Magma 12

Page 1

magma CO KOMU PRZYSTOI?

O FILMACH MARKA KOTERSKIEGO

30 LAT TERMINUSA

KOLOROWO I ZAMASZYŚCIE

POTRZEBUJEMY OTWARCIE - MÓWI KAZIMIERA SZCZUKA W ROZMOWIE Z KONRADEM PASZKOWSKIM


Światowej sławy zespół średnio w roku gra 150 koncertów, występowali kilka razy m.in. na San Franncisco Blues Festiwal, brali udział w

NACZELNY

MOVIE

Poszukujemy ludzi do pisania w Magmie. Wiem, że gazeta to nie telewizja. Wiem, że gazeta to skrupulatność a często również dużo poświęconego, wolnego czasu, ale to również satysfakcja z efektu druku i całości wydania wspólnej inicjatywy. To również spotkania ze znakomitymi ludźmi i fajna zabawa. To zarażanie się wspólnymi pomysłami i rozwój kreatywności. To wiele elementów, które mogą zdecydować. Zdecydować w świecie, w którym liczy się kasa i ilość zer na koncie. W młodym wieku można sobie jeszcze pozwolić, chociaż od czasu do czasu, na działalność dla społeczności lokalnej oraz podejmowanie inicjatyw, o których później się zapomina. Nie dotyczy to jednak tylko młodych. Znam wielu starszych, którzy mają w sobie więcej siły niż ci młodzi chłopcy i piękne dziewczyny. Zatem zapraszam do współpracy wszystkich. Zależy mi na ludziach a nie na ludziach w pewnym wieku. Interesują mnie: silni, otwarci, lajtowi i z poczuciem humoru. Z drugiej strony nie muszą mieć poczucia humoru. Nie muszą być silni albo lajtowi. Niech będą sobą.

Łukasz Kaźmierczak

|magma

Mark Hummel’s Harmonica Blowout, grając z Jamesem Cottonem i Hueyem Lewisem. Królują od ośmiu lat na Fire On The Mountain’s Sonora Blues Festiwal. Na przełomie sierpnia i września, aż dziewięciokrotnie zagrała w naszym kraju amerykańska grupa blues-rockowa Mofo Party Band, gościli m.in. w Lesznie, Poznaniu, Szczecinie i Chorzowie. W Nowej Soli muzyczne show dali drugiego września w Nowsolskim Domu Kulury. Wystąpili w składzie: John Clifton (wokal, harmonijka), Bill Clifton (gitara), Jake Finney (kontrabas) i Sky Garcia (perkusja). Podczas całej trasy koncertowej zespołowi towarzyszył lider grupy Boogie Boys, Polak Bartłomiej Szopiński, grający na instrumentach klawiszowych. Żywiołowi Kalifornijczycy porwali publiczność natychmiast, tak, że gorąca atmosfera podsycana chicagowskim bluesem łączonym z jump- bluesem i swingiem trwała ponad dwie godziny. Owacjom nie było końca.me Ludzie! Co za energia bije z tych facetów!!! Są niezmordowani! Niezwykły koncert! Tak, zgadzam się z tymi okrzykami zachwytu. Było rewelacyjnie! Nogi same wybijały rytmy. Poza muzycznym majstersztykiem, podziwiałam oryginalne akrobacje muzyków, a najbardziej zasmakowałam w poczynaniach kontrabasisty... tego nie da się opisać. Natomiast John Clifton dał niepowtarzalny popis gry na harmonijce, a przy tym wszystkim swoim głosem energetyzował bez końca publiczność, która poddawała mu się z wielką przyjemnością. Bill Clifton uwodził piękne blondynki i przystojnych blondynów przechadzając się ze swoją gitarą po sali. Świetny Bartłomiej Szopiński zasuwał na klawiszach wyzwalając swoją pasję i radość grania. Od wszystkich muzyków emanowala wręcz dziecięca radość z kontaktu z publicznością. I to było w tym koncercie

najpiękniejsze. Chcesz posłuchać, wejdź na stronę: www.motopartyband.com W listopadzie będziemy mieli okazję po raz pierwszy w Polsce usłyszeć ognistą muzykę w wykonaniu Phila Guy’a, w Nowj Soli wystąpią 16 listopada w NDK. Zapraszamy. www.delta.ar.pl

Irena Kasprzak


BLUESOWA KROPKA NAD „i” e’u, g a m i o g e n l a n orygi u d o w o p z d n Mofo Party Ba wych o ł o i w y ż i w ó stęp y w h c y c ą j u z y ych z s energet w a k e i c j a n dną z e j a z y n a ż a w ej. rytmów, jest u w o s e u l b e i n e ej sc w o d o r a n y z d ę grup na mi |magma


Zróbmy dobry klimat Ekologia często kojarzy nam się z czymś obcym i wstydliwym, ale pożytecznym. Ostatnimi czasy w mediach pojawia się coraz więcej głosów dotyczących zagrożeń wynikających z rozwoju przemysłu. Aktualnie w środkach masowego przekazu mówi się o intensywnym topieniu się lodowców i podnoszeniu stanu wód w morzach i oceanach. Kolejnym głośnym tematem jest groźba wyginięcia co trzeciego płaza na globie. Czynnikiem powodującym te dwa zjawiska jest globalne ocieplanie się klimatu i spadek wilgotności powietrza. Międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF prowadzi kampanię „Zróbmy dobry klimat”, dzięki której informuje nas, jak możemy wpłynąć na tempo globalnego ocieplenia. Tym samym, mamy możliwość zastopowania eskalacji tego zjawiska. Na co więc czekamy? Ratujmy nasz największy skarb.

Zagrożenia na globie Widmo wzrostu poziomu wód jest w pełni realne, wg szacunków naukowców, podniesienie się temperatury o 4 stopnie Celsjusza spowoduje całkowite zniknięcie lodowców, a wtedy poziom wody może podnieść się nawet o 7 metrów. Wiele miast i miliony ludzi, wysp i wysepek zostanie zalanych i podtopionych. Kilkuset osobom ewakuowanym z wysp ONZ przyznało już status

poszkodowanych ze względu na ocieplenie klimatu. W Polsce zagrożony jest m.in. Gdańsk i jego zabytkowa część, mianowicie Stare Miasto. Anomalie pogodowe: wzrost liczby huraganów i powodzi; jednym z przykładów może być wystąpienie na terenie naszego kraju huraganu, który trwale zniszczył 12 hektarów lasu w puszczy Piskiej i Boreckiej. Huragan ten trwał blisko 20 minut i połamał 2,5mln2 drzew. Kolejnym ze skutków może być wyginięcie ponad miliona gatunków roślin i zwierząt. WWF przygotowała specjalną mapę świata, na której zaprezentowała prawdopodobny wizerunek świata w 2050 roku. Oprócz tego, na stronach WWF Polska zamieszczonych jest wiele materiałów dotyczących zagadnieniom ekologii.

Wszyscy są ekologami Każdy człowiek bezpośrednio wpływa na otaczającą go naturę, ma również pośredni wpływ na globalny klimat. Produkcja energii, przemysł, transport - wszystko to nasila się wraz ze wzrostem zapotrzebowania. Warto więc wiedzieć, że oszczędzając energię elektryczną zmniejszamy emisję dwutlenku węgla do atmosfery. W Polsce produkcja energii elektrycznej w ponad 90% opiera się na spalaniu węgla. W krajach na zachodzie Europy udział tej metody w wytwarzaniu prądu nie przekracza 20%. Oszacowano, że stosując odpowiedni sprzęt i wyłączając stan czuwania (ang. stand-by) można by zredukować blisko 1mln ton dwutlenku węgla z ok. 31mln ton przedostających się do atmosfery. Zmniejszenie poboru energii nie jest trud-

ne. Wystarczy zainwestować w energooszczędne żarówki, które pobierają do 80% mniej prądu od standardowych żarówek. Możemy również wyłączać stan czuwania w urządzeniach (np. w kamerach, aparatach, komputerach) i wyjmować ładowarki wraz z odłączeniem od nich urządzenia. Przy zakupie nowej lodówki czy kuchenki, warto zwrócić uwagę na klasę energetyczną i ilość pobieranego prądu podczas jednego cyklu. W przypadku kuchenek elektrycznych warto inwestować w te, które posiadają indukcyjną płytę, pozwoli to skrócić czas gotowania, a więc zysk jest podwójny. W komputerach uaktywnij funkcję zarządzania energią oraz ustaw czas wyłączenia monitora po 10 minutach. Włącz wygaszacz ekranu. Odkurzaj powoli i często wymieniaj worki, szczególnie po wchłonięciu przez odkurzacz mąki lub czekolady w proszku, która skutecznie zatyka filtry (je również warto przeczyszczać). Dla uświadomienia jak wiele energii zużywają urządzenia z włączonym stanem czuwania, warto wspomnieć, że drukarki zużywają tylko 7% pobieranej energii na samo drukowanie, pozostała energia wykorzystywana jest dla podtrzymywania pracy, kiedy drukarka nie jest wykorzystywana. Kilka z powyższych wskazówek z pewnością może pomóc naszemu środowisku. Więcej praktycznych porad znajdziecie na stronie WWF Polska, gdzie znajduje się specjalnie przygotowana strona dotycząca oszczędzania energii. Powinniśmy mieć na uwadze przyszłość naszej planety. Już dziś wielu ludzi jest świadomych wpływu ich życia na przyrodę. Przystosowanie się do oszczędnego trybu życia nie jest ani uciążliwe, ani niemożliwe. Wspomnę jeszcze, że koszt programu, który ma pomóc w ochronie płazów wynosi 400 mln dolarów, a same wdrożenie programu nie uratuje wszystkich zagrożonych gatunków. Artykuł napisałem, abym mógł w przyszłości wraz z rodziną podziwiać niepowtarzalne piękno przyrody, unikatowe rośliny, zwierzęta i abyśmy wszyscy oddychali czystym powietrzem. WWF Polska: wwf.pl

Konrad Gramont www.krzyk.info

|magma


W kręgu nowosolskim DZyŃ! dzYń! W królestwie pięknego Romana znowu głośno. Wszyscy wrócili! Dzyń! Dzyń! To był pierwszy dzwonek. Zaczął się rok szkolny! (Mam na myśli młodoszkolny rok szkolny, bo przecież studenci mają jeszcze pół chwili wakacji.) Z małym opóźnieniem się zaczął, bo dopiero czwartego września, ale zaczął się! Tymczasem w innej galaktyce…

Atak KLANów! Przepraszam, czy państwo wiedzą, że Rysiu z „Klanu” był w Nowej Soli? Mój tata powiedziałby PROPAGANDA!!! I miałby rację, bo klanowy Rysiu zrobił reklamę, szrajbnął tu, szrajbnął tam, potem umył rączki i … nic. Pojechał sobie. fot. Ewa Duma, źródło: zielona-gora.pl

KORONA DLA ANNY Ania Młynarczyk zdobyła koronę Miss Lubuskiego Trójmiasta. Uczennica Liceum Ogólnokształcącego im. K.K. Baczyńskiego w Nowej Soli. Aktorka Teatru “TERMINUS A QUO”. Tancerka. Projektantka i krawcowa,a także aktorka własnego Teatru Mody “COCCON”. W kwietniowym numerze Magmy zamieściliśmy wywiad Konrada Gramonta z Anną Młynarczyk i jej poświęciliśmy okładkę. Tym bardziej cieszymy się z Jej sukcesu, bo znamy Anię “od podszewki”. Projektowała i uszyła kostiumy aktorom TAQ na plenerowy spektakl “Winne” podczas ubiegłego Winobrania. Jak Ona to zrobiła? A przecież jeszcze grała w tym spektaklu, więc próby z dojazdami do Zielonej Góry, późne powro-

Na walizkach… Jak co roku Terminus A Quo spakował walizki, walizeczki, walizuchny i „GO!”. I w drogę na „Wielką wodę”, na „Ziemię jałową”. Co by powiedziały na to „Szelestnice”? Zapewne rzekłyby „Aberaple”. I proszę mi wierzyć, to nie była „Fata morgana”.

