01
#jestemzbranżowej Czasopismo szkolne | maj 2022 | www.zs2kolobrzeg.pl
EUROPEAN VOCATIONAL SKILLS WEEK 2022
02
#jestemzbranżowej
#jestemzbranżowej
01
10
Trzy pokolenia mechaników
04
Człowiek gotujący z pasją
06
Nie tylko nauka
12
Po prostu lubię się ubrudzić
14
Nauka przez praktykę
03
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
08
Fryzjer też musi być czasami psychologiem
09
Zawsze lubiłem coś kombinować z włosami
Europejski Tydzień Umiejętności Zawodowych to prawdziwe święto szkolnictwa branżowego. Z tej okazji zapraszamy do świata naszych absolwentów, o którym opowiadają w bardzo ciekawych wywiadach. Autentyczne historie, prawdziwi ludzie, dowód na to, że szkoła branżowa to dobry wybór! Prezentujemy też kilka informacji o naszej Szkole. Miłej lektury!
Zespół Szkół nr 2 im. Bolesława III Krzywoustego w Kołobrzegu ul. Piastowska 5 tel. 94 35 239 36 w. 21 lub 20 zs2@kolobrzeg.powiat.pl www.zs2kolobrzeg.pl
19
Nowa pracownia
#jestemzbranżowej
04
nasi absolwenci
Człowiek gotujący z pasją Znajdujemy się w restauracji Maltgarden w Kołobrzegu, a naszym rozmówcą jest Seweryn Jaśkiewicz absolwent naszej szkoły, laureat TURNIEJU NA NAJLEPSZEGO UCZNIA W ZAWODZIE KUCHARZ w województwie zachodniopomorskim w 2020 roku. Na początku chciałyśmy bardzo Panu podziękować, że zgodził się Pan z nami spotkać i poświęcić swój cenny czas. Redakcja: Jak to się stało, że został Pan kucharzem? Przypadek czy przemyślana decyzja? Seweryn Jaśkiewicz: Nie, to nie był przypadek, a w pełni przemyślana decyzja, od zawsze chciałem gdzieś tam gotować. Nie sądziłem jednak, że to się tak szybko potoczy. Wybrałem „Piastowską” i miałem to szczęście, że trafiłem na dobre praktyki, pod dobre skrzydła, a to niezwykle ważne. Zajęli się mną prawdziwi specjaliści i pasjonaci, a ja to wykorzystałem. Jak wspomina Pan swoje początki w gastronomii? (Śmiech) Oj było bardzo wesoło i różnorodnie. Nie było lekko, ale to tak jak w każdym zawodzie, najpierw trzeba się nauczyć podstaw, żeby iść dalej. A jakie musiał pan pokonać trudności, aby się tu znaleźć? Przede wszystkim poświęcenie prywatnego czasu. Imprezy musiały zejść na ostatni plan, bo rano trzeba było iść do pracy, więc przede wszystkim mnóstwo poświęconego czasu na kuchni. Czy Pan żałuje? Absolutnie nie! A co Pana najbardziej zaskoczyło? Ludzie… bardzo pozytywnie, bo poznałem mnóstwo inspirujących osób. No i jeszcze… jedzenie, jego różnorodność, a jak wiadomo, każdy lubi dobrze zjeść. Pańskie ulubione danie? Makarony… zawsze. Najmilsze wspomnienie kulinarne z dzieciństwa?
Mielone z buraczkami od babci. Do dziś pamiętam ten smak.
sobie z presją czasu. W kuchni trzeba się jednak uwijać.
A co Panu daje kuchnia? Na pewno możliwość robienia tego, co kocham. Uwielbiam też moją otwartą kuchnię, bo lubię patrzeć, jak nasi goście jedzą. A poczucie, że dobrze nakarmiłem ludzi jest bezcenne.
Te trzy lata nauki to dużo czy mało, żeby zostać kucharzem? Moim zdaniem to wystarczająco, żeby zdobyć podstawy i móc swobodnie poruszać się po rynku pracy. Jednak tak jak w każdym fachu doświadczenie zdobywa się z czasem. Pamiętam, jak w trzeciej klasie rozmawiałem z moim szefem, o tym, że nie czuję się żeby jeszcze być samodzielnym kucharzem i ten mądry szef powiedział mi wtedy, że tego nie czuje się tak od razu, że to przychodzi samo, z czasem. To były święte słowa, za które jestem mu wdzięczny do dziś.
