 lat pracował nad nową… różową czekoladą.
82
Udało się. Jest to naturalnie barwiona jagodowa czekolada, pierwsza taka od 80 lat, kiedy zespół Nestlé zaprezentował czekoladę białą. Istna innowacja, co tu dużo mówić. Nie dość, że zupełnie nowy smak, to i śliczny, bardzo modny kolor.
“Ruby Chocolate” ma pojawić się w sprzedaży już za pół roku. Czekamy niecierpliwie!
NEWSY
BARDZIEJ SZLACHETNEJ SOLI NIE BYŁO! XXI wiek lubi oceniać książki po okładce, dlatego opakowanie jest równie istotne, co jego zawartość. Zwłaszcza, kiedy mówimy o czymś tak trywialnym i nieatrakcyjnym, jak sól. Marka The Salt Box zwróciła się do australijskiej pracowni Jam&Co Design Pty Ltd. z prośbą o stworzenie opakowania na sól,
które będzie korespondować zarówno z jej kuchennym zastosowaniem, jak i tym z “branży wellness”. Brzmi dość absurdalnie, dlatego zadanie zapewne nie należało do najłatwiejszych. Marmur, synonim elegancji i szyku, ma odzwierciedlać właśnie tę podwójną funkcję
soli, a kolorystyka opakowania zgrywać się z kolorystyką tego produktu. Można się zastanawiać, po co. Jednak dużo łatwiej po prostu podziwiać ładne pudełko. Zróbmy to teraz.
Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl
MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową
OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!
83
ECO LIFE
KOLORY JESIENI W KUCHNI JESIEŃ TO DOBRY CZAS DLA SMAKOSZY, MAMY SPORO UNIKATOWYCH WARZYW SEZONOWYCH, KTÓRE KOLORAMI ROZJAŚNIAJĄ POCHMURNE DNI. DANIA JEDNOGARNKOWE, PRZETWORY, ZUPY TO GŁÓWNE JESIENNE POSIŁKI, KTÓRE SĄ SYCĄCE I MOCNO ROZGRZEWAJĄCE DZIĘKI DOBRZE DOBRANYM PRZYPRAWOM.
DARIA ROGOWSKA EKOCENTRYCZKA.PL
Chłodne miesiące to czas zbiorów zdrowych owoców i warzyw. Warto jeść sezonowo i lokalnie, takie jedzenie jest najbardziej wartościowe i najtańsze. Warzywa dyniowate powinny królować w jesiennym menu. Zaliczamy do nich dynie, patisony, cukinia i kabaczki. W Polsce sezon na dynie trwa od września do grudnia. To cenne warzywo ze względu na wartości odżywcze. Pestki dyni to źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, a także witamin z grupy B i C. Miąższ pomarańczowego warzywa warto jeść w wielu powodów. W 100 g ma tylko 28 kalorii, za to sporo cennych składników odżywczych. Warto wybierać różne odmiany dyni, mają innym smak, kolor, a nawet teksturę. Dynia jest dobrym źródłem cynku, beta karotenu, fosforu, potasu, wapnia i witamin z grupy B. Do tego nie zawiera sodu, dlatego jest zalecana każdemu. Dynia działa odkwaszająco na organizm, dzięki temu poprawia zdrowie i odporność. Zawiera także pektyny i kwasy organiczne. Ze względu na sporą zawartość węglowodanów dynia szybko syci i dostarcza błonnika wspomagającego pracę układu pokarmowego. Dodatkowym atutem dyni jest to, że jest lekkostrawna i nie wywołuje alergii pokarmowych. Także wspomniane już patisony, kabaczki czy cukinię Warto przemycać w potrawach, marynować czy konserwować. Z dyni najchętniej robię zupę, rozgrzewające curry, dodaję ją do ciast czy bułeczek. Kabaczki dobrze sprawdzają się jako baza placuszków, czy dodatek do jesiennych gulaszy. Obok dyni pięknym kolorem odznacza się też bakłażan, zaliczany razem w pomidorem i papryką do rodziny warzyw psiankowatych. Dobrze nadaje się do duszenia,
84
podsmażania, pieczenia. Faszerowany może być oddzielnym daniem, dobrze sprawdza się też w pastach warzywnych, a nawet słodkich wypiekach. Nie lubi przymrozków i dlatego sezon na bakłażana jest o wiele krótszy niż w przypadku dyni. Warto wprowadzić go do swojej diety, jest bogaty w witaminę A, C oraz witaminy z grupy B. To także źródło wielu składników mineralnych takich jak potas, żelazo czy wapń. W Polskiej kuchni często wykorzystuje się warzywa kapustne- te z kolei lubią niskie temperatury. Kapusta czy brukselka dobrze sprawdza się przez całą zimę. Brukselka ma wielu zwolenników i przeciwników, warto dać jej szansę, bo mimo specyficznego smaku zawiera wiele cennych składnikówkaroten, wapń, magnez, potas, fosfor oraz witaminy z grupy B, a także niezwykle cenną witaminę K. Jest niskokaloryczna i polecana w dietach odchudzających. Jesienią i zimą cały czas można jeść sezonowo. W polskiej kuchni ważne miejsce zajmują też warzywa korzeniowemarchewka, pietruszka, buraki. To czas jest warto je kisić, marynować, podawać pieczone czy w formie rozgrzewających zup. W czołówce dziko rosnącej żywności są u nas grzyby, które warto jeść i wzbogać o ich smak potrawy. Czasami trzeba długo ich wypatrywać, ale ich smak wynagradza trud. Można jeść je na bieżąco, wykorzystywać do marynowania i suszenia, żeby na dłużej zachować ich smak. Na szczęście nawet w chłodnych miesiącach możemy cieszyć się smakiem ciekawych potraw, przygotowanych w niedrogich sezonowych produktów.
