Echo Rzeszowa

Page 7

ECHO RZE­SZO­WA

Echa kulturalne

sierpniowe galerie

wystawy

W rzeszowskim BWA w sierpniu można było zobaczyć kilka wystaw. Pod hasłem „Malarstwo, Grafika, Rzeźba Artystów Rzeszowa i Podkarpacia - WILNO 2011” swą twórczość prezentowało 27 plastyków z Podkarpacia. Wcześniej prezentowana była w galerii „Arka” w Wilnie. Można było podziwiać m.in. prace Brzuzana, Inglota, Jakimy-Zerek, Kuchniaka, Rułki i Wójtowicza. Druga ekspozycja, zatytułowana „Postawy 2011” to przeglądowa w ystawa twórczości artystów plastyków zrzeszonych w Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików okręgu rzeszowskiego. Jest prezentowana co dwa lata i pokazuje dorobek artystyczny członków zrzeszonych w tym związku. Maciej Majewski, komisarz wystawy, zaprosił do niej m.in. Helenę Majewską, Janinę Ożóg-Czarnowską, Renatę Niemirską-Pisarek, Zuzannę Kud, Krzysztofę Lachtarę, a także kilku młodych twórców. Można też było w „Galerii Małej” podziwiać grafiki Joanny Boćkowskiej-Cisek. Autorka niedawno uzyskała dyplom na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego u Tadeusza Nuckowskiego. Cieszy, że szef BWA, znakomity malarz Ryszard Dudek, daje szansę młodym Wojewódzki Dom Kultury przygotował wystawę prac twórców z Głogowa Małopolskiego. Tamtejszych amatorów łączy to, że ich pasja jest świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. Ich twórczość, która zawisła gdzieś między dawną sztuką ludową a nowoczesnym warsztatowym malarstwem rodzi mieszane uczucia.

Mieści się ona gdzieś między Kantorem a mydełkiem FA. Ta wystawa na pewno znalazła amatorów. I to cieszy. W Ga lerii Miejsk iej w ystawa malarstwa Jakuba Atamana, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Uprawia on malarstwo sztalugowe, a w swojej twórczości nawiązuje do emoty wnego nurtu malarstwa abstrakcyjnego, wyrastającego z malarstwa materii. Oprócz tradycyjnych materiałów malarskich pełnoprawnie stosuje inne tworzywa o bogatej fakturze jako substytut farby. Dzięki takim zabiegom osiąga efekt trójwymiarowej głębi, a wykorzystując szeroką gamę szarości, brązów i przetrawionych bieli muśniętych odrobiną błękitu lub różu, wprowadza nastrój otwartej przestrzeni zmierzchu. Zbigniew Grzyś

NASZA GALERIA ZASŁUŻONYCH

Maria Kleczkowska-Kuźmiak 1910 – 1995

Z domu Zapytowska, urodziła się we Lwowie. Tam ukończyła Prywatne Seminarium Nauczycielskie w 1929 r. Pracowała w szkołach powszechnych w Stominie (wileńskie) i we Lwowie. Od 1946 r. w Chmielniku Rzeszowskim i w Rzeszowie, najpierw w II LO jako zastępca dyrektora, zaś w latach 19521972 była dyrektorem III LO. Rozbudowała i zmodernizowała budynek i wyposażenie sal lekcyjnych, dobrała zespół nauczycielski o wysokich kwalifikacjach, dzięki czemu szkoła osiągnęła wysoki poziom nauczania i wychowania i stała się godnym partnerem dwóch najstarszych liceów. Zaocznie ukończyła polonistykę w krakowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Otrzymała medal Zasłużony Nauczyciel PRL.

piotr kida 1940 – 2009

Urodził się w Górnie. Był artystą rzeźbiarzem, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, wydział rzeźby. Z Rzeszowem związał się w 1977 r., gdy przeniesiono tu z Sędziszowa Młp. Liceum Technik Plastycznych, w którym był nauczycielem. W swoim dorobku artystycznym miał 30 indywidualnych wystaw, jego prace znajdują się w muzeach oraz zbiorach prywatnych w kraju i za granicą. W Rzeszowie jego sztandarowymi dziełami są pomniki Juliusza Słowackiego w parku Miejskim oraz Tadeusza Kościuszki na Rynku. Ten ostatni został odtworzony przez niego w miejsce zniszczonego przez okupanta hitlerowskiego. Był autorem wielu pamiątkowych tablic, płaskorzeźb polichromowanych oraz prac malarskich, w tym 59 olejnych portretów Jana Pawła II. W 2007 r. otrzymał nagrodę Miasta Rzeszowa za całokształt twórczości artystycznej i działalności pedagogicznej.

