The Nowodworek Times #6/2014

Page 1

1


Spis Treści: 4 Savoir vivre, czyli o (znikającym) dobrym zachowaniu

6 „Głośny problem”

8 Wywiad z prof. Damianą Sójką

8

11 Radości i rozterki dojrzewania – „Boyhood” Richarda Linklatera 14 W gronie Nowodworczyków...

18 2. KrwioBIEG Kraków, czyli dziel się dobrocią a na pewno nie pożałujesz! 20 Jerzy Calik – kandydat na Prezydenta Nowodworka

22 Klasyczne dzieła sztuki w wersji współczesnej

28 Ciekawostki sportowe

4

30 Muzyczne podróże: Islandia

34 „Nie ma odwrotu od medycyny regeneracyjnej - to przyszłość” 36 Mistrzowie Świata to my

38 Nowinki naukowe

38 Słodko - słony świat Julki

41

2


Wstęp od redakcji Drodzy czytelnicy!

Wracamy do Was po długiej przerwie z nową porcją interesujących materiałów. Mamy nadzieję, że tęskniliście – my bardzo, dlatego zapraszamy Was serdecznie w kolejną, ekscytującą podróż z naszym pismem i jego licznymi artykułami, felietonamioraz wywiadami. Witamy serdecznie nowych czytelników – uczniów klas pierwszych Nowodworka, którzy zdecydowali się na naukę w naszej szkole. Życzymy Wam wielu miłych i radosnych chwil spędzonych w murach Nowodworskiego LO. Mamy nadzieję, że lektura naszego pisma będzie sprawiać wam przyjemność oraz pogłębiać wiedzę i inspirować. Powstawanie każdego numeru TNT to złożony proces w którym uczestniczą ludzie pełni pasji oraz zapału do pracy. Po napisaniu i sprawdzeniu artykułów oraz nakreśleniu planu bieżącego wydania, przychodzi czas na skomponowanie ostatniego ważnego elementu – kilku słów od redakcji. Nie chcemy przedłużać i zanudzać Was zbędnymi opisami. Chcielibyśmy Wam na koniec serdecznie podziękować za to, że jesteście z nami i po ponad dziewięciu miesiącach sięgacie dalej z chęcią po The Nowodworek Times. Zapraszamy Was do zapoznania się z kolejnym numerem, który powstał dla Was – wiernych czytelników.

Do przeczytania! Redakcja The Nowodworek Times

Redaktor naczelny: Jakub Turcza Zastępca redaktora naczelnego ds. TNT / sekretarz: Aleksandra Budzińska Desktop Publishing: Kierownik artystyczny / fotoedytor: Natalia Kowalska Grafik: Tytus Maciejowski Projektant grafiki: Anna Skoczeń, Natalia Kowalska Dziennikarze: Agnieszka Orszulak, Karolina Zając,

Mikołaj Bać, Filip Storożuk, Karolina Czaplak, Łucja Hudy, Jan Kłapa, Michał Strój, Magdalena Ignasik, Julia Kowalska. Znajdź nas na: http://su-nowodworek.pl/tnt http://issuu.com/thenowodworektimes Kontakt: tnt.nowodworek@gmail.com Dziękujemy opiekunom The Nowodworek Times pani prof. Iwonie Majcher oraz pani prof. Annie Tumidajewicz - za cenne uwagi oraz wsparcie.

3


Szkoła

Savoir vivre, czyli o (znikającym) dobrym zachowaniu

Zeszłe wakacje to już przeszłość, następne czekają w kolejce, ale zanim czerwcowa kartka kalendarza pojawi się przed naszymi oczami, czekają nas chłodne jesienne wieczory, mroźne zimowe poranki. Ta myśl może powodować frustrację i rozdrażnienie, a co za tym idziepodenerwowanie i niekoniecznie takie zachowanie wobec innych, jakiego byśmy oczekiwali. Ale Nowodworczykiem jesteś i nim pozostań- wykazuj się kulturą osobistą i szanuj Tradycję, która jest jednym z naczelnych haseł naszej szkoły, czyli po prostu stosuj się do zasad SAVOIR VIVRE.

1. Jeśli jesteś uczniem pierwszej klasy i podążając korytarzami zastanawiasz się, dlaczego ludzie idący z naprzeciwka patrzą na Ciebie ze zgrozą prawdopodobnie powinieneś przejść na drugą stronę, gdyż wedle niepisanej zasady ruch odbywa się PRAWOSTRONNIE. P.S. Jeśli chodzisz już do naszej szkoły jakiś czas, a mimo to przedzierasz się na oślep przez gąszcze współtowarzyszy męki również zastosuj się do tej zasady.

4


2. To miłe i kulturalne jeśli widząc nauczyciela mówisz: „Dzień dobry”, czy „Do widzenia”. Po co robić złe wrażenie spuszczając wzrok i przechodząc bez słowa?

Dawniej bez tych umiejętności nie można było bywać w tzw. dobrym towarzystwie, człowiek, który popełniał gafy, stawał się przedmiotem złośliwych żartów i kpin. Dziś wielu ludziom, zwłaszcza młodym, wydaje się, że znajomość zasad savoir-vivre’u jest niepotrzebnym balastem, odbierającym naturalność i tak modny obecnie luz. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Na rynku pracy coraz częściej liczą się nie tylko dyplomy i wiedza, ale też umiejętność pracy zespołowej, kultura bycia, takt i elegancja – czyli wszystko to, czego uczą „przestarzałe” zasady savoir-vivre’u. Czy przyszły pracodawca, mając do wyboru kilka osób z tymi samymi kwalifikacjami, wybierze kogoś, kto przychodzi niedbale ubrany, żuje gumę i mówi młodzieżowym slangiem? Niektórzy młodzi ludzie uważają, że na dostosowanie się do społecznych wymagań przyjdzie czas w dorosłym życiu, a na razie nie warto się przejmować dobrymi manierami. Czyżby? Umiejętność zachowania się w określonych sytuacjach jest jak pływanie czy jazda na rowerze: trzeba się nauczyć, a potem robi się to odruchowo. Młodość jest czasem na naukę, teraz gafy i potknięcia będą wybaczone, w dorosłym życiu płaci się za nie wyższą cenę.