CIEK AWE MIE JSCA zdjęcia: Ola Bodnaruś
NOWE ŻYCIE WROCŁAWSKIEJ LITERATKI PONOĆ KAŻDE MIASTO MA SWOJĄ „LITERATKĘ”. POPULARNĄ KAWIARNIĘ – BAR, MIEJSCE, W KTÓRYM KRZYŻUJĄ SIĘ DROGI MIESZKAŃCÓW, ARTYSTÓW, TURYSTÓW I STUDENTÓW. TAKIE MIEJSCE, KTÓRE WYDAJE SIĘ, ŻE BYŁO OD ZAWSZE. TROCHĘ OBROSŁE LEGENDĄ, TROCHĘ PRZYPISANE MIASTU. LOKALE TEGO TYPU ŻYJĄ WŁASNYM MITEM, CZĘSTO NIESTETY TEŻ PADAJĄ JEGO OFIARĄ. WROCŁAWSKIEJ LITERATCE W PORĘ UDAŁO SIĘ URATOWAĆ Z KOLIZJI WYOBRAŻEŃ O SWOJEJ PROSPERITY Z REALIAMI GASTRONOMICZNEGO RYNKU W POLSCE.
Przez ostatnie trzy lata wypracowała nowy pomysł na siebie jako lokal, nie rezygnując ze wspomnień i dawnego charakteru. Nie udałoby się to, gdyby nie Stanisław Domin. Stanisław wylądował w Literatce w 2014r. Nie było wówczas czasu na sentymenty. W miejscu, w którym „się pali”, pije tanie piwo, byle jaką wódkę i niedbałą kawę, podziwiając podpisy artystów na ścianach, musiał zapanować nowy porządek. Lokal, mimo miejskiej renomy, poziom swojego baru dawno zawiesił w papierosowym dymie. Potrzebne było pogotowie z branży. We własnej pracy, szukaniu nowego personelu oraz przebijaniu się przez zastane,
86
Stanisławowi pomogły liczne osiągnięcia barmańskie. W roku 2015 doszedł do ścisłego finału konkursu Jamesona w Warszawie. Rok później wygrał pierwszą polską edycję globalnego, prestiżowego konkursu dla barmanów, Chivas Masters. Dalej, jako jeden z pierwszych Polaków, stanął na podium tego konkursu w globalnej drużynie wśród międzynarodowych konkurentów. Pracował w barach, klubach, pubach i hotelach w Polsce i za granicą. Uczył się i obserwował. Koncept i nowa wizja nie były jednak do końca jasne. Pierwsze podejście do menu
koktajlowego (będzie to konik Stanisława) – tanie, proste, musiało zadziałać. Próba dobrego początku, chociaż te bywają trudne. Niestety, spora część starych bywalców przestała przychodzić. Nie wszystkim odpowiadało to, że nagle nie można było wnosić swojego alkoholu, a ceny, chcąc nie chcąc, drgnęły w górę. Ale pojawiły się nowe twarze. Powoli, pomalutku. Po czterech latach lokal zmienił się nie do poznania. – Od czterech lat nie pracuję już za barem, dla mnie to też pierwsze szlify menadżerskie. Tutaj nauczyłem się pracować z ludźmi. Dobierać ich do siebie. Lubię uczyć, jestem dumny
z tych ludzi. Kilka osób, które od nas odeszły, porobiły niezłe kariery w gastronomii, trafiły do naprawdę prestiżowych lokali, również poza granica Polski – opowiada Stanisław. Jak do tego doszło w tak krótkim czasie? Gdyby nowy menadżer miał wskazać dwie rzeczy, które zmieniły i doprowadziły Literatkę do miejsca, w którym się teraz znajduje, nie byłyby to wcale twarde know-how i surowe przepisy, ale atmosfera i współpraca. Przekonanie, że nie ma powodu, żeby podawać ludziom złe rzeczy. Stanisław zapewniał mnie w rozmowie, że nic nie usprawiedliwia twojej złej pracy. Nigdzie, nie tylko w gastronomii. Wystarczy, że potrafisz wzbudzić u ludzi, z którymi pracujesz, zainteresowanie. Nieważne gdzie, w barze dla studentów, międzynarodowym hotelu, kawiarni, nocnym klubie, każdym innym miejscu. Jeśli razem jako zbiór ludzi tego chcecie, zaczyna się rozwój i zaczynacie coś tworzyć.
Co zmieniło się w Literatce? W jednej z drewnianych, przeszklonych szaf wewnątrz lokalu znajduje się biblioteka. I nic w tym dziwnego, skoro miejsce od zawsze przyciągało pisarzy, artystów i dziennikarzy (w tym Olgę Tokarczuk, Marka Krajewskiego czy Agnieszkę Holland). Nietypowa to jednak biblioteka – pełna książek poświęconych historii alkoholi, miksologii i wiedzy
CIEK AWE MIE JSCA
barmańskiej. Część z tych książek to prywatna kolekcja Stanisława. - Zajawka na wiedzę – jak sam to określa. - Jeżeli na czymś się dobrze znasz i masz poważną, poukładaną wiedzę na ten temat, to nie tylko możesz to komuś przekazać, ale również sam jesteś nie do ruszenia – wyjaśnia. Miejsce się o to prosiło, a kolekcja zawiera kilka rzeczy, o które w Polsce bardzo ciężko albo są kosztowne (edycję Nomad Cocktail Book, nowojorskiego baru, Stanisław dostał na jednym z konkursów barmańskich w Szanghaju). Mimo że to drogie i rzadkie egzemplarze (spora ich część jest w języku angielskim), ideą stworzenia biblioteki była chęć dzielenia się wiedzą. Obsługa wprawdzie nie wypożycza książek do domu, ale każdy, kto zagości na wrocławskim Rynku 56/57, może do woli korzystać z wiedzy na miejscu. Czego się teraz napijemy w Literatce? Mimo zacięcia nowego personelu do mieszania dziwnych składników, nowa karta miała być przystępna i zrozumiała. Zestawienia różnych smaków miały stać się dla ludzi czytelne. Oczywiście eksperymenty na barze są mile widziane. - Nie podajemy już go, chociaż wielu gości o niego pyta, wróci jednak do karty – opowiada Stanisław – drink, klasyczna Krwawa Mary na wódce aromatyzowanej tłuszczem z rosołu. Chyba nikt wcześniej nie zrobił takiego koktajlu. Inne szaleństwa? Polska wersja Gibson Martini. Koktajl zrobiony z wódki i z likieru, który powstał poprzez gotowanie próżniowe wszystkich ziół używanych do kiszonych ogórków, m.in. kopru i czosnku. Polski akcent w menu Literatki będzie się jeszcze wielokrotnie przewijał.
