Gdyński
GAZETA BEZPŁATNA DLA SENIORÓW I ICH RODZIN
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
Nr 53, kwiecień 2018
Zdrowych, pogodnych
Świąt wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz Wesołego Alleluja! Drogim Czytelnikom życzy Redakcja REKLAMA
Sklep charytatywny „Z głębokiej szuflady” Gdynia, ul. Świętojańska 36 (Pasaż w Starym Kinie Warszawa) tel. 515 150 420
Rzeczy niezbędne na działce: meble, narzędzia, koce, kubki, sztućce i wiele innych przedmiotów – wszystko to znajdziesz w Sklepie charytatywnym „Z głębokiej szuflady”
Posiadasz niepotrzebne rzeczy i nie wiesz, co z nimi zrobić? A może potrzebujesz sprzętów na nowy sezon działkowy?
www.facebook.com/zglebokiejszuflady
www.zglebokiejszuflady.pl
Urządź swoją działkę tanio i z pomysłem razem z naszym sklepem charytatywnym!
Każdy działkowiec to fachowiec!
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Gdyński
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
3
Nigdy nie jest za późno Nie wszyscy mają tyle szczęścia. Wielu ludzi w średnim wieku wykonuje pracę, która nie sprawia im żadnej przyjemności ani satysfakcji. Tylko nielicznym udaje się przekształcić swoje pasje w sposób na życie. Wiele osób zaczyna robić to, co naprawdę kocha, dopiero po przejściu na emeryturę. Dopiero wtedy mogą sobie pozwolić na czytanie książek, na które wcześniej nie mieli czasu albo na podróżowanie, na które wcześniej nie mieli i czasu, i pieniędzy. Podczas pracy w Referacie Praw Jazdy Urzędu Miasta Gdyni miałem przyjemność poznać niesamowitą kobietę, Panią Elżbietę, która pierwszy egzamin na prawo jazdy
kat. B zdała w wieku 68 lat. Ile trzeba mieć w sobie ambicji, pewności siebie i samozaparcia, żeby zacząć uczyć się przepisów drogowych i jazdy w wieku, w którym zdolności poznawcze są o wiele bardziej ograniczone niż u 20-latków. Wszystkich kierowców „przebił” jednak pan Stanisław, który w wieku 83 lat stracił uprawnienia do kierowania pojazdami z powodu spowodowania wypadku. Pan Stanisław wyrokiem sądu nie mógł jeździć samochodem przez ponad rok. Żeby odzyskać prawo jazdy, musiał przejść badania psychologiczne i lekarskie oraz zdać egzamin teoretyczny i praktyczny. Jak sam przyznał, 99% kierowców w jego wieku
odpuściłoby sobie przechodzenie przez procedury lekarsko-administracyjne oraz podchodzenie do egzaminów. Ale nie Pan Stanisław, który zdał zarówno egzamin teoretyczny, jak i praktyczny. I to za pierwszym podejściem. Odbywając praktyki w domu pomocy społecznej, poznałem niezwykłego człowieka. Pan Tadeusz, lat 76, przez całe życie zawodowe pracował w fabryce. Nigdy szczególnie nie interesował się sztuką. Po zamieszkaniu w domu dla osób starszych okazało się, że ma ogromną ilość wolnego czasu. Nie wiedział, jak go wykorzystać i jak zabić obezwładniającą nudę, i poczucie braku sensu życia. Sam nie wie, dla-
Fot. carwise.com
Niektórzy odkrywają swoje talenty i pasje już jako dzieci, i nastolatkowie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ich rodzice, starsze rodzeństwo czy nauczyciele.
czego zaczął malować obrazy. Przez kilkadziesiąt lat swego życia nigdy tego nie robił. Zaczęło się od jednego obrazu, a w ciągu kilku lat powstało ich kilkanaście. I to nie byle jakich, bo jego dzieła obecnie są wystawiane w lokalnych galeriach sztuki. Na koniec wisienka na torcie, czyli człowiek, który od wielu lat uświadamia nam, że
wszelkie ograniczenia i bariery są tylko w naszej głowie i że nigdy nie jest za późno - Aleksander Doba, zdobywca tegorocznego gdyńskiego Kolosa w kategorii wyczyn roku za samotne przepłynięcie Atlantyku w 2017 roku. Zrobił to po raz trzeci. Płynął 110 dni ze Stanów Zjednoczonych do Francji. Kajakiem. Ma 71 lat. Michał Wilk
Legenda i awangarda gdyńskich restauracji
Fot. P. Kozłowski
Gdyńskie lokale skupione wokół ulic Świętojańskiej, Starowiejskiej, 10 Lutego, stanowiły ważny element tożsamości miasta i portu morskiego w Gdyni. Wraz z szybko rosnącym miastem i portem, wraz z luksusowymi kamienicami, powstawały restauracje, zarówno te wytworne dla najznamienitszych gości, jak i te dla mniej zamożnych klientów. Restauratorzy obsługiwali z powodzeniem wysokich rangą profesjonalistów gospodarki morskiej, czy oficjeli prestiżowych instytucji II RP, takich jak np. Urząd Morski czy Dowództwo Marynarki Wojennej. Do legendy przeszły takie lokale i miejsca, jak restauracja „Pod Dębem”, „Polska Riwiera”, „Cafe Bałtyk, „Piątka”, czy „Dwór Kaszubski”. Obecnie dynamiczny rozwój gastronomii, w tym przede wszystkim wysokiej klasy restauracji, obserwujemy dzięki projektowi, jakim jest Szlak Kulinarny Centrum Gdyni. Ten pierwszy w Polsce miejski szlak restauracji powstał z idei promowania lokalnych, autorskich koncepcji kulinarnych gdyńskich szefów kuchni oraz pomysłów na atrakcyjne miejsca spotkań, czy aktywności kulturalnej mieszkańców. Z czasem Szlak stał się także wizytówką
Ewa Malika Szyc (Malika)
Lucio Bacchi (Tutta Mia) oraz Filipis Simeonidis (El Greco)
Diana Volokhova (Więcej)
Olga Borkowska (Gdynia Główna Osobowa)
Jacek Fedde (Fedde Bistro)
Diana Volokhova (Więcej)
Radek Szymański (Café Cyganeria)
Grzegorz Labuda i Patryk Dziamski (Klub Szefów Kuchni)
Grzegorz Labuda i Patryk Dziamski (Klub Szefów Kuchni)
Gdyńscy szefowie kuchni podczas pokazów Live Cooking na Szlaku Kulinarnym
przemysłów kreatywnych, gdyż wnętrza nowo powstających lokali stały się magnesem dla odwiedzających, turystów, luminarzy kultury, a jednocześnie wyzwaniem twórczym dla najlepszych polskich architektów i projektantów wnętrz. Podstawę sukcesu szlaku kulinarnego i rozwoju restauracji stanowi jednak znakomi-
ta oferta gastronomiczna tych miejsc, które postawiły na wysoką jakość, lokalność składników, a także kreatywność i otwartość serwowanych dań. Najlepszym przykładem są liczne sukcesy gdyńskich szefów kuchni, w tym Marcina Popielarza, Jacka Fedde, Ewy Maliki Szyc-Juchnowicz, Mariusza Pieterwasa, braci Wałęsów czy
Diany Volokhov. Już wkrótce do tego grona ma szansę dołączyć kolejna fala młodych, utalentowanych kucharzy – Jan Kilański (restauracja Neon/ do niedawna Główna Osobowa), Krzysztof Konieczny ze Sztuczki czy Olga Borkowska z Ogniem i Piecem. Gdyńskie restauracje od zawsze były także otwarte na
trendy ze świata, często przywożone przez kucharzy floty pasażerskiej, czy handlowej. Ich cechą jest jednak umiejętność błyskawicznego dostosowania się do wymogów rynku oraz oczekiwań klienta. Dlatego m.in. tak dynamicznie wzrosła liczba restauracji pod marką Szlaku z 30 w 2009 roku do blisko 80 w 2018 roku. Cieszy także rosnąca świadomość społeczna w zakresie trendów zdrowego odżywiania, która jest także w dużej części zasługą gdyńskich restauracji, w tym prowadzonej nieodpłatnie oferty edukacji kulinarnej. W lokalach Szlaku organizowane są warsztaty dla najmłodszych pod nazwą Dziecięca Akademia Kulinarna. Zorganizowano także 9 edycji Weekendów Kulinarnych skierowanych głównie do rodzin oraz ludzi młodych. Ogromnym sukcesem okazał się także nowy pomysł festiwalu Street Food - „Kulinarna Świętojańska”, który przyciąga co roku blisko 5 tys. osób, a także stanowi okazję do pokazania się w nowej, plenerowej konwencji gdyńskim restauratorom. Podczas „Kulinarnej Świętojańskiej” reaktywowano popularny w Gdyni w latach 30. „Bieg Kelnerów”. Kolejna edycja wydarzenia już w lipcu tego roku.
