Magazyn Day&Night | Wrzesień 2016 | nr 88 | Na okładce Xxanaxx

Page 1

1 LIFESTYLE




SPIS TREŚCI

ZDROWIE&URODA

28

Zagrajmy o zdrowie w zielone

NR 88 / WRZESIEŃ 2016

Jesienne maseczki Zadbaj o skórki

FOTO MIESIĄCA

6

MUZYKA

8

Xxanaxx - nowy synonim polskiej muzyki elektronicznej

16

18 20

Modna midi

ART&DESIGN Gadżety szkolne Warsztaty Workshop

4

34

Karmienie piersią w miejscach publicznych

FOOD&DRINK

Podróżujemy po stolicach regionów Polski cz. 2

MODA

Miłość nie tylko na wakacje

ABC mężczyzny

Arkadiusz Andriejkow - między legalną a nielegalną sztuką

PODRÓŻE

32

Efekt szminki a kryzys

LIFESTYLE

Vitold Rek - międzynarodowy sukces rzeszowianina

COOLTURALNIE

PSYCHOLOGIA

36

Grzybowa uczta Kasztany na talerzu

RECENZJE

38

Płyta Książka

24

KALENDARZ

40

GRATISY

42


Mariola Szopińska REDAKTOR NACZELNA Coraz chłodniejsze dnie i noce, powoli zaczynamy dostrzegać złocistą odsłonę koron drzew i dary natury charakterystyczne dla tej pory roku. Na horyzoncie jesień, która obdarowuje nas ostatnimi ciepłymi promieniami wrześniowego słońca. Jesień w Rzeszowie oznacza również wypełniony po brzegi kalendarz imprez kulturalno-rozrywkowych. Zespół Xxanaxx, jedno z największych odkryć na polskiej scenie muzyki elektronicznej, zaczyna swoją trasę koncertową właśnie jesienią. Koncert już 7 października w klubie LUKR, a w aktualnym wydaniu rozmowa z duetem. Zapraszamy do lektury. Rzeszów to miasto pełne niezwykłych ludzi, mających na koncie międzynarodowe sukcesy. Jednym z nich jest Vitold Rek, legendarny kontrabasista jazzowy pochodzący ze stolicy Podkarpacia. Niedawno otrzymał nagrodę Zarządu Województwa Podkarpackiego za całokształt działalności. O tym i nie tylko o tym, opowiedział w rozmowie z Day&Night muzyk wybitny, Vitold Rek. Arkadiusz Andriejkow w rzeszowskim środowisku artystycznym pojawił się za sprawą niezwykłego muralu, który stworzył na ścianie jednego z budynków przy ulicy Jagiellońskiej. Jak wygląda proces tworzenia graffiti i portretu zarazem? Zapytaliśmy u źródła, a Was zachęcamy do lektury materiału.

FOT. PAWEŁ FABJAŃSKI EDYCJA: MARIUSZ UCHMAN

Wrzesień to czas ostatnich wakacyjnych urlopów. Zwiedzamy Polskę, a Was zabieramy razem z nami. Wyjątkowe zabytki, malownicze krajobrazy, tętniące życiem rynki. Przekonajcie się sami, dlaczego nasze polskie miasta są skupiskami turystów z całego świata. Jesień to także doskonały okres, a zarazem pretekst do odświeżenia garderoby. Modna midi jest odpowiednia dla kobiet w każdym wieku, świetnie wysmukla nogi i jest opcją idealną na jesienne chłody. Midi niejedno ma oblicze. Sprawdźcie, które jest najbardziej odpowiednie dla Was, Drogie Panie. Nie zapomnijcie również o jesiennej pielęgnacji cery i paznokci. Podpowiadamy, jak poprawić ich stan po lecie.

Aplikacja Day&Night

facebook.com/ DayAndNightMagazyn

Instagram: dayandnight_pl

Snapchat: dayandnight_pl

Issuu.com/dayandnight

Jesienne dary przyrody zachwycają nie tylko nasze oczy, ale również… podniebienia. Sezon na grzyby i kasztany trwa w najlepsze, sprawdźcie, jak je przyrządzić, by nie tylko świetnie smakowały, ale także wyglądały na jesiennym talerzu. Życzymy pięknej i smacznej jesieni! youtube.com/ DayAndNightMagazyn

twitter.com/ dayandnight_pl

www.dayandnight.pl

REDAKCJA

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

FOTOGRAFIE

WYDAWCA

al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów Millenium Hall, II p., tel. 17 770 07 15 redakcja@dayandnight.pl www.dayandnight.pl www.facebook.com/DayAndNightMagazyn www.aplikacja.dayandnight.pl

Bartłomiej Skubisz Jakub Pawłowski Małgorzata Leśniarek Izabela Szulc Ewelina Samagalska Nina Stelmach

Paweł Dubiel Grzegorz Bukała Justyna Radomska

Media Show ul. Ułanów 4a 35-308 Rzeszów

SKŁAD

DRUK

Daniel Porada

REDAKTOR NACZELNA

WSPÓŁPRACA

KOREKTA

Drukarnia Papirus ul. Spytka 11, 37-500 Jarosław www.papirusjaroslaw.pl

Barbara Święch Anna Tomczyk Daniel Kowalczyk

Ewelina Kania

Mariola Szopińska

BIURO MARKETINGU I REKLAMY marketing@dayandnight.pl tel. tel. 661 852 710, 885 858 859

MAGAZYN BEZPŁATNY NR 88 ISSN 1689 - 6610 www.dayandnight.pl

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

5


FOTO MIESIĄCA

FESTIWAL KOLORÓW W RZESZOWIE Najbardziej kolorowy festiwal dotarł także do Rzeszowa. Oprócz „deszczu kolorów”, uczestnikom imprezy towarzyszyła także koncertowa muzyka. Podczas wydarzenia na rzeszowskich Bulwarach bawiło się kilkaset osób. 23 lipca » fot. Justyna Radomska

25. JUBILEUSZOWY RAJD RZESZOWSKI Wielka ceremonia otwarcia i konferencja prasowa odbyły się na skwerze Millenium Hall. W trakcie wydarzenia zawodnicy wybierali miejsca

6

startowe. Pierwszy odcinek Rajdu Rzeszowskiego rozpoczął się o 20:00 w Rzeszowie. Krajowy start Kajetana Kajetanowicza, okazał się pierwszą wygraną rundą Rajdowych Mistrzostw Europy w tym sezonie. 4 sierpnia » fot. Grzegorz Bukała


FESTIWAL PATRIOTYCZNY W RZESZOWIE

ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO W RZESZOWIE

Festiwal odbył się z okazji 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Na Rynku miały miejsce m.in.: pokazy rekonstrukcyjne, wystawy, można było także zobaczyć wirtualną rekonstrukcję Powstania Warszawskiego.

Uroczysta defilada służb mundurowych przeszła ulicami miasta. Główna uroczystość odbyła się pod pomnikiem gen. Władysława Sikorskiego. Podczas Święta Wojska Polskiego odśpiewano hymn państwowy, odczytano Apel Poległych, odznaczono żołnierzy oraz mianowano na kolejne stopnie wojskowe. W uroczystości udział wzięły służby mundurowe, kombatanci, przedstawiciele służb samorządowych oraz władz wojewódzkich.

1 sierpnia » fot. Grzegorz Bukała

15 sierpnia » fot. Grzegorz Bukała

WYSTAWA 72 ZABYTKOWYCH TOREBEK W MUZEUM OKRĘGOWYM W RZESZOWIE Unikatowa kolekcja torebek, o której pisaliśmy w poprzednim wydaniu Day&Night, pochodzi z prywatnego zbioru Hanny Szudzińskiej. Kolekcja składa się z 72-óch obiektów wykonanych w różnej stylistyce, od XIX w. aż po art déco lat 30. XX w. i zabierze zwiedzających w prawdziwą podróż po historii mody. Wystawę można oglądać do końca października. 2 sierpnia » fot. Mateusz Kułak

OTWARCIE VIVALDI BOUTIQUE W RZESZOWIE Huczne otwarcie pierwszego w Rzeszowie ekskluzywnego multibrandu Vivaldi Boutique rozpoczęło się oficjalnym przecięciem wstęgi. W asortymencie butiku znajdziemy akcesoria jednej z najpopularniejszych marek na świecie - Michael Kors, a także projekty z pracowni Vivaldi oraz akcesoria znanych polskich projektantów. Vivaldi Boutique zachwyca niezwykłym wystrojem i designem. Butik znajduje się na poziomie 0 w Millenium Hall. 20 sierpnia » fot. Archiwum Vivaldi Boutique

7


NOWY SYNONIM POLSKIEJ MUZYKI ELEKTRONICZNEJ Współpraca Donatana i Cleo początkowo wyglądała mniej więcej tak, że to on zabierał głos jako pierwszy, był dobrym ojcem, który wskazywał palcem i mówił, co jest dobre, a co złe. Jak to wygląda u Was? Michał Wasilewski: U nas podział jest dość prosty – ja jestem producentem, Klaudia wokalistką. Xxanaxx zaczął się z mojej inicjatywy, ale w tej chwili współtworzymy ten projekt we dwójkę. Panuje równouprawnienie. Oczywiście jestem starszy od Klaudii, co nie oznacza, że wskazuję jej drogę palcem i mówię: „zrób coś tak albo inaczej”. Klaudia Szafrańska: Poza tym, Michał ma dużo większe doświadczenie ode mnie. Zawsze jednak był podział pół na pół, także i od strony muzycznej. Czyli to Ty wyłowiłeś Klaudię, nie odwrotnie… MW: Nie tyle ja, co mój znajomy. Powiedział mi kiedyś, że jest dziewczyna, która idealnie pasuje do mojej muzyki. Sprawdziłem kim jest, co robi i wprost mnie urzekła. Najbardziej to tym, że śpiewała utwór Miike Snow – jednego z moich ulubionych wykonawców. KS: Kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy myślałam, że będzie to jednorazowa współpraca. Ale po prostu za dobrze się dogadywaliśmy i nierealnym było, żeby finalnie nic z tego nie wyszło (śmiech). Zrobiliśmy jeden wspólny numer, „Disappear” i tak się szczęśliwie złożyło, że ludzie chcieli od nas więcej. Zaczęliśmy zatem robić kolejne utwory. Od tej właśnie piosenki zaczął się mój związek z Wami, ale po kolei: wpierw wydaliście EP-kę, następnie debiutancką płytę „Triangles” a teraz, na sklepowych półkach znajdziemy „FWRD”. Co jeszcze zmieniło się w Xxanaxx od momentu debiutu? MW: Wciąż zmienia się sposób pracy oraz to, gdzie pracujemy. Drugą płytę nagrywamy w moim studiu, w przeciwieństwie do pierwszej, która powstała w moim domu. Z perspektywy muzyka i producenta zmienił się też sposób, w jaki gramy nasze koncerty. Obecnie to zespół liczący cztery osoby podczas występów na żywo. KS: Na samym początku Xxanaxx traktowałam wyłącznie jako coś przyjemnego w moim życiu. Teraz to połączenie mojej pasji i pracy. Owszem, momentami bywa bardzo ciężko, ale finalnie twierdzę, że z Michałem jesteśmy wielkimi farciarzami, że możemy robić to, co kochamy i przy okazji nazywać to pracą. I to jest największa zmiana na przestrzeni ostatnich trzech lat. XXANAXX obecnie funkcjonuje bardziej w świadomości internetowej niż w jakimś ogólnym obiegu, cokolwiek to znaczy. Dobrze Wam w niszy? MW: Pogodziliśmy się już ze świadomością, że dla radia mainstreamowego jesteśmy zbyt alternatywni, a dla radia alternatywnego zbyt mainstreamowi (śmiech). W efekcie nie wpisujemy się w playlisty rozgłośni radiowych, co nie zmienia faktu, że na nasze koncerty przychodzi dużo ludzi. Nie narzekamy na to. Dzięki temu, że jest internet i możesz swoją muzykę promować na inne sposoby niż rozgłośnie radiowe, masz wpływ na to, do kogo docierasz i sam możesz o tym decydować. To obecnie dość powszechny model i zarazem całkiem fajny. Choć nie ukrywam, że kiedyś chcielibyśmy się wbić do radia z jakimś utworem, który śmigać tam będzie tak długo, że ludzie już nie będą go mogli słuchać.

8

Pogodziliśmy się już ze świadomością, że dla radia mainstreamowego jesteśmy zbyt alternatywni, a dla radia alternatywnego zbyt mainstreamowi (śmiech).

Fot. Paweł Fabjański

MUZYKA

W CZERWCU WYDALI SWÓJ DRUGI ALBUM „FWRD” Z HITEM „NIE ZNAJDZIESZ MNIE”, A JUŻ 7-go PAŹDZIERNIKA W KLUBIE LUKR ZAGRAJĄ PIERWSZY KONCERT W RAMACH ICH JESIENNEJ TRASY. W ROZMOWIE Z MAGAZYNEM DAY&NIGHT JEDNO Z NAJWIĘKSZYCH ODKRYĆ NA POLSKIEJ SCENIE MUZYKI ELEKTRONICZNEJ - KLAUDIA SZAFRAŃSKA I MICHAŁ WASILEWSKI, CZYLI DUET XXANAXX.

Mówi się, że u artysty prawdziwym sprawdzianem jest jego druga płyta. Mówi ona więcej niż debiutancki materiał i słusznie pokazuje, w którym kierunku artysta zmierza. Co w Waszym przypadku było punktem wyjścia, czyli momentem, od którego zaczęliście przygotowywać „FWRD”? KS: Bardzo długo myśleliśmy o tym projekcie i w efekcie chyba aż za długo. Mieliśmy całe mnóstwo pomysłów i inspiracji, jednak po około miesiącu rozmów na ten temat stwierdziliśmy, że wystarczy już gadania i że pora zacząć coś tworzyć. MW: „FWRD” to w wolnym tłumaczeniu postęp. Celem było ukazanie pewnego procesu i postępu w naszej twórczości. Xxanaxx cały czas zmierza do przodu. Ciągle robimy nowe rzeczy, staramy się, żeby nasze brzmienie było świeże. To mało odkrywcza ideologia. Rozwój artystyczny niechaj zostanie rozwojem artystycznym. Pytanie, czy nie baliście się, że swoim nowym podejściem do tworzenia muzyki możecie stracić wiernych słuchaczy?


Zostańmy na moment w temacie pomysłów: pierwszy powstaje tekst czy brzmienie? MW: Najpierw przygotowuję numer od strony muzycznej. Gdy mam wystarczającą ilość bitów, chwalę się wszystkimi Klaudii i wspólnie decydujemy, co robimy z nimi dalej. Równolegle piszemy tekst, ale nie jest to regułą, prawda? KS: Każdy numer to zupełnie inna historia, choć generalnie najczęściej wpierw powstaje muzyka, dopiero później tekst. Wszystko jednak zależy od naszej twórczej inwencji. Ktoś się mnie ostatnio zapytał, czy „ci z Xxanaxx nie są przypadkiem parą”. Więc jak to jest? KS: Jesteśmy bratem i siostrą. Przyszywanym rodzeństwem. Nie łączą nas ani więzi krwi ani żadna inna relacja. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, którzy dodatkowo współpracują ze sobą i robią razem muzykę. MW: Poza tym to żadna tajemnica. Zaraz mam ślub. I to nie z Klaudią (śmiech). KS: A ja na ten ślub idę z moim chłopakiem. Zatem mam nadzieję, że już definitywnie urwaliśmy wszelkie spekulacje (śmiech). A co z momentami, kiedy macie siebie wzajemnie dość? W końcu spędzacie ze sobą mnóstwo czasu! KS: Wygląda to zupełnie tak, jak w każdym rodzeństwie. Są lepsze i gorsze momenty. Koncertujemy już razem blisko trzy lata i zawsze pod koniec kalendarzowego roku odczuwamy to samo. Gramy ostatni koncert w roku i dajemy sobie miesiąc odpoczynku od siebie.

