Magazyn Adwokat 01 / 01 / 2018

Page 1

MAGAZYN

NACZELNEJ RADY ADWOKACKIEJ 1 (1) 2018

egzemplarz bezpłatny

Jestem Google,

mecenas Google!

ODPOWIEDZIALNOŚĆ SOLIDARNA DŁUŻNIKÓW Nierzadko bywa tak, że dłużnicy solidarni – na przykład współwłaściciele nieruchomości – są zaskoczeni, że wierzyciel żąda od nich zapłaty. Trzeba zatem wyjaśnić, na czym to polega, w jakich sytuacjach występuje oraz jakie mogą być konsekwencje stosowania odpowiedzialności (...) | str. 8

TEN OKROPNY MOBBING Z kodeksu pracy wynika, że mobbing to działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie (...) | str. 12

| str. 6

WŁADZA RODZICIELSKA, KONTAKTY, ALIMENTY Często, gdy jedno z rodziców nie dba o dziecko, zwykle po rozpadzie związku, podczas separacji, po rozwodzie; w przypadkach rażących zaniedbań ze strony rodzica lub obojga rodziców, pojawia się myśl: „pozbawię go (ją) prawa do opieki”. Polskie prawo rodzinne (...) | str. 16

PRAWO AGATY W LEŚNEJ GÓRZE? Żyjemy w epoce seriali. Ich najbardziej zagorzali fani czekają zapewne na dzień, gdy na szklanym ekranie w jednej audycji ujrzą pojedynek dzielnej pani Przybysz z Prawa Agaty z mecenas Leną Barską, za stołem sędziowskim pojawi się sędzia Anna Maria Wesołowska. Świadków na salę doprowadzą policjanci z W11 (...) | str. 20


www.e-magazynadwokat.pl

Bądź na bieżąco, polub nasz profil na

w w w.fac e bo o k. co m/ Magazyn-Adwok at

Znajdziesz nas także na: www.twitter.com/MagazynAdwokat oraz www.linkedin.com/company/magazyn-adwokat


OD REDAKCJI / SPIS TREŚCI

Adwokat dziś. Kim jest? Czy jeszcze kojarzy się z dębowym biurkiem obitym zielonym suknem i ozdobionym zieloną lampą, znaną z filmów? Czy może – oby nie tylko – kojarzy się z obrońcą w procesach karnych. Otóż zawód adwokata jest wielowarstwowy i niezwykle ciekawy. Od nas dowiecie się tego, co robi adwokat. Adwokat edukuje. Nie jest nauczycielem w szkole, ale coraz częściej adwokaci organizują spotkania w szkołach podstawowych i średnich. Młodzi ludzie mogą spytać o to, jak rozwiązać problem, ale i mają szansę rozwiązać zagadkę prawną, podczas warsztatów, gdzie przy podpowiedzi adwokatów, wnioski wyciągają się niemal same. Adwokat mediuje. To ta część naszej pracy, o której mało kto wie. Mediacyjne czy ugodowe kończenie sporów nie jest jeszcze powszechne. Problem w tym, że nie zawsze koszty sądowe i emocjonalne prowadzonych sporów się bilansują, a niestety czasami przewyższają samą wygraną. A jak wiadomo wyrok sądu zwykle powoduje, że tylko połowa biorących w grze udział jest zadowolona. Adwokaci coraz częściej są zawodowymi mediatorami, działającymi w ramach centrów mediacyjnych przy sądach. Adwokat doradza. Ta część naszej pracy jest dość powszechna. Często najbardziej trywialne sprawy potrafią się skomplikować. Czasami trzeba też przewidzieć, co może się wydarzyć, jeśli w odpowiednim czasie nie podejmiemy określonych decyzji. Adwokat komentuje i obserwuje. Często to co nowe. nie jest do końca jasne, albo nie zawsze wiadomo, po co jest, bądź gorzej – zginie gdzieś w gąszczu informacji. Adwokaci są też od tego, aby te nowości przybliżać. A dla dzieci: Poprawne dzieciaki – komiks dla najmłodszych i nie tylko. Bardzo trudne tematy można wyjaśnić w sposób zrozumiały. Uczymy więc poprawne dzieciaki tego co ważne i dla nich. Teraz i w przyszłości. A zatem… zajrzyj do adwokata. adw. Jarosław Szczepaniak redaktor naczelny JJ

nr 1 (1) 2018

edukator

4

Symulowana rozprawa a edukacja prawnicza

profilaktyk

6 8

Jestem Google, mecenas Google! Odpowiedzialność solidarna dłużników

obrońca

Podpis za inną osobę – co może grozić za taką przysługę? Ten okropny mobbing Stalking – czym jest i jak się przed nim bronić?

mediator doradca

Władza rodzicielska, kontakty, alimenty Logotyp – zwykły obrazek czy chronione prawo twórcy?

komentator ©© WWW.SHUTTERSTOCK.COM / LJUPCO SMOKOVSKI

obserwator

16 18

20

Prawo Agaty w Leśnej Górze?

20

11 12 13

14

Mediacja – ugoda czy wyrok w ramce?

11

Obserwator – subiektywny przegląd zmian w prawie

22

Wydawca: Naczelna Rada Adwokacka | Redakcja magazynu „ADWOKAT” | Kontakt z redakcją: 90-413 Łódź, ul. Piotrkowska 63, e-mail: redakcja@e-magazynadwokat.pl • www.e-magazynadwokat.pl | Kolegium redakcyjne: Jarosław Szczepaniak – redaktor naczelny, Magdalena Bartenbach-Byczko, Katarzyna Effort-Szczepaniak, Anisa Gnacikowska, Mikołaj Pietrzak, Sylwester Redeł, Magdalena Strzelecka-Miziołek, Krzysztof Waloszczyk – art director | egz. bezpłatny | Korekta: Jacek Kamiński | Projekt, skład, opracowanie graficzne: www.studiowdeche.pl • studio@studiowdeche.pl | Nakład: 170 000 egz. | Projekt okładki: Krzysztof Waloszczyk | fotografia użyta do projektu okładki: © www.shutterstock.com / Natalia80 07/15042018

ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 3


SYMULOWANA ROZPRAWA

©© WWW.SHUTTERSTOCK.COM / ZOLNIEREK

EDUKATOR

A EDUKACJA PRAWNICZA ADWOKAT EDUKATOREM? OCZYWIŚCIE! CIESZĘ SIĘ, ŻE MOGĘ W PIERWSZYM NUMERZE MAGAZYNU ADWOKAT PODZIELIĆ SIĘ REFLEKSJAMI NA TEMAT KULTURY PRAWNEJ POLAKÓW, A TYM SAMYM UZASADNIĆ, DLACZEGO TAKIE PUBLIKACJE MAJĄ SENS. „Edukator” to ostatnio modne słowo, którego używamy na określenie osób „douczających”, „uzupełniających” wiedzę innych. Naturalnym edukatorem jest każdy rodzic wobec własnych dzieci. W świecie zdrowia i medycyny coraz częściej można spotkać kierunki kształcące „edukatorów zdrowia”. Są edukatorzy przyrodniczy i edukatorzy marketingu. Pracę każdego z nich można porównać do działań nauczyciela, którego zadaniem jest przeszkolić, nauczyć radzenia sobie z problemem. Efektem dokształcania powinno być nabranie pewności siebie przez ucznia i wywołanie u niego poczucia bezpieczeństwa przy rozwiązywaniu problemu.

4 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

Kilkanaście lat pracy zawodowej skłania mnie do twierdzenia, że z każdym rokiem świadomość prawna naszego społeczeństwa rośnie, choć nadal nie jest zadowalająca. Wielu zbędnych kosztów, zbędnych procesów można by uniknąć, gdyby odpowiednio wcześniej klient zgłosił się do adwokata po poradę lub też w szkole bądź w drodze akcji edukacyjnych spotkał się z prawnymi problemami. Edukacja prawnicza to rodzaj profilaktyki, którą my, adwokaci, prowadzimy od wielu lat i w różnych formach. Czasem są to specjalne lekcje w szkołach, czasem organizowane wydarzenia dostępne dla wszystkich. Niech nasz magazyn będzie informatorem i przewodnikiem, niech będzie medium, za pomocą którego rzeczywistość prawna będzie dostępna i strawna.

Jak edukować?

Otóż jak najprościej, gdyż nasze spostrzeżenia mają być przekazem skierowanym nie do prawników, adwokatów, sędziów czy prokuratorów, lecz do osób, które często nie rozumieją zawiłości prawnych. Ma to być sposób jasny, łatwy i zrozumiały. Wskazać sposób działania przez określenie celów, jakie ma osiągnąć, jest prosto, trudniej to zrealizować. Benjamin Franklin mawiał: Powiedz mi, to zapomnę. Naucz mnie, to może zapamiętam. Zaangażuj mnie, to się nauczę. Myślę, że tak właśnie jest z edukacją. Niepowtarzana, niekontynuowana, a przede wszystkim niepraktykowana, zatraca sens. Jedną z lepszych form edukacji jest z pewnością symulacja rozpraw sądowych. Można postawić pytanie, dlaczego w warunkach


EDUKATOR

court show Symulacja rozprawy sądowej (court show) – to inaczej inscenizacja rozprawy sądowej. Bywa paradokumentem, gdzie w role stron i uczestników procesu wcielają się prawnicy (adwokaci, prokuratorzy, sędziowie).

symulacji szkolą się kierowcy, operatorzy maszyn, piloci, a nie miałyby się szkolić osoby, które mogą znaleźć się w sytuacji uczestnika postępowania sądowego? Chodzi o symulowanie czegoś, co np. jest niedostępne dla dzieci i młodzieży, gdyż z racji wieku nie mogą być obecni na realnej sali rozpraw. Oczywiście należy odróżnić symulację, w której uczestnicy inscenizacji uczą się sami swoich ról (konkursy krasomówcze, konkursy moot court itd.), od inscenizacji odgrywanej przez profesjonalistów w oparciu o elementy paradokumentalne, której celem jest edukacja publiczności (symulacje rozpraw sądowych). Symulacja, czy też, jak mówią inni, inscenizacja rozprawy sądowej, to jedna z uniwersalnych form edukacyjnych – pozwala na naukę zarówno przez uczestników rozprawy, jak i przez publiczność. Pozwala edukować dorosłych i dzieci. Pozwala edukować prawników i osoby niemające z prawem nic wspólnego. Prawnikom (uczestnikom teatru sądowego) utrwali wiedzę, utrwali praktykę. Innym przybliży prawo. W zasadzie każdy może, w zależności od rodzaju i charakteru symulacji, znaleźć w niej coś dla siebie. Dla dzieci można przeprowadzić symulację rozprawy, której przedmiot pokaże, jak złe, jak niewłaściwe są zachowania związane z przemocą w szkole i do czego prowadzą. Dla osób, które będą musiały kiedyś udać

Wiedzę o prawie, sądach i uczestnikach postępowań popularyzuje się m.in. za pomocą powszechnie znanych telewizyjnych seriali paradokumentalnych, a ich popularność sprawiła, że prawie każda stacja telewizyjna próbuje obecnie emitować taki program. Nie negując walorów poznawczych tych produkcji, należy jednak z całą stanowczością stwierdzić, że nie mogą one konkurować z symulacjami rozpraw sądowych prowadzonych w ich środowisku naturalnym, jakim jest sąd, a uczestnikami autentyczni sędziwie, adwokaci czy prokuratorzy. Obserwacja tych produkcji prowadzi do wniosku, że czasem przekaz rozmija się z sądową rzeczywistoscią lub jest wyidealizowany. Symulacje rozpraw sądowych, jako formy edukacji prawniczej, często podejmowane są jako procesy edukacyjne dla uczniów i młodzieży. Forma „court show” staje się także oprawą czy też przedmiotem licznych konkursów prawniczych. W szkoleniu aplikantów adwokackich odgrywa niebagatelną rolę, gdyż w trakcie szkolenia każdy aplikant adwokacki ma obowiązek wziąć udział w konkursie izbowym przynajmniej raz podczas aplikacji. Najbardziej znaną i przeprowadzaną z największym rozmachem inscenizacją rozprawy sądowej jest konkurs Philip C. Jessup International Law Moot Court Competition, często nazywany w skrócie Jessup. To największy i najbardziej prestiżowy

na świecie konkurs prawniczy tego typu. Co roku w konkursie biorą udział przedstawiciele około 700 wydziałów prawa z 90 krajów. Rundy krajowe w Polsce organizowane są od 2002 r., a w 2016 odbywały się w Sądzie Najwyższym. Finał konkursu Jessup sędziują aktualni bądź byli sędziowie MTS. Inną popularną w Polsce formą inscenizacji rozpraw sądowych, przybierającą formę konkursu, jest Central-Eastern European Round of Human Rights Moot Court Competition – symulacja postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Ten międzynarodowy konkurs odbywał się w 2017 r. w siedzibie Naczelnej Rady Adwokackiej, która udostępniła swoje sale konferencyjne na przeprowadzenie pierwszych rund eliminacyjnych. NRA od lat jest partnerem naukowym Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Poland, a w edycji tego konkursu również fundatorem nagród. Zaplecze konferencyjne NRA pozwoliło na jednoczesne obejrzenie kilku „pojedynków sądowych” w jednym obiekcie. To konkurs organizowany przez ELSA we współpracy z Radą Europy, a symulacje dotyczą naruszeń Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Poza tym istnieje wiele lokalnych inicjatyw, które nie przybierają form konkursów, lecz są formą edukacyjnego oddziaływania przez uczestnictwo w takiej symulacji.