Mówi Pan rzeczywiście jak prawdziwy pasjonat, ale jak wiemy nie jest to lekki kawałek chleba. Zatem jakie cienie ma ten zawód? Oj to wszystko zależy od wielu czynników. To, co dla jednych będzie udręką, dla innych może stać się szansą. Po pierwsze – czas praktyk, jest to okres bardzo intensywnej pracy, często nielekkiej, ale z drugiej strony ogromna szansa na zebranie doświadczenia, nawiązania kontaktów, czy poznanie siebie samego. Po drugie – stres i radzenie
A jest jakiś wzór na młodego adepta gastronomii? Na pewno trzeba być zorganizowanym i zaradnym. Ważna
05
bon appétit Pamiętaj, żeby dobrze czuć się w pracy, nie może ona być tylko twoim zawodem, ale musi być pasją.
jest również punktualność i odpowiedzialność. Czy sądzi Pan, że dałby radę wziąć ucznia pod swoje skrzydła? Myślę, że ze swoimi umiejętnościami i wiedzą byłbym w stanie uczyć młodych kucharzy. Kiedy ktoś przychodzi do nas do pracy, to chętnie dzielę się swoim doświadczeniem.
ciężko to jednoznacznie określić. Wiem, że wielu młodych kucharzy zarabia powyżej średniej krajowej, bo mimo młodego wieku, wykazują się inicjatywą i chęcią doskonalenia. Ulubiony szybki przepis? Brownie: 200 g masła 200 g czekolady 135 g mąki 250 g cukru.
Porozmawiajmy teraz o pieniądzach. Czy zarobki są satysfakcjonujące? Zarobki są adekwatne do umiejętności. Dlatego tak ważne jest, żeby się szkolić i nie poprzestawać na czymś, co cię nie satysfakcjonuje.
Oooo na pewno wypróbuję, bo wydaje się prosty. A jakie są Pana plany i cele na najbliższy czas? Na pewno chciałbym się dalej rozwijać i szkolić, czerpać wiedzę od starszych i bardziej doświadczonych kucharzy. Przede wszystkim iść do przodu i nie poprzestawać na tym, co już wiem.
Orientuje się Pan jakiego rzędu to są pieniądze na naszym lokalnym rynku? Średnia w Kołobrzegu jest dość wysoka od 3000 zł do 6000 zł. Jednak
Co by Pan powiedział ósmoklasiście, który zastanawia się czy wybrać tę drogę?
Przede wszystkim poszukaj dobrych praktyk, popytaj, pochodź, poszukaj. Nawet nie wiesz, jak ważną rolę mogą one odgrywać w twojej dalszej karierze zawodowej. Pamiętaj, żeby dobrze czuć się w pracy, nie może ona być tylko twoim zawodem, ale musi być pasją. Jak rozumiem w Pana wypadku to był najlepszy wybór? Myślę, że lepiej nie mogłem zrobić. Czuję, że jestem teraz na właściwym miejscu. To było niezwykle inspirujące spotkanie. Dziękujemy za tę mądrą i pouczającą rozmowę oraz poświęcony czas. Życzymy Panu wielu kulinarnych sukcesów.
#jestemzbranżowej
po lekcjach
Nie tylko nauka
06
07
Zespół Szkół nr 2 im. Bolesława III Krzyowustego oferuje szereg aktywności, które pomagają młodzieży ciekawie spędzić czas, a mieszkańcom Kołobrzegu przekonać się, że uczniowie szkoły branżowej to świetni i zdolni młodzi ludzie. Słynna jest już akcja recyclingowa, podczas której uczniowie zbudowali model Volkswagena Golfa z plastikowych odpadów. Szkoła jednak organizuje także regularne akcje, na przy-
kład „Fryzjerskie Środy” czy konkurs „Mistrz Kuchni Junior”. Odpowiadając aktualnym potrzebom, uczniowie klas fryzjerskich zaangażowali się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Uczennice strzygły, farbowały, stylizowały i robiły warkoczyki gościom zza granicy. Jedyną i najcenniejszą zapłatą był tu ich uśmiech. Relacje ze wszystkich tych wydarzeń można śledzić na Facebooku szkoły.
#jestemzbranżowej
nasi absolwenci
08
polega dorosłość. Myślę jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych, kiedy się czegoś bardzo pragnie. Kiedy stwierdziła Pani: tak to właśnie jest ten moment, że chce iść na swoje? Chyba od samego początku wiedziałam, że będę pracować sama lub w dwuosobowym teamie. Taki był plan i tak zostało, więc nie wiązałam przyszłości z tym, że będę pracować u kogoś. Wiele się teraz mówi o różnych dotacjach, czy miała Pani jakąś pomoc albo korzystała z dofinansowania? Niestety nie udało mi się uzyskać dofinansowania natomiast próbowałam. Być może wkrótce znowu złożę dokumenty np. na stworzenie nowego stanowiska pracy… kto wie? Czy mogłaby Pani stworzyć listę trzech rzeczy, które powinny być najważniejsze dla każdego fryzjera. Na pewno kontakt z klientem, trzeba być otwartym. Introwertycy w tym zawodzie mogą mieć trudności. Ważne jest też dążenie do swojego rozwoju osobistego, czyli przede wszystkim szkolenia na wielu płaszczyznach.