3. Dbanie o czystość jamy ustnej się chwali, a żucie gumy stało się zjawiskiem powszechnym. Wedle niektórych badań naukowców może ona również pomóc nam w nauce czy w odchudzaniu. Niestety nie wszyscy pojmują, iż jej ostateczne miejsce znajduje się w koszu, a nie pod ławką, na krześle czy parapecie. Jeśli nie chcesz kiedyś doświadczyć nieprzyjemnego zetknięcia się z nią, nie przyklejaj jej gdzie popadnie, a zapewniam- ryzyko zmaleje. 4. Nowodworek to, jak wszyscy wiemy, „kuźnia przyszłych elit”, co niektórzy rozumieją aż nazbyt dosłownie. Jeśli chcesz dać upust swoim zdolnościom plastycznym, graficznym bądź satyrycznym zapisz się na zajęcia ze sztuki bądź załóż zeszyt służący tym czynnościom, ale nie kreśl, nie maluj, nie pisz po stołach, krzesłach i parapetach, nie mówiąc już o kaloryferach. 5. To, jakim jesteś człowiekiem zaprocentuje w niedługim czasie. Pytanie tylko: na plus czy na minus? To już zależy wyłącznie od Ciebie…

Karolina Czaplak Co mówi Internet: Savoir-vivre – komu to jeszcze potrzebne? Zacznijmy od początku, czyli od etymologii. Słowo savoir-vivre powstało jako połączenie dwóch francuskich czasowników: savoir – wiedzieć, umieć i vivre – żyć. Savoir-vivre – dosłownie: „umiejętność życia” to znajomość form towarzyskich, zwyczajów, reguł zachowania się w określonych sytuacjach.

5


Kultura

„Głośny problem”

Kraków, a szczególnie Stare Miasto, to kulturowe serce Polski. Muzea, teatry, kawiarnie, restauracje, knajpy, a co za tym idzie - tysiące przewijających się przez Rynek turystów. Zysk i promocja dla miasta, wpływy do kieszeni przedsiębiorców oraz rozrywka, także dla mieszkańców. Układ idealny? Nie dla wszystkich stron.

mieszkańców, jednak coraz częściej zauważają to także turyści, którzy powracając do Krakowa omijają hotele w centrum. Dopóki zwiedzają i bawią się, są oczarowani. Problemy pojawiają się, gdy chcą odpocząć. We wspaniały klimat naszego miasta na stałe zaczynają wpisywać się nocne burdy, pijackie krzyki i bijatyki, agresja, zanieczyszczenia. Wątpliwe wrażenia dzwiękowe i wizualne to nie kwestia estetyki; tu chodzi o ludzkie zdrowie. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z korzyści płynących z dobrego snu. Jego zaburzenia mogą prowadzić do licznych dolegliwości (choroby psychiczne, nerwica, lęki), bądź pogorszyć stan zdrowia osób, u których ono już szwankuje. Hałas podrażnia także nasze zmysły, podnosi poziom stresu oraz sprawia, że podświadomie stajemy się bardziej agresywni i nerwowi. Dlatego nie dziwią coraz częstsze protesty mieszkańców. Pomysłów jest wiele, poczynając

Od kilkunastu lat liczba mieszkańców Dzielnicy I znacząco spada. Dlaczego ludzie nie chcą żyć w otoczeniu malowniczych zabytków? Powodów jest wiele, ale niechlubne miejsca w czołówce zajmują nadmierny ruch i hałas. Jak wskazują najnowsze pomiary, normy natężenia dźwięku są nagminnie przekraczane. Na najbardziej newralgicznych ulicach miasta, tj. np. Szewskiej, Stolarskiej, nawet kilkukrotnie. Uderza to bezpośrednio w

6


od mało realnych (jak przeniesienie obiektów rozrywkowych do innej dzielnicy) na bardziej konstruktywnych skończywszy. Sensowna wydaje się kontrola ciszy nocnej przez stałe patrole policji ustawiane na najbardziej problematycznych ulicach. Rozwiązanie takie wprowadzono już na ul. Stolarskiej i zdaje ono egzamin. Problemem, jak zwykle, jest brak pieniędzy. Za mało jest też funkcjonariuszy, którzy reagowaliby na zaistniałe sytuacje. Mieszkańcy podkreślają, że to właśnie bierność stanowi największą przeszkodę w utrzymaniu porządku publicznego.

chcecie wspomóc ich działania i zdobyć więcej informacji na ten temat, kliknijcie link u dołu strony. Trudno znaleźć kompromisowe rozwiązanie. Ważne jest jednak poczucie odpowiedzialności. Jeśli go zabraknie, mieszkańcy nadal będą się skarżyć, a z konieczności zwiększona ilość patroli odstraszy turystów. Koło więc się zamyka, a problem i niesmak pozostają. Kto z nas nie lubi się bawić? Powinniśmy jednak pamiętać, że wokół nas mieszkają ludzie, który również zasługują na odpoczynek. Porozumienie jest niezbędne, aby centrum