się do sądu i złożyć zeznania w charakterze świadka, taka sądowa inscenizacja pokaże po prostu, jak się zachować w sądzie. Inscenizacja dotycząca błędu w sztuce lekarskiej będzie dla lekarza przestrogą przed popadaniem w rutynę. Dla pokrzywdzonego pacjenta wskazówką, że nie jest bezbronny, że ma swoje prawa. Wreszcie dla kogoś, kto będzie postawiony w stan oskarżenia, proces symulowany pokaże, jak dużą rolę pełni w procesie adwokat, jak wielką wartością jest przy tym niezależność adwokata w zderzeniu z sądem, jego odwaga w walce o klienta. Powszechnie uważa się, że prawo jest nudne, że to „artykuły” i „paragrafy”. Wcale tak nie musi być, o czym przekonują się uczestnicy organizowanych bądź współorganizowanych przez adwokatów akcji symulowanych rozpraw. Akcje te podejmowane są przez Okręgowe Rady Adwokackie w całej Polsce. Przedstawię w kilku zdaniach akcję, w którą włączyli się łódzcy adwokaci, a której organizatorami było środowisko sędziowskie. Zorganizowano symulowane rozprawy z udziałem dzieci i młodzieży szkolnej. Akcja ta ma charakter stały, są to działania cykliczne, kilka razy w miesiącu. Łódzkie symulacje obejmują przede wszystkim sprawy karne i sprawy z udziałem nieletnich, koncentrując się na zagadnieniach najbardziej dotykających młodzież (np. narkomanii, przemocy w szkole,

przemocy w internecie, kradzieżach czy wymuszeniach). W rozprawach tych występują zawodowi sędziowie, adwokaci i prokuratorzy. W role sprawców i pokrzywdzonych często wcielają się sekretarze sądowi lub kuratorzy. W takich inscenizacjach w sposób naturalny dla rzeczywistego procesu zadawane są pytania oraz wygłaszane mowy końcowe przez oskarżyciela i obrońcę. Najciekawszym i kulminacyjnym momentem symulacji jest narada składu orzekającego, która odbywa się z udziałem młodzieży. Uczestnicy są zapoznawani z pojęciami prawnymi, których dotyczyła sprawa, winą, dowodami, zagrożeniem karnym oraz wymiarem kary. Strony postępowania, tak jak na prawdziwym procesie, czekają na ogłoszenie wyroku. „Teatr sądowy” kończy się ogłoszeniem wyroku, ale uczestnicy (adwokat, prokurator, sędziowie) pozostają nadal na sali i odpowiadają na pytania. Forma tych inscenizacji bardzo przypadła do gustu łodzianom, tym bardziej, że tematyka tych symulacji jest bardzo różna: kradzież smartfona, umieszczenie obraźliwych treści na portalu społecznościowym, uporczywe nękanie SMS-ami, wypadek drogowy, problem dopalaczy. Była też rozprawa tłumaczona na język migowy, a także dotycząca nieletnich. Tematów symulacji jest mnóstwo, więc ciąg dalszy nastąpi. Zajrzyj do Adwokata. JJ

dr adw. Sylwester Redeł ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 5


PROFILAKTYK

Jestem Google,

mecenas Google! ODKĄD DOSTĘP DO INTERNETU JEST POWSZECHNY, A WIKIPEDIA WYJAŚNIA WSZYSTKIE WĄTPLIWOŚCI ŚWIATA, POPULARNYM REMEDIUM NA KŁOPOTY RODZINNE, ZDROWOTNE, ŻYCIOWE STAŁ SIĘ NIEJAKI PAN GOOGLE. PAN GOOGLE MOŻE BYĆ LEKARZEM, ADWOKATEM, PSYCHOLOGIEM, WSKAZAĆ NAJLEPSZĄ RESTAURACJĘ W OKOLICY I NAJKRÓTSZĄ DO NIEJ DROGĘ.

6 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018


PROFILAKTYK

Dr

Google jest bardzo starannie wykształcony. Posiadł nie tylko wiedzę akademicką, ale także praktyczną i chętnie dzieli się doświadczeniami ludzi, z którymi miał do czynienia. Doktor Google po lakonicznym opisie dolegliwości wskaże jednostkę chorobową i metody jej leczenia – medyczne, zwyczajowe, homeopatyczne i życzeniowe. Szczegółowo wyjaśni, jak leczyć wirusy skórką z cytryny i czerstwym chlebem oraz co zażywać na porost włosów. Podobnie rzecz ma się z mecenasem Google. Mamy problem – piszemy do mecenasa. I po chwili pojawia nam się szereg informacji i propozycji rozwiązań. To nic, że większość z nich wzajemnie się wyklucza lub jest wewnętrznie sprzecznych, nieaktualnych lub w ogóle nieistniejących. Ważne, że wklepaliśmy pytanie i mamy odpowiedź. Aha, co istotne – mecenas Google stoi frontem do klienta – klient sam wybiera sobie rozwiązanie, które najbardziej mu się podoba – czyste wishful thinking. Niestety, albo może na szczęście, zarówno doktor jak i mecenas nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje porady.

Dlaczego nie należy wierzyć mecenasowi Google?

Po pierwsze dlatego, że czytając internetowe porady, najczęściej nie mamy pewności, kto za nimi stoi. Czy jest to osoba mająca odpowiednią wiedzę, wykształcenie, czy ma doświadczenie praktyczne? Czy po prostu pisze sobie porady na podstawie swoich, niemiarodajnych opinii. Po drugie, bez względu na to, jak krytycznie to ocenimy, z lektury samych przepisów niewiele wynika. Aby udzielić kompetentnej porady prawnej, zasugerować skuteczne postępowanie czy rozwiązanie, należy poza znajomością przepisów, mieć wiedzę z zakresu orzecznictwa sądowego, praktyki postępowania, a przede wszystkim należy wiedzieć, jak do danego stanu faktycznego (czyli sytuacji, w jakiej znalazła się potrzebująca osoba) dopasować przepisy. W polskim systemie prawnym nie obowiązuje tak jak w np. w Stanach Zjednoczonych system prawa precedensowego. Podczas rozprawy strona nie wstaje i nie obwieszcza,

że powołuje się na sprawę Kowalski przeciwko miastu Pabianice z 1965 r. Nie znaczy to jednak, że orzeczenia sądowe, w szczególności zaś wyroki Sądu Najwyższego, nie mają znaczenia. Orzeczenia wiążą tzw. siłą autorytetu, to znaczy, że jeśli sąd wyższej instancji (okręgowy, apelacyjny a w szczególności Sąd Najwyższy), wydał wyrok, w którym przesądził znaczenie danego wyrażenia, to sąd niższej instancji powinien to wyrażenie tak właśnie rozumieć i w taki właśnie sposób stosować. Przykładem może być określenie „dobra wiara”, które znaleźć można np. w przepisach dotyczących instytucji zasiedzenia nieruchomości. Z samej lektury przepisu – „posiadacz nieruchomości w dobrej wierze” – nie wynika w żaden sposób, czym ta dobra wiara jest. Jednocześnie od tego, czy wiara jest dobra czy zła, zależy okres, po jakim można nabyć w drodze zasiedzenia własność nieruchomości, co wiąże się z doniosłym skutkiem dla tego, kto tę własność nabędzie albo utraci. W takiej sytuacji przydaje się znajomość aktualnego orzecznictwa sądowego. W nim bowiem znajduje się wiele przykładów na to, kiedy daną sytuację należy zakwalifikować jako „dobrą wiarę”, a kiedy nie. Znajomość orzecznictwa zaś wynika z doświadczenia i regularnego praktykowania oraz codziennego zaznajamiania się adwokatów ze zmianami zarówno w przepisach jak i w orzecznictwie. Mecenas Google w swoich zasobach ma oczywiście wszystko, ale czy potrafi powiązać to w logiczny sposób i skutecznie zastosować? Co się tyczy praktyki – to wydaje się oczywiste – lekarz, który spotkał w swoim gabinecie sto przypadków ospy wietrznej wie, że dzisiaj przyszedł pacjent z różyczką, a nie z ospą. Podobnie jest z adwokatami; wiedzą, kiedy i jaki wniosek dowodowy złożyć, gdzie szukać odpowiednich dokumentów i co w praktyce umożliwi najlepsze zaprezentowanie stanowiska klienta w sądzie. Tej wiedzy nie można nabyć tylko z książek i przepisów kodeksowych!

Czy wiedza z Internetu jest zła?

Oczywiście, że nie! Internet to niewyczerpana kopalnia informacji i wiedzy. W sieci znaleźć można różnego rodzaju źródła zawierające rzetelne informacje, opracowania, porady i jak najbardziej można z nich korzystać. Wielu adwokatów prowadzi blogi z wyczerpującymi poradami z danej dziedziny, chętnie odpowiada na pytania internautów. Na stronach kancelarii, różnych fundacji,

organizacji pozarządowych, czy innych stronach branżowych umieszczane są artykuły, opracowania, porady, a nierzadko nawet wzory pism czy umów. Z takich wiarygodnych źródeł można stosunkowo bezpiecznie korzystać. Zawsze trzeba być jednak uważnym, sprawdzać, kto informację opublikował, czy jest ona aktualna i przede wszystkim – czy nadaje się do zastosowania w naszej sprawie.

A Joli się udało!

Korzystając z porad mecenasa Google'a, z których skorzystała już Jola, nie możemy mieć pewności, że załatwimy sprawę z sukcesem. Po pierwsze – skąd wiadomo, że Joli faktycznie się udało? Po drugie, więcej niż pewne jest, że sytuacja Joli była nieco inna niż nasza. Nawet drobna różnica w stanie faktycznym (np. spóźnienie się ze złożeniem pisma o trzy dni) może pociągać za sobą powstanie zupełnie innej sytuacji niż u Joli. Dlatego warto weryfikować wiedzę nabytą u mecenasa Google'a. W obrocie prawnym nie jest tak, że jeden i ten sam trik zawsze zadziała. Sprawa każdego klienta jest inna, nawet jeżeli z pozoru wydaje się taka sama, jak sprawa Joli.

Zrobiłem tak, jak wygooglowałem

Nie udało się, mimo że postąpiłem tak, jak czytałem w Internecie. No cóż, mecenas Google nie stanął na wysokości zadania. Albo może i doradzał dobrze, ale nie zrozumieliśmy tego, co miał nam do przekazania i… sprawa jest już na takim etapie, że poradzić sobie z nią trudno. I to nawet mecenasowi w „realu”. Niestety obrót prawny to taka dziedzina, w której na wszystko trzeba zwracać uwagę. Na upływ terminów, na specyficzne, konkretne słownictwo, na to, jakie konsekwencje prawne pociągają za sobą nasze działania, nawet jeżeli sobie tego nie uświadamiamy. Wśród adwokatów krążą opowieści o sprawach, które zostały sromotnie przegrane, a nadawały się na spektakularny sukces, gdyby... osoba (klient) wcześniej przyszła po pomoc i dała sobie szansę na pozytywne zakończenie. Warto zatem zajrzeć do Adwokata lub do adwokata. Warto zapytać, upewnić się i mieć spokojną głowę i rzetelną wiedzę. Warto skonfrontować mecenasa Google'a z żywym adwokatem. JJ

adw. Katarzyna Effort-Szczepaniak ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 7


PROFILAKTYK

OD

PO-

WIEDZIALNOŚĆ SOLIDARNA DŁUŻNIKÓW 8 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018


PROFILAKTYK

ODPOWIEDZIALNOŚĆ SOLIDARNA DŁUŻNIKÓW NIERZADKO POWODUJE ZASKOCZENIE I POCZUCIE NIESPRAWIEDLIWOŚCI. DLACZEGO, BĘDĄC JEDNYM Z KILKU DŁUŻNIKÓW TRZEBA PŁACIĆ ZA WSZYSTKICH? DLACZEGO NALEŻNOŚĆ NIE DZIELI SIĘ NA TYLE CZĘŚCI, ILU JEST DŁUŻNIKÓW? KIEDY PRAWO PRZEWIDUJE TĘ DOKUCZLIWĄ DLA DŁUŻNIKA ALE KORZYSTNĄ DLA WIERZYCIELA SYTUACJĘ I JAKIE SĄ KONSEKWENCJE SOLIDARNOŚCI DŁUŻNIKÓW?

©© WWW.SHUTTERSTOCK.COM / STRELS

Odpowiedzialność solidarna kilku dłużników, czyli tak zwana solidarność bierna, polega na tym, że wierzyciel może wybrać, czy będzie dochodził spełnienia całości świadczenia (np. żądał zapłaty długu) od wszystkich dłużników razem, tylko od kilku czy też wyłącznie od jednego. Jeśli którykolwiek z dłużników spełni całe świadczenie, zwalnia to pozostałych dłużników z obowiązku zapłaty na rzecz wierzyciela. Do momentu spełnienia świadczenia w całości wszyscy dłużnicy są jednak zobowiązani do zapłaty brakującej części. Sens tego rozwiązania sprowadza się do ułatwienia wierzycielowi otrzymania realnej zapłaty od kilku podmiotów, które wspólnie zaciągnęły zobowiązanie. Wierzyciel może zatem skierować żądanie spełnienia całości świadczenia do wybranego

przez siebie dłużnika, np. tego, którego sytuacja majątkowa jest najlepsza. Nie oznacza to jednak, że w sytuacji spełnienia świadczenia tylko przez jednego lub kilku dłużników solidarnych, pozostali nie będą w ogóle dłużnikami. Co do zasady nadal będą zobowiązani, jednak już nie wobec wierzyciela, a wobec tego dłużnika (dłużników), którzy spełnili całe świadczenie i mogą wystąpić przeciwko pozostałym z tzw. roszczeniem regresowym.