– Nie szukamy ludzi do pracy z przypadku, sezonowych barmanów czy kelnerów podawaczy. Szukamy tych, którzy chcą zostać w tej branży. A dzisiaj rynek na to pozwala. Wszystko zależy od tego, ile w to włożysz zaangażowania – komentuje.
87
CIEK AWE MIE JSCA zdjęcia: Ola Bodnaruś
– Gdybyśmy jako Literatka mieli największą w mieście kolekcję rumu, coś by tutaj zgrzytało – czuwa menadżer. Wszystko wskazuje na to, że chcą trzymać się wypracowanej tradycji, zrozumieć ją i podejść do niej od nowa. Stąd teraz tak wiele gatunków wódek za barem. Klasycznych, eksperymentalnych, rzemieślniczych, wypuszczanych w małych seriach. Przecież Polska dopiero zaczyna odkrywać swój trunek. Literatka chciała wpisać się w ten nurt. Obecnie na barze znajdziecie około 120 etykiet różnorodnych wódek z całego świata. Reyka – islandzka wódka, mniej u nas znany Absolut Oak, starzony w dębowych beczkach, rzemieślnicza wódka z Teksasu – Tito’s, robiona z kukurydzy czy w końcu polska Starka, to tylko niektóre ciekawostki. Pytam Stanisława, jak odbywa się selekcja tego, co trafia w jego ręce – Staramy się śledzić nowości, ale często jest tak, że coś nas po prostu zaintryguje i chcemy to mieć, podzielić się tym z naszymi gośćmi, nie ściągamy butelek, ściągamy smaki, nie musimy, nie chcemy nawet mieć wszystkiego. Plany? Zrobić kartę koktajlową, która odczaruje wódkę, pokaże jej nowe oblicza. Poświecić jej małe, odrębne menu. Stanisław opowiada, że żyjemy w kraju, w którym wódkę pije się jak za karę, najszybciej, zmrożoną, tak żeby przypadkiem nie poczuć jej smaku i aromatu. Wyjaśnia podczas rozmowy, że sporo nas przez to omija. Swoją nową kartą chce podejść do wódki jak do whisky, pokazać jej różne twarze i profile. Uchwycić jej właściwe aromaty: cytrusy, pieprz, cukier, lukrecję, warzywa. – Jest jedna inspiracja, z którą zawsze się mierzyłem – dowiaduję się na koniec. Flisak ‘76, lokal z Gdańska, legenda koktajlowa tego kraju. Lokal otwarty w 1976 roku, ciągle pozostaje w rękach jednej rodziny. Zaczynał jako bar ze schabowym i wódeczką, w ostatnich latach sięgając po najwyższy laur koktajlowego Baru Roku w Polsce – Widzę tutaj analogie z Literatką, chcę iść w tę stronę… – nie ukrywa Stanisław Domin, który wraz z wrocławskim Lotem Kury otrzymał już nominację do tej nagrody. Nie ma żadnego powodu, żeby podawać ludziom złe rzeczy – ciągle przypominają mi się słowa Stanisława. Nie ma żadnego powodu, żeby chodzić do złych lokali. Do Literatki chodzić warto! SZYMON BIRA
PROSECCO
IS ALWAYS THE ANSWER AND WE HAVE GOT PROSECCO!
ZAPRASZAMY CIĘ DO WYPRÓBOWANIA NASZEJ NOWEJ LINII PIW I WIN
ŻELAZKO W KUCHNI
Te k s t i a r a n ż a c j e : AGNIESZKA ŻELAZKO www.zelazkowkuchni.pl Zdjęcia i produkcja: ADAM CISOWSKI www.adamcisowski.pl
DYNIA, GRZYBY I JEŻE BEZ JABŁEK WIECIE, ŻE JABŁKO NA GRZBIECIE JEŻA TO WYMYSŁ BAJEK? PRAWDZIWE JEŻE TUPTAJĄ BEZ ŻADNYCH OBCIĄŻEŃ, A JESIENIĄ ZACZYNAJĄ SZUKAĆ SCHRONIENIA, W KTÓRYM MOGŁYBY PRZESPAĆ CAŁĄ ZIMĘ. ŚPIĄ ZAZWYCZAJ OD PAŹDZIERNIKA AŻ DO WIOSNY, BUDZĄC SIĘ NA CHWILĘ CO KILKA TYGODNI. PODCZAS SNU ZIMOWEGO ICH SERCE ZWALNIA DO 20 UDERZEŃ NA MINUTĘ (W OKRESIE AKTYWNOŚCI BIJE AŻ 180 RAZY/MIN.).
