Obrazki prowincjonalne

Page 75

precyzyjnego nazewnictwa dotyczącego pokrewieństwa lub powinowactwa. Brat cioteczny, stryjenka, wujenka, stryj, siostrzeniec. To samo usłyszałem pierwszy raz jako dorosły człowiek, gdy w 1980 r. za pracą trafiłem do Suwałk. – Przyjdzie mój brat – powiedziała sekretarka w redakcji tygodnika suwalsko-mazurskiego ,,Krajobrazy’’, gdzie się zatrudniłem. Na uwagę, że przecież nie ma brata, uzupełniła krótko: – Brat stryjeczny. Oponowałem. Cóż to za brat?! Nieskutecznie. Potem doszedłem do wniosku, że jednak brat stryjeczny jest bliższym określeniem niż kuzyn. Bliższym sercu? W mojej rodzinie takie określenia były obce. Istniał kuzyn, kuzynka, wuj (wuja – wciąż się mówi), ciotka. I koniec. Prosto, zwięźle. Żadnych subtelnych dookreśleń, precyzyjniejszego podania pokrewieństwa w nazewnictwie. Przyszło mi na myśl stwierdzenie, że już tymi nazwami poprzecinano bliższe więzy. Dlaczego? Jakaś potrzeba izolacji, a może indywidualizacji? Nie przesądzałbym. Choć część tych zachowań odrodziła się we mnie po latach. Myślę tu o wielkopolskiej potrzebie grodzenia posesji, zamykania drzwi (jeśli istnieją, to znaczy, że powinny być zamknięte), nie wchodzenia tam, gdzie napisane, że wstęp zabroniony. Pilnowania swego miejsca pracy. Zauważania i wyodrębniania swojej przestrzeni społecznej niemal w każdym miejscu. Można to także uznać za zwierzęcą potrzebę określenia i posiadania swego terytorium. Jak wilk stepowy. Bo siebie chętnie przypisałbym do powieści Hermanna Hessego. Gdy świadomie wziąłem się za szukanie przodków i dociekanie skąd przychodzimy, było już za późno na bezpośrednie informacje u źródeł. Dziadkowie nie żyli. Z pozostałych członków rodziny mało kto wiedział więcej niż mówiły podstawowe dokumenty czy obiegowe niezbyt pewne rodzinne przekazy. Kim był pradziadek? – Włodarzem – odpowiada bez namysłu ojciec, nie mając jednak na to żadnych dowodów, dokumentów, nie wspominając o autopsji. Nie miał bowiem możliwości spotkania swego dziadka, który zmarł dziesięć lat przed jego urodzeniem. Tymczasem mnie interesowało dotarcie do przodków nie ze snobistycznej chęci, jak mniemano wśród bliższych mi i dalszych osób, ustalenia nazwy i kształtu herbu lub wydobycia protoplasty w postaci hetmana lub chociaż pisarza grodzkiego. To było i jest dla mnie zupełnie nieistotne. Z małym technicznym wyjątkiem: łatwiej prowadzić 73 •


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.