MW: Zawsze jest taka obawa, kiedy przygotowujesz materiał i decydujesz się, żeby był on inny niż dotychczas. Z drugiej strony mamy świadomość, zarówno ja, jak i każdy słuchacz, że artyści nie do końca chcą powtarzać to, co zrobili na pierwszej płycie. Różne płyty skrajnie różnych artystów są mniej lub bardziej udane, a wszystko jest efektem właśnie poszukiwań. Xxanaxx wciąż eksperymentuje, a mimo to nie widzę, żeby ludzie się od nas odwracali. Pewnie dlatego, że nie przekroczyliśmy granicy dobrego smaku. I nadal jesteśmy smaczni (śmiech). KS: Skoro my się rozwijamy to i nasi słuchacze są rządni nowych dźwięków. Każdy eksperyment to dla nas nowi odbiorcy, a że nigdy nie zadowolimy wszystkich w stu procentach, to finalnie nie ma sensu zamykać się w konkretnych gatunkach muzycznych. Jeszcze słowo na temat tekstów - muszę powiedzieć, że Michał napisał naprawdę świetne teksty po polsku. Dotąd Xxanaxx kojarzony był tylko z anglojęzycznym repertuarem. Czyj zatem był to pomysł, aby zacząć tworzyć w naszym ojczystym języku?

Co jest najczęstszym tematem sporów? MW: W studiu kłócimy się głównie o intonację i o teledyski, czyli jakie ujęcia mamy wyrzucić. Podobnie zresztą jest w przypadku zdjęć. Bo ja generalnie uważam, że każde zdjęcie, które razem sobie zrobimy jest zupełnie w porządku i możemy je opublikować. Klaudia natomiast wybiera z pięćdziesięciu zaledwie jedno, a czasem i tak jest niezadowolona, ale Klaudia jest kobietą, więc jestem w stanie to wszystko zrozumieć (śmiech). A propos teledysków, światło dzienne ujrzał klip do Waszego drugiego singla. To „Pseudoephedrine”. KS: Na zewnątrz wciąż jest ciepło i przyjemnie, a ten numer idealnie do tej aury pasuje. Poza tym to utwór bardzo relaksujący, do potańczenia i ma bardzo fajny kolorowy klip, w którym pojawiamy się na może trzy, góra cztery sekundy. Dlatego też większych sporów o ujęcia już raczej nie było (śmiech). To na sam koniec – na koncercie w LUKR zagracie „Hurt me”? KS: Na pewno! „Hurt me” jest jednym z naszych ulubionych utworów. Publiczność reaguje na niego po prostu genialnie. KS: Może dlatego, że refren jest taki bardzo… Catchy? KS: Dokładnie! Bardzo lubię reakcje ludzi podczas koncertów, kiedy uczę ich tekstu tego utworu. Sam zresztą ponownie się przekonasz, jak wygląda to u nas na żywo (śmiech).

Rozmawiał KAMIL KOPEĆ

9

MUZYKA

MW: Była to nasza wspólna decyzja, choć pamiętam, że na początku Klaudia do tego pomysłu nastawiona była dość sceptycznie. KS: Zapewne dlatego, że nigdy nie śpiewałam po polsku i wiedziałam, że nie mam dobrej dykcji. Okazało się, że nasz rodzimy język jest zdecydowanie trudniejszy i bardziej wymagający. Pracy zatem było więcej, ale finalnie bardzo się to opłaciło. MW: Po koncertach, gdy wychodziliśmy do naszej publiczności, słyszeliśmy pytania, czy i kiedy pojawi się jakiś numer po polsku. Więc, gdy twoi fani przychodzą na koncerty i podpowiadają ci żebyś zrobił coś takiego, a ty stale będziesz ignorować ich oczekiwania, to mam wrażenie, byłby to rodzaj pewnej głupoty z naszej strony.


MUZYKA

VITOLD REK

LEGENDARNY KONTRABASISTA JAZZOWY POCHODZĄCY Z RZESZOWA, OTRZYMAŁ NIEDAWNO NAGRODĘ ZARZĄDU WOJEWÓDZTWA PODKARPACKIEGO ZA CAŁOKSZTAŁT DZIAŁALNOŚCI. BYŁ TO DOBRY PRETEKST DO POROZMAWIANIA Z WYBITNYM MUZYKIEM OD LAT MIESZKAJĄCYM W NIEMCZECH, ALE NIEZAPOMINAJĄCYM O SWOICH KORZENIACH.

BAS owy ze

staromieścia

Fot. Emanuela Danielewicz

Jaka była Twoja reakcja na otrzymanie Nagrody Zarządu Województwa Podkarpackiego za całokształt działalności? Było to bardzo miłe zaskoczenie i radość z powodu docenienia przez władze województwa mojej działalności artystycznej, również tej inspirowanej muzyką ludową z Rzeszowa i Podkarpacia. Takie nagrody utwierdzają mnie w słuszności obranej ponad 40 lat temu muzycznej drogi. Moje korzenie są w Rzeszowie, w Staromieściu. Tam rozpocząłem swoją edukację muzyczną w ognisku muzycznym w dawnym kinie Goplana. Tam otrzymałem pierwsze lekcje muzyki, a konkretniej gry na akordeonie. Muzyka ludowa, której się uczyłem z „pierwszego źródła” od kapeli ludowej Kolejarz, grając w niej jako 14 letni chłopak, towarzyszyła mi w kolejnych latach w Krakowie, Warszawie i w Niemczech. Dzięki temu byłem bardziej świadomy tej skarbnicy muzyki ludowej z rzeszowskiego. Dlatego w mojej muzyce można odnaleźć sporo melodii z Rzeszowa i Staromieścia. Otrzymana nagroda nadal przywołuje i przywiązuje mnie do tej ziemi.

10

Jako nastolatek przeniosłeś się do Krakowa, w którym muzycznie działo się nieporównanie więcej niż w Rzeszowie. Jakie były Twoje pierwsze wrażenia z wchodzenia w ten świat? Jeszcze przed wyjazdem do Krakowa często przyjeżdżaliśmy z kolegami na koncerty. Już wtedy wiedziałem, że jest to absolutnie wspaniałe i prężnie działające środowisko. Kiedy jako 17-latek przyjechałem uczyć się w Liceum Muzycznym, bardzo ważne i znamienne były kontakty ze środowiskiem jazzowym, którego wówczas w Rzeszowie nie było. Liceum Muzyczne, w którym kontynuowałem naukę gry na kontrabasie miało swoją klasę jazzową prowadzoną przez znakomitego klarnecistę, profesora Lesława Lica. Na zajęciach mieliśmy bezpośrednią styczność z literaturą jazzową, graliśmy jazzowe standardy. W Krakowie istniały też kluby, odbywały się słynne jamy w „Jaszczurach”. Jeszcze jako uczeń liceum zacząłem grać w zespole jazzu tradycyjnego Beale Street Band dowodzonego


I właśnie w tym trio usłyszał Cię Tomasz Stańko, z którym współpracowałeś przez kilkanaście lat. Czy możesz powiedzieć, że był to jak do tej pory Twój najważniejszy muzyczny partner? Jeżeli chodzi o mój pobyt w Polsce, absolutnie tak. Te 12 lat pracy z Tomkiem było absolutnie bajeczne. Dzięki temu, że byłem basistą w kilku jego zespołach, poznawałem jego muzykę w różnych kontekstach. Poznawałem też sposób, w jaki wówczas Tomek pracował i komponował. Ten proces, który obserwowałem i którego doświadczałem, ukształtował mnie jako przyszłego kompozytora. Tomek zawsze namawiał mnie, żebym pisał swoje utwory, które będą wzbogacać moją grę na kontrabasie i sposób myślenia o muzyce. Jego rady były efektem współpracy z Krzysztofem Komedą, który namawiał go do tego samego. Czy jest jakiś okres czy konkretna płyta, trasa z czasów gry z Tomaszem Stańko, które utkwiły Ci najbardziej w pamięci? Na pewno był to skład Freelectronic, w którym graliśmy w czwórkę, bez bębnów. Rytm opierał się na mojej grze. Było to dość nowatorskie, jak na tamte czasy, skojarzenie muzyki akustycznej z elektroniką. Był to znaczący krok Tomka, jeżeli chodzi o kreację muzyczną. Graliśmy z Freelectronic na wielu festiwalach, m.in. w Montreux Jazz w Szwajcarii. Efektem tego występu była koncertowa płyta zespołu. Od gry we Freelectronic minęło niemal 30 lat, a w tym roku pojawiła się szansa na ponowne spotkanie z Tomaszem Stańko i częścią zespołu, pod szyldem Newelectronic na festiwalu Jazz nad Odrą. Jak wspominasz ten kwietniowy koncert? Był to projekt stworzony na ten jedyny festiwalowy koncert. Grali w nim też Leszek Możdżer i Zohar Fresco, czyli muzycy, którzy nie mieli związku z Freelectronic. Ze starego składu oprócz Tomka i mnie, był jeszcze Tadeusz Sudnik, który obsługiwał elektronikę. Było to oczywiście nawiązanie do Freelectronic, ale była to muzyka grana we współczesny sposób. Nie da się teraz odtworzyć dokładnie klimatu tamtego grania. Jeżeli chodzi o repertuar, graliśmy aktualne kompozycje Tomasza z płyty „Wisława” oraz nowe niepublikowane jeszcze utwory. Z materiału Freelectonic zagraliśmy dwie kompozycje. Ta muzyka była inna, nowa i przez skojarzenie ze sobą tych konkretnych muzyków Tomasz uzyskał ciekawą wizję swojej muzyki. On zawsze podkreśla, że dobór muzyków jest pracą twórczą i elementem komponowania. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy w tym składzie.

W Twojej twórczości jak bumerang wraca utwór „Lo.Bo.Ga.”, którego elementem jest przyśpiewka ze Staromieścia. Wykonywałeś go w różnych konfiguracjach, z muzykami z całego świata, często nucisz go na spotkaniach towarzyskich. Dlaczego akurat ten utwór? To bardzo poważne pytanie, wymagające sięgnięcia w głąb serca. Jest to utwór, na którym się wychowałem, grając go jako młody chłopak w kapeli „Kolejarz”. Śpiewano go też w moim domu na uroczystościach rodzinnych. To jest rzecz, z którą się wewnętrznie identyfikuję. Napisałem aranż tego utworu, który otwiera liryczne intro, następnie wchodzi rytm a ja, grając smyczkiem, śpiewam słowa piosenki. W samej melodii jest potężny ładunek ekspresji i siły. Dowodem na to są reakcje publiczności, która zawsze, kiedy gram „Lo.Bo.Ga” jest wciągana w tę opowieść o chłopaku, który wyjechał ze swojej wioski, wraca po latach z „wielkiego świata” i mówi: „Jak to jest? To ja, ten sam co kiedyś, a Wy mnie nie poznajecie”. Jest to smutna historia. Ja na szczęście jestem jeszcze rozpoznawalny wśród przyjaciół i znajomych, kiedy wracam do Rzeszowa (śmiech).

Czuję radość z powodu docenienia przez władze województwa mojej działalności artystycznej, również tej inspirowanej muzyką ludową z Rzeszowa i Podkarpacia. Takie nagrody utwierdzają mnie w słuszności obranej ponad 40 lat temu muzycznej drogi. Kolejny utwór, który przewija się przez lata Twojej twórczości to „Zbigi” dedykowany Zbigniewowi Seifertowi. Opowiedz o genezie powstania tego przejmującego, pięknego utworu. Znałem muzykę Zbigniewa Seiferta ze słynnego kwintetu Tomasza Stańko. W 1973 roku spotkałem go na warsztatach muzycznych w Chodzieży. Pamiętam zajęcia z nim. Prowadził zespół, w którym grałem. Zapamiętałem jego „ciepłą duszę”. Był tam z młodymi muzykami, żeby opowiedzieć im o muzyce, nauczyć czegoś, dać im wskazówki. Pamiętam jego spokojny, ciepły głos. Roztaczał wokół siebie wspaniałą aurę. Wiele się wtedy nauczyłem. Niestety zmarł mając 32 lata. W hołdzie i podzięce za tamte chwile w Chodzieży zadedykowałem mu utwór „Zbigi”.

Rozmawiał BARTŁOMEJ SKUBISZ

11

MUZYKA

przez trębacza Andrzeja Marchewkę. Była to wspaniała okazja do poznawania muzyki dixielandowej. Później tworzyliśmy różne zespoły, m.in. kwartet Zbigniewa Czarnieckiego, z którym zagrałem na festiwalu Jazz nad Odrą w 1975 roku i otrzymałem indywidualne wyróżnienie. Od tego momentu zacząłem pracować z muzykami profesjonalnymi, m.in. z Janem Jarczykiem, Ewą Demarczyk. Potem zaprosił mnie do swojego kwartetu Jan Ptaszyn Wróblewski, z którym nagrałem swoją pierwszą płytę „Flying Lady”. Niedługo potem zostałem basistą w zespole Sun Ship, a następnie w Trio Sławomira Kulpowicza.


FELIETON

RZESZÓW

BREAKOUT DAYS FESTIVAL 2016 15 -17.09.2016

Anna Tomczyk

JAK WSZYSCY, TO JA TEŻ Krajowe statystyki mówią, że większość z nas, Polaków popędziła tego lata nad polskie morze i na Mazury. Ceny te same co za granicą, a zawsze to jednak człowiek u siebie. I pogadać jest z kim i pozwiedzać jest co….Owczym pędem, w mijające właśnie wakacje, na Mazury pojechałam i ja. Jak wszyscy, to ja też. Na rodzime nasze, niepowtarzalne Mazury! Do krainy jezior, łodzi, statków, smażonych ryb i pocztówkowych zachodów słońca! Z Rzeszowa to ponad 550 km, które pokonuje się w czasie od 8-10 godzin, z przystankami na głębszy oddech i rozprostowanie nóg. Trochę za długo, ale co zrobić, kiedy dróg szybkiego ruchu w kraju jak na lekarstwo! W Polsce wschodniej aż się prosi o nie. W drodze na Mazury mija się uroczą Lubelszczyznę, Podlasie… i wpada się do warmińsko-mazurskiego ze stolicą w Olsztynie. Ładne miasto, ale drogi niech schowa pod ziemię. Na olsztyńskich wybojach i w olsztyńskich korkach mina rzednie i turystyczny zapał łapie dolne kreski. Lokalne władze najwyraźniej przespały co najmniej dwie epoki inwestycyjne. Kto rodem z Podkarpacia – może śmiało wyzbywać się kompleksów i na przykład pojeździć rowerem do woli po gładkim asfalcie. Co prawda rzeszowskie zabytki nie równają się olsztyńskiemu kościołowi Św. Jakuba, Wysokiej Bramie czy Zamkowi, za to stolica Podkarpacia wydaje się być niedościgniona pod względem czystości na przykład. W jednym z mazurskich kościołów usłyszałam nawet dwa podkarpackie wątki. Jeden o urodzie regionu, widzianej z okien samolotu, gdy ląduje się w Jasionce. Drugi zaś o księdzu z Kańczugi, który przez długie lata był proboszczem w Giżycku. Świat jest mały! Morze, góry, Mazury – podobno to wszystko ma nawet w tym roku jakąś markę! Zagraniczni turyści ponoć oblegają nasze kurorty. Szczerze mówiąc - w sierpniu takich tłumów nie spotkałam, ale to chyba dlatego, że poruszałam się po cichych zakątkach Mazur, tam, gdzie bytują żółwie błotne i tam, gdzie zawracają bociany. Była to jednocześnie kraina regionalnych kartaczy i smażonych sandaczy, a do tego ciszy i świętego spokoju. … „Że głośno? Że kupa ludzi? Że pełno Januszów?”- nic z tych rzeczy! Idealna harmonia. Niech piękno trwa.