Jako dziecko uwielbiałam jeże i jak zobaczyłam jakiegoś mogłam iść za nim na koniec świata (haha). Dziś wiem, że jeże potrzebują spokoju, są prawie ślepe, a jesienią dreptają w kółko z myślą o tym „gdzie by się tu schować”. Jeśli macie ogród możecie przygotować im schronienie np. ze sterty suchych liści przykrytych gałęziami. Na Mazurach jesień rozgościła się na dobre, ale nie odpuściliśmy ognisk i pogaduch do późnej nocy, czasem pod kocem i z ko-
90
niaczkiem w dłoni. Las obsypał się grzybami, a radocha z ich zbierania przebiła późniejsze czynności takie jak czyszczenie, gotowanie, marynowanie i nawlekanie na nitkę. Największą królową kuchni stała się jednak dynia. Pyszna, soczysta, z własnego ogródka. Na pierwszy ogień poszły omlety dyniowe – jednego z nich widzicie na powyższym zdjęciu! Wystarczy obrać ¼ dyni, zetrzeć na tarce (duże oczka), dodać 2 jajka, 2 łyżki bułki tartej, 1 łyżkę mąki, wkroić trochę zielonej cebulki i dwa ząbki czosnku,
a następnie przyprawić solą, pieprzem, papryką (ja używam słodkiej) i gałką muszkatołową (dodaję dosłownie szczyptę). Po usmażeniu można je podawać z warzywami (tutaj szpinak, pomidorki koktajlowe, czosnek, masło i odrobina białego wina) lub pożerać saute. Najlepsza jest jednak dyniowa jajecznica. Przepis znajdziecie obok. W naszym przypadku jajecznica wylądowała na bagietce, ale można ją jeść normalnie, z patelni. Mniam! Pięknej jesieni dla Was.
ŻELAZKO W KUCHNI
JAJECZNICA Z DYNIĄ, POREM I GAŁKĄ MUSZKATOŁOWĄ NASZA DYNIOWA JAJECZNICA WYLĄDOWAŁA NA GRZANKACH Z MAKIEM, ALE MOŻECIE ZAJADAĆ JĄ PROSTO Z PATELNI. JEST PRZEPYSZNA, POD WARUNKIEM, ŻE NAJPIERW UDUSICIE DYNIĘ (HAHA) AŻ DO MIĘKKOŚCI, A DOPIERO NA KOŃCU DODACIE PRZYPRAWY I JAJKA. WARZYWA, KTÓRE IDEALNIE PASUJĄ DO DYNIOWEJ JAJECZNICY TO OCZYWIŚCIE POR, CEBULA, CZOSNEK I POMIDORKI KOKTAJLOWE. DO TEGO GAŁKA MUSZKATOŁOWA, TROCHĘ ROZMARYNU I GOTOWE. SKŁADNIKI NA 2 PORCJE:
• • • • • • • • •
1/4 małej dyni (wydrążonej i obranej ze skórki) 1/2 pora 3 jaja 6 pomidorków koktajlowych 1/2 cebuli 4 ząbki czosnku 1 łyżka masła i pół łyżki oliwy Sól, pieprz, papryka (słodka), gałka muszkatołowa Opcjonalnie: pestki z dyni (do posypania), bagietka lub paluch z makiem
P R Z YG OTO WA N I E : Pora, cebulę i czosnek kroimy w kostkę. Na patelni rozpuszczamy masło i oliwę, podsmażamy cebulę i czosnek, a następnie dodajemy pora. Smażymy jeszcze przez
chwilę i wrzucamy pomidorki koktajlowe przekrojone na pół. Smażymy aż pomidorki wypuszczą sok. W tym czasie kroimy dynię w kostkę, wrzucamy na patelnię, podlewamy wodą (ok. 2 cm), przykrywamy pokrywką i dusimy (cały czas mieszając) aż woda odparuje, a dynia zmięknie. W zależności od dyni, czasem trwa to 20 minut, czasem dłużej. Gdy dynia będzie miękka wbijamy 3 jajka i smażymy całość jak jajecznicę. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i przyprawami. Ja dodaję sporo papryki i trochę gałki muszkatołowej. Ponieważ jestem łakomczuchem pod sam koniec dorzucam jeszcze trochę masła i mieszam całość (już po zdjęci u z ognia). Jajecznicę można zajadać od razu lub ułożyć ją na grzankach. Czasem posypuję całość suszonymi pestkami z dyni, szczypiorkiem lub pietruszką.
INSPIRACJA
DYNIOWO -PIGWOWA Czasem „przeszkadzało” mi w dyni to, że jest mdła i za słodka. W pigwach denerwowało mnie to, że są za kwaśne i trzeba zasypać je cukrem, żeby były zjadliwe. Dziś robię „konfiturę” z dyni z dodatkiem pigwy i dochodzę do wniosku, że jest to idealne połączenie. Trochę słodkie, trochę kwaskowate. Idealne i z powerem. Taką konfiturę dodaję później do deserów (np. kaszy manny), ale również do mięsa. Spróbujcie!
91
ZIOŁA
SIŁA ZIÓŁ ROŚLINY OD ZAWSZE POMAGAŁY W LECZENIU ZARÓWNO CIAŁA, JAK I DUCHA, ALE ZDAJE SIĘ, ŻE NA JAKIŚ CZAS O TYM ZAPOMNIELIŚMY. DZIŚ WRACAJĄ DO ŁASK – TAKŻE DZIĘKI KSIĄŻCE SIŁA ZIÓŁ, PATRYCJI MACHAŁEK, WYDANEJ PRZEZ ZNAK, KTÓREJ FRAGMENTY PUBLIKUJEMY.
fot. pexels.com
(…) Ziołolecznictwo nie może być kaprysem. Korzystanie z dobrodziejstw ziół, zarówno dla zdrowia, jak i dla urody, jest na ogół bezpieczne, musisz jednak uważać, jakie zioło, w jakich ilościach i na jaką przypadłość stosujesz. Jeśli cierpisz na jakiekolwiek schorzenie i przyjmujesz leki – koniecznie skonsultuj z lekarzem ewentualne wsparcie terapii ziołami. Substancje czynne obecne w preparatach zielarskich mogą kolidować z tymi w lekach i doprowadzić do powikłań zdrowotnych. Obowiązkowo przedyskutuj też z lekarzem włączenie ziół do swojej diety. Zacznij od małych kroków, a nawet nie zauważysz, kiedy za pomocą kilku najpopularniejszych ziół zmienisz jakość swojego życia.
