Piekło (nie tylko) kobiet
4
Feminizm wychowawczy Kinga Kubacka Wychowanie dziecka w duchu równości płci bardzo często przypomina walkę z wiatrakami. Z jednej strony jesteś ty, rodzic-feminista, starający się wytłumaczyć dziecku świat. Z drugiej natomiast, społeczeństwo stosujące patriarchalne wzorce i normy. Postaram się jednak nieco przybliżyć, dlaczego mimo wszystko uważam, że warto się tego niełatwego zadania podjąć. Jako że temat jest niezwykle złożony i wieloaspektowy, pozwolę więc sobie skupić się na trzech zagadnieniach z nim związanych – na czym polega ów stereotypowy podział, jakie mogą być negatywne skutki takiego rozróżnienia oraz czy istnieje dla niego jakaś alternatywa. Im wcześniej tym lepiej? Zacznijmy od faktu powszechnie znanego – pod wpływem kultury, uwarunkowań ewolucyjnych i genetycznych w patriarchalnych systemach społecznych wykształcił się sztywny, binarny podział na stereotypową kobietę i stereotypowego mężczyznę. Dla wielu podział krzywdzący, gdyż nieuwzględniający różnorodności, cech grafika po lewej: Gosia Makocka
płciowych innych niż genitalia czy nawet woli samego zainteresowanego, jednak w dalszym ciągu podział, który dotyka nas już od najmłodszych lat. Nawet niemowlęta, które potrafią jedynie ssać mleko, wypróżniać się czy spać, ubierane są według posiadanych narządów rozrodczych (zazwyczaj wagina oznacza różowy, penis niebieski). Idąc dalej, dzieciom niewiele starszym kupujemy „odpowiednie” dla ich płci zabawki, dobieramy kroje strojów czy wymyślamy zabawy. Pojawiają się też oczywiście pierwsze rady – polecamy dziewczynkom być grzecznymi, dbać o czystość. Chłopcom natomiast – nieokazywanie jakiejkolwiek słabości oraz siłę fizyczną i odwagę. Stereotypy związane z podziałem na płcie nie ograniczają się jednak tylko do kontroli zainteresowań dzieci. Tym samym zakazom i rozróżnieniom podlegają również ich emocje oraz kwestie związane ze zdrowiem psychicznym. Niestety, w wielu rodzinach wciąż powielane są krzywdzące dla dzieci stereotypy – chłopcom zakazuje się płakać i rozmawiać o emocjach – w końcu mają być silni i odważni! 5
Co więcej, typowa dla dzieci potrzeba czułości i bliskości przedstawiana jest im jako coś zarezerwowanego wyłącznie dla płci przeciwnej. Zdarza się również, że ojciec, jako osoba dla syna formatywna, pozostaje w stosunku do niego chłodny i protekcjonalny lub nie bierze czynnego, świadomego udziału w wychowaniu. Co do wychowywania córek, mam nieodparte wrażenie, że zatrzymaliśmy się na technikach rodem z czasów, gdzie panowała moda na gorsety i peruki, a aranżowane małżeństwa w Europie były przyjętym standardem. Chwalimy ładny wygląd, praktyczne umiejętności związane z prowadzeniem domu, skromność oraz pruderię. Aspekty fizjologiczne ciała takie jak owłosienie, rozstępy na skórze czy fałdy tłuszczu przedstawiamy jako „niekobiece” i „niepożądane”. Skutki takiego modelu wychowawczego bywają niekiedy tragiczne. U dorastających dziewczynek nadmierne skupianie się na ich wyglądzie może prowadzić do znacznego spadku samooceny czy w skrajnych przypadkach nawet dysmorfofobii. Niedocenianie indywidualizmu, sprawczości oraz pewności siebie może z kolei powodować, iż jako dorosłe osoby zamiast skupiać się na samorealizacji i własnych celach (niezależnie, czy dla 6
kogoś będzie to nieodpłatna praca w domu czy posada w znanej korporacji) będą wbrew sobie wybierały podporządkowanie się woli partnera(ki) czy rodziny (wspólnotowość ponad „ja”). Jeśli spojrzymy teraz na skutki wychowania synów zgodnie z ich patriarchalną rolą społeczną, obraz ten może być równie fatalny. Od najmłodszych lat uczeni nie płakać, nie przytulać, nie czuć. Pozbawiając ich tych naturalnych(!) mechanizmów odpowiedzi na stres możemy niezwykle łatwo doprowadzić do sytuacji, gdzie jako dorośli ludzie nie będą potrafili zrozumieć i przetwarzać własnych emocji. A to – jak zauważają psychologowie – prosta droga do tworzenia szkodliwych relacji, czy też w niektórych przypadkach, nawet zaburzeń psychicznych. Dlatego też, żyjąc w patriarchalnym świecie, gdzie toksyczna męskość wydaje się być czymś cenionym i pożądanym, a uzewnętrznianie swoich uczuć uchodzi za słabość, tak wysoki wskaźnik skutecznych samobójstw raczej nie powinien dziwić. Myślę, że jeśli nadal będziemy wychowywać chłopców na stereotypowych samców alfa, a dziewczynki przygotowywać jedynie do roli żony i pracy w domu, będziemy już na zawsze skazani na patriarchalny, nierówny grafika po prawej: Marta Oleksy
7
system. To typowe błędne koło – mężczyzna musi być twardy, bo inaczej nie poradzi sobie w życiu. Uczymy więc chłopców, że zdrowe i fizjologiczne reakcje na stres są „złe” i „niemęskie”, problemy rozwiązuje się przy użyciu siły pięści, nie argumentów, a dziewczynki są tylko słabszą, piękną płcią. I jesteśmy zdziwieni, że trzeba niezwykłej „siły” żeby przetrwać w tym świecie, skoro tworzą go tak wychowywane osoby!
Dzieci od swoich opiekunów otrzymują tyle ciepła i troski, ile potrzebują, a nie tyle ile ze względu na płeć „zasługują”. Właśnie dlatego uważam, że warto być świadomym, feministycznym rodzicem. Otóż, w równościowym wychowaniu nikogo nie obchodzi płeć. Jest ona traktowana niczym kolor skóry, oczu czy liczba palców u rąk – owszem, wiemy, że takowa cecha istnieje, ale nie determinuje ona tego, jakimi zabawkami będzie się bawić nasze dziecko czy jakie ubrania postanowimy mu kupić. Rodzic, który jest feministą nie narzuca zainteresowań, stylu. Nie czyni abstrakcyjnych zakazów, wynikających jedynie ze społecznie przyjętych konwenansów. Widzi w swoim dziecku przede wszystkim człowieka – nie chłopca czy dziewczynkę. Stawia jego dobro, szczęście i pragnienie bycia sobą ponad jakieś arbitralne normy i podziały. Feminizm to bowiem nic innego jak właśnie równość, niezależnie od tego kim i jakim się jest. Życzę więc nam wszystkim, żebyśmy przestali wychowywać dziewczynki i chłopców. Może zamiast tego zaczniemy po prostu wychowywać ludzi?
