RABAN nr 1

Page 2

2

teatr

legnicki magazyn kulturalny GRUDZIEŃ 2012

Historia o miłosiernej, czyli Testament psa, próba prasowa, FOT. KAROL BUDREWICZ

trudniej, bo przecież nie wyjdę sam z siebie i nie będę sam czynił sobie uwag. W tym sensie było to karkołomne zadanie. P.S.: Do Legnicy został Pan zaproszony w ramach projektu Teatr Opowieści, który jest związany z manifestem kontrrewolucyjnym. Co Pan sądzi o tej inicjatywie? Czy jest w stanie zmienić coś w sposobie myślenia Legniczan? P.C.: Ten manifest zrobił sporo szumu w środowisku teatralnym. Osobiście bardzo mi się podoba. Jednak nie traktowałbym go tak doktrynalnie: oto jest grupa ludzi, która robi swój własny domek, tworzą barykadę i mówią: my jesteśmy dobrzy, a tam są jacyś źli; my tworzymy dobry teatr, a oni zły. To może prowadzić do nieporozumień, mnożyć sztuczne podziały teatrologiczne. Na tych różnych podwórkach teatralnych powstają wspaniałe i okropne przedstawienia, a szyld rewolucyjny, antyrewolucyjny, post-dramatyczny, młodzieżowy, czy też przełamujący tabu nie czyni danego spektaklu lepszym. To jest duże zastrzeżenie, które chciałbym poczynić. Słowa „artysta”, „wolność” i „przełamywanie tabu” są często nadużywane w teatrze. Teatr nie powinien odwracać się tyłem do widza i zajmować sobą. Ja wierzę, że teatr jest do wzruszania, dla ludzi. Obok królów są też żebracy, a najczęściej tacy przeciętni, tacy jak my – trochę królowie i trochę żebracy. Ważne, by z tego wynikało coś więcej niż komunikat: „wszystko się popsuło i wszystko jest do dupy, a w ogóle to się potnijmy”. Teatr ma powinność poszukiwania jakiś punktów odniesienia, jakiś stałych, ludzkich słów, wartości, które nie sprawią, że uwierzymy, iż żyjemy w jakiejś idylli, w świecie gładkim i cieplutkim. Teatr ma powołanie, by budować opowieść. Rozmawiać z ludźmi. Nie być taki egotyczny. To jest Teatr Opowieści. Z tym się zgadzam. P.S.: A czy zgadza się Pan także ze stwierdzeniem Pawła Goźlińskiego, iż uprawia Pan teatr prawdziwie religijny? P.C.: (milczy) Z tym mam duży kłopot, gdyż te słowa pozbawione są komentarza. Bo co to znaczy prawdziwie?! Czy jest jakieś nieprawdziwie? Co to znaczy religijny? To znaczy pobożny? Radio-Maryjny? Antyradio-Maryjny? Co to są pytania religijne? Co przeczytałem w Ewangelii? Jak mówi poeta, proste pytania wymagają skomplikowanych odpowiedzi. W Polsce pojęcie „religijny” jest tak obolałe, że trzeba by było przez godzinę rozmawiać, co to jest „religijny”! Rozróżniam coś takiego, jak myślenie religijne. Ale to nie ma nic wspólnego ze szkółką niedzielną z rolą kaznodziei. Od tego nie jest teatr, od tego nie jestem też ja, pijący piwo, palący papierosy i popełniający grzechy. To myślenie obejmuje moją obecność w świecie, ale i to, że nie jestem jeden, że istnieje jeszcze świat. A to wcale nie jest powszechne przekonanie. Dopuszczam do siebie pytania o śmierć, o to, co dalej i stawiam je w teatrze, jednak sami musimy sobie na nie odpowie-

dzieć. W tym sensie można mówić, że jest to teatr religijny. Sam ten fakt nie czyni go jednak lepszym, mądrzejszym, pobożnym. To z pobożnością nie ma nic wspólnego. A już zupełnie nie ma nic wspólnego z mówieniem ludziom, jak jest i jak ma być. P.S.: Mógłby Pan w kilku zdaniach przybliżyć naszym czytelnikom treść spektaklu reżyserowanego przez Pana, który będzie miał swoją premierę już 9 grudnia? P.C.: Jakieś 20 lat temu wpadła mi w ręce broszura, w której spisano listę spektakli, które w swoim życiu wyreżyserował Konrad Swinarski – jedna z najważniejszych osób, jakie

zajmowały się kiedykolwiek teatrem w Polsce. Ku swojemu zdziwieniu odkryłem, że Swinarski czterokrotnie wystawiał sztukę Historia Miłosiernej, czyli Testament psa, jakiegoś brazylijskiego autora. Zacząłem się zastanawiać, co tak genialny reżyser znalazł w sztuce o tak debilnym tytule. Wystawił ją w Warszawie, Tel Awiwie, Berlinie i Zurychu. Byłem więc pewny, że nie może to być byle co! Sztuka jest zdumiewająca. Potwornie śmieszna! Małe miasteczko w Brazylii, skorumpowane do szpiku kości. W dodatku ostrze autora skierowane jest przeciwko hipokryzji i fałszywej pobożności. Można więc powiedzieć, że pierwsze trzydzieści minut to niezwykle ostra, antyklerykalna satyra. W totalnym skrócie chodzi o to, aby pogrzebać psa, który zdechł i aby za pieniądze bogatych właścicieli wymusić na księdzu pochowanie psa z liturgią i łacińskimi psalmami. No więc wychodzi z tego wielka afera, skandal, jednak za rzekomy testament psa udaje się to wszystko zrobić. Nawet sam biskup jest pod wrażeniem testamentu. Potem następuje zdumiewający zwrot akcji – wszyscy bohaterowie giną! To jest taki teatralny Tarantino. II akt jest czymś w rodzaju Sądu Ostatecznego. Jeszcze przed wyruszeniem do piekła, nieba, wtedy, kiedy stoimy jeszcze bez przydziału, gdy dokonuje się bilans zysków i strat, to okazuje się, że niewiele