NALEWKA BAZYLIOWA NA POPRAWĘ TRAWIENIA • 5–6 gałązek świeżej bazylii • 1 gałązka melisy (opcjonalnie) • skórka obrana z 1 cytryny • 0,5 kg cukru • 0,5 l wody • 0,5 l spirytusu • kilka ziaren pieprzu Skórkę z cytryny, cienko obraną lub otartą na tarce, razem z bazylią i melisą wrzuć do słoja, zalej spirytusem i zakręć naczynie. Przez kolejny tydzień codziennie potrząsaj słojem, nie otwieraj go. Po tym czasie dodaj do nastawu ziarna pieprzu, zakręć i przez kolejne
92
2–3 dni codziennie wstrząsaj słojem. Po tym czasie zrób syrop z wody i cukru. Do wrzącej wody wsyp cukier i gotuj na wolnym ogniu aż do całkowitego rozpuszczenia kryształków. Ostudź. Spirytus przecedź i zmieszaj z syropem. Nalewkę przechowuj w chłodnym miejscu, najlepiej w lodówce. Z czasem będzie ciemniała, ale nie przejmuj się tym – to nie wpłynie na jej smak i właściwości. Tę nalewkę dobrze mieć w zapasie w razie problemów z trawieniem. Pomaga na wzdęcia, problemy z wypróżnieniem, a także na nieprzyjemne uczucie „ciężkiego żołądka” po przejedzeniu.
RELAKSUJĄCA HERBATKA NA MIŁY WIECZÓR • 30 g korzenia kozłka lekarskiego • 30 g szyszek chmielu • 15 g liści mięty • 15 g liści melisy • 15 g kwiatu hibiskusa • 2 łyżki drobno pokrojonego suszonego jabłka • 200 ml wody na porcję Korzenie kozłka posiekaj dość drobno i wymieszaj z resztą składników. Przechowuj w papierowej torebce lub uchylonym pojemniku. Aby przyrządzić napar, wystarczy 1 łyżka mieszanki. Zalej ją 200 ml wrzątku, zaparzaj przez 15 minut, a następnie przecedź. Ciepłą lub zimną herbatkę pij wieczorami. Wycisza i uspokaja. Pomoże także na bezsenność, zwłaszcza pita codziennie ureguluje cykle snu.
ALKOHOLE
JESIEŃ ENOLOGICZNA TO NIEZWYKŁE WYDARZENIE KULTURALNE, KTÓRE JEDNOCZY CORAZ LICZNIEJSZE GRONO MIŁOŚNIKÓW WINA I PRODUKTÓW REGIONALNYCH. PRZED NAMI TRZY MIESIĄCE NIEZAPOMNIANYCH WRAŻEŃ ZWIĄZANYCH Z ENOLOGIĄ, SZTUKĄ WINIARSKĄ, HISTORIĄ WINIARSTWA W POLSCE ORAZ TRADYCJAMI KULINARNYMI.
W tym roku już po raz czwarty Stowarzyszenie Kobiety i Wino, które jest inicjatorem i organizatorem przedsięwzięcia zadbało o to, aby nie zabrakło atrakcji dla wszystkich, którzy będą chcieli uczestniczyć w celebrowaniu Jesieni Enologicznej w Krakowie, Warszawie i na Dolnym Śląsku. Na miłośników enologii czekać będą warsztaty, degustacje, projekcje filmów o tematyce winiarskiej i kulturze stołu, koncert oraz wyjątkowy historyczny spacer po Krakowie śladami wina, piwa i miodu. Nie zabraknie też propozycji dla profesjonalistów czyli Konferencji „Uprawa winorośli w Polsce i perspektywy rozwoju polskiego winiarstwa na tle winiarstwa światowego”, w której udział wezmą czołowi specjaliści z dziedziny enologii i uprawy winorośli. Obchody tegorocznej edycji rozpoczną się przeglądową degustacją win z Krakowa i Małopolski. W programie znajdzie się również Tajemnicza degustacja, której
tematem będą małopolskie produkty. Na uczestników warsztatów czekać będzie spotkanie dotyczące łączenia polskich i zagranicznych win z małopolskimi produktami tradycyjnymi i regionalnymi, a właścicielka Winnicy Wieliczka Agnieszka Rousseau przybliży temat zastosowanie chwastów i ziół oraz wyrobów alkoholowych w tradycyjnej małopolskiej kuchni. Wśród spotkań degustacyjnych znajdzie się również to dotyczące produkcji cydrów oraz przetworów z małopolskich odmian jabłek. Na melomanów czekać będzie recital półwytrawny w Piwnicy pod Baranami, którego tematem będzie Muzyka i Wino
PA Ź D Z I E R N I K 6.10 (12:00) - Spacer po Krakowie szlakiem wina, miodu i piwa z krakowską przewodniczką Beatą Malczewską 13.10 - Małopolskie chwasty, zioła i alkohole oraz ich zastosowanie w kuchni, Winnica Wieliczka
16.10 - Masterclass Cahor, Warszawa 25.10 (19:00) - Tajemnicza degustacja, Piękny Kraków, Piękna Małopolska
fot. pexels.com
JESIEŃ ENOLOGICZNA
L I S TO PA D 7-9.11 - Enoexpo 16. Międzynarodowe Targi Wina w Krakowie, wykłady 15.11 (20:00) - Recital Półwytrawny, Piwnica pod Baranami 30.11 (19:00) - Polskie tradycje kulturowe: piwowarstwo i cydrownictwo w dzień Świętego Andrzeja, Słoneczny Kredens GRUDZIEŃ 5.12 (10:00) - Konferencja Uprawa winorośli w Polsce i perspektywy rozwoju polskiego winiarstwa na tle winiarstwa światowego – Hotel Polski pod Białym Orłem 7.12 (19:00) - Pokaz filmu Czerwona obsesja – Kino Agrafka 15.12 (18:00) - Alain Ducasse, kuchenne wyzwania – pokaz filmu i zamknięcie Jesieni Enologiczne, Kino Kika.