Ustawy lub czynność prawna

Zobowiązanie jest solidarne, gdy wynika to wprost z ustawy lub czynności prawnej, czyli np. umowy. Kodeks cywilny przewiduje odpowiedzialność solidarną dłużników m.in. w przypadku odpowiedzialności spadkobierców za długi spadkowe do czasu działu spadku, odpowiedzialności 

Przykład:

Warto zapamiętać!

Wynajmujący mieszkanie trzem najemcom na podstawie umowy najmu, w której zastrzeżono ich odpowiedzialność solidarną, może dochodzić całości czynszu najmu i należnych opłat wedle swojego wyboru – od wszystkich trzech najemców lub tylko od dwóch lub od jednego. Fakt, że najemca uiścił wynajmującemu przypadającą na niego część zobowiązania, nie zwalnia go względem wynajmującego z obowiązku zapłaty całości czynszu w razie, gdy pozostali najemcy nie spełnią swojej części świadczenia. Po spełnieniu całości świadczenia na rzecz wynajmującego, najemca będzie mógł dochodzić zwrotu części czynszu od pozostałych najemców.

Odpowiedzialność solidarna najemców zależy od tego, czy w treści umowy najmu jest stosowne postanowienie. Wynajmujący powinni dopilnować, aby projekt umowy najmu zawierał postanowienie przewidujące odpowiedzialność solidarną najemców, gdyż ułatwi to ewentualne dochodzenie roszczeń. Z punktu widzenia najemcy zaś ważna jest świadomość, że w razie wynajmowania lokalu wraz z osobami, do których nie ma się zaufania, lub które mają niestabilną sytuację finansową, postanowienie umowne o odpowiedzialności solidarnej najemców może się wiązać z obowiązkiem ponoszenia kosztów najmu całego lokalu i następczym dochodzeniem zwrotu należności od współnajemców.

ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 9


PROFILAKTYK

Roszczenie regresowe (zwrotne)

Jeżeli jeden z dłużników solidarnych spełnił świadczenie w stopniu przekraczającym część, do której był zobowiązany zgodnie z treścią stosunku prawnego istniejącego między dłużnikami, co do zasady może żądać od współdłużników zwrotu przypadającej na nich części świadczenia (innymi słowy – żądać tego, co „za nich” zapłacił). O tym, czy i w jakich częściach

O 10 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

Przykład: Trzech spadkobierców przyjęło spadek wprost, spadkobierca A odziedziczył 1/2 udziału w spadku, a spadkobiercy B i C po 1/4 udziału. W masie spadkowej znalazł się dług wobec banku w wysokości 200 tys. zł. Nie przeprowadzono postępowania działowego. Bank zwrócił się do spadkobiercy C o zapłatę całości zobowiązania. Spadkobierca zapłacił zapłacił 50 tys. zł. – część długu odpowiadająca jego udziałowi w spadku i nie uznał reszty roszczenia. Bank pozwał go o zapłatę pozostałych 150 tys. zł, a po uzyskaniu prawomocnego wyroku i tytułu wykonawczego wyegzekwował tę kwotę. Spadkobierca C ma roszczenie regresowe względem spadkobiercy A o zwrot 100 tys. i spadkobiercy B o zwrot 50 tys.

Warto zapamiętać! Solidarna odpowiedzialność spadkobierców za długi wchodzące w skład masy spadkowej trwa wyłącznie do działu spadku. Gdyby w powyższym przykładzie zostało przeprowadzone postępowanie w przedmiocie działu spadku – wówczas każdy ze spadkobierców odpowiadałby tylko za część zobowiązania odpowiadającą jego udziałowi spadkowemu, a bank nie miałby prawa pozwać tylko jednego z nich o zapłatę całości zobowiązania.

przysługuje mu roszczenie regresowe, decyduje treść istniejącego między współdłużnikami stosunku prawnego. Trzeba zatem przeanalizować, czy z istoty stosunku prawnego łączącego współdłużników (np. jaki udział w spadku przypada na każdego spadkobiercę) lub z konkretnych postanowień wiążącej ich umowy (np. postanowienia umowy najmu) wynikają zasady odpowiedzialności regresowej. Jeśli z treści tego stosunku nie wynika nic innego, dłużnik, który spełnił świadczenie, ma prawo żądać zwrotu tego świadczenia w częściach równych. Co istotne, jeśli którykolwiek z dłużników okaże się niewypłacalny, przypadająca na niego część świadczenia należna wierzycielowi, obciąża pozostałych współdłużników w takiej proporcji, w jakiej byli zobowiązani względem wierzyciela. Dłużnicy, którzy pokryli część przypadającą na dłużnika niewypłacalnego, nie tracą prawa żądania zwrotu od tego dłużnika pokrytych za niego części długu i prawo to mogą zrealizować, jeżeli jego sytuacja majątkowa ulegnie poprawie.

Między wierzycielem a dłużnikami…

Warto pokrótce przeanalizować wzajemny wpływ stosunków między wierzycielem a poszczególnymi dłużnikami solidarnymi. Zasadą jest, że działania lub zaniechania jednego z dłużników solidarnych nie mogą zaszkodzić pozostałym dłużnikom. Jeśli więc jeden z nich uzna dług, czynność ta nie będzie wywierała skutku dla pozostałych. Także kwestia biegu terminu

©© WWW.SHUTTERSTOCK.COM / STRELS

wspólników za zobowiązania spółki cywilnej oraz odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez kilka osób jednym czynem niedozwolonym. W powyższych sytuacjach, w przypadku kilku dłużników, zawsze mamy do czynienia z ich solidarnością, albowiem wynika to z przepisów bezwzględnie obowiązujących, których stosowania nie można wyłączyć w drodze umowy między stronami. W niektórych jednak przypadkach przepisy kodeksu cywilnego pozwalają na wyłączenie solidarności dłużników. Dotyczy to m.in. odpowiedzialności podmiotów zaciągających zobowiązanie związane ze wspólnym mieniem lub odpowiedzialności podmiotów wspólnie biorących rzecz w użyczenie. Zasadniczo więc, w tych stosunkach prawnych dłużnicy odpowiadają solidarnie, chyba że co innego wynika z umowy. Poza ustawowymi źródłami odpowiedzialności solidarnej, może ona wynikać także z czynności prawnej, np. wspomniana solidarność najemców może być przewidziana wyłącznie wyraźnym postanowieniem umowy najmu.


OBROŃCA przedawnienia roszczenia względem każdego z dłużników solidarnych powinna być rozpatrywana oddzielnie, bowiem przerwanie lub zawieszenie biegu przedawnienia w stosunku do jednego z dłużników solidarnych nie ma skutku względem pozostałych. Jeśli zatem wierzyciel przerwie bieg przedawnienia roszczenia, pozywając tylko jednego dłużnika, termin przedawnienia względem pozostałych biegnie dalej. Także zwolnienie z długu jednego z dłużników solidarnych lub zrzeczenie się względem niego solidarności przez wierzyciela nie wpływa w żaden sposób na zobowiązanie pozostałych dłużników. Do czynności, które wpływają na zakres odpowiedzialności wszystkich współdłużników, należy zaliczyć odnowienie zobowiązania dokonane między wierzycielem a jednym z dłużników solidarnych, które zwalnia współdłużników, chyba że wierzyciel zastrzegł, iż zachowuje przeciwko nim swe prawa. Co więcej, zwłoka wierzyciela względem jednego z dłużników solidarnych ma skutek także względem współdłużników. W razie sporu, każdy dłużnik solidarny może bronić się zarówno zarzutami, które przysługują mu osobiście względem wierzyciela (np. zarzut potrącenia przysługującej mu względem wierzyciela własnej wierzytelności), jak również tymi, które ze względu na sposób powstania lub treść zobowiązania są wspólne wszystkim dłużnikom. Co istotne, dłużnik solidarny nie może bronić się zarzutami przysługującymi mu względem pozostałych dłużników. Wyrok zapadły na korzyść jednego z dłużników solidarnych zwalnia współdłużników tylko wtedy, gdy uwzględnia zarzuty przysługujące im wszystkim. Świadomość tego, w jakich okolicznościach można stać się dłużnikiem solidarnym, jest niezwykle ważna. Dłużnik taki jest bowiem niejednokrotnie obarczony ciężarem zaspokojenia wierzyciela w części przekraczającej jego własny udział w długu, a dochodzenie zwrotu od współdłużnika bywa utrudnione. Warto zatem przemyśleć wiązanie się węzłem solidarnej odpowiedzialności z osobami, do których nie mamy zaufania, a w razie gdy odpowiedzialność solidarna wynika z ustawy, warto wiedzieć, czy i w jaki sposób można tę solidarność wyłączyć lub zakończyć. JJ

adw. Magdalena Bartenbach-Byczko

PODPIS

ZA INNĄ OSOBĘ – CO MOŻE GROZIĆ ZA TAKĄ PRZYSŁUGĘ?

ZDARZA SIĘ, ŻE JESTEŚMY PROSZENI O PODPISANIE SIĘ NA UMOWIE, POKWITOWANIU CZY POTWIERDZENIU ODBIORU (NP. PRZESYŁKI) ZA INNĄ OSOBĘ. CZY TAKIE POSTĘPOWANIE JEST ZGODNE Z PRAWEM I CZY COŚ NAM ZA NIE GROZI? Art. 270 kodeksu karnego wskazuje, że kto w celu uznania za autentyczny podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Należy zatem zastanowić się, czym jest dokument w rozumieniu kodeksu karnego. Z pomocą przychodzi art. 115 § 14 k.k., zgodnie z którym dokumentem jest każdy przedmiot lub inny zapisany nośnik informacji, z którym jest związane określone prawo, albo który ze względu na zawartą w nim treść stanowi dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. Brzmi skomplikowanie? Najprostszym przykładem jest odebranie od listonosza listu poleconego – pokwitowanie odbioru cudzym nazwiskiem jest przestępstwem, za które grozi kara. Częstym tłumaczeniem w takiej sytuacji jest brak świadomości co do tego, że naruszamy prawo – ale nieznajomość prawa nie zwalnia nas od odpowiedzial-

ności. Jeżeli zatem odbieramy korespondencję – podpisujmy ją zawsze swoim imieniem i nazwiskiem. Innym tłumaczeniem jest stwierdzanie, że osoba, za którą podpisaliśmy umowę czy dokument, o tym wiedziała albo nawet wyraziła na to zgodę. Taka okoliczność również nie zwalania z odpowiedzialności i nie ma żadnego znaczenia. Dokument jest podrobiony zawsze, gdy nie pochodzi od tej osoby, w której imieniu został sporządzony. Pamiętajmy o tym podpisując umowy, oświadczenia, zobowiązania! Podpisujmy je tylko za siebie, nie za małżonka, nie za sąsiada, nie za koleżankę, ponieważ podpisanie dokumentu za inną osobę może przysporzyć nam wyłącznie kłopotów. Oprócz odpowiedzialności karnej za sfałszowanie dokumentu przez podpisanie go za inną osobę mogą także powstać konsekwencje na gruncie prawa cywilnego. JJ

adw. Magdalena Strzelecka-Miziołek ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 11


OBROŃCA

TEN OKROPNY

MOBBING

Z kodeksu pracy wynika, że mobbing to działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Mobbing to nękanie pracownika w życiu zawodowym przez systematyczne i powtarzające się negatywne, nieetyczne zachowania jednej osoby lub większej grupy, skierowane przeciw innej osobie. Celem jest poniżenie, ośmieszenie lub doprowadzenie pracownika do zwolnienia. Pracodawca może podejmować wiele działań mobbingowych. Dotyczą one sposobu komunikacji z pracownikiem (np. zwracanie się do niego w sposób wulgarny, złośliwy, kierowanie do niego gróźb, ale też unikanie rozmów, krzyk); jakości pracy (krytykowanie sposobu i jakości wykonywanej pracy, umniejszanie wysiłku, publiczne podważanie kompetencji, publiczne wypowiadanie negatywnych i nieprawdziwych opinii o pracowniku, ośmieszanie); sposobu wykonywania pracy (utrudnianie wykonywania obowiązków zawodowych, odbieranie zleconych wcześniej prac, zlecanie prac poniżej kwalifikacji pracownika lub przerastających umiejętności zatrudnionego, przydzielenie zbyt wielu zadań); zdrowia i życia pracownika (np. zlecanie prac szkodliwych, niebezpiecznych, zagrażających życiu i zdrowiu oraz zbyt ciężkich wobec możliwości fizycznych pracownika). Mobbing to także zachowania dotyczące życia pracownika (wypowiadanie pod jego adresem negatywnych uwag o jego życiu osobistym, aluzji o charakterze seksualnym, uniemożliwianie korzystania z przysługującej przerwy, uniemożliwianie załatwiania potrzeb fizjologicznych, nękanie telefonami, sms-ami, e-mailami, również po godzinach pracy). Pracodawca wobec pracownika, który stał się ofiarą mobbingu, ponosi odpowiedzialność w przypadku wystąpienia u zatrudnionego rozstroju zdrowia lub rozwiązania przez pracownika stosunku pracy z powodu zachowań pracodawcy. Aby dochodzić roszczeń,

