nietak!t nr 8

Page 53

Michał Litwiniec Rozmawia: Katarzyna Kamińska

Michał Litwiniec: Telefonu albo spotkania. Rozmawiamy z reżyserem o tym, co jest do zrobienia. O klimacie muzyki, tematach, jakich potrzeba, ogólnym sosie, w którym zatopiony będzie spektakl. Czasem ktoś szczegółowo opowiada historię, a czasem są to wyłącznie hasła: „Potrzebuję mgły” albo „Ma budować napięcie”, albo „Atmosfera miłości”. Następnie zamykam się w studio, sam albo z Kormoranami, i przygotowuję coś. Później przychodzi etap przesłuchania, czyli konfrontacja naszej roboty z oczekiwaniami reżysera. K.K: Czyli w zasadzie nie musisz pojawiać się w teatrze. M.L.: Wręcz przeciwnie, to dla mnie najważniejsza część tej pracy. Wtedy pracuję przez trzy tygodnie 24 godziny na dobę. Lubię swąd teatru, chcę poczuć miasto, w którym powstaje spektakl, być na bieżąco z próbami, aktorami, reżyserem, scenografem i bufetową. Praca jest fizycznie ciężka, najpierw próby, omówienia, potem nagrywamy, choć dopiero o 21–22 jest czas na właściwą pracę. Uwielbiam koczować w teatrze w nocy, kiedy wszyscy wychodzą i mogę rozstawiać na scenie mikrofony, wsłuchać się w dźwięki tego miejsca. Jestem nocnym markiem, więc do 4 czy 5 nad ranem nagrywam. Później fajnie jest wstać rano, żeby pokazać to, co się w nocy pojawiło. Z jednej strony to zmęczenie, z drugiej – adrenalina. Słabość i euforia się tu przeplatają. K.K: Dlaczego to miejsce jest tak ważne? M.L.: Czasem sobie wymyślam coś w domu, ale okazuje się, że ta muzyka nie „żre” z obrazem, który widzę na scenie. W zeszłym roku robiliśmy z Pawłem Czepułkowskim muzykę do Charlie bokserem Piotra Cieplaka w Teatrze Wybrzeże. Weszliśmy do nowo wyremontowanego budynku Sceny Kameralnej w Sopocie i od razu zwróciliśmy uwagę na poręcze. Pięknie grały, jak

gongi, potężne dzwony kościelne, ale równocześnie industrialnie. Nagraliśmy ten dźwięk i idealnie wpasował się w scenę muzeum w spektaklu. W domu byśmy na to nie wpadli.

MUZYKA W TEATRZE

Katarzyna Kamińska: Praca kompozytora muzyki teatralnej zwykle zaczyna się od…

K.K: W teatrze dramatycznym pracujesz głównie z Piotrem Cieplakiem. Co jest wyjątkowego w Waszej relacji? M.L.: Przez ostatnie 19 lat mojej pracy większość spektakli, do których komponowałem muzykę, to rzeczywiście realizacje Cieplaka, ale nie tylko. Jakieś 15% mojej pracy to spektakle Marcina Wierzchowskiego, Sławomira Batyry, Jacka Głomba, Bożeny Suchockiej, Gosi Bogajewskiej. Komponując muzykę filmową, współpracowałem z Darkiem Gajewskm przy Warszawie i Lekcjach Pana Kuki, a także z Xawerym Żuławskim przy Chaosie. Generalnie w teatrze jest taka tendencja, żeby łączyć się w stałe teamy: reżyser–scenograf–kompozytor. Tak pracują m.in. Klata, Warlikowski, Jarzyna. Podobnie jest z nami. Dzięki temu rozumiemy się bez słów. Ciepły rzuca jedno hasło, a ja wiem, o co chodzi.

MICHAŁ LITWINIEC –

multiinstrumentalista, poszukiwacz dźwięków, kompozytor, performer. Związany z wrocławskim zespołem Kormorany, a także z grupami Karbido i Czerwie. Solowo oraz z Kormoranami stworzył muzykę do kilkudziesięciu spektakli w reżyserii Piotra Cieplaka, Marcina Wierzchowskiego, Jacka Głomba, Bożeny Suchockiej, Małgorzaty Bogajewskiej. Współpracuje również z Teatrem Klinika Lalek z Wolimierza i Teatrem Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Współtwórca wielu projektów muzycznych i teatralnych, m.in.: Stolik, Requiem for Mozart, Era Wodnika, Pieśni Tao, Gliniane Pieśni, Niburu Project, a także recyklingowej orkiestry powstałej w ramach projektu Dźwięki z odzysku.

51


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.