HMP 64

Page 150

rant, dyskretne wpływy hard rocka czy nawet rock 'n' rolla - warto dać Metal Witch szansę. (5) Wojciech Chamryk

Monasterium - Monasterium 2016 No Remorse

Kraków budzi wiele skojarzeń. Od starych (miasto królów), po zupełnie nowe (Indie Europy). Czy w obliczu dwóch bardzo dobrych płyt Evangelist, a teraz świetnego debiutu Monasterium polskim fanom ciężkich dźwięków może on zacząć kojarzyć się także z epickim doom metalem? Trudno powiedzieć, ale niełatwo zignorować fakt, że w cieniu Wawelu wyrósł kolejny dobrze rokujący zespół podążający ścieżką wytyczoną kiedyś przez Candlemass, na którą w polskich warunkach gród Kraka z jakiegoś powodu zdaje się mieć wyłączność. O szwedzkich mistrzach wspominam nie tylko dla zasady. Słychać, że stanowią oni dla muzyków Monasterium źródło inspiracji (zwłaszcza w departamencie riffowym, a prócz tego Michał Strzelecki śpiewa późnym Messiah Marcolinem), przy czym poza inspirację ich rola nie wykracza. Rzecz w tym, że krakowianom udaje się odnaleźć swój własny głos. Rzeźbiąc w tych samych dźwiękach, co Candlemass w latach osiemdziesiątych, tworzą materiał świeży, nie zakrawający na plagiat. A to dużo! Słuchacz znajdzie więc na debiucie Monasterium "wszystko, co lubi", ale uniknie przy tym wrażenia, że serwuje mu się odgrzewane kotlety. Jest ciężko, jest ponuro, jest tajemniczo. Muzycy albo miażdżą, albo porządnie bujają. Głos Strzeleckiego niczym przewodnik prowadzi nas przez te wykreowane przy pomocy dźwięków katakumby. Miłośnicy doom metalu w jego epickiej odsłonie momentalnie dadzą się "Monasterium" pochłonąć. To bardzo dobry start. A przy okazji jedna z najlepszych płyt w swoim gatunku wydanych w 2016 roku. (5)

zykę w stronę komercji, jak kiedyś uczyniły to Yes ("90125") czy Genesis ("Genesis"). Choć z drugiej strony, niewielką część tych elementów też możemy dopasować do kompozycji, które znalazły się na "Metamorphosis". Mamy więc do czynienia ze zderzeniem, złożoności, prostoty i melodyjności, podanym w sposób wykwintny. Z tego powodu nie powinno dziwić, że przez muzykę przemykają echa melodyjnego rocka, hard rocka czy nawet ambitniejszego heavy metalu. Bardzo ciężko było mi dopasować, kogo najbardziej Montage przypomina, co można poczytać za plus dla tej kapeli. Po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że Finowie najbardziej pasują mi do The Flower Kings ale w takiej przystępniejszej formie. Czasami miałem silne skojarzenia z Savatage czy Dream Theater. Oczywiście przez pryzmat rocka progresywnego. Albumu słuchałem sporo czasu, bardzo szybko zaniechałem w wdawanie się w szczegóły złożoności muzyki na nim zawartej. Na pewno nie jest to banał, ale "Metamorphosis" zdecydowanie zyskuje, jak oddamy się przyjemności słuchania samej muzyki. Ot tak po prostu, dla przyjemności. A płyta do tego znakomicie się nadaje. Tak jak pisałem, muzyka nie jest błaha, ma wiele walorów ale najważniejsza jest możliwość delektowania się nią. Muzyka i kompozycje są różnorodne ale wszystkie na wysokim poziomie. Choć mam swojego faworyta, a jest nim "Black Magic", utwór z niesamowitym klimatem i muzycznym tematem. Odpowiedni poziom zachowuje także produkcja, brzmienie i produkcja. Wszystko pasuje do siebie. Myślę, że jak podejdziecie do tego albumu jak ja, będziecie mieli wiele pożytku z "Metamorphosis". Dla mnie nazwa Montage zyskała na znaczeniu i będę czujny na jej kolejne propozycje. (4) \m/\m/