Katastrofa!!!

ty do domu, potem szkoła. Miałam okazję przyglądać się Ani podczas przygotowań TAQ do plenerów w Nowej Soli: “Sobótki Nowosolskie” (Dni Nowej Soli) i “Noc Kupały”( czyli “Noc Świętojańska”). Potrafiła w jednym dniu być na próbie Wyborów Miss w Zielonej Górze, przygotować wraz z zespołem teatralnym rekwizyty i kostiumy, poprowadzić pokaz mody i Wybory Miss Powiatu podczas festynu na Kaczej Górce, zagrać spektakl (główna rola) i jeszcze tańczyć dla publiczności do późnej nocy. Przy tym, wszystko to robiła z wdziękiem i gracją. Niezwykle życzliwa, pomysłowa i cierpliwa. Nie masz co na siebie włożyć, albo potrzebny ci drobny akcent do kostiumu? Ania nurkuje do swojej torby i wyjmuje upragniony ciuszek, apaszkę itp. Sama tego doświadczyłam, więc można mi wierzyć. Podziwiam jej upór i konsekwencję, jej kreatywność i pracowitość. A uroda? Jest pięknym dopełnieniem nieprzeciętnej Ani.

Ira

Kolejna fala MAGMY zalewa Nową Sól. I nie mówię tu o kolejnym numerze papierowej „Magmy”, która nieprzerwanie ukazuje się nadal i wciąż. Mówię tu o MagmieTV, którą to w Internecie zobaczyć można. Dla niektórych to zapewne katastrofa, ale nie dla mnie. Ja się cieszę, bo to nasi!

Do zobaczenia w przyszłości! W tym roku w Puttlingen odbyły się międzynarodowe spotkania młodych. Z założenia są one okazją do integracji, zawierania przyjaźni i biorą w nich udział młodzi, znający jeden z trzech języków. Zapewne nowosolanie jednym z trzech języków władali i siary nie było. A poza tym było wesoło. Za rok spotkanie w Paryżu, a w roku 2010 (to brzmi jak początek odysei kosmicznej) w Nowej Soli. Do zobaczenia?

Augustowskie noce? A i owszem!!! Augustowskie noce i orkiestra z Elektryka! Składniki miksujemy przez 10 dni i powstają całkiem nowe kawałki. Efekt końcowy zobaczymy na urodzinach kochanego wuja Elektryka, któremu w tym roku stuknie sześćdziesiątka. 100 LAT!

|magma


Tegoroczne lato podobnie jak poprzednie obfitowało w wielkie wydarzenia muzyczne, jakie miały miejsce w Nowej Soli. Nasze miasto nie jest już białą plamą na mapie Polski, a wszystko dzięki Nowosolskiemu Domowi Kultury i kawiarni TEATRALNA.

Możemy bez ogródek stwierdzić, że dwóch ludzi kreuje kulturalny wizerunek naszego miasta. Są to: Dyrektor NDK Tadeusz Szechowski ze swoim personelem i właściciel kawiarni, Krzysztof Gąsior. Jeżeli w tym momencie ktoś pomyślał, że tylko oni, to będzie w wielkim błędzie, bo przecież jest też u nas: Edward Gramont, Łukasz Kaźmierczak i wielu innych, dzięki którym dzieje się tak wiele dobrego na niwie kultury. Nie byłoby tak wielu wydarzeń, gdyby nie finansowe wsparcie nowosolskich firm. Spośród nich należy wymienić GEDIĘ POLAND S.A., która wiedzie prym w sponsorowaniu imprez. Dzisiaj jednak, chciałbym podsumować to, co działo się tego lata w kawiarni Teatralnej. Wspomnienia zacznijmy od spływu tratw KRONOPOL ODRA ADVENTURE. Czytający to zapewne pomyśli: co ma spływ do kawiarni? A jednak. Jednym z pomysłodawców, tej odbywającej się od wielu lat imprezy, jest Krzysztof Gąsior. Kolejnym z pytań może być: co ma kultura do spływu? Ma wiele, bowiem staje się już tradycją, że spływowi towarzyszy muzyka. Teraz na stałe wpisuje się tu blues. W bieżącym roku wieczór poprzedzający spływ uświetniła swoim koncertem Martyna Jakubowicz. Występ ten na długo pozostanie w pamięci tych, którzy go widzieli. Tratwy odpłynęły, pozostała kawiarnia, a w niej – muzyka. Akcja LATO W MIEŚCIE to m.in. cykl czwartkowych koncertów. Pogoda jedynie określała, gdzie granie. Jak leje – to wewnątrz, jak grzeje – na zewnątrz. Jako, że lato tego roku było wyjątkowe, większość koncertów odbyła się w ogródku przed kawiarnią, która stała się także |magma miejscem, gdzie nowosolskie

Wspomni z TEATRAL zespoły rozgrzewały się przed „wielkim graniem”. Pierwszą rozgrzewkę miał zespół BLACK & BLUES. Był to ostatni koncert przed występami na scenie OLSZTYŃSKICH NOCY BLUESOWYCH i festiwalem BLUES EXPRESS. Na obu tych scenach nowosolanie zostali bardzo ciepło przyjęci. Następnie przyszła pora na CZAS NA GRASS. Ta bluegrassowa kapela powstała wiosną, a już tego lata zagrała na prestiżowym PIKNIKU COUNTRY w Mrągowie. We wspomnieniach letnich koncertów nie można również pominąć countrowego grania połączonych sił COUNTRY FIVE i CADILLAC z Zielonej Góry oraz nowego rockowego tworu, jakim jest DRIVE – formacja powstała na podbudowie znanej w przeszłości grupy WERNER. Teatralna jest w Polsce znana jako miejsce, gdzie króluje blues. Te koncerty przyciągają szczególnie

dużo widzów. Tu była możliwość wysłuchania gwiazdy bluesowo-rockowej sceny, EASY RIDER. Bluesowa Zielona Góra była także reprezentowana przez EVENING STAR z Igorem Łojko ( foto., który nagrywał harmonijkę na płycie Krzysztofa Kiljańskiego) oraz WOMEN BLUES BAND z Kasią Maliszewską, laureatką III miejsca w SOLÓWCE 2006. Po tych wszystkich wspomnieniach można dojść do wniosku, że ci, co twierdzą, że w Nowej Soli nic się nie dzieje, po prostu nie przyjmują propozycji, siedzą jedynie przed telewizorami i narzekają. Taki problem na pewno nie dotyczy czytelników MAGMY, bo sięgający po ten magazyn są w jakimś stopniu zainteresowani kulturą w Nowej Soli.

Lech Bekulard


nienia ALNEJ

Fatamorgana, czy jak? Jest rondo, a jakby go nie było. No i zdarza się od czasu do czasu, że kierowca np. tirowca wiedzie na jego szczyt. Ot tak dla zabawy? Czy może filmów się naoglądał? Czy może myśli, że to fatamorgana? A może nie myśli wcale???

Telefon do prezydenta Jak zwykle przesadzam – miałam na myśli telefon do straży miejskiej (068 45 903 35 lub 068 45 903 91), bo każda osoba, która dostrzeże akty wandalizmu i zawiadomi o tym, otrzymać może 500 zł!!! Prezydent powiedział. Taki oto pomysł ma pomóc zwalczać akty wandalizmu, które to rosną jak grzyby po deszczu. (A przecież nawet małe dziecko wie, że grzybów w tym roku jak mrówek!)

Z pośredniaka W pośredniaku jak u pana Boga za piecem, aż bezrobocie spada. Po remoncie same luksusy – jest woda, prąd i ciepło. A będzie jeszcze cieplej, bo stare meble nadają się tylko na rozpałkę. Takie to piękne, że aż strach… Strach, że to wszystko ukradną!

Europejskie elementy Na placu Bolka i Lolka (a co się stało z Tolą! – Pytam!) pojawiły się europejskie elementy. Nie element wg Słownika języka polskiego «grupa ludzi z pewnego środowiska, odznaczających się specyficznymi (dziś częściej ujemnymi) cechami». Mam na myśli element wg SJP «część składowa jakiejś całości; składnik nadający czemuś odrębną cechę, właściwość, czynnik». Owe elementy są zgodne ze standardami europejskimi. Z owych elementów powstał plac zabaw dla dzieci, m.in. zawsze modne huśtawki.

Wspomnienie wakacji Zespół Evening Star, fot. A. Kaproń

Ostatni już raz o wakacjach, o słońcu i muzyce. Letnie koncerty przy/w (tu następują pewne sprzeczności) Kawiarni Teatralnej w ramach akcji „Lato w mieście!” Na początku Black&Blues „aplikował gorące bluesowe tematy”, potem dziecko Teatralnej tj. Czas na Grass zawitał przed wypłynięciem na szerokie wody. Po trawie była jazda (Eazy Rider), która weszła w czułe kubki smakowe… cokolwiek to znaczy. Przed/w Kawiarni Teatralnej działo się i dziać się będzie zapewne.

Moc telewizji

Publiczność, fot. A. Kaproń

Moc telewizji dotarła do Nowej Soli! Kablówka zwana zielonogórsko-nowosolską (taki żart, bo tylko 1 na 10 informacji dotyczy naszego miasta) zorganizowała u nas festyn. Festyn na żywo można było zobaczyć w telewizji. A potem jeszcze następnego dnia, i kilka dni później też można było zobaczyć… (Zdaje się, że Kablówka wyrobiła normę nowosolską na kilka miesięcy z góry. Tylko jak się ma jeden festyn do 7 dni wino- |magma


Fabuła przedstawienia wzruszająca (choć to zawsze kwestia osobistej interpretacji), nastrojowa, idealnie dobrana muzyka i aktorzy pełni zapału - to było warto zobaczyć. 2 lipca na Rynku w Głogowie Teatr Edwarda Gramonta zainaugurował lato artystyczne, wystawiając plenerowy spektakl „GO!”. Ten sam spektakl został pokazany 8 lipca na Rynku w Świdnicy w ramach „FESTIWALU TEATRU OTWARTEGO”.

