Kilof XVI

Page 62

Po 10 miesiącach zakończyłem swoją przygodę z firmą H&M. Romans ze szwedzką marką był krótki, ale intensywny. Nie wyciągnę z naszego związku żadnych brudów, ale opowiem o jednym traumatycznym aspekcie, który wpłynął na moje dzisiejsze postrzeganie muzyki.

Rozdział 1. Srebrny neseser Historia zaczyna się nad Morzem Czarnym czy gdzieś nieopodal brzegów Dunaju. Miejsce nie jest bliżej znane, wiadomo natomiast, że nagrywana jest tam płyta. Materiał z niej powielony kilkunastokrotnie, schowany zostaje w metalowy neseser. Jedna z takich walizek trafia do kraju nad Wisłą. Zaczyna się pościg niczym w teledysku Darude „Sandstorm”. Cztery razy do roku incydent się powtarza. Płyta trafia do ponad 100 miejsc w Polsce. Co ciekawe, puszczona zostaje w różnym momencie, ale zawsze niezmiennie pozostaje w odbiorniku co najmniej przez jeden kwartał.

61

Rozdział 3. Zawartość płyty Krążek, o którym rozwodzę się w rozdziale pierwszym, jest na swój sposób wyjątkowy. Sądzę, że dotychczas nie poświęcono mu aż tyle uwagi, jednakże doczekał się on licznych internetowych monografii w postaci fanpage’y z utworami. Każdy sales advisor może dzięki temu w dowolnej chwili zerknąć przy którym kawałku układał boxy czy poprawiał wieszaki na sejlu. Mi w pamięci zapadła w szczególności jedna z nich, o jakże ckliwym i lekko egzaltowanym refrenie:

Rozdział 2. Terapia Ludovica

I-I-I’ve got places to go in this life! I-I-I’ve got places to go anytime!

Oczywiście zawierając umowę nie zwracasz uwagi na małe kruczki i gwiazdki. Zaaferowany swoją pierwszą pracą momentalnie podpisujesz świstek papieru myśląc już, co zrobisz z wypłatą pod koniec miesiąca. Początek jest miły. Tydzień ochrony. Uczysz się rozróżniać chinosy1 od slimów2, wieszakować bielkę3 i ogarniać zwroty4. Z czasem radzisz sobie coraz lepiej i nagle zaczyna Cię coś drażnić. Coraz częściej zaczynasz się irytować, aż po tygodniu dostajesz pierdolca. I problemem nie są tutaj klienci, piramida z ciuchów na przymce5 czy zepsuta klimatyzacja, tylko piosenki. Tak jak w mechanicznej pomarańczy Aleksi przez przypadek zaczyna nienawidzić kompozycje Beethovena, tak ja po chwili zacząłem nienawidzić mojego miejsca pracy.

Z autorką tej piosenki spędziłem jesień. Towarzyszyli nam też chłopcy z One Direction, Avicii, Calvin Harris z Johnem Newmanem i wielu innych wspaniałych. Po depresyjnej dyskotece w listopadzie zaczęły się święta. Okres zakupów, wyprzedaży i kolęd upłynął w wyjątkowej muzycznej aurze. Kultowa już wśród pracowników hajem pastorałka „ding dong”, liczne podróby Marii Carey i cały album Lady Gagi i Tony’ego Bennetta znałem w połowie grudnia na pamięć. Po szkoleniu kasowym przestałem zwracać tyle uwagi na dźwięki, moją całą uwagę przykuwały już tylko jęki - dzieci w autkach i wdzięki - dam, którym zapomniałem nabić rabatu na maseczkę do twarzy.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.