Notes.na.6.tygodni #108

Page 82

praktyki radykalne

Skoro tak, to wróćmy do pytania o serial Artyści. Po 1989 roku kultura popularna przestała czerpać z samowiedzy – a robiła to świetnie i dlatego tak nas śmieszy Bareja – i zaczęła programować przemiany, kopiując wzorce kulturowe oraz formaty z tzw. Zachodu. Miało to różnorakie skutki, prowadziło m.in. do spychania naturalnie rodzących się zjawisk na pola niewidoczne dla oficjalnie akceptowanej narracji, czego najwyrazistszym przykładem jest chyba disco polo. Wasz serial można czytać nie tylko jako zapis samoświadomości jakiejś grupy twórczej, ale też jako próbę wydobycia pewnych mechanizmów na poziom, na którym okazuje się, że są one wspólne, dotyczą nas wszystkich.

Jeżeli chodzi o relację serial–rzeczywistość, to zachowałbym jednak ostrożność. Byłem w jakimś takim programie telewizyjnym z redaktorem Piotrem Zarembą i on mi zaczął imputować, że przedstawiam środowisko teatralne jako histeryczne, gdzie wszyscy są nieogarnięci, i co gorsze zaczął wyciągać wnioski, że skoro tacy jesteśmy, to nie możemy być podmiotem w sporze z urzędnikami A przecież jednak jest to serial rozrywkowy, który nie rości sobie prawa do tego, żeby być jakimś opisem rzeczywistości. To jest historia, która ma pokazać widowni telewizyjnej, i tak z różnych względów stosunkowo niedużej, teatr jako miejsce warte uwagi. Oczywiście opowiadamy o mechanizmach znanych wszystkim, którzy działają w kulturze, jest to chyba jednak dalsze tło. A tak swoją drogą to obrażanie się na disco polo jest obrażaniem się na kulturę ludową. Poza tym kto ni razu nie podrygiwał przy disco polo, niech pierwszy rzuci we mnie płytą Bacha.

narrację – nawet poza dialogami, które są tu oczywiście mocnym narzędziem – podsumowującą lata naszych debat o tym, czym jest kultura, jakie są warunki jej produkcji, jak działa świat sztuki, ile w nim śmieszności, sprzeczności i wielkości, jacy są twórcy i jaka jest ich relacja ze światem zewnętrznym. Chociaż tego świata zewnętrznego najbardziej mi w tym serialu brakuje, co chyba jest symboliczne.

No tak, wiem. Gdyby było dwanaście odcinków, to bym wszystko zmieścił, ale musiałem się obciąć do ośmiu niestety. Wypreparowanie środowiska artystów było przypadkowe?

W pewnym sensie. Nie da się zaprogramować opisu całego świata kultury w serialu telewizyjnym. Było kilka scen, które musiały wylecieć – sceny dyskusji o samej sztuce, o widzach. Musiałem z nich zrezygnować na rzecz fabularnego napięcia i zmieszczenia całej formy w ośmiu częściach. Ale to są rzeczy techniczne. Nie wiem. Nie chcę być źle odczytany, że mam pełnię wiedzy i 100% racji, ale mam poczucie, że świat sztuki i sposób mówienia o sztuce się przeintelektualizowały. Ja na przykład nie lubię mówić o czymś, co napisałem. Nie wierzę też w autoanalizujących się twórców mówiących o swoim dziele na poziomie idei. Wydaje mi się to nieciekawe. Najciekawsze jest to, czego się nie wie. Tak samo jest z pisaniem czegokolwiek właściwie. Znacznie lepiej wychodzi, jak się pisze bez drabinki i ta drabinka powstaje w trakcie pisania – wtedy pisanie jest jakimś adrenalinowym sportem właściwie. Ja jestem w dużej mierze od miksowania warsztatu z myślami, a niech to opisują i komentują różni krytyczni komentatorzy sztuki, jeśli oczywiście potrafią.

No trudno, muszę przyznać, że wielbię ten serial (i nie jestem jedyna) za syntezę, za to, że potrafiliście zbudować taką 80


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.