Terminusowskie wrzenie

Letnie dokonania

Terminusa Sezon letni, czyli wakacje, to zawsze najgorętszy i najbardziej pracowity okres dla naszego nowosolskiego teatru. To czas podróży, wyjazdów, festiwali, widowisk i parad ulicznych. Jako, że teatr ten jest bardzo ceniony w wielu miastach w Polsce, dostaje dużo zaproszeń na udział w pokazach podczas imprez w innych miejscowościach. Z dwom anowymi widowiskami oraz „zieloną” paradą uliczną (otwierającąVI FESTIWAL MAŁYCH FORM TEATRALNYCH I KABARETOWYCH), od 29 do 31 lipca teatr bawił w Myśliborzu. Wcześniej, 20 lipca teatr zainaugurował XI FESTIWAL W KRAJOBRAZIE w Inowłodzu (woj. Łódzkie) premierą spektaklu „Aberaple” ( zagrany on został w plenerze w ruinach zamku wybudowanego przez Kazimierza Wielkiego, a dzięki temu, że został ujęty |magma w programie zaplanowanym

na trzydzieste urodziny Terminusa, będzie można go obejrzeć także w Nowej Soli) . Teatr pokazał też historyczną, antystalinowską „Wielką wodę” (w namiocie fetiwalowym) oraz skłaniającą do refleksji „Ziemię jałową” wg poezji T.S. Eliota. Ostatnia sztuka zrobiła największe wrażenie, a to ze względu na scenerię: została zagrana nocą, przed uroczym kościółkiem romańskim z XI w. pw. św. Idziego.

Wakacje to wielka frajda... Praca nad takimi wyjazdami jest bardzo czasochłonna i wymaga dużego skupienia, jednak sprawia ogromną przyjemność i przynosi wymierne efekty. Zaczęliśmy już na drugi dzień po zakończeniu roku szkolnego widowiskiem “Noc Kupały” podczas nocy świętojańskiej 24 czerwca br. Przedstawienie to zyskało wielu entuzjastów i było bardzo dobrze odebrane przez nowosolan, którzy jeszcze długo po jego zakończeniu pięknie dziękowali w nadziei na dalszą akcję. Było dużo wrażeń i efektów specjalnych: wspaniały pokaz fajerwerków, także tych na wodzie, płonąca ściana zaprojektowana przez dyrektora teatru, Edwarda Gramonta, zapalone znicze płynące po Odrze - naprawdę piękny i efektowny widok, ludzie byli bardzo mile zaskoczeni.

Aktualnie praca w teatrze wrze. Cały sierpień Terminus zbroił się do zaplanowanego przez Edwarda pokazu 30 spektakli każdego wieczoru, od 15 września do 15 października - wszystko to z okazji trzydziestolecia naszego teatru. Pomysłów jest wiele, chęci do pracy także nie brakuje. Teatr pokaże nie tylko swoje “perełki”, czyli spektakle najbardziej znane i lubiane przez widzów, ale także kilka nowych sztuk - pracę nad nimi zaczętozaraz po powrocie z Myśliborza, w międzyczasie grając np. wZielonej Górze (4 sierpnia) spektakl”Szelestnica” w ramach fetiwalu Lato Muz Wszelakich, z największym poświęceniem, podczas potężnej ulewy na placu w Zaułku Artystów Galeria „U Jadźki”. Aktorzy zostali przyjęci z dużym entuzjazm ze strony widzów, moknących cierpliwie i bez słowa skargi, aż do samego końca plenerowego przedstawienia. W Suwałkach Edward wraz z ekipą spędził bardzo pracowity tydzień na samym początku września, wystawiając „Radżas” i „Księcia Niezłomnego”. Rzec można krótko - będzie się działo, tym bardziej, że w ostatnim czasie szeregi naszych aktorów zasiliło kilku nowych mężczyzn, co wiąże się ze świeżością, nowymi pomysłami i jeszcze większym entuzjazmem. Wszystko to sprzyja rozwojowi nowosolskiego teatru, czyli miejsca, w którym naprawdę warto spędzać czas. Już od 15 września zapraszamy na jesienne, zaskakujące i pełne wrażeń wieczory w pieleszach Terminusa.

Sabrina Stanulonis Terminus A Quo występował w następującym składzie: Sylwia Adamczak, Joanna Brzoza, Katarzyna Brzoza, Agnieszka Buczkowska, Irmina Kusiak, Katarzyna Mikołajczak, Anna Młynarczyk, Maja Młynarczyk, Sabrina Stanulonis, Justyna Stasik, Karolina Stec, Ewelina Szymańska, Barbara Trzeciak, Katarzyna Turok, Aleksandra Samborska, Edward Gramont, Eliasz Gramont, Konrad Gramont, Natanael Gramont, Michał Kasprzak, Damian Kołtko, Cezary Molenda, Michał Paszkowski, Adrian Żukotyński i Irena Kasprzak.


Absolwent na rynku... Co roku tysiące młodych ludzi kończy wyższe uczelnie. Stają przed ważnymi, życiowymi wyborami. Wielu z nich decyduje się na emigrację “za chlebem”. Wciąż króluje przeświadczenie, że w Polsce nie ma ciekawych

Czy wykształcenie, jakie uzyskałeś pomogło Ci w znalezieniu pracy? Moja obecna praca niewiele ma wspólnego ze skończonym kierunkiem. Nie dostarcza mi również krociowych zysków, jednak sporo się tu nauczyłem - przede wszystkim chyba pracy w zespole.

Uważasz, że polski rynek pracy ogranicza młodych ludzi? To nie rynek ogranicza ludzi, tylko sam jest ograniczany przez państwo. Jeśli ktoś chce znaleźć pracę, to na ogół ją znajdzie - kwestia tylko czy będzie zadowolony z zarobków.

Nieporozumienie Jedna z lokalnych gazet wydrukowała niedawno zdjęcie z podpisem „Oczko wodne”. Po wnikliwej analizie nasz zespół redakcyjny doszedł do wniosku, że podpis pod zdjęciem wprowadzał czytelników w błąd. Pragniemy wyjaśnić, że owo „Oczko wodne” to zwykła kałuża! Być może to jakiś chochlik redakcyjny, albo po prostu niewiedza dziennikarzy. Jest jeszcze jedna opcja… zakłócenia w kanale komunikacyjnym! Tzn. jedni mówią „muzeum krasnala”, drudzy mówią „cuda na kiju” i prawdopodobnie chodzi o to samo. I bądź tu mądry czytelniku!

Nasza miska!

którzy póki co zostają w kraju...

Na pewno nie był stracony. Studia uczą nie tylko wiedzy specjalistycznej ale także, a może przede wszystkim samodzielności i zaradności, dają okazje do zawarcia wielu ciekawych znajomości.

Kubki, koszulki, breloczki, flagi, smycze, długopisy, kartki, książki, ramki do samochodowych rejestracji… wszystko kupić można. I wszystko z logo Nowej Soli. Czyli gadżety dla lokalnych patriotów. Mam i ja…

Budzi emocje… jednym się podoba, a drugim nie. Ja jestem po tej stronie, co nie. Ale co z tego?

nie chce pracować. Są jednak tacy,

Czy opłacało Ci się studiować, a może był to dla Ciebie stracony czas?

Wypas, że HEJ!!!

Fofofontannnnna!

perspektyw, a za kilkaset złotych nikt

Wojciech ma 25 lat, jest tegorocznym absolwentem UZ. Przed nazwiskiem ma wyczekane 6 literek i kropkę (mgr inż.) Ale czy to pomoże mu w znalezieniu wymarzonej pracy?

braniowych???)

A może chcesz zasilić rzesze polskich pracowników za granicą? Wielu moich kolegów już wyjechało. W przyszłości chciałbym mieszkać i pracować w Polsce, ale wysokie zarobki jak również ciekawość i możliwość sprawdzenia się w obcym kraju - sprawiają, że chyba się tam wybiorę na jakiś czas.

Myślisz, że lokalny rynek pracy jest przyjazny dla absolwentów? Rozglądam się akurat za nową pracą i widzę, że wiele firm zatrudnia młodych ludzi - bez wieloletniego doświadczenia. Taki człowiek ma sporo zalet przede wszystkim nie jest jeszcze wypalony, ma świeże podejście do wielu spraw. Wykazuje się kreatywnością. Zwykle nie założył jeszcze rodziny, co sprawia, że jest dyspozycyjny, a i często zgodzi się pracować za niższe pieniądze.

A może chciałbyś założyć własną firmę? Jasne, że myślałem i jeszcze założę. Jednak, aby prowadzić firmę trzeba mieć albo dobry pomysł, albo sporo pieniędzy, a najlepiej jedno i drugie.

Miss Lubuskiego 3miasta została… (tadam! tadam!) nowosolanka – nasza Ania Młynarczyk (dlaczego nikt o niej nie mówi Anna wszyscy tylko Ania i Ani zbyt patetyczne?). Nasza miss w wolnych chwilach gra w naszym teatrze TAQ i projektuje stroje (ale to już było), którymi wyraża swoją osobowość. Suknia własnego projektu, w której wystąpiła podczas finału, wzbudziła zachwyt. Taka jest nasza miss.

Objazdowo! W jednym województwie się zebrali twórcy i odtwórcy książek dla najmłodszych czytelników. Potem objeżdżali i do Nowej Soli też zajechali. I mówili co i jak z tymi książkami. I zachęcali… objazdowo.

Wszystkie strony świata? Jak nie my do świata, to świat do nas przyjechał! Nie od razu cały świat. Na początek kawałeczek Algierii, Ukrainy, Rosi, Portugalii i … w tym całym zamieszaniu starczyło jeszcze miejsca dla polskiej ekipy. To było taneczne spotkanie.

Ku pamięci… …zagrali w NDK!! Tornado z kaliforni, muzyczna eksplozja dźwięków, czyli Mafo Party Band. Z nóg ścinało!!! No jest co wspominać… jak ktoś był.

Anielka

Dziękuję za rozmowę

Katarzyna Gizowska

|magma


“Zdarzały się czasami chwile,

Wielki Kam Bek do szkoły

których Zygmunt Drzeźniak nie mógł zdzierżyć! Nudne do granic zmysłów - zwłaszcza w niedzielne popołudnia

Wakacje, wakacje i po wakacjach. Co prawda już od końca lipca zewsząd wylewały się promocje jesienno- edukacyjne, jakkolwiek myśleć o rychłym powrocie do szkoły nie było łatwo.