Mamo, tato, wolę równość! Geny, hormony oraz drugo czy trzeciorzędowe cechy płciowe nie są wyrokiem skazującym nas na przyjęcie określonych ról społecznych i funkcji wbrew naszej woli – a przynajmniej nie powinny być w XXI wieku. Bo niby z jakiego powodu miałyby być? Dlaczego to właśnie płeć jest uznawana za najważniejsze kryterium, skoro istnieje wiele innych? Feministyczny model wychowawczy nie uznaje tych podziałów – jest taki sam niezależnie od płci. Nie skupia się na wyglądzie dzieci, ale na ich swobodzie w odkrywaniu świata na własnych zasadach. U synów i córek punktuje się zaradność, ich umiejętności oraz talenty, a nie fakt wpisywania się w jakieś przyjęte przez społeczeństwo standardy. Kinga Kubacka 8
¹Mając tutaj na myśli fakt, iż wychowywanie syna lub córki wcale nie oznacza, że w dorosłym życiu będą oni odpowiednio cis-mężczyzną oraz cis-kobietą. Wręcz przeciwnie, okazać się może, że określą się jako osoby niebinarne, transpłciowe, interpłciowe, czego ten binarny podział nie uwzględnia. ²Według danych WHO z 2014 roku, współczynnik samobójstw jest o 57% wyższy wśród mężczyzn niż u kobiet. Jakie mogą być tego przyczyny? Światowa Organizacja Zdrowia w swoim raporcie wymienia między innymi „różnice w społecznie akceptowanych stosowanych przez kobiety i mężczyzn sposobach radzenia sobie ze stresem i konfliktem”, czy „różnice we współczynnikach poszukiwania pomocy z powodu zaburzeń psychicznych przez kobiety i mężczyzn”.
9
do matki polki Natalia Niewiadomska wzbiera się wartko w gardle ślina nie zdążysz splunąć a ona już sina i chociaż zdrowa i mądra jest to dziewczyna palcami po bliznach uwielbia się wspinać więc modle się do ciebie kalko polko zdrowaś kalko łaskiś pełna błogosławionaś ty między macicami i błogosławiony owoc wyboru twojego – nie chcę manekinie zrobiony z mięsa kiedy na polik ci spadnie rzęsa przyklep dotleń z dziesięć razy jej cień na twarzy marzenie obnaży w imię naszych wspólnych cierni widzialnych i niewidzialnych stąd przyjdźcie sądzić żywych i tych martwych stąd przyjdzie prosić o ciała zmartwychwstanie szanowanie mocium panie i bliźniego miłowanie wierzę w jedno święte powszechne samostanowienie wystawiam w niebo pięść i oczekuję wskrzeszenia wolności zdrowaś kalko łaskiś pełna bądź już zawsze taka dzielna strzeż duszy i ciała swojego zaprowadź do świata ludzkiego
10
manekinie z mięsa zrobiony przez swój kraj uciemiężony zdrowaś zawsze pełny łaski nie musisz grać matki maski kalko moja moja siostro nie garb się idź zawsze prosto rano wieczór we dnie w nocy cyk policji jebnij z procy manekinie z mięsa utkany bożym słowem w ziemię wdeptany bądź mi zawsze w sercu pluszem ze zwrotem na ustach – nie muszę
grafika po prawej: Wiktoria Kieniksman komiks na kolejnych stronach: Julia Marchowska 11
12
13
14
O byciu wulgarną mizoandryczką Gabe TW: PRZEMOC SEKSUALNA Myślę, że każda z nas ma momenty rozdarcia analizując wejście feminizmu do mainstreamu. Obserwujemy powolny tryumf feminizmu liberalnego, co budzi pewne obawy i wątpliwości. Parę lat temu biernie przypatrywałam się nowym kolekcjom sieciówek i sloganom, które wcześniej nie były w nich spotykane – „grl pwr”, „everyone should be a feminist” i tym podobne. Dzisiaj, dziewczyny i kobiety coraz chętniej utożsamiają się z feminizmem, co można dostrzec wyraźnie podczas trwających protestów. Ogólnie zauważam, że najmłodsze pokolenie o wiele szybciej zyskuje świadomość polityczną i społeczną, niż osoby starsze. Sama jestem przedstawicielką jednej z młodszych grup na ulicach – mam zaledwie 19 lat – jednak wydaje mi się, że istnieje zauważalna różnica nawet między moimi rówieśnikami, a osobami niewiele młodszymi. Podczas gdy moje roczniki politykę sprawnie ignorowały, a prasówki na wos bazgrały na kolanach przed lekcją, to dzisiejsze ostatnie klasy szkół podstawowych zaczynają
wyszukiwać informacji na temat ludzi reprezentujących ich w rządzie, chcą się angażować. Czują się obywatelkami i obywatelami. Jednak zauważam w tej nowej, feministycznej tendencji trochę niebezpieczeństw. Dominującą narracją jest, naturalnie, tak zwany choice feminism, a najłatwiej osiągalne są neoliberalne źródła. Rozumiem, że taki feminizm jest na wyciągnięcie ręki, prosty i osiągalny. Pamiętam, że sama byłam liberalną feministką i z dzisiejszej perspektywy chciałabym, aby doszło do rozpowszechnienia się idei socjalnych czy radykalnych naszego ruchu. Feministyczna świadomość jest bolesna i mam wrażenie, że gdy już raz otworzymy oczy na wszechogarniający nas patriarchat, to niemożliwe jest ich zamknięcie. Wierzę, że to jeden z czynników, który decyduje o tym, który nurt feminizmu najlepiej się sprzedaje. W jaki sposób kapitalizm miałby zapakować w ładne opakowanie radykalny lub marksistowski feminizm? Wyobrażacie to sobie? Kiedyś nie potrafiłam w ogóle wytłumaczyć czym jest 15
ten słynny patriarchat.Dzisiaj, po godzinach spędzonych na analizowaniu danych zjawisk, nie jestem w stanie przestać go dostrzegać. Nieraz moi znajomi zadają mi pytania typu: „Po co? Nie lepiej po prostu żyć spokojnie?”. Moja odpowiedź brzmi: nie, nie jest tak lepiej. Łatwiej? Pewnie tak. Nie jestem po prostu w stanie się tak wyłączyć, mimo że nieraz chciałabym. Patrzę na wszystko radykalnym okiem i nieraz odczuwam niesamowitą beznadzieję. Ale postrzeganie społeczeństwa w ten sposób wiele mnie nauczyło. Jestem ocalałą z przemocy seksualnej. Nie znoszę słowa „ofiara”. Nie chcę, aby podkreślano w nas to, że padłyśmy czegoś ofiarami. Chcę, aby podkreślano, że to przeżyłyśmy. Może kiedyś i do języka polskiego wejdzie do nazewnictwo. Życie po przemocy sprawiło, że znalazłam w sobie pokłady niesamowitej złości i siły, o której nie wiedziałam, że tam są. Do dzisiaj odczuwam skutki gwałtu i ukształtowało to sposób, w jaki myślę, czuję, funkcjonuję. Gdy przeżyjesz coś takiego, twoje życie dzieli się na dwie części: przed i po. „Po co się tak nakręcasz?”.Bo mnie to codziennie dotyka. Czy państwo zapewnia nam, ocalałym, pomoc? Skąd! Polki polegają na organizacjach pozarządowych. 16