12

STOLICA PODKARPACIA KONSEKWENTNIE STARA SIĘ KULTYWOWAĆ PAMIĘĆ „OJCA POLSKIEGO BLUESA” TADEUSZA NALEPY POPRZEZ COROCZNE WYDARZENIA W RAMACH BREAKOUT DAYS. W TYM ROKU W DNIACH 15-17 WRZEŚNIA CZEKA NAS KILKA INTERESUJĄCYCH KONCERTÓW, JAM SESSIONS ORAZ CIEKAWE IMPREZY TOWARZYSZĄCE. Trzeba przyznać, że muzyka i postać Tadeusza Nalepy i jego zespołów cały czas żyje wśród słuchaczy i muzyków, dając dowód na przetrwanie próby czasu. Pokazują to chociażby liczne wykonania muzyki mistrza przez zespoły koncertujące w studiu koncertowym im. Tadeusza Nalepy w Polskim Radiu Rzeszów, czy też sukces grupy Piotr Nowak Band. Cieszy również rozwój Rzeszów Breakout Days i kontynuowanie w ramach festiwalu współpracy z Piotrem Nalepą, synem Tadeusza.

KLUB FESTIWALOWY, KONCERTY W RÓŻNYCH MIEJSCACH

Na potrzeby tegorocznych Breakout Days zostanie stworzony klub festiwalowy w Estrada Caffe, gdzie będą odbywać się koncerty i jam sessions. Wszystko rozpocznie się jednak w kinie Helios w Galerii Rzeszów, gdzie w czwartek o 18-tej koncert otwarcia wykona lubelski wokalista i muzyk Adam Bartoś, twórca Chatka Blues Festival. Rzeczonego wykonawcę będzie można zobaczyć też później w klubie festiwalowym obok formacji Wes Gałczyński & Power Train ze Stalowej Woli uznanej za „odkrycie roku 2015” przez magazyn „Twój Blues”. Piątek przyniesie fanom bluesa kolejne dwa koncerty. W klubie festiwalowym zagra uznany rockowy zespół Pivo, którego początki datuje się na pierwszą połowę lat 90-tych, a także rzeszowska, również rockowa formacja, Revolution.

MURAL, WARSZTATY, POLSKI DZIEŃ BLUESA

Finał festiwalu odbędzie się w sobotę, która jawi się jako najbogatszy programowo dzień Rzeszów Breakout Days. Rozpocznie się muzycznymi warsztatami bluesowymi w Studiu Dźwięków Pogranicza mieszczącym się w budynku Estrady Rzeszowskiej. Tuż obok, na jednym z garaży, zostanie odsłonięty mural z podobizną Tadeusza Nalepy autorstwa świetnego i dobrze znanego w Rzeszowie autora Arkadiusza Andrejkowa. Podczas wspomnianych warsztatów muzycy będą mogli m.in. przygotować się do kolejnego wydarzenia, czyli „Rzeszowianie Czują Bluesa”, które odbędzie się o 18-tej pod pomnikiem Tadeusza Nalepy na ul. 3-go Maja. Z okazji Polskiego Dnia Bluesa odbywającego się w rocznicę urodzin B.B. Kinga, zebrani gitarzyści wspólnie odegrają „Kiedy byłem małym chłopcem”, jedną z najbardziej znanych piosenek zespołu Breakout i Tadeusza Nalepy.

KONCERT FINAŁOWY

Tuż po wspólnym odegraniu wielkiego hitu Tadeusza Nalepy uczestnicy przeniosą się pod scenę na rynku, gdzie o 19-tej odbędzie się koncert finałowy w gwiazdorskiej obsadzie. Na scenie pojawią się J.J. Band, Małgorzata Ostrowska, Patrycja Markowska, no i oczywiście Piotr Nalepa. Wszystko to z akompaniamentem zespołu festiwalowego, w którego skład wejdą uznani muzycy rodem z Rzeszowa, m.in. Michał Jurkiewicz i Łukasz Belcyr. Jeżeli komuś będzie mało 3-dniowych bluesowych emocji, organizatorzy zapraszają po koncercie do klubu festiwalowego na afterparty, na którym wystąpi rzeszowski Blues Perspective Band. Po koncercie odbędzie się wspólne jam session.

BARTŁOMIEJ SKUBISZ


FELIETON

Fot. Estrada Rzeszowska

Barbara Święch ADAM BARTOŚ

J.J. BAND

Rzeszów Breakout Days Festival 2016 15-17.09.2016 r. CZWARTEK 15.09 Kino Helios Galeria Rzeszów, ul Piłsudskiego 44

18:00 – Adam Bartoś - Koncert otwierający

NOCNY POKAZ TELEDYSKÓW - WSTĘP NA BEZPŁATNE ZAPROSZENIA – ILOŚĆ MIEJSC OGRANICZONA

Klub Festiwalowy Estrada Caffe, ul. Rynek 26

21:00 – Adam Bartoś 22:00 – Wes Gałczyński & Power Train PIĄTEK 16.09

Klub Festiwalowy Estrada Caffe, ul. Rynek 26

21:00 – Pivo - Koncert otwierający 22:30 – Revoluti

12:00 – muzyczne warsztaty bluesowe, bluesowy mural - odsłonięcie Pomnik Tadeusza Nalepy Ul. 3 Maja

18:00 – „Rzeszowianie czują bluesa”Z OKAZJI POLSKIEGO DNIA BLUESA

(ROCZNICA URODZIN B.B KING`A) ZAPRASZAMY WSZYSTKICH GITARZYSTÓW Z RZESZOWA I OKOLIC DO WSPÓLNEGO ODEGRANIA JEDNEJ Z NAJBARDZIEJ ZNANYCH PIOSENEK ZESPOŁU BREAKOUT I TADEUSZA NALEPY, PT. „KIEDY BYŁEM MAŁYM CHŁOPCEM”.

Rynek

19:00 – Koncert Finałowy - J.J. Band, Małgorzata Ostrowska, Patrycja Markowska, Piotr Nalepa, zespół festiwalowy

SOBOTA 16.09

Afterparty – Klub Festiwalowy

Estrada Rzeszowska/ Rzeszowski Inkubator Kultury / Studio Dźwięków Pogranicza

21:30 – Blues Perspective Band

Ul. Jagiellońska 24

Estrada Caffe, ul. Rynek 26

PO KONCERCIE WSPÓLNE JAM SESSION

BABECZKI GÓRĄ! O sile kobiet można by napisać wiele. Nie, nie – nie będę mówić o tym, jak to świetnie dajemy sobie radę same, bo żadna ze mnie feministka. Jako szczęśliwa żona mogę raczej napisać, jak dużo wsparcie naszych mężczyzn dla nas znaczy, jak nas napędza i motywuje… ale o tym może innym razem. Chociaż obie z niżej opisanych dziewczyn często wspominają, ile to dla nich znaczy. Każda z nich jest inna, łączy je jedno – swoją osobą inspirują, napędzają, dają pozytywnego energetycznego kopa. I wcale nie chcą, żeby ktoś im przyklaskiwał. Po prostu robią swoje. Ania codziennie odwiedza samotną staruszkę w swoim bloku. Ich znajomość zaczęła się od sąsiedzkiego pożyczenia proszku do pieczenia trzy lata temu i trwa do dziś. Anka nic nie ma z tego, że zrobi babci zakupy czy wysłucha wspomnień starszej pani. To taki mały wielki dobry uczynek każdego dnia – nie pozwolić innej osobie, by została zapomniana. Często myślę sobie, że ja swoim babciom poświęcam dużo mniej czasu niż ona obcej osobie. Nie pomagają przeróżne tłumaczenia, że rodzina, małe dzieci, dom na głowie i praca. Anka ma tak samo i daje radę, nie rezygnując ze swoich pasji, a uwierzcie, ma ich wiele. Kamila pewnie nie zdaje sobie sprawy, jak pomaga innym, motywując swoją osobą do spełniania marzeń. W końcu „marzenia się nie spełniają, tylko trzeba je spełniać”. Uffff, od samego myślenia o jej ostatnim wyczynie bolą nogi. Z moich facebookowych obserwacji wynika, że intensywnie biegać zaczęła rok temu. W zaledwie rok została mistrzynią, ponieważ początkiem września wygrała 24, godzinny ultra maraton w kategorii amatorek. Po drodze było masę większych i mniejszych osiągnięć, ale TO po prostu nie mieści się w mojej głowie. 174 km non stop w ciągu 24 godzin. Nie lubię biegać, mimo to uwielbiam obserwować jak stawia sobie cele, dąży do ich spełnienia, ciężko pracuje i sięga po swoje. W pierwszy weekend września miałam wrażenie, że kibicuje jej całe Podkarpacie i pół Polski. Pozytywnych babeczek wokół mnie jest dużo, dużo więcej; to kobiety, które kochają swoją pracę, mają przeróżne pasje, są też takie, które mimo smutnych wydarzeń w swoim życiu zarażają uśmiechem – niestety ograniczają mnie rozmiary tej kolumny. Nie pozostaje nic innego, tylko brać przykład i tak jak one, cieszyć się życiem.

13


FELIETON

Kultura

od kuchni

Europejskie Dni Dziedzictwa 2016

W RAMACH EUROPEJSKICH DNI DZIEDZICTWA, W KTÓRYCH POLSKA UCZESTNICZY JUŻ OD 1993 R., A POWOŁANYCH DO ŻYCIA PRZEZ RADĘ EUROPY I UNIĘ EUROPEJSKĄ, PROMUJE SIĘ ZABYTKI. TEGOROCZNA EDYCJA, POD HASŁEM „KULTURA OD KUCHNI”, PODNOSIŁA TEMAT TEGO, CO NIEWIDOCZNE DLA OCZU ODBIORCY, A TAKŻE TEGO, Z CZYM BORYKA SIĘ TWÓRCA BĄDŹ INSTYTUCJA, KTÓRYCH CELEM JEST ANIMOWANIE PROJEKTÓW KULTURALNYCH.

Daniel Kowalczyk

LECIMY W KOSMOS Jestem uskrzydlony kierunkiem, jaki dla polskiej gospodarki wyznaczył minister rozwoju, pan Mateusz Morawiecki, jeszcze na początku bieżącego roku. Najpierw powstała międzyresortowa Rada d. Innowacyjności. Utworzenie tego organu to wiekopomne wydarzenie, które samo w sobie ma dać asumpt do uczynienia z naszego kraju krainy miodem i mlekiem płynącej. „Prawdziwie innowacyjne gospodarki to gospodarki, gdzie jest znakomita współpraca pomiędzy nauką, biznesem i państwem. Wierzymy w to, że również państwo ma do odegrania bardzo poważną rolę w tym zakresie i chcemy tę rolę odegrać. Chcemy tego wsparcia różnym firmom innowacyjnym udzielać i zobowiązujemy się do tego, że tak będzie wyglądała nasza współpraca z nimi w tym zakresie” – powiedział na tę okoliczność pan minister. Trzeba przyznać, że ta górnolotna deklaracja mocno mnie wzruszyła, bo moja wyobraźnia natychmiast wyprojektowała wizję Podkarpacia jako następnej Doliny Krzemowej, gdzie praktycznie na kamieniu rodzą się geniusze komputerowi, nowe technologie powstają co kwadrans, a beneficjentami tychże zostaniemy wszyscy właściwie z dnia na dzień, co przełoży się nie tylko na stan naszych portfeli, ale także - co w tym kontekście oczywiste - komfort naszej codziennej egzystencji (najbardziej elektryzuje mnie wizja uruchomienia sokowirówki poprzez ruch gałki ocznej dwa razy w lewą i raz w prawą stronę). Zresztą nie tylko ja zostałem urzeczony perspektywą nieodległej przyszłości zdominowanej przez high-tech. Pani Stasia, na co dzień prowadząca osiedlowy warzywniak, już zaciera ręce na myśl o tym, ile wzrosną jej przychody po tym, jak w ramach wszechobowiązującego trendu high-tech przebranżowi swój mały rodzinny biznesik na prężnie funkcjonującą firmę, tworzącą oprogramowanie komputerowe dla armii. A teraz zejdźmy z orbity na Ziemię. Podstawą najbardziej innowacyjnej gospodarki świata, czyli gospodarki USA, nie są kosmiczne technologie, a mały handel i usługi, które stanowią prawie 80% jej wartości. Natomiast w Polsce sektor ten jest tak obwarowany podatkami, daninami, przepisami, ograniczeniami i zakazami, że de facto ledwo zipie. W obliczu tego niekwestionowanego faktu deklaracje ministra rozwoju polskiego rządu brzmią absurdalnie. Halo, halo, panie ministrze Morawiecki, tu Ziemia. Pora wracać do rzeczywistości.

14

10 września br. w naszym mieście odbyło się szereg inicjatyw kulturalnych skierowanych do mieszkańców miasta, a także tych, którzy na co dzień zamieszkują jego najbliższe bądź dalsze okolice. W „Kulturę od Kuchni” zaangażowanych było wiele znanych i kojarzonych z animacją kultury w mieście instytucji oraz osób. W tej edycji chodziło o to, by w sposób jak najbardziej przystępny wyjawić wszelkie niuanse animacji kultury, sposoby działania instytucji, których zakres tematyczny oscyluje wokół tych właśnie zagadnień, a także odwoływać odbiorców poprzez te inicjatywy do historii, tradycji i zabytków, czyli krótko mówiąc do tego wszystkiego, czym żyje współczesny ośrodek miejski, z czego jest znany i z czym kojarzony jest na zewnątrz. Z tego też tytułu „Kultura od Kuchni” w roku 2016 r. miała w swym zakresie szerokie pole tematyczne. Przede wszystkim zaangażowane były takie instytucje, jak: teatry, domy kultury, galerie, biblioteki, miejsca użyteczności turystycznej bądź mniejsze acz działające bardzo prężnie ośrodki w ramach inicjatyw kulturalnych. Ponadto organizatorzy tegorocznej edycji zadbali o stronę muzyczną, bowiem zorganizowano wiele koncertów.


Do tej części „Kultury od Kuchni” zaproszona została Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa mieszcząca się przy ul. 3 Maja. Tam zorganizowano wybitnie ciekawe przedsięwzięcie fotograficzne, a mianowicie wystawę starej fotografii autorstwa rzeszowskiego fotografa Edwarda Janusza, pt. „Perły architektury w Rzeszowie”. Ta inicjatywa jest wyjątkowo warta podkreślenia, bowiem trafia w punkt tematyczny imprezy jako całości. Zmierzono się z tematem kulturalnym, a jednocześnie nawiązującym do dziejów Rzeszowa i jego zabytków. Oprócz wystawy można było posłuchać prelekcji na temat osoby i twórczości Janusza. W rzeszowskim BWA otwarta została wystawa malarstwa Magdaleny Nałęcz, a także wystawa rzeźb autorstwa Jana Tutaja. Oprócz tego zapoznać się można było z prezentacją multimedialną o archiwalnych zbiorach Biura Wystaw z Rzeszowa. Do swoich murów zapraszał również Teatr „Maska” przy ul. Mickiewicza. Tam zwiedzić można było kulisy teatru, a więc rzeczywistą kulturę od kuchni, a także wystawę pt. „Miasto dzieci”. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie również na dziesiąty dzień września zaakcentowała swoją obecność w mieście. W tym przypadku nie był to tylko dostępny dla odwiedzających gmach przy ul. Sokoła, ale też, a może przede wszystkim, najważniejsze oddziały i filie czytelni i biblioteki wojewódzkiej w całym mieście. Tam zrealizowano szereg wystaw, spotkań poetycko-muzycznych, spotkań z dziećmi i innych atrakcji.