12 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

pracownik powinien wystąpić do sądu – wiążą się z tym formalności i koszty (np. związane z reprezentacją prawną), a pracownik powinien udowodnić, że stał się ofiarą mobbingu. Pracownik składając do sądu pozew o zadośćuczynienie powinien przedstawić dowody potwierdzające, że doszło do zachowań mobbingowych. To dokumenty, korespondencja (również e-mailowa czy sms-owa), billingi, nagrania rozmów, zeznania świadków, a w przypadku wywołania rozstroju zdrowia – dokumentacja medyczna. To ważne zatem, żeby takie dowody mieć - w sądzie obowiązuje równość stron, a każdy, kto wywodzi z jakiegoś faktu skutki prawne, musi je udowodnić. Pracodawca nie ponosi odpowiedzialności za szkody majątkowe, których pracownik doznał wskutek rozstroju zdrowia spowodowanego mobbingiem (w szczególności kosztów leczenia, utraty zdolności do zarobkowania i konieczności ewentualnego przekwalifikowania zawodowego, czy pogorszenia się widoków na przyszłość). Nie oznacza to jednak, że pracownikowi nie należy się w ogóle odszkodowanie. Odszkodowania za te szkody, z wyjątkiem sytuacji rozwiązania stosunku pracy z powodu mobbingu, można dochodzić przed sądem pracy na podstawie przepisów kodeksu cywilnego. Pracodawca za stosowanie mobbingu może, poza odpowiedzialnością wynikającą z przepisów prawa pracy i prawa cywilnego, ponieść odpowiedzialność karną. Polskie prawo karne nie zna pojęcia mobbingu, rozumianego jak w prawie pracy, ale kodeks karny zawiera artykuły przewidujące odpowiedzialność karną za naruszenie praw pracownika, wynikających ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego. Mobbing może zatem okazać się przestępstwem, ale może zdarzyć się sytuacja, kiedy zachowanie (mimo że stanowiące przestępstwo z punktu prawa karnego, jak np. grożenie pracownikowi) nie będzie mogło być uznane za mobbing, ponieważ to zachowanie jednorazowe, a nie długotrwałe i uciążliwe. Przepis art. 218 kodeksu karnego stanowi, że przestępstwem jest złośliwie lub uporczywie naruszanie praw pracownika, wynikających

ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego przy wykonywaniu czynności w sprawach prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Przepis ten chroni prawa pracownicze, wynikające z umowy o pracę. Sprawcą tego przestępstwa może być tylko pracodawca lub osoba działająca w jego imieniu (sprawcą przestępstwa nie będzie więc inny pracownik, ważne jest istnienie zależności służbowej ofiary od sprawcy), a jego celem ma być wyrządzenie krzywdy, nieprzyjemności czy poniżenie pracownika. Złośliwość objawia się w niemożliwej racjonalnie do umotywowania woli zaszkodzenia pracownikowi, w perfidnym zachowaniu, dokuczaniu mu, poniżaniu, wyrządzeniu krzywdy naruszaniem praw pracownika. Uporczywość działania ma miejsce wtedy, gdy określone działania lub zaniechanie trwa przez dłuższy czas lub powtarza się w pewnym okresie sekwencyjnie, jest natrętne i nacechowane złą wolą. Ofiarą przestępstwa może być wyłącznie pracownik, tzn. osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę, mianowania, wyboru, powołania lub spółdzielczej umowy o pracę. Prawa pracownika objęte ochroną zawarte są w kodeksie pracy (związane np. z ciążą i macierzyństwem lub dotyczące młodocianych). Nie podlegają natomiast ochronie inne prawa, wynikające np. z regulaminu pracy czy układu zbiorowego. Objęte ochroną uprawnienia niektórych pracowników, pozostających w szczególnej sytuacji, mogą być szersze niż uprawnienia innych (np. zachowania, które mogą być uznane za dopuszczalne wobec jednej z pracownic, nie będą dopuszczalne w stosunku do pracownicy w ciąży). Przestępstwo naruszenia praw pracowniczych może polegać na działaniu lub zaniechaniu. Jeżeli zachowanie pracodawcy można określić i jako mobbing, i jako przestępstwo wg kodeksu karnego, pracodawca, poza odpowiedzialnością wynikającą z przepisów prawa pracy i prawa cywilnego, podlega także odpowiedzialności karnej. JJ

adw. Magdalena Strzelecka-Miziołek


OBROŃCA

STALKING – CZYM JEST I JAK SIĘ PRZED NIM BRONIĆ? Pojęcie stalkingu (termin z jęz. angielskiego – „podchody” lub „skradanie się”) funkcjonuje od kilkudziesięciu lat i początkowo odnoszone było do zachowań nękających wobec osób publicznych, celebrytów, gwiazd. Z biegiem czasu zaczęto zauważać, że prześladowanie dotyczy nie tylko osób publicznych, a jego ofiarami mogą paść także zwykli ludzie, którzy właściwie pozbawieni byli ochrony prawnej. Prawo polskie nie definiowało wówczas pojęcia stalkingu, a ofiarom radzono korzystać z innych przepisów kodeksu karnego, które nie zawsze zapewniały ochronę i oddawały sens zjawiska. Sytuacja zmieniła się w czerwcu 2011 r., gdy do kodeksu karnego wprowadzono przestępstwo prześladowania i ustalono wymiar kar. Stalking to nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej, wzbudzające u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie naruszające jej prywatność. Jest to jednak tylko przepis, który nie oddaje mnogości i wymyślności zachowań i działań stalkera. Zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego, nękanie to ustawiczne dręczenie, trapienie, niepokojenie (czymś) kogoś; dokuczanie komuś, nie dawanie chwili spokoju. Elementami stalkingu mogą być grożenie (nie ma znaczenia, czy sprawca rzeczywiście chce spełnić kierowane pod adresem ofiary groźby), śledzenie, podglądanie, obserwacja miejsca zamieszkania, pracy, wysyłanie wiadomości e-mail, sms-ów, natrętne telefony, stosowanie szantażu emocjonalnego lub finansowego, przeszukiwanie rzeczy osobistych, wysyłanie prezentów. Nękanie może przyjąć formę czynności zgodnych z prawem (jako zachowań jednostkowych) – np. wysyłania sms-ów, wykonywania telefonów, które stanowią przyjętą formę kontaktów między ludźmi, ale może przyjąć formę czynności z prawem sprzecznych, np. kierowania gróźb, czy włamywania się do mieszkania, samochodu. Nękanie musi być uporczywe – czyli trwać przez dłuższy czas. Ważnym elementem jest nastawienie psychiczne sprawcy,

nakierowane na nieustępliwość działania, mimo jasno wyrażonego sprzeciwu prześladowanego (lub innych osób, działających w obronie ofiary). Nękanie może dotyczyć nas samych i osób nam najbliższych. Warto pamiętać, że musi ono wywołać określony w przepisach skutek, aby zachowanie sprawcy uznać za przestępstwo: tym skutkiem musi być wzbudzenie u pokrzywdzonego poczucia zagrożenia lub też istotnego naruszenia jego prywatności. Stalkingiem jest także podszywanie się pod inną osobę, wykorzystywanie jej wizerunku lub innych danych osobowych w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej. Przestępstwo takie popełni zatem ktoś, kto zamawia towary i usługi na rzecz innej osoby, która o tym nie wie. Stalking może przenieść się w świat wirtualny (cyberstalking). To np. zakładanie profili na portalach randkowych, poszukiwanie informacji na temat ofiary przez portale społecznościowe, włamania na konta w profilach społecznościowych, forach internetowych, czy do skrzynki mailowej, umieszczanie komentarzy w portalach internetowych.

Kim są stalkerzy i ich ofiary?

Analiza dostępnego orzecznictwa oraz statystyk policyjnych pozwala na postawienie tezy, że najczęściej sprawca jest znany ofierze przestępstwa, ponieważ wcześniej łączył ich wyimaginowany lub prawdziwy związek uczuciowy. Po rozpadzie związku strona „pokrzywdzona” postanawia utrudnić życie byłemu partnerowi lub partnerce, przy czym utrudnianie to z reguły przyjmuje postać przemocy emocjonalnej, a nie fizycznej. Zdarzyło się jednak, że ofiara została zamordowana przez sprawcę (Agnieszka Kotlarska, była Miss Polonia, która odrzuciła zaloty wielbiciela, w 1996 r. została przez niego zamordowana, przy zdarzeniu tym byli jej mąż i córka) lub ciężko okaleczona (w 2016 r. w Łodzi w sądzie sprawca oblał kobietę kwasem siarkowym

w zemście za zgłoszenie sprawy o stalking. Sprawca po kolejnym procesie został skazany na długoletnie więzienie. Systematycznie zwiększa się liczba spraw sądowych o stalking, a sprawcy skazywani są na surowe kary. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości za pierwsze 4 lata obowiązywania nowych przepisów wynika, że w 2011 r. za stalking skazano 43 osoby, a w 2014 r. już 949 osób – wzrost był zatem ogromny!

Jak się bronić?

Ofiary stalkingu często początkowo bagatelizują natrętne zachowania sprawcy. Tymczasem od razu należy jasno i wyraźnie zakomunikować, że nie życzymy sobie dalszej znajomości i nie zgadzamy się na nękające zachowania. Dobrym rozwiązaniem jest powiadomienie rodziny i przyjaciół o tym, że wokół nas dzieje się coś złego i podejrzewamy, że możemy być ofiarą prześladowcy, a także zmiana nawyków, haseł dostępowych do kont – tak by utrudnić stalkerowi działania. Uważajmy na nowe znajomości w internecie! Konieczne jest także zbieranie dowodów stalkingu (e-maili, sms-ów, nagrań, screenów) oraz zgłoszenie sprawy organom ścigania. Szansa, że stalker znudzi się swoim zachowaniem, jest niewielka. Mamy prawo szukać pomocy i jej oczekiwać, bronić się. Stalking zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat trzech, ale jeżeli na skutek zachowań prześladowczych ofiara popełniła lub usiłowała popełnić samobójstwo, sprawca może zostać skazany na karę pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu. Aby sąd mógł zająć się sprawą, konieczne jest zgłoszenie się ofiary na policję lub do prokuratury i złożenie wniosku o ściganie sprawcy. Jeżeli stalking polega na naruszaniu dóbr osobistych ofiary (jej dobrego imienia, czci), może ona wystąpić także do sądu cywilnego z żądaniem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. JJ

adw. Magdalena Strzelecka-Miziołek ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 13


MEDIATOR

ME DIA CJA

WYROK

– UGODA CZY WYROK W RAMCE?

ROZPRAWY W SĄDACH CORAZ CZĘŚCIEJ SĄ ODRACZANE, A SPRAWY KIERUJE SIĘ DO MEDIACJI. O CO CHODZI W TEJ PROCEDURZE? CZY TO NAPRAWDĘ DOBRE NARZĘDZIE POMAGAJĄCE ROZWIĄZYWAĆ SPORY, CZY TEŻ KOLEJNY DO PRZEBRNIĘCIA ETAP SKOMPLIKOWANEGO PROCESU?

Mediacja to bardzo użyteczne narzędzie. Jej podstawowymi zasadami są: dobrowolność, poufność, bezstronność, szybkość i – co ważne – niskie koszty. Przeważająca część sporów (cywilnych, rodzinnych, gospodarczych, karnych, administracyjnych) nadaje się do rozwiązania w mediacji. Warto zatem ją podjąć. Mediacja to dobrowolny, całkowicie poufny proces, w której kompetentna, niezależna i bezstronna osoba – mediator – pomaga stronom sporu poradzić sobie z konfliktem, zidentyfikować jego sedno, odkryć rzeczywiste interesy i pomóc znaleźć sposób jego zakończenia. Mediacje nazywa się procesem „win to win” – w przypadku zawarcia ugody każda strona coś uzyskuje. Oczywiście również musi zgodzić się na pewne ustępstwa, ale robi to dobrowolnie, z pełnym poczuciem odpowiedzialności za efekt końcowy. Nie jest do niczego przymuszana wyrokiem, który rzadko kiedy uwzględnia faktyczne interesy i potrzeby stron, a jest jedynie wyrazem stosowania przez organy państwa lub sądy suchej litery prawa. Sprawiedliwość jest ślepa, w mediacji zaś bierzemy na siebie odpowiedzialność za rozwiązanie sporu.

W jakich sprawach?

Mediować można we wszelkich sprawach cywilnych (rodzinnych, spadkowych, ubezpieczeniowych, gospodarczych, odszkodowawczych, pracowniczych), także w sprawach

14 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

karnych, a od ubiegłego roku też w sprawach administracyjnych. Strony chętnie podejmują mediację w sprawach szczególnie wrażliwych, takich jak sprawy rodzinne, lub w takich, gdzie istotna jest ochrona wizerunku czy renomy firmy. Szczególnie dobrych efektów można spodziewać się po mediacji przed skierowaniem sprawy do sądu albo na początkowym etapie procesu. Nie wyklucza to jednakże zawarcia ugody na późniejszym etapie procesu czy innego postępowania.

Jak się za to zabrać?