- zjawiały się znienacka w kamienicach starego Zatorza”

Ekspresja

Niektórzy nauczyli się nawet skutecznie tę myśl tłumić w swych (za)ciasnych umysłach. Romek szaleje, więc miejcie się na baczności, którzy zbłądziliście z drogi Wielkiego Edukatora.

i bunt - Tymi oto słowy Sieniewicz rozpoczyna swoją opowieść o życiu Zygmunta i jemu podobnych. Młody Zygmunt przepełniony wzniosłymi ideałami student polonistyki, czytujący wiersze Herberta, rozprawiający na tematy filozoficzne, buntownik z wyboru. Żyje tak, aby nikomu się nie sprzedać. Lecz wystarczy tylko jeden wyjazd na obóz, aby zygmuntowe ideały popłynęły wraz ze świeżo skonsumowanym winem, stały się puste i niepotrzebne. Dorosły Zygmunt pracuje na uczelni jako portier, jednak i tam miejsca długo nie zagrzewa. Do jego życia zapukała kiedyś miłość, lecz: “Minęło parę miesięcy i nagle spostrzegli, że tak zwana miłość stała się zwykłą chemią, słabnącym monologiem hormonów”. Bohater jałowo słania się po ulicach martwego Olsztyna. On i jeszcze garstka niedobitków jego pokroju, garstka dzieci zagubionych we mgle. Żyjących w swoich odizolowanych światkach. Zygmunt na pierwszy rzut oka mógłby wydawać się dziarskim kolesiem, wydziera się, nie chce podporządkować się innym, nie chce żyć w marazmie, jaki otacza go zewsząd. Jednak drugie, nieco głębsze spojrzenie mówi nam więcej: Zygi to zwykły lelum polelum, który boi się stawić czoła życiu. Wymyślił sobie swoją własną filozofię - niebologię. Tylko w tym świecie może być prawdziwym Zygmuntem, pewnym siebie fascynatem i marzycielem wlepiającym swe ślepia w chmury, chmury północne. Sieniewicz psychologiczną sylwetkę swojego bohatera kreuje, chciałoby się napisać po linii prostej, ale i dokładnie przemyślanej. I tak: traumatyczne przeświadczenia z dzieciństwa rzutują na jego życie dorosłe - Zygmunt w sytuacjach, kiedy sobie nie radzi, przypomina sobie obraz 10|magma z dzieciństwa, gdzie gromada

bachorów pod przywództwem zgorzkniałej nauczycielki gapi się na niego, a on jest polewany szlauchem, w tle leżą jego zapaskudzone majki. W życiu dorosłym niestety jego ideały odleciały, natomiast zafajdane majtki, które ciągle prześladują go pod różnymi postaciami - to metafora jego życia. Ciągle znajdzie się ktoś, kto ów majki, będzie chciał obśmiać. Autor pisze prosto i dobitnie. Kreuje świat posługując się ironią i naturalizmem. Sieniewicz nie sili się na głębokie metafory, czy patos, on po prostu pisze, i czyni to w taki sposób, że książka jest autentyczna. Świat chmur, różowiuchna limuzyna i demoniczny biznesmen to przestrzeń snu i magii, to ucieczka do świata wolności i szaleństwa. Jak pisze sam autor: “Mam już dość wielkiego bezzębnego cynizmu, w którym sam uczestniczę z rozdziawioną gębą. Mam dość rozpaczliwego narcyzmu, mentalnej negacji i plastikowych buntów. Ta książka powstała ze złości....(...)”. - I to rzeczywiści widać, bije z niej ekspresja i bunt, które czasem powodują, że w przegubach rąk trzaskają i zgrzytają żyły. Ktoś by skwitował - nadciśnienie, ale to trzeba czuć i rozumieć, ten bunt, który zakotwiczył się na dobre. Książka dedykowana jest wszystkim Zygmuntom między oczy, taki kij w mrowisko. Z pewnością sięgnę jeszcze po jakieś dzieło Mariusza Sieniewicza, cenię autentyzm i naturalizm. Zaufam, mam nadzieję, że się nie rozczaruję. “Czwarte niebo” Mariusz Sieniewicz

Katarzyna Gizowska źródlo: www.papierowemysli.pl

Uczniu drogi. Od mundurku się raczej nie wymigasz, ale zawsze możesz postulować o wszycie schowku na telefon komórkowy, tudzież mp3 (discman raczej odpada w przedbiegach). Zwracam się szczególnie do uczniów liceów (do którego dumnego grona się zaliczam osobiście). Amnestia dla amnezji maturalnej została podpisana. Może na UJ się nie dostaniecie, zdolni inaczej, ale maturę mieć będziecie. Przynajmniej teoretycznie. Z innych nowości: kiedyś na ścianach wisiał Stalin, Gomułka, Bierut... dziś zawiśnie...

Mojra vel. Alexandra


Żona nie-modna Oto SZUFLADA właśnie! W tym numerze wiersze Piotra Piwko i Agnieszki, które długo, długo, dłuuugo czekałay w kolejce. Czekały i doczekały się. No i jeszcze trochę świeżości - wiersze Krzysztofa Sweredy z chwilkę temu wydanego tomiku “Głos milczenia”. Co trafi do Szuflady za miesiąc, zależy od Was. Piszcie: redakcja@magma.nsol.pl

Bezczelny człeku, twój wzrok mą żonę żądli. Nie widzisz, że jej twarz dopadł drobny trądzik? To efekt błędnego kremu stosowania, Po którym myślała, że będzie jak łania. Lecz zamiast czytać uważnie etykiety Na temat uczuleń, wolała ankiety Prowadzić wśród swoich koleżanek Czy to nakładać w wieczór czy w poranek. Więc teraz wrażliwa jej skóra na twarzy Wygląda, jakby ją jaki krzew poparzył.

Piotr Piwko

CA SYZYFOWA PRA

li, Kiedy dręczą myś e odnajdę zatapiam ni Że już nigdy się kauście, pióro w starym in nadzieją. ki I zapełniam kart a, ac pr To jak syzyfowa orem, cz ie w Bo gdy przestaję , wo no na Rano zaczynam iei. dz na ić ac Aby nigdy nie str

***

Kiedyś ro Podzieli zstali się ona io li I dzieci, meble, mająte n k on wzią Rzucili ł losy o t psa ona kota. elewizo i grali w r, karty o Potem pokłóc komputer. ili A dziś tak dale się o kamerę i że cy Na jede n wspó od siebie patr lazko. ln zą oboje Miliony y niepod księżyc. z Żyjący ielonyc ob h, Wspóln ok siebie pod gwiazd jednym ym nie be Nie um ieli pod m, którego zielić.

a

Krzysztof Swered

Agi

NA POCZĄTEK

Słowo jest moim na rzędziem. Niezawodne i nicz ym nie zastąpione słowo stało się wyroczni ą. Zawarte gdzieś w głowie błądzi w m ikroprzestrzeni. Prędzej czy później jednak odnalezione jest kluczem do zw ycięstwa, do powstania czeg oś nowego, nienazwanego jeszc ze do tej pory, powodem do dum y umysłu.

ona Mąż i ż, co słuchać swej żony nie

mąż wał Pewien przyku ę g a w ł u umia wane gazet ziej do o skiero Bo bard zdanie do nieg zumiane j j ro Każde je z niego inacze ie swe żony żn ze Było pr słuchajcie uwa drowiony oz ie p w ź o d ż wiami Mę ś: Bą y d ie ając drz i! k k s ie a z w r o t p ych alam Bo was sam p rzodkiew i s i w a t s iwko Zo : Ku Piotr P owiecie p y w A

Krzysztof Swered

a

11|magma


Szczecin, sierpień 2006. Parafia rzymsko - katolicka. Ostatnia msza niedzielna, wieczór. Sporo ludzi w różnym wieku, z różnych warstw społecznych, o różnych poglądach i upodobaniach. Jedni wyglądają jakby przyszli na koncert heavy metalowy, drudzy na lekcję wf-u albo jogging, kolejni na bal, przeważająca częśc dziewcząt - jak na dyskotekę, króciutkie spódniczki albo sukienki, odsłonięte pępki, gołe ramiona, mnóstwo ozdób, fryzury, gruba warstwa makijażu topniejącego w sierpniowym upale. Może rzeczywiście szły na imprezkę zaraz po kościele, pora idealna, wygodniej przygotować się odrazu, szkoda czasu na wracanie do domu. Okulary przeciwłoneczne, czapki, chustki...w kościele?

Co komu przystoi panowie winni Kilka osób z wyglądu przyzwoitych, a przynajmniej ubranych adekwatnie. Duża częśc wiernych żuje gumę, albo coś pokryjomu podjada... inni się przytulają i całują...żenada po prostu. Wśród tłumu można zauważyc dwóch mężczyzn w spodniach o długości za kolano. I to właśnie ich, podczas ogłoszeń duszpasterskich, ksiądz wytyka z ambony (pomiędzy skargami, że kościół znów został okradziony, prawdopodobnie przez tego i tego, zginęła taka a taka figurka; że pół parafii dłuży mu pieniądze za prasę katolicką, oczywiście „winnych” wymienia z imienia i nazwiska), reszty nie zauważył - ci dwaj są wszystkiemu winni, dają zły przykład ubierając się

12|magma

nietaktownie na spotkanie z Panem Bogiem. Przecież mężczyznom nie przystoi wchodzić do kościoła w krótkich spodniach, naprawdę karygodne!

dziwna parafia Dziwna parafia? To jeszcze nic. Element najciekawszy, a zarazem chyba najbardziej mrożący krew w żyłach (a już na pewno przyprawiający staruszki o zawał) : w ciągu 45 minutowej mszy, około 30 razy zabrzmiał dzwonek telefonu komórkowego. Nikt nie zwrócił na to uwagi, zupełnie zwykła rzecz. Co tam, że ludzie siedząc w ławkach lub klęcząc, podczas modlitwy wysyłają sms-y. Jeden telefon dzwonił dość długo, młoda kobieta wstała z ławki, i przechadzając się wśród ostatnich rzędów wiernych w koś-

ciele, odebrała go. Ksiądz przerwał kazanie (kto komu nie chciał przeszkadzać? Odwieczna zasada: jeden mówi, reszta słucha. Ci dwoje na chwilę zamienili się rolami). Wszyscy zebrani usłyszeli wyraźnie: „No, co tam? Aaa, wiesz, nie mogę teraz rozmawiać, jestem w kościele, później Ci opowiem, ok? No, to buziaki”. Jeszcze króciutki, figlarny, dziewczęcy śmiech, kobieta wraca na miejsce i gorliwie się modli. Ksiądz dokańcza przerwany wątek. W ogłoszeniach nie wspomniał o wszechobecnych telefonach, dla niego to chyba nie jest problemem. Na tę niedzielę koniec ekscesów.

różnie bywa Jakiś czas później msza w Poznaniu, kiedy indziej w Krakowie. Wszędzie mniej więcej


podobnie. Ludzie wyglądają mniej lub bardziej przyzwoicie, ale wszechwładne, rozkrzyczane nokie, motorole i sony ericsony są wszędzie. Tylko, że tu jeszcze zwraca się uwagę na zaistniały problem. Pewnie niedługo. W różnych parafiach ludzie w ten sposób okazują brak szacunku dla świątyni w różnym stopniu. W Szczecinie - w najbardziej zaawansowanym stopniu - to, co kiedyś było abstrakcją, dziś, przechodząc wszelkie wyobrażenia, staje się rzeczywistością. Z ulgą wracam do Nowej Soli. Tu, w mniejszym mieście, jak narazie katolicy okazują większy szacunek swojemu Bogu. Zastanawiam się, jak długo...