PŁYTA RYNKU MIEJSKIEGO W „KULTURZE OD KUCHNI”

Fot. Estrada Rzeszowska

Najbardziej rozpoznawalne miejsce w Rzeszowie doskonale zabrzmiało 10 -go września w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. To tam zaaranżowano kilka inicjatyw, które doskonale wpisywały się w główny temat przedsięwzięcia. Przede wszystkim w ramach działalności Rzeszowskiego Domu Kultury zorganizowane zostały warsztaty dla dzieci i młodzieży. Podczas nich najmłodsi rzeszowianie i mieszkańcy okolicy mieli możliwość wzięcia udziału w dwóch dużych przedsięwzięciach: pierwszym pt. „Lampiony” i drugim pt. „Malowana Ekotorba”. Z kolei na rzeszowskim rynku zaistniał również happening artystyczny zorganizowany przez Związek Polskich Artystów Plastyków Okręg Rzeszowski. Tytuł happeningu „Modemy”…

SCENA NA RZESZOWSKIM RYNKU

ŁADODNA PIANKA

Nie byłoby większej imprezy miejskiej bez inicjatyw rozgrywających się na najważniejszej miejskiej scenie, a więc tej zlokalizowanej na rynku. O godzinie 19:00 rozpoczęto koncerty dwóch formacji muzycznych. Jako pierwsi wystąpili JORGOS SKOLIAS & SEFARDIX TRIO. To fuzja dwóch projektów muzycznych: greckiego wykonawcy poruszającego się w kilku rodzajach muzycznych, w tym bluesie, jazzie i rocku. Akompaniowała grupa uprawiająca zupełny miszmasz muzyczny, gdzie doszukać mogliśmy się zarówno kultury żydowskiej i odniesień do muzyki Orientu, a wszystko to w swoistym katalizatorze, jakim był jazz. Druga grupa muzyczna to ŁAGODNA PIANKA z Sędziszowa Małopolskiego. To zespół, który rozpoczynał swoją karierę muzyczną w ramach gatunku lekkiego rocka, bardzo melodycznego, przebojowego. Na dzień dzisiejszy współpracują jako trio i coraz mocniej wprowadzają w swoją twórczość elementy elektroniki, która powoduje chyba jeszcze większą przebojowość ich utworów. Na rzeszowskim rynku można było się o tym przekonać, bowiem to właśnie im pozwolono zagrać na koniec i jednocześnie zamknąć dzień 10-ty września oraz „Kulturę od Kuchni” w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa w Rzeszowie. Tego dnia niejeden odbiorca mógł poczuć się jak standardowy odbiorca przedsięwzięć kulturalnych. Niejednokrotnie to odbiorcy kreowali rzeczywistość, stawali się też częścią propagowanej przez nich kultury. Na tym właśnie miała polegać główna idea tegorocznej edycji.

TEGOROCZNA EDYCJA, POD HASŁEM „KULTURA OD KUCHNI”, PODNOSIŁA TEMAT TEGO, CO NIEWIDOCZNE DLA OCZU ODBIORCY, A TAKŻE TEGO, Z CZYM BORYKA SIĘ TWÓRCA, BĄDŹ INSTYTUCJA.

JAKUB PAWŁOWSKI

FELIETON

DRZWI OTWARTE MIEJSKICH INSTYTUCJI KULTURY

Bartłomiej Skubisz

CZY JA ŚNIĘ? Nigdy nie wiemy, co nas w życiu spotka. Będąc nastolatkiem nagrywałem amerykańskie klipy hip hopowe na kasety vhs, absolutnie nie przypuszczając, że kilkanaście lat później będzie mi dane zagrać z występującymi w nich ludźmi na jednej festiwalowej scenie. Nie przypuszczałem, że uda mi się kiedyś pojechać do Czech na Hip Hop Kemp, jeden z największych hip hopowych festiwali na świecie. Jeszcze dziesięć lat temu niemal dałbym się za to pokroić. Mówię oczywiście o wyjeździe w roli najnormalniejszego słuchacza. Zawsze czegoś brakowało, a to odwołano „kempobusa” z Rzeszowa, a to nie było kompanów do wyjazdu lub w tym czasie wypadały inne sprawy. Potem koncerty hip hopowe nie cieszyły już tak bardzo i tłumaczyłem się, że „pojadę na Kemp, kiedy będę mógł na nim zagrać”, co oczywiście było tylko sprytnym wybiegiem mającym usprawiedliwić brak mojej determinacji. Dopiero, kiedy zacząłem współpracować z kwartetem Tomka Nowaka, z tyłu głowy zaczęła tlić się malutka iskierka nadziei. Przy pomocy dobrych ludzi zostaliśmy w tym roku zaproszeni na Hip Hop Kemp. Dopiero, kiedy wróciłem z Czech, dotarło do mnie, że spełniłem marzenie i że spotkało nas naprawdę duże wyróżnienie. Dzięki wyjazdowi na 15-tą edycję festiwalu, na nowo uwierzyłem w siłę hip hopu i jego słuchaczy. Choć nadal podchodzę krytycznie do wielu zjawisk, szczególnie jeżeli chodzi o polski hip hop, to będąc na Kempie uzmysłowiłem sobie, że w Europie nadal istnieje spora grupa świadomych i kochających tę kulturę słuchaczy i że są wykonawcy, którzy przy pomocy tradycyjnej hip hopowej formuły „raper/dj” potrafią mnie zaskoczyć i wywołać uśmiech na mojej twarzy. Myślę, że to doświadczenie było równie ważne, jak sama gra na głównej scenie festiwalu, który był oczywiście przeżyciem niezapomnianym. Jeśli chcecie poczuć prawdziwego ducha hip hopu, wyłączcie telewizor, snapchata i jedźcie na Kemp. Warto. PS. Tydzień później jakże odmienna sceneria. Sopot, okolice molo, festiwal Jazz Wolności odbywający się w 60-tą rocznicę pierwszego jazzowego festiwalu w kraju, otwieranego właśnie w Sopocie m.in. przez Leopolda Tyrmanda i Stefana Kisielewskiego. Festiwal otwiera Matthew Tyrmand, syn Leopolda, który z miejsca staje się „naszym człowiekiem”. Po naszym koncercie i koncercie Michała Urbaniaka wybieramy się wszyscy razem z Matthew i Michałem na jam. Czy to dzieje się naprawdę? Jeśli do tego czasu nie obudzę się ze snu, napiszę o tym coś więcej w przyszłym miesiącu.

15


COOLTURALNIE

MIĘDZY

A

LEGALNĄ LEGALNĄ

ARKADIUSZ

ANDREJKOW

Arkadiusz Andrejkow pochodzi z Sanoka. Tam ukończył studia na kierunku edukacja plastyczna w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej, a dyplom zdobył w Rzeszowie na uniwersyteckim Wydziale Sztuki pod kierunkiem prof. Marka Pokrywki, o którym mieliśmy już okazję pisać na łamach naszego magazynu. Co ciekawe, Arek ukończył technikum geodezyjne i właściwie już w tym czasie zaczęła go interesować sztuka. Sztuka nietypowa, uliczna, na granicy prawa, nielegalna. Andrejkow zafascynował się graffiti i przy każdej nadarzającej się do tego okazji, potrafił zamalowywać, a właściwie to zapisywać, pustą ścianę bądź przestrzeń, którą udało mu się odszukać. Wszystko zaczęło się od tego, że w wieku 17 lat kupił nieistniejący już dzisiaj magazyn „Ślizg”, gdzie miał okazję natknąć się na skejtowskie dzieła, odmalowywane ni to na legalu, ni to na nielegalu. On też tak chciał i nic go

16

BOHATER TEGO ARTYKUŁU POJAWIŁ SIĘ NAGLE W RZESZOWSKIM ŚRODOWISKU ARTYSTYCZNYM. WSZYSTKO ZA SPRAWĄ WIELKIEGO MURALU, KTÓRY STWORZYŁ NA BOCZNEJ ŚCIANIE JEDNEGO Z BUDYNKÓW PRZY UL. JAGIELLOŃSKIEJ. POWSTAŁ ON W RAMACH OSTATNIEGO FESTIWALU PRZESTRZENI MIEJSKIEJ, KTÓREGO EDYCJA OSCYLOWAŁA WOKÓŁ TEMATU PRZYSZŁOŚCI, A WIĘC RZESZOWA W 2050 R.

od tego nie powstrzymało. W pewnym momencie Andrejkow poszedł dalej, bowiem zainteresował się portretami, tzw. charakterami, lecz w zgoła zmienionej formie. Młody twórca z Sanoka chciał połączyć portrety z graffiti, ale portrety te pochodziły ze starych fotografii, rodzinnych albumów przedstawiających jego dziadków, pradziadków, wujów i ciotki. Im starsze, im bardziej z charakterem, pewnym klimatem i atmosferą, tym lepiej. Andrejkowowi chodziło o zestawienie ze sobą sztuki nowej ze sztuką starą, mocny kontrast, dwa różne bieguny odchodzące od siebie stylistyką i charakterem.

PO BANDZIE, ALE Z EFEKTEM

Przełomowe okazały się lata 2002-2005, kiedy to Arek Andrejkow zaczął realizować swoje projekty na szerszą skalę. Warto jednak podkreślić, czego sam Zainteresowany

się nie wypiera, że były to prace nielegalne. Arek wszedł w świat grafficiarzy, którzy w tamtych latach byli traktowani jak wandale próbujący notorycznie zapaskudzić ściany budynków użyteczności publicznej bądź nie. Wtedy, w świadomości włodarzy miejskich, taka forma artyzmu wciąż miała być napiętnowana. Wydaje się, że dziś ten problem się zmienił. Obecnie wielu ludzi ma świadomość tego, że graffiti może być najwyższą formą twórczości, popisem doskonałego warsztatu i wyczucia przestrzennego, tak bardzo potrzebnego do wpisania graffiti albo innej formy takiej sztuki w przestrzeń miejską. Takim przykładem niech będą charaktery, które spotkać można nie tyle na murach i ścianach, ale też na wystających studzienkach bądź koszach na śmieci. Mało kto wie, ale charaktery na bulwarach nad Wisłokiem, poniżej Hali Podpromie, to twórczość Arkadiusza Andrejkowa!


COOLTURALNIE Fot. Archiwum Arkadiusz Andrejkow

PROGRES: GRAFFITI I PORTRET RAZEM

Okres studiów w Sanoku i w Rzeszowie to ciągłe szlifowanie warsztatu, ponadto modyfikowanie wizji, bo ciekawostką jest to, iż Andrejkow propaguje formę twórczości polegającą na kopiowaniu starych fotografii i przenoszeniu ich na większe przestrzenie, typu: ściana, mur, studzienka kanalizacyjna, kosz na śmieci albo, co bardziej szokujące - śnieg. Tak, Arek malował nawet na śniegu, to znaczy wykorzystywał zaspy, zwisy śniegowe z jakichś obiektów, np. wystających skrzynek elektrycznych, i tam potrafił zaaranżować twarz, która nagle wyłaniała się z hałdy śnieżnego puchu. Sztuka nie zna granic. Portrety Andrejkowa ewoluowały podczas studiów. Odtąd nie wystarczało już mistrzowskie skopiowanie starej, klimatycznej fotografii. Trzeba była dodać coś od siebie, tak przynajmniej przypominali artyście jego wykładowcy. Arek nie mógł inaczej i sięgnął po to, co było mu najbliższe, od czego zaczynał, co było jego genezą. Wówczas pojawiły się prace, gdzie wyraźnie widoczna była fuzja dwóch stylów - portretowania i graffiti, które w zestawieniu ze sobą spowodowały niepokojące, szokujące, ale też zaskakujące połączenie. Andrejkow połączył ze sobą dwa światy stylistyczne. Można pokusić się o stwierdzenie, że twórczość sanoczanina jest otwarciem się hermetycznego świata grup uprawiających sztukę graffiti, na szeroką przestrzeń. Później pojawiły się murale, ale w przypadku Arka nie jest to jakaś wyraźna granica, za pomocą której można by było stwierdzić, że oto stał się on twórcą murali, twórczości typowo kojarzonej ze streetartem. To wtedy pojawił się pomysł stworzenia w Rzeszowie muralu inspirowanego fotografią rzeszowskiego, galicyjskiego fotografa Edwarda Janusza. Mural ten oglądać można na drzwiach garażu przy Estradzie Rzeszowskiej. Potem przyszedł czas na mural w Sanoku, który z kolei wyróżnia się tym, że temat jego oscylował wokół najważniejszych wydarzeń w historii miasta. Arek stworzył go wespół z Markiem Szatkowskim.

żyje, rozwija się, zaczyna być rozpoznawalne na zewnątrz. Murale są sygnałem dla włodarzy naszego miasta, że właśnie tędy droga.

JAKUB PAWŁOWSKI

Na koniec sedno artykułu. Mural przy ul. Jagiellońskiej, przedstawiający dziewczynkę siedzącą przy biurku, ze słuchawkami na uszach. Odpowiedź na tegoroczną edycję i temat przewodni Festiwalu Przestrzeni Miejskiej, gdzie zastanawiano się, jak miałby wyglądać Rzeszów w roku 2050. Im więcej murali w mieście, tym lepiej - frazes. Jednakże mural jest dowodem na to, że miasto

17


PODRÓŻE

CZŁOWIEK W SWOJEJ NATURZE MA CHĘĆ POZNAWANIA, PODRÓŻOWANIA. WYJEŻDŻAMY W DALEKIE KRAINY, ABY ROZMARZYĆ SIĘ NAD ZABYTKAMI, WIDOKIEM MALOWNICZEGO KRAJOBRAZU, ULICZEK Z TĘTNIĄCYM ŻYCIEM RYNKIEM. NIE MUSIMY JEDNAK PRZEMIERZAĆ SETEK KILOMETRÓW W POSZUKIWANIU TEGO TYPU ATRAKCJI. NASZE POLSKIE MIASTA RÓWNIEŻ POSIADAJĄ TE CECHY, KTÓRE ŁĄCZĄ SIĘ, TWORZĄC MIASTA, DO KTÓRYCH PRZYBYWAJĄ TURYŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA. POZNAJMY JE BLIŻEJ.

podróżujemy PO

STOLICACH

regionów polski

CZĘŚĆ 2

NADMORSKI KURORT PO POLSKU

Gdańsk jest niezwykle ciekawym miastem, które posiada ogrom walorów, sprawiających, że jest to jedno z najchętniej odwiedzanych przez turystów miast w Polsce. Miasto to posiada dostęp do Bałtyku, jest częścią tak zwanego Trójmiasta, które tworzy wraz z Gdynią i Sopotem. Jeśli chodzi o ludność i wielkość, odpowiednio znajduje się na 6-tym i 7-mym miejscu, z ludnością sięgającą prawie 500 tysięcy mieszkańców, wielkością ponad 260 km2. Gdańsk leży nieopodal Kaszub, malowniczego terenu, który ma wiele walorów turystycznych, będących atrakcją dla wszystkich odwiedzających. Turyści, którzy uwielbiają odpoczynek nad wodą mają do wyboru, znajdujące się przy Gdańsku morze, jeziora oraz strumyki, których właśnie na Kaszubach jest wiele. Gdańsk zapisał się mocno w naszej historii, gdyż to właśnie tam zawiązała się „Solidarność” i to tu miejsce miały polityczne wydarzenia na czele z Lechem Wałęsą. Wiele miejsc jest więc ściśle związanych z naszym polskim noblistą, jak np. lotnisko im. Lecha Wałęsy. Miasto znane jest również szczególnie z naszego narodowego złota, czyli bursztynów. To właśnie tutaj odbywają się największe targi tych cennych jantarów, które sprzedawane są na cały świat. Atrakcji turystycznych w Gdańsku jest cała masa. W samym cen-

18

trum na odwiedzających czeka przepiękny ratusz, z urokliwym rynkiem i małymi kamieniczkami. Miasto oferuje wiele zabytków, które pozostały po II wojnie światowej m.in.: Rybackie Pobrzeże, Panienkę z Okienka, Neptun, Kamienice przy Długim Targu.