Przykre jest to, że Polki czerpią wiedzę na temat możliwej pomocy psychologicznej, edukacji seksualnej i aborcji z Internetu. Polegamy na mediach społecznościowych, udostępniamy sobie nawzajem przydatne informacje. Patriarchat ma dobrego przyjaciela i jest nim kapitalizm. Ten przyjaciel uwielbia eksploatację, zależność ekonomiczną, komodyfikację ciał, kompleksy. Dziewczynki są wychowywane w świecie, który czerpie korzyści z ich słabości i wzajemnej niechęci. Boję się tego, co zgotowaliśmy kolejnym pokoleniom kobiet. Myślę o generacji chłopców wychowywanych na ekstremalnej pornografii i w mojej głowie obsesyjnie pojawiają się pozornie nieszkodliwe postawy, które już dzisiaj obserwujemy na mediach społecznościowych. Jestem osobą niebinarną, ale wiem, że w społeczeństwie zawsze będę funkcjonowała jako kobieta, co niesie za sobą szereg niebezpieczeństw. Gdy tylko zapada zmrok, mój palec nie opuszcza spustu gazu pieprzowego. Wiem, że jedno słowo za dużo może mnie kosztować zdrowiem. To nie jest tchórzostwo, to jest przestroga. Mam już dość słuchania o symetrii i analogii, którymi próbują karmić nas mężczyźni i przeciwniczki feminizmu. Nie chcę wysłuchiwać odwracania kota ogonem i odpowiadać setny
raz na to, że ta symetria nie istnieje. następna rozkładówka: Binarny podział na kobietę i mężczy- Justyna Rusinek znę obowiązujący w patriarchalnym społeczeństwie sprawił, że jesteśmy socjalizowani w zupełnie inny sposób. Istnieją zbyt jaskrawe nierówności, nie żyjemy w próżni i od pierwszych lat życia mamy okazję posmakowania dyskryminacji, upokorzenia. Mizoandria nigdy nie będzie na równi z mizoginią. Uprzedzenie i strach, które rodzą się w kobietach po tysiącleciach prześladowań, są jak najbardziej zrozumiałe. Gabe grafika: Julia Olenkiewicz
17
18
19
20
Do sióstr NINA Bycie mną to bycie pół-siostrą. W dowodzie K. – żeńskie imię. W sklepie zdezorientowane „pan… pani…”, w kiblach i szatniach krzywe spojrzenia i niezręczność. Tylko niektórzy pożonglują czasem zaimkami, żeby powiedzieć: Widzę Cię. I czasem to wystarcza. Już od jakiegoś czasu idę w Strajku Kobiet. Drę się razem z kobietami, spieprzam przed psami z kobietami, wynoszą mnie spod radiowozu z kobietami. I idę z nimi. Czy one idą ze mną? Niekoniecznie, nigdy nie mogę być tego pewny. Przyszłość jest kobietą. Przyszłość dumnie obnaża biust i mówi #GIRLPOWER, a na koniec dodaje emoji szminki i malowanych paznokci. Przyszłość jest kobietą, która jest seksowna. Patriarchalna wizja kobiety jest wąska i nigdy się w niej nie mieściłam. Kiedyś mnie to bolało, potem byłam dumna, potem zdałem sobie sprawę, że w ogóle do niej nie należę, a raczej – należę tylko w tym zakresie, w jakim osoby z takim ciałem jak ja zniewala państwo i patriarchat. Mi moje bycie kobietą kojarzy się tylko z opresją, a wiem, że może być też piękne, silne i wyzwalające – jednak nie dla mnie. Pożegnałem się z byciem kobietą. Ale nadal jestem statystycznie bardziej narażony na przemoc seksualną i przemoc w ogóle, na atak w nocy, na dorzucenie czegoś do piwa, na chujowe traktowanie wszędzie, gdzie pójdę. I idę w tym Strajku walczyć o moje prawa i moje życie. Ja też może kiedyś będę potrzebować aborcji. Chcę tu być z Wami, kobietami, bo to też moja walka. Ja tu idę z moją dziwną przynależnością do Was. I możecie na mnie liczyć. Nie wiem, czy ja mogę liczyć na Was. To jest wieczne chodzenie po linie, jeśli spadnę, może mnie złapiecie, może nie. Może się wkurwicie o tęczową flagę na Waszym Strajku. Może się oburzycie, gdy ktoś powie, że to nie tylko kobiety. Może któraś z Was zacznie mnie wyzywać od pedałów, że się gdzieś pcham i kim ja w ogóle jestem, kto to słyszał? Może pójdziecie w Strajku krzycząc “Jebać PiS” i “Moja Pusia nie Jarusia”, a potem mnie wywalicie z publicznej łazienki, bo wyglądam jak chłopiec. Obcość grafika po lewej: maupa_krzywdzi
21
na Strajku, obcość wśród kobiet, obcość w patriarchacie – wszystko jedno i to samo, tylko że wy mówicie: jedna za wszystkie, wszystkie za jedną. No to wszystkie czy nie? I mimo wszystko będę iść z Wami, bo taka jest moja solidarność. Moja solidarność z Wami jest nieskończona, a osób takich jak ja jest wiele. Stoimy i staliśmy za Wami murem. Nie ma w nas wątpliwości, czy zasługujecie czy nie. Czemu wy się zastanawiacie czy my zasługujemy, żeby tu być ze swoją tęczą, flagą trans czy niebinarną? Wkurwmy się razem! Wkurwiajmy się, bo to nasza wspólna sprawa, bo można się wtedy tym ciężarem dzielić. To nie znaczy, że strajk już nie jest Wasz. To znaczy, że jest większy o wszystkie osoby, które słowem „kobieta” się nie określają, ale są na tych ulicach z Wami i walczą o te same prawa dla siebie i dla Was. Ze swoją wewnętrzną nie-kobietą sobie poradzę, ale nie poradzę sobie bez Was – bez sióstr. Piekło Kobiet – Piekło Osób z Macicami – Piekło Osób – Piekło Trans Facetów – Piekło Osób Niebinarnych Tak wiele z nas smaży się w tym piekielnym kotle. Czas ugasić pod nim ogień. – NINA
grafika po prawej: z.vver następna rozkładówka: Natalia Konca 22
23
24
25
26