93
ALKOHOLE
ORYGINALNI DELUXE O TYM DLACZEGO WYSOKA JAKOŚĆ MUSI MIEĆ SWOJĄ CENĘ I CO OZNACZA KLASA ULTRA PREMIUM – ROZMAWIAMY Z PREZESEM DELUXE TRADE, MARCINEM RÓŻALSKIM.
Skąd zainteresowanie alkoholem wysokiej jakości, chęć zajmowania się nim zawodowo? - Zainteresowanie handlem alkoholem pojawiło się za namową znajomych z Białorusi, którzy współpracowali z gorzelnią Mińsk Crystal i znali przypadek doskonałej receptury, sprawdzonej tylko raz, poprzez zamówienie koszernej partii luksusowej wódki na rynek izraelski i USA. Gorzelnia przy ścisłej współpracy z zamawiającym, stworzyła unikalną recepturę, bazując na najlepszych składnikach, doskonałej artezyjskiej wodzie i unikalnym prestiżowym opakowaniu. Z różnych jednak powodów nie powstała z tego stała współpraca. Dlatego powstała Grupa DELUXE, która jako generalny importer i dystrybutor, po rozmowach z partnerami po stronie białoruskiej, profesjonalnie zajęła się hurtowym handlem na skalę międzynarodową, organizacją i obsługą dużych imprez i budową marki DELUXE. W pracy tej wspiera ją DELUXE Trade Sp. z o.o., Sp. K., która zajmuje się dystrybucją docelową, budową rynku krajowego od podstaw, tworzeniem we-
94
wnętrznych struktur a także organizacją imprez. Jak i kiedy powstała marka DELUXE? Czuliście, że tego brakuje na rynku? - Sama marka Deluxe Original Vodka powstała na zamówienie Izraela i USA, lecz jak wspomniałem, nie doszło do stałej współpracy. Grupa DELUXE przejęła, jeśli można tak powiedzieć, gotowy projekt. Właśnie dlatego, że tak unikalnego smaku i składu wódki, naszym zdaniem, na runku nie było - zatem podjęliśmy się tego wyzwania. Nas ujął smak i jakość wódki, co przede wszystkim można docenić następnego dnia po jej wypiciu (śmiech). Sama marka powstała w 2013 - 2014 roku i także w roku 2014 trafiła do nas. Co takiego jest w tej wódce, że stanowi klasę ultra premium i co to w ogóle jest za klasa? - Deluxe Original Vodka to przede wszystkim receptura. To nie jest wódka z ziemniaka, lecz ze starannie wyselekcjonowanych gatunków zbóż, których receptury są opracowywane w Crystal Mińsk od 1893
Od lewej: Marcin Różalski, Właściciel DELUXE Trade oraz Dariusz Wojciechowski, Prezes Zar ządu Grupy DELUXE
roku. To właśnie w tej gorzelni produkuje się najlepszy spirytus świata a nadto niepowtarzalnie się go destyluje. Nasza wódka jest destylowana siedem razy, co właśnie sprawia, iż jest absolutnie mocno osadzona w klasie ultra premium. To właśnie klasa wó-
Dlaczego skupiacie się właśnie na wódce? Jak zmieniło się w ostatnich latach podejście do wódki? - Na początku być może sami nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak rozległy i ogromny jest temat wódki z klasy ultra premium. Skupiliśmy się na wódce, gdyż jest tematem najszerszym w całej gamie produktów Grupy DELUXE. Bardzo dużo czasu zajmuje dotarcie do środowisk i miejsc, gdzie doceniany jest smak i jakość wódki. Są jednak takie miejsca i jest ich na tyle dużo, że pracy przed nami ogrom. My po kilku latach pracy, wiemy już, że segment rynku, którym jesteśmy zainteresowani a także świadomość konsumentów - rośnie. Rośnie w kierunku zakupu i degustacji produktów alkoholowych o wysokiej jakości. Podejście konsumentów stale się zmienia z tendencją do zakupu alkoholi z grupy ultra premium. Czasem jest to zwykła ciekawość a czasem świadoma decyzja o spożywaniu tylko dobrych alkoholi. Ogólnie społeczeństwo jest coraz zamożniejsze a to sprzyja. W dystrybucji skupiacie się na Polsce, czy macie równie dużo klientów zza granicy? - Grupa DELUXE jest wyłącznym dystrybutorem Deluxe Original Vodka, a także innych produktów z grupy, na rynki Europy, Azji, Afryki, Australii, USA i Nowej Zelandii. Możemy także pracować i częściowo pracujemy także na innych, pozostałych rynkach. Wódka jest dobrze znana w Szwajcarii, Anglii, a także na Ibizie. Mamy też w przygotowaniu duże kontrakty w Niemczech. Pracy jest dużo a marka staje się coraz bardziej znana i dostrzegana. Klienci z jakich innych krajów importują Wasz alkohol?