POZNAŃ

Jeśli zapytacie kogoś, gdzie koziołki stukają się rogami, to każdy bez namysłu odpowie „w Poznaniu”. Niewątpliwie koziołki na poznańskim ratuszu to znak rozpoznawczy tego miasta, ale poza nimi to miasto ma dużo więcej do zaoferowania. Miejsca, które zdecydowanie należy odwiedzić lub zobaczyć, to: Stary Rynek, Odwach, Teatr Wielki oraz Stary Browar, a to tylko niektóre z nich. Jeśli chodzi o ludność i wielkość powierzchni, to jest niewiele większy od swojego poprzednika, czyli Gdańska, co daje mu 5 pozycję wśród największych miast w Polsce. Poznań ma również ciekawą przeszłość historyczną. To właśnie na jego terenie panowali Piastowie. Miasto z racji swojego położenia, dobrej infrastruktury transportowej, a przede wszystkim poziomu uczelni wyższych, każdego roku przyciąga mnóstwo studentów. Poznań znany jest również jako najstarsze miasto, w którym odbywają się różnego rodzaju targi. To właśnie tutaj, od 1921 roku,


PODRÓŻE Fot. Archiwum Day&Night

organizowane są Targi Poznańskie, na które zjeżdżają zainteresowani z całego świata. Turyści odwiedzający Poznań mogą liczyć na masę zabytków, które oferuje to piękne miasto. Stare Miasto z licznymi kościołami, w tym kościołem Katarzynek czy Najświętszej Krwi Pana Jezusa to prawdziwe perełki architektoniczne. Warto również zobaczyć Zamek Królewski czy Sukiennice. Godzien uwagi jest Ostrów Tumski ze Śródką – wyspą na Warcie z licznymi zabytkami, które uchowały się po dziś dzień. Również urząd miasta w Poznaniu warto zobaczyć, ponieważ jest to dawne kolegium jezuickie, dawniej była to jedna z najbardziej prestiżowych uczelni.

LUBLIN

Lublin jest niezwykle malowniczym miastem, największym na wschód od Wisły. Stolica województwa lubelskiego zajmuje dziewiąte miejsce w naszym kraju pod względem populacji.

Niegdyś była wręcz centrum historycznym najważniejszych wydarzeń, które wpisały się w polską historię. Mimo że przez lata Lublin przeżywał swój okres świetności, miasto było wiele razy niszczone. Zostało jednak odbudowane i aktualnie można cieszyć się zabytkami, które udało się zrekonstruować. Odwiedzając Lublin warto zobaczyć Bramę Krakowską, to właśnie tutaj znajduje się Muzeum Historii Miasta Lublina, gdzie odkryć możemy tajemnice historyczne tego wspaniałego miasta. Godnymi uwagi są również takie zabytki, jak: Lubelskie Podziemia, Piwnica pod Fortuną, czy Wieża Trynitarska. Co ciekawe, ta ostatnia jest najwyższym punktem widokowym w Lublinie. Stąd właśnie można podziwiać całe miasto i okolice. Miasto ma również smutne historyczne punkty, takie jak Muzeum na Majdanku. To właśnie tutaj utworzono dawno temu niemiecki obóz pracy, gdzie życie straciło nawet 80 tysięcy ludzi. MAŁGORZATA LEŚNIAREK

19


ZARA, 239 zł

DOROTHY PERKINS, 129 zł

TOPSHOP, 139 zł

VERO MODA, 109 zł

STRADIVARIUS, 89,90 zł

H&M, 139 zł

I WYSMUKLIĆ NOGI BEZ ICH NADMIERNEJ  EKSPOZYCJI.  NIEZALEŻNIE  OD TEGO  CZY  WYBIERZESZ  SUKIENKĘ, SPÓDNICĘ CZY TEŻ SPODNIE – MIDI NIEJEDNO  MA  OBLICZE  I  ŚWIETNIE SPRAWDZI SIĘ ZWŁASZCZA JESIENIĄ.

LEVI’S, 219 zł

MODA

STANOWI  DOSKONAŁY  KOMPROMIS MIĘDZY WIELE ODKRYWAJĄCĄ MINI I SPORO ZASŁANIAJĄCĄ MAXI, ODPOWIEDNIA DLA KOBIET W KAŻDYM WIEKU I NA KAŻDĄ PORĘ ROKU. DŁUGOŚĆ MIDI POTRAFI DOSKONALE WYDŁUŻYĆ

Już sama nazwa midi jest wynikiem nawiązania do angielskiego middle, oznaczającego środek. Midi to więc średnia długość, kończąca się na dowolnej wysokości nogi poniżej kolana i powyżej kostki. Od lat 30. nazywana angielskim terminem hemline, zyskiwała coraz większą popularność. Z biegiem lat midi zaczęła odgrywać w modzie na tyle ważną rolę, że jej „długość idealna” była przedmiotem sporów, w których udział brały m.in. modowe czasopisma i media masowego przekazu, dywagując nad tym, ile centymetrów nad ziemią powinna kończyć się modelowa midi. Długość midi ulegała więc częstym zmianom, które determinowane były panującymi obyczajami. Na początku lat 30. midi sięgała do połowy łydki, później do kolan, w latach 50. najmodniejsza midi zakrywała kolana, by w latach 60. przerodzić się w wyzwoloną mini. Midi do łask wróciła w latach 70., kiedy intensywnie lansowały ją francuskie domy mody. Niedługo później słynna do niedawna mini została ogłoszona „martwą” przez John’a Fairchilda, ówczesnego właściciela czasopisma „Women’s Wear Daily”. W ślad za tym wydarzeniem midi wróciła do łask, prezentując swoje liczne oblicza. Nie trwało to jednak długo, ponieważ kolejne publikacje na temat midi nie zawsze były pochlebne. Magazyn „Rags” w 1970 roku nazwał midi „kapitalistycznym spiskiem”, dodatkowo niewygodnym i przestarzałym. Kolejno dziennik „The Fresno Bee” wydrukował nekrolog informujący o tym, że midi umarła. Spór na temat midi trwał latami,

do dziś długość ta wywołuje skrajne emocje. Jedno jest pewne, midi to doskonały kompromis pomiędzy wyzywającą mini a zasłaniającą całe nogi maxi. Niezwykła uniwersalność tego fasonu zdeterminowała jego obecność w modzie do dziś. Należy pamiętać, że midi to długość, a nie fason, stąd występuje w wielu wariantach: ołówkowa, bombka, plisowana, trapezowa, kopertowa. Świetnie wygląda w towarzystwie wysokich obcasów i krótkich topów. Dobrze dopasowana midi potrafi świetnie zamaskować wady sylwetki, równocześnie eksponując jej zalety. Ważne, by wybrać odpowiedni dla siebie krój. Jeśli chcesz zamaskować masywne uda wybierz wersję rozkloszowaną. Warto pamiętać, że decydując się na szeroką spódnicę, powinnyśmy zestawić ją z dopasowaną górą. Taki zabieg optycznie wyrzeźbi sylwetkę. Midi w kształcie litery A doskonale wyreguluje proporcje ciała pań, które mają figurę typu gruszka. Jeśli chcesz ukryć łydki, dobierz do midi kozaki za kolano, jeśli chcesz optycznie zgubić kilka centymetrów w okolicy łydek, postaw na długość kończącą się mniej więcej 3 centymetry za kolano. Jeśli chcesz wyeksponować biodra lub pośladki, wybierz dopasowany, ołówkowy krój. Ten fason sprawdzi się doskonale także u kobiet cieszących się figurą klepsydry. Prosta midi typu tuba świetne sprawdzi się u pań posiadających figurę jabłka. Podwyższony stan ukryje brzuch, a zwiewny dół zamaskuje obfite uda. Jeśli zależy ci na wizualnym wydłużeniu nóg, zdecyduj się na midi z podwyższoną talią.

MARIOLA SZOPIŃSKA

20


21


Inspiracją kolekcji marki VISSAVI jesteś TY, kobieta nowoczesna, świadoma, pełniąca w życiu wiele ról. Twój sposób życia i osobowość wyznaczają Twój styl. Marka VISSAVI to przestrzeń, gdzie go stworzysz, a każdy najmniejszy element Twojej garderoby będzie odzwierciedleniem Ciebie. Kolekcję przepełnia cała gama odcieni niebieskości, od jeansowej przez indigo, aż do ciemnego granatu. Różana czerwień przeplata się z kolorem dojrzałej dyni i soczystym szmaragdem. Styl glamour, klasyczna elegancja, graphic boho czy new romantic łączy się z etnicznymi printami, seksownymi wiązaniami i koronkowymi prześwitami. Obok linii biznesowej, casualowej i wizytowej wyodrębniliśmy specjalną linię „exclusive”. Wyróżnia ją niepowtarzalność, oryginalność zdobień i unikatowość. Podróżujesz, pracujesz, żyjesz, a my tworzymy dla Ciebie modę na wszystkie Twoje potrzeby.

Salony firmowe Vissavi: Galeria Rzeszów - poziom 1 Millenium Hall - poziom 1 Galeria Plaza - parter Sklep outletowy Vissavi: Galeria Graffica - poziom 1 Sklep ONLINE: www.vissavi.pl Akademia stylu VISSAVI - tajniki dobrego stylu, trendy mody, porady stylisty znajdź nas: www.facebook.com vissavi.pl/o-vissavi/akademia-stylu-vissavi www.youtube.com/vissavi

22


23


NAJISTOTNIEJSZE SĄ PODRĘCZNIKI, ZESZYTY I PODSTAWOWE PRZYBORY. WARTO JEDNAK ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA KILKA NIESTANDARDOWYCH GADŻETÓW.

Quirky Pen Zen to organizer na akcesoria biurowe, takie jak długopisy, ołówki, zakreślacze, wykonany z modnie wyglądającego drewna bambusowego. Wewnątrz znajdują się elastyczne gumowe przegródki dopasowujące się do umieszczanych wewnątrz akcesoriów, a magnes umieszczony pod bambusową powłoką przytrzyma metalowe drobiazgi, takie jak np. spinacze. Pisanie notatek na tablecie czy komputerze może być źle postrzegane przez część nauczycieli. Rozwiązaniem mogą okazać się długopisy z serii Livescribe, które pracują jak normalny długopis, zapamiętując jednocześnie dane nanoszone na kartce. Efektem tego, możliwe jest zgranie z długopisu elektronicznych kopii odręcznego pisma. Zależnie od wersji dostępna jest kompatybilność z komputerem bądź urządzeniami mobilnymi Apple.

szkoło

Biurowy hamak na stopy to ciekawy gadżet, który pozwala poddać się chwili relaksu nawet podczas całodziennego siedzenia przy biurku. Gdy tylko właściciela dopada zmęczenie, zawsze może on odpocząć od ekranu komputera czy szkolnych notatek i pobujać się przez chwilę na mini hamaku. Hamak jest mocowany pod biurkiem, dzięki czemu nie przeszkadza nawet podczas normalnego siedzenia.

24

W dzisiejszych czasach jak nie smartfon to tablet, a nawet laptop coraz częściej widoczny jest na przerwach czy lekcjach. Przedstawiona torba oprócz książek i zeszytów pomieścić może 15” laptop oraz wygodną kieszeń na iPad’a, ulokowaną od razu pod klapą torby w przezroczystej kieszeni. Dodatkowo całość posiada woskową powłokę chroniącą zawartość przed zamoczeniem.

Dzieci (dorośli zresztą też) lubią pić przy biurku. Zalane zeszyty, książki to spory problem. Ten spinacz do napojów to praktyczny gadżet, który daje się przymocować do stołu, biurka, a nawet laptopa.

Zebrała IZA SZULC

Fot. Archiwum Day&Night

ART&DESIGN

JAK CO ROKU, ARMIA UCZNIÓW WRAZ Z RODZICAMI WYRUSZA DO SKLEPÓW W POSZUKIWANIU IDEALNYCH WYPRAWEK SZKOLNYCH. OCZYWIŚCIE


Latem zwalniamy tempa i pozwalamy sobie na beztroski odpoczynek. Inaczej jest jednak jesienią, kiedy nasze akumulatory są naładowane pozytywną energią po wakacjach, a my sami jesteśmy gotowi do działania. Hammerland Worshop to miejsce, w którym swobodnie możemy oddać się swoim pasjom, korzystając z nowoczesnych sprzętów. Drukarki 3D, cyfrowe maszyny drukujące, diody LED, lasery CO2, a także podstawowe urządzenia potrzebne początkującym majsterkowiczom – wszystko w jednym miejscu. Wachlarz możliwości Hammerland Workshop to m.in. stolarnia, czyli prawie wszystko, co możemy zrobić z drewnem, począwszy od cięcia i szlifowania, przez klejenie i wiercenie, po malowanie. Jeśli zależy Ci na samodzielnym wykonaniu elementów ogrodzenia lub naprawie narzędzi ogrodniczych, Hammerland Worshop pozwoli Ci zrealizować Twoje potrzeby, których podjęcie w domowym zaciszu mogłoby się okazać zbyt wymagające. Chcesz rozpocząć swoją przygodę z majsterkowaniem, ale brakuje Ci umiejętności i pewności siebie? W Hammerland Worshop realizowane są cykliczne szkolenia tematyczne, związane z obsługą dostępnych na miejscu urządzeń. W ofercie szkoleń m.in: obsługa lasera CO2, projektowanie za pomocą drukarki 3D, wprowadzenie w tajniki związane z tematyką stolarską, modelarstwem i nie tylko. Jesteś typem złotej rączki i chcesz dzielić się swoją wiedzą, biorąc udział w tematycznych dyskusjach z innymi? W Hammerland Workshop w każdą środę odbywają się warsztaty Złotej Rączki, podczas

HAMMERLAND WORKSHOP których analizowane są poszczególne przypadki związane z szeroko pojętym D.I.Y, o których opowiadają uczestnicy. Wydaje Ci się, że Hammerland Worshop to opcja wyłącznie dla męskiej części społeczeństwa? Nie dajmy się zwieść pozorom. Również panie mogą spróbować swoich sił w tworzeniu różnego rodzaju szafek, toaletek, dekoracji ogrodowych czy też drewnianej biżuterii. Wystarczy zebrać grupę zainteresowanych i skontaktować z załogą Hammerland Worskshop. Oprócz przestrzeni dla miłośników majsterkowania, Hammerland Workshop oferuje także możliwość wynajęcia przestrzeni do pracy biurowej oraz pomoc w doborze technologii (w Hammerland Worshop przetestujesz urządzenia, które planujesz kupić) dla tych, którzy planują start własnej firmy, ale nie dysponują niezbędnym sprzętem. MARIOLA SZOPIŃSKA Fot. Archiwum Hammerland Workshop

CZYLI

25

ART&DESIGN

A kREATYWNIE T y w n i e

HAMMERLAND WORKSHOP TO OPCJA DLA AKTYWNYCH I KREATYWNYCH. TO CYFROWE LABORATORIUM FABRYKACJI I MIEJSCE DLA PASJONATÓW D.I.Y (ZRÓB TO SAM). CO ISTOTNE, BY ROZPOCZĄĆ PRZYGODĘ Z WORKSHOP, NIE MUSISZ WYPOSAŻAĆ SIĘ W CAŁĄ GAMĘ SPECJALISTYCZNYCH SPRZĘTÓW, PONIEWAŻ NA MIEJSCU DOSTĘPNE SĄ NARZĘDZIA POTRZEBNE DO WYKONANIA DOWOLNYCH PRZEDMIOTÓW.