4
Gdyński
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
W świątecznym nastroju pragnę udać się wspólnie z Państwem na krótką pielgrzymkę do najstarszego obiektu sakralnego naszego miasta. Kościółek wzniesiony został na niewielkim wzgórzu, niczym średniowieczny zameczek. To parafia pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Gdyni Oksywiu. Historia tego kościoła sięga początku XII wieku, kiedy Oksywie było na tych ziemiach liczącą się osadą. Otaczały ją bagna i wody zatoki, ziemie były bardzo urodzajne. Istniał tu gród, pracowali rzemieślnicy, kwitł handel. Po raz pierwszy Oksywie wymienione zostało w dokumencie z 1212 roku. Wtedy to Zwinisława, żona princepsa pomorskiego (książę zwierzchni) Mściwoja I, przekazała Oksywie wraz z przynależnościami klasztorowi norbentanek w Żukowie. Pierwszy kościół w Oksywiu powstał znacznie wcześniej. W 1124 roku książę pomorski Świętopełk I ufundował osadzie Oksywie kościół. Pierwotnie kościół był pod wezwaniem Najświętszej Panny Maryi. Biskup włocławski Wolimir określił granice parafii, która obejmowała aż 19 miejscowo-
ści, a oprócz Oksywia między innymi Obłuże, Pogórze, Dębogórze, Kosakowo, Witomino, Mosty, Pierwoszyno. Pierwszy kościół prawdopodobnie był drewniany. Kościół został doszczętnie ograbiony i spalony w czasie „potopu szwedzkiego”. Organy, dzwony zostały wywiezione do Szwecji. Świątynia szybko została przez wiernych odbudowana. Na miejscu drewnianego wzniesiony został kościół ceglano-kamienny. Od konsekracji kościoła w1583 roku patronem parafii jest św. Michał Archanioł. Świątynia w latach 1925 - 1927 doczekała się gruntownej restauracji. Po zniszczeniach z 1939 i 1945 roku projekt odbudowy przygotował J. Rouba z Gdańska. Z najstarszego obiektu zachowała się ściana w zachodniej części .Efektem XIV-wiecznej rozbudowy jest zamknięta wielobocznie wschodnia część prezbiterium i nawa boczna. Kościół ma dwuspadowy dach. Drewniana wieża z 1687 roku zakończona jest ostrosłupowym hełmem. Wnętrze kościoła przykrywa drewniany, belkowy strop tynkowany tylko nad prezbiterium. Ostrołukowate
okna zdobią przepiękne witraże. Wezwanie kościoła przypomina figura świętego Michała Archanioła w ołtarzu głównym. Pierwszej patronce parafii poświęcony jest barokowy XVII-wieczny ołtarz boczny, ze współczesnym już obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Do zabytków należą XVIII-wieczne rzeźby: Chrystusa Ukrzyżowanego i ewangelistów. Przepiękna jest kazalnica. Na uwagę zasługuje kamienna neogotycka chrzcielnica, barokowe konfesjonały. Zabytkowe są również obrazy: „Ukrzyżowanie”, „Chrystus z Apostołami Piotrem i Pawłem” i „Św. Barbara”. Przycupnąwszy na brzegu kościelnej ławki oczami wyobraźni widzę modlących się dawnych mieszkańców tych okolic. Opowiadała mi kiedyś, nieżyjąca już pani, że jako dziecko wędrowała z rodzicami, rodzeństwem, sąsiadami w niedziele i święta do tego kościółka, a mieszkała w miejscu, gdzie teraz stoją bloki przy ulicy Dantyszka na Grabówku, gdyż wtedy jeszcze w pobliżu kościoła nie było. W kościele znajduje się Panteon Marynarki Wojennej RP
Fot. Leinad (wikimedia.org)
Święta z odrobiną historii Gdyni w tle
- tablice zatopionych okrętów w bojach lat 1939-1945. Schodząc, poniżej kościoła, możemy podziwiać stary, przepiękny cmentarz. To najstarsze miejsce spoczynku gdynian. Tu, pośród wiekowych sosen i brzóz, w ciszy leżą ci, którzy tworzyli historię Gdyni i tego regionu- Antoni Abraham, rodziny Skwierczów, Kurrów, Chojków, Jakob Wojewski. Jeszcze w okresie międzywojennym zachowały się mogiły z czasów wojen polsko-szwedzkich, a do dzisiaj miejsce spoczynku ks. Muchowskiego z 1915 rokuuczestnika powstania 1863 roku.
Wokół rocznic powstania w getcie i marca ‚68 Tego roku mija 75 lat od tragicznego powstania w getcie warszawskim. Bezpośrednią jego przyczyną była decyzja o likwidacji getta. Od lipca 1942 roku trwały wywózki ludności żydowskiej do obozu zagłady w Treblince. Niemcy do momentu wybuchu powstania wywieźli około 300 tysięcy osób. Powstanie wybuchło w wigilię żydowskiego święta Pesach 19 kwietnia 1943 roku, kiedy w kościele katolickim trwały przygotowania do obchodów Świąt Wielkanocnych. W getcie pozostało około 70 tysięcy Żydów. Decyzję o czynnym oporze podjęła Żydowska Organizacja Bojowa skupiająca młodych bojowców o lewicowej proweniencji. Dowodził nimi Mordechaj Anielewicz. Obok ŻOB-u do walki przystąpił też Żydowski Związek Wojskowy. Powstanie od początku skazane było na klęskę. Walczącym chodziło o zachowanie godności i własnego człowieczeństwa. Ludność cywilna i powstańcy chowali się w piwnicach i wcześniej przygotowanych bunkrach, a jedyna droga na aryjską stronę pro-
wadziła przez kanały. Niemcy burzyli i podpalali domy. Zginęło 7 tysięcy, 6 tysięcy spalono, a 50 tysięcy wywieziono. Ci, którzy przeżyli, to zaledwie garstka z 3 milionowej społeczności żydowskiej zamieszkującej państwo polskie przed II wojną światową. Ocalenie zawdzięczali niewątpliwie Polakom, ale też wielu Żydów zginęło z rąk polskich, zostało wydanych na śmierć. Potwornym doświadczeniem tego okresu było to, że człowiek jest zdolny do największej podłości wobec drugiego człowieka, jeżeli przestaje postrzegać go jako ludzką istotę. Prawo człowieka silniejszego, który wykorzystując swoją siłę, zyskuje przewagę nad słabszym i odzierając go z człowieczeństwa, sam traci swoje człowieczeństwo. Artur Sandauer pisał kilkadziesiąt lat po wojnie, że „Za dokonaną na terenie kraju likwidację Żydów społeczeństwo odpowiadać nie może, może natomiast za dowody antysemityzmu, jakie dawała niemała jego część.” Obecny 2018 rok to Rok Ireny Sendlerowej. Instytut
Yad Vashem, dokumentujący historię narodu żydowskiego podczas Zagłady, przyznał Jej w 1965 roku tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” za pomoc okazaną Żydom podczas II wojny światowej. Przed wojną jej miejscem pracy była Sekcja Pomocy Matce i Dziecku przy Obywatelskim Komitecie Pomocy Bezrobotnym. W czasie wojny Irena Sendlerowa organizowała pomoc dla żydowskich dzieci, zbierając pieniądze, dostarczając dokumenty i szukając bezpiecznych miejsc po aryjskiej stronie głównie w Warszawie i na prowincji. Koszt utrzymania jednego dziecka był wysoki, bo wynosił około 100 złotych dziennie. Nie każde dziecko można było uratować. Największe szanse na przeżycie miały dzieci przebywające w klasztorach i te, które posiadały odpowiedni wygląd. Od lipca 1942 roku Niemcy nasilili wywózkę ludności żydowskiej z getta, rozpoczęły się polowania na żydowskie dzieci, które przewożono na Umschlagplatz - kolejowy plac przeładunkowy, a stamtąd wywożono je na
wschód. Już wtedy Sendlerowa i kobiety zorganizowane wokół Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty i Wydziału Opieki na własną rękę wyprowadzały dzieci z getta, ucząc je nowej tożsamości. Była postacią „nieoczywistą”- jak pisze o niej Anna Bikont- o poglądach lewicowych i dużej wrażliwości społecznej. Odnosiła się z nieufnością do prawicy i przerażał ją nacjonalizm. A pomimo tego dzięki staraniom Ireny Sendlerowej katolicki pisarz Jan Dobraczyński otrzymał medal Sprawiedliwych w 1994 roku. Przed wojną antysemita związany był ze skrajną prawicą,. W 1968 roku związał się z frakcją Moczarowców i opowiedział się po stronie tych, którzy dyskryminowali własnych obywateli. Sendlerowa jednak ceniła go za działalność w okresie wojny, kiedy jako urzędnik pomocy społecznej w Zarządzie Miejskim Warszawy pomagał dzieciom deportowanym z Zamojszczyzny i dzieciom żydowskim z getta. Jego pomoc w ratowaniu dzieci była „...ważniejsza niż
Tu również pochowani są wojskowi, którzy w latach 1921- 1936 przybyli do Gdyni, aby chronić polskich morskich granic. To także miejsca wiecznego spoczynku marynarzy ORP” Mazur” i ORP „Nurek”. To na tym cmentarzu została pochowana ulubienica polskiej publiczności filmowej oraz wszystkich gdynian aktorka Ania Przybylska. Odwiedźcie Państwo w jeden ze świątecznych dni ten piękny kościółek i stary, pełen historii naszego miasta, cmentarz na Oksywiu. Basia Miecińska
wszystko, co robił przed i po.” Kiedy Sendlerowa odbierała amerykańską nagrodę im. Jana Karskiego, mówiła o obojętności wobec tragedii ginących i nienawiści w imię której człowiek daje sobie przyzwolenie na pogardę wobec innego człowieka, na wydawanie wrogom swoich sąsiadów. Nazwisko Ireny Sendlerowej znalazło się liście proskrypcyjnej Narodowych Sił Zbrojnych. Na listach tych umieszczano nazwiska Polaków, wobec których miała być wykonana kara śmierci. Antysemityzm w powojennej Polsce służył władzy jako instrument do realizacji własnych celów. W 1968 roku wystąpienie studentów domagających się wolności starano się przesłonić antysemicką nagonką. Wyjechało wtedy 13 tysięcy Polaków żydowskiego pochodzenia. Wśród nich byli ludzie kultury, naukowcy, inżynierowie. Miejmy nadzieję, że rocznicowe wspomnienia nie przesłonią nam faktu, że żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, w której jest miejsce na inność drugiego człowieka i nasze prawo do życia w świecie, gdzie podstawą jest szacunek dla jednostki ludzkiej i wolność wyboru. O taki świat warto zabiegać. Jolanta Krause
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Gdyński
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
5
Artykuł sponsorowany
Spotkajmy się na Sopockich Targach Seniora 14 i 15 kwietnia w Hali 100–lecia Sopotu odbędzie się 8 edycja Sopockich Targów Seniora. Stoiska z ofertami produktów i usług przyjaznych seniorom, bezpłatne badania, warsztaty i pokazy, a na zakończenie potańcówka, to tylko część propozycji na ten wyjątkowy weekend. Osoby odwiedzające Targi będą mogły zapoznać się z ofertą usług i produktów dla seniorów prezentowaną przez przedsiębiorców, organizacje oraz instytucje. Seniorzy znajdą tu m.in. wyroby prozdrowotne, sprzęt rehabilitacyjny, oferty z zakresu: pielęgnacji ciała i urody, opieki nad osobami niesamodzielnymi, zdrowego odżywiania, wypoczynku i podróży, edukacyjne oraz propozycje aktywnego spędzania czasu. - Tym razem spotkamy się wiosną, kiedy przyroda budzi się do życia, dzień jest dłuższy i słońce mocnej grzeje. – mówi Anna Jarosz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sopocie, pomysłodawca i organizator Targów. - Parafrazując słowa piosenki z Kabaretu Starszych Panów, w tym roku nasze hasło brzmi: „…a w sercu ciągle wiosna”. Chcemy pokazać seniorom, że warto zachować pogodę ducha niezależnie od wieku, zachęcić do aktywności i zdrowego stylu życia. Jak mówią eksperci, to, jaka będzie nasza starość, w dużej mierze zależy od nas samych – nie tylko od genów, ale również od stylu życia i naszego nastawienia - dodaje A. Jarosz. Uczestnicy targów będą mogli skorzystać z bezpłatnych badań, m.in. wzroku, słuchu, gęstości kości, badania stóp, zmierzyć ciśnienie, poziom cukru i tkanki tłuszczowej. Przed Halą staną specjalne busy: osteobus, słuchobus i kardiobus, w których będzie można wykonać badania. Na Jarmarku Zdrowego Żywienia będzie można kupić żywność bez konserwantów i dodatków chemicznych. Warsztaty artystyczne będą nawiązywały do wiosny: ozdabianie doniczek techniką Decoupage, czy kompozycje kwiatowe w naczyniu. Dietetyk pokaże, jak zrobić smaczne i zdrowe pasty kanapkowe. Będzie można również skorzystać z porad wizażystki oraz wykonać makijaż.