Macica Agata Chrobak Kiedyś podejrzewano, że przyczyną kobiecej histerii jest ruchoma macica, która sucha oraz niespokojna wyrusza w podróż do górnych partii ciała szukając wilgoci Uciskając serce, płuca i wątrobę wyzwalała Krzyk, rozpacz, paraliż, omdlenia Być może dawni lekarze nie pomylili się bardzo Może w swej mądrości uciekała przed przyszłością – chciała wyjść przez usta z kobiecego ciała (dlaczego dłuższą drogą?) Wiedząc, że będą chcieli się nią zająć ciemni panowie Panowie w ciemnych garniturach ciemnych sutannach ciemnych umysłach
grafika po lewej: Daria Godyń 27
28
Syndrom poaborcyjny? Magdalena Ostarzewska Syndrom poaborcyjny nie istnieje, za to depresja poporodowa ma się bardzo dobrze. Oprócz ochrony możliwości decydowania o własnym ciele jest coś jeszcze, co łączy walkę o wolny wybór w sprawie aborcji i walkę osób LGBT+ o swoje prawa. To opór stawiany medykalizacji. Ilekroć konserwatywna i prawicowa część społeczeństwa czegoś nie rozumie lub się z czymś nie zgadza, to usiłuje ująć i zaklasyfikować to jako chorobę. Oczywiście nie wymyślili tego wczoraj. Znacie książeczkę kupowaną jako dziwny prezent na 18 urodziny znajomych – „Niebezpieczeństwa onanizmu” Jacques’a-Louisa DoussinaDubreuila? Coś co trafia na półkę obok podręcznika do rumpologii i jest zabawne tylko po kilku głębszych? No właśnie, prawie wszyscy się masturbują i jakoś od 1825 roku (pierwsze wydanie wspomnianej książki) nie widać u większości społeczeństwa wspomnianych w książce krost, nie słychać suchot w połączeniu z krwawymi wymiotami prowadzącymi do śmierci, trudno więc traktować zawarte tam porady poważnie. Co innego, gdy grafika po lewej: Magda Bremer Posters
mowa o syndromie postaborcyjnym, gdy zaburzenia nastroju są niezwykle powszechne, a temat aborcji to tabu. Według WHO kilkanaście procent dorosłej populacji zachoruje w czasie swojego życia na depresję, a co gdy doliczymy pozostałe zaburzenia nastroju? W takich warunkach łatwo stworzyć zmyśloną chorobę zsyłaną na krnąbrne i niechętne rodzeniu dzieci osoby. To zabieg tym łatwiejszy, że edukacja psychologiczna w ramach kształcenia ogólnego w Polsce właściwie nie istnieje, a stan opieki zdrowotnej skłania do diagnozowania się przez Internet. Kto jeśli nie my sam* mamy zaopiekować się sobą nawzajem i przekazać sobie dobrą informację, że 95% cis kobiet czuje ulgę po zabiegu aborcji? Kwestia opieki jest tutaj bardzo istotna: tak samo jak najwięcej praw w Polsce mają dzieci nienarodzone, tak nadmiernie rozreklamowana w państwowych mediach jest nieistniejąca jednostka chorobowa jaką jest syndrom poaborcyjny. O depresji poporodowej, która dotyka 10-20% cis kobiet po porodzie wspomina się stosunkowo niewiele, choć z badań 29
wiemy, że jest ona szkodliwa nie tylko dla matki, ale i dla dziecka. Spojrzenie na etologię depresji poporodowej samo podsuwa odpowiedź na pytanie: dlaczego rządowi bardziej opłaca się lansować nieistniejące choroby? Wśród czynników ryzyka depresji poporodowej wymienia się między innymi: niski status socjoekonomiczny, stres związany z opieką nad dziećmi, nieplanowaną ciążę, niskie wsparcie społeczne, nieudany związek małżeński lub samotne macierzyństwo, brak wsparcia emocjonalnego ze strony bliskich. Wspomina się także o trudności w przystosowaniu się do dużych zmian życiowych, braku możliwości zupełnego wypoczęcia po porodzie, ograniczeniu możliwości realizacji celów i marzeń. Co to oznacza dla profilaktyki zdrowia psychicznego? Że konieczne są zmiany systemowe. Z casusu aborcji wiemy, że gdyby był to zabieg dla cis-mężczyzn, to byłaby ona dostępna w każdym kiosku, więc być może do części społeczeństwa trafi argument, że na depresję poporodową zapadają także ojcowie, największe natężenie ma miejsce między 3 a 6 miesiącem po narodzinach dziecka. W gwoli ścisłości, warto dodać, że około 50% poporodowych epizodów depresji zdiagnozowanych po porodzie rozpoczęło się jeszcze 30
przed nim, dlatego precyzyjniej jest mówić o zaburzeniu depresyjnym z początkiem okołoporodowym, niż poporodowym. To krótkie zestawienie wskazuje jasno, że za wypieraniem z dyskursu publicznego kwestii depresji poporodowej na rzecz syndromu poaborcyjnego stoją zwykłe kalkulacje ekonomiczne. Establishmentowi łatwiej i taniej jest straszyć karą boską za aborcję, niż zająć się wprowadzaniem zmian systemowych, dzięki którym wsparto by osoby ciężarne i podzielono w równy sposób obowiązki opieki nad noworodkiem między oboje rodziców. Zarządzanie chorobami psychicznymi to kolejny element tego samego cynicznego spektaklu o opiece, która krzywdzi zamiast się troszczyć. Wpisuje się w oszczędnościowe niekierowanie na badania prenatalne, albo odmawianie aborcji, gdy wiadomo, że dziecko urodzi się z głębokimi niepełnosprawnościami. Wszystkie te „oszczędności” da się przeliczyć na konkretne ceny wizyt, zabiegów; ogrom cierpienia jaki powodują jest już niepoliczalny. Magdalena Ostarzewska
grafika po prawej: Daria Godyń
31
32
Potrzebujemy socjalizmu, socjalizm potrzebuje nas Elena Sobocińska Pora odczarować socjalizm. Pora odczarować feminizm socjalistyczny i marksistowski. Pora odczarować wszelkie nurty i ideologie, które przez życie w późnym kapitalizmie oraz w Polsce po transformacji stały się słowami zakazanymi, bądź też kojarzącymi się negatywnie. Prawdą jest, że większość z nas uciska życie w kapitalizmie. Prawdą jest również to, że kobiety i osoby socjalizowane do roli kobiet (a także niektórych mężczyzn), uciska zarówno kapitalizm, jak i patriarchat. Transformacja ustrojowa zaszła nie tylko w systemie, ale też w głowach. Nie jest trudno znaleźć dziś osobę, która, nieświadomie narzekając na życie w ustroju kapitalistycznym (gdzie całe jej życie opiera się na pracy najemnej – zajmującej większość życia) jednocześnie twierdzi, że jest teraz wolnym człowiekiem – nie to, co kiedyś. Jest to rezultat wtłaczanej nam od lat liberalnej propagandy, jakoby każdy był panem własnego losu i wystarczy tylko odpowiednio ciężko pracować, by osiągnąć sukces. Edukacja szkolna i uniwersytecka grafiki na s. 32, 35, 36: Karol Patoła