Mediację można podjąć z własnej inicjatywy albo zostać na nią skierowanym przez sąd. Jeżeli jesteśmy stroną sporu i nie chcemy wikłać się w długotrwały proces, można podjąć próbę mediacji z naszym oponentem. W tym celu należy skierować do wybranego mediatora wniosek o wszczęcie mediacji. Wniosek jest prosty i nie podlega żadnym rygorom formalnym, trzeba jedynie wskazać swoje dane oraz drugą stronę konfliktu, a także oględnie określić jego przedmiot. Gdzie znaleźć dobrego mediatora? Istnieją centra i ośrodki mediacyjne, takie jak Centrum Mediacyjne przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, jak również mediatorzy prowadzący działalność na własną rękę. Przed skierowaniem sprawy do mediatora dobrze jest upewnić się, jakie ma on kompetencje i doświadczenie oraz czy daje rękojmię przeprowadzenia


MEDIATOR mediacji prawidłowo i w poufny sposób. Warto podkreślić, że mediator nie jest sędzią, nie osądza, nie decyduje, a pomaga stronom w dojściu do obopólnie satysfakcjonującego rozwiązania. Sąd, do którego wpłynęła sprawa może także skierować strony do mediacji; na każdym etapie postępowania, więcej niż jeden raz, w trakcie całego postępowania, a nawet po wyroku w pierwszej instancji. Kierując pozew czy wniosek do sądu można sformu-

KAŻDA UGODA JEST LEPSZA OD WYROKU łować wniosek o skierowanie do mediacji. Kierując do mediacji Sąd wyznacza mediatora z listy tzw. stałych mediatorów, prowadzonej przez Prezesa danego Sądu Okręgowego. Wyznaczony mediator kontaktuje się ze stronami i bezpośrednio z nimi uzgadnia terminy mediacji.

nadać jej klauzulę wykonalności i skierować do komornika, celem wszczęcia postępowania egzekucyjnego. Znamienne, że w większości spraw strony wykonują ugodę dobrowolnie. Jeśli nie dojdzie do ugody, nie znaczy to, że mediacja zakończyła się fiaskiem. Ważne jest, że strony podjęły wysiłek w celu samodzielnego rozwiązania konfliktu, próbowały zrozumieć motywy działania przeciwnika; często na dalszym etapie sporu dochodzi do zawarcia ugody już przed sądem. Zawarcie ugody przed mediatorem pociąga za sobą także stricte finansowe korzyści. Warto zwrócić uwagę, iż w takiej sytuacji: •

sąd zwraca całą uiszczoną opłatę od pisma wszczynającego postępowanie w pierwszej instancji oraz zarzutów od nakazu zapłaty, jeżeli postępowanie zakończyło się zawarciem ugody przed rozpoczęciem rozprawy przed sądem pierwszej instancji;

sąd zwraca 3/4 uiszczonej opłaty od pisma wszczynającego postępowanie w pierwszej instancji oraz zarzutów od nakazu zapłaty, jeżeli w toku postępowania sądowego zawarto ugodę przed mediatorem po rozpoczęciu rozprawy;

sąd zwraca 1/2 uiszczonej opłaty od pisma wszczynającego postępowanie w pierwszej instancji oraz zarzutów od nakazu zapłaty, jeżeli postępowanie w pierwszej instancji zakończyło się zawarciem ugody sądowej po rozpoczęciu rozprawy,

Cel – ugoda

Oczywiście nie prowadzimy mediacji w celu pojednania się z drugą stroną – choć to często „efekt uboczny”. Celem jest rozwiązanie problemu, konfliktu! Istotą mediacji jest doprowadzenie do zawarcia ugody. Bardzo wyraźnie należy podkreślić, że ugoda zawarta przed mediatorem, a następnie zatwierdzona przez sąd, w skutkach jest równa wyrokowi sądowemu. Można

Dlaczego

mediacja się opłaca? `` jest elastyczna – w każdym czasie można do mediacji przystąpić jak i z niej zrezygnować; jest odformalizowana, prowadzona w miejscu i czasie ustalonym przez strony i mediatora, `` jest poufna – strony unikają rozgłosu, szkód wizerunkowych. Sam fakt prowadzenia mediacji jest objęty poufnością. Nic, co zostało ujawnione w trakcie mediacji, nie może być wykorzystane później np. w sądzie, `` jest szybka – sprawy sądowe są długotrwałe, mediacja może z sukcesem zakończyć się w ciągu kilku godzin,

`` jest tania – znacząco niższe koszty niż postępowanie sądowe; koszty zwyczajowo rozkładają się po połowie, `` wynik całkowicie zależy od stron – strony mają pełną kontrolę nad wynikiem, mogą odmówić zawarcia ugody, odstąpić od mediacji w każdej chwili bez konsekwencji, `` nadaje się do rozwiązywania złożonych kwestii, ułożenia stosunków pomiędzy kilkoma podmiotami, `` nie niszczy relacji biznesowych, osobistych, pozwala na dalszą współpracę, `` może regulować takie aspekty, na które wyrok sądu nie ma wpływu, czyni zadość poczuciu sprawiedliwości, daje możliwość pojednania i wygaszenia szkodliwych emocji,

jak i pisma wszczynającego postępowanie w drugiej instancji, w której sprawa zakończyła się zawarciem ugody sądowej; •

dodatkowo sąd nie pobiera opłaty od wniosku o zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem w wyniku prowadzenia mediacji na podstawie umowy o mediację.

Stara zasada mówi: każda ugoda jest lepsza od wyroku. W wyroku zawsze jedna strona jest przegrana, a czasem obydwie nie dostają tego, z czym do sądu przyszły. Wykonanie wyroku może być kłopotliwe lub wręcz niemożliwe, nawet mimo prowadzenia egzekucji. Wykonać postanowienia ugody, na której treść miało się wpływ, jest o wiele łatwiej, nawet jeśli nie jest się w stu procentach usatysfakcjonowanym. Warto także zwrócić uwagę, iż działalność mediatora, który jest adwokatem, regulują: przepisy kodeksu postępowania cywilnego, Zbiór Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu (kodeks etyki adwokackiej) uchwalony przez Naczelną Radę Adwokacką, zasady etycznie wypracowane przez Społeczną Radę ds. Alternatywnych Metod Rozwiązywania Konfliktów i Sporów przy Ministrze Sprawiedliwości, w tym: Standardy szkolenia mediatorów (uchwalone 29 października 2007 r.) oraz Kodeks Etyczny Mediatorów Polskich i Standardy prowadzenia mediacji. Mediator ponosi odpowiedzialność karną w przypadku naruszenia zasady poufności mediacji. JJ

adw. Katarzyna Effort-Szczepaniak

`` niskie ryzyko – daje dodatkową szansę rozwiązania sporu, co do zasady nie ma wpływu na uprawnienia ustawowe, `` skuteczne wszczęcie mediacji przerywa bieg przedawnienia, `` ugoda zawarta przed mediatorem i zatwierdzona przez sąd jest w swych skutkach równa wyrokowi.

Ile to kosztuje? Wynagrodzenie mediatora wynosi w sprawach majątkowych 1 proc. wartości przedmiotu sporu, tj. kwoty, o jaką walczymy w sądzie. Jeżeli podejmiemy mediację przed wystąpieniem do sądu, wynagrodzenie ustala się indywidualnie z mediatorem.

ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 15


DORADCA

MAŁY

PORADNIK INFORMACYJNY PRAWO NA CO DZIEŃ

jednak iść w parze z jego dojrzałością, rozwojem umysłowym czy stanem zdrowia. Do tych kryteriów rodzice muszą się dostosować. Rodzice powinni w miarę możliwości uwzględniać rozsądne życzenia dziecka.

DOBRO DZIECKA TRUDNE DO ZDEFINIOWANIA

DECYZJE SĄDU W ISTOTNYCH SPRAWACH DZIECKA

Nie istnieje taka definicja. Nie da się określić jednoznacznie, ściśle i ogólnie, czym jest dobro dziecka. Pojęcie to jest analizowane i definiowane za każdym razem, gdy sąd czy adwokat oceniając sprawę decydują, czy rozwiązania, do jakich dąży rodzic lub inne sytuacje, z którymi styka się dziecko, są nakierowane na dobro dziecka. Znaczenie pojęcia „dobro dziecka” zależy od bardzo konkretnych okoliczności. Uwzględnia się oczywiście sytuację, w jakiej dziecko się znalazło, a która wymagała ingerencji organu opieki lub sądu. Sąd oceniając położenie dziecka bierze pod uwagę w pierwszej kolejności prawo do ochrony życia i zdrowia, prawo do funkcjonowania w warunkach spokoju, prawo do prawidłowego, niezakłóconego rozwoju, poszanowania godności i prawo do decydowania o sobie w takim zakresie, w jakim wskazuje na to m.in. dojrzałość dziecka. A zatem coraz częściej sąd wysłuchuje dziecka. Odbywa się to przeważnie w tzw. „niebieskim pokoju”, gdzie przy rozmowie z dzieckiem jest psycholog i sędzia. Pełnomocnicy czy rodzice nie są obecni przy rozmowie z dzieckiem bezpośrednio. Znajdują się w pomieszczeniu obok za lustrem weneckim i mogą później przekazać sędziemu swoje pytania.

Zasadą jest, że oboje rodzice mają pełną władzę rodzicielską. To oni w równym stopniu, bez względu na ich stan cywilny, wzajemne relacje itd. sprawują władzę rodzicielską. Jest to nie tylko obowiązek, ale i prawo. Bo to głównie rodzice, sprawując opiekę nad dzieckiem, kierują nim. Jeśli natomiast rodzice nie są jednomyślni i nie mogą znaleźć wspólnego wyjścia, w sytuacji, gdy chodzi o istotne sprawy dziecka, zgodę na jakąś czynność – czy to życiową czy prawną – wydaje sąd opiekuńczy. Przykładowo – wydanie paszportu lub dowodu osobistego dla dziecka. To sytuacja problematyczna: gdy między rodzicami istnieje spór, trudno jest się porozumieć, co do sposobu spędzania przez dzieci wakacji, wyjazdów z powodów różnych okazji itp. Jeśli rodzice nie mogą porozumieć się, konieczna jest decyzja sądu. Nie istnieje spis istotnych spraw. Nie można ustalić, co jest istotne, a co nie. Adwokaci i sądy posiłkują się wobec tego orzecznictwem Sądu Najwyższego, który w konkretnych sprawach, opisując konkretne sytuacje wyjaśnia, że dana sprawa może być uznana za istotną sprawę dziecka i co do niej, gdy nie ma zgody między rodzicami, to sąd podejmie decyzję, uwzględniając wyłącznie dobro dziecka. Taką sprawą będzie ustalenie miejsca jego pobytu. Zwykle, nawet gdy rodzice nie są razem, nie ma potrzeby rozstrzygania o miejscu pobytu dziecka. Są jednak sytuacje, gdy jest to konieczne. Niestety, często zdarza się, że rodzice w silnym konflikcie odbierają dziecko z przedszkola, ze szkoły, nie informując drugiego z rodziców i wracają z nim do swojego domu. Do kancelarii adwokackich

ALIMENTY

POZBAWIĘ CIĘ PRAWA DO OPIEKI! Często, gdy jedno z rodziców nie dba o dziecko, zwykle po rozpadzie związku, podczas separacji, po rozwodzie; w przypadkach rażących zaniedbań ze strony rodzica lub obojga rodziców, pojawia się myśl: „pozbawię go (ją) prawa do opieki”. Polskie prawo rodzinne nie zna jednak pojęcia pozbawiania prawa do opieki. Gdy o tym mowa, rodzicom zwykle chodzi o zawieszenie, pozbawienie lub ograniczenie władzy rodzicielskiej, określenie, jak mają wyglądać kontakty z dzieckiem, a najczęściej chodzi o uzgodnienie lub ustalenie miejsca pobytu dziecka.

CZYM JEST WŁADZA RODZICIELSKA? Polskie prawo tylko przykładowo opisuje, jakie działania rodzica składają się na władzę rodzicielską. Wymienia: sprawowanie tzw. pieczy nad dzieckiem, nad jego majątkiem i wychowywanie dziecka z poszanowaniem jego godności i praw. Z kolei dziecko, które znajduje się pod władzą rodzicielską, powinno być wobec rodziców posłuszne. Nie oznacza to rzecz jasna bezwzględnego posłuszeństwa rodem z XIX w. W takich sprawach, w których dziecko już może samodzielnie podejmować decyzje (po skończeniu trzynastego roku życia dziecko w ograniczonym zakresie ma już zdolność do czynności prawnych – może np. zawierać drobne umowy), powinno jednak wysłuchać zaleceń rodzica, przekazywanych dla jego dobra. Istnieje jeszcze jedno bardzo ważne pojęcie związane z władzą rodzicielską, używane często w przekazach medialnych – „dobro dziecka”. Władza rodzicielska ze swej istoty powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka, ale także – co może dziwić – interes społeczny. Istnieje także prawo dziecka do wysłuchania go. Rodzice przed podjęciem decyzji o ważnych sprawach dziecka, które dotyczą jego samego lub jego majątku, powinni dziecka wysłuchać. Uwzględnianie zdania dziecka musi

16 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

ZAKAZ KAR CIELESNYCH Sprawowanie władzy rodzicielskiej wygląda bardzo różnie. Kwestia środków wychowawczych i dyscyplinowania dzieci to temat na całkiem inną dyskusję, jednak warto podkreślić, że w polskim ustawodawstwie „kropkę nad i” postawiono dopiero w 2010 r.! Nasz kodeks rodzinny i opiekuńczy doczekał się wówczas uzupełnienia zapisu o wykonywaniu władzy rodzicielskiej wyraźnym zakazem stosowania kar cielesnych. Wprowadzenie tego zapisu jest odzwierciedleniem świadomości psychologicznej. Jest zgodne m.in. z psychologią i pedagogiką, które jednoznacznie dowodzą, że kary cielesne to błędne i szkodliwe metody, mogące prowadzić do negatywnych skutków w przyszłości.