Monument - Hair of the Dog Adam Nowakowski

Montage - Metamorphosis 2016 FastBall

Montage to stosunkowo młody zespół pochodzący z Finlandii, który oddany jest progresywnemu rockowi. Gdy słucha się muzyki z ich najnowszej płyty "Metamorphosis", instynktownie odczytujemy wpływy i inspiracje. Wiele tu fragmentów, które nawiązują do tuzów progresywnego rocka typu, Yes, Genesis, Pink Floyd itd. Niemniej Finowie nie próbują budować czegoś monumentalnego czy obficie artystycznego. Formy muzyczne są bardziej proste i bezpośrednie, a także dbające o łatwość odbioru przez słuchacza. Nie można jednak wmawiać im, że ciągną swoją mu-

150

RECENZJE

2016 Rock Of Angels

Ciekawe jak się czują muzycy Iron Maiden słuchając Monument (o ile w ogóle wiedzą o ich istnieniu). Oczywiście takich maidenokształtnych zespołów jest wiele, choćby Attick Demons, ze swoim niemal bliźniaczym, względem Dickinsona, wokalistą. Sęk w tym, że o ile Attick Demons pochodzi z odległej Portugalii, o tyle Monument wyrósł w pod samym nosem Maiden - pochodzi z Londynu. Tworzą go byli członkowie White Wizzard, w którym zmiany zachodzą jak w kalejdoskopie. Imitowanie stylu Iron Maiden nie opiera się jak w przypadku wcześniej wymienionych Portugalczyków li tylko na wokalu, ale ogólnie na sposobie komponowania, pisania linii wokalnych i ogólnie melodycznych, pracy sekcji rytmicznej czy stosowaniu drobnych, typowych dla Maiden zabiegów takich jak choćby "oooo oo oo" w "Streets of Rage". Na krążek trafił nawet instrumentalny "Olympus" będący z tej samej rodziny, co słynne instrumentale Maiden (inna sprawa, że Maiden wytyczył metalową ścieżkę pisania utworów bez wokali). Londyńczycy osadzają swoją muzykę w estetyce

Maiden z okresu "Piece of Mind" czy "Powerslave", tu i ówdzie uciekając w ogólną stylistykę typową dla NWoB HM, jak na przykład w "Crobar" czy "Emily". Ciekawostką jest zaś odstający od reszty albumu "Lionheart" brzmiący jak Running Wild w wersji brytyjskiej. Płyty, mimo oczywistej wtórności, słucha się bardzo przyjemnie. Dobre wrażenie potęguje organiczne, niepłaskie brzmienie i zrównoważony miks. Choć zdarzają się "Hair of the Dog" lepsze i gorsze momenty, płyta broni się nośnością, fajną motoryką i naturalnością. (4)

sto słuchał. Tych co Myrath zachwycił namawiać nie trzeba, tych co rozczarował, nic nie przekona, ci co nie słuchali bardzo szybko podejmą decyzję. Ten zespół się lubi albo nienawidzi. (4) \m/\m/