romantyzuje: monarchie, powstania, bogoojczyźnianych bohaterów i tych walczących z wyimaginowanym ustrojem komunistycznym w PRL-u. To wszystko ma swój cel. Przede wszystkim korzysta na tym klasa posiadająca środki produkcji. Robotnik nieświadomy własnego podłego losu, to idealny materiał na tanią siłę roboczą. Korzysta na tym również patriarchat, który widzi kobiety w roli inkubatorów, wykorzystuje do bezpłatnej pracy domowej oraz uprzedmiotawia ich ciała na każdym kroku. Gdy wydaje się, że gorzej już być nie może, dochodzi do tego złudny liberalizm i liberalny feminizm, który wmawia nam, że życie w kapitalizmie jest w porządku, ponieważ kobiety też mogą zostać CEO lub vice prezydentkami oraz że powinnyśmy protestować grzecznie, a najlepiej to w ogóle pisać listy z prośbami do rządu – bo przecież przemocą i krzykiem nic nie zdziałamy. Dodajmy do tego dziękowanie policji i bronienie patriarchatu przez konserwatywną część kobiet i mamy sytuację, która wydaje się być tak 33
beznadziejna, że podświadomie zrezygnowane godzimy się na to, co nam mówią. Same wpadamy w liberalną retorykę i naskakujemy na siebie nawzajem, tworzymy podziały w miejscu, gdzie powinnyśmy się jednoczyć. Jedną z podstaw marksizmu jest umiejętność wyszczególnienia i odrzucenia reakcyjnych zachowań, jakimi zdecydowanie są działania prowadzące do tłumienia protestów, osoby tłumaczące nam jak i o co mamy strajkować i co mamy robić w ogóle, na rzecz tych postępowych, rewolucyjnych. Dlatego rola kobiet w dążeniu do społeczeństwa bez wyzysku, wolnego od kapitalizmu jest fundamentalna. Socjalizm potrzebuje kobiet. To my jesteśmy siłą napędową tego świata! Tylko my, kobiety i osoby z macicami, osoby queerowe, byłyśmy w stanie zebrać się tyle razy, kiedy odbierano nam nasze prawa. Zauważmy, że tylko nasz protest zyskał taki rozgłos i uczestniczyło w nim tyle ludzi! Żadne tam protesty przedsiębiorców czy krucjaty różańcowe! To my, mimo setek lat ucisku mężczyzn, potrafimy się postawić i prężnie działać. Potrzeba nam jedynie solidnego zaplecza teoretycznego oraz liderek, które pomogą nam zjednoczyć się w sukcesywnej walce przeciw kapitalizmowi i patriarchatowi. Musimy wiedzieć 34
o co walczymy, oraz nie poddawać się głosom liberałów, konserwatystów i wszelkich innych łamistrajków, którzy mówią nam, że jesteśmy zbyt wulgarne i rozhisteryzowane. Chcę jeszcze powiedzieć, że znaczenie teorii w czynie rewolucyjnym jest fundamentalne. Bez tego jest to tylko chwilowy zryw, który prędzej czy później zostanie stłamszony zarówno przez liberalną jak i konserwatywną prawicę. Dowodzi temu poniższy cytat działacza rewolucyjnego i teoretyka Włodzimierza Iljicza Lenina: Bez rewolucyjnej teorii niemożliwy jest również ruch rewolucyjny. Żadne podkreślenie tej myśli nie może być dostatecznie silne w okresie, gdy modne głoszenie oportunizmu splata się z umiłowaniem najbardziej wąskich form działalności praktycznej. Co więcej, sięganie do historii, korzystanie z niej i analizowanie jest niezbędne do długofalowego działania. Propaganda klasy rządzącej zaszła tak daleko, że mimo że określamy się jako lewica, często boimy się oskarżeń o „propagowanie komunizmu”. Jest to celowe zagranie mające na celu zduszenie w nas wszelkich myśli i zachowań, które mogłyby zagrozić rządzącym, a w konsekwencji doprowadzić do ich obalenia. Ponadto władza
35
36
zdaje sobie sprawę, że kobiety zjednoczone są niezwyciężone, dlatego tak bardzo chce kontrolować nasze życia i podporządkowywać je mężczyznom. Aleksandra Kollontai, komunistyczna działaczka i polityczka związana z partią bolszewicką, o wyzwoleniu kobiet w rewolucji mówiła tak: Jedynie kolejne zrywy rewolucyjne są niezbędne, aby zniszczyć wcześniejsze uprzedzenia wobec kobiet i tylko produktywnie pracujący lud jest w stanie doprowadzić do całkowitego wyrównania pozycji i pełnego wyzwolenia kobiet, budując nowe społeczeństwo. Próbujemy walczyć z opresyjnym systemem, wychodzimy na ulice manifestować nasze poglądy, chcemy rewolucji i wyzwolenia, lecz nie podajemy alternatywy, nie nazywamy jej, bo źle się kojarzy. Robimy z aktywizmu modny styl życia, traktujemy go jako performance, dzięki któremu możemy zaistnieć w lewicowej bańce. Próbujemy również wymyślić utopijne społeczeństwo kolektywne, gdzie każdy będzie żył ze sobą w zgodzie, gdzie zapanuje równość płci. Mamy nadzieję, że stanie się to od razu po rewolucji, że społeczeństwo w myśl heglowskiej filozofii nagle wejdzie na wyższy poziom świadomości. Nic takiego się nie stanie, jeśli nie przyjmiemy podejścia