Nr 9 (189) rok XVI wrzesień 2011 r.

7

stadion na rynku

I to nie byle jaki, bo europejski, wypełniony po brzegi artystami oraz widzami, którzy z ich sztuki czerpią przyjemność i energię do życia. 12 sierpnia na gigantycznej scenie, która przerosła swym ogromem ratusz, mieliśmy przed oczyma scenograficzny obraz stadionu właśnie, jakby położonego na jednym boku, a pośrodku, gdzie jest płyta boiska na wielkim ekranie pojawiały się obrazy skorelowane z tym, co działo się na scenie. Nie Białystok, nie Lublin, ani Poznań nawet, które to miasta pretendowały do miejsca zorganizowania gigantycznej imprezy kulturalnej, skojarzonej z przyszłorocznymi zmaganiami piłkarzy Euro 2012, ale Rzeszów właśnie został wybrany na miejsce prezentacji artystycznych polsko-ukraińskich, ale nie tylko, bo i Białoruś była reprezentowana i rewelacyjny angielski zespół Morcheeba wszakże jako gość specjalny pierwszego dnia na koncercie „Gramy razem”. I to sam minister kultury Bogdan Zdrojewski zasugerował, aby nasz rynek był sercem tej imprezy, bo widział jak to miejsce niejednokrotnie już sprawdzało się w tej roli – o czym poinformował z satysfakcją prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. I trochę na przekór nazwie – Europejski Stadion Kultury ulokowany został w rynkowej, a nie sportowej scenerii naszego miasta. Protektorem honorowym ESK był prezydent RP Bronisław Komorowski. Wielki splendor, wielkie możliwości rozsławienia Rzeszowa w świecie i wielkie zadanie organizacyjne, wypełnione należycie, jeśli spojrzeć całościowo. Bo podczas tych różnorakich ponad 100 propozycji ukazana została bliskość i związki kultury dwu sąsiadujących narodów – polskiego i ukraińskiego (koncerty wielkich gwiazd, inscenizacje teatralne, wystawy plastyczne i fotograficzne, projekcje filmów, warsztaty artystyczne, debaty i inne działania kulturalne w przestrzeni miejskiej). Oczywiście, dominowała muzyka i to od samej inauguracji ESK, gdy zabrzmiała w prawykonaniu kantata Krzesimira Dębskiego i ukraińskiego kompozytora Romana Drozda specjalnie na ten festiwal zamówiona, a dyrygował sam K. Dębski. Wystąpiła przy tym Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej z Rzeszowa, Orkiestra Jupiter i Chór Leopolis ze Lwowa, Chór Warszawskiej Opery Kameralnej oraz chóry dziecięce z programu „Śpiewająca Polska”. A oprócz tego ze sceny zabrzmiały przeboje

