Alma Mater UJ 152-153

Page 30

■ Wszystko układało się stopniowo... Kiedy przyjechałem do Krakowa po raz trzeci, zastanawiałem się, co zrobić. W końcu zdecydowałem, że zostanę tu trochę dłużej. I zostałem trzy lata. Zapisałem się na studia doktoranckie. W grudniu 1966 roku ożeniłem się...

■ Po studiach w Brighton na Uniwersytecie w Sussex zastanawiałem się, co dalej. W latach 1962–1965, a więc między studiami w Magdalen College w Oksfordzie a studiami w Brighton, pracowałem jako nauczyciel historii w szkołach Rossall, Maidstone w Bolton oraz St Paul’s. Kiedy pojawiła się możliwość rocznego stypendium w Polsce właśnie od British Council, zdecydowałem się na nią.

□ W jednym z wywiadów powiedział Pan, że to właśnie teść swoimi opowieściami zainspirował Pana do tego, by zająć się pracą dotyczącą wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku.

□ Mieszkał Pan w Żaczku, jadał Pan w barze mlecznym Flisak, który zresztą istnieje do dziś... Jak wspomina Pan tamten okres? ■ Do Krakowa przyjechałem własnym samochodem, małym renault. Co ciekawe, parę lat temu spotkałem mężczyznę, który mówił mi, że wśród studentów wzbudziłem wtedy tym autem niemałą sensację. Wszystkich intrygowało to, że w Wielkiej Brytanii studenta stać na kupno takiego samochodu. Nie wiedzieli, że ja kupiłem go za pieniądze zarobione za trzyletnią pracę jako nauczyciel. Oczywiście pamiętam polskie bary mleczne, gdzie jedzenie było proste, ale bardzo dobre. Faktycznie, jadałem w barze Flisak. Dla obcokrajowca wszystko to było barwne i ciekawe, na przykład

■ Mój śp. teść był wspaniałym człowiekiem, uczestnikiem tamtej wojny. Od niego wiele się dowiedziałem. W 1920 roku, jako szesnastolatek z gimnazjum w Tarnowie, wraz z innymi kolegami z klasy, kłamiąc, że mają 18 lat, zapisali się do wojska. Doświadczył wielu okropności. W okresie międzywojennym był dyrektorem gimnazjum, pracował jako nauczyciel biologii. Drugą wojnę światową spędził w obozach hitlerowskich, w 1939 roku został wywieziony do Dachau. Kiedy wrócił, zainteresowało się nim NKWD i został aresztowany. Później wyrzucono go z pracy, bo publicznie wypowiedział się, co sądzi na temat obowiązującej wówczas teorii Trofima Łysenki. Mój teść był człowiekiem bardzo mocnym. Wywarł na mnie duży wpływ. To, o czym opowiadał bardzo mnie zaintrygowało, zwłaszcza że nie było wtedy żadnych książek na ten temat.

Archiwum Normana Daviesa

□ Kiedy dziś myśli Pan o Uniwersytecie Jagiellońskim, o kontaktach z uczonymi z tego środowiska, to kogo konkretnie ma Pan na myśli?

Norman Davies – wykładowca

to, że najpierw trzeba było zapłacić, a potem czekać na donośny okrzyk kobiety za ladą: „Kto zamawiał ruskie?”. W ten sposób cała sala wiedziała, co kto je. Podobało mi się, że poznawałem Polskę od podstaw, inaczej niż moi rodacy dziennikarze, którzy przyjeżdżali na oficjalne wizyty, przesiadywali w hotelach i spędzali czas głównie na rozmowach z partyjnymi. Mnie spotkały realia życia codziennego, co na dłuższą metę okazało się dla mnie bardzo korzystne. □ Po rocznej pracy lektora języka angielskiego w PAN zdecydował się Pan zostać w Krakowie i rozpocząć studia doktoranckie na Uniwersytecie Jagiellońskim.

30

ALMA MATER nr 152–153

■ Rozpoczynając studia doktoranckie jako obcokrajowiec, nie mogłem sam wybrać sobie promotora. To ministerstwo zdecydowało, że będzie nim prof. Celina Bobińska. Początkowo nie wiedziałem, kto to jest. Pamiętam, że zrobiła mi egzamin z języka rosyjskiego i była zdziwiona, skąd ten język znam. Akurat wtedy lepiej mówiłem po rosyjsku, bo uczyłem się go trochę dłużej. Wtedy nie miałem pojęcia, o co jej chodzi. W Instytucie Historii UJ byli różni młodzi naukowcy, którzy bardzo mi pomagali. Wśród nich był wspaniały Wacław Felczak. Pamiętam także Andrzeja Kamińskiego, który później wyjechał do Ameryki. To właśnie on powiedział mi o kilku ważnych aspektach z życia Celiny Bobińskiej. Dzięki niemu stopniowo zdobywałem więc wiedzę, kto jest kto. Dyrektorem Instytutu Historii UJ był wtedy późniejszy rektor UJ – Józef Gierowski. Wspólnie z Kamińskim napisał rozdział do słynnego wielotomowego dzieła Cambridge Modern History. A ja tę ich pracę przetłumaczyłem na język angielski. Wówczas to był ewenement, by ktoś z bloku sowieckiego napisał tekst do tego prestiżowego wydawnictwa. Później Józef Gierowski poprosił mnie, abym dawał mu lekcje z języka angielskiego. Kilka razy w tygodniu przychodziłem więc do niego do domu przy alei Słowackiego, do tak zwanej „trumny”. Byłem tam akurat podczas słynnych wydarzeń w marcu 1968 roku. Robiliśmy z Gierowskim jakieś ćwiczenia, kiedy nagle zrobiło się głośno. On podszedł do okna, a potem powiedział, że muszę zostać u niego w domu, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Domu pilnowała milicja, w związku z tym siedziałem u niego chyba dwa dni. W końcu, kiedy udało mi się wyjść, chciałem pójść do biura Orbisu, ale na Rynku stał kordon wojska i milicji, który nie zamierzał mnie przepuścić. Wyglądało to groźnie. Pozwolili mi przejść dopiero, kiedy pokazałem im paszport brytyjski.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.