Sopockie Targi Seniora 2016
- Na Targach zaprezentujemy szeroki wachlarz ofert dla seniorów, odpowiadających na ich zróżnicowane potrzeby – podkreśla Agnieszka Niedałtowska, koordynator Sopockich Targów Seniora. Ta młodsza starość chce być aktywna i poszukuje pomysłów na ciekawe spędzanie
czasu, ale coraz więcej mamy osób w zaawansowanym wieku, często schowanych, niesamodzielnych, które wymagają wsparcia i opieki – dodaje A. Niedałtowska. - Dla nich i ich opiekunów również będą na targach oferty, np. całodobowy system przywoławczy - teleopieka, sprzęt rehabilitacyjny,
a także informacje na temat różnych możliwości wsparcia. Podczas Targów nie zabraknie również ciekawych propozycji kulturalnych i rozrywkowych: występy na scenie, wiosenny pokaz mody z udziałem modelek 50+, a na zakończenie Targów, w niedzielę o godz. 15.00, potań-
cówka. W niedzielę odbędzie się także konkurs „Wiosenne Kapelusze”. Organizatorzy zachęcają do przygotowania kapelusza ozdobionego kwiatami i innymi wiosennymi ozdobami i zaprezentowania go na scenie. Osoby, które chcą wziąć udział w konkursie, proszone są o zgłoszenie się w niedzielę do godz. 12.00 do Punktu Informacyjnego Targów. - Zachęcamy do zabrania wygodnego stroju oraz sportowego obuwia, aby skorzystać z oferty zajęć ruchowych, m.in. warsztatów tańca, karate, samoobrony czy ćwiczeń na zdrowy kręgosłup - dodaje Agnieszka Niedałtowska. - Polecamy również warsztaty z obsługi laptopów, ogrodnicze, czy wykłady prozdrowotne, na temat zaćmy, leków ziołowych, teleopieki. O zasadach bezpieczeństwa oraz jak się uchronić przed oszustami stosującymi metodę „na wnuczka” będzie można porozmawiać z Policją i Strażą Miejską. 8 edycja Targów odbędzie się w dniach 14-15 kwietnia 2018 r. w Hali 100–lecia Sopotu. Wstęp na Targi oraz udział we wszystkich atrakcjach jest bezpłatny.
6
Gdyński
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
OpOwiedz nam swOją histOrię
Portugalska pieśń fado Po wielu latach wróciły mi jak żywe wspomnienia niezapomnianej gościny w domu reprezentanta producentów wina Porto Sandeman oraz Brendy Capa Negra na Stany Zjednoczone. Miało to miejsce podczas postoju statku PLO MS „Zamość” w Porto, w lutym 1981 r. Postoje w portach były wówczas kilkudniowe, a nawet dłuższe, więc każdą chwilę wykorzystywaliśmy na zwiedzanie. Oprócz mnie w rejs popłynęła również żona innego marynarza - Marylka. Statek nasz zacumował w Leixões, głównym porcie przeładunkowym regionu, przy ujściu rzeki Duero, oddalonym od Porto o kilka kilometrów. Zwiedzanie zaczęliśmy od podróży zabytkowym tramwajem wzdłuż rzeki pod górę, ponieważ Porto położone jest na wzgórzach. Przed nami wznosiły się przepiękne mosty, w tym jeden dwupoziomowy. Po wyjściu z tramwaju wtopiliśmy się w różnojęzyczny tłum i powędrowaliśmy bulwarem wzdłuż rzeki. Z mijanych kafejek i restauracji unosiły się aromatyczne zapachy jedzenia. Po chwili trafiliśmy na degustatornię wina porto. Weszliśmy do środka, a tam wśród stolików uwijały się kelnerki w ludowych strojach z tacami pełnymi wina. Posmakowaliśmy różnych doskonałych odmian. Okazało się, że zaraz za ścianą jest zabytkowa piwnica, gdzie leżakuje ten trunek. Za drobną opłatą poszliśmy ją zwiedzać. Byłam zachwycona tym ogromnym pomieszczeniem wyłożonym dębową klepką pozwalającą utrzymać stałą temperaturę. Niektóre najcenniejsze roczniki wina miały ponad sto lat. Po zwiedzeniu kupiliśmy parę butelek dla siebie. Niespodziewanie podszedł do nas starszy pan, który wcześniej oprowadzał nas po piwnicy i zaprosił na dalszą degustację. Rozmowa toczyła się po angielsku i hiszpańsku. Nasi mężowie radzili sobie nieźle, ale mój angielski był jednak szkolny. Na szczęście wszystko rozumiałam. Tajemniczy pan miał na imię Carlos. Obsługa była niebywale uprzejma i zachęcała nas do degustacji. Pojawiła się też deska przepysznych regionalnych serów. Kiedy Carlos dowiedział się, że jesteśmy Polakami, jego radości nie było końca. To był czas powstania Solidarności,
Widok na Porto i most Dom Luiz I na rzece Duero
papieża Polaka i Lecha Wałęsy. W pewnym momencie zapytał, czy nie zechcielibyśmy obejrzeć jego kolekcji butelek, a my rozweseleni winem z radością na to przystaliśmy i umówiliśmy się na drugi dzień rano. Następnego dnia zaciekawiona załoga oblegała burtę i oczy wychodziły im z podziwu na widok naszej nowej znajomości. Na nabrzeżu czekał bowiem na nas elegancki pan w kożuszku, a lśniąca czarna limuzyna stała obok. Zaprosił nas do samochodu i odjechaliśmy. W milczeniu minęliśmy Porto i znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Droga wiodła wysokim brzegiem nad Atlantykiem, a widoki były zachwycające. Po dłuższym czasie nieco zaniepokojona zapytałam po polsku: „A jeżeli nas porwał i gdzieś wywozi?” Marylka z lekka się wystraszyła, ale na szczęście po około 50 km ukazały się zabudowania. Dojechaliśmy do miasteczka Espivho. Zatrzymaliśmy się przed domem na wzgórzu z widokiem na ocean. Ogrodzony wysoką siatką dom zamiast tynku obłożony był przepięknymi biało-niebieskimi kaflami w różne wzory. W kojcu przed domem warowały dwa olbrzymie psy. Carlos powiedział, że dom jest królestwem jego żony, a do siebie zaprosi nas potem. Na progu stanę-
ła urodziwa, skromna, starsza pani, z którą przywitaliśmy się serdecznie. Gospodyni zaprosiła nas do stylowo i elegancko urządzonego wnętrza. Wszędzie leżały piękne serwety, od razu domyśliłam się, że jej roboty. Ucieszyła się, że zauważyłam jej prace szydełkiem: przepiękne firanki, abażury, kapę na łóżko. Potem pokazała nam swoją kuchnię. Było to największe pomieszczenie w domu. Ogromny, ciężki, rzeźbiony stół, pełno mosiężnych i miedzianych garnków, urokliwy kominek z wędzarnią. Ja z tej kuchni nigdy bym nie wyszła, tak tam było pięknie! Po chwili wrócił Carlos i zaprosił nas do siebie. Wyszliśmy na podwórze, gdzie stał niepozorny baraczek z drzwiami jak do salonu na Dzikim Zachodzie. Kiedy je przeszliśmy, zobaczyłam solidne zabezpieczenia i zeszliśmy schodami do starej piwnicy. W pierwszym pomieszczeniu leżakowała czysta wódka z całego świata. Teraz pojęłam znaczenie słowa „kolekcja”. Wszystkie butelki, a było ich około ośmiu tysięcy, były pełne, a każda miała inny kształt. Na szczęście nasz kapitan dał nam butelkę naszej polskiej wódki i okazało się, że Carlos takiej jeszcze nie miał w swoich zbiorach. Następne były piwnice z białym i czerwonym winem. Wszystkie butelki leżały w specjalnych
wnękach w murze, a uroku dodawały im pajęczyny. Dalej znajdowały się pomieszczenia muzealne z kolekcją starej, białej broni. Po zwiedzaniu gospodarz zaprosił nas do swojej „kanciapy”. Był tam duży stół i ławy, ogromny bufet, a pod sufitem i na ścianach belki. Na belkach zdjęcia: koronowanych głów, polityków, aktorów. I my, Polacy zza żelaznej kurtyny, też mieliśmy się znaleźć w tym towarzystwie, ponieważ Carlos zrobił nam zdjęcie i powiedział, że umieści je na honorowym miejscu. Usiedliśmy do stołu i zaczęła się biesiada. Na początek deska przeróżnych żółtych serów i do tego trunki, każdy w innym kieliszku. Były też pikantne akcenty. Ceramiczne kubeczki, z których piliśmy, miały dna uformowane na kształt pewnych wstydliwych części ciała. Potem Carlos włączył muzykę i zaprosił nas do tańca. Tańczył rewelacyjnie. Niestety, pasodoble w moim wykonaniu było raczej parodią tego tańca. Potem gospodarz oznajmił, że teraz będzie poważniej, bo zaśpiewa nam fado. Wiedziałam, że jest to bardzo charakterystyczny śpiew, ale jego brzmienia nigdy nie słyszałam. Zapalił ogromne świece, wziął gitarę, spoważniał, zaczerpnął tchu i zaintonował potężnym głosem. Po chwi-
li i my wpadliśmy w rytm tej niesamowitej pieśni. Było to prawdziwie piękne przeżycie. Po tym niespodziewanym koncercie zjawiła się żona Carlosa i zaprosiła nas na poczęstunek. Do tej pory czuję te wszystkie wspaniałe portugalskie smaki. Najpierw był dorsz zapiekany z jajkami i frytkami, do tego białe wino. Naprawdę sporo tam wypiliśmy. Przed kolejnym daniem Carlos wypytywał, co u nas się śpiewa, jakie pieśni ludowe. Powiedziałam mu o zespołach „Mazowsze” i „Śląsk”. Wówczas poprosił, aby mu coś zaśpiewać. Zaczęłam od „Kukułeczki”, a następne piosenki poleciały mi jak z rękawa. Ale wrócę do dań. Była czarna fasola z kawałkami przepysznego boczku, do tego czerwone wino, dalej królik w ziołach i znowu wyśmienite wino. Na deser podano ciasto biszkoptowe w kształcie serca i oryginalny szampan. Po tej prawdziwej uczcie wróciliśmy do piwniczki, gdzie dołączyła do nas żona Carlosa oraz wnuczek. Atmosfera była taka, jakbyśmy znali się całe życie. Na statek wróciliśmy późnym wieczorem. Carlos cały czas wypytywał, czy jesteśmy zadowoleni. Sam zachwycał się, że było tak cudownie, że takich gości jeszcze nie miał, że stworzyliśmy atmosferę pełną radości i życzliwości. Na koniec zaprosił nas na koncert fado w swoim wykonaniu w restauracji w Porto. Tam dopiero poczuło się prawdziwy klimat tych pieśni. Po powrocie do kraju przez wiele lat wymienialiśmy się pozdrowieniami i życzeniami świątecznymi. Aż nie chce się wierzyć, że od tego spotkania minęło tyle czasu, wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Wróciły te wspomnienia, kiedy zobaczyłam ogłoszenie o wycieczce do Portugalii, gdzie jedną z atrakcji będzie koncert fado. Dodatkowym impulsem był lutowy koncert portugalskiej królowej tych pieśni, Marizy, na Ołowiance w Gdańsku. Wiesia Januszewska Od redakcji: Dziękujemy autorce i zachęcamy naszych czytelników do przesyłania swoich wspomnień, przemyśleń lub ciekawych historii. Korespondencję z dopiskiem „Wspomnienia” można kierować na adres biura Fundacji: ul. Świętojańska 36/2, 81-371 Gdynia, dostarczyć osobiście lub przesłać pocztą elektroniczną: wspomnienia@gdynskiiks.pl z dodaniem w temacie e-maila słowa „Wspomnienia”. Małgorzata Łaniewska