materialistycznego oraz jeśli słowo „socjalizm” lub „komunizm” będzie wzbudzać w nas lęk. Tym bardziej chcąc również wyzwolenia spod łap patriarchatu. Walka o wyzwolenie kobiet i osób trans – ma charakter klasowy, dlatego protestowanie ma wartość tylko i wyłącznie wtedy, gdy jesteśmy świadome źródła ucisku oraz wiemy, do czego protestowaniem dążymy. Nie muszę chyba podkreślać, że kapitalizm to podły system. Eksploatuje naszą planetę i ludzi. Sprawia, że patrzymy na drugiego człowieka przez pryzmat jego osiągnięć i zawartości portfela. Sprawia, że stajemy się ślepi na krzywdę innych. Rodzi podziały i je wzmacnia. Utrzymuje patriarchat i uprzedmiotawia kobiety. Dehumanizuje osoby trans – i niebinarne. Życie w kapitalizmie powoduje, że boimy się odpoczywać, bo nie jesteśmy wtedy produktywni i traktujemy to jako lenistwo, tracimy zdrowie i czas, który moglibyśmy poświęcić na samorozwój. Państwo w rękach kapitalistów jest narzędziem, które ma nas ujarzmić. Nas, czyli pracownice i pracowników, znajdujących się najniżej w hierarchii klasowej. Dlatego my wszyscy potrzebujemy socjalizmu. Potrzebujemy go, by wyzwolić kobiety, mężczyzn, osoby queerowe. Potrzebujemy go również dla 37
Ziemi. Rewolucja, do której dążymy to zaledwie pierwszy krok w naszym dążeniu do bezpaństwowego i bezklasowego społeczeństwa, w którym każdy będzie mógł godnie żyć. Oportunizmem nic nie zdziałamy. Bądźmy stanowcze w swoich działaniach, wierzmy w ich sens i się nie poddawajmy. Musimy pamiętać, że nie ma wyzwolenia kobiet bez socjalizmu, ale również, że nie ma socjalizmu bez wyzwolenia kobiet! Musimy sobie uświadomić również, że nie jesteśmy w tej walce same, korzystajmy z pomocy naszych sojuszników, którzy kierując się ideą marksizmu dążą do wyzwolenia ludzi od kapitalizmu. Edukujmy się wzajemnie, budujmy organizacje rewolucyjne i działajmy! Elena Sobocińska
38
grafika: Oliwia Kruszka
39
40
Powiedz córce, gdzie dziś byłeś, powiedz żonie, co robiłeś Kinga Skotnicka Muszę przyznać, że kiedyś nie rozumiałam postawy all cops are bastards. I o ile wydawała mi się zasadna wobec amerykańskich policjantów, to przecież nie można było tego powiedzieć o polskiej policji. Kiedy zaczynałam raczkować w lewicowych kręgach, zrozumiałam, że moje myślenie było naiwne. Stało się dla mnie jasne, że policja w najlepszym przypadku nie przeszkadza (nie mówiąc o jakiejkolwiek pomocy), a często stosuje przemoc nie ponosząc za to ŻADNYCH konsekwencji. Czas pandemii wyraźnie pokazał, że policja nie stoi za obywatelami, a za władzą, gdy zaczęła brutalnie egzekwować niekonstytucyjne prawo o zakazie zgromadzeń. Kiedy wyszłyśmy na ulicę by zawalczyć o swoją podmiotowość, ta brutalność przekroczyła wszelkie granice. Generalnie nie jestem strachliwą osobą, ale przed pierwszymi protestami ws. wyroku TK trzęsłam się z przerażenia. Widziałam jak moi znajomi i obcy ludzie są wyciągani z tłumu i przyciskani do ziemi. Widziałam jak policjanci próbują zawinąć mojego grafika po lewej: Ewelina Zając
chłopaka do suki, co też pewnie by zrobili, gdyby nie interwencja poselska. Po proteście uciekałam bocznymi uliczkami Krakowa przed tajniakami, którzy zaczęli wyłapywać nas z rozchodzącego się tłumu. Mam konstytucyjne prawo do protestowania i nie powinnam się bać wyrażania mojego sprzeciwu. A jednak, czułam ogromny stres i z każdym strajkiem miałam coraz mniej siły i zapału. Mimo tego, z początku martwiłam się bardziej o bliskich niż o siebie. Miałam naiwne przekonanie, że przecież policja mnie nie zawinie, bo w końcu jestem drobna (całe 151 cm wzrostu), więc czemu mieliby mnie uznać za zagrożenie? A potem zobaczyłam w telewizji jak dziewczyna w czerwonej kurtce, niewiele wyższa ode mnie, jest szarpana przez czterech facetów, a potem wynoszona za ręce i nogi z protestu. Policjanci nie mieli też skrupułów by w siedmiu otoczyć Polską Babcię i wrzucić ją do suki, bo chciała przejść na miesięcznicę smoleńską z tęczową torbą. Z każdym kolejnym strajkiem policji coraz bardziej puszczają 41
hamulce, co widać chociażby w naruszaniu nietykalności parlamentarzystów i autonomii prasy oraz uczelni. Mam przed oczami obraz jak Magda Biejat spokojnie stoi i pokazuje swoją legitymację poselską, by następnie dostać gazem od stojącego kilka metrów dalej policjanta. Zdaje się, że robi on to wręcz z przyjemnością. Mija zaledwie kilka dni i gazem zostaje zaatakowana posłanka Barbara Nowacka, która również wcześniej pokazuje legitymację. Z protestu zostaje zawinięta fotoreporterka Agata Grzybowska chwilę po tym jak, tu chyba nikogo nie zaskoczę, okazała legitymację prasową. 28 listopada policja, łamiąc przy tym prawo, wchodzi na teren Politechniki Warszawskiej, by gazować i pałować próbujących się tam schronić protestujących. Jak zwykli obywatele (a szczególnie osoby z macicą i niecisheteronormatywne) mają czuć się bezpiecznie, gdy nawet parlamentarzystki chronione immunitetem nie mogą uniknąć przemocy ze strony policji? Jak mamy czuć się bezpiecznie, gdy naruszana jest autonomia prasy i uniwersytetów? Gdy w Stanach odbywały się protesty BLM, przeczytałam o człowieku, który w swoim domu schronił kilkadziesiąt osób uciekających przed policją. To głupie, wiem, 42
ale pomyślałam wtedy, że z dwojga złego dobrze, że mieszkam w Polsce. Minęło kilka miesięcy i zobaczyłam jak warszawiacy podstawiają protestującym drabiny na swoje podwórko, by mogli uniknąć konfrontacji z policją. Na spisywaniu i łapankach się nie skończyło, oprócz gazu w ruch poszły pałki teleskopowe. W Warszawie tajniacy wyglądający jak banda nazioli rzucili się z pałkami na pokojową demonstrację. Chciałabym zapytać policjantów: gdy okładacie nas na ulicach, czy myślicie o swoich żonach, matkach, siostrach, córkach? Chciałabym zapytać policjantki: gdzie wasze siostrzeństwo? Czy czujecie się z siebie dumni i dumne, gdy bohatersko osłaniacie własnym ciałem dom Jarosława Kaczyńskiego lub furgonetkę antyaborcyjną? Jednocześnie, niesamowicie mnie boli i wkurwia reakcja ludzi na to co się dzieje. Na proteście w Krakowie usłyszałam jak jedna z kobiet przez mikrofon wychwala policję, tę samą, która chwilę wcześniej zatrzymała dwójkę protestujących. Znajomi z nakładkami strajku kobiet na facebookowych profilówkach mówią mi, żebym przestała generalizować, “bo przecież nie każdy policjant jest taki sam”. Kobieta z mojej własnej rodziny, zwolenniczka liberalizacji prawa aborcyjnego, twierdzi,
