Automatyka 5/2017

Page 19

ROZMOWA

Fot. Pilz

W tym roku firma Pilz świętuje 10-lecie istnienia w Polsce. To dobry czas na podsumowanie. Jakie elementy historii spółki ocenia Pan jako te, które miały największy wpływ na jej rozwój? Bardzo trudno jest mi wskazać kluczowe momenty, bo rozwijamy się bardzo harmonijnie. Od 2008 r. rośniemy w każdym roku dwucyfrowo i szybciej niż firma Pilz w skali globalnej. Zawsze też generujemy zysk, niezależnie od rodzaju dokonywanych inwestycji. Z perspektywy czasu oceniam, że pomogło nam w tym właściwe ustalenie priorytetów i konsekwencja w ich wdrażaniu. Od początku chciałem dostarczać klientom usługi w możliwie szerokim zakresie i bardzo dobre wsparcie techniczne dla sprzedawanych przez nas produktów. Przy takim podejściu naturalne było więc działanie oparte na wiedzy i jakości tego, co robimy. Wokół tego budowaliśmy zespół i krok po kroku rozbudowywaliśmy naszą ofertę dla klientów. Zaczynaliśmy od prostego konsultingu, a obecnie z powodzeniem modernizujemy maszyny i linie produkcyjne. Działamy w kraju, ale uczestniczymy też w projektach realizowanych niemal na całym świecie. Zdobyte doświadczenie daje nam silną bazę do dalszego wzrostu. Zawsze też chciałem, by firma Pilz była przyjazna klientom, a także pracownikom. Pewnie nie uniknęliśmy potknięć, ale generalnie bilans naszych działań także na tym polu oceniam pozytywnie. Z tego względu nie przewiduję zasadniczych zwrotów w naszym stylu działania w przyszłości. Z firmą jest Pan związany praktycznie od początku jej obecności w Polsce. Jak wyglądały początki działalności? Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie mieliśmy żadnych problemów. Przede wszystkim dołączyłem do firmy, która działała dopiero od pół roku, z czego ostatnie trzy miesiące przed moim przyjściem nie było nikogo, kto nią kierował. Zastałem więc trzyosobowy zespół, który nie wiedział, co z nim będzie, jakie są oczekiwania i plany. Pamiętam też, że przez pierwsze sześć miesięcy działalności zło5/2017

żyliśmy 15 ofert na „astronomiczną” kwotę 30 tys. złotych. Dzisiaj możemy się z tego śmiać, ale w 2008 r. nie było to zabawne. Nie mieliśmy historii sprzedaży, bazy klientów, strategii – niczego, na czym można byłoby budować stabilne plany na przyszłość. Na dodatek nie miałem wcześniej do czynienia z automatyką bezpieczeństwa i szczerze mówiąc, czasami zastanawiałem się, co ja tutaj robię. Mając w pamięci nasze początki, z tym większą przyjemnością patrzę na to, gdzie jesteśmy obecnie. Na czym dziś budujecie przewagę konkurencyjną i co uznaje Pan za najmocniejszy punkt firmy? Jesteśmy znani z tego, że mamy bardzo dobre i innowacyjne produkty, ale sukces zawsze tworzą ludzie. Dlatego uważam, że to pracownicy Pilz Polska i ich kompetencje oraz zaangażowanie są naszą największą siłą. To oni tworzą prawdziwą wartość dla naszych klientów. W zasadzie wszyscy nasi inżynierowie mają prawo posługiwania się tytułem Certified Machinery Safety Expert nadanym przez TUV. Do tego grona dołączają teraz pracownicy Działu Handlowego i Technicznego Wsparcia Sprzedaży. Mam więc nadzieję, że dojdziemy do takiego stanu, w którym każdy z naszych pracowników, na co dzień kontaktujący się z klientem w sprawach związanych z bezpieczeństwem, będzie mógł pochwalić się certyfikatami poświadczającymi jego wiedzę i kompetencje, nadanymi przez renomowane jednostki notyfikowane. Nie ma na rynku drugiej firmy, która dorównywałaby nam pod tym względem. Naszą zdecydowaną przewagą jest też to, że oferujemy nie tylko produkty, ale także usługi związane z oceną zgodności maszyn i ich modernizacją. Jesteśmy więc praktykami, co bardzo ułatwia nam dobór optymalnych rozwiązań dla klientów, a co najważniejsze – rozwiązań, które spełniają także wymagania wynikające z norm i przepisów. Być może to ostatnie wydaje się oczywiste, ale proszę mi wierzyć, że widzieliśmy mnóstwo maszyn wyposażonych w najnowocześniejsze i bardzo rozbudowane systemy bezpieczeństwa, które w ogóle nie spełniały wymogów.

Waszym działaniom przyświeca automatyzacja stawiająca na bezpieczeństwo, czego dowodzą też słowa, w których ujęto wizję firmy: „The Spirit of Safety”. Jak to jest z tym bezpieczeństwem automatyzacji w Polsce? Czy jest ona dziś standardem? Niemal 100 proc. maszyn, które oceniamy, jest wyposażona w układy bezpieczeństwa. Teoretycznie można więc powiedzieć, że automatyka bezpieczeństwa ma się świetnie. Tyle tylko, że praktycznie w każdej ocenianej przez nas maszynie znajdujemy jakieś błędy w układzie bezpieczeństwa – złą konfigurację układu, źle dobrane lub umieszczone w nieodpowiednich miejscach komponenty itp. Lista powtarzających się błędów jest naprawdę długa. Ta sytuacja jednoznacznie świadczy moim zdaniem o braku wiedzy zarówno osób projektujących maszyny, jak i tych, które je odbierają oraz wydają zgodę na rozpoczęcie produkcji. I to właśnie brak wiedzy jest według mnie jednym z poważniejszych problemów na rynku. W większości zakładów pracy można znaleźć świetnych automatyków, którzy tak poskładają system bezpieczeństwa, żeby on działał. Jednak w bezpieczeństwie nie chodzi tylko o to, by automatyka działała, ale też o to, by spełniała konkretne wymagania formalno-prawne, odnoszące się do rzeczywistych zagrożeń występujących na maszynie. Z tym jest niestety ciągle problem. A jak ocenia Pan „kondycję” bezpieczeństwa maszyn w naszym kraju? Jest na pewno lepiej niż kilka lat temu. Świadomość w zakładach pracy zdecydowanie wzrosła i dzisiaj już praktycznie nikogo nie trzeba przekonywać, że bezpieczeństwo jest ważne. Przynajmniej na poziomie werbalnym, bo z praktyczną implementacją bywa różnie. Poprawił się też poziom wiedzy, chociaż moim zdaniem uzupełnianie braków w tym zakresie jest nadal największym wyzwaniem, z jakim się borykamy. Często klienci nie potrafią zdefiniować swoich problemów, w związku z czym szukają rozwiązań, które nie są dostosowane do ich potrzeb. To prowadzi często do sytuacji, 19


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.