- Obecnie sprzedajemy do Szwajcarii, Anglii, Niemiec, na Węgry, ale także do Dubaju, czy Izraela. Istnieje też mniejsza sprzedaż do co najmniej kilku innych krajów. Gdzie można spróbować Waszej wódki? - Nasza wódka w Polsce jest póki co najczęściej dystrybuowana przy okazji dużych wydarzeń kulturalnych, w formie promocji marki. Głównie kupowana jest dla uświetnienia imprez okolicznościowych przez hotele, domy weselne i firmy, które organizują swoje wewnętrzne uroczystości. Nie poprzestajemy jednak na tym. Stale budujemy sieć sprzedaży i coraz częściej widać nas w dużych Polskich miastach. Głównie są to najlepsze restauracje i hotele międzynarodowych sieci. Są też imprezy w najlepszych klubach muzycznych, gdzie podawana jest Deluxe Original Vodka. Prowadzimy także wiele rozmów z kolejnymi zainteresowanymi odbiorcami w naszym kraju. Nie prowadzimy listy odbiorców. Trzeba pytać i żądać naszej wódki w Państwa ulubionych lokalach. A gdybym chciał zamówić tylko jedną butelkę do domu - to możliwe? - Oczywiście. Jest już kilka sklepów internetowych, gdzie bez problemu można kupić chociażby jedną butelkę, która zostanie dostarczona bezpośrednio do Państwa domu. Patronujecie również imprezom medialnym - jak z Waszego punktu widzenia przebiega organizacja takich wydarzeń? - Jesteśmy partnerem wielu imprez, co właśnie świetnie dowodzi temu, iż zapotrzebowanie na markę ultra premium w Polsce stale rośnie. Najczęściej to my jesteśmy zapraszani do współorganizowania danej imprezy ze względu na jakość wódki. Organizacja imprez jest zawsze uzależniona od rangi samego wydarzenia, które wspieramy a także od ilości spodziewanych gości. My z reguły ograniczamy się do własnego baru, serwującego czystą wódkę a także jeden ustalony drink. Impreza na ponad 1000 osób jest zawsze trudna do zorganizowania. Ogólnie jednak trzeba przyznać, że organizacja zawsze przebiega sprawnie, bo w Polsce jest dużo wyspecjalizowanych firm, z których pomocy można skorzystać. Waszym zdaniem obcowanie z wysokiej jakości wódką może zmienić podejście ludzi do tego alkoholu? Dlaczego ktoś miałby inwestować w drogą wódke? - Tutaj zawsze scenariusz jest ten sam. Najpierw na pierwszy rzut oka, wielu twierdzi, że każda wódka jest prawie taka sama i po co przepłacać? Ale jednak Polacy podró-
żują, obserwują a także po prostu są coraz zamożniejsi i ciekawi. Ciekawi świata, ludzi innych kultur a także nowych produktów, także tych ultra premium. Często przyglądają się i jakiś czas planują, że kiedyś spróbują dobrej wódki. Zwykle ten czas nadchodzi szybko. Pierwszą butelkę kupują z jakiejś okazji. Czy to rodzinnej, czy zawodowej. No i tutaj się zaczyna. Zwykle już na początku, Deluxe Original Vodka zbiera pochwały za design. Zaraz potem przy pierwszej degustacji, sprawa staje się jasna. Zwykle już nikt nie zadaje pytań z gatunku: „czemu to takie drogie”? Smak dobrej wódki a także jej jakość najlepiej sprawdzić pijąc ją w temperaturze pokojowej. Po zamrożeniu, niestety każda wódka ma podobny, zniekształcony smak. Wódka klasy ultra premium zmienia podejście konsumenta w ogóle do wódek. Dowiadujemy się bowiem, że dla podniesienia rangi wydarzenia lub po prostu dla sprawienia sobie przyjemności - możemy napić się doskonałej wódki. Rośnie tym samym kultura spożywania alkoholu. Nie tylko z uwagi na jego cenę.
ALKOHOLE
dek o najwyższej czystości destylatu a także indywidualnie opracowanej recepturze. Wspomnieć należy, że woda do produkcji tej wódki, to woda organiczna, nie stosowana do produkcji żadnej innej wódki na świecie. Wodę pozyskujemy ze źródeł artezyjskich, które dają wodę o wiele czystszą, niż wody mineralne. Gdyby komuś jeszcze to nie wystarczało dodam, że wódka przed opakowaniem, leżakuje jeszcze w specjalnych kadziach, wypełnionych kamieniami szlachetnymi, takimi jak bursztyn, srebro i złoto, a czasem nawet diamenty. Leżakowanie to było znane niektórym gorzelniom już w wieku XIX. Proces ten daje łagodny, aksamitny smak, którego próżno szukać w tańszych odpowiednikach
Macie jakieś cele na najbliższy czas? Czy może marka DELUXE odpowiada Wam w obecnym stanie? - Mamy w planach dalszy rozwój, bo bez tego biznes nie istnieje. Jeśli chodzi o wódkę, to wprowadzamy na rynek absolutny hit na skalę świata a mianowicie Deluxe Crystal Vodka. Totalnie unikalna receptura, jeszcze z roku 1746, bije na głowę wszystko to, co do tej pory nazywaliśmy wódką. Deluxe Crystal ma również starannie wyselekcjonowane do jej produkcji zboża pszenicy i żyta, a sam jej aromat jest nieco chlebowy, przyjemny w smaku, miękki i lekko słodki. Wódka jest 10 razy destylowana i 5 razy filtrowana przez kamienie szlachetne. W pierwszym etapie filtracji bierze udział srebro i bezpyłowy węgiel aktywny z łupin kokosa, potem kryształy kwarcu i granulki bursztynu. Ale najlepsze teraz: trzeci etap filtracji polega na wypełnieniu kolumn filtrujących 24 karatowym złotem i drobinkami diamentów. Kolejne dwa procesy polegają na powtórzeniu etapu trzeciego dla uzyskania jeszcze lepszej jakości. Gdyby tego było mało w ofercie Grupy DELUXE mamy jeszcze Deluxe Crystal Ice - sorbety lodowe na bazie Deluxe Original Vodka. Najnowszym produktem będzie już niebawem jedyna na rynku absolutnie czysta woda lodowcowa z lodowca subarktycznego w Norwegii. Rozmawiał MARCIN LEWICKI
95
NA KONIEC
POROZMAWIAJMY O KOLORACH CO DECYDUJE, ŻE DANY KOLOR BĘDZIE NASZYM ULUBIONYM? I CZY MA BYĆ NIM PRZEZ CAŁE ŻYCIE? W CZASACH PODSTAWÓWKI, GDY W MODZIE BYŁY KRĄŻĄCE PO KLASIE ZESZYTY Z ZESTAWEM PYTAŃ DO WYPEŁNIENIA (NAZYWAŁO SIĘ TO „ZŁOTE MYŚLI”, NIE WIEDZIEĆ CZEMU), WAHAŁAM SIĘ, WCALE NIE PRZED PYTANIEM O SWOJĄ SYMPATIĘ, ALE O ULUBIONY KOLOR WŁAŚNIE. NO BO CZY AKURAT DZIŚ LUBIĘ NIEBIESKI, CZY ZIELONY? PRZECIEŻ POWINNO SIĘ NAPISAĆ SZCZERZE, PROSTO Z SERCA, A MOJE SERCE NIGDY NIE MIAŁO PEWNOŚCI.