że policja tylko wykonuje swoje obowiązki. Na antypolicyjnych demonstracjach nie słychać antypolicyjnych okrzyków. Krzyczymy “solidarność naszą bronią”, ale gdzie ta solidarność? Osoby zatrzymane czy pobite przez policjantów co rusz są oskarżane o prowokację i to nie przez obóz władzy, ale przez osoby stojące po tej samej stronie barykady. Aktywiści wiedzą to od dawna, ale chciałabym, żeby zwykli ludzie też zobaczyli czym policja jest naprawdę – państwowym narzędziem opresji. Chciałabym, żebyśmy wykształcili w sobie siostrzeństwo, bo tylko tak możemy walczyć z instytucjonalną przemocą. A walka trwa nadal i trwać będzie, dopóki się nie wyzwolimy. Róbmy to dobrze, bądźmy ze sobą solidarne i solidarni, nie dajmy się zatrzymać. Kinga Skotnicka
43
44
Kościół, który niszczy Rienka Ostatnio zrobiło się głośno na temat grzechów Kościoła Katolickiego – grzechów mrocznych, przez wiele lat tuszowanych. Publicyści katoliccy alarmują, że młodzi zmierzają w stronę laicyzacji. Chcąc ratować sytuację, próbują pokazać, że Kościół wcale nie jest taki zły. Można go jeszcze naprawić. Uważam inaczej – Kościół od zawsze był zepsuty. Wystarczyło tylko wejść do środka i otworzyć się na poznanie, żeby szybko się o tym przekonać. Nie mam na myśli chodzenia na niedzielną mszę, gdzie jednym uchem się słuchało, drugim wypuszczało. Myślę o aktywnym uczestniczeniu w życiu wspólnoty. Zauważcie, jak prowadzona jest narracja: wiemy, że jest jakieś niebo, gdzie jest miło i przyjemnie. Tam nie będzie bólu i cierpienia, lecz rajskie życie wraz z Trójcą Świętą, Aniołami i świętymi. Następnie mamy czyściec, gdzie już nie jest tak wesoło. Będziemy w nim cierpieć za ziemskie grzechy. Wciąż jednak istnieje ewentualność awansu – dzięki odpustowi i modlitwie za nasze dusze na Ziemi. No i jest też piekło, a o nim wiemy najwięcej. W tym miejscu jest okropnie. grafika po lewej: Aleks Bielinsky
Brakuje nadziei i perspektyw – jak raz trafisz do krainy Szatana, to już nie uciekniesz. Do końca świata będziesz pokutować za swoje grzechy. Nowych informacji na temat tego, co nas tam czeka, dostarczają kolejne widzenia i proroctwa. Na logikę: lepiej wierzyć tutaj, na Ziemi. To może nie jest zbyt proste – ale jakże opłacalne. Cofnijmy się do roku 2010. Jest październik, może listopad. Właśnie zaczął się rok szkolny, w który wkraczam z nadzieją. Nowa szkoła, nowa ja. Mam wielkie plany, chcę podciągnąć się w nauce i być bardziej towarzyska, a nie – tak jak zwykle – zawsze w szarym kącie. Tej nocy kładę się do łóżka dość wcześnie, bo nie chce zaspać na pierwszą lekcję, którą mam na ósmą. Nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Zrywam się gwałtownie. Ktoś krzyczy. Ale dlaczego ktoś krzyczy? Co się dzieje? Wołam mamę. Też musiała to usłyszeć, martwy by się przecież obudził. Ale ona patrzy na mnie. – Nikt nie krzyczał – mówi. Gasi światło i wychodzi, a ja leżę i patrzę się w sufit. Co się stało? Dlaczego tylko ja to usłyszałam? 45
Tej nocy nie mogłam już zasnąć. Jeszcze przez wiele minut słyszałam dziwne pukanie w grzejnik. Nie wiedziałam, co się dzieje. Następnego dnia, po rozmowie o wydarzeniach minionej nocy ze znajomymi z klasy, decyduję się porozmawiać z księdzem. Chcę się skonsultować. Wiem, że potrzebuję pomocy. Nigdy nie byłam specjalnie wierząca. Jasne, wychowywałam się – jak większość moich rówieśniczek – w rodzinie katolickiej, ale ta wiara wynikała raczej z tradycji niż wiary per se. Chodziliśmy do kościoła, bo tak być powinno. Wszyscy chodzili. Później, gdzieś w gimnazjum, zaczynam się buntować. Czuję, że to nie jest moja religia. Szukam swojej drogi, przestaję chodzić na mszę. Czy dziś, nosząc w sobie ten ciężar, ponownie zdecydowałabym się na tamtą rozmowę? Pewnie nie. Wybrałabym się do psychiatry, gdzie powinnam iść od początku. Zaczęłabym leczenie, które – być może – pozwoliłoby mi złapać balans te dziesięć lat wcześniej. Droga, którą przyszło mi przejść, była długa i wyboista oraz – niczym droga krzyżowa Jezusa – pełna upadków. Tylko zabrakło kogoś, kto by mi obtarł czoło i motywował do podniesienia się. Byłam w tym wszystkim sama, z wielkimi wyrzutami sumienia i nienawiścią do siebie. 46
Po rozmowie z księdzem przychodzę na pierwsze spotkanie jego wspólnoty. Na początku jest cudownie. W końcu czuję, że gdzieś pasuję. Super, że jesteś – mówią. – Dobrze, że odnalazłaś drogę do Boga. Ale sielanka nie trwała zbyt długo. Nagle się okazało, że wprawdzie Bóg kocha mnie bezwarunkowo, ale niektóre z moich działań go ranią. Zostałam zasypana śmiesznymi filmami z żółtymi napisami, z których dowiaduję się, że doczesność jest zdominowana przez zwolenników Szatana. Gdy z niej korzystam, otwieram furtkę, przez którą do mojego życia mogą wślizgnąć się demony. Nie powinnam słuchać metalu ani piosenek z radia, nosić glanów, czytać książek fantasy. To działania szatańskie. ONI zdominowali świat, są wszędzie – widzisz te charakterystyczne gesty, słyszysz słowa? To ICH symbolika, w ten sposób się komunikują. Byłam szesnastolatką z rozwijającymi się problemami psychicznymi. Tamten głos, krzyk w mojej głowie, był jednym z wielu symptomów, których wówczas nie rozpoznawałam, bo świadomość o profilaktyce zdrowia psychicznego była zerowa. Uważam, że mój stan zdrowia i bezradność zostały z premedytacją wykorzystane. Nie bez powodu ksiądz wpuszczał