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Gdyński
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
„Wytańczyć emocje” – poczuć pełnię kobiecości bez względu na wiek Rozwój osobisty może przybierać różną formę. Czytamy książki, słuchamy audycji, medytujemy, chodzimy na różnego rodzaju prelekcje, bierzemy udział w warsztatach, ale mało kto łączy rozwój osobisty z tańcem. Nie znamy mocy tego połączenia, a moc ta ma nieograniczone możliwości. Rozwój osobisty obejmuje nabywanie nowych miękkich umiejętności oraz wiedzy. Kompleksowe podejście uzyskamy, łącząc rozwój osobisty z elementami samoświadomości. Rozwój osobisty ma sens, gdy jego elementy przenosimy do codziennego życia, dlatego powinien on być jak najbardziej praktyczny. W samym pojęciu rozwoju osobistego mieści się bardzo dużo możliwych do zastosowania rozwiązań. W naszym projekcie pokazujemy najskuteczniejsze sposoby do pracy nad sobą. Życie samo w sobie daje nam wiele możliwości do rozwoju osobistego, ale czasem sami nie bardzo wiemy, co jest dla nas najlepsze, co wybrać, w jakim kierunku iść. Czasem nawet nie wiemy, czego do końca szukamy w zakresie rozwoju osobistego. Czytamy poradniki,
ale mamy wrażenie, że po ich przeczytaniu i tak się nic nie zmienia. Nie zmienia się, bo samo nic się nie zmieni. Trzeba pracować nad sobą, poznać siebie, aby wybrać to, co w danej chwili jest nam najbardziej potrzebne. Dlatego dobrze jest zadbać o to, by wybrać się w podróż do samoświadomości. Nasze warsztaty połączone z tańcem są właśnie elementami takiej podróży. Jak powiedział P. Coelho „W tańcu możesz sobie pozwolić na luksus bycia sobą”. Podczas tańca uwalniamy wszystkie nagromadzone w nas napięcia i emocje. Taniec jest drogą do pełnej harmonii ciała, umysłu i duszy. Pomaga on nam poznawać siebie na nowo, przepracować emocje oraz popracować nad tym, co mamy w sobie. Taniec daje nam poczucie szczęścia, a tym bardziej to poczucie jest wzmocnione, jeśli towarzyszy mu przemiana wewnętrzna. W każdym wieku możemy rozpocząć proces rozwoju osobistego wzmocniony tanecznym akcentem jako droga do świadomego procesu poznawania, by uczynić to nasze kobiece życie dziełem sztuki. Drzwi do naszej osobistej
przemiany otwierają się tylko od wewnątrz, a taniec otwiera nas na to doskonale. Gdy pewnego dnia na przysłowiowej babskiej kawie spotyka się Trenerka Rozwoju Osobistego i Samoświadomości z Trenerką Tańca Flamenco powstaje projekt kobiecy, mocny, będący drogą do nowego spojrzenia na samą siebie; projekt o wdzięcznej nazwie ,,Wytańczyć emocje’’. Projekt ,,Wytańczyć emocje’’ to warsztaty z elementami rozwoju osobistego i tańca. Podczas merytorycznej części warsztatowej kobiety poznają siebie na nowo, swoje możliwości, moc i siłę do działania, przepracowują emocje, które towarzyszą im każdego dnia w różnych życiowych sytuacjach. Taniec pomaga zaakceptować i zrozumieć to, co zostaje wydobyte na warsztatach. Uczymy się zrozumienia i rozwiązywania problemów, uczymy się słuchać wewnętrznego głosu, umacniamy poczucie własnej wartości. Poznajemy swojego krytyka wewnętrznego, który w nas mieszka i zaprzyjaźniamy się z nim, aby nie był on już taki krytyczny i straszny. Wspólnie szukamy równowa-
gi, gdy dopada nas emocjonalne zmęczenie, napięcie, stres, słabości. Staramy się zgłębiać relacje z bliskimi, ale również stajemy blisko same ze sobą, zaglądamy w głąb siebie, wyznaczamy drogę do bliskości z własną kobiecością. Uczymy się też tego, jak pokonać kryzys i dajemy początek nowemu. Taniec jest dobrą zabawą nawet wtedy, gdy wcześniej zmierzymy się z jakimś trudnym tematem. Wytańczyć każdą emocję, radość, smutek, żal, miłość do matki, dzieci czy mężczyzny, wytańczyć samą siebie i każdą swoją część, stworzyć taniec taki, jakiego potrzebujemy. Energia zaczyna przepływać przez nasze ciało i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Taniec nas uskrzydla, a warsztaty z rozwoju osobistego dodają energii do działania. Pojawi się w nas niesamowite uczucie lekkości i pragnienie, by brać od życia jeszcze więcej. Nasze ciało wyrazi to, jakie jesteśmy i jak się czujemy w każdej najmniejszej jego części. Taniec wpływa na nasz umysł, dlatego jest takim wyjątkowym dopełnieniem całego procesu rozwoju osobistego. Tańcząc wydoby-
Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza zaprasza
Michaił Bułhakow MISTRZ I MAŁGORZATA Reżyseria, adaptacja, muzyka, światło: Jacek Bała Scenografia i kostiumy: Ewa Woźniak Ruch sceniczny: Michał Pietrzak Asystent reżysera: Agata Moszumańska Premiera: 24.03.2018 z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru Kultowa powieść XX wieku. Energetyzująca panorama emocji, nieoczywistych zdarzeń i metafizyki. Fascynujący świat, w którym dobro i zło współistnieją na równych warunkach, miłość zbawia świat, a każdy, nawet szatan, ma szansę na ocalenie. Historia o tym, że każdego dnia zostajemy postawieni w sytuacji bez wyjścia i każdego dnia zaczynamy od nowa, szukając sensu, prawdy i wiary. Potęga wiary czyni cuda, a umysł zwodzi na manowce, wyłącz go, włącz serce! Obsada: Warionucha - Olga Barbara Długońska Hella - Beata Buczek-Żarnecka Niepriemienowa, Frieda - Monika Babicka Anna Ryszardowna, Ababkow - Marta Kadłub Łostoczkina, Żołnierz 3, Madame Jaques – Agata Moszumańska Bieskudnikowa, Listonoszka - Elżbieta Mrozińska
Małgorzata - Agnieszka Bała Żona Apollonowicza, Tofana - Małgorzata Talarczyk Woland, Psychiatra, Milicjant, Redaktor, Dismas – Mariusz Żarnecki Rimski, Kajfa, Przewodniczący komisji śledczej - Eugeniusz Krzysztof Kujawski Piłat - Piotr Michalski Berlioz, Afraniusz, Zakapturzony, Żołnierz 2 – Dariusz Szymaniak Bengalski, Zagriwow, Nikanor Iwanowicz Bosy, Gestas, Żołnierz 1 - Bogdan Smagacki Iwan Bezdomny - Rafał Kowal Mateusz Lewi, Dwubracki, Lichodiejew, Monsier Jaques - Szymon Sędrowski Behemot - Maciej Sykała Azazello, Apollonowicz, Przewodniczący ds. nadzoru widowisk - Leon Krzycki Jeszua Ha- Nocri, Mistrz - Grzegorz Wolf Korowiew - Maciej Wizner Teatr Miejski w Gdyni z przyjemnością informuje, że 24 marca 2018 roku pan Eugeniusz Krzysztof Kujawski rolą Dyrektora Finansowego Teatru w spektaklu „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa świętował jubileusz 60-lecia pracy artystycznej. Jubilatowi życzymy niesłabnących sił twórczych, wielu nowych sukcesów artystycznych, samorealizacji i zadowolenia z obranej drogi życiowej. Marzena Szymik
Fot.J.Siercha
Przekład: Leokadia A. Przebinda, Grzegorz Przebinda, Igor Przebinda
7
wamy z siebie to, co od dawna w nas siedzi. Rozwój osobisty w połączeniu z magią tańca pozwala nam na dłużej zachować wewnętrzny uśmiech. Zapewne Panie czytając ten artykuł, zaczną się zastanawiać nad tym, dlaczego akurat flamenco towarzyszyć im będzie w procesie rozwoju. Taniec flamenco dlatego, że to najpiękniejszy ze wszystkich tańców, najbardziej kobiecy, zmysłowy. Poprzez swoją wielokulturowość otwarty jest na pełną gamę emocji i uczuć. Uczy pokory, dyscypliny, siły wewnętrznej i poczucia własnej wartości. Daje pozytywną pewność siebie i dumę. Flamenco magnetyzuje, fascynuje i zachwyca. Sprawia, że zatracamy się w nim bez pamięci. Staje się pasją na całe życie. Kobieta tańcząca flamenco to kobieta dumnie i odważnie idąca przez świat, pokonująca wszelkie przeciwności losu i pozytywnie patrząca w przyszłość. Już dziś z całego naszego kobiecego serca zapraszamy do udziału w projekcie wszystkie panie, bez względu na wiek, bo on w tym procesie nie ma najmniejszego znaczenia. Wystarczy przyjść, a my zapewniamy, że Panie na naszych warsztatach poczują się wyjątkowo dobrze. Projekt oficjalnie rozpocznie się w maju pokazowym warsztatem dotyczącym „Uwalniania kobiecości”, bo kobieta z majem rozkwita. Małgorzata Zmysłowska, Alicja Morena Kobiece Trójmiasto
8
Gdyński
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
Adiutant generała Bema cz. II Czemu mnie niepokoicie? Wynoście się stąd. Kończę w pośpiechu wielką pracę. Bicz splatam, bicz z promieni słońca. Wychłoszczę nim świat I śmiejąc się będę słuchał jak jęczy. Świat śmiał się, gdy ja jęczałem, Bo życie to jęk i śmiech. Śmierć mówi; cyt. Ja już raz byłem na tamtym świecie […] W tym wierszu dochodzą do głosu silne, negatywne emocje odzwierciedlające porażki twórcze i osobiste. Odkrywające i przedstawiające dramatyczne wahania nastroju. Poeta - balansując na granicy jaźni, ukazuje fantasmagoryczne urojenia dręczące jego umysł. Rzeczywistość mentalna przedstawiona jest fragmentarycznie i co rusz przerywana straszliwym chichotem umęczonego człowieka, zmagającego się z ludźmi, ze światem i z Bogiem, który „(...) też oczami obłoków płacze często nad swoim dziełem”. Nieprzychylnie w Szalonym przedstawiona zostaje kobieta, która: [...] ciągnie do siebie mężczyzn Jak ocean rzekę, By ją połknąć. Kobieta, zwierzę, Piękne i drapieżne. Trucizna w złotym pucharze. Tłum. Wł. Sabowski Ileż w tym fragmencie nienawiści do kobiet, ile żalu i udręczenia! Więcej te słowa mówią o stanie psychicznym poety niż biografowie, którzy rozstanie z Bertą postrzegali przez pryzmat niechęci statecznego ojca, pastora, do biednego poety, niebędącego wymarzonym kandydatem na zięcia. W Szalonym to kobieta pokazana jest z jak najgorszej strony, jako piękna bestia, nienasycony jamochłon niszczący mężczyznę. Ale ten mizoginizm Petőfiego jest reakcją na niespełnienie w miłości. Jest pisaną wierszem zemstą , a zarazem skargą, że nie mógł stać się drzewem, z którego Ona wyrastałaby niczym kwiat pokryty rosą...