Fryzjer też musi być czasami psychologiem Agata Koperska właścicielka Studia Urody Perfect Look jest naszą absolwentką. Ceniona przez klientki i klientów za profesjonalizm i otwartość. Pani Agata zgodziła się z nami porozmawiać o swojej drodze zawodowej. Dzień dobry, Pani Agato jest Pani młodą i niezwykle energiczną kobietą. Prowadzi Pani z powodzeniem własny salon, więc myślę, że można mówić o Pani jako o KOBIECIE SUKCESU. W związku z tym chciałybyśmy zadać kilka pytań związanych z Pani karierą zawodową. Redakcja: Czy to, że została Pani fryzjerem było zaplanowana drogą czy kwestią przypadku? Agata Koperska: Myślę, że było to zaplanowane, nawet jak ja o tym nie wiedziałam (śmiech). Już od czasów podstawówki interesowałam się fryzjerstwem, zaczynałam jeździć na różne szkolenia z moją ciocią, obserwowałam, podpatrywałam. Myślę, że to ona zaszczepiła we mnie pasję do fryzjerstwa.
A co dała Pani nauka w szkole zawodowej – teraz branżowej – i praktyki? Bardzo dużo. Dobrze wspominam szkołę zawodową. To chyba był mój najlepszy wybór. Naprawdę, patrząc na to z perspektywy czasu, w jaki sposób fryzjerstwo się rozwija i jak duże możliwości daje szkoła zawodowa, jak fajnie nauczyciele potrafili wprowadzić w zawód, z czystym sumieniem polecam taki wybór. Młodzi ludzie często mają inne wyobrażenie o zawodach niż to jest w rzeczywistości. A jak było u Pani? Wiadomo, że zawsze widzimy te najlepsze strony, natomiast kiedy przychodzi rzeczywistość często musimy się z nią zmierzyć, ale przecież na tym
Mówi się, że ludzie często przychodzą do fryzjera jak do psychologa albo księdza. Czy u Pani tez tak jest? Zdecydowanie tak, fryzjer też musi być czasami psychologiem. Dlatego właśnie mówiłam o tym, że trzeba być otwartym na drugiego człowieka. Umiejętności można się nauczyć, empatię albo się ma, albo nie. Uważam, że w tym zawodzie jest to bardzo potrzebne. Jakie są Pani najbliższe plany zawodowe i marzenia? Moje marzenia są cały czas w trakcie realizacji. Myślę jednak, że rozwój. Cały czas staram się dążyć do udoskonalenia moich wszystkich technik zawodowych. Ostatnie pytanie na zakończenie. Jakie rady chciałaby Pani przekazać przyszłym fryzjerom? Aby się nie zniechęcali, jeżeli czują, że coś jest ich pasją. Będzie wiele wzlotów i upadków, ale trzeba być wytrwałym. Dziękujemy serdecznie za poświęcony czas i wszystkie wskazówki. Jesteśmy przekonane, że Pani słowa pomogą niejednemu ósmoklasiście w podjęciu dobrej decyzji.
09
nasi absolwenci
Podobny zestaw pytań przygotowaliśmy dla innego naszego absolwenta – Jakuba Fortuńskiego.
Zawsze lubiłem coś kombinować z włosami Dzień dobry Panie Jakubie, jest Pan bardzo młodą i energiczną osobą i w tak młodym wieku prowadzi Pan swój salon i jest ceniony wśród klientów. W związku z tym chciałybyśmy zadać kilka pytań związanych z Pana karierą zawodową. Redakcja: Czy Pana droga zawodowa była zaplanowana dużo wcześniej? Jakub Fortuński: W sumie miałem iść do innej szkoły, ale miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego zostałem namówiony na fryzjerstwo i stwierdziłem, że może faktycznie, to jest bardziej kreatywna praca niż w reklamie. Stwierdziłem, że zaryzykuję, zobaczę jak to jest i rzeczywiście w trakcie polubiłem to. Czy nauka w szkole zawodowej to był dobry wybór? Co dała Panu „Piastowska”? Przede wszystkim pewność siebie, a jeśli chodzi o zawód, to wiedzę na temat historii fryzjerstwa, stylizacji, a także znajomość języka obcego, co teraz pomaga mi w komunikowaniu się z klientami. Mam sporą grupę klientek z zagranicy. Myślę, że praktyki uświadomiły mnie w zawodzie. Kiedy pojawiła się pierwsza myśl o fryzjerstwie? Tak jak wspominałem przed rozpoczęciem roku szkolnego, to było gdzieś około 10 lat temu. Wcześniej nigdy o tym nie myślałem, po prostu zawsze lubiłem coś kombinować z włosami, zatem chyba można powiedzieć, że to kwestia przypadku, w którym świetnie się odnalazłem i czego absolutnie nie żałuję. Sięgając pamięcią wstecz jak Pan określi oczekiwania vs rzeczywistość? Myślałem, że to jest tylko zwykła praca, jak każda inna. Okazało się jednak, że jest kreatywna i bardzo ambitna. Raz w miesiącu jeżdżę na szkolenia, cały czas się uczę, dzięki temu poznaję też dużo ciekawych osób, które niejednokrotnie stają się dla mnie inspiracją.
