B 56 2015 int

Page 35

Perspektywy. Nowe tożsamości regionalne/lokalne

wojny to przede wszystkim niezwykły chaos na Górnym Śląsku, ten chaos ma oczywiście również przebieg zbrojny, to, co nazywamy polskimi powstaniami na Górnym Śląsku albo powstaniami śląskimi. Historycy kłócą się już o samą nazwę tych wydarzeń, ale mówią coraz częściej o śląskiej wojnie domowej. Brat przeciw bratu. Jeżeli przeczytaliście państwo „Lunatyków” Hermanna Brocha, to wiecie, że w trzeciej części opisuje on taką sytuację po I wojnie, kiedy wszystko upada, nie ma hierarchii, nie ma wartości. Istnieje jakiś świat, ale to nie jest świat dla ludzi – i to się właśnie wydarzyło na Górnym Śląsku. I tutaj za chwilę mamy tę granicę, która dzieli dosłownie ulicę czy nawet kamienicę(!). Tramwaje jeżdżą, przejeżdżają trzy granice państwa po cztery razy, żeby dojechać do Bytomia albo do Gliwic itd. Czyli mamy owoce tego szaleństwa, które rozpoczęło się w roku 1914 i póki co ciężko wypatrywać jakiegokolwiek uzdrowienia. Potem mamy autonomię, do której obecnie próbujemy nawiązywać, ale nawiązywać tak, jak się nawiązuje do autonomiczności regionu w ogóle. Tutaj ta konstrukcja polityczna nie ma większego znaczenia, chodzi bowiem raczej o duchową autonomię i taką autonomiczność chcielibyśmy proklamować, autonomię jako pogłębioną samorządność. Problem w tym, że ta autonomia była wtedy pod kontrolą państwa i wojewody polskiego Michała Grażyńskiego i mamy taki świat, który jest oczywiście światem niezwykłej przemocy, światem niezwykle opresywnym. Kiedy młodzi Górnoślązacy myślą z taką sympatią o autonomii, to jednocześnie myślą o takim kawałku historii, niedługim przecież, kiedy jest to miejsce niezwykłej przemocy jednocześnie i jednocześnie wielkich nadziei. Ale przede wszystkim miejsce, z którego płyną pieniądze. Rok 1945 zaczyna się niezwykłym uderzeniem, bo zaczyna się tym, co nazywamy przede wszystkim tragedią górnośląską. Bieżący rok – 2015 – został ogłoszony przez marszałka województwa śląskiego rokiem tragedii górnośląskiej, chwała za to, coś co w Polsce nie przebiło się jako komunikat czy informacja, czy jako coś w ogóle znaczącego. Proszę sobie wyobrazić, że ludzie wracają z różnych obozów – jenieckich, pracy, zagłady, wracają z wermachtu, wracają powstańcy śląscy i wracają ci, którzy mają folkslistę jedynkę, dwójkę, trójkę. Wszystko jedno kim są, wszyscy równo załadowani zostają do pociągów jadących gdzieś na zachodnią Ukrainę albo dalej – za Donieck, albo jeszcze dalej w głąb Azji – za Ural. Jeśli ktoś z państwa czytał Herty Müller „Huśtawkę oddechu”, to dokładnie wie, o jaką chodzi sytuację, bo ci Niemcy banaccy Herty Müller, Niemcy z Banatu, i ci Górnoślązacy są w tych samych obozach, przeżywają ten sam dramat. Więc to spotkanie, to przywitanie Górnego Śląska przez Polskę było takie, że wywieziono, mówi się, od 30 do 100 tys. Ślązaków. Zostawiono tych nielicznych, bo byli potrzebni, potrzebni do pracy, nie jako obywatele. Zapotrzebowanie było przede wszystkim w kopalniach i w hutach, bo wykwalifikowani robotnicy byli niezbędni, aby uczestniczyć w tym dziele odbudowy Polski. Państwo tu mówiliście o entuzjazmie odbudowywania kraju, ale ten entuzjazm na Śląsku był całkiem inny. Na Górnym Śląsku ten entuzjazm był taki, powiedziałbym, żałobny. Część Ślązaków wyjeżdża albo z własnej woli, albo wyjeżdża, bo muszą wyjechać, albo są wywożeni i wracają, albo już nie wracają, bo już są odstawiani z tego Uralu gdzieś do Lipska. Tak mówił mój pradziadek Robert, i w tym Lipsku muszą podjąć decyzję, czy wracają

BORUSSIA 56_2015_STRONY.indd 33

33

2015-12-31 12:09:22


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.