się ostało. Każdy ciągnie za sobą jakieś niedoskonałości. Autor stara się przekroczyć to matematyczne, rachunkowe (plusy i minusy) myślenie o człowieczeństwie. W rezultacie od tonacji buffo, przez Tarantino, chciałbym, aby był to trudny, nie dostarczający łatwych odpowiedzi, ale jednak moralitet. P.S.: Pierwszy raz reżyserował Pan Historię o Miłosiernej, czyli Testament psa 15 lat temu w warszawskim Teatrze Rozmaitości – czy (a jeśli tak, to jak) z perspektywy czasu zmieniło się Pańskie podejście do spektaklu? Czy współczesna percepcja świata wpłynęła w jakiś sposób na sztukę?

P.C.: Tak, zwłaszcza ten drugi akt będzie przedstawiony całkowicie inaczej – nie wiem, czy lepiej, tamten był całkiem w porządku. Wydaje mi się, że w Legnicy będzie on bardziej smutny, bardziej okrutny. Minęło te 15 lat i sam jestem już gdzie indziej, dlatego traktuję ten tekst odmiennie. Próbuję nie ścigać się ze swoją pamięcią, co jednak nie jest łatwe. Sztukę tę robię z zupełnie innymi ludźmi, dlatego nie mam poczucia, że się powtarzam. A jeśli chodzi o świat, to nie wiem, czy tak bardzo się zmienił... Taki proboszcz, piekarz czy piekarzowa są i będą i tu się nic nie zmieniło. P.S.: W jaki sposób zachęciłby Pan młodych ludzi, aby wybrali się właśnie na ten spektakl? P.C.: (pauza, długie milczenie) Pytanie rozumiem, ale ono też mnie trochę wkurza! Teraz przyjęło się mówić młodym: słuchajcie, będzie śmiesznie, będzie ostro, będzie po bandzie. Tak, jakby ci młodzi ludzie byli specjalnej troski, że dla nich trzeba prościej, albo żeby nie było nudno. Właściwie to nie rozróżniam publiczności wiekowo, że są starsi i młodsi. To dla mnie nie ma znaczenia! Zarówno widzów jak i siebie traktuję poważnie! Ja chcę zrobić dobre przedstawienie. Więc

jeżeli młodzi ludzie maja tyle siły, żeby pofatygować się i zobaczyć, co tam się dzieje, to zapraszam! To jest jedyny warunek otwartości. Żadnej taryfy ulgowej dla młodych ludzi. P.S.: Od kilku lat następuje zwrot ku kategorii pamięci. Czy sądzi Pan, że sztuki teatralne są w stanie ocalić od zapomnienia miejsca oraz wydarzenia ważne dla lokalnej społeczności? P.C.: Wydaje mi się, że nie mogą, ale muszą! To jest ta funkcja udomawiania naszego życia. Rozpoznawania skąd i gdzie jesteśmy... W Historii o Miłosiernej, czyli testamencie psa akcja toczy się w Brazylii, ale po pierwszych sekundach tego przedstawienia mam nadzieję, iż okaże się, że to jest tutaj. Na tej scenie, w Legnicy... To jest spektakl o nas. On dzieje się TU i TERAZ. Jednak oczywiście sztuka jest napisana w taki sposób, że posiada pewien rodzaj cudzysłowu i teatralnej metafory. Takie przedsięwzięcia jak Ballada o Zakaczawiu, które otwarcie mówi: tak, to jest tutaj, czy też Orkiestra, są nadzwyczajne. Ludzie mogą przyjść i powiedzieć: „ach, to my, to ja, to tutaj, to za rogiem”. Taki typ myślenia jest mi niezwykle bliski. Od początku istnienia teatr był o nas! Ta inicjatywa Jacka nie jest powszechna w naszym kraju. W mniejszych miastach jest wiele teatrów, w których dyrektorzy robią spektakle tylko po to, żeby przypodobać się recenzentom z Warszawy. Żeby tam dobrze o nich napisali. W ten sposób odwracają się tyłem wobec tej prowincji. Traktują ją jako trampolinę w swojej karierze, bo tam w Warszawie, Moskwie jest prawdziwa sztuka. Głomb świadomie obrał inną drogę. Robi to od wielu lat, bardzo konsekwentnie i jestem mu wierny. On pomysły czerpie stąd, a nie z Warszawy czy z głów recenzentów.... P.S.: Dziękuję Panu za to, że godził się Pan na rozmowę. I korzystając z okazji, chciałabym pogratulować nagrody za najlepszego reżysera sezonu artystycznego 2011/2012. P.C.: Dziękuję bardzo. Amen.

Historia o Miłosiernej, czyli Testament psa, reż. Piotr Cieplak, Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, premiera: 9.12.2012 r.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.