Ha!art 41 1/2013: Gonzo

Page 47

t e m at n u m e r u

Mówiło się, że był pierwszym białym, który śpiewał jak czarny. To nieprawda, jeśli chodzi o twarde fakty, ale prawda w wymiarze kulturowym. Ale najbardziej istotne było to, że kiedy Elvis zaczął kręcić biodrami, a Ed Sullivan zdecydował, że on tego w telewizji nie pokaże – cały kraj wpadł w paroksyzmy seksualnej frustracji prowadzącej do trwałego niespełnienia, które zakończyło się eksplozją psychodeliczno-wojującego folkloru, którym były lata sześćdziesiąte.

Wolfgang Neumann

I nie mówcie mi tu nawet o Lennym Brusie3 – Lenny Bruce klął publicznie i uzyskał od społeczeństwa coś w rodzaju statusu męczennika, a do tego był kumaty, jak dla mnie nawet za bardzo, kurwa, kumaty (przy czym Elvis w ogóle nie był kumaty, Elvis był przecież zwykłym kierowcą ciężarówki, który kochał swoją matkę i nigdy nie mówił przy niej „kurwa” ani „ja pierdolę”), ale to Elvis uzmysłowił Ameryce, że jej podbrzusze pełne jest stłumionych żądz. Lenny Bruce pokazał, jak daleko można przesunąć granicę w społeczeństwie tak zachowawczym jak nasze i ile z tego może ujść na sucho, ale to właśnie Elvis wykopał wszystkie te pioseneczki typu „How Much is That Doggie in the Window” out the window i powiedział: „chodźmy się pieprzyć”. Wielu nadal nie może się z tego otrząsnąć. Obecnie rządzi seksualny chaos, ale z chaosu może płynąć prawdziwe zrozumienie i harmonia, i tak czy owak to właśnie Elvis – prawie samodzielnie – ot-

worzył im śluzę. Tej nocy w Detroit, nocy, której nigdy nie zapomnę, wystarczyło, by choć leciutko poruszył ścięgnem, nawet nie musiał wzruszać ramionami, a dziewczyny na sali wrzeszczały, mdlały, wyły jak w rui. Dosłownie za każdym razem, kiedy ten człowiek poruszył jakąkolwiek częścią swego ciała o choćby centymetr, dziesiątki, jeśli nie dziesiątki tysięcy ludzi dostawały amoku. Ani Sinatra, ani Jagger, ani Beatlesi – nikt nie potrafił wzbudzić takiej histerii wśród tłumu. I to po półtorej dekady wydawania gównianych płyt, po osiągnięciu wyżyn tumiwisizmu.   Jeśli miłość już naprawdę wyszła na zawsze z mody, w co nie wierzę, to naszej obojętności wobec drugiego człowieka już zawsze towarzyszyć będzie obojętność wręcz pogardliwa wobec tych, których inni uwielbiają. Dla mnie to będzie Iggy Stooge, dla was – Joni Mitchell lub ktokolwiek inny, kto wyraża wasze osobiste, skrywane, liczne bóle i mniej liczne ekstazy. Będziemy się nadal w ten sposób dzielić, bo to egocentryzm rozdaje dzisiaj karty: to jest król, którego władztwo obejmuje nawet Elvisa. Ale powiem wam jedno: już nigdy więcej nie będziemy się w żadnej kwestii tak zgadzać, jak zgadzaliśmy się w kwestii Elvisa. Więc nie będę tracił czasu na żegnanie jego trupa. Pożegnam się z wami. o

gonzo 

41

47


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.