po islamsku

przedszkolne igraszki

wyłącz albo wynocha

Telefony komórkowe opanowały cały świat. Na tym świecie żyją ludzie różnych ras, kultur, a co najważniejsze - wyznawcy różnych religii. „Jeśli dziecko nie chce chodzić do przedszkola najlepiej kupić mu telefon komórkowy, by w każdej chwili mogło zadzwonić do rodziców” - takiej rady udzielił docent pediatrii na uniwersytecie w Mediolanie Italo Farnetani - pisze w niedzielę katolicki dziennik „Avvenire”. Zdaniem włoskiego specjalisty, najprostszy aparat da dziecku, nawet trzylatkowi, poczucie bezpieczeństwa. - Rodzice są najważniejszym punktem odniesienia dla każdego dziecka i dlatego przez pierwsze dni w przedszkolu malec nie przestaje o nich myśleć. Świadomość, że w każdej chwili może do nich zadzwonić, da dziecku poczucie pewności oraz bezpieczeństwa i pozwoli przetrwać rozłąkę z rodziną - powiedział pediatra. Nie sądzę, aby trzylatek pamiętał o wyłączeniu głosu w aparacie przed wejściem do kościoła, a i rodzice nie świecą przykładem...

jak to robią inni? A zatem, czy wśród innych wyznań istnieje ten sam problem? Ciężko to sprawdzić, ponieważ nie mamy do czynienia np. z protestantami, kalwinami, luteranami...Czytałam, że świadkowie Jehowy na przykład, na swoje spotkania nie mają prawa zabierac telefonów, i nawet nie odczuwają takiej potrzeby. Jeśli podczas mszy u Zielonoświątkowych zadźwięczy dzwonek telefonu, jego właściciel płaci określoną kwotę na rzecz Kościoła. Jak widać, z otaczających nas wyznań, tylko katolicy nie potrafią zapanowac nad wszechobecną modą i własną próżnością. Dla nas często telefon, nawet w kościele, jest przedmiotem którym należy się pochwalić albo dzięki niemu pokazać innym jacy jestesmy ważni, ileż to mamy spraw nie cierpiących zwłoki. A jakie znaczenie ma telefon dla innych? Zgoła odmienne...

Jak wykorzystują go wyznawcy islamu, pokazuje przykład rodem z Holandii: otóż niedawno ukazała się tam w sprzedaży pierwsza na świecie „islamska” wersja telefonu komórkowego, który pięć razy dziennie wzywa do obowiązkowej dla muzułmanów modlitwy. Telefon model „Likone 1800” pokazuje, w jakim kierunku znajduje się święte miasto wyznawców islamu, Mekka, i ma w swojej pamięci pełną oficjalną wersję Koranu po arabsku i po angielsku. Oni chyba inaczej odnoszą się do swojego Boga...tak, jakby był dla nich kimś ważnym, nie ma tu miejsca na lekceważenie... W zeszły czwartek kilka tysięcy lewicowych działaczy w Szwecji odebrało telefon i usłyszało płynący z taśmy głos premiera Gorana Perssona namawiający ich do pójścia do kościoła. Powodem nie była chęć pogłębiania wiary, lecz wybory do Zgromadzenia Kościelnego. Zgromadzenie decyduje niemal we wszystkich sprawach Kościoła i jest wybierane w bezpośrednich wyborach, podobnie jak parlament. Jedną z najnowszych zmian w Kodeksie tego kościoła jest zasada nakazująca wyłączanie aparatów komórkowych przed wejściem do świątyni. Osoba, której telefon pomimo zakazu odezwie się podczas obrzędu, zostaje usunięta z kościoła i ma zakaz pojawiania się tam przez określony czas - powodem jest lekceważenie świętości tego miejsca...

Sabrina Stanulonis

Indyjski sąd skazał na 53 dolary grzywny izraelską parę, która zdecydowała się na zawarcie związku małżeńskiego zgodnie z hinduistycznym ceremoniałem w Indiach. Powodem oskarżenia był pocałunek, jaki wymieniła młoda para. Ceremonia odbyła się w znanym z zabytkowych hinduistycznych świątyń mieście Paszkar w Radżasthanie, gdzie wpływy ortodoksów hinduistycznych są bardzo duże. Jak podał dziennik „Times of India”, Izraelczyków oskarżono o niemoralność i obsceniczne zachowanie. Para objęła i pocałowała się, gdy prowadzący ceremonię kapłan jeszcze nie zakończył recytowania okolicznościowych hymnów wedyjskich. Poirytowany zachowaniem pary kapłan złożył skargę na policji, ale rażące jest to, że nie poruszył o wiele ważniejszych kwestii...

Oddajcie nam dzieciństwo! Długo trzeba było czekać na otwarcie. Długo... Przez kilkadziesiąt upalnych dni wakacji nieśmiało zaglądaliśmy za drewniany płot. Brakowało nam maczanIa nóg w upalne dni w zielono-śliskiej wodzie, brakowało nam widoku żab, brakowało... Czekalismy i doczekaliśmy się wreście. Wielka odsłona nowej fontanny. Ludzie mają różne zdania na temat tego, co zobaczyli, tzn. nowej (lepszej? ładniejszej?) fontanny miejskiej. Bo fontanna jaka jest każdy widzi. - Trudno jest coś powiedzieć. Wiadomo, że nowo odremontowana zawsze wygląda lepiej niż stara i odrapana. Podobają mi się też delfinki. Z drugiej strony do tamtej fontanny człowiek się już przyzwyczaił. - mówi Agnieszka, która spędza słoneczne popołudnie na ławeczce koło fontanny. Inni zwracją uwagę na wysoki mór, wodę spadająca w dół jak ze szlaufa i delfiny. Szare, betonowe delfiny. To dla mnie chyba nasze największe rozczarowanie. Gdzie są żaby??? Gdzie jest nasze dzieciństwo? Przecież każe dziecko wie (a właściwie wiedziało), że na niedzielny spacer chodzi sie tylko na żaby. Żaby były częścią Nowej Soli. Warszawa ma swoją syrenkę, a my mieliśmy żaby. Teraz nie ma żab, nie ma naszego dzieciństwa. A jak ktoś chce żabę to idzie na zakupy do takowego sklepu, w którym i tak się nie opłaca. J.O.

13|magma


Z Krzysztofem Sweredą rozmawia Irena Kasprzak Irena Kasprzak: Krzysztof, skoro odważyłeś się wydać dwa tomiki poetyckie, poprzez które odkryłeś swój świat myśli, uczuć, tęsknot, lęków i buntu, dlaczego nie chcesz nazywać siebie poetą? Krzysztof Swereda: Dlaczego nie chcę? Otóż słowo poeta od zawsze kojarzyło mi się z kimś wielkim, wręcz mistrzem refleksji. Mimo tego, że wydałem dwa tomiki, to nie chciałbym siebie tak nazywać, przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie wspomnę już o moim młodym wieku, który także w jakiś sposób mi tego zabrania. W poezji jest coś z fotografii, utrwalanie obrazu węwnętrznego, jakiejś chwili, myśli, stanu duszy. W swoich wierszach często mówisz o ocaleniu siebie, czy to jest dla Ciebie największa wartość w procesie tworzenia? Owszem, w wielu moich wierszach swoiste „ocalenie” występuje. Nie chodzi mi jednak tylko o ocalenie siebie. W dzisiejszym świecie często zapominamy o wartościach dla nas najważniejszych. Główną rolę w teatrze zwanym istnieniem, przejęła władza i pieniądze. I właśnie dlatego piszę o ocaleniu wartości najważniejszych. Zło istnieje od zawsze. Każde pokolenie podejmuje próbę przezwyciężenia, ujarzmienia zła, które jest przyczyną naszego cierpienia. Często zapominamy o tym, że już przed nami inni zmagali się z brutalnością, bezwzględnością czy wręcz ludzką głupotą. Ty też o tym mówisz. Jaką rolę w walce ze złem przypisujesz świadomości, a jaką uczuciom i emocjom? Niestety, zło od początku świata nie opuszczało człowieka. Wielu też próbowało z nim walczyć, uważam, że nigdy nie można się poddawać, nawet jeśli jest się na pozycji straconej. Św. Paweł powiedział kiedyś, że “jeśli już nie ma nadziei, wtedy jest nadzieja”. W tym przypadku świadomość nie ma nic do gadania. Kieruje nią coś innego, silniejszego. A uczucia i emocje? Są niczym ostra burza. Czy uważasz, że przekraczanie granicy między dzieciństwem a dorosłością zawsze musi być bolesne? Myślę, że tak. Dzieciństwo jest najpiękniejszym okresem naszego życia. Okresem praktycznie beztroskim.

14|magma

Idealny świat

– a co to takiego? Wkraczając w dorosłość człowiek często zamyka się w sobie, gubi się jak w labiryncie, a jeżeli napotka miłość, niekiedy nieszczęśliwą... aż strach pomyśleć. Jak myślisz, czy w świecie idealnym odczuwałbyś potrzebę pisania poezji? Nie wiem, czy na to pytanie jestem w stanie odpowiedzieć. A czy taki świat mógłby istnieć? Gdybyśmy tylko bardziej się starali, być może. W obu Twoich tomikach autorem grafik jest Kazimierz Wysocki, czy znacie się osobiście? Moim zdaniem są one pięknym dopełnieniem wierszy. Tak, znamy się z Panem Wysockim. Ja także uważam, że doskonale zinterpretował moje wiersze swoimi grafikami. Ale mogę zdradzić, że Pan Kaziu sam jakiś czas temu debiutował tomikiem poetyckim. Częściej spotyka Cię sympatia czy niechęć ze strony osób, które wiedzą o Twojej twórczości?

Częściej spotyka mnie z ich strony sympatia. Powiem szczerze, że nawet nie pamiętam, aby ktoś podszedł do tego z niechęcią. A czy Ty sam potrafisz być z siebie dumny? To trudne pytanie - być z siebie dumnym. Chyba nie. Nie potrafię, chociaż czuję niekiedy dumę, gdy ktoś czyta moje wiersze i podobają mu się one. Dziękuję Ci za rozmowę i życzę pięknych oraz mądrych ludzi na Twojej drodze. I.K.

Krzysztof Łukasz Swereda ma 18 lat, mieszka i uczy się w Kożuchowie. Jest autorem tomików poetyckich: „Marzenie” (2004) i „Głos milczenia” (2006) wydanych przez Kożuchowski Ośrodek Kultury „ZAMEK”.