W marcu 1846 roku w lepszej kondycji psychicznej poeta pojawia się w Peszcie i zakłada Towarzystwo Dziesięciu, skupiające młodych pisarzy i poetów, którzy w niedalekiej przyszłości odegrają znaczącą rolę w walce o wolność, równość i braterstwo. Poczucie osamotnienia i rozgoryczenie z powodu izolacji należą już do przeszłości. W nowych utworach, które pisze, wyraża chęć działania, akcentuje również społeczną rolę poezji. Zebrania młodych pisarzy i poetów odbywają się w kawiarni Pilvax w Peszcie. Ich poglądy, twórczość literacka zwracają ku nim nie tylko oczy opinii publicznej. Bacznie zaczyna im się przyglądać cesarska policja. Petőfi studiuje dzieje rewolucji francuskiej, niemałe wrażenie wywołuje na nim i jego przyjaciołach powstanie w Galicji. We wrześniu 1846 roku w drodze do Siedmiogrodu Petőfi poznaje w Nagykároly córkę zarządcy majątku, Julię Szendrey, którą obdarza gorącym uczuciem, a w rok później poślubia. To Julia staje się adresatką najpiękniejszych liryków Julia Szendrey rysunek wykonany przez Ignáca Roskovicsa miłosnych, które zabrzmiały na podstawie dagerotypu w poezji węgierskiej: długo miłość. Po ślubie Petőfi Boże sam! osiada w Peszcie. Pisze, prowa- Nigdy już niewolnikami Drży gałąź, bo ptak ją dzi działalność polityczną, na- Nie być nam! […] rozkołysał śpiewnie, wiązuje korespondencję z Jáno- Tłum. J. Wołoszynowski Drży i moje serce, sem Aranyem. W pisanych Bo wspominam ciebie. wierszem i prozą listach obaj Sándor Petőfi zgrabnie Znowu ciebie wspominam, poeci prowadzą rozmowy na wszedł w rolę działacza polityczŚlicznotko maleńka – temat istotnych wydarzeń ponego. Organizując wiece, czynNa świecie ogromnym. litycznych i problemów związanie poparł działalność gubernaNajdroższy z diamentów. nych z literaturą. tora Węgier Lajosa Kossutha. Tłum. A. Nawrocki Wreszcie nadszedł luty Pomógł w ten sposób w realii marzec 1848 roku. We Francji, zowaniu zamierzeń rewoluMiłość do Julii inspiruje Wiedniu zapłonęła rewolucja. cjonistów w uchwaleniu ustaw wiele utworów należących do Petőfi pisze Pieśń narodową, marcowych (W marcu 1848 r. arcydzieł węgierskiej liryki miktóra wraz z dwunastoma pocesarz Ferdynand I Habsburgłosnej: stulatami zostaje wydrukowana -Lotaryński uległ presji węgierbez ingerencji cenzury 15 marca skich liberałów i zgodził się na Jak nazwać cię mam, i wyrecytowana w obecności wi- utworzenie samodzielnego rząGdy o zmierzchu watujących tłumów zgromadzo- du na Węgrzech. Korzystając Twoich oczu nych na placu przed Muzeum z rozległej autonomii, parlament Gwiazdę podziwiam, Narodowym w Peszcie. Tak na- w Peszcie rozpoczął reformoJak gdybym gwiazdę prawdę węgierską rewolucję za- wanie państwa. W ich ramach Ujrzał po raz pierwszy? początkowały ostro brzmiące uchwalono m.in. zniesienie Jej promień każdy słowa poety – radykała: pańszczyzny i dziesięciny na Miłości mojej rzeką, rzecz Kościoła, wprowadzenie Którą do morza zdążam. Pora Węgrzy! Czas narodzie! powszechnego podatku i powoJak nazwać cię mam […] Dziś lub nigdy! Powstawajcie! łanie pierwszego narodowego Tłum. A. Nawrocki Żyć w niewoli, czy w swobodzie? rządu). Poeta kandydował naDo poety wreszcie uśmieAlbo –albo! Wybierajcie! wet do parlamentu, ale przegrał cha się los. Przytrafia mu się Przysięgamy! Ty nad nami, w wyborach. W październiku szczęśliwa, choć nietrwająca
1848 roku wyjechał do Debreczyna i zaciągnął się do wojska. Niebawem został mianowany adiutantem generała Józefa Bema. Wciąż pisał wiersze, tym razem utwory zagrzewające do dalszej walki. Walcząc u boku wybitnego żołnierza polskiego, poświęcił mu wiersze: Cztery dni bito z dział, Armię siedmiogrodzką, wiersz dedykowany rewolucyjnym oddziałom pozostającym pod rozkazami polskiego generała, charakteryzujący się nadzieją na pokonanie wroga: Wątpić w zwycięstwo? Przecież Bem z nami, Szermierz wolności – szafarz naszych losów, On –Ostrołęki gwiazda krwawa, Idzie na czele, płomień zemsty niosąc […] Tłum. T. Fangrat Zamek Vajda – Hunyad upamiętniał pobyt Bema w transylwańskim zamku Jana Hunyadiego, węgierskiego bohatera narodowego z czasów walk z Turkami. Rzekł zamek Hunyad z zachwytem radości: „Kogo tu widzę z krainy dalekiej? Ach to Hunyadi! Przybyłeś nareszcie! Czekałem na ciebie cztery długie wieki […] […] Żal mi cię zamku” – na to gość odpowie: „Mylisz się, prędko radość twą rozwieję. Jam nie Hunyadi! Bem stoi przed tobą, Obce są tobie moich losów dzieje […] Tłum. A.Lange Sándor Petőfi walczył u boku Bema niespełna pół roku. Zdążył jeszcze pochować matkę i ojca, po wkroczeniu wojsk rosyjskich na ziemie węgierskie ulokować żonę i maleńkiego synka w bezpiecznym miejscu i wrócić na pole walki. Zginął 31 lipca 1849 roku w bitwie pod Segesvárem. Sonia Langowska
Partnerzy Fundacji FLy - zniżKi dLa Posiadczy LeGityMacji
System teleopieki Care Life Systems,
tel. 606 252 930
Sklep „Deco Hobby”
Restauracja „Krokodyl” Gdynia, Mylna 1
- Gdynia, ul. abrahama 11
(wejście od ul. Morska/Kcyńska)
Salon Kosmetyczny „Mana Spa” Gdynia, żwirki i Wigury 2a
Merkury - Zdrowie i rehabilitację Gdynia, starowiejska 58
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Gdyński
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
9
Dzieje KuLtuRy w GDyni Przedstawiając rozwój różnych elementów kultury w Gdyni do czasu wybuchu drugiej wojny światowej, bardzo trudno zachować chronologię. Z tego powodu skoncentruję się tylko na turystyce zdrowotnej lub inaczej na turystyce uzdrowiskowej. Władze Rzeczypospolitej dopiero w Ustawie o uzdrowiskach z 23 marca 1922 roku określiły, która miejscowość będzie mogła starać się o to miano. W dniu ogłoszenia Ustawy uzdrowiskami zostały Zakopane i Inowrocław. W związku z zapisem w art.2. pkt.3., w którym czytamy, że „Za uzdrowiska uważać należy miejscowości posiadające kąpieliska morskie”, Orłowo miało otwarta drogę, by tego zaszczytu dostąpić. Sopot, uznany kurortem nad południowym brzegiem Bałtyku, tuż „pod bokiem” wychował sobie beniaminka, który bardzo szybko zaczął gonić wytrawnego rywala. To około dwieście lat przedtem sopoccy kuracjusze odkryli Orłowo. Ta obecna dzielnica Gdyni była wówczas niewielką wsią położoną nad brzegiem morza, otoczoną ze wszystkich stron lasami, które porastały wzgórza morenowe aż do wód zatoki gdańskiej. Letnicy, przebywający w Sopocie na wypoczynku, udawali się na nabożeństwa w okolice majątku w Kolibkach: „Poprzez kolejne stulecia Kolibki, jak i powstała w I poł. XIX w. nieopodal majątku osada rybacka Orłowo (Adlerhorst) nie zatraciły swoich niewątpliwie wspaniałych walorów krajobrazowych. Wprawdzie każdego roku morze zabierało kolejne centymetry najpiękniejszej atrakcji turystycznej, wspaniałego klifu, jednak z roku na rok następowało większe zainteresowanie tą okolicą ze strony letników. Właściwy okres Orłowa i Kolibek jako letniska rozpoczął się w latach 30. XIX w. W 1834 roku w Gdańsku wydane zostało dzieło J.E. Böttchera „Der Seebade-Ort-Zoppot bei Danzig”, w którym autor opisuje także Kolibki. Dowiadujemy się zeń, że sopoccy kuracjusze wyznania rzymsko-katolickiego udawali się na msze święte do nieistniejącego dziś kościoła św. Józefa”. Obecnie po kościółku, który stał na ziemnym wzgórzu pomiędzy ruchliwymi ulicami przy dawnej stacji paliwowej CPN, nie ma śladu.