do szkoły ludzi ze swojej wspólnoty. Opowiadali przepiękne historie. Mówili, że Szatan dał im wiele, a jeszcze więcej zabrał i tylko nawrócenie, powrót w ojcowskie ramiona Boga, uratowało ich życia. Nie jest więc tak, że tylko PiS pozwala Kościołowi Katolickiemu w Polsce na wiele. Za rządów PO – jak widać w mojej historii – również robili, co chcieli. Kapłani za publiczne pieniądze przeprowadzali na naszych umysłach indoktrynację. Paranoja postępowała. Oprócz głosów w nocy, widziałam krwawe napisy i diabły na ścianach. Przyszła też bezsenność. Z każdym dniem bałam się coraz bardziej. Prosiłam mamę, żeby spała ze mną w nocy, bo sama nie potrafiłam. Wierzyłam, że jestem opętana, a ksiądz, jak i inni wierni, nie wyprowadzali mnie z tego błędu. Mówili, że Bóg mnie zbawi, muszę się tylko bardziej starać i mocniej modlić. Dziś jestem w terapii. Zdiagnozowano u mnie zaburzenia osobowości typu borderline oraz zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane. Minęło dziesięć długich lat, a czasami wciąż nachodzą mnie tamte myśli i lęki – mimo że wiem, że to nie był żaden Szatan, lecz początek zaburzeń psychicznych. Przy okazji Strajku Kobiet zobaczyłam wypowiedź tego samego księdza, który zepsuł dobrych kilka miesięcy
mojego życia. Napisał, że strajki to działania demoniczne. Nie, drogi panie! Strajki to walka o nasze podstawowe prawa. Jeśli Szatan istnieje i faktycznie ma tak wielki wpływ na doczesność, jak zwykliście mówić, to jego działania przejawiają się raczej w potęgowaniu objawów psychotycznych u młodej, zaburzonej dziewczyny. Tylko po to, aby przekonać ją do waszych racji. Nie w społecznym sprzeciwie wkurwionych kobiet, którym od lat zabiera się coraz to kolejne prawa. Rienka
47
48
Codzienność N. Otwieram oczy. Siadam. Wstaję. Wstaję, bo czekają. Kto? Downiaki, autyści, wózkersi. Na co? Na ułamek uwagi. Na chwilę oderwania od szarej rzeczywistości. Na ucieczkę od samotnej matki ledwie wiążącej koniec z końcem. Od przemocowego ojca, który bije, bo debil i tak nie rozumie. Od myślenia o tym wszystkim, czego nie mogą mieć. Przychodzą do mnie z radością. Wiedzą, że będzie dobrze. Wiedzą, że przez chwilę będą jak wszyscy. A może nawet normalni. Bo robimy dużo normalnych rzeczy. Wychodzimy na spacery. Obserwujemy przyrodę. Robimy zakupy. Rozmawiamy jak kumple, czasem nawet jak przyjaciele. O rodzinie, o relacjach, o przyszłości. O marzeniach. Dużo żartujemy. Bardzo często sami nie wiemy o co chodzi, ani z czego właściwie się śmiejemy. Funkcjonujemy na bardzo wysokim poziomie abstrakcji. Dużo niższym poziomem abstrakcji charakteryzują się ich rodzice. To ludzie o skrajnie realistycznym podejściu (poza tymi, którzy przed problemem uciekli w świat fantazji i mimo srebrnych nici na skroniach, spacerują przebrani za Panią Wiosnę). To ludzie, którym życie dało najtragiczniejszy z cudów i największy z labiryntów. I kroczą w nich z nimi, szukają końca. Znaczy sensu. Czasem trafią na kogoś takiego jak ja. I nie wiedzą. I ufają. I łapią się wszystkiego. – Pani Natalio, a gdzie? A jak? A do kiedy? I wtedy jest dobrze. Wtedy się działa. Wtedy energia kierowana jest we właściwą stronę. Wtedy jestem spokojna, a gdy jestem spokojna, oni też są spokojni. Ale bywa też źle. – Pani Natalio, kiedy on z tego wyrośnie? Wtedy czuję, jak moje serce rozpada się na tyle kawałków, ile takich dzieci nosi cała Ziemia. Wtedy oczy zachodzą mi łzami. I wtedy się kończy. Wychodzę. Wychodzę na ulicę ryzykując swoim zdrowiem, życiem. Wychodzę ze strefy komfortu. Uczestniczę w wielkiej, najspójniejszej w swej niespójności maszynie. Masie. Tłumie. Tłumie zdrowych i chorych. Normalnych i nienormalnych. Wariatów, szaleńców, potępieńców. grafika po lewej: Aleks Bielinsky
49
Kobiet i mężczyzn i reszty. Sprawnych tak i sprawnych inaczej. Po co? Żeby nigdy więcej nie usłyszeć tego pytania.
grafika: Weronika Jasińska; grafika na s.50: Lena Kolasa 50
N.
Piekło Agata Chrobak Nie można dziwić się Że Bóg się zestarzał Jako narodzony w minus nieskończoności ma już swoje lata Transcendentne oblicze pomarszczone jak wyschnięty ziemniak z końca szafki kuchennej Lub środkowy palec po długiej kąpieli Jak to staruszek w swej naiwności Nabrał się biedak na wyłudzenie danych z dowodu osobistego Nie wiedząc, że w jego imieniu Czynione są rzeczy nieświęte Na starość zaczyna też ślepnąc Niedowidzi, że piekło Jest nie w tym miejscu gdzie trzeba
51
Potrzebujesz aborcji? Nie jesteś sama. Możesz zgłosić się do:
Aborcyjny Dream Team www.aborcjabezgranic.pl +48 22 29 22 597 Ciocia Wienia ciocia-wienia@riseup.net Ciocia Basia ciocia.basia@riseup.net, +48 22 397 05 00 Ciocia Czesia ciocia_czesia@riseup.net Antykoncepcja awaryjna, tzw. tabletki po: dzienpo@riseup.net
Piekło (nie tylko) kobiet Kolektyw Podżegaczki kolektywpodzegaczki@gmail.com facebook.com/kolektyw.podzegaczki @kolektyw.podzegaczki
projekt: chaberot redakcja: Natalia Rojek, Joanna Marszałkowska, Kinga Madejczyk, Matylda M. teksty: Kinga Kubacka Natalia Niewiadomska Gabe Nina Agata Chrobak Magdalena Ostarzewska Elena Sobocińska Kinga Skotnicka Rienka N.
ilustracje: Gosia Makocka Marta Oleksy Wiktoria Kieniksman Julia Marchowska Julia Olenkiewicz Justyna Rusinek maupa_krzywdzi z.vver Natalia Konca Daria Godyń Magda Bremer Posters Karol Patoła Oliwia Kruszka Aleks Bielinsky Weronika Jasińska Lena Kolasa
Szczególne podziękowania dla Aborcyjnego Dream Teamu i Fuegro za wsparcie. Kraków 2021