open polish magazine

Page 4

SŁÓW KILKA ► 04

Zostań moim Actimelkiem! ►

Ale numer! Kosmiczny. Dziesiąty. Miałem napisać o małym jubileuszu, ale nie napiszę. Miałem napisać o Cyprze, ale nie zam się na filozofii południa. Choć filozofię grecką uwielbiam, za stoicyzm, epikureizm, cynizm i rzecz oczywista – hedonizm. Jednak noc przemawia do mnie bardziej, niż południe. Nie bez powodu. W nocy można odpoczywać, marzyć, słuchać muzyki, albo przy muzyce. W nocy jednak, dzieją się także inne rzeczy; ciemne, niezrozumiałe, niepokojące.

Szkotki zza kasy, czy słyszała o wczorajszym zjawisku. Szkotka ze stoickim spokojem odpowiedziała, że w przeszłości owszem zdarzało się, ale wczoraj nic nie widziała. Poza tym, to nic nadzwyczajnego, bowiem dodała, że teren, na którym mieszkamy jest very active. Czy to nie dziwne, że niektóre osoby, na tak niesamowite zjawiska reagują nad wyraz spokojnie? Zdaje się, że UFOludzie nie są źli, ot przylecą nie wiadomo po co, i wracają. Mnie się wydaje, że Oni, UFOludzie, chcą nas LUDzi po prostu oswoić z faktem swojego istnienia. Myślę, że im więcej będziemy z nimi w rzeczywistym kontakcie, tym mniej będzie razić nas ich światło.

Miałem o tym nie pisać, ale napiszę. Otóż, to był bardzo dziwny tydzień. Nie będę wymieniał wszystkiego. Wspomnę tylko o dziwnym spotkaniu w bibliotece (więcej w reportażu), a także o obiektach latających, tych nad głowami – oczywista oczywistość. Oczywiście, osobiście nigdy nie widziałem, choć różne historie w życiu słyszałem. Tym bardziej zdziwiło mnie i niekoniecznie, gdy spotkany przypadkowo znajomy opowiedział co następuje: „człowieku, wczoraj przeżyłem to na własnej skórze. Jechałem samochodem i nagle wielkie, ogromne rażące światło. Samochód zwolnił, a komórka straciła moc. Chciałem nagrać, zadzwonić, ale nie dało rady. Tu i ówdzie miałem, jak to się mówi pełno. Przez chwilę myślałem, że zbzikowałem, ale nie! Znajome Szkotki potwierdziły spotkanie trzeciego stopnia. Na szczęście mnie nie porwali. Myślisz, że zwariowałem?”

Zresztą podobnie jest u nas na Ziemi. Miałem o tym nie pisać, ale chciałem stanąć w obronie Sławoja Leszka Głódzia. Otóż kompletnie nie rozumiem tych bezpardonowych ataków na arcybiskupa. Przecież sytuacja, o której piszą media dzieje się nie od dzisiaj. Arcybiskup podobno od dawna nie wylewał za kołnierz, a że lubi zagryźć dobrym gatunkiem kiełbasy i popić czymś odpowiednim na żołądek, wątrobę (w nocy) to nie powinno nikogo dziwić, ba, jest przy tym znawcą dobrej muzyki i tańca; jest rozrywkowy i dość żartobliwy - w tym wieku to cnota. Dlatego, ktokolwiek czepia się arcybiskupa jest po prostu nudziarzem. Mogę tylko powiedzieć jedno: Leszek jest cool, a że społeczeństwo nie przywykło jeszcze do dobrej rozrywki to problem nie Leszka, a społeczeństwa. Proponuję oswoić się z radosną filozofią życia i zamiast klęczeć – tańczyć. I jeszcze jedno. Nie żebym reklamował, ale skoro Leszek pije, to może warto? Oczywista oczywistość, nie wódzię, a Actimelka! Niech Noc będzie z Wami.

Oczywiście nie miałem podstaw, aby nie uwierzyć tak szczegółowo opowiedzianej historii. W drodze do domu napotkałem kilku kolejnych znajomych. Niestety, znajomi Polacy nie potwierdzili zjawiska. Jednak dziennikarska wnikliwość nakazała mi pójść nieco dalej. Otóż, wszedłem do sklepu kupić papierosy. Nieco ze wstydem, ale zapytałem znajomej

Tako rzecze dzisiaj... Damian Biliński Redaktor Naczelny 22 | 03 | 2013 | OPEN ► 10 ► SŁÓW KILKA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.