Strati

Naked Root - Naked Root 2016 Self-Released

Myrath - Legacy 2016 earMusic

Myrath słucham od ich drugiego albumu "Desert Call" (2010), wtedy bardzo przypadł mi do gustu ich progresywny metal połączony z orientalnymi tematami. Panowie z Tunezji centralnie wpasowali się w główny nurt progresywnego metalu, więc ci co słuchali od Dream Theatre po powiedzmy Pagan's Mind nie mieli problemu z akceptacją ich muzyki. Wszelkie egzotyczne orientalizmy czy też wysmakowane i łatwo wpadające w ucho melodie były tylko dodatkową atrakcją. "Legacy" jest kontynuacją tego spojrzenia na muzykę. Praktycznie na każdym kroku mamy do czynienia z muzycznymi wtrąceniami opartymi ma tradycji arabskiej kultury. Na nas europejczyków działa to bardzo intensywnie. Oczywiście są wyjątki. Jednak popularność Myrath i zachwyt nad ich muzyką rozszerza swoje kręgi. Niestety w wypadku "Legacy" zaczynam mieć pewne uczucie przesytu. Tak gęsto eksponowanie inspiracji wschodnią kulturą być może naruszyło swoistą równowagę, którą charakteryzowała się do tej pory muzyka Tunezyjczyków. To wrażenie podsyca również bardziej zdecydowane eksploatowanie melodyjnych odmian progresywnego power metalu jak i orkiestracji. Taki "I Wana To Die" to już zdecydowane rejony tych nurtów. Równie śpiewny jest "Nobody's Lives", ale głównie przez melodyjny wokal wzorowany na arabskiej melodyce (a może wokalista wręcz śpiewa w swoim ojczystym języku?). Całe szczęście muzyka Myrath jest bardzo bogata dzięki czemu człowiek w każdej chwili może nabrać powietrza. Ciągle też można zachwycić się bogactwem i pomysłowością kompozycji, chociażby takimi "Believer" i "Storm of Lies". Te utwory są świadectwem tego, że zachowanie równowagi nad żywiołami muzyki arabskiej, orkiestracji, melodyjnego power metalu i progresywnego metalu, dają najlepsze rezultaty. Opanować tak bogatą muzykę w studio to też duża sztuka. Tunezyjczykom udaje się to i to chyba bez problemu. Podstawowa sesja odbyła się w studio we Francji, wszystkie orkiestracje nagrano w Tunezji, zaś miksu i masteringu dokonano w Szwecji pod czujnym uchem Tony Lindgrena. Wiem, że są którzy nie przepadają za muzyką arabską, ogólnie ten temat w dzisiejszych czasach nie jest na topie, lecz ja będę sekundował Myrath. Niby na "Legacy" znalazłem elementy robiące różnicę ale jest to płyta, którą będę czę-

Naked Root pochodzą z Łodzi, grają klasyczny hard 'n' heavy, a opatrzona eponimicznym tytułem płyta jest ich debiutem. Nie ma tu jednak mowy o jakichś typowych dla debiutantów niedociągnięciach, bowiem zespół tworzą głównie doświadczeni muzycy. Przekłada się to zarówno na jakość samych kompozycji jak też na ich klasowe wykonanie; warto też wspomnieć o konkretnym, organicznym brzmieniu tego materiału, osiągniętym w Manximum Records Pawła Marciniaka. Już opener "I Wanna Dance With You" nader dobitnie udowadnia, że zespołu nie interesują jakieś półśrodki: to rasowa, nośna kompozycja, w której o palmę pierwszeństwa rywalizują gitarowe i syntezatorowe, brzmiące niczym organy, partie. Równie udany jest singlowy "Now And Then" - rzecz szybsza, bardziej dynamiczna, a z takich przebojowych, niekiedy nawet nieco lżej brzmiących utworów, mamy jeszcze choćby "Progress" czy bonusowy, bliższy AOR "Babe". Z kolei "Sad Ending", "Angel With Broken Wings" oraz "A Different You" to mroczniejsze, zdecydowanie mocniejsze klimaty, w których wokalistka Jola Górska czuje się zdecydowanie najlepiej, dysponuje bowiem niskim, mocnym głosem o ciekawiej barwie. Fakt faktem, że jeszcze nie zawsze potrafi z niego w pełni korzystać, co pewnie związane jest z młodym wiekiem i brakiem odpowiedniego doświadczenia. Niekiedy bywa też, że partie wokalne są zbyt mało zróżnicowane i wskutek czego dość monotonne, ale i tak wokalistka jest mocnym punktem Naked Root. Mamy też cover "Anytime Anywhere" Gotthard - owszem, zagrany zawodowo, ale bez jakichś fajerwerków, jednak plus za sięgnięcie po mniej ograny utwór. Udany debiut Naked Root mają więc już na koncie, ciekawe jak potoczą się dalsze losy tego zespołu. (4,5) Wojciech Chamryk

Night Demon - Night Demon 2016/2012 Shadow Kingdom

"Night Demon" to kasetowa, poszerzona wersja debiutanckiej EP-ki tej amerykańskiej grupy. Najbardziej znany z tworzących ją trzech muzyków jest śpiewający basista Jarvis Leatherby - mający za sobą koncerty z Jaguar, a od niedawna też basista innej legendy,


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.