polskich i ukraińskich artystów, bo wystąpiły m.in.: Wilki, Maciej Maleńczuk, Patrycja Markowska, Grupa Pujal, Haydamaky, Lama, Tartak oraz gość wspomniany, specjalny – zespół Morcheeba. Kto nie zmieścił się w przestrzeni rynku, mógł widzieć artystów na telebimach pod wieżą farną i na placu Cichociemnych. I tamże, zwłaszcza w przestrzeni ulicy 3 Maja ustawiły się tłumy widzów, które po niedługim czasie od rozpoczęcia koncertu ruszyły ławą do zapełnionego już rynku, bo okazało się, że przy tym ogromnym przedsięwzięciu artystycznym ktoś zapomniał o drobiazgu – zabrakło głosu. Ludzie stali przez chwilę i patrzyli jak w niemym kinie na obrazy telebimu, a potem ruszyli. Na koncercie muzycznym bez głosu, to jak na meczu piłkarskim bez piłki. Podobnie na nocny koncert pt. NoBorder Music w obiektach starej parowozowni (zrewitalizowanych doraźnie do potrzeb sceny) nie każdy doszedł, zwłaszcza leciwsi widzowie, bo dojście miejscami nieoświetlone i wyboiste odstręczało od przeżyć duchowych. Ale w niedzielę na Jazz Etno Fusion i Silent Disco przed BWA przy ul. Sobieskiego, gdzie urządzono Klub Festiwalowy, dotrzeć było łatwo i przyznam, że gdy już zamknięto ESK brakuje teraz trochę tego ogromnego klubu letniego z synagogami, czyli obecnym Domem Sztuki i Archiwum Państwowym. To tamże były owe koncerty, ale i popisy zdolności plastycznych dzieci. A galerie BWA i cały obiekt artystom służący na przestrzał otwarty łączył wspomnianą scenę z tą zabawową na parkingu od strony ulicy Sobieskiego, gdzie bawiły się dzieci na zjeżdżalniach itp. W dziesiątkach miejsc Rzeszowa trwał ten europejski festiwal i tysiące osób z Rzeszowa i regionu, ale i innych miejsc Polski, przez trzy dni miały artystyczną ucztę. Z finałem na wielkiej scenie plenerowej, w którą zamienił się parking na Podpromiu przed halą sportową im. Jana Strzelczyka. To tamże aktorzy lwowskiego Teatru Woskriesinnia w urzekającym widowisku pt. „Gloria” wypełnionym symbolami, alegoriami i muzyką, która ilustrowała owe obrazy pantomimiczne, gdzie dominowały elementy ognia, przekazali niczym w ludowej opowieści wizje i przesłania ludzkości, gdzie i poznanie, i miłość, i ślub, i zagrożenia apokaliptyczne docierały w sposób szczególny w przekazie tych artystów, niczym mitycznych

herosów. Bo i wizualnie ogromnych na owych szczudłach, które były nieodłącznym elementem postaci widowiska „Gloria”. I gdy strzeliły w niebo iskry z dziesiątków miejsc tej ogromnej sceny, to jakby na przedłużeniu tego finału teatru ulicznego zaczęły się tuż zaraz pojawiać na niebie świetlne znaki, które w postaci lampionowych balonów puszczali zgromadzeni widzowie. Każdy podpalał swój lampion i po chwili papierowy balon wypełniony gorącym powietrzem wzbijał się w górę. Ciekawy też był inny pomysł teatralny, widowisko kameralne dla trzech, czterech widzów góra, powtarzane wielokrotnie w Podziemnej Trasie Turystycznej, którego przesłaniem miała być audiencja u nieokreślonego z nazwy ambasadora, co nomen omen w tej scenerii wykorzystującej meandry turystycznych podziemi miało też konkretne odniesienie, bo jedna ze scen działa się prawie wręcz w hotelu Ambasadorskim. Dobry pomysł poznańskiego Teatru Republika Usta Usta, który niekoniecznie wg tego scenariusza można by realizować przez rok cały w tym właśnie miejscu dla urozmaicenia wędrówki po prawie surowych i gołych piwnicach. Wielka chwała za artystyczną ucztę i pokłon w stronę tych, którzy Europejski Stadion Kultury do Rzeszowa zaprosili, racząc dziesiątki tysięcy uczestników tych wydarzeń. Jest szansa, a nawet zapowiedź wręcz, że za rok, gdy na stadionach w Polsce i na Ukrainie zmagać się będą piłkarze o najwyższe europejskie trofeum turnieju, znowu w Rzeszowie zagości ów kulturalny stadion. I mógłby pojawiać się tak już co roku, o co należy apelować do ministra kultury. Chociaż niekoniecznie ze stadionem w nazwie, bo przecież również dobrze mógłby to być europejski festiwal artystyczny. Dlaczego nie podoba się panu nazwa stadion kultury, zapytała pani dyrektor Katarzyna Olesiak, która w naszym mieście ma pod swą pieczą kulturę, na moją sugestię wyrażoną podczas konferencji prasowej. Można odpowiedzieć bardzo krótko: bo atmosfera i klimat wydarzeń sportowych na stadionach, czyli kultura stadionów, ma z przeżywaniem i wrażeniami estetycznymi widzów podczas wydarzeń artystycznych tyle wspólnego, co galerie handlowe z galerią sztuki właśnie. Ryszard Zatorski


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.