Za oknami piękna złota jesień, która zawitała również do salonu meblowego Meblex. Wśród kolorystycznych trendów jesieni przeważają głównie beże, szarości oraz wyrazisty brąz. W tym sezonie styliści Meblex postawili na naturalność i niekonwencjonalne połączenia surowego drewna ze szlachetnym metalem. Salon posiada wspaniałą wizualizację, a wszelkie ekspozycje dopieszcza dbałość o najdrobniejsze szczegóły. Futerkowe koce oraz tekstylia w kratę marki House&More możemy kupić jedynie w salonie Meblex.


Fot. Paweł Dubiel

Nowe marki, które od niedawna możemy znaleźć w Galerii Mebli i Dodatków Meblex, to m.in. Light&Living - skandynawska marka produkująca art.dekoracyjne najwyższej jakości i stawiająca na komfort oraz funkcjonalność. House&More, to firma polska, która charakteryzuje się akcesoriami wnętrzarskimi utrzymanymi w stylu nowoczesnej klasyki, country oraz wielkomiejskiego i pełnego splendoru stylu nowojorskiego.

Meblex oferuje meble i dodatki ponad 80 producentów, których metka jest gwarancją świetnej jakości i innowacyjnego stylu. Odwiedzając Galerię Mebli i Dodatków Meblex, będziecie Państwo na bieżąco z najnowszymi trendami.

Galeria Mebli i Dodatków Meblex Al. T. Rejtana 49a, 35-326 Rzeszów, tel. 17 857-93-96 e-mail: galeria@meblex.rzeszow.pl www.meblex.rzeszow.pl

Meblex, to nie tylko prestiżowa marka, kojarzona z doskonałą jakością mebli, ale również zespół profesjonalistów, posiadających ogromną wiedzę na temat swoich produktów. Zarówno doradcy handlowi jak i styliści korzystają z profesjonalnych polskich jak i zagranicznych szkoleń, dzięki którym nabywają wiedzę pomagającą sprostać oczekiwaniom klientów, najlepiej jak to możliwe.

27


JESIENNY CHŁÓD I NIEWIELKA ILOŚĆ SŁOŃCA SĄ CZĘSTYMI PRZYCZYNAMI TYPOWYCH DLA TEJ PORY ROKU PRZEZIĘBIEŃ I KŁOPOTÓW Z ODPORNOŚCIĄ. ZANIM  SIĘGNIEMY  PO  KOLEJNE  MEDYKAMENTY, WARTO WYPRÓBOWAĆ NATURALNE METODY I ZACZERPNĄĆ TEGO, CO NAJLEPSZE Z POZYTYWNEJ ZIELENI – JEDZĄC JĄ, KĄPIĄC SIĘ W NIEJ I… NOSZĄC JĄ. ZAGRAJMY O ZDROWIE… W ZIELONE!

Fot. Archiwum Day&Night

ZDROWIE&URODA

ZAGRAJMY W ZIELONE o zdrOwie!

ZDROWA ZIELEŃ, SMACZNA ZIELEŃ

Nie od dziś wiadomo, że zielone produkty są prawdziwą kopalnią zdrowia. Warto jednak pamiętać, że zielone warzywa i owoce zawierają także chlorofil – cenny składnik, który nie tylko wzmacnia odporność organizmu i chroni go przed niepożądanym działaniem wolnych rodników, ale także pozytywnie wpływa na krwinki czerwone, absorbuje energię słoneczną. Co istotne, chlorofil pomaga również eliminować z krwi nawet do 95% toksyn pochodzących z powietrza. W jaki sposób najlepiej przyswajać zielone owoce i warzywa? Jeśli to możliwe – na surowo. Nie utracą wtedy cennych składników odżywczych, których czasami nieświadomie się pozbywamy, np. za sprawą zbyt długiego gotowania warzyw. Zielone owoce i warzywa dodawane do diety pomagają poskromić nadmierny apetyt i zapanować nad głodem. Stabilizują także poziom cukru w naszej krwi. Dowiedziono także, że zielone warzywa i owoce mają właściwości dezodorujące – dbają o przyjemny zapach ciała i szybsze gojenie się ran. Zielone warzywa redukują również uszkodzenia tkanki jelita grubego, które pojawiają się z powodu nadmiernego przyswajania smażonych potraw. Jedząc zielone owoce i warzywa jak najczęściej, możemy cieszyć się także ich właściwościami detoksykującymi. Co najważniejsze, podczas pochmurnej jesieni hamują zakażenia grzybami Candida albicans, odpowiedzialnymi za problemy z trawieniem, a także przyczyniającymi się do depresji. Szpinak, kapusta, natka pietruszki, brokuły, zielony groszek, papryka, szczypiorek, szczaw, koper, szparagi, seler naciowy, sałata – te produkty warto zaprosić do swojego jesiennego jadłospisu!

Zielone  warzywa  redukują  również uszkodzenia tkanki jelita grubego, które pojawiają się z powodu nadmiernego  przyswajania  smażonych  potraw.

ZIELONE ŚWIATŁO DLA KORZYSTANIA Z ZIELENI

Jesienne osłabienie nie zawsze jest wynikiem panującego na zewnątrz chłodu. Niekiedy „winowajcą” jesteśmy my sami, a powodem – zbyt mała ilość ruchu. Jeśli doskwiera nam brak energii, najwyższy czas zmienić tryb życia i przyzwyczaić organizm do treningów, najlepiej na świeżym powietrzu. Rześka pogoda za oknem sprzyja porannym biegom i spacerom, które zapewnią nam dawkę endorfin na resztę dnia, a także korzystnie wpłyną na naszą sylwetkę. Dowiedziono naukowo, że kolor zielony ma właściwości uspokajające oraz regenerujące siły witalne. Warto więc przemycić zielone detale, np. do naszego stroju sportowego. Zielone obuwie sportowe nie tylko umili nam poranną aktywność, ale także pozwoli na podświadome czerpanie pozytywnych właściwości płynących z koloru zielonego. Jak jeszcze wykorzystać zieleń? Poranny trening warto zakończyć przyjemną kąpielą w kolorze… zielonym. Wystarczy dodać liście mięty, szałwii i odrobinę soli morskiej do wody. Efekt? Likwidacja napięcia w mięśniach, relaks oraz oczyszczenie z toksyn – gwarantowane!

MARIOLA SZOPIŃSKA


29 COOLTURALNIE


CORAZ CHŁODNIEJSZE POWIETRZE I JESIENNY WIATR MOGĄ NEGATYWNIE WPŁYNĄĆ NIE TYLKO NA NASZE SAMOPOCZUCIE, ALE TAKŻE PRZYCZYNIĆ SIĘ DO POGORSZENIA KONDYCJI NASZEJ CERY. JESIENNE OWOCE I WARZYWA POMOGĄ PRZYWRÓCIĆ SKÓRZE NATURALNY BLASK, BEZ WZGLĘDU NA JEJ TYP. SAMODZIELNIE WYKONANE MASECZKI ODŻYWIĄ SKÓRĘ, ZREGENERUJĄ JĄ, POPRAWIĄ JEJ KOLORYT I NAWILŻĄ.

REGENERACJA TO PODSTAWA

Latem cieszymy się ze złocistej opalenizny, często zapominając, że słońce nadmiernie przesusza nie tylko nasze włosy, ale przede wszystkim skórę, zwłaszcza na twarzy, mimo że może nie być to widoczne na pierwszy rzut oka. Warto przywitać jesień odpowiednim oczyszczeniem cery, które pozwoli nam pozbyć się zewnętrznej, zniszczonej i zrogowaciałej warstwy skóry, pobudzając ją i odpowiednio przygotowując do przyjęcia dobroczynnych składników nawilżających. Niezawodne okażą się peelingi z naturalnych składników, które możemy przygotować w domowym zaciszu. Polecamy peeling kawowy. By go przygotować wystarczy zmieszać 3 łyżeczki fusów po kawie, 5 łyżeczek oliwy z oliwek i łyżeczkę cynamonu. Miksturę należy nałożyć na twarz, masując ją okrężnymi ruchami. Dodając do mieszanki niewielką ilość żelu pod prysznic uzyskamy scrub do całego ciała.

Fot. Archiwum Day&Night

ZDROWIE&URODA

przyWITAJ JESIEŃ . .maseczką!

ODPOWIEDNIE NAWILŻENIE

Właściwie nawilżona cera odwdzięczy nam się świeżym wyglądem i miękkością. Kojący efekt i zregenerowany naskórek korzystnie wpłyną również na koloryt. Stosując maseczki nawilżające, warto wybrać dobrze wchłaniane produkty, bogate w wartościowe składniki. Idealnym „kandydatem” do jesiennej maseczki nawilżającej jest miód, który już w starożytności był używany do celów pielęgnacyjnych i do dziś jest popularnym składnikiem wielu produktów kosmetycznych. Miód to skuteczny, naturalny upiększacz ciała. Jak wykonać maseczkę? Wystarczy wymieszać 2 łyżki miodu z 2 łyżkami mleka i nałożyć na twarz, pozostawiając na 15 minut. Za tak dobroczynny okład nasza cera będzie nam wdzięczna.

NATURALNE ROZŚWIETLENIE

Piękna i zdrowo rozpromieniona cera jest najlepszą wizytówką każdej kobiety i nie tylko. By uzyskać efekt pełen blasku nie musisz inwestować w SPA lub drogie kosmetyki, warto na początek wykorzystać naturalne składniki, z których przygotujesz maseczkę w domu. Zmieszaj plasterki świeżego ogórka z kilkoma łyżeczkami jogurtu naturalnego i ułóż na twarzy pozostawiając na 10 minut. Możesz również wypróbować maseczkę, do przygotowania której potrzebujesz świeżego jajka i łyżeczki olejku migdałowego. Składniki wymieszaj i nałóż na twarz na 15 minut, po czym spłucz letnią wodą.

ZDROWY KOLOR

Wraz z początkiem jesieni na Twojej twarzy zawitały nieprzyjemne „pamiątki” po lecie? Przebarwienia możesz zniwelować za pomocą produktów, których zwykle używasz w kuchni. Polecamy maseczkę pomidorową. Do jej wykonania potrzebujesz jednego pomidora, połówki cytryny i 2 łyżki naparu z rumianku, który wystudzisz po zaparzeniu. Całość dokładnie zmiksuj blenderem i nałóż na twarz na 30 minut, po czym dokładnie spłucz chłodną wodą. MARIOLA SZOPIŃSKA


Skórki przy paznokciach wymagają systematycznego dbania o nie. Przy każdym obcinaniu paznokci pamiętać należy, aby w dokładny sposób usunąć nadmiar skóry wokół nich. Narzędzia muszą być zdezynfekowane i trzymane w sterylnych warunkach, aby nie doprowadzić do zanieczyszczenia często podrażnionej skóry. Nożyczki, cążki należy sprawdzić, czy są odpowiednio naostrzone. Nie należy obcinać skórek nożyczkami do paznokci. W sklepach dostępne są narzędzia, które są przystosowane właśnie do obcinania delikatnej skóry wokół paznokci. Aby skórki odchodziły bez problemów, należy stosować odpowiednie żele, które je zmiękczą. Warto również przed usuwaniem przygotować kąpiel dla dłoni, dzięki której łatwiej pozbędziemy się skórek. Wystarczy do miski z wodą wlać oliwę z oliwek, odrobinę szarego mydła, lub specjalistyczny płyn do manicure. W takiej miksturze trzymamy dłonie przez około kwadrans. Po tym czasie możemy swobodnie zabrać się za usuwanie skórek.

ZADBAJ

Tego skórki nie lubią

Fot. Archiwum Day&Night

Odpowiednie nawilżenie

Nigdy nie obcinaj skórek na sucho. Dłonie należy odpowiednio wymoczyć i zwilżyć, aby się nie pokaleczyć. Narzędzia do usuwania muszą być odpowiednio naostrzone. W przeciwnym razie możemy zrobić więcej szkody niż pożytku. Nie zapominaj o odpowiednim nawilżaniu. Skóra dłoni, szczególnie w okolicach paznokci jest narażona na silne przesuszanie się. Używaj odpowiednich kremów. Stosuj również maski, które pomogą odpowiednio odżywić skórę. Na noc smaruj dłonie grubą warstwą kremu nawilżającego lub oliwką. Możesz zakładać specjalne rękawiczki, które dodatkowo ochronią dłonie przez sen i sprawią, że krem wchłonie się dokładniej. Świetnym sposobem na nawilżone skórki są kapsułki z witaminą A + E, które wcieramy w suche miejsca. Pozwoli to zniwelować problem i cieszyć się pięknymi dłońmi. MAŁGORZATA LEŚNIAREK

31

ZDROWIE&URODA

DŁONIE SĄ WIZYTÓWKĄ KAŻDEJ KOBIETY. CZĘSTO JEDNAK ZAPOMINAMY O TYM, ŻE NIE TYLKO O PAZNOKCIE NALEŻY DBAĆ. SKÓRA WOKÓŁ NICH WYMAGA BOWIEM WYJĄTKOWEJ PIELĘGNACJI. ZADARTE, OBGRYZIONE SKÓRKI WYGLĄDAJĄ NIEESTETYCZNIE I NAWET PRZY NAJBARDZIEJ ZADBANYCH PAZNOKCIACH BĘDĄ WYGLĄDAĆ WRĘCZ NIEHIGIENICZNIE. WARTO WIĘC ZADBAĆ O TE WRAŻLIWE MIEJSCA W SZCZEGÓLNY SPOSÓB.


PSYCHOLOGIA

NIE ŁATWO JEST ODNALEŹĆ SIĘ W SYTUACJI KRYZYSU GOSPODARCZEGO, A JESZCZE TRUDNIEJ ZNALEŹĆ SPOSÓB NA JEGO ZAŻEGNANIE. EFEKT CZERWONEJ SZMINKI JEST ZJAWISKIEM PSYCHOLOGICZNYM, KTÓRE ZOSTAŁO DOSTRZEŻONE W 2000 ROKU PRZEZ LEONARDA LAUDERA JAKO ODPOWIEDŹ SPOŁECZEŃSTWA NA POGŁĘBIAJĄCY SIĘ KRYZYS I WIĄŻĄCĄ SIĘ Z NIM NIEMOŻNOŚĆ WYKONYWANIA POWAŻNYCH INWESTYCJI. DLACZEGO W DOBIE KRYZYSU KONSUMENCI NIE OSZCZĘDZAJĄ, A WRĘCZ FUNDUJĄ SOBIE KOLEJNE WYDATKI W POSTACI LUKSUSOWYCH KOSMETYKÓW?