Salon „Nord Optyk” Gdynia, Gniewska 21 box 76 Gdynia, Chylońska 251B
Orłowo odkryte dla turystyki zdrowotnej
Pocztówka archiwalna. Ze zbiorów Muzeum Miasta. Dziękujemy
Po zakończonej mszy świętej kuracjusze z Sopotu wracali do miejsca pobytu brzegiem morza (była to alternatywna trasa do Sopotu). Przechodząc w pobliżu zabudowań, można było zobaczyć piaszczystą plażę i kilka domków miejscowych rybaków. Okolica była bardzo cicha i zachęcała do powrotu w celach wypoczynkowych. Do rybackich checzy pukali goście z zamiarem wynajęcia pokoju. Z czasem miejscowi przygotowywali izby mieszkalne ze szczególnym nastawieniem na wynajmujących. Okazało się, że przybywający, poza noclegami, zachwycili się potrawami kaszubskiej kuchni. Gospodynie kaszubskie serwowały kuracjuszom regionalne dania szczególnie z ryb. Tym sposobem Orłowo zyskało pierwszych letników, którzy mieli już dość sopockiej wrzawy i licznych tam przebywających kuracjuszy. Wiejski cha-
rakter Orłowa połączony z wręcz idealnymi warunkami przyrodniczymi spowodował powolny lecz stały rozwój funkcji wypoczynkowych tego miejscu. Wybudowanie drogi łączącej Gdańsk z zachodnimi terenami Prus ułatwiało przemieszczanie się transportem kołowym do Wejherowa, Pucka i dalej na zachód lub na północ. Droga historyczna wiodła w kierunku dzisiejszego centrum Gdyni, by przy obecnym dworcu SKM Gdynia Wzgórze Św. Maksymiliana rozdzielić się w dwóch kierunkach. W kierunku północnym (obecna ul. Świętojańska) biegła droga przez oksywskie wzgórze obok kościółka Św. Michała Archanioła do Pucka, a dalej do Władysławowa oraz w kierunku zachodnim (obecna ul. Śląska i Morska) do Chyloni, Rumi i Wejherowa. Do Orłowa przybywało coraz więcej osób zainteresowanych
Restauracja „Pizza Hut ” Gdynia, Świętojańska 36
Bistro „Przystanek zupa” Gdynia, ul. Świętojańska 85
wypoczynkiem letnim i zimowym. Walory morskiego powietrza zostały dostrzeżone o wiele wcześniej, gdyż w posiadłości położonej nad brzegiem morza bywała żona króla Polski: „Królowa Marysieńka (1641-1716) – Maria Kazimiera d’Arquien, z Francji do Polski przyjechała jako dwórka Ludwiki Marii, żony Władysława IV, następnie Jana Kazimierza; poślubiła najpierw wojewodę kijowskiego Jana Zamoyskiego a owdowiawszy wyszła za hetmana Jana Sobieskiego i od 1674 roku była królową Polski: „Przykuć do siebie wspaniałego człowieka. Dzielić wszystkie jego myśli, zachować dlań przez 30 lat urok fizyczny i duchowy, podsadzić go na tron i usiąść mu tam na kolanach i to wszystko będąc prawie bez ustanku w ciąży– czyż to nie jest swego rodzaju wielkość?” – pisał z podziwem Boy-Żeleński”. Z pokolenia na pokolenie prze-
Sklep odzieżowy„La Rossa” Gdynia, 10 Lutego 11, (CH Batory, Poziom 0)
kazywano opowieści o pobycie żony króla w Orłowie. Przekazy te były bardzo dobrą reklamą tego miejsca. Już w połowie XIX wieku w Orłowie stały domy stawiane z myślą wyłącznie o kuracjuszach. Coraz większa popularność tej osady spowodowała odpływ gości z pobliskiego Sopotu. Walory klimatyczne były co najmniej takie same jak w Sopocie, a biorąc pod uwagę fakt zasłonięcia orłowskiej plaży od bałtyckich sztormów przez półwysep helski, stawiał to miejsce w korzystniejszym położeniu. Zachodnie wiatry nie były tak dokuczliwe, tłumione przez zwartą ścianę leśną oraz wysoki klif redłowski dochodzący bezpośrednio do zatoki. Goła ściana klifu widziana z wielu miejsc zatoki gdańskiej kusiła amatorów atrakcyjnych widoków. Z jej góry bowiem rozpościerał się widok na szeroki horyzont od Zatoki Puckiej, zwanej także Małym Morzem Kaszubskim, aż po ujście Wisły. Jak na dłoni widoczne były statki wypływające z Gdańska i łodzie rybackie udające się na połów. Dobra przyrodnicze i antropogeniczne zadecydowały o gwałtownym wzroście popularności Orłowa. Do początku XX wieku mieszkańcy Orłowa nie mieli w okolicy konkurencji wypoczynkowej. Najbliżej położonymi miejscowościami, w których mogli zatrzymywać się kuracjusze na wypoczynek, były Oksywie na północy, a na południu Sopot i Gdańsk. dr Jarosław Kłodziński Radny Miasta Gdyni z Obłuża, Oksywia, Pogórza i Babich Dołów
Salon Fryzjerski „Virgo” Gdynia, Gniewska 21 box 28
10
Gdyński
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
Okiem pOdróżnika
U bram nieba cz. II Nepal to bardzo biedny, a przez to tani kraj i pomimo faktu, że Nepalczycy uwielbiają się targować, czasami po prostu nie warto tego robić, ponieważ proponowane ceny za żywność, napoje i niektóre usługi są naprawdę niskie. Podczas trekkingów ceny oczywiście wzrastają, ale zanim przystąpimy do negocjacji, warto pomyśleć o tym, że po pierwsze dla mieszkańców gór nocleg i żywność, które nam proponują, jest ich jedyną formą dochodu, a transport pożywienia i napojów odbywa się za pomocą tragarzy lub mułów. Ludzie i zwierzęta niekiedy muszą zejść kilka tysięcy metrów do najbliższej miejscowości, a potem wrócić na górę i nawet jeśli jest to ich codziennością, to warto o tym pamiętać podczas negocjacji. Trekking przez Annapurna Circuit rozpoczyna się w Besisahar, miejscowości położonej na wysokości zaledwie 750 m n.p.m. Miasteczko leży w bajkowej kotlinie, a samo rozpoczęcie naszej wyprawy przez zielone wzgórza kojarzy się z powieściami o hobbitach. Podczas drogi mijać będziemy wiecznie zielone lasy, rwące strumienie rzeki Marsyangdi, a towarzyszyć nam będą kolorowe motyle i cykady. Egzotyki dodaje widok pól ryżowych. Pierwszy dzień naszego trekkingu powinniśmy zakończyć w wiosce Bhulbhule, która odkrywa przed nami widok zapierający dech w piersiach. Oczom
Majestatyczna góra Lamjung himal
Fot. greatadventuretreks.com
najlepszym terminem wyjazdu jest okres jesienny (wrzesień – listopad) i wiosenny (marzec – maj). Wizę zakupuje się na lotnisku w kathmandu, cena to 25 dolarów za 15 dni i 40 dolarów za 30 dni. należy również wypełnić formularz wizowy.
naszym ukaże się prawie siedmiotysięczny Lamjung Himal i Manaslu (8156 m). Przy zachodzie słońca, z dala od ruchliwych ulic, siedząc na zewnątrz skromnej chatki w towarzystwie poczciwych nepalskich górali zwanych szerpami, których gościnność i radosny uśmiech wprowadza w cudowny błogostan, mamy ochotę pozostać tu dłużej, choć jest to pierwszy dzień naszej wędrówki. Przed wejściem na teren rezerwatu Annapurny, każdy uczestnik po dokonaniu opłaty, dostaje bardzo szczegółową mapę z informacjami dotyczącymi przebiegu trasy. Codzienny trekking to jakieś 6- 8 godzin marszu. Należy pamiętać, aby w wiosce lub w obozie meldować się przed zmrokiem. Najlepiej wyruszać jeszcze przed
świtem. Obowiązkiem naszym jest zjedzenie obfitego śniadania i poranna gimnastyka, zaopatrzenie się w pitną wodę oraz trzymanie się wyznaczonego szlaku. Po paru dniach wędrówki dotrzemy do Manang (3540 m), gdzie powinniśmy przejść aklimatyzację. Jest to proces czynności podejmowanych w celu adaptacji organizmu do warunków panujących na dużych wysokościach. Organizm ma wtedy czas, aby zaadaptować się do danej wysokości. Musimy pamiętać o tym, że gdy odczuwamy objawy choroby wysokogórskiej, oznacza to, że jesteśmy na granicy naszego poziomu aklimatyzacyjnego. Musimy wtedy spędzić noc na tej wysokości lub zejść niżej, a różnica wysokości pomiędzy kolejnymi noclegami nie powinna być wyższa niż 300 m.
Maksyma himalaistów brzmi „Wspinaj się wysoko, a śpij nisko”. Można wspiąć się ponad 300 m na dzień pod warunkiem, że cofamy się i śpimy na mniejszej wysokości. Po każdym 1000 m zdobytej wysokości należy odpocząć przez 1 dzień, a jeśli pojawiają się symptomy choroby wysokogórskiej, nie można wspinać się dalej do momentu, kiedy całkowicie zanikną. Jeśli natomiast nasilą się, należy bezzwłocznie zejść w niższe partie gór. Aklimatyzacji często towarzyszy znaczna utrata wody, trzeba więc przyjmować dużą ilość płynów. Bezwzględnie unikajmy tytoniu i alkoholu oraz innych środków odurzających takich jak środki uspokajające i tabletki nasenne. Takie środki hamują szybkość oddychania w czasie snu i powodują nasilenie symptomów. Powinniśmy jeść
specjalnie spreparowaną żywność (dla potrzeb wspinaczki) o dużej zawartości węglowodanów. W górach możemy spotkać miejsca z tzw. hot shower (gorąca kąpiel). Nie należy jednak za bardzo się cieszyć, gdyż nie ma to wiele wspólnego z prysznicem. To tylko wiadro gorącej wody z garnuszkiem do polewania ciała. Celem Annapurna Circuit jest dojście do najwyższego punktu na szlaku, przełęczy Thorung-la 5417 m, na której zwykle panują warunki zimowe, ale dotarcie tam jest przeżyciem nie do opisania. I choć jesteśmy na 5400 metrach, to ośmiotysięczniki groźnie na nas spoglądające wydają się nie do zdobycia. To niesamowite, że podczas kilkunastu dni trekkingu trasa wokół Annapurny jest tak bardzo urozmaicona pod względem klimatu, krajobrazów, języków i kultur. Mnogością wrażeń zadziwia nawet zaprawionych podróżników. Zastanawia również fakt, że pomimo trudnych warunków życia mieszkańcy Himalajów zarażają wręcz swą radością i dobrocią. Możliwe, że tę radość czerpią z magicznych widoków, które koją ich dusze. Po powrocie z dachu świata człowiek staje się inny, bardziej życzliwy, pogodny, ale też lekko zagubiony, kiedy musi stawić czoła otaczającej go rzeczywistości, szybko płynącego czasu, ruchliwych ulic, spieszących się ludzi i napływu informacji. Nie tylko trekking w Himalajach, ale już sam pobyt w Nepalu z pewnością na zawsze odmieni nasze życie i nauczy nas nowych wartości, które tak trudno znaleźć w naszej zachodniej cywilizacji. Biorąc przykład od mieszkańców wysokich Himalajów, zdecydowanie powinniśmy zacząć od codziennej życzliwości i szczerego uśmiechu. Łukasz Zagórski
W praWO
Enfleurage W wydanej w 1985 roku powieści, z powodzeniem zekranizowanej w 2007 roku, szeroko zaprezentowana jest sztuka enfleuragu. Mowa tu o powieści Patricka Süskinda i filmie Pachnidło, w których jest historia pewnego mordercy. Enfleurage to najstarsza metoda otrzymywania olejków eterycznych. Oparta jest ona na zasadzie pochłaniania zapachów przez tłuszcze. Przy użyciu tej techniki otrzymywana jest esencja zwana absolutem. Technika używana jest dla wyjątkowo delikatnych kwiatów takich jak: jaśmin, tuberoza, czy kwiat po-
marańczy. Istotą tej techniki jest umieszczanie płatków lub innych pachnących części rośliny w tłustym, nieparującym oleju, który wchłania zapach. Tworzy się mieszankę wieprzowego i wołowego łoju lub oliwy z oliwek. Mieszanka ta jest rozsmarowywana na szklanej płytce w drewnianej ramie (chassis). Następnie zostawia się ją na wiele dni, aby uwolniła swoje olejki. Ten proces powtarza się wiele razy z użyciem nowych główek kwiatów do całkowitego nasiąknięcia tłuszczu olejkiem. W rezultacie tworzy się substancję zwaną pomadą. Olejek
uwalnia się poprzez rozpuszczenie tłuszczu w alkoholu, czyli mechaniczne mieszanie z alkoholem przez okres do tygodnia, a następnie chłodzenie w temperaturze –55 stopni Celsjusza. Ponieważ tylko olejki rozpuszczają się w alkoholu, mieszanka jest chłodzona oraz filtrowana wiele razy, do całkowitego usunięcia tłuszczu. Następnie alkohol ulatnia się i pozostaje czysty absolut (essence absolue). Zanim owa sztuka upowszechniła się i stała ogólnie dostępna w ten sposób, że była nauczana oraz przekazywana jako wiedza kolejnym pokoleniom czeladników, a w konsekwencji francuskim perfumiarzom, była pomysłem jednego człowieka, który ją wynalazł.