 WŁADZA RODZICIELSKA, KONTAKTY,

zawiadomić organy ścigania, prokuraturę lub policję o niewykonywaniu w sposób prawidłowy władzy rodzicielskiej. Tu nie ma miejsca na analizowanie przyczyn tych stanów. Nas interesuje stan bieżący, problem do rozwiązania. W przypadku dzieci decyzje powinny zapadać sprawnie i szybko.

KIEDY OGRANICZENIE, KIEDY POZBAWIENIE WŁADZY RODZICIELSKIEJ Przykładowo: dziecko swoim zachowaniem sprawia niesłychane trudności, szczególnie w szkole. Dyrektor, ale nie tylko on, może w drastycznych sytuacjach


DORADCA przychodzą zapłakani rodzice, skarżąc się, że ojciec lub matka porwali dziecko. Otóż tak nie jest. Dopóki bowiem miejsce pobytu nie jest ustalone, zarówno ojciec jak i matka mają prawo być z dzieckiem gdziekolwiek chcą. Stąd czasami konieczność sądowego ustalenia tego miejsca. Ważne, by pamiętać, że sprawa o ustalenie miejsca pobytu dziecka nie jest sprawą o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Ograniczenie władzy rodzicielskiej odnosi się do działań, jakie rodzic może podejmować wobec dziecka, a miejsce pobytu to wskazanie, gdzie będzie znajdować się stałe centrum życiowe dziecka. Inne istotne sprawy dziecka to np. zmiana obywatelstwa czy zmiana nazwiska, wyjazd za granicę na wakacje, do szkoły, czy na stałe.

OGRANICZENIE WŁADZY RODZICIELSKIEJ Kwestia ograniczenia władzy rodzicielskiej zwykle dotyczy sytuacji, gdy rodzice nie są razem. Dokonuje się tego także w wyroku rozwodowym. Zasadą jest, aby oboje rodzice zachowali pełną władzę. Obecnie jednak warunkiem utrzymania pełnej władzy rodzicielskiej jest pisemny plan, w którym rodzice określą sposób komunikowania się, sposób kontaktów, zawrą między sobą umowę, która rozstrzygać będzie, jak w określonych sytuacjach będą postępować. Przykładowo ustalą, że w przypadku poważnej choroby drugie z rodziców natychmiast jest powiadamiane, bądź, że w przypadku chęci wyjazdu dziecka na wakacyjny obóz szkolny to matka decyduje, jednak musi o tym jak najszybciej powiadomić ojca. Przeważnie, opierając się na bazie doświadczeń, adwokaci proponują wzory porozumień, które dostosowują do konkretnych sytuacji. Taki plan zawiera też zwykle ustalenie tzw. kontaktów, czyli sposobu spędzania czasu z dzieckiem. Najlepiej, gdy rodzice elastycznie podchodzą do kwestii kontaktów. Trudno wyjaśnić pięciolatkowi, dlaczego akurat w piątek od godz. 15 do 20 ma być u taty, a w sobotę, gdy chciałby pograć z tatą w piłkę, jest z mamą. Stąd szereg postępowań mediacyjnych i nakłanianie przez sądy rodziców do ugodowego ustalania kontaktów. Pamiętajmy, że dla dzieci rozłąka rodziców jest traumatyczna sama przez się. Elastyczność w sprawie kontaktów jest bardzo potrzebna dla zminimalizowania negatywnych przeżyć. Polskie prawo przewiduje możliwość nieorzekania np. w procesie rozwodowym o kontaktach z dziećmi, ale warunkiem tego jest zgoda i porozumienie obojga rodziców. Ograniczenie władzy rodzicielskiej to nic innego, jak wymienienie konkretnych czynności, które jedno z rodziców ma prawo wykonywać wobec dziecka, podczas gdy drugi rodzic ma pełną swobodę w decydowaniu o dziecku. Przykładowo sąd ogranicza władzę rodzicielską do decydowania o leczeniu, edukacji dziecka i wyjazdów zagranicę. Co oznacza, że rodzic

będzie mógł decydować, a raczej współdecydować tylko o tych sprawach. Jeśli zaś chodzi o zarządzanie majątkiem należącym wyłącznie do dziecka (np. dziecko otrzymuje w darowiźnie lub spadku mieszkanie od dziadków), władza rodzicielska przysługuje temu z rodziców, któremu została powierzona. Ważne, że rodzic ograniczony we władzy rodzicielskiej nie jest jej pozbawiony. To pojęcia, które często rodzice mylą.

POZBAWIENIE WŁADZY RODZICIELSKIEJ Jeśli rodzice nadużywają władzy rodzicielskiej, rażąco zaniedbują swoje rodzicielskie obowiązki albo z jakiegoś powodu trwale nie mogą ich wykonywać, wówczas sąd opiekuńczy pozbawi ich oboje lub jedno z nich władzy rodzicielskiej. Istnieje także możliwość dania szansy rodzicom lub rodzicowi i udzielenie pomocy w sprawowaniu opieki nad dzieckiem, np. ustanawia się kuratora, asystenta rodziny i stosuje się inne środki wspierania rodziny. Brak rezultatów takiej pomocy może skutkować pozbawieniem rodziców władzy rodzicielskiej. Nadużywanie władzy rodzicielskiej to zarówno agresja wobec dziecka, ale i agresja wobec innych osób, niekoniecznie domowników. Chodzi o wzory postaw, jakim dziecko podlega i jaki wpływ mają na jego dalsze życie. Nietrzeźwość rodziców, agresywne zachowania, grożenie w obecności dziecka matce lub ojcu także jest uważane za podstawę do pozbawienia władzy rodzicielskiej. Są jednak sytuacje, gdy rodzic nie może z jakichś powodów pełnić swojej roli – z innych przyczyn niż zachowanie wobec dziecka. Tak jest w przypadku choroby psychicznej, która może, podkreślam – może! prowadzić do pozbawienia rodzica władzy. Ważne jest określenie „może”, bowiem nie każda choroba psychiczna stanowi przeszkodę do wykonywania tej władzy. Sąd będzie sprawdzał i oceniał, zwykle posiłkując się opiniami biegłych, czy stan zdrowia rodzica uniemożliwia mu sprawowanie władzy nad dzieckiem, decydowanie o nim dla jego dobra. Nadużyciem władzy rodzicielskiej są zdarzające się coraz częściej tzw. porwania rodzicielskie, czyli pozbawienie dziecka wbrew woli drugiego rodzica kontaktu z tym rodzicem, wywiezienie dziecka zagranicę, rozdzielenie i brak kontaktu z rodzeństwem. Nie będzie jednak nadużyciem rozmowa z dzieckiem i podejmowanie działań, które mają na celu np. podjęcie nauki zagranicą, co może wiązać się z pobytem zagranicą i zmianą miejsca pobytu, nawet wbrew woli drugiego rodzica. Wtedy adwokaci wnioskują do sądu o wysłuchanie dzieci, ponieważ zwykle sprawy nie dotyczą dzieci małych, kilkuletnich, a starszych, nastolatków. Wysłuchanie jest prawem, które dziecku gwarantuje Konwencja o prawach dziecka z 1989 r. Nadużyciem władzy rodzicielskiej jest także celowe izolowanie dziecka, psychiczne podporządkowanie i jego uzależnianie emocjonalne.

NIEZBĘDNA PRECYZJA Sformułowania użyte w przepisach nie są przypadkowe. Muszą odznaczać się precyzją, za którą stoi znaczenie. Przepis, dający możliwość pozbawienia władzy rodzicielskiej, wyraźnie mówi o „nadużywaniu” tej władzy, nie o „nadużyciu”. A zatem jednorazowa sytuacja, w której rodzic nadużył władzy, nie spowoduje pozbawienia go jej. Może zapoczątkować przyglądanie się funkcjonowaniu rodziny, czy konkretnego rodzica, ale nie będzie jeszcze dawało prawnej podstawy do pozbawienia władzy rodzicielskiej. Czym jest rażące zaniedbywanie obowiązków rodzica? W tym przypadku także Sąd Najwyższy musiał pomóc w określeniu, na ile zaniedbanie obowiązków wobec dziecka będzie skutkowało pozbawieniem władzy rodzicielskiej. Chodzi o rażące zaniedbania, czyli poważne, albo takie, które nie są bardzo poważne, ale są nacechowane złą wolą rodzica lub uporczywością, powtarzające się. Wtedy nawet jednorazowa sytuacja może doprowadzić do pozbawienia władzy rodzicielskiej. Jednak sąd musi mieć pewność, że rodzic dopuścił się wobec dziecka jakiegoś działania lub niedziałania, które było zagrożeniem dla jego zdrowia lub życia. Także niepłacenie alimentów, z jakim boryka się wiele matek czy ojców, może być uznane za rażące zaniedbywanie obowiązków. Jednak nie zawsze. Sytuacja rodzica niepłacącego może być wynikiem różnych zdarzeń, także losowych. Wówczas nie będzie mowy o rażącym zaniedbywaniu obowiązków. Notoryczne niełożenie na utrzymanie dziecka lub rodziny, agresywne zachowania, nie tylko wobec dziecka, ale także wobec innych członków rodziny, naruszanie godności dziecka – są podstawą do pozbawienia władzy. Postanowienie sądu o pozbawieniu rodziców władzy rodzicielskiej nie jest jednak wieczne. Sąd zawsze może zmienić postanowienie, przywracając rodzicowi pełną władzę rodzicielską, gdy stwierdzi, że ten wyzdrowiał bądź przeszedł odpowiednią drogę, aby zmienić swoje postępowanie, zaczął dbać o dziecko, wykazuje zainteresowanie nim, bądź poddał się terapii, nie jest agresywny, albo zrezygnował z jakiegoś środowiska na rzecz bycia z dzieckiem. O tym, czy sąd ma zdecydować o władzy rodzicielskiej, czy miejscu pobytu i kontaktach, rodzice mogą zdecydować nie tylko w sprawie o rozwód. To zawsze podyktowane jest dobrem dziecka, bez względu na relacje rodziców. Czy są małżonkami, czy już nie, czy w ogóle nigdy nimi nie byli. Niewątpliwie jednak adwokaci, mimo tego, iż to sąd jest organem ostatecznie decydującym o sytuacji dziecka, prowadzą postępowania mediacyjne, zmierzające do przekonania rodziców do porozumienia się. JJ

OPRACOWAŁA: Redakcja ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 17


DORADCA

MAŁY

PORADNIK INFORMACYJNY PRAWO W BIZNESIE

 LOGOTYP – ZWYKŁY OBRAZEK CZY CHRONIONE

PRAWO TWÓRCY?

CZY LOGOTYP JEST UTWOREM? Dla każdego grafika bardzo ważne jest, aby za projekt, dzieło otrzymać wynagrodzenie i zachować swoje autorstwo. Wszystko zależy od tego, co tworzy autor i czy projekt spełnia warunki bycia „utworem” zgodnie z prawem autorskim, które powinno być ważnym elementem funkcjonowania w zawodzie. Pojęcie utwór, inaczej dzieło, dotyczy m.in. logotypów – czyli znaków graficznych. Utwór to każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Znaki graficzne (plastyczne), logotypy, są przykładem utworów podlegających ochronie tak jak utwory muzyczne, sceniczne czy filmy.

OD KIEDY CHRONIONY Logotyp, jak każdy inny utwór, podlega ochronie prawnej jako dobro osobiste twórcy, a także jako prawo majątkowe. Każdy utwór jest chroniony od chwili jego powstania. Z punktu widzenia prawa nie ma potrzeby dopełniania w tym celu jakichkolwiek formalności. Jednak ze względu na ewentualne późniejsze problemy w udowodnieniu, kto pierwszy używał logotypu, kto jest jego uprawnionym użytkownikiem, ważne będzie zastrzeżenie logotypu jako znaku towarowego w Urzędzie Patentowym. Wymaga to stosownej procedury zastrzeżenia znaku. W przypadku logotypu – zarówno graficznego, jak i znaku słowno-graficznego. To jednak problem bardziej dla zamawiającego, który kupuje (zamawia) wykonanie logotypu z zamiarem wykorzystywania go we własnych celach. Rzadko kiedy grafik chce zatrzymać prawo do logotypu, który zaprojektował.

UMOWA NA PROJEKT Umowa na wykonanie projektu daje wiele możliwości. Mamy tu klasyczną umowę o dzieło, która jest najczęściej wykorzystywana, przy czym przeważnie

18 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

ani zamawiający, ani wykonawca o tym nie wiedzą, ponieważ nie ma obowiązku zawierania umowy o dzieło na piśmie. I jakbyśmy takiego zlecenia czy zamówienia nie nazwali, do takiej umowy, w razie konieczności stosować się będzie przepisy kodeksu cywilnego. Często wynagrodzenie nie jest szczegółowo określane na początku. W przypadku, gdyby ostatecznie po oddaniu projektu okazało się, że zamawiający nie chce zapłacić albo chce zapłacić o wiele mniej, niż strony np. ustnie ustaliły, bądź ustalały w toku prac, ale nie spisały tego, nasz kodeks cywilny przyjmuje, że wynagrodzenie należy się od chwili oddania dzieła (projektu), chyba że ma być przekazywane etapami, np. kolejne elementy strony internetowej czy projekt na kilka produktów dla firmy sprzedającej kosmetyki. W tym ostatnim przypadku, jeżeli nie ma spisanej umowy, przyjmujemy, że wynagrodzenie dla projektanta jest wymagalne, tj. płatne po oddaniu kolejnych elementów. Warunkiem jest jednak to, aby wynagrodzenie było obliczone za każdy etap osobno.

