Ku pamieci zygmunta dmochowskiego

Page 23

POŻEGNANIE ZYGMUNTA DMOCHOWSKIEGO (1931 – 2013) Radowało nas obu, Zygmuncie, że zdążyliśmy się znać przez lat dwadzieścia. Jakże zimowa, więc zimna, i śnieżna jest ta uroczystość pożegnania Ciebie – w sprzeczności z żarem Twych uczuć żywionych do piękna świata i ludzi. Przeżyłeś 82 lata i ledwo trzy dni, gdy Cię wezwano przed Audytorium Najwyższe na Twe ostatnie autorskie spotkanie. Najpierw na Kujawach – jako wybitny polonista, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego – lokowałeś swe pasje i talenty w umysłach i sercach maturzystów, a potem w Opolu zajmowałeś się kształceniem dorosłych adeptów różnych zawodów. A Twoje potrzeby twórcze zaspokajała amatorsko uprawiana, ze znakomitym jednak skutkiem, rzeźba w drewnie. I tu właśnie, w Opolu, w 1993 r., będąc już na emeryturze, po blisko czterdziestu latach milczenia rozpocząłeś swoje drugie poetyckie życie, którego kulminację – 60-lecie debiutu – obchodziłeś w grudniu ubiegłego roku. I było to życie faktycznie nowe, wypełniane niezwykłą energią i godnym podziwu przyspieszeniem: niemal co roku składałeś nowe wiersze w poetycki zbiorek. Przez te dwadzieścia lat uzbierałeś tak kilkanaście książek swego autorstwa, nie licząc innych publikacji rozproszonych. Jak napisałeś w 1993 r. w swym „Curriculum vitae” (złożonym na potrzeby przyszłego przyjęcia do ZLP): Zauważyłem, że nowe moje wiersze są jakby inne od dawnych. Dostrzegłem ich związek z rzeźbą. Wydaje mi się, że widzę świat oczami snycerza – w grubej kresce-konturze i w blokach-ociosach, jakbym dłutem wgryzał się w materię. A były to książki dostrzegane i cenione. Recenzje kolejnych książek Zygmunta, od pierwszej poczynając, były entuzjastyczne, zaś jego twórczością chlubiono się też na Kujawach, szczególnie w Ciechocinku, gdzie się urodził jako potomek wielce znaczącego, zasłużonego i

str. 23


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.