Gdyby dzisiaj opracowano formułę enfleuragu w Polsce, to w naszych regulacjach prawnych można by mówić albo o wynalazczości, albo o dziele podlegającym prawu autorskiemu. Ponieważ metoda ta narodziła się w starożytnym Egipcie, należy bardziej skłonić się do regulacji zawartych w prawie autorskim. Warto zatem przytoczyć choćby w podstawowym zakresie kilka regulacji związanych z przedmiotową problematyką. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór). Prawo autorskie
przysługuje twórcy, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Domniemywa się, że twórcą jest osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnianiem utworu. Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków wynikających ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron. dr Tomasz A. Zienowicz adwokat
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Gdyński
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
Wędrując z Fundacją FLY Seniorom spragnionym niezapomnianych wrażeń proponujemy tygodniowe wycieczki: Polesie Lubelskie (24-30.06.2018) Polesie Lubelskie jest wprost usiane miejscami, które oczarują nawet najbardziej wymagających podróżnych. W programie wycieczki m.in.: stary Lublin – z Zamkiem w kształcie sowy, a w nim Kaplica Trójcy Świętej z najcenniejszymi zabytkami sztuki średniowiecznej w Polsce, Starówka Lubelska i Archikatedra. Nałęczów – uzdrowisko, w którym rezydował Bolesław Prus i Stefan Żeromski. Pierwsze na świecie muzeum w Puławach, Kazimierz Dolny nad Wisłą, gdzie czuć klimat bohemy oraz przepiękny pałac Kozłówka. A po zwiedzaniu, przechadzka suchą stopą przez bagna Poleskiego Parku Narodowego. Polesie jest piękne i różnorodne. Suwalszczyzna i Wilno (26.08.2018-01.09.2018) Zapraszamy do poznania ciekawego północno-wschodniego zakątka Polski. Suwalszczyzna jest odrębną krainą historyczno-geograficzną i, chociaż należy do województwa podlaskiego, nie jest częścią Podlasia, ani też Mazur. Dlatego właśnie poświęcamy jej osobną tygodniową wycieczkę. W programie m.in. Augustów - najstarsze miasto w regionie, rejs szlakiem Jana Pawła II Kanałem Augustowskim- łączącym dorzecze Wisły i Niemna, z licznymi śluzami, Suwałki – miasto Marii Konopnickiej oraz… krasnoludków; miasto wielu kultur, to tu znajduje się 6 cmentarzy różnych wyznań (katolicki, prawosławny, ewangelicki, starowierów, kirkut i mizar); ratusz i XIX-wieczne kamienice przy rynku, Zespół poklasztorny kamedułów na półwyspie w Wigrach, Sejny - Bazylika Mniejsza pw. Nawiedzenia NMP, klasztor podominikański, Biała Synagoga, kapliczki św. Agaty, Puńsk – największe skupisko mniejszości litewskiej w Polsce, Trójstyk granic Polski, Litwy i Rosji, słynne „wiadukty północy” w Stańczykach - najwyższe mosty w Polsce, po których przed wojną biegła kolej, Jezioro Hańcza - najgłębsze w Polsce, a także w znacznej części Europy (108,5 m), Góra Cisowa, która ze względu na kształt nazywana jest „Suwalską Fudżijamą”, Smolniki - przepięknie położona miejscowość turystyczna, z której okolicznych wzgórz można podziwiać wyjątkowo malownicze widoki i panoramę doliny, Szeszupa z zespołem jezior kleszczowskich, tu nagrywano sceny do filmów „Dolina Issy” oraz „Pan Tadeusz”, Oz turtulski: wąski wał lub ciąg pagórków pochodzenia lodowcowego, zwykle wysokości kilkunastu metrów i długości nawet do kilkudziesięciu km), Monaster Starowierów oraz Monaster Prawosławny w Wojnowie. Odwiedzimy także naszych sąsiadów na Litwie - Wilno – tu obejrzymy najcenniejsze zabytki Starego Miasta, Ostrą Bramę oraz cmentarz na Rossie i Troki – średniowieczny zamek i odwiedzimy społeczność karaimską. To będzie ciekawa wycieczka! Starożytna Albania i Macedonia (24.09-1.10.2018) W programie najbardziej charakterystyczne miejsca regionu, najważniejsze zabytki i malownicze krajobrazy m.in.: zwiedzanie Albanii: miasto Vlora. Zabytkowe miasto Berat, powstałe w starożytności, wpisane na listę UNESCO. Twierdza Kalaja Berati, muzeum ikon. Durres- jedne z najstarszych miast Albanii, Kruja i Tirana. Via Egnatia - miasto portowe, przebiegał tu szlak handlowy, którym podróżował niegdyś Apostoł Paweł. Można tu zobaczyć m.in.: fragmenty świątyni Artemidy, rzymski Odeon. Gjirokaster – miasto – muzeum z kamiennymi domkami pokrytymi szarymi łupkami; liczne uliczki są bardzo strome, dlatego też Gjirokastra zwane jest również „Miastem Tysiąca Schodów”, w 2005 roku zostało wpisane na listę UNESCO. Cytadela z XIII w., twierdza, na której terenie znajduje się, mała Cerkiew i Wieża Zegarowa. Butrint – to niewielka osada i stanowisko archeologiczne w południowej Albanii leżące na wzgórzu, otoczone wodą, pozostałości rzymskich łaźni, amfiteatr, aleja ceremonialna, Świątynia Minerwy, świątynia Asklepiosa oraz agora. Degustacja albańskich alkoholi podczas wieczoru folklorystycznego, z pokazem tańca albańskiego. Macedonia. Ochryda – miasto wpisane na listę UNESCO, kościół św. Pantalejmona, Cerkiew św. Zofii i Bogurodzicy oraz teatr z czasów rzymskich. Jezioro Prespańskie z punktem widokowym, który urzeka swoim krajobrazem. Sankt Petersburg (6-10.08.2018) W programie wycieczki trzydniowe zwiedzanie St. Petersburga z przewodnikiem: cerkiew i klasz-
tor Smolny, Teatr Mariński, zabudowania Wyspy Wasilewskiej, nabrzeże Uniwersyteckie i Pałacowe, Admiralicja, budynek Sztabu Generalnego, pomnik Piotra I – Miedziany Jeździec, Plac Sztuki, pomnik Puszkina. Peterhof - letnia rezydencja Piotra I - jedno z najwspanialszych kompleksów pałacowo-parkowych na świecie. Zwiedzanie Parku Dolnego – „Rosyjskiego Wersalu” z malowniczymi ogrodami oraz baśniowej urody fontannami i kaskadami. Przejazd do Carskiego Sioła – unikatowego zespołu pałacowo-parkowego. Zwiedzanie pałacu Katarzyny Wielkiej wraz z Bursztynową Komnatą oraz Wielką Salą Tronową. Nocna wycieczka „Zwodzone mosty Petersburga” – wywierający ogromne wrażenie widok otwieranych mostów przez Newę. Słynna panorama otwartego mostu Pałacowego z Twierdzą Pietropawłowską w tle jest jednym z symboli Petersburga. Pałac Zimowy z jednym z największych muzeów świata Ermitażem; krążownik Aurora – symbol rewolucji październikowej, Plac św. Izaaka, Sobór św. Izaaka (wnętrza), z którego złotej kopuły roztacza się najpiękniejsza panorama miasta, Newski Prospekt – główna arteria miasta, katedra Kazańska, Sobór Zmartwychwstania Pańskiego (z zewnątrz), Twierdza Pietropawłowska (najstarsza budowla miasta) z Soborem św. Piotra i Pawła (miejsce spoczynku rosyjskich carów), Sobór św. Mikołaja.
11
Wspieraj Fundację FLY – bezpłatnie! Wystarczy, że zrobisz zakupy internetowe. Wejdź na https://fanimani.pl/fundacja-fly/, wybierz sklep, zrób zakupy jak zwykle i zapłać tyle, co zawsze. Sklep przekaże nam część wartości Twoich zakupów, a Ty nie zapłacisz ani grosza więcej. Zakupy można zrobić w prawie 1000 sklepach (np. Empik, Sephora, Douglas, Smyk, Tchibo). To proste. Pamiętaj o tym podczas zakupów internetowych. Im więcej środków zgromadzi Fundacja FLY, tym więcej będzie mogła organizować zajęć, wycieczek i innych ciekawych wydarzeń, właśnie dla Ciebie!