Kiedy pomyślał Pan, żeby pójść na swoje? Półtora roku po skończonych praktykach, pomyślałem, że na podstawie tego, co mówią mi klienci i jak dużą bazę ich mam, może warto pójść na swoje. Stwierdziłem „ryzyk – fizyk” może się uda. Dałem sobie rok i udało się. Mając 20 lat otworzyłem własną działalność nie mając ani pieniędzy, ani sprzętu, posiadając jedynie własne narzędzia i akcesoria, które nabyłem podczas praktyk. Tak zaczynałem i dzień po dniu zdobywałem nowych klientów. Dzięki temu zarobiłem sobie na nowe nożyczki, grzebienie, szczotki, farby. Nie brałem kredytów, pożyczek na wszystko zarobiłem swoją ciężką pracą. Teraz też każdy grosz wkładam w salon. Staram się nie stać w miejscu, tylko cały czas się rozwijać. Jakie są codzienne cienie tego zawodu? Szczerze, to jest bardzo fajna praca, klienci są uprzejmi, pracuję w miłej atmosferze i chętnie wstaję rano,
żeby tu przyjść. Myślę, że takim problemem z którym borykam się nie tylko ja, ale każdy młody przedsiębiorca na dorobku, są opłaty. Jakie cechy powinien mieć przyszły adept fryzjerstwa? Chęć do nauki. Uważam, że to jest podstawa i to niezależnie od wieku. Powinien też być cierpliwy i wyrozumiały. Jakie są Pana najbliższe plany zawodowe i marzenia? Póki co rozwinąć ten salon, ale chciałbym też założyć moje salony w innych miastach, nie zamykając tego. Myślę o stworzeniu własnej sieci kosmetyków. Marka jest już nawet w trakcie realizacji. Zatem dzieje się… Co by Pan powiedział przyszłym fryzjerom? Aby na początku nie zrażali się do tej pracy. Początki są ciężkie, musisz nauczyć się wielu rzeczy, które nie należą do przyjemności. Dużo też trzeba się uczyć samemu. Ja sam zapraszałem znajomych do salonu i się na nich uczyłem. Jednak, kiedy zobaczysz swojego zadowolonego klienta będzie to dla ciebie najlepszą zapłatą. Dziękujemy Panu za wyczerpujący wywiad i trzymamy kciuki za dalszy rozwój oraz własną markę kosmetyków.
#jestemzbranżowej
Trzy pokolenia mechaników Dziadek, ojciec i syn, wszyscy są absolwentami „Piastowskiej”. Jednak łączy ich jeszcze jedno – pasja do samochodów. Codziennie przekuwają owo hobby w zawód. Jak to robią? Naszej redakcji wywiadu udzielili Henryk, Piotr i Oskar Carewicz. Redakcja: Panie Henryku, po pierwsze bardzo dziękujemy, że zgodził się Pan poświęcić swój czas. Skąd u Pana pomysł na zakład mechaniki pojazdów? Henryk Carewicz: To po prostu moje zamiłowanie do motoryzacji – zawsze widziałem w tym przyszłość. Ogromny postęp technologiczny motoryzacji spowodował podjęcie decyzji, aby otworzyć zakład mechaniki. Początki były bardzo trudne. Od kiedy firma istnieje? Zakład mechaniki prowadzę od 1993 roku, wcześniej było to hobby, naprawiałem samochody kolegom i znajomym w małym garażu. Prowadzenie firmy jak wiadomo ma swoje plusy i minusy. Czy miewał Pan chwile zwątpienia? Nie, nigdy, zawsze stawiałem przed sobą cel, który musiał być zrealizowany, a następnie podnosiłem poprzeczkę wyżej. To jest moim zdaniem jedyna droga do sukcesu.
10
nasi absolwenci
Czy to jest jeszcze zawód, a może raczej pasja? Jest to i zawód, i pasja. Dziś już nie wyobrażam sobie pracować w innym fachu. A czy w takim przypadku można powiedzieć, że jest to również rentowny biznes? W moim przypadku jest to i hobby, i biznes. Hobby, bo realizuję swoje marzenia, a biznes, bo pozwala na godne życie i realizację nowych zadań.
Co by Pan powiedział młodym chłopakom, którzy chcieliby zostać mechanikami? Młodzi ludzie, którzy kochają motoryzację i mają możliwość realizacji swoich marzeń, zawsze powinni próbować swoich sił. Warto zdobywać doświadczenie i dążyć do samorealizacji. Jakie ma Pan plany zawodowe? Jestem już emerytem, ale cały czas pracuję zawodowo. Staram się, by firma rozwijała się, dbam o jakość świadczonych usług. Widzę zaś przyszłość firmy w młodym pokoleniu, przede wszystkim w synu, wnuku oraz wspaniałej załodze. To wszystko daje mi siłę do dalszej pracy. Jako drugi przed naszym redakcyjnym mikrofonem zasiadł Pan Piotr Carewicz.
W firmie pracują trzy pokolenia Carewiczów. Jakie są cienie, a jakie blaski pracy w firmie rodzinnej? Przedsiębiorstwo, które z czasem stało się firmą rodzinną, powoduje jeszcze większe moje zaangażowanie. Każdy z nas wie, że pracuje dla wspólnego dobra. Każdemu z nas zależy na rozwoju firmy.