W PRAWIE AUTORSKIM Inaczej tę kwestię reguluje prawo autorskie, zakładając dwie najważniejsze kategorie: umowę o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowę o korzystaniu z utworu (tzw. licencja). Zwykle jednak graficy, projektując określone logotypy, pracują w systemie zamówienia dzieła dla określonego nabywcy i następnie wystawiają faktury. Niestety, pracują bez zawarcia umowy, z której wynikają określone uprawnienia zarówno dla twórcy, jak i nabywcy. Zawarcie umowy (w tym przypadku umowa o dzieło, czyli umowa określonego rezultatu) powinno być podstawą działania każdego grafika, jego abecadłem, nawet przy stałej współpracy z nabywcą. Dlaczego pracownik dba o umowę o pracę, a twórcy mniej? Umowa, oprócz ustalenia tak podstawowych kwestii jak wynagrodzenie, termin oddania i płatność

oraz, co najważniejsze, zakres prac, daje możliwość wskazania, kiedy i na jakich zasadach projekt (utwór) przechodzi na własność nabywcy w rozumieniu prawa autorskiego. Często w praktyce pojawia się problem niezapłacenia za logotyp. Twórca spędza godziny nad projektem, przesyła gotowe tzw. otwarte pliki, w oparciu o które nabywca, nie mając do tego uprawnień, rozwija projekt i dalej go przekształca, już bez częściowego wynagrodzenia, a nawet bez żadnego wynagrodzenia. Dlatego warto umowę zawrzeć. Nawet prostą, określającą minimum obowiązków jednej i drugiej strony, np. opis projektu, termin wykonania wg tego opisu. Często współpraca z klientem polega na tym, że oprócz głównego zlecenia, grafik dostaje tzw. przyokazje. Przyokazje nie są zwykle dodatkowo wynagradzane, ponieważ nabywca przy okazji głównego projektu widzi możliwość wykonania małych prac dodatkowych. Nie ma potrzeby zawierania na nie osobnych umów (choć często jest to najlepsze rozwiązanie z uwagi na wielkość projektu). Można w umowie na wykonanie dzieła zawrzeć punkt o wynagrodzeniu godzinowym lub procentowo określić wynagrodzenie dodatkowe za projekty poboczne.

JAKIE WYNAGRODZENIE? Najlepiej oczywiście, żeby wynagrodzenie było umówione z góry i bardzo precyzyjnie określone. Każda umowa będzie inna i powinna być dopasowana do konkretnego dzieła, ale i zamawiającego, i wykonawcy. Pamiętajmy, że generalną i nadrzędną zasadą jest swoboda umów, wynikająca z kodeksu cywilnego, która daje możliwość „uszycia umowy na miarę”. Jedynym warunkiem jest, aby zapisy umowy były zgodne z prawem. Strony umowy mogą wskazać konkretne wynagrodzenie. Mogą też wskazać jedynie podstawy do ustalenia tego wynagrodzenia. Chodzi o jakieś stałe elementy, w oparciu o które później będzie można wycenić pracę. W przypadku grafików to zwykle stawka godzinowa. W przypadku innych dzieł i innych wykonawców mogą to być ceny surowców używanych do wykonania dzieła. Jeśli jednak wykonawca i zamawiający nawet w ten sposób nie określili wynagrodzenia, w sytuacji, gdy sprawa o zapłatę wynagrodzenia trafia do sądu, w razie wątpliwości przyjmuje się, że chodziło o zwykłe wynagrodzenie za dzieło takiego rodzaju. A jeśli nie będzie się dało tak oszacować wynagrodzenia, należy uwzględnić nakład pracy i inne nakłady wykonawcy. Oczywiście te wszystkie kryteria można stosować bez udziału sądu, między wykonawcą a zamawiającym. Zwykle zamawiający niechętnie zgadzają się na stawki godzinowe, a wykonawcy nie są zainteresowani ceną sztywną za rezultat, co zrozumiałe. Jakkolwiek jednak strony się porozumieją, przydatne będzie spisanie chociaż najważniejszych kwestii: terminu oddania pracy, jej zakresu i wynagrodzenia.


DORADCA PLIKI OTWARTE, DOBRE OBYCZAJE I ODSZKODOWANIE Nierzadko graficy mają do czynienia z nieuczciwymi kontrahentami. Tygodniami trwają rozmowy kreacyjne, w trakcie których zamawiający doprecyzowuje oczekiwania i pomysły. Grafik poprawia, przeprojektowuje, zmienia całą koncepcję, a wszystko to w istocie odbywa się w ramach zapytania „czy takie coś dałoby się zrobić?”. Efekt końcowy jest taki, że grafik wysyła kilka, a nawet kilkanaście projektów, a zamawiający stwierdza, że nic mu się nie podoba i nie jest zainteresowany zawarciem umowy (zamówieniem). Taką sytuację zwykle możemy określić jako działanie z naruszeniem dobrych obyczajów. Wówczas wykonawca nie jest bezbronny i może żądać zwrotu kosztów czynności wstępnych i przygotowawczych (projekty, poprawki do projektów, wydruki itd.) w ramach odszkodowania. Kwestię tę reguluje także kodeks cywilny w części ogólnej dotyczącej zawierania umów. Z zapisów kodeksowych wynika wprost, że strona, która rozpoczęła lub prowadziła negocjacje z naruszeniem dobrych obyczajów, w szczególności bez zamiaru zawarcia umowy, ma obowiązek naprawienia szkody, jaką druga strona poniosła przez to, że liczyła na zawarcie umowy. Odszkodowanie obliczać należy wówczas tak samo jak wynagrodzenie, tj. choćby uwzględniając nakład pracy, bądź poświęcony czas albo liczbę projektów wykonanych.

UMOWA – ZAWSZE! Brak umowy na piśmie utrudnia dochodzenie swoich praw, ale nie jest sytuacją bez wyjścia i nie oznacza, że umowy nie ma. Otóż w momencie, gdy następuje porozumienie między zamawiającym a wykonawcą co do charakteru prac, zakresu, rodzaju, ceny i terminu wykonania, a także terminu zapłaty, umowa istnieje. Nawet gdy nie jest zawarta na piśmie. Często w praktyce między nabywcą a grafikiem istnieje bogata korespondencja mailowa, z której wprost wynika sam fakt zamówienia określonego dzieła (np. logotypu) jak i inne istotne kwestie umowne, w oparciu o które, w potencjalnym procesie przed sądem lub nawet w drodze polubownego załatwiania sprawy, można dowodzić, że dzieło w ogóle zostało zamówione, a także na jakich warunkach.

ZAKAZ KORZYSTANIA Z PROJEKTU Zawarcie umowy, otrzymanie wynagrodzenia, terminowości – to jedno. Istnieje też kwestia praw autorskich. W zasadzie to zamawiającemu powinno zależeć na zawarciu umowy przenoszącej prawa autorskie. Przepisy prawa autorskiego są bardziej rygorystyczne

niż przepisy kodeksu cywilnego, ponieważ umowa o przeniesienie praw autorskich każdego utworu powinna być zawarta na piśmie pod rygorem nieważności. Można cały czas ubiegać się o zawarcie umowy. W sytuacjach bardzo jednoznacznie niekorzystnych dla twórcy, gdy istnieje tzw. niepewność co do stanu prawnego (czyli właśnie np. brak umowy), można wystąpić do sądu o ustalenie istnienia umowy określonej treści. W sporze między twórcą a korzystającym z logotypu nabywcą można żądać ustalenia m.in., komu przysługuje prawo do znaku, a także określenia działań, których nie może podejmować nabywca. Innym uprawnieniem wynikającym z art. 78 ust. 1 Prawa autorskiego, blokującym działania niepłacącego nabywcy, to żądanie zaniechania naruszenia (w tym przypadku korzystania z logotypu), czyli na przykład żądanie zaniechania drukowania kolejnych koszulek z logotypem. Takie żądanie jest możliwe nie tylko w chwili dokonywania naruszenia, lecz także w momencie zagrożenia naruszeniem, czyli w zasadzie zawsze, kiedy już nabywca otrzymał od grafika pliki, i wiadomo albo co najmniej jest wysoce prawdopodobne, że będzie je dalej wykorzystywał (co wynika z okoliczności). Równolegle twórca może domagać się usunięcia skutków naruszenia. W tym przypadku nie istnieje jakiś katalog sposobów, w jakie można zobowiązać nabywcę, który nie ma prawa do korzystania z utworu, do usunięcia skutków naruszenia. Prawo autorskie wskazuje przykładowo „zobowiązanie do złożenia określonego oświadczenia w określonej formie”. Nie zawsze jednak publiczne umieszczenie informacji, że pan Grafiński jest autorem logotypu i publiczne przeproszenie go za użycie znaku bez jego zgody, w szczególności gdy zasięg oddziaływania znaku jest ograniczony, będzie dobrym rozwiązaniem dla grafika. Bardziej wymierną korzyścią będzie np. nakazanie zniszczenia towarów, na których pojawił się zaprojektowany logotyp. Powyżej opisane sprawy są możliwe do dochodzenia zarówno w sądzie, jak i do wykorzystania w negocjacjach i rozmowach z nabywcą i próbach ugodowego załatwienia sprawy.

OTRZYMAĆ ZAPŁATĘ Oczywiście za wykonany projekt można zażądać wynagrodzenia. W praktyce, rzadko kiedy grafik będzie udzielał licencji na korzystanie ze swojego projektu, choć i taka możliwość istnieje. Częściej współpraca polega de facto na przeniesieniu prawa do logotypu na nabywcę. Istnieje jednak możliwość zażądania wynagrodzenia za korzystanie z logotypu. Dopóki bowiem prawo do logotypu nie zostanie przez twórcę na nabywcę przeniesione, nie ma on prawa do jego wykorzystywania. Sama

zapłata za wykonanie projektu logotypu nie jest równoznaczna z przeniesieniem prawa autorskiego, czyli prawa do korzystania z niego i prawa do rozporządzania nim. A zatem w sytuacji, gdy między stronami istnieje umowa, choćby ustna, poparta korespondencją mailową, w oparciu o którą będzie można udowodnić zakres zamówienia, określić wysokość wynagrodzenia, można żądać zapłaty wynagrodzenia za wykonane dzieło. Jest tylko kwestią komunikacji między zamawiającym a twórcą, na ile spór między stronami zakończy się mediacją (polubownie).

DWA LATA NA WSZELKIE ŻĄDANIA W przypadku, gdy między stronami zawarta została umowa, nie ma przeciwwskazań do wystąpienia o zapłatę. Wystąpienie o zapłatę to oczywiście nie wezwanie do zapłaty, a konkretny ruch w sądzie. Zanim jednak pójdziemy do sądu, warto rozważyć złożenie wniosku o zawarcie ugody przed sądem, co wiąże się ze zdecydowanie niższymi kosztami. Dziś jest to kwota 40 zł (jeśli wysokość żądania nie przekracza 10.000 zł) lub 300 zł (jeśli wartość żądania przekracza 10.000 zł) i daje gwarancję, że żądanie przynajmniej w najbliższym czasie nie przedawni się. Roszczenia z umowy o dzieło, jaką jest umowa grafika z zamawiającym logotyp i inne utwory, przedawniają się po dwóch latach od dnia przekazania logotypu. Złożenie do sądu wniosku o zawarcie ugody daje czas na rozwiązanie polubowne i przedłuża możliwość wystąpienia do sądu o kolejne dwa lata. Prawo autorskie przewiduje także możliwość wystąpienia o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę z powodu naruszenia praw twórcy dla niego samego lub żądanie zapłacenia odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. To zależy od okoliczności i osoby twórcy oraz jego potrzeb, a także od rozmiaru naruszenia. Zadośćuczynienie wiąże się z krzywdą, jaką odczuwa twórca z powodu naruszenia jego praw. W przypadku projektów logotypów raczej trudno sobie wyobrazić tego typu żądanie. A zatem nieistnienie umowy na piśmie nie oznacza, że grafik jest bezsilny. Ma wiele możliwości ochrony swoich praw jako twórcy nie tylko przed przystąpieniem do pracy nad projektem, ale i w toku ich wykonywania, a także już po wykonaniu. Nie zawsze spór musi być od razu rozstrzygany przed sądem, choć takie rozwiązanie też jest możliwe. W tych sytuacjach, gdy trzeba zdecydować się na spór sądowy, także można rozpocząć od tańszej drogi, czyli próby zawarcia ugody sądowej. W wielu przypadkach to może wystarczyć, jednak zawsze, gdy są wątpliwości, najlepiej zajrzeć do Adwokata. JJ

OPRACOWAŁA: Redakcja ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 19


KOMENTATOR

©© WWW.SHUTTERSTOCK.COM / LJUPCO SMOKOVSKI

PRAWO AGATY W LEŚNEJ GÓRZE?