HAREL Krytyk mody, autorka bloga HARELBLOG.PL
Lubiłam ubierać się jednokolorowo. Trafiało na różne opcje, na szczęście nigdy nie przepadałam za różem. W związku z fioletowymi zestawami od stóp do głów w piątej bodajże klasie, wciąż mam przesyt, zatem zeszłoroczne ogłoszenie przez Pantone fioletu, jako koloru roku 2018, przyniosło lekki niepokój. Tak, dziś zdecydowanie łatwiej mi powiedzieć, którego koloru nie lubię, niż który jest mój ulubiony. Przedziwna sprawa. Choć dyktatura wybiegów mody już dawno minęła, wciąż lubimy wiedzieć, który kolor jest modny w danym sezonie. Dowód? Co pół roku, w okolicach przedwiośnia lub babiego lata dostaję sporo wiadomości z pytaniami na ten temat. Co odpowiadam? Ku rozpaczy osób, które zawodowo analizą kolorystyczną się zajmują, piszę, że najmodniejszy jest ten kolor, w którym najlepiej się czujemy. Gdy jednak zaglądam do marcowych czy wrześniowych numerów magazynów o modzie, odnoszę wrażenie dwubiegunowości zjawiska. Jesienią zawsze mamy „wielki powrót bordo”. Z kolei wiosnę co roku wita „wielki powrót pasteli”. Ponieważ jestem poważnym zbieraczem, mogę sobie w tej sprawie zajrzeć do wydań sprzed dekady. I tak na przykład w brytyjskim Elle z 2008 roku króluje… fiolet! Wprawdzie nie aktualny „ultraviolet”, lecz odcień irysowy (skądinąd kolor roku 2008 wg Pantone). Ale jednak. A obok niego krata, punk i czarna skóra od stóp do głów. Czy coś to nam przypomina?
96
Nie jestem pewna, co nakręca ten kołowrotek. Wiem za to, że każde od niego odstępstwo przyciąga szczególną uwagę. Weźmy taki Instagram, kiedyś miejsce hobbystów, obecnie najważniejsze medium autopromocji. Tu moda działa bardzo podobnie. Ktoś użyje filtra zmieniającego naturalny błękit nieba na turkus, a za parę dni 80% tzw. influencerek opala się na tle w odcieniu kamienia szlachetnego. U którejś z samozwańczych gwiazd robi się różowo jak przy idealnym zachodzie słońca? Hop! Filtrujemy zdjęcia i mamy to samo. Stąd popularność kolorów niekoniecznie z wybiegami związanych, np. „millenial pink” - słodkiego różowego nadużywanego przez millenialsów, czy „generation Z yellow” - owocowego odcienia ukochanego przez jeszcze młodsze pokolenie (zwane „generacją Z” - trochę strach, bo kończy się na nich alfabet, czy wraz z kolejnym pokoleniem zaczniemy od litery A?). Pośród tych ciepłych świateł i promieni, soczystych barw egzotycznych owoców czy lazuru morza, to właśnie nieco zapomniane kolory mają szansę na drugą młodość. Podobnie jak na ulicy pełnej czerni i szarości, zwrócimy uwagę raczej na osobę ubraną odmiennie, tak i w kwestii mody - i to w różnych mediach - oryginalność przyciągnie jak magnes. Oczywiście minie miesiąc czy dwa i indywiduum się rozprzestrzeni, a może nawet powstanie specjalny filtr na jego cześć.
Póki jednak pozostaje niszowy, sprawia szczególną przyjemność. I tu dochodzę do sedna oraz odpowiedzi na pytanie zadane w „złotych myślach” ćwierć wieku temu. Uwaga, nastąpi nadużycie słowa „lubić”! Bo najbardziej lubię lubić taki kolor, którego nie lubią inni (z rankingu wykluczam czerń, ona musi zostać poza konkurencją). Przesyt męczy, zwłaszcza gdy modę obserwuje się na co dzień. Niekoniecznie świadomie wybieram więc takie marki, które kolorem potrafią mnie zaskoczyć. Na polskim podwórku genialnie podchodzą do tematu Gosia Sobiczewska z EST by S. czy Berenika Czarnota. Pierwsza, zamiast zarzucać nas teraz jesiennymi liśćmi i musztardą, proponuje herbatę matcha oraz pomidory. Druga tak łączy barwy, że twórcy palet mogliby się od niej sporo nauczyć. No dobrze, u jednej i drugiej znajdziemy przepiękny odcień lila. Ale w kontekście całej reszty pozostaje tylko dodatkiem, nie daniem głównym. Jedna dodaje do niego mocną czerwień. Druga uspokaja spodniami khaki. Zamiast podawać gotowe rozwiązania, inspirują do dalszych poszukiwań. Jak się zatem odnaleźć? Wysłuchajcie uważnie wszystkich rad, pokiwajcie głową, a potem zróbcie po swojemu. To wspaniała życiowa sugestia z jednego z filmów Woody’ego Allena, zapamiętałam na dobre i podaję dalej.
THE ART OF PERFORMANCE