Redakcja: Czy to było dla Pana oczywiste, że będzie Pan mechanikiem? Czy może była to kwestia przypadku? Piotr Carewicz: Myślę, że tak. Od małego przebywałem często w warsztacie. Moją ulubioną zabawą było rozkręcanie samochodów zabawek i składanie ich do stanu poprzedniego. Także to było pewne, że będę mechanikiem.
A skąd pomysł na Mercedesa? Mercedes był od zawsze – to wysoka jakość, bezpieczeństwo, nowe technologie, ale najważniejsze to miłość do tej marki.
Czy kiedy przyszedł Pan do firmy zmienił Pan coś w niej? Czy może tata nie pozwolił? Do warsztatu trafiłem zaraz po ukończeniu Liceum Zawodowego,
11
oczywiście na Piastowskiej. Wtedy w szkole nie mieliśmy styczności z samochodami, był to trochę inny profil – mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych, ale sporo rzeczy, których się nauczyłem w szkole i na warsztatach szkolnych, bardzo przydaje się w mojej pracy. Tak więc zaczynając pracę, musiałem się jeszcze wiele nauczyć, jeżeli chodzi o naprawę samochodów. Myślę, że z biegiem czasu coś na pewno wniosłem w funkcjonowanie zakładu. Jak pracuje się Panu w firmie rodzinnej? Zgadzacie się czy są zgrzyty? Pracuje się bardzo dobrze, nie wyobrażam sobie innej pracy. A jeżeli chodzi o zgrzyty, to jest różnie, jak to w pracy i jak to w rodzinie. Jednak raczej się zgadzamy ze sobą. A czy namawiał Pan syna, żeby został mechanikiem? Nie, syn miał wolną rękę, jeżeli chodzi o wybór zawodu. Jakie są Pana plany na ten najbliższy i ten dalszy czas? Musimy robić to, co robimy jak najlepiej, nadal chętnie uczymy się nowinek, motoryzacja rozwija się w szybkim tempie i musimy się do tego dostosować. Jest Pan pobłażliwy dla syna czy wręcz przeciwnie? Z synem mamy świetny kontakt, ale łatwo u mnie nie ma, bo jestem raczej wymagający.
Na zakończenie na nasze pytania zgodził się odpowiedzieć najmłodszy z rodu – Oskar Carewicz Redakcja: Zawód mechanik pojazdów samochodowych. Czy to było oczywiste? Oskar Carewicz: Nie do końca było to oczywiste, ale po niedługim czasie zastanowienia, przeanalizowaniu za i przeciw, zdecydowałem na ten zawód. Ktoś naciskał, czy to Twoja inicjatywa? W dużym stopniu był to mój pomysł. Chciałem też kontynuować to, co u nas rodzinne, jak to się mówi: w rodzinie nic nie ginie. Podzielasz pasje do Mercedesów, czy może patrzysz w innym kierunku? Tak bardzo podzielam, są to bardzo ciekawe samochody, zarówno te stare generacje, jak i te nowe, które bardzo zaskakują innowacjami. Jak dla mnie jest to prawdziwa marka premium. Jak Twoim zdaniem zmienia się rynek motoryzacyjny? Rynek teraz zaczyna obierać kierunek eco. Produkuje się coraz więcej samochodów elektrycznych, bo przecież chodzi o to, żeby zmniejszyć emisję szkodliwych spalin. Niestety i tak jeszcze przez wiele lat
samochody spalinowe będą królować na naszych drogach. Dlaczego „Piastowska”, bo niewątpliwie polecasz, prawda? „Piastowska” ponieważ jest na miejscu. „Piastowska”, bo zapewnia mi dobre wykształcenie w zawodzie mechanika, który mnie interesuje. Doceniam też naszych nauczycieli od przedmiotów zawodowych, którzy mają dużą wiedzę i chcą się nią z nami podzielić. Teraz to nowoczesna szkoła. Mamy nową pracownię mechaniczną, w której posiadamy nowoczesny sprzęt, którego używamy na co dzień w warsztatach. Serio szczerze polecam. Jakie są Twoje plany zawodowe, gdzie widzisz siebie za kilkanaście lat? W przyszłości chciałbym pracować jako mechanik, robić to, co tata i dziadek. Jednak myślę również o sporcie, chciałbym spróbować swoich sił w sporcie, a dokładnie w piłce nożnej, ale oczywiście czas wszystko pokaże. Wszystkim Panom serdecznie dziękujemy za poświęcony czas. To było niesamowite doświadczenie, pokazujące, że przekazywanie zawodowych tradycji rodzinnych jest rzeczą niezwykle piękną, gdyż pokolenia mogą się od siebie wiele nawzajem nauczyć.