Fot. Archiwum Day&Night

EFEKT sZMINKI Naturalnym zjawiskiem jest fakt, że w czasie gospodarczej recesji konsumenci podchodzą znacznie ostrożniej do planowania większych wydatków, typu mieszkanie czy samochód. Nie zawsze ostrożność ta łączy się jednak z zupełną rezygnacją z zakupów, oczywiście nie tych pierwszej potrzeby. Efekt szminki, jako zjawisko, nagłośniony został przez szefa Estee Lauder Cosmetics, Leonarda Laudera w skutek spostrzeżenia, że mimo pogarszających się warunków życia z powodu gospodarczego krachu, sprzedaż luksusowych kosmetyków, zwłaszcza czerwonych szminek… wzrasta. Skąd potrzeba posiadania luksusowych dodatków w obliczu ciężkich czasów gospodarczych? Dlaczego czujemy się lepiej, gdy sprawimy sobie drogi prezent nawet jeśli nasza sytuacja finansowa wskazuje na to, że nie powinniśmy tego robić? Z racji niemożliwości dokonania istotnych inwestycji, jak dom czy samochód, rodzi się chęć „pocieszenia się”. Dzięki nabyciu luksusowego produktu w cenie relatywnie niższej w stosunku do większych inwestycji udajemy, że kryzys nas nie dotyczy. Kryzys, który wpływa na zmianę naszych konsumenckich preferencji przyczynia się do poczucia, że cena dobrego kosmetyku jest przecież niczym w stosunku do drogiego samochodu czy mieszkania, a mimo wszystko stanowi namiastkę luksusu, na który, jak nam się wydaje, możemy sobie pozwolić. Mimo, iż wydatek jest zbędny, potrzeba lepszego samopoczucia często jest nie do odparcia. Obserwacje Laudera udowadniają, że efekt szminki można zaobserwować podczas niemal każdej recesji i to bez względu na miejsce zamieszkania a nawet płeć, ponieważ również mężczyźni, mimo że na mniejszą skalę, również ulegają temu zjawisku. Z przeprowadzonych badań wynika, że w momencie załamania gospodarczego, najczęściej decydują się na sprzęt elektroniczny, typu smartfony i smartwatche. Globalne zjawisko, określone mianem efektu czerwonej szminki pokazuje, że niedogodności finansowe związane z kryzysem rekompensujemy sobie zakupem drobnych, luksusowych produktów, ponieważ przysłowiowa szminka w cenie względnie relatywnej w stosunku do dóbr znajdujących się poza naszym finansowym zasięgiem, pozwala nam odeprzeć dyskomfort psychiczny związany z niemocą zrealizowania większych inwestycji. Chwilowy relaks po zakupie daje nam poczucie przynależności do wyższych sfer, oddalając jednocześnie na dalszy plan aktualny problem finansowy, którego aktualnie rozwiązać nie możemy. Warto więc dokładnie przeanalizować listę swoich zakupów, nawet tych najbliższych, uświadamiając sobie, że uleganie efektowi czerwonej szminki przyczyni się do jeszcze większych deficytów finansowych, więc również do pogłębiania naszych problemów, których nie sposób rozwiązać w równie krótkim, co trwałość lepszego samopoczucia po zakupie luksusowych drobnostek, czasie.

MARIOLA SZOPIŃSKA


NIEWINNY FLIRT

Strzała Amora łączy ludzi natychmiast, a przyszłość kryje w sobie wiele niewiadomych. Uroku no-

gh t Da y& Ni um w hi

na wakacje IZA SZULC

Jeśli nawet uczuć nie wygasi jesienna pogoda, w jaki sposób ochronić je przed zimowym wyziębieniem, jeżeli zakochanych dzielą setki lub tysiące kilometrów? Wakacyjny romans może przecież połączyć ludzi nie tylko z różnych miejsc Polski, ale także z innych krajów, a nawet z innych kontynentów. Sam Skype, e-maile i telefony, chociaż pomocne, nie zastąpią żywego kontaktu i autentycznej bliskości, a całkowita zmiana swojego życia, chociaż się zdarza, z różnych przyczyn nie zawsze jest możliwa. Zawsze jednak pozostaje włączenie rozsądku i zastanowienie – choćby na chwilę, przed zaangażowaniem się – czy naprawdę tego chcemy.

33

PSYCHOLOGIA

wym obiektom uczuć dodaje sceneria wakacyjnego wypoczynku. Na tle przyrody wypada się bardziej atrakcyjnie, a przepełniające nas emocje dodają blasku oczom i wdzięku całej osobie. W miejskim krajobrazie może już być inaczej. Mniej zachwycająco i bardziej przyziemnie. Ponadto stopień zaangażowania w nową zażyłość również może okazać się rozbieżny. Dla jednej strony mógł być to tylko wakacyjny, choć gorący, romans. Dla drugiej – początek poważnego uczucia.

TO JEST MIŁOŚĆ

rc

Tygodniowy wypad ze znajomym do ciepłego kraju. Wolność od pracy, oderwanie od rzeczywistości – po prostu relaks i dobra zabawa. Dużo słońca, wysoka temperatura i hormony szaleją. Jeśli dodać do tego dużo wolnego czasu, romantyczny nastrój i odpoczynek od codziennych problemów, to oczywiste, że twoje serce otwiera się na miłość. Pamiętaj jednak, że letni romans może okazać się związkiem na całe życie, dobrym wspomnieniem, ale także koszmarem.

Miłość nie tylko

Fo t. A

WAKACJE TO CZAS, W KTÓRYM JESTEŚMY ZRELAKSOWANI, ODPOCZYWAMY, A CO ZA TYM IDZIE, CZĘŚCIEJ JESTEŚMY OTWARCI NA NOWE ZNAJOMOŚCI. LETNI ROMANS MOŻE MIEĆ PIĘKNY FINAŁ, ALE NIE ZAWSZE KOŃCZY SIĘ HAPPY ENDEM.


Fot. Archiwum Day&Night

LIFESTYLE

abc

1 2 3 4 5 6 7 8

Większość osób uważa, że to kobieta powinna być, bywać, a naj-

Plotki to domena pań? Oczywiście utarło się, że to właśnie kobiety

MĘŻCZYŹNI. CZY SĄ AŻ TAK BARDZO ZŁOŻENI, CZY WRĘCZ PRZECIWNIE? TO BARDZO PROSTE ISTOTY, KTÓRE NIE ZADAJĄ MILIONA PYTAŃ, NIE SZUKAJĄ MILIONA ODPOWIEDZI. NIE KŁÓCĄ SIĘ O BZDURY I NIE SŁUCHAJĄ PLOTEK. A MOŻE WRĘCZ PRZECIWNIE? STEREOTYPÓW DOTYCZĄCYCH PANÓW JEST WIELE. POZNAJCIE CIEKAWOSTKI NA TEMAT MĘŻCZYZN, O KTÓRYCH NIEKONIECZNIE WIEDZIELIŚCIE.

Kobiety kochają zakupy. Panowie również kochają zakupy. Oczywi-

Każdy facet chce być uznawanym za twardziela. Niestety jak

Faceci całe życie kolekcjonują zabawki. Oczywiście za młodu są

Kobieta myśli, że jeśli rozkocha faceta na zabój, to stanie się dla niego najważ-

Wiele kobiet uważa, że faceci nie sprzątają, nie myją naczyń, zasypiają pod

Kobiety uwielbiają fochować. Za to, za tamto. Panowie wolą sprawy wyjaśnić

gotowanie lepiej zadomowić się na stałe w kuchni. Ale czy dla facetów nie ma tam miejsca? Coraz częściej spotykamy w kuchni właśnie panów. Jak się również okazuje, to właśnie płeć brzydka lepiej gotuje…

Plotki? Jakie plotki?! plotkują najwięcej. Panowie jednak wcale nie są w tyle za paniami w tym temacie. Ich spotkania to nieustanna wymiana spostrzeżeń i informacji. Tak, tak…Spostrzeżeń i informacji. Przecież to nie są plotki…

Jak to z tymi zakupami jest…?

ście rzadziej obnoszą się z tym, że kolejny raz wędrują między wieszakami w ulubionych sklepach z ciuchami. Ale to właśnie mężczyźni spędzają więcej czasu w przymierzalni!

Mieszkam z… się okazuje, często ciężko jest im odciąć pępowinę. W momencie, gdy są singlami zostają pod dachem z rodzicami, gdy kobieta w takiej samej sytuacji częściej jest już na „swoim”.

zabaweczki to klocki, resoraki, gry planszowe. Z biegiem czasu (i możliwości portfela) mini samochodziki zamieniają się w prawdziwe, luksusowe auta, na które mężczyzna jest w stanie widać miliony.

Święte mecze niejsza. Oczywiście. Ale pewne rzeczy nigdy się nie zmienią. Np. mecze ulubionej drużyny. Ten moment, kiedy ukochani piłkarze wbiegają na murawę, rozpoczyna nowy etap w ciągu dnia. Święte 90 minut, kiedy nie istniejesz.

Czyściochy czy brudasy? stertą skarpetek, puszek po piwie, laptopa i gazety sportowej. Oczywiście wszystko zależy od charakteru, ale właśnie to panowie cechują się częściej pedantycznym podejściem do swojego wyglądu i mieszkania.

Foch czy nie foch? od razu. Czy zawsze? Niektórzy mężczyźni również potrafią odpowiedzieć krótkie „NIC” w największym wkurzeniu na pytanie „Co się stało?”. Prawdą jest jednak, że szybciej z focha się otrząsają i za chwilę nie pamiętają, że w ogóle taki stan miał u nich miejsce.

MAŁGORZATA LEŚNIAREK


NAGI INSTYNKT Fot. Archiwum Day&Night

jest

Wkrótce zapadnie pierwszy w Polsce wyrok w sprawie karmienia piersią w miejscu publicznym. W 2014 roku młode małżeństwo Liwia i Ryszard Małkowscy odwiedzili jedną z sopockich restauracji. Ich sześciomiesięczna wówczas córka Liliana zgłodniała i zaczęła płakać, domagając się mleka z piersi. Mama odwróciła się plecami od innych klientów restauracji, nakryła tułów chustą, pod którą ich maleństwo zaczęło ssać pokarm. Wydawać by się mogło, że jest to normalna sytuacja. Tymczasem kelner zaalarmowany przez innych gości lokalu po chwili zwraca jej uwagę i zaproponował, żeby nakarmiła swoje dziecko w toalecie. Rodzice nie zgodzili się z tą propozycją, po czym zostali wyproszeni z lokalu. Po wielu nieprzespanych nocach postanowili walczyć w sądzie, bo czują duży żal. Od czasu nagłośnienia tej przykrej sytuacji, rozpoczęła się w naszym kraju, rzec można - wojna o pierś.

GDZIE SĄ GRANICE NAGOŚCI?

Dlaczego widok matki, która karmi swoje dziecko, jest dla niektórych niesmaczny, wstydliwy? Według socjologów dla wielu Polaków (większości mężczyzn) – Matka Polka karmiąca to powszechny obiekt uwielbienia, ale jak karmi w domu i się z tym nie afiszuje. W przestrzeni publicznej akceptowane są piersi, ale w funkcji erotycznej. Te, z których płynie mleko, tak cenne dla małego człowieka, wystawione na widok publiczny już nie są pieszczotliwie nazywane cycuszkami, ale cyckami, balonami czy wymionami. Choć taka sytuacja, jaka spotkała państwa Małkowskich, należy na szczęście do rzadkich, to jednak wciąż się zdarza.

APELE O WOLNOŚĆ KARMIENIA

córek) w swoim cotygodniowym felietonie w piśmie „wSieci”. Pisze m.in., że: „Prawo matek do karmienia piersią w miejscach publicznych jest niepodważalne i w cywilizowanym społeczeństwie nie powinno być w żaden sposób kwestionowane”. No właśnie! - cywilizowanym, a Polska w tej sprawie widać jest jeszcze zacofana. Jak tłumaczą socjologowie nagość w krajach zachodnich już dawno przestała być tematem tabu. W Polsce wciąż jest jeszcze powodem do wstydu.

Za pomocą mediów, wiele znanych mam apeluje o poszanowanie godności karmiącej matki. Kilka tygodni temu swój stanowczy pogląd w tej sprawie postanowiła zabrać Marta Kaczyńska (mama dwóch

Jak wielkie poruszenie wśród narodu, komentarzy dobrych i złych dotyczących tego tematu, opisuje sierpniowe wydanie tygodnika Newsweek. Już okładka przykuwa uwaga – widnieje na niej bobas ssący mleko z nagiej piersi. Wewnątrz gazety można przeczytać wiele historii mam, które doświadczyły pogardy, karmiąc w miejscach publicznych. Niewiele z nich opowiada, że z radością wspomina ten okres. Jak ten czas pamiętają rzeszowskie mamy, spytałam na facebookowej stronie „Mamy z Rzeszowa i okolic”. Ich wypowiedzi bardzo mnie zdziwiły i zadowoliły. Okazuje się bowiem, że w naszym mieście ten problem nie istnieje. Żadnej z kilkudziesięciu mam, które opisały swoją historę, nie zdarzyło się, żeby były wyzywane, a co gorsza piętnowane, karmiąc swoje maleństwo w restauracji, parku czy sklepie. Pani Izabela napisała: „Nigdy nie miałam z tym problemu (wykarmiłam dwójkę, każde przez rok), choć ja akurat zawsze nosiłam przy sobie chustę, którą okrywałam się karmiąc. Osobiście nie widzę w tym nic złego, nawet kiedy kobieta się nie okrywa - dla mnie karmienie niemowlęcia jest tak naturalne jak instynkt macierzyński, a odciąganie i butelki uważam za zbędny ambaras dyktowany cudzymi uprzedzeniami, tylko dlatego, że ktoś nie lubi widoku karmiącej mamy. Gorzej patrzy mi się na ludzi z papierosem, choć ci akurat mają mniej problemów niż kobiety karmiące piersią”. Ale są i takie głosy, jak np. pani Kasi: „Nigdy nie karmiłam w miejscach publicznych, bo się wstydzę. Zdarzało mi się w samochodzie...szyba zasłonięta, upał, ponad 30 stopni, a ja z dzieckiem przy cycu, ugotowana...i dziecko ugotowane... żałuję, że nigdy się na to nie odważyłam i zawsze albo zostawiałam dziecko w domu, albo pędem, biegłam z wyjącym dzieckiem do auta. Śmieszne... na wystawie prawie goła baba, same majtki i biustonosz...a ja w aucie się gotuję, bo ktoś uwagę zwróci...ale takie mamy czasy… Wszędzie plakaty na granicy pornografii, a matka karmiąca jest obrzydliwa...”.

KARMIENIE PO RZESZOWSKU

Wśród licznych mam są i takie mamy, które karmią swoje maluszki, ale widok innej karmiącej mamy jest dla nich obrzydliwy. Ale jednogłośnie stwierdzają, że Rzeszów jest dla nich miastem przychylnym. W każdej galerii handlowej znajdują się specjalne pokoje dla matek z dziećmi. W parkach zaś wydzielone są miejsca, gdzie w spokoju i z dala od wścibskich oczu mogą nakarmić maluszka. W restauracjach nikt ich nie wygania, a wręcz służy się im pomocą.

IZA SZULC

LIFESTYLE

jak

CZY MAMOM WOLNO KARMIĆ PUBLICZNIE? DLACZEGO WIDOK KOBIETY, KTÓRA KARMI SWOJE DZIECKO JEST DLA NIEKTÓRYCH NIESMACZNY, WSTYDLIWY? JEST JESZCZE WIELE PYTAŃ, BO TEN TEMAT BUDZI WIELE KONTROWERSJI.


FOOD&DRINK

Sałatka leśna na ciepło

TEGOROCZNA JESIEŃ SUTO RACZY NAS DARAMI PRZYRODY. GRZYBY SĄ SKŁADNIKIEM WIELU DAŃ, NIE TYLKO W KUCHNI POLSKIEJ. MIMO ŻE SĄ POTRAWĄ BARDZO SMACZNĄ, TO RÓWNIEŻ CIĘŻKOSTRAWNĄ, DLATEGO WARTO ODPOWIEDNIO JE PRZYRZĄDZIĆ, NIEWAŻNE CZY JE GOTUJEMY, SMAŻYMY CZY TEŻ DUSIMY. SEZON NA GRZYBY TRWA W NAJLEPSZE, WARTO WYPRÓBOWAĆ TEN JESIENNY PRZYSMAK NA WIELE SPOSOBÓW.