Polub profil Fundacji FLY - wiedz więcej Seniorze, chcesz być na bieżąco ? Polub profil Fundacji FLY. Codziennie znajdziesz tam ciekawe propozycje dla seniorów, zapoznasz się z nasza bieżącą działalnością, uzyskasz informacje o odwołanych zajęciach oraz ciekawych wycieczkach. Wejdź na www.facebook.com/FundacjaFly/
Zapraszamy seniorów na jednodniowe wycieczki autokarowe: Jezioro Żarnowieckie i okolice (4 lipca 2018). W programie: Krokowa – największa miejscowość w zachodniej części ziemi puckiej., zwiedzanie z przewodnikiem części Zamku w Krokowej, Żarnowieczwiedzanie klasztoru z XIII w, skarbca i cmentarza, zwiedzanie Elektrowni Wodnej w Żarnowcu – największej w Polsce elektrowni szczytowo-pompowej. Kartuzy i okolice (19 września 2018). W programie zwiedzanie Kolegiaty Wniebowzięcia NMP w Kartuzach - najważniejszego zabytku, pochodzącego z XIV wieku, Muzeum Volkswagena - powstałego w 2008 roku oraz Zakładu Produkcji Leków i Kosmetyków Ziaja w Kolbudach Kościerzyna (27.07.2018r). W programie: Zwiedzanie Zakładów Porcelany Stołowej „LUBIANA” z przewodnikiem i możliwość zakupów porcelany w sklepie fabrycznym, Zwiedzanie Kościerzyny: Plac Jana Pawła II, kościerski rynek z figurą Remusa, neobarokowy kościół św. Trójcy z cudownym obrazem Matki Boskiej i neogotycki kościół Zmartwychwstania Pańskiego, Muzeum Akordeonu ciekawe i unikalne, prezentujące spore zbiory instrumentów,
Zapraszamy również na wycieczki weekendowe: Warszawa (18-20.05.2018) – zupełnie nowy program wycieczki! W programie wycieczki m.in.: Zwiedzanie Muzeum Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu,Zwiedzanie Cmentarza Wojskowego na Powązkach, Zwiedzanie Muzeum Chopina, Spektakl „Kasta la vista” w Teatrze Ateneum im. Jaracza. Po spektaklu dla osób chętnych możliwość uczestniczenia w atrakcjach Nocy Muzeów w Warszawie. Kalmar i Olandia (21.08 – 23.08.2018). Zwiedzanie Kalmaru: centrum na wyspie Kvarnholmen, katedra, dawne Stare Miasto, dziedzińce i wały obronne zamku (poza sezonem letnim), ponad 6-kilometrowy most na Olandię ze wspaniałymi widokami na Cieśninę Kalmarską i Olandię. Kopenhaga i Malmo (30.07-2.08.2018). Wizyta na przylądku Kullaberg, zwiedzanie Helsingborga, Malmo, Kopenhagi - m.in. przystanek przy rezydencji królewskiej Amalienborg, spacer do Syrenki, przystanek przy zamku Christiansborg, wizyta na przylądku Kullaberg.
„Gdyński IKS” wydaje:
Fundacja FLY
ISSN 2353-2157 ul. Świętojańska 36/2, 81-372 Gdynia tel. 693-99-60-88, 517-38-38-28 redakcja@gdynskiiks.pl Nakład 10.000 egz. Redaktor Naczelna Dorota Kitowska Sekretarz Redakcji Radosław Daruk Redakcja Radosław Daruk, Maria Gromadzka, Jolanta Krause, Małgorzata Łaniewska, Irena Majkowska, Katarzyna Małkowska, Barbara Miecińska, Sonia Watras-Langowska, Michał Wilk, Łukasz Zagórski Współpraca dr Jarosław Kłodziński, Magdalena Koj, Elżbieta Malec, adw. Bartłomiej Owczarek, Marzena Szymik-Mackiewicz, adw. dr Tomasz Zienowicz Korekta: Irena Majkowska, Maria Gromadzka Edycja: Radosław Daruk Reklama: Magdalena Lieske tel. 505 576 676 m.lieske@fundacjafly.pl Grafika: Łukasz Bieszke, Radosław Daruk
Po szczegółowe informacje i program wycieczek zapraszamy na naszą stronę www.fundacjafly.pl
Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke, biuro@alfasklad.com.pl
Zapraszamy – gwarantujemy niezwykłe doznania!
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i tekstów reklamowych.
12
Gdyński
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Informacje - Kultura - Społeczeństwo
Julian Rummel*, Sen o Gdyni Drodzy Czytelnicy, oddajemy w ręce Państwa przedruk (z zachowaniem oryginalnej pisowni) publikacji z 1934 roku autorstwa wielce zasłużonego dla Gdyni Juliana Rummla. Oryginał znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie.* Autor, jak i miliony Polaków, był zakochany w Morskiej Stolicy Polski. Podczas snu zobaczył swoje miasto za kilka dekad. Sami oceńcie Państwo, czy jego marzenia spełniły się. Janina Wasylka Radna z Grabówka Przedmowa Na jednem z ostatnich posiedzeń Gdyńskiego Związku Propagandy Turystycznej, prezes JULJAN RUMMEL, jeden z najbardziej zasłużonych propagatorów Gdyni i idei morskiej, wygłosił niezmiernie ciekawy, oryginalnie i dowcipnie ujęty odczyt o przyszłej wielkiej Gdyni, za lat dwadzieścia. Referat ten, ujęty w formę lekkiego felietonu, posiada głębokie znaczenie doskonałego projektu rozbudowy Gdyni. Dziś dzieła Jules Verne’a które wydawały się być niegdyś fantazją pisarską, stały się codzienną rzeczywistością. Możliwe, a raczej pewne jest, że rzucona przez jednego z pierwszych „Odkrywców Gdyni” garść
Każdy Ci to powie: „Trzeba dbać o zdrowie”. Tym żartobliwym wierszykiem Fundacja FLY poleca udział w turnusach rehabilitacyjnych (sanatorium „Energetyk” w Inowrocławiu, sanatorium „Łączność” w Ciechocinku, Ośrodek „Maxim” w Łebie oraz ośrodek „Zdrowotel” w Łebie). Więcej informacji oraz zdjęcia ośrodków znajdziecie na stronie internetowej: www.fundacjafly.pl. Zapisy i informacje szczegółowe w biurze Fundacji FLY (ul. Świętojańska 36/2) w dni robocze od 9:00 do 19:00 lub telefonicznie: 693 996 088, 517 383 828.
Patronat honorowy
prezydent miasta Wojciech Szczurek Autorzy pytań:
Janina Wasylka, Natalia Gromow, Krystyna Przyborowska, Bożena Katarzyna Zglińska, Cezary Staniszewski, Arkadiusz Sobieraj, KMDR Dariusz Sapiejka, Marek Łucyk, Marek Gutteter, Janusz Różalski, Piotr Mak, Lech Żurek, Tomasz Bobryk, Dariusz Nowaczek, Jarosław Kłodziński
Sen o Gdyni W piękne i ciepłe popołudnie sierpniowe zbliża się do Gdyni ss. „Gdańsk”. Fala, pozostała od wczorajszego wiatru wschodniego, miarowo kołysze statek. W powietrzu– zupełna cisza. Zdaleka zarysowuje się sylwetka wzgórz, odbijająca się na nieruchomej tafli wód. Na redzie przed Gdynią już widoczne są statki. Pasażer odpoczywający na leżaku, wpada stopniowo w stan błogiego bezruchu, zaczyna marzyć, zamyka oczy – i zasypia. I śni mu się sen o Gdyni. * * * Jedziemy z Warszawy, Kurjer, najszybszy pociąg w Polsce, złożony z wagonów pulmanowskich, przywozi nas w ciągu pięciu godzin do Gdyni. Zbliżając się do Gdyni, omijając terytorium Wolnego Miasta Gdańska, pociąg przechodzi przez
* Juljan Rummel, Sen o Gdyni, Gdynia 1934, cz.1. Gdyński Związek Propagandy Turystycznej Wykonano w Pomorskiej Drukarni Rolniczej S.A. w Toruniu.
IKS W KUCHNI
Jajka faszerowane tuńczykiem Przygotowanie jajek faszerowanych tuńczykiem nie jest czasochłonne, a efekt jest przepyszny! Jajka faszerujemy pastą z żółtek, tuńczyka w sosie własnym, natki pietruszki, chrzanu i majonezem. Jajka z tuńczykiem nadają się zarówno jako przekąska, jak i jako część Wielkanocnego Śniadania.
Fot. moja-enklawa
Na wiosnę pomyśl o własnym zdrowiu. Jedź do sanatorium
przyszłych wrażeń z wielkomiejskiego bruku gdyńskiego, wcielona zostanie w rzeczywistości przyszłej stolicy nadmorskiej a wówczas ten ciekawy felieton, który był, drukowany w „Gazecie Morskiej”, przechowany będzie napewno w Muzeum Morskiem w Gdyni, jako dokument będący nie tylko wspominkiem historycznym, ale i świadectwem serca i przywiązania do Gdyni jej pierwszych budowniczych.
schludne przedmieścia willowe, ze starannie pielęgnowanemi ogródkami. Mignął już piękny dom TBO, którego staraniem powstały te wspaniałe przedmieścia, dokąd od wczesnej wiosny do późnej jesieni przyjeżdżają ludzie z całej Polski, gdyż te dzielnice są o wiele zdrowsze i przyjemniejsze niż wiele innych letnisk w Polsce, a mają tę ogromną dogodność, że są już przy dużem i pięknem mieście o ożywionym ruchu międzynarodowym. W niedzielę, zwyczajem bałtyckim, na każdym domu powiewa biało - czerwona flaga polska. Na domach marynarzy powiewa bandera – handlowa lub wojenna. Flagi te na tle zieleni i błękitu nieba ogromnie ożywiają widok. Nieco na uboczu leży obszerny i wspaniały gmach Instytutu Leczniczego z wielkiemi sanatorjami. Przepiękna okolica, lasy sosnowe, znakomite warunki naświetlania, a przytem zdrowy powiew orzeźwiającego powietrza morskiego czynią ten, leżący w zasłoniętej od wiatrów, uroczej dolince, ośrodek leczniczy jednym z najbardziej popularnych w Polsce i dobrze znanych zagranicą. Pociąg wtacza się na dworzec. Na wielkim, współczesnym dworcu, położonym w okolicach dawnego Komisarjatu Rządu, przy ulicy Świętojańskiej, panuje ogromny ruch.
i przekrój na połówki. WyjPrzygotowanie: Rozdrobnij tuńczyka. Ugoto- mij ostrożnie żółtka i utrzyj wane na twardo jajka obierz je z majonezem, tuńczykiem
wypełnij masą, nadając kształt całych jajek. Ułóż na półmisku i ozdób rzodkiewkami. Dodatkowo do dekoracji możesz wykorzystać drobne listki natki. Smacznego!
Składniki: - 1 łyżka majonezu - 1 puszka tuńczyka w sosie własnym - 4 jajka - 6 sztuk rzodkiewek - 1 łyżeczka tartego chrzanu - 1 łyżka pietruszki natki i chrzanem. Dodaj posiekaną - sól i pieprz natkę pietruszki oraz pokrojoDorota Kitowska ną rzodkiewkę. Połówki białek
Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 2 różne zawody w jednym miejscu: budowlaniec, krawiec, fryzjer, handlowiec, kucharz, cukiernik, stolarz, tapicer, mechanik, jubiler oraz Jarosław Kłodziński zapraszają osoby pełnoletnie na
powiatową olimpiadę wiedzy o kulturze fizycznej 6 kwietnia 2018 godz. 10.00
w CKZiU nr 2, Gdynia, ul. Płk. Dąbka 207
regulamin uczestnictwa na: klodzinski.info.pl