#jestemzbranżowej
12
nasi absolwenci
Po prostu lubię się ubrudzić O tym jak pasja stała się zawodem opowiedział nam Pan Kamil Kotlarek, nasz absolwent i właściciel stacji obsługi samochodów w Kołobrzegu. Co ciekawe Pan Kamil sam teraz jest opiekunem naszych uczniów i spod jego skrzydeł co roku wyfruwają nowi mechanicy. Redakcja: Znajdujemy się właśnie w pańskiej firmie która cieszy się dużym uznaniem na lokalnym rynku. Czy jest Pan dumny z tego, co osiągnął? Kamil Kotlarek: Myślę, że tak, pomału się rozwijamy, cały czas idziemy do przodu. Oczywiście raz jest lepiej, raz gorzej, no ale mamy taką zajawkę już od dziecka i przede wszystkim robimy to, co lubimy. Czyli jednak karty postawione na pasje? Tak, zdecydowanie tak. Jak to się stało, że został pan mechanikiem? Przypadek, czy przemyślana decyzja? Oczywiście przemyślana. Zaczęło się od ojca, który zaraził mnie motoryzacją. Kręciliśmy sobie te śrubeczki, aż w końcu zajęliśmy się tym zawodowo i z pasji przerodziło się to w zawód. Czyli doświadczenie też gra jakąś rolę? Zdecydowanie tak. A problemy? Z czym na co dzień borykają się mechanicy? Zdecydowanie papierologia. Nie jest ona naszą mocną stroną, a utrzymanie wszystkich papierów, to jest tragedia. A tak na serio to zawsze są jakieś przygody, im nowsze auto, tym więcej problemów, jednak wszystko jest do ogarnięcia. Jak pan wspomina „Piastowską”? Co Panu przyniosło skończenie szkoły? Zdecydowanie pozytywnie. Z pewnością bardzo dużo wiedzy, to właśnie tam bardzo dużo się nauczyłem. Zdobyłem niezbędne podstawy, bez których ani rusz. Czy to prawda, że mechanik musi się cały czas dokształcać? Oczywiście! Całe życie się uczymy, a u nas każdego dnia jest jakaś nowa
zagwozdka do rozwikłania. To bardzo szybko rozwijający się rynek i nie można poprzestać na tym, co dziś się wie i co się umie. Skoro o nowościach, to co Pana najbardziej zaskakuje w nowych samochodach? Niestety im nowsze, tym częściej się psują. To jest tak, jak ze sprzętami AGD. Kiedyś auta szło jeszcze naprawić, teraz to „jednorazówki”. Wiele części nie nadaje się do naprawy, tylko od razu do wymiany. Ze starymi jest na tyle fajne, że można coś jeszcze w nich pogrzebać. Oj chyba wiem o czym Pan mówi, bo często słyszę w domu, że kiedyś to były sprzęty… Dla mnie jako dla przyszłej fryzjerki, to bardzo męski zawód, czy zatem zdarzają się dziewczyny, które chciałyby zostać mechanikami? Spotykałem kobiety w tym zawodzie i naprawdę były dobre w tym, co robiły. Zdaję sobie sprawę, że nie
było im łatwo, głównie ze względu na uprzedzenia. Jednak uważam, że jak ktoś to lubi i ma na to zajawkę, to musi spróbować, nieważne, czy jest kobietą czy mężczyzną. Teraz takie ogólne pytanie: Czy zarobki wystarczają? Hmmm, rzecz w tym, że jak się inwestuje w części, to kasa jest zamrożona. Oczywiście, po jakimś czasie pieniądz wraca, ale zawsze warto mieć coś odłożone. Czyli oprócz mechaniki to jeszcze elektro? Elektronika, programy, chipy… wszystko, nawet klucze dorabiamy. Czy zachęca Pan młodych ludzi do zostawania mechanikami, czy może traktuje ich jako potencjalną konkurencję? Decyzja należy do osoby która wybiera zawód i jego preferencji. Uważam, że to trzeba czuć. Jeśli rodzice mówią: „Idź na mechanika,
13
Jeśli rodzice mówią: „Idź na mechanika, bo to pewny zawód”, a ty chcesz np. gotować, bo to kochasz, to nigdy nie będzie z ciebie dobrego mechanika.
bo to pewny zawód”, a ty chcesz np. gotować, bo to kochasz, to nigdy nie będzie z ciebie dobrego mechanika. A konkurencja? Zawsze była i będzie. Rób swoje dobrze, a nie będziesz musiał obawiać się konkurencji. Bardzo dziękujemy za poświęcenie czasu na naszą rozmowę. Wiemy że w tym zawodzie „czas to pieniądz”. Przyjął Pan pod swoje skrzydła naszego absolwenta – Jakuba Andrzejewskiego, który również zgodził się na rozmowę z nami. Redakcja: Kubo, czy od początku wiedziałeś że zostaniesz mechanikiem? Jakub Andrzejewski: Nie, w szkole uczyłem się zawodu kucharza, a dopiero później, gdy zacząłem chodzić na praktyki jako kucharz, zobaczyłem, że to nie jest dla mnie i odkryłem, że motoryzacja to jest to, co chcę robić. Po prostu lubię się ubrudzić, robić smary, może komuś wydawać się to dziwne, ale ja to uwielbiam.