Składniki: 35 dkg grzybów leśnych 30 dkg małych ziemniaczków 10 dkg wędzonego boczku 10 dkg rukoli 10 dkg szpinaku 2 ząbki czosnku Szczypta parmezanu 3 łyżki oliwy Sól, pieprz, estragon (do smaku) Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości, następnie odcedzamy. Podsmażamy boczek na chrupko, po zdjęciu go z patelni odsączamy na talerzu pokrytym papierem kuchennym. Następnie podsmażamy grzyby, dodając do nich czosnek i niewielką ilość estragonu. Układamy ziemniaki na półmisku z rukolą i szpinakiem, dodajemy grzyby i chrupiący boczek. Całość polewamy oliwą i posypujemy parmezanem.

Risotto z suszonymi grzybami

Fot. Archiwum Day&Night

Składniki: 1 i ½ szklanki ryżu arborio ½ szklanki suszonych grzybów 1 cebula 3 szklanki uprzednio przygotowanego bulionu 2 łyżki masła 1 łyżka oliwy Szczypta parmezanu i świeżo zmielonego pieprzu

Tartalerki serowo-pieczarkowe Składniki: 500 g pieczarek 1 opakowanie ciasta francuskiego 100 ml jogurtu naturalnego 50 g sera feta 2 małe cebule 1 ząbek czosnku 2 łyżki oleju Sól, pieprz, imbir (do smaku) Dokładnie obieramy pieczarki i kroimy w kostkę, podsmażając na cebuli. Mieszankę doprawiamy kolejno solą: pieprzem, czosnkiem i imbirem. Dodajemy jogurt naturalny i wolno mieszamy, aż całość zgęstnieje. Po ściągnięciu naczynia z ognia, kroimy w kostkę ser feta i dodajemy do wcześniej przygotowanych pieczarek, uzyskując gotowy farsz do ciasta. Rozprowadzamy farsz na cieście francuskim, całość posypujemy niewielką ilością utartego sera. Całość zapiekamy w piekarniku.

Grzyby zalewamy wrzątkiem i zostawiamy do ostygnięcia. Następnie odcedzamy grzyby (nie wylewając wody) i kroimy w paseczki, po czym podsmażamy je z cebulą. Dodajemy ryż i podsmażamy całość. Wcześniej przygotowany bulion łączymy z wodą, z której odcedziliśmy grzyby i całość gotujemy. Po ok. 15 min. gotowania, dodajemy bulion do ryżu, aż ryż uzyska odpowiednią miękkość. Całość posypujemy parmezanem i świeżo zmielonym pieprzem.

Krem grzybowy Składniki: 1 szklanka suszonych prawdziwków 2 cebule 3 ziemniaki 3 łyżki oliwy 5 łyżek jogurtu naturalnego Sól, pieprz (do smaku) Grzyby zalewamy zimną wodą i odstawiamy na godzinę. Kroimy cebulę w plastry i ziemniaki w kostkę, następnie cebulę smażymy na oliwie, a ziemniaki gotujemy. Grzyby odsączamy z wody, kroimy na drobne kawałki, następnie gotujemy, doprawiając solą i pieprzem. Gdy grzyby będą odpowiednio miękkie i ostudzone, dokładnie je blendujemy, dodając wysmażoną cebulę i ziemniaki. Na koniec dodajemy jogurt naturalny. MARIOLA SZOPIŃSKA


FOOD&DRINK

Pieczone kasztany (przepis podstawowy) Składniki: 300g jadalnych kasztanów, 2 litry wrzątku, szczypta cynamonu Kasztany dokładnie myjemy, wycieramy papierowym ręcznikiem. Następnie każdego nacinamy w „x”. Kasztany umieszczamy w garnku, zalewamy wrzątkiem i gotujemy przez około 15 minut. Następnie odcedzamy i przekładamy do piekarnika. Pieczemy je przez około 20 minut w temperaturze 200 stopni. Wyciągamy i posypujemy cynamonem.

Zapiekanka jabłkowa z kasztanami Składniki: 200g jadalnych kasztanów, 3 duże jabłka (najlepiej kwaśne), garść rodzynek, łyżka soku z cytryny, 2 łyżki miodu, cynamon

KASZTANY JADALNE SĄ DOŚĆ WYMAGAJĄCYM PRODUKTEM KULINARNYM. NALEŻY JE W ODPOWIEDNI SPOSÓB PRZYGOTOWAĆ DO SPOŻYCIA, ABY NIE BYŁY SUROWE ANI ZBYT TWARDE. SĄ JEDNAK NIEZWYKLE AROMATYCZNE I IDEALNIE PASUJĄ DO WRZEŚNIOWEGO KLIMATU, KTÓRY JUŻ POWOLI PRZYPOMINA O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ JESIENI.

Fot. Archiwum Day&Night

Kasztany pieczemy tak, jak w przepisie podstawowym. Następnie obieramy je z łupek i kroimy na małe kawałki. Jabłka myjemy, obieramy i kroimy w paski. Skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy rodzynki i wszystko polewamy miodem. Zapiekamy przez około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Podajemy z lodami lub bitą śmietaną.

Tarta z kasztanami i suszonymi pomidorami Składniki: 200g masła, 200g mąki pszennej, łyżeczka proszku do pieczenia, jajko, łyżka śmietany, szczypta soli, szklanka suszonych pomidorów, 100g pieczonych kasztanów, 200g sera cheddar, 100g mozzarelli, listki bazylii Zimne masło kroimy na małe kawałki, dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, śmietanę i sól. Wyrabiamy ciasto, które odstawiamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie wykładamy nim tortownicę. Ciasto pieczemy przez około 5 minut w temperaturze 180 stopni. Wyciągamy je, układamy na nim pomidory suszone, posiekane kasztany jadalne i sery. Wszystko pieczemy przez 20 minut w temperaturze 180 stopni. Wyciągamy i układamy na tarcie bazylię.

Sałatka z kasztanami i żurawiną Składniki: 100g jadalnych kasztanów, garść żurawiny, 200g świeżego szpinaku, 100g sera lazur, ½ szklanki oliwy z oliwek, pieprz cytrynowy, sól Kasztany pieczemy tak, jak w przepisie podstawowym. Obieramy ze skórki i kroimy na małe kawałki. Dodajemy żurawinę i liście szpinaku. Ser siekamy i dodajemy do sałatki. Oliwę mieszamy z pieprzem cytrynowym i solą. Sosem polewamy sałatkę. Podajemy z grzankami. MAŁGORZATA LEŚNIAREK

37


RECENZJE

PŁYTA

PAST WISKO

Sabaton THE LAST STAND Nuclear Blast, 2016 Gdyby dziennikarze mieli płacone tzw. szkodliwe za recenzowanie takich płyt, z czystym sumieniem o taką gratyfikację mógłbym się ubiegać. Niestety, aż tak dobrze nie ma, zatem pozostaje mi działalność pro publico bono. Co z poczuciem misji czynię. Zrobiło się patetycznie? A no tak właśnie ma być, skoro podjąłem się zrecenzowania najnowszego wydawnictwa szwedzkiego Sabatona. Kiedy piszę te słowa, najnowsza płyta skandynawskich power metalowców, zatytułowana The Last Stand, okupuje drugą pozycję notowania OLiS, co nie powinno być niczym zdumiewającym w kontekście ogromnej popularności, jaką Sabaton cieszy się w kraju nad Wisłą. A wszystko zaczęło się w roku 2010, kiedy na albumie Coat Of Arms Szwedzi zamieścili piosenkę Uprising, poświęconą Powstaniu Warszawskiemu. Tak się bowiem składa, że Sabaton, w odróżnieniu od lwiej części power metalowej braci, zamiast smoków, rycerzy i białogłowych dziewic, główną tematyką swoich tekstów uczynił mniej lub bardziej znane bitwy w historii świata. Na albumie Heroes sprzed dwóch lat opiewał zaś heroiczne dokonania tytułowych bohaterów. Bo u Sabatona wszystko kręci się wokół szeroko pojętej tematyki militarystycznej. Na The Last Stand możemy posłuchać, jak Joakim Brodén z twardym akcentem raczy nas opowieściami o samurajach (Shiroyama), Spartanach (Sparta), a także - co po raz kolejny jest ukłonem w stronę chlubnej karty naszej historii - husarii (Winged Hussars). Lekcja historii w wykonaniu Sabatona przebiega w konwencji, do której zdążył już przyzwyczaić swoich wiernych słuchaczy na wcześniejszych płytach. Dominują zatem podniosłe zaśpiewy, marszowe tempa (typowo power metalowe szybkie tempo pojawia się tylko w zwrotkach Rorke’s Drift), skrajnie podniosła melodyka, old school’owe solówki gitarowe, anachroniczne klawisze. Zresztą wystarczy rzut

KSIĄŻKA Aneta Norek – Skrycka ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ ZBIGNIEWA SEIFERTA. MAN OF THE LIGHT. Fundacja im. Zbigniewa Seiferta. Warszawa 2016 Zbigniew Seifert to jeden z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych w historii i jeden z najlepszych skrzypków w historii światowego jazzu. Gdyby nie jego przedwczesna śmierć w wieku 33 lat, zapewne byłby gigantem na rynku w Stanach Zjednoczonych, na którym pod koniec życia zaczął się prężnie piąć w górę. W tym kontekście cieszyć musi wznowienie jedynej dostępnej na rynku pozycji opisującej życie i twórczość Seiferta. Ukazuje ona w sposób przejrzysty, aczkolwiek dosyć suchy, drogę Zbigniewa Seiferta od gry w Krakowie i międzynarodowych sukcesów z kwintetem Tomasza Stańko, przez przeprowadzkę do Niemiec i rozpoczęcie solowej kariery, aż po zmaganie się z chorobą nowotworową i płyty nagrywane na rynek amerykański. Autorka ukazuje pełne pasji i pracy podejście muzyka do ćwiczeń i gry, pełną determinacji i wiary w szczęśliwy koniec walkę z chorobą, jak również wielkie wsparcie żony i przyjaciół, na które Zbigniew Seifert mógł liczyć w trudnych chwilach. Mnie najbardziej zapadły w pamięć jego pełne ciepła i troski listy do rodziny, cytowane w książce oraz opisy działalności z kwintetem Tomasza Stańko. Jedynym mankamentem książki są obszerne cytaty recenzji kolejnych płyt czy występów Seiferta. To z pewnością cenne źródła historyczne, ale kosztem ich skrócenia, można by postawić na więcej wspomnień muzycznych partnerów genialnego skrzypka. Miłą niespodzianką jest natomiast dołączona do książki płyta, zawierająca niepublikowany wcześniej zapis koncertu w duecie Zbigniew Seifert / Richie Beirach zarejestrowanego w 1976 roku. „Man of the Light” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich jazz fanów. Podobnie, jak muzyka Zbigniewa Seiferta.

BARTŁOMIEJ SKUBISZ

38

oka na okładkę, by zrozumieć, z jaką estetyką ma się do czynienia. Koncept jest tutaj wyjątkowo spójny, chociaż akurat w tym przypadku trudno uznać to za zaletę. A skoro już jesteśmy przy zaletach słuchania Sabatona: po długim namyśle udało mi się znaleźć jedną, za to nie byle jaką. Otóż przypomniał mi się popularny swego czasu łamaniec językowy: „no cóż, że ze Szwecji?”. W kontekście The Last Stand odpowiedź brzmi: nic.

DANIEL KOWALCZYK


39 RECENZJE


15 września (czwartek) Estrada Rzeszowska Muzyczny festiwal, który został stworzony ku pamięci wybitnego twórcy, Tadeusza Nalepy. Festiwal ma na celu upamiętnić twórczość oraz postać Tadeusza Nalepy oraz promować ją wśród mieszkańców Rzeszowa. Początek godz. 18:00.

16 września (piątek) Klub Vinyl Koncert reprezentanta Rapu z Brooklynu – Jeru The Damaja. Początek godz. 20:00. Wstęp wolny.

17 września (sobota) Stadion Resovia Rzeszów 2. PKO Bieg Charytatywny. Wyjątkowa sztafeta charytatywna pod hasłem „Pomagamy z każdym krokiem”. Akcja rozegra się jednocześnie na 12 stadionach w całej Polsce. Początek godz. 9:00.

24 września (sobota) Kula Bowling&Club Crazy Mix w każdą sobotę. Początek godz. 21:00.

LUKR God is a DJ. Muzyka: dj Delight. Wstęp FREE z kuponem z aplikacji mobilnej Day&Night. Helios Galeria Rzeszów Kino Kobiet. Wieczór filmowy dla Pań.

LUKR Summer Vibes w Lukr. Początek godz. 21:30.

Kino Helios ul. Powstańców Warszawy NMF Nocny Maraton Filmowy. Maraton Grozy. Początek godz. 23:00.

22 września (czwartek) Cukiernia Wiedeńska w Rzeszowie Warsztaty Kulinarne Poznaj Smak Zdrowia. Spotkanie poświęcone zdrowemu stylowi odżywiania, dobrej zabawie i wspólnemu gotowaniu. Koszt udziału: 97 zł.

25 września (niedziela) Hala Podpromie Musical „METRO”. Czas trwania przedstawienia 120 min. Początek godz. 18:30.


Nowy Świat Street Food Polska Festival. 15 wystawców z różnorodną ofertą kulinarną. Wstęp wolny.

1 października (sobota) Life House Koncert Sarsy, promujący jej najnowszy album „Zapomnij mi”. Początek godz. 23:00.

7 października (piątek) LUKR Xxanaxx – FWRD Tour. Koncert jednej z czołowych grup polskiej sceny alternatywnego elektronicznego popu, gościa wrześniowego wydania Day&Night. Początek godz. 21:00.

14 października (piątek) Millenium Hall 5 urodziny Millenium Hall i koncert Beata/Bajm w LUKR.

28 września (środa) Hotel Rzeszów Spotkanie z DOBRĄ MAMĄ. Ostatnia w tym roku edycja warsztatów dla kobiet w ciąży z cyklu „Spotkania z DOBRĄ MAMĄ”. Początek godz. 16:30.

LUKR Season opening w Lukr. Muzyka: dj Tejp. Początek godz. 21:30.

15 października (sobota) LUKR Dj IKZ i K-LEAH live act. Początek godz. 21:30.

30 września (piątek) Kula Bowling&Club Kula Disco w każdy piątek. Początek godz. 21:00. Wstęp FREE.

6 października (czwartek) Klub Vinyl Jak tanio podróżować, czyli nie samym autostopem człowiek żyje. Spotkanie, podczas którego omówione zostaną różne możliwości podróżowania, na każdą kieszeń. Początek godz. 20:00.

8 października (sobota) LUKR Bart B owns Lukr. Początek godz. 21:30.

21 października (piątek) LUKR Koncet KULT w Lukr. Początek godz. 21:00.

41


gratisy Dla 4 osób pojedyncze zaproszenia na dowolny seans. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 26 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 2 osób masaż leczniczy grzbietu oraz dla 2 osób 50% rabatu na masaż leczniczy grzbietu. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej 26 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

w aplikacji mobilnej day&night

APLIKACJA DO POBRANIA

Dla 5 osób 30% zniżki na wybrany płatny kierunek. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 26 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 3 osób 10 minutowy przejazd gokartem. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej 27 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 3 osób masaż leczniczy stóp (refleksologia). Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 28 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 5 osób pojedyncze zaproszenia - kino w Galerii Rzeszów oraz dla 5 osób pojedyncze zaproszenia kino przy ul. Powstańców Warszawy. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 27 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 1 osoby dowolne danie z karty menu oraz dla 2 osób dowolna sałatka z karty menu. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 27 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.

Dla 5 osób vouchery na godzinę gry w kręgle oraz dla 5 osób vouchery na godzinę gry w bilard. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 28 września o godz. 12:00. Instrukcja poniżej.



44

MUZYKA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.