Architektura niezrównoważona

Page 94

strona 178

część III – Urbanizacja przyrody

autor /ka /zy Naomi Klein

Wschód był zawsze uzależniony od dwóch naturalnych źródeł: ropy (ze względu na jej duże zasoby) i wody (ze względu na jej brak)” . Brzmi to przekonująco. W tym kontekście wspomniane zależności stają się jeszcze bardziej czytelne: najpierw tam, gdzie były owe zasoby ropy, pojawiły się zachodnie myśliwce, teraz zachodnie drony latają tam, gdzie brakuje wody, gdyż susza zaostrza konflikt. Tam, gdzie jest ropa, spadają bomby; tam, gdzie brakuje wody, latają drony; a z miejsc, gdzie jest i ropa, i susza, wyruszają łodzie pełne uchodźców, którzy uciekli z domów leżących na „linii nieurodzaju” , zniszczonych przez wojnę i suszę. Ten sam mechanizm służący de­ humanizowaniu „innych” , który usprawiedliwiał użycie bomb i dro­ nów, stosuje się teraz wobec emigrantów: ich dążenie do zapewnienia sobie bezpieczeństwa postrzegamy jako zagrożenie, a desperacką ucieczkę – jak inwazję wrogiej armii. Rozwiązania wypracowane na Zachodnim Brzegu i w strefach okupowanych przenoszą się do Amery­ ki Północnej i Europy. Donald Trump, zapowiadający budowę muru na granicy z Meksykiem, z lubością powtarza: „Zapytajcie Izrael – mur się sprawdził” . W Calais buldożery wjechały do obozu uchodźców, tysią­ ce ludzi utonęło w Morzu Śródziemnym, rząd Australii przetrzymuje uciekinierów na odległych wyspach Nauru i Manus. Warunki panują­ ce na Nauru są tak fatalne, że w ubiegłym miesiącu uchodźca z Iranu podpalił się w geście protestu i zmarł. Kilka dni później dwudziestojed­ noletnia Somalijka również usiłowała dokonać samospalenia. Premier Malcolm Turnbull powiedział Australijczykom, że „nie powinni się tym przejmować, ponieważ trzeba twardo bronić interesu państwa” . Pamię­ tajmy jednak o Nauru na wypadek, gdyby kolejny felietonista w gazecie ­Murdocha napisał – tak jak Katie Hopkins w minionym roku – że Wiel­ ka Brytania powinna „brać przykład z Australii. Zorganizować śmigłow­ ce, zmusić uchodźców, żeby odpłynęli z powrotem i spalić im statki” . Symboliczną wymowę ma tu fakt, że Nauru jest jedną z wysp Pacyfiku, której powierzchnia zmniejsza się wskutek wzrostu poziomu morza. Mieszkańcy Nauru, którzy obserwują dziś, jak ich dom zmienia się w więzienie, być może sami będą musieli emigrować. Niewykluczone, że dzisiejsi strażnicy w przyszłości będą uchodźcami klimatycznymi. Trzeba mieć świadomość, że to co się dzieje się na wyspie Nau­ ru i to, co dzieje się z samą wyspą, jest wypadkową tej samej logiki. Kultura, w której życie ludzi o czarnym bądź ciemnym kolorze skóry jest tak mało warte, że pozwala, by tonęli lub podpalali się w więzie­ niu, z pewnością przyzwoli na to, by ich kraje pochłonęła woda lub

strona 179

tytuł Niech utoną

strawił upał. A gdy to nastąpi, powstaną teorie na temat hierarchii społecznej – wszak najpierw trzeba troszczyć się o siebie – mające usprawiedliwić i zracjonalizować haniebne decyzje. Zresztą już je racjonalizujemy, choć w sposób nieoczywisty. Wiadomo, że zmiana kli­ matu w dalszej perspektywie zagrozi całej ludzkości, już teraz jednak widać jej dyskryminacyjny charakter – w pierwszej kolejności skutki odczuwają najbiedniejsi, niezależnie od tego, czy są to ofiary huraganu Katrina w Nowym Orleanie, czy ofiary powodzi chroniące się na da­ chach domów, czy głodujący z powodu suszy w południowej i wschod­ niej Afryce, których liczba – według danych ONZ – sięga trzydziestu sześciu milionów. Nasza obecna sytuacja jest krytyczna, a jednak nie podejmujemy wystarczających działań. Porozumienie klimatyczne zawarte w Paryżu zakłada utrzymanie wzrostu temperatury na poziomie poniżej dwóch stopni Celsjusza. Nie jest to bezpieczna granica. Już w 2009 roku w Kopenhadze delegaci z Afryki mówili, że dla nich oznacza to wyrok śmierci. Również na niektórych nisko położonych wyspach warunkiem przetrwania jest utrzymanie wzrostu na poziomie półtora stopnia Cel­ sjusza. W ostatniej chwili dodano więc do porozumienia klimatyczne­ go klauzulę mówiącą o tym, że państwa będą „dążyły do ograniczenia wzrostu temperatury na poziomie półtora stopnia Celsjusza” . Jednak klauzula ta nie ma mocy wiążącej i jest kłamliwa, bo w rzeczywistości nie podejmujemy takich wysiłków. Rządy, które podpisały zobowią­ zanie, nadal wspierają wydobycie surowców metodą szczelinowania i ekstrakcję piasków bitumicznych, a to z pewnością uniemożliwi utrzymanie wzrostu temperatury na poziomie dwóch stopni Celsjusza, nie mówiąc już o półtora stopnia. Dzieje się tak, ponieważ najbardziej zamożni mieszkańcy najbogat­ szych krajów świata są przekonani, że wszystko będzie dobrze, że ryzy­ ko zostanie przerzucone na innych i nawet jeśli nastąpi zmiana klimatu, to oni sami będą bezpieczni. Jednak nie mają racji. O tym, co przyniesie przyszłość, mogliśmy się przekonać, gdy w grudniu i styczniu Anglię nawiedziła fala powodzi, która zatopiła szesnaście tysięcy domów. Dotknię­te klęską społeczności musiały się zmierzyć nie tylko z naj­ bardziej mokrym grudniem od wielu lat, lecz także z rządem, który przypuścił atak na instytucje publiczne i lokalne samorządy odpowie­ dzialne za ochronę przeciwpowodziową. To zrozumiałe, że wiele osób chciało odwrócić uwagę od zaniedbań i przerzucić odpowiedzialność na innych. Padały więc pytania, dlaczego w Wielkiej Brytanii tak dużo


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.