Od dzieciństwa? To raczej przyszło z czasem. Czyli w szkole zrozumiałeś, że samochody a nie kuchnia są twoim powołaniem? Można tak powiedzieć. Bo kiedy chodzisz do szkoły, często nie wiesz, co chcesz robić w życiu, to przychodzi samo, z czasem. Często młodzi wybierają szkołę czy profil, ze względu na kolegów, ale później czujesz, że to nie jest, to co chcesz robić. I właśnie wtedy jest czas na zmianę. Ważne, żeby nie czekać z tym zbyt długo, bo szkoda czasu, który mógłbyś poświęcić na rozwój w innym zawodzie. A jakie trudy musiałeś pokonać aby dojść tu gdzie teraz jesteś? Bardzo wiele, mechanika to ogólnie trudny zawód. Trzeba się tym interesować, ale też i trochę napocić. Musisz dużo myśleć, analizować, dlatego lubię to, co robię.
A czym interesujesz się poza mechaniką? Sporty walki. A jakieś szczególne osiągnięcia? III miejsce na mistrzostwach Europy BJJ*. Jak widać mechanika to ciężki zawód i jeśli nie ma w nim pasji, to nie będzie efektów. Świetne jest to, że jest również wystarczająco czasu na rozwijanie pasji poza zawodem. Genialna opcja. Dziękujemy Panom bardzo za gościnne przyjęcie i rozmowę.
* Brazylijskie jiu-jitsu
#jestemzbranżowej
praktyki
Nauka przez praktykę Staże i praktyki to sposób na podniesienie kwalifikacji zawodowych. Często to pierwszy sposób na zdobycie doświadczenia wśród absolwentów studiów wyższych. Co ciekawe, uczniowie szkół branżowych ten etap rozkręcania swojej kariery obowiązkowo przechodzą mniej więcej sześć lat wcześniej. Lokalni przedsiębiorcy w swoich zakładach pracy pokazują młodym ludziom nowe perspektywy. Szkoły branżowe mają mocne argumenty, by zjednać sobie młodych ludzi. Nic dziwnego, że ich popularność rośnie. Nowe podejście do edukacji, wysoki poziom profesjonalizmu oraz duży zastrzyk praktyk zamiast nużącej teorii, to przepis na rozwijanie pasji i ułatwienie startu na rynku.
14
15
#jestemzbranżowej
16
jak wybrać oddział w branżówce
? TWÓJ WYBÓR ODDZIAŁ
ODDZIAŁ
SPROFILOWANY
WIELOZAWODOWY
1 ODDZIAŁ=1 ZAWÓD
1 ODDZIAŁ=WIELE ZAWODÓW
KUCHARZ
FRYZJER
MECHANIK POJAZDÓW SAMOCHODOWYCH
ELEKTRYK ELEKTROMECHANIK MURARZ-TYNKARZ ŚLUSARZ …
CUKIERNIK PIEKARZ SPRZEDAWCA KELNER …
ZAJĘCIA PRAKTYCZNE
ZAJĘCIA PRAKTYCZNE
KLASA I – 1 DZIEŃ W TYGODNIU
KLASA I – 2 DZIEŃ W TYGODNIU
KLASA II I III – 2 DNI W TYGODNIU
KLASA II I III – 3 DNI W TYGODNIU
NAUKA TEORETYCZNA PRZEDMIOTÓW ZAWODOWYCH
NAUKA TEORETYCZNA PRZEDMIOTÓW ZAWODOWYCH NA 4-TYGODNIOWYCH KURSACH
W SZKOLE W RAMACH PLANU LEKCJI
ZAWODOWYCH W I, II , III KLASIE TURNUS MOŻE ODBYWAĆ SIĘ W INNYM MIEŚCIE
17
www.barometrzawodowy.pl
Pewny start Barometr Zawodów jest opracowywany na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Na zawartej w nim liście znajdują się tak zwane zawody deficytowe, czyli stanowiska, które nie mogą być obsadzone przez odpowiednią ilość pracowników, ze względu na brak kwalifikacji wśród chętnych. Kogo brakuje na polskim rynku pracy? Okazuje się, że mamy za mało wykształconych budowlańców – takich jak na przykład murarze, dekarze czy operatorzy maszyn dźwigowych, a także elektryków, elektromonterów, operatorów maszyn CNC, jak i mechaników, blacharzy samochodowych czy lakierników. Wnioski nasuwają się same. Brakuje nam absolwentów szkół branżowych.