20 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018


KOMENTATOR

ŻYJEMY W EPOCE SERIALI. ICH NAJBARDZIEJ ZAGORZALI FANI CZEKAJĄ ZAPEWNE NA DZIEŃ, GDY NA SZKLANYM EKRANIE W JEDNEJ AUDYCJI UJRZĄ POJEDYNEK DZIELNEJ PANI PRZYBYSZ Z PRAWA AGATY Z MECENAS LENĄ BARSKĄ, ZA STOŁEM SĘDZIOWSKIM POJAWI SIĘ SĘDZIA ANNA MARIA WESOŁOWSKA. ŚWIADKÓW NA SALĘ DOPROWADZĄ POLICJANCI Z W11, SPRAWCĘ WYKRYJE OJCIEC MATEUSZ, ZAŚ PRZEGRANI BĘDĄ RESOCJALIZOWANI W RAMACH PROJEKTU LADY ALBO WYKONUJĄC PRACE SPOŁECZNE W SŁYNNYM SZPITALU W LEŚNEJ GÓRZE.

dziwne, że nie ma jeszcze serialu o funkcjonariuszach więziennictwa (chyba, że coś przegapiłem), gdyż i oni powinni się pojawić w tej superprodukcji. Z polskimi filmami prawniczymi jest jak z tytułowym Misiem Barei. Są na miarę naszych czasów i możliwości intelektualnych widzów oraz twórców. Od cotygodniowej porcji papki trudno zapewne oczekiwać subtelności i dylematów znanych ze Sprawy Gorgonowej lub Bezmiaru sprawiedliwości, by nie mierzyć się z Dwunastoma gniewnymi ludźmi. Czy można oczekiwać, że masowa produkcja będzie choć trochę przypominać rzeczywistość sali sądowej? Nie każdy był w sądzie, choćby jako widz, ale każdy zapewne choć przez chwilę miał okazję podziwiać na ekranie sukcesy mecenas Leny i mecenas Agaty. Zatem dla wielu naszych rodaków seriale sądowe są źródłem wiedzy o przebiegu procesu. Oczywiście, telewizja od dawna już nie pełni funkcji edukacyjnej, ale czy stałoby się coś złego, gdyby serialowi scenarzyści mieli jakieś pojęcie o obowiązującym w Polsce prawie? Twórcy omawianych produkcji przyjęli fałszywe założenie, że proces tylko wtedy jest ciekawy, gdy ktoś na kogoś wrzeszczy, a jeszcze lepiej, gdy na sali sądowej grozi mu śmiercią lub przynajmniej obiciem przysłowiowej mordy. Filmowy proces rozstrzyga się zwykle w ten sposób, że na salę z impetem wpada osoba, której sąd nie wzywał. Już od progu krzyczy, że jako zdradzona kochanka (lub opuszczony kochanek) nie będzie dłużej ukrywać prawdy i ujawni

decydujące fakty. Dzięki temu serialowa bohaterka – jak zawsze – wygrywa proces, który zdawał się być przegrany. Zwycięża tak skutecznie, że na ekranie problem apelacji nie istnieje, wyrok jest ostateczny – jak w procesie wczesnośredniowiecznym. W serialowych procesach sukces zdaje się być pochodną zaangażowania siły głosu oraz odpowiedniej dawki teatralnych gestów. W znacznie mniejszym stopniu jest wynikiem trudnych pytań, a adwokackie rozważania o kwalifikacji prawnej lub znamionach czynu zabronionego zdają się nie występować wcale. Czyżby twórcy przygód mecenas Leny i mecenas Agaty uważali, że byłyby to zagadnienia dla widzów zbyt nudne? A może zbyt trudne? Wierni widzowie seriali mogą mieć specyficzny obraz pracy adwokata. Może im się zdawać, że głównym zadaniem pełnomocnika jest odwiedzanie potencjalnych świadków w ciemnych kamienicach, nakłanianie ich do złożenia zeznań i przybycia do sądu. Dzielna ekranowa Agata była niezwykle skutecznym detektywem – śledziła, organizowała prowokacje, zabezpieczała dowody. Aż dziwne, że nie doprowadzała na rozprawę rzeczywistych sprawców zbrodni skutych w kajdanki. A ileż było na ekranie empatii, zrozumienia dla strony procesu, pełnego ciepła zaangażowania w trudny los klienta. Czasami spotykając się z klientami w związku z rzeczywistymi sprawami w prawdziwych sądach mam wrażenie, że patrzą na mnie z pewnym wyrzutem, że nie oferuję w pakiecie usług detektywistycznych i nie szlocham czytając dostarczone mi dokumenty. Po obejrzeniu kilku serialowych odcinków uczestnik procesu zaczyna oczekiwać, by jego pełnomocnik każde ważniejsze

pytanie zadawane świadkowi lub stronie opatrywał kilkuzdaniowym komentarzem, w którym tłumaczyć będzie sądowi, dlaczego przeciwnik jest największą kanalią tego świata. Tak „przygotowany” klient nie doceni pracy adwokata, który po prostu zadaje pytania, pisze pisma procesowe (czyli robi coś, czego gwiazdy seriali nie czynią nigdy), zaś końcowe przemówienie wygłasza, a nie wykrzykuje. Kiedyś świadomość kształtowana była przez byt, dziś rzeźbi ją telewizja. Efekt jest, delikatnie rzecz ujmując, daleki od doskonałości. Kultura prawna społeczeństwa to sprawa zbyt ważna, by pozostawiać ją serialowym scenarzystom. Edukacja prawna potrzebna jest na różnych szczeblach szkolnictwa. I nie muszą to być cykle nudnych wykładów. Narzędziem kształcenia mogą być filmy. Filmy przygotowane przy udziale doświadczonych prawników, przedstawiające ciekawe procesy, sytuacje z codziennego życia, opatrzone przystępnymi komentarzami. A twórczość telewizyjna? Warto byłoby ją kiedyś skatalogować i opisać. Przydałaby się praca z pogranicza filmoznawstwa i prawa, której moglibyśmy nadać tytuł Obraz adwokata w polskich filmach. Z pewnością będzie to świadectwo ciekawej ewolucji. Dowiemy się zapewne, czy również kilkadziesiąt lat temu na stole filmowego prawnika stać musiała Temida z brązu i czy były czasy, gdy palestrantów przedstawiano jako oratorów, a nie jako krzykaczy. Liczę na to, że swoje miejsce w takim opracowaniu znajdzie nie tylko „mecenas Lena Barska”, ale i jowialny sybaryta sportretowany w serialu 07 zgłoś się. JJ

dr hab. adw. Maciej Rakowski ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 21


OBSERWATOR

OBSERWATOR

– SUBIEKTYWNY PRZEGLĄD ZMIAN W PRAWIE ROK 2018 PRZYNIÓSŁ WIELE ZMIAN W PRAWIE, KTÓRE W WIELU ASPEKTACH DOTYKAĆ BĘDĄ NAS BĄDŹ JAKO KONSUMENTÓW, BĄDŹ JAKO PRZEDSIĘBIORCÓW, CZY TEŻ JAKO PRACOWNIKÓW.

Trudno wszystkie wymienić, ograniczę się do subiektywnej selekcji (być może najbardziej odczuwalnych zmian):

Zakaz pracy w niedzielę

Najważniejszą zmianą prawa, dotykającą jednocześnie wszystkie kategorie wymienionych osób, jest kontrowersyjny, przez jednych wyczekiwany, a przez innych uznawany za niekorzystny, szkodzący – zakaz handlu w niedzielę. Zakaz wszedł w życie w marcu. Początkowo w każdym miesiącu wolne od handlu są dwie niedziele – pierwsza i ostatnia. Stopniowo zakaz ten ma być rozszerzany. Od 1 stycznia 2019 r. niedziela handlowa będzie tylko jedna w miesiącu – ostatnia, a od 1 stycznia 2020 r. będzie obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele z wyjątkiem siedmiu w roku. Mimo wielu zabiegów, aby zakaz handlu zyskał powszechną akceptację, przepisy budzą wiele wątpliwości – mówi się o możliwości łatwego ich obchodzenia. Tak jak każda nowa regulacja, przepisy będą oceniane po ich praktycznym działaniu. Nowe prawo zawiera również sankcje karne za jego

22 | ADWOKAT nr 1 (1) 2018

nieprzestrzeganie – nawet do 100 000 zł grzywny, a postępowanie w tych sprawach toczyć się będzie w trybie przepisów o postępowaniu w sprawach o wykroczenia (Ustawa z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni, Dz. U. z 2018 r., poz. 305).

Najniższe wynagrodzenie

Od 1 stycznia 2018 r. płaca minimalna w Polsce wynosi 2100 zł brutto, wzrastając w stosunku do ubiegłego roku o 100 zł. W ślad za wzrostem płacy minimalnej wzrosła również minimalna stawka godzinowa, która w 2018 r. wynosi 13,70 zł brutto. To dość skromne w treści rozporządzenie ma jednak olbrzymie znaczenie dla wielu dziedzin prawa i życia. W zakresie prawa pracy od tej zmiany zależeć będą m.in. wysokości dodatków za pracę w porze nocnej, wynagrodzenie za czas gotowości do pracy i przestój, odprawa z tytułu zwolnień grupowych, odszkodowania za naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu, minimalna podstawa wymiaru zasiłku chorobowego, kwota wolna od potrąceń. Dla pracodawców

i przedsiębiorców to wyższe koszty zatrudnienia. W sferze szeroko rozumianego prawa karnego (karno-skarbowego) zmiana ta oznaczać będzie przede wszystkim wyższe kwoty grzywien i kar pieniężnych za wykroczenia i przestępstwa skarbowe. Zmieni sią również granica między wykroczeniem a przestępstwem skarbowym (pięciokrotność minimalnego wynagrodzenia), czy też między przestępstwem a wykroczeniem (1/4 minimalnego wynagrodzenia) (Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12 września 2017 r. w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2018 r., Dz. U. z 2017 r. poz. 1747).

Nowa stawka ryczałtu od umów najmu i jej podobnych

Od 1 stycznia 2018 r. stawka ryczałtowego podatku od przychodów z czynszu najmu wynosi 8,5 proc. pod warunkiem, że jego wartość nie przekracza 100 000 zł. Dotychczasowe rozwiązania nie przewidywały górnej granicy przychodów. Obecnie po przekroczeniu limitu 100 000 zł stawka


OBSERWATOR

©© WWW.PL.FOTOLIA.COM / SKARIE

ryczałtu wzrasta do 12,5 proc. Wartość limitu określona jest dla całego roku, a sama zasada obejmuje przychody z najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy oraz umów o podobnym charakterze. Decydującym jest suma przychodów ze wszystkich tych tytułów (Ustawa z dnia 27 października 2017 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne, Dz. U. z 2017 r., poz. 2175).

Kwota wolna od podatku

W 2018 r. wzrosła kwota wolna od podatku. Obecnie wynosi ona 8000 zł wobec 6600 zł w roku ubiegłym. Kwotę wolną od podatku mogą uwzględnić jednak tylko osoby rozliczające się z urzędem skarbowym na tzw. zasadach ogólnych, czyli wg skali podatkowej. W większości będą to pracownicy zatrudnieni na podstawie stosunku pracy lub umów cywilnoprawnych oraz ci podatnicy prowadzący własną działalność gospodarczą, którzy nie wybrali innych form opodatkowania (zmiana wynikająca z ustawy jak wyżej).

JPK – jednolity plik kontrolny

1 stycznia 2018 r. wszedł w życie obowiązek dla mikroprzedsiębiorców przesyłania do urzędu skarbowego ewidencji podatku VAT w formacie jednolitego pliku kontrolnego. Samo rozwiązanie nie jest nowe, gdyż obowiązywało wcześniej duże i średnie przedsiębiorstwa. JPK to plik zawierający informacje o operacjach gospodarczych za dany okres. To kolejna odsłona uszczelniania systemu podatkowego, a w szczególności wpływów z VAT-u. Trudno obecnie ocenić, jak mikroprzedsiębiorcy poradzą sobie z nowymi obowiązkami, gdyż pierwsze JPK-i będą wysyłane do 25 lutego 2018 r. (Ustawa z 13 maja 2016 r. o zmianie ustawy – Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw, Dz. U. z 2016 r. poz. 846).

Opodatkowanie wkładów pieniężnych do spółek kapitałowych

Dla przedsiębiorców prowadzących działalność w formach spółek prawa handlowego istotną zmianą, mającą bezpośredni wpływ na podejmowanie decyzji inwestycyjnych, ma zmiana polegająca na wprowadzeniu

opodatkowania wszystkich wkładów, jakie są wnoszone do spółek kapitałowych – zarówno wkładów niepieniężnych (aportów) np. nieruchomości, środków trwałych, ale także wkładów pieniężnych (gotówkowych). To swego rodzaju novum, gdyż obowiązujące do 2018 r. rozwiązania nie przewidywały opodatkowania wkładu pieniężnego do spółki kapitałowej. Obecnie przychodem jest wartość wkładu określona w statucie lub umowie spółki, a w razie ich braku – wartość wkładu określona w innym dokumencie o podobnym charakterze. Tak więc wkładu pieniężnego jak i niepieniężnego. W opinii przedsiębiorców i doradców podatkowych zmiana ta ograniczy w znacznym stopniu inwestycje, gdyż inwestycja pieniężna już na starcie będzie opodatkowana. (Ustawa z dnia 27 października 2017 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne Dz. U. z 2017 r., poz. 2175). JJ

OPRACOWAŁ: dr adw. Sylwester Redeł ADWOKAT nr 1 (1) 2018 | 23



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.