Tytuł

magistra za Dzień Świra

Wszyscy jesteśmy Chrystusami Marek Koterski swojego bohatera – Adasia Miauczyńskiego przedstawia jako człowieka, któremu „życie się nie udało”. W „Nic śmiesznego” – Adam cierpi na chroniczne przeświadczenie, że zawsze jest drugi, w „Dniu świra” prześladuje go matka, która ciągle powtarza: (...)”i skrob masło, bo zmarznięte”. Pesymizm i niesmak do życia pogłębia niespełniona miłość - Ela, która wciąż żyje w marzeniach bohatera. Filmy Koterskiego bawią, śmieszy także specyficzny język, jakim porozumiewają się bohaterowie, ciągłe powtórzenia, język czasem wulgarny, obrazy nasycone dużą dawką irracjonalizmu i humoru. Zdawać by się mogło, że to obraz komiczny. Jednak Koterski w swoich filmach pokazuje nam drugie dno, to co z pozoru wydaje się być śmieszne, za chwilę staje się dramatem. Najnowsze dziecko Koterskiego „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” swoją premierę miało w kwietniu. Długo czekałam, na to, aby móc zobaczyć dalsze perypetie Adama. W trzech słowach mogłabym napisać film o alkoholiku. Ale to chyba zbyt mało. Teraz prawie udało się Adamowi...No właśnie, prawie, a jak wszyscy wiemy, prawie robi wielką różnicę. Miauczyński (na zmianę Andrzej Chyra, Marek Kondrat) jest nieźle zapowiadającym się wykładowcą kulturoznawstwa na uczelni, ma żonę, chce robić doktorat. Jednak plany i marzenia zostają odsunięte na bok, bo najważniejszy dla niego jest alkohol. Wysokoprocentowy napój gościł w jego domu odkąd pamięta, pił jego dziadek, ojciec i pije również on. Obraz alkoholika ukazany bardzo realistycznie i naturalistycznie. W domu, gdzie najważ-

niejsze jest picie, nie ma miejsca na miłość ani dla żony, której zresztą nigdy nie kochał (już w dniu ślubu myślał o rozwodzie), ani dla syna. Inną kwestią, jaką porusza film, jest dramat dziecka w domu alkoholika. Sylwuś (Michał Koterski) żyje w strachu: „Za każdym razem, kiedy wracałeś do domu, to się bałem. Taki strach, non stop strach” wyrzuca ojcu. Wyśmiewany przez kolegów, wstydzi się go, nie bawi się z innymi dziećmi, zupełnie wyizolowany, niezrozumiany i zażenowany. Młody Miauczyński patrząc na zezwierzęcenie się ojca obiecuje: „Przysięgam ci niebo, że nie będę taki jak tata”. Szukając świata, w którym mógłby się czuć bezpiecznie popada w narkotyki. Koterski przedstawia życie alkoholika jako Drogę Krzyżową – w rolę Chrystusa wcielają sie wszyscy: żona, matka, syn, wreszcie on sam. Każdy zostaje ukrzyżowany i przebity włócznią, żona rani męża, mąż przebija bok żonie, syn życzy ojcu śmierci. Każdy cierpi na swój sposób. Każdy niesie swój krzyż. Za pomocą symboli Koterski pokazuje, że tak naprawdę każdy z nas może być Chrystusem dźwigajacym swój krzyż, może być osobą, która ów krzyż pomoże podźwignąć, możemy być ofiarą, badź sprawcą, bo wszystko zależy od nas... Wiadomość z ostatniej chwili: Na Festiwalu Filmowym w Gdyni film ten dostał nagrodę dla najlepszego reżysera i nagrodę Stowarzyszenia Filmowców Polskich

KatarzynaGizowska

Marek Konrad podczas premiery filmu “Wszyscy jesteśmy Chrystusami” powiedział, że robienie każdego filmu z Koterskim kosztuje go wiele wysiłku i obrzydliwego grzebania we własnym wnętrzu. Później w wywiadzie dla Dziennika starał się określić czym są filmy Koterskiego: Marek odkrył pewnego rodzaju kod Polaków. Odwołuje się do głębokich przemyśleń i uczuć polskich i potrafi sprawić, że magister, artysta, młody czy stary ogląda jego dzieła z zapartym tchem. Właśnie ten kod, po roku pisania pracy magisterskiej o filmach Koterskiego z udziałem Adama Miauczyńskiego, stał się inspiracją do rozwoju mojego naukowego wywodu na temat Adama Miauczyńskiego. Mam 23 lata a Dzień Świra mnie przeraża i bawi. Dlaczego? Gość jest stuknięty i tyle. Powinienem wyjść z kina. Nic podobnego. Oglądam ten film 7 raz. Przepisuje teksty. Gromadzę materiał. Mam nadzieję na publikację tej pracy. Mam nadzieję na jej poczytność. Udało mi się spotkać z Koterskim. Powiedział, że długa rozmowa z nim należy mi się, jak psu micha. Powiedział, że wiele rzeczy robi intuicyjnie. Ogromną ich większość nie potafi nawet nazwać. Nazywanie zostawiam naukowcom, magistrantom i zwykłym ludziom - powiedział. Dodał również, że może udzielać tylko jednego wywiadu dziennie, ponieważ po każdym przepytaniu go jest wypompowany. Z drugiej strony wkurza się na media, które zrobiły z niego niedostępnego artystę. Jest otwarty, ale napór tych wszystkich brukowców i naukowców po Dniu Świra nie dawał mu żyć. To było szaleństwo powiedział na konferencji w Łagowie. Podobno prace magisterskie lepiej pisze się o dziełach artystów, którzy umarli tak dodął na koniec na naszej rozmowy. Może coś w tym jest. Boję się oczywiście jego niezgody na wiele elementów moich wywodów, ale na pewno nie pokażę mu pracy przed publikacją. Niech to pozostanie moją tajemnicą. Jeden egzemplarz wyślę mu Pocztą.

Łukasz

15|magma


Kolorowo i Nowa Sól gościła we wrześniu zespoły folklorystyczne z Portugalii, Algierii, Ukrainy i Rosji. Prezentujemy kilka zdjęć zespołów, które wystąpiły na dużej scenie w urokliwym miejscu, jakim jest park przy ul. Zjednoczenia. Nowosolanie mieli okazję podziwiać nie tylko egzotycznych Rosja, fot. Andrzej Kaproń

tancerzy, ale także nową szatę fontanny. I.K.

Ukraina, fot. Andrzej Kaproń

16|magma

Rosja, fot. Andrzej Kaproń


zamaszyście

Portugalia, fot. Andrzej Kaproń

Portugalia, fot. Andrzej Kaproń

Polska - Akademia piosenki, fot. Andrzej Kaproń

17|magma


W tym numerze przedstawiamy Wam pierwszą część rozmowy, jaką przeprowadził Konrad Paszkowski, na tegorocznym Przystanku Woodstock z Kazimierą Szczuką. Pewnie powinien z nią rozmawiać o literaturze, a jeśli nie, to chociaż o kulturze w Polsce. Wyszła jednak rozmowa o edukacji seksualnej, ekologii, religii, a całość zakończyła dyskusja na temat naszej ukochanej „polskości”. Możliwe, że tak właśnie miało być. WYWIAD PRZEPROWADZONY DLA MAGAZYNU KRZYK - GŁOS WOLNOŚCI (WWW.KRZYK.INFO)

Potrzebujemy otwarcia KRZYK: Podczas wykładu ASP mówiłaś, że trzeba o niektórych rzeczach i wydarzeniach głośno mówić, a nawet krzyczeć. Chciałbym zapytać Ciebie o seksualność w naszym społeczeństwie. Czy sądzisz, że obecna polityka rządu może ograniczyć ludzką ciekawość? Po prostu zamknąć nas w pewnych schematach, a co za tym idzie zrobić krok wstecz. Kazimiera Szczuka: W jakimś stopniu tak. Trudno jest, rzecz jasna, akcjami odgórnymi przymuszać ludzi do prokreacji albo odwodzić od seksu przed ślubem, antykoncepcji, homoseksualizmu czy rozwodów. Ale język, którym przemawia się w szkole, na wyższych uczelniach, w sejmie i w mediach staje się coraz bardziej jednolity i zgodny z przeznaczoną dla mas nauką społeczną Kościoła Katolickiego. W końcu, skoro zewsząd słychać to samo, zaczynamy wierzyć, że coś w tym jest i nawet nieświadomie uwewnętrzniamy przekonania zupełnie fałszywe i szkodliwe. Ludzie, którzy je głoszą publicznie jeszcze parę lat temu nazywani byli „oszołomami”, dziś traktuje się ich bredzenia z powagą, bo przecież weszli do rządzącej koalicji. Literatura i historia kultury ubiegłych stuleci pokazują, że ludzie strasznie cierpieli z powodu takiego myślenia. Mówiąc „ludzie” mam na myśli przede wszystkim kobiety. To całe gadanie o godności kobiety-matki i naturalnym

18|magma

przeznaczeniu kobiety do macierzyństwa jest wzniośle wyglądającą przykrywką dla ogromnych niesprawiedliwości, które dotykały większość kobiet. Te, które żyły w lęku, winie i wstydzie, nie znały swoich ciał, nie umiały zabezpieczać się przed niechcianą ciążą, nie rozpoznawały i nie umiały nazywać chorób, fizjologii, a nawet własnego podniecenia. „Tradycja”, tak dziś chwalona, zabraniała kobietom kształcić się a nawet pracować zarobkowo. Kobiety były podzielone na te „uczciwe”, mające mężów i „upadłe”, to znaczy uwiedzione, wykorzystane, biedne, albo rozwiedzione, żyjące poza małżeństwem, mające nieślubne dzieci, czyli „bękarty” i tak dalej. Tak zwane „stare panny” żyły na łaskawym chlebie przy krewnych. Mniej więcej od połowy XIX wieku publicyści, w tym również kobiety, takie jak Hoffmanowa, Żmichwska, Orzeszkowa, zaczęli o tym pisać i głosić konieczność reform społecznych. XX-to wieczny ruch wyzwolenia kobiet był po prostu reakcją na te niesprawiedliwości i marnotrawstwo talentów, zdrowia i energii połowy ludzkości. Dzisiaj niby już tego wszystkiego nie ma, nawet Kościół naucza o partnerstwie i koniecznym szacunku między płciami, zarazem jednak ofensywa prawicowej pedagogiki ma nas, to znaczy was, młodzież, znowu sprowadzić do „dziewcząt” i „chłopiąt”, jak to określał Gombrowicz. To wychowywanie kobiet „we wstydzie” czy „do wstydu”, jak to się teraz mówi, jest

według mnie czymś horrendalnym. To próba mistyfikowania kobiecej seksualności, zaciemniania tej sfery, odgradzania jej od ludzi. Chociaż głównie odnosi się to do kobiet, które mają być pozbawione wiedzy i świadomości, w rezultacie również przyjemności. Jednak dużo się zmieniło przez te 50 lat. Dużo się zmieniło, bo istnieje wolny rynek kolorowych młodzieżowych czasopism, niestety na ogół kretyńskich do bólu, jest milion kanałów telewizyjnych, kino i Internet. Trudno ludzi cofnąć do XIX wieku, ubierać dziewczynki w gorsety i izolować od świata. Ale między tymi biegunami „bądź sexy w wieku lat trzynastu” a „zachowaj cnotę do ślubu” oraz „zostań matką czworga dzieci przed trzydziestką” jest bardzo mało miejsca na rozwój świadomości, odpowiedzialności, wiedzy, emocji i umiejętności. Czyli powinniśmy rozwijać dalej tą wiedzę i świadomość. .. tak, zamiast się cofać w swoim języku i myśleniu, produkować urazy i lęki. Ta „czarna pedagogika” z jaką mamy dzisiaj do czynienia jest dosyć przerażająca.

rozmawiał: Konrad Paszkowski c.d.n.


się jakbym mieszkała w dużym przemysłowym mieście...