Prognoza na 2022, Polska Relacja między dostępnymi pracownikami a potrzebami pracodawców - murarze i tynkarze
duża nadwyżka poszukujących pracy
nadwyżka poszukujących pracy
równowaga popytu i podaży
deficyt poszukujących pracy
duży deficyt poszukujących pracy
brak oceny
Prognoza na 2022, Polska 1 Relacja między dostępnymi pracownikami a potrzebami pracodawców - elektrycy, elektromechanicy i elektromonterzy
duża nadwyżka poszukujących pracy
nadwyżka poszukujących pracy
równowaga popytu i podaży
deficyt poszukujących pracy
duży deficyt poszukujących pracy
brak oceny
Prognoza na 2022, Polska Relacja między dostępnymi pracownikami a potrzebami pracodawców - murarze i tynkarze
duża nadwyżka poszukujących pracy
nadwyżka poszukujących pracy
równowaga popytu i podaży
deficyt poszukujących pracy
duży deficyt poszukujących pracy
brak oceny
Prognoza na 2022, Polska 1 Relacja między dostępnymi pracownikami a potrzebami pracodawców - mechanicy pojazdów samochodowych
duża nadwyżka poszukujących pracy 1
nadwyżka poszukujących pracy
równowaga popytu i podaży
deficyt poszukujących pracy
duży deficyt poszukujących pracy
brak oceny
1
#jestemzbranżowej
Nowa pracownia Uczniowie Zespołu Szkół nr. 2 im. Bolesława Krzywoustego mogą już doskonalić wiedzę w nowej pracowni informatyczno-mechanicznej. Dnia 5 kwietnia 2022 r. starosta kołobrzeski Pan Tomasz Tamborski oraz dyrektor szkoły Pani Dominika Caune dokonali uroczystego otwarcia placówki. Pracownia wyposażona jest w bardzo nowoczesne i zaawansowane urządzenia diagnostyczne i edukacyjne. Można uczyć się obsługi klimatyzacji, diagnozować usterki różnych układów i systemów np. ABS, wtrysk paliwa, działanie czujników i podzespołów pojazdu. Uczniowie dzięki przenośnemu testerowi mogą dokonywać diagnozy komputerów bezpośrednio na samochodzie, sprawdzać parametry i wykrywać uszkodzenia. Praca na tym sprzęcie może być wykonywana zarówno indywidualnie jak i w grupach. Wisienką na torcie jest przepiękny motocykl żużlowy na którym startował czołowy australijski zawodnik. Pracownia w sposób zasadniczy podniesie jakość i efektywność nauczania zawodu, pozwoli rozwijać zainteresowania uczniów.
Zespół redakcyjny: Anna Formela, Natalia Jurecka, Weronika Kępa, Natalia Kiel, Kasandra Łada Opieka merytoryczna: Agata Kaczmarek Pomysł i redakcja: Dominika Caune Fotografie: Tomasz Mróz Skład: Darek Jakubowski
18
19
#reklama
„Homanit Polska Spółka z o. o. i Spółka” Spółka Komandytowa ul. Kołobrzeska 17-19 78-230 Karlino www.homanit.pl rekrutacja@homanit-polska.pl #ZapuśćUnasKorzenie
Nasz biznes Jesteśmy częścią niemieckiej grupy Homanit, będącej partnerem dla europejskiej branży przetwórstwa drzewnego. Jako producent cienkiej, wysoko uszlachetnionej płyty HDF oraz MDF zaopatrujemy odbiorców z całego świata, dostarczając nasze wyroby producentom mebli, stolarki drzwiowej oraz firmom z branży motoryzacyjnej.
grupowe ubezpieczenie. Nasi pracownicy mogą pracować z najnowocześniejszymi technologiami w branży, przy użyciu narzędzi pracy pochodzących od renomowanych producentów. Chętnie dzielimy się wiedzą i doświadczeniem z młodym pokoleniem, oferując praktyczną naukę zawodu oraz możliwość odbywania efektywnych praktyk szkolnych i studenckich.
Lokalizacja
Wspieramy
Grupa Homanit produkuje swoje wyroby w trzech fabrykach, zlokalizowanych w Karlinie, Krośnie Odrzańskim oraz w niemieckim Losheim. Ważną częścią Grupy Homanit są Homatrans Sp. z o.o., zajmująca się obsługą spedycyjną i transportową Grupy oraz Homatech Sp. z o.o., zabezpieczająca ciągłość utrzymania ruchu oraz sprawność wszystkich maszyn i urządzeń w zakładach produkcyjnych.
W trosce o nasze otoczenie, podejmujemy szereg działań optymalizacyjnych i edukacyjnych, wspierających środowisko naturalne, wprowadzając nowoczesne metody odprowadzania ścieków, wychwytywania niepożądanych substancji, segregowania odpadów i śmieci, modernizacji i zwiększenia efektywności oświetlenia, przy jednoczesnym obniżaniu ilości zużytej energii. Prowadzimy edukację wśród pracowników i ich dzieci, angażując je w konkursy ekologiczne i związane z bezpieczeństwem pracy. Homanit jest również obecny w lokalnej społeczności wspierając, budując i umożliwiając rozwój regionu. Ważne jest dla nas funkcjonowanie instytucji szkolnych, przedszkolnych, kół zainteresowań czy klubów sportowych, a także los poszczególnych mieszkańców, ponieważ wierzymy, że warto dzielić się owocami naszego sukcesu i móc poprzez nie, pozytywnie wpływać na bliższe i dalsze otoczenie.
Nasza oferta Jako pracodawca wierzymy, że sukces firmy zależy od kompetentnych i zadowolonych ludzi, dlatego robimy wszystko, aby nasi pracownicy chcieli się rozwijać i zapuszczać u nas korzenie. Oprócz wynagrodzenia uzależnionego od jakości i zaangażowania w pracę oraz szerokich możliwości rozwoju zawodowego, oferujemy pracownikom szereg pozapłacowych benefitów, jak na przykład obiady za 1 zł, bezpłatne dojazdy do pracy, nieoprocentowane pożyczki oraz
#jestemzbranżowej
20