Gra i to jeszcze

Dobra przejdźmy do sedna sprawy. Gdy na scenie pojawiło się Kombii, publiczność zawrzała (niech będzie, mi też serce mocniej zabiło). Zespół na początek zaśpiewał swój słynny przebój „Pokolenie”. Później poleciało jeszcze kilka starszych i nowszych utworów. Przez cały czas Grzegorz Skawiński (lider zespołu) zachęcał publiczność do zabawy. No i bawili się, jedni lepiej drudzy gorzej jednak nie mnie to oceniać. Artyści pograli jakoś do godziny 21, później był jeszcze bis, na którym nie pozostałam. Powrót do domu był koszmarny. Powstały ogromne korki składające się z samochodów, ludzi wracających na piechotę i ludzi szukających swoich samochodów na parkingu.

jak, a raczej grał w czwartek 21 września na nowosolskiej strefie ekonomicznej. Mimo tego, że jestem bardziej alternatywna niż popowa, postanowiłam wepchnąć swój dziennikarki

Mimo tego, że impreza była masowym wydarzeniem to uważam, że Nowa Sól potrzebuje takich koncertów. Są one możliwością, do spotkania się ludzi w różnym wieku i wspólnej zabawie. A myślę, że każdy potrzebuje troszeczkę rozrywki w tej szarej codzienności życia..

(czyt. wścibski) nos na tę imprezę.

Zespół KOMBII GRA I TRĄBI Szczerze mówiąc przestraszyła mnie wieść o miejscu, w którym zagra zespół., gdyż okazało się, iż będzie to na peryferiach Nowej Soli na tzw. „strefie ekonomicznej”. Sprawiło to, że zaczęłam martwić się o frekwencję.

Soli. Oczywiście skorzystałam z tej oferty i wciągnęłam się w wir oglądania. Film okazał się idealna promocją dla miasta, choć ja jako mieszkanka Nowej Soli nie czuję

Dalaj Lama

Przybyłam na miejsce po godzinie 19 i oto pierwszy szok: ludzi i ich samochodów o wiele, wiele więcej niż na odbywających się w pewien czerwcowy weekend Dniach Nowej Soli. Być może było ich od kilku do kilkunastu tysięcy! Obok miejsca docelowego znajdował się ogromny parking, przygotowany specjalnie na tę okazję. Zaparkowaliśmy więc auto i udałam się pod scenę. Okazała się wielka półkulą , oświetloną kolorowymi światłami. Tuż przy niej stały tłumy ludzi. Nie zabrakło oczywiście stoisk z popcornem, prażynkami i piwem. Około godziny 19,30 na scenie pojawił się prezydent miasta pan Wadim Tyszkiewicz oraz nasza miss „trójmiasta” Ania Młynarczyk. Zachęcali publiczność do obejrzenia jakiegoś filmu promocyjnego o Nowej

19|magma


! o ł a i z d ę i s e i z d ę B

NOWOSOLSKI DOM KULTURY ul. Marszałka J. Piłsudskiego 49

W pierwszą sobotę października rozpocznie się III edycja Nowosolskiej jesieni artystycznej i będzie kontynuowana przez trzy kolejne soboty: 14, 21 i 28.10. 7.10. godz. 18.00 Inauguracja, podczas której zostaną wręczone statuetki “ODRZANY”, ok. godz. 19.15 wystąpi Chór “Afabre Concinui” z Poznania - zaprezentuje utwory renesansu i baroku, po nim zagra “Nocna Zmiana Bluesa” ze Sławkiem Wierzcholskim i z towarzyszeniem Chóru “Afabre Concinui”. 14.10. godz. 20.00 Kościół św. Antoniego: koncert “Pantarhei”.Szczegółowy program dotyczący 21 października będzie podany w prasie lokalnej. Zapraszamy, wstęp wolny. 28.10. godz. 18.00 „Skąpiec” Teatr im. J. Osterwy w Gorzowie Wlkp. 20.10. godz.17.00 Finał VII Konkursu Literackiego “Moje Wakacje”. Zaprasza Klub Literacki “De Facto”- Mała Galeria „Mozaika”w holu NDK.

27 września - “Wariat i zakonnica” 28 września - “Wielka woda” 29 września - “Narzędzia tortur” 30 września - “Boski Fidel Castro” 1 października - “Fata morgana” - plener 2 października - “Głowa zdrajcy” 3 października - “Przebudzenie” 4 października - “Macario” 5 października - “832 upadki Lubomira Charliego” 6 października - “Derwisze” 7 października - “Anna Livia, gotha potwór” 8 października - “GO!” - plener 9 października - “Sceny symultaniczne” 10 października - “Spotkanie” 11 października - “Mgła” 12 października - “W ogrodzie Edenu” 13 października - “W oknie tańczy ćma” 14 października - “Tyrania” Redakcja Magmy życzy Teatrowi zdrowia, sił i super pogody

24.09. godz. 19.00 Wystawa fotografii Adama Szewczykowskiego „Znani i lubiani” cz.II 05.10. godz.19.00 Koncert Marka Dyjaka

30 lat działalności - 1976 – 2006 – to znakomita okazja do zaprezentowania w bardzo oryginalny sposób dorobku TAQ. Zobaczyć będzie można 30. spektakli przez 30. kolejnych dni. Edward Gramont wraz z aktorami zaprasza zawsze o godz. 19.00 na spektakle:

26.10 godz. 19.00 Koncert „Los Desperados”

20|magma

godz.19.30 Koncert grupy „KOMBII” Wstęp wolny.

Kościół św. Michała

Organizator: ks. Marek Kozłowski Podczas imprezy „STOP PRZEMOCY - STOP NARKOTYKOM” zagra zespół „NEW DAY”. Serdecznie zapraszamy na to wyjątkowe wydarzenie muzyczne. Muzyka zespołu „NEW DAY” inspirowana jest rytmami i kulturą afrykańską, stąd też w muzyce zespołu słychać wiele instrumentów pochodzących właśnie z Afryki.

ul. Marszałka J. Piłsudskiego 49 (w prawej części NDK)

19.10. godz.19.00 Koncert „Obstawa Prezydenta”

15 września - “Antygona” 16 września - “Nowa sztuka zakopiańska” 17 września – “Aberaple” - plener 18 września - “Usta/lenia” 19 września - “Mistyfikacje” 20 września - “Sublimat” 21 września - “Solo głupiego pastucha” 22 września - “Zawołanie” 23 września - “Szkoła czarownic” 24 września - “Szelestnica” - plener 25 września - “Czarne jaja” 26 września - “Ziemia jałowa”

godz. 17.15 Koncert zespołu „CZAS NA GRASS”

Kawiarnia Teatralna

Teatr TERMINUS A QUO ul. Kościuszki 33 NASA Ip.

MORNING BLUES”

Założycielem i liderem zespołu jest Rafał Boni Boniśniak - perkusista, kompozytor i aranżer. Zespół „Anastasis” zagra na Ewangelizacji w Nowej Soli! Jedni mówią, że to polskie P.O.D inni, że to takie „show na siłę”, ale dla wielu ludzi to po prostu „dynamit na scenie”.

Prosimy śledzić prasę lokalną, bo być może Ania i Krzystof Gąsiorowie zechcą zaprosić nas na jeszcze jedną ciekawą wystawę.

Nowosolska Strefa Gospodarcza 21.09. od 11.00 promocja strefy gospodarczej połączona z giełdą pracy – inicjatywa skierowana jest do mieszkańców Nowej Soli i regionu, a także do lokalnych instytucji i przedsiębiorstw, której celem jest zaprezentowanie ofert pracy zarówno przez pracodawców, jak i poszukujących pracy. A ponadto... godz.16.00 Koncert zespołu „GOOD

O czym mowa? Oczywiście o koncertach legnickiego zespołu „Anastasis”, który rozpoczął swoją działalność w


1998r. Strona zespołu http://www.anastasis.pl/new/. Napisał kl. Karol. Koncerty zespołów zaplanowano na sobotę 23.09.w godz. 19.30 – 24.00. Przy ul. Bankowej, wystąpi także zespół ks. Marka: „Funky Brothers” znany już nowosolskiej publiczności.

TURKOT - Klub Turystyki Kolarskiej ul. Witosa 19, zaprasza w każdą środę na spotkania promocyjne o godz. 17.00.

Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 „ELEKTRYK” ul. Witosa 25 7.10. rozpoczyna uroczyste obchody związane z 60-leciem szkoły : 1946 – 2006.

Polski Związek Emerytów Rencistów i Inwalidów Dzień seniora:

29.09. godz. 16.00 sala widowiskowa w Nowosolski Dom Kultury przy ul. J. Piłsudskiego 49 29.09. godz. 19.00 sala przy ul. Floriana – zabawa taneczna. Zapisy w biurze PZERiI przy ul. Parafialnej 4.

BYTOM ODRZAŃSKI 22 – 24.09. w Domu Kultury trwać będzie VIII Festiwal Twórczości Muzycznej Niewidomych – początek w piątek o godz. 17.00, a w kolejne dni organizatorzy zapraszają już na godz.10.00. Opracowała:

Irena Kasprzak

Zostali artyści Może się mylę, chciałbym się mylić. Może nie mam racji, chciałbym nie mieć racji. Ale piszę… kiedyś było inaczej, kiedyś było lepiej, kiedyś było więcej… To tylko moje spostrzeżenie, mój punkt wiedzenia. Jeśli się mylę poprawcie mnie, jeśli mam rację powiedzcie, dlaczego?

Wrzesień 2001

mnieć, że są artystami: obrazy, witraże, wazony, kubki, figurki, rzeźby i wiele, wiele, wiele innych. Były też wystawy fotografii, premiera fabularyzowanego dokumentalnego, spektakle teatru Terminus A Quo, przemarsz orkiestry z Elektryka, czytanie wierszy. Z roku na rok coraz mniejsza, coraz ciszej…

To były te czasy, gdy działała inicjatywa pod nazwą „Operowa śpiewaczka”. Wielka wystawa, aukcja obrazów, padały wysoki sumy. Wielka impreza, ważne osobistości (w końcu okres przedwyborczy). Ci, którzy polegli w zmaganiach aukcyjnych mogli kupić inne prace artystów z Środowiskowego Domu Samopomocy. Wszyscy wiedzieli, że to ten dzień, bo nawet telewizja trąbi o tym głośno, a wiadomo, że jak coś otrze się o szklany ekran to musi być ważne. Wielka solidarność.

Wrzesień 2006

Wrzesień 2002… 2004… 2005

2003…

Dzień solidarności z osobami chorymi na schizofrenie…10 września 2006!

Impreza na własnym podwórku, tzn. w i przed siedzibą Środowiskowego Domu Samopomocy. Na początku jeszcze duża impreza. Podopieczni ŚDS nie dali zapo-

Julia O.

Impreza całkowicie przeniosła się do wnętrza ŚDS. Gdy zaczęłam zbliżać się do Parku Odry przeleciała przez moją głowę myśl: „tu się nic nie dzieje, pomyliłam godzinę, datę, miejsce????”. Okazało się, że nic nie pomyliłam. Impreza działa się. Nadal są prace, które można kupić za niewielkie pieniądze. Atmosfera otwartości i życzliwości. Ale osób z zewnątrz jakby mniej. Osłabł głos telewizora. Jakby mniej tej solidarności…

21|magma


Wielki come back Czwarte w tym sezonie Derby Ziemi Lubuskiej zakończone wysokim zwycięstwem ZKŻ-u (69:21)oraz przegrana największego rywala zielonogórzan: KM-u Ostrów w Gnieźnie zasygnalizowały, że awans do ekstraligi ekipy spod znaku Myszki Miki coraz bliżej.

Dzięki takiemu rozstrzygnięciu XVIII kolejki zielonogórzanie stali się liderami I-ligowej tabeli, a drużyna z Ostrowa spadła na drugie miejsce. W kolejnym bardzo ważnym spotkaniu, które odbyło się 15 września na stadionie w Winnym Grodzie gospodarze rozgromili ekipę Startu Gniezno (62:28), dzięki czemu wzbogacili się o następne 3 cenne meczowe “oczka”. Jeźdźcem meczu został Fredrik Lindgren, który uzbierał 14 punktów z jednym bonusem i do niego należy NCD: 63,27 (I wyścig!). Jedynym godnym przeciwnikiem okazał się Łukasz Jankowski, który w swoich pięciu startach wywalczył 14 punktów i jako jedyny zawodnik Startu pokazał plecy Walaskowi, Hamillowi, czy Okoniewskiemu. W ten sam dzień na gorzowskim owalu zmierzyły się ekipy Stali oraz KM-u Ostrów. Swoją zdecydowaną wyższość pokazała ekipa gości, która “rozjechała” gorzowian 57:33.

22|magma

Przed najważniejszym star-

ciem czołowych ekip ostrowianie tracili tylko punkcik do zielonogórzan. Dla “Falubazu” planem minimum, by automatycznie znaleźć się w gronie ekstraligowców w sezonie 2007 było uzbieranie 30 punktów, co wydawało się niemal pewniakiem. To arcyważne spotkanie dostarczyło niesamowitych emocji już w pierwszym biegu, do którego juniorzy startowali aż 3 razy. Najpierw nierówny start, następnie w wyniku defektu maszyny H. Moellera doszło do szczepienia jego motocykla z motocyklem G. Zengoty i bardzo groźnie wyglądających upadków obu młodzieżowców. Jak się później okazało mały “Greg” wyszedł z tego cało, choć był bardzo poobijany, natomiast reprezentant klubu z Ostrowa opuścił tor w karetce z podejrzeniem złamania nogi. Każdy kolejny bieg dostarczał porządną dawkę adrenaliny. Jeźdźcy ZKŻ-u nastawiali się na 3 meczowe punkty. Udało im się wywieźć sam bonus, który na szczęście okazał się wystarczający. Ponad 3 tysiące fanów ZKŻu, którzy wybrali się w niedzielę 24 września do Ostrowa, świętowała awans już po 11

biegu, czyli w chwili zdobycia przez zielonogórską ekipę 29 punktu! Mimo, że mecz zakończył się wygraną gospodarzy (49:40), zawodnicy z Myszką Miki na plastronach mogli spokojnie wrócić do swoich domów z podniesionymi głowami. Najwięcej, bo 15 punktów dla gości zgromadził kapitan drużyny – Grzegorz Walasek, natomiast w szeregach KM-u najlepszy był Peter Karlsson – zdobywca 13 “oczek”.

(daga)

Tabela I ligi Zielona Góra Ostrów Gniezno Gorzów Lublin Grudziądz Krosno

37 37 24 16 17 10 8

+324 +262 -35 -48 -43 -205 -275


Felieton o życiu

MITRELE-MIANKI

Jesienny blues? Nie mogę w to uwierzyć… jesienny blues. Taki blues z kolorowymi liśćmi spadającymi z drzew, z deszczem bezczelnie rozpryskującym się o szyby i niesłonecznym słońcem. Skończyły się dni słodkiego lenistwa na złotych piaskach plaż Trzeciego Stawu (na przykład), słodkiego wina i słodkich powrotów do domu nad ranem. Dni superfacetów i superfacetek. Pozostaje nam tylko zjeść okruchy z wakacyjnego stołu. Zaczął się jesienny blues. W kapciach, w ciepłych skarpetach, z kubkiem ciepłej herbatki-kawki opalamy twarz w promieniach rozgrzanych telewizorów. Nowa ramówka telewizyjna ma podtrzymać nas przy życiu. Ciepłe kluchy? - na jesień jak najbardziej! Czas zwolnić o jednomilionową sekundę na metr, niby nic a jednak. Jednomilionowa robi różnicę! Zmruż oczy, żeby nie tracić energii, nadziei, życia, żeby przetrwać… byle do wiosny. LUDZIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja chcę żyć! Dosyć mam mamrotania pod nosem, życia na pół gwizdka. Dosyć mam tekstów „byle do wiosny”. Dosyć! Ja chcę szaleństwa, wariacji, palpitacji serca. Chcę, żeby świat stanął na głowie, zawirował i oszalał ze mną. On ze mną, a ja z nim - „nieeech móówią, żeeeee to nie jest miłość! Żeee tak się tylko zdaje nam…” Tańczę na stole. Na stole do rana - śmietana. Żądam słońca, słoneczników, słoniny… Kobiety na traktory! Każdy ma prawo być, kim chce - nawet różową heterozmywarką do paznokci. Wiec krzyczę głośno: RÓWNOŚĆ DLA KOLOROWYCH CIŹ!!! To moje hasło dnia… Wybierzcie mnie, a będzie co ma być. Dotkniemy ręką chmur. Niemożliwe stanie się nasza własnością. Kto pierwszy, ten lepszy? Raz dwa trzy, kryjesz ty. Wzywam was! Zbiórka! A może od biurka? A jednak zbiórka! Zbiórka na kawałek ogórka. Palec do budki, prezydent malutki… Wzywam wszystkie bezpieczniki do niebezpiecznych działań. To będzie nasza jesienna rozpierdziucha! Nasze tańce-łamańce! Nasze trele-morele (uwielbiam morele, morele dla wszystkich), nasze mitrele… Witam serdecznie. MiAnka, a wam? A wam wszystko jedno?

I znowu mi coś nie pasuje... Często zdarza mi się bywać na czacie. Próbuję rozmawiać z różnymi ludźmi. I czasem nawet te rozmowy bywają konstruktywne. Ale tylko czasem...Generalnie, przeciętna pogawędka, rozmowa, konwersacja wygląda dość płytko. Pada pytanie „z kąd jestem?” (pisane z błędem!!!!!!), ile lat?, foto? Ostatania z takich rozmów jakoś mocniej zakotwiczyła mi się w głowie. Koleś, który mnie zaczepił najpierw stanadardowo zapytał ile mam lat, kiedy odpisałam, mu, że to jest mało istotne, napisał mi, że jestem jakaś dziwna. Nastepnie zagaił coś o muzyce i zapytał jakiego rodzaju muzyki słucham ja. Nawet nie zdążyłam odpisać, a koleś sam sobie odpowiedział - pewnie Britney Spears. Wcisnęłam przycisk ignoruj. Nie wiem dlaczego akurat przypisał mi tę wokalistkę, Nie napisałam mu nic, co mogłoby wskazywać, że gustuję akurat w muzyce Britney. Hmmm....przecież mnie nawet nie widział...Z tym widzeniem to tez śliska sprawa jest. Wchodzę sobie do biblioteki. Myszkuję pomiedzy półkami uginajacymi się od książek. I nagle moim oczom, chciałoby się napisać głazom, ukazuje sie opalony chłopczyk. Myślę sobie, oooo opalony pracownik biblioteki - bibliotekarz, i znowu mi coś nie pasuje. Ta opalenizna gryzie się z całą resztą. Po chwili okazuje się, że on tam nie pracuje jako bibliotekarz. I idę sobie dalej w świat. Moim głazom ukazuje się dziewczynka. Dziewczynka nie byle jaka. Dziewczynka różowa, różowa od stóp do głów, albo jak kto woli od głów do stóp, które notabene były odziane w diamentowe pantofle z cekinami (także różowe), nono taki cukiereczek. I mimo wszysko, mimo mojej szeroko rozbudowanej tolerancji do ludzi i zwierząt empatii, nieoklapkowanego myślenia (nie skończyłam jeszcze 25 lat), nie mogę przestać patrzeć na ludzi poprzez pryzmat ich wyglądu, nijak. I mocno się staram, walczę z tym na prawo i lewo, ale jakoś tak mi zawsze wychodzi, że jak różowe połączone ze spalenizną solarianą i britney spears, to na odległość czuć kiczem i winobarniowymi majtkami za 3 zeta.

Katarzyna Gizowska

Anna Rybarczyk

E-MIAL: redakcja@magma.nsol.pl * tel./fax: 068 387 9015 * (0) 509327371 * WYDAWCA: Nowosolski Dom Kultury przy ulicy Piłsudskiego 49, 67-100 Nowa Sól * REDAKTOR NACZELNY: Łukasz Kaźmierczak * Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO: Anna Rybarczyk * DZIENNIKARZE: Katarzyna Gizowska, Konrad Gramont, Sabrina Stanulonis, Eliasz Gramont, Arkadiusz Perłowski, Konrad Paszkowski, Dagmara Stępień, Paulina Sieracka, Ewelina Knop, Irena Kasprzak, Piotr Horelik, Katarzyna Rybarczyk i inni. Skład komputerowy: Wojciech Kruszewski, okładka: Michalina Ratyniak. Kolportaż własny: (0) 509 327 371, Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Poglądy autorów tekstów nie zawsze są zgodne z poglądami redakcji * Zastrzegamy sobie prawo do skrótów i adiustacji listów oraz zmian tytułów w tekstach niezamównionych * Anonimy drukujemy wg własnego uznania * DRUK: Lubpress-Druk * Autorzy artykułów publikowanych w Magmie nie otrzymują wynagrodzenia za swoje dzieła a teksty przesłane na skrzynkę chwila@autograf.pl są traktowane jako publikacje zespołu redakcyjnego i żaden z autorów nie może mieć względem wydawcy roszczeń finansowych. Zasada ma zastosowanie do wszystkich numerów Magmy wydawanych przez Nowosolski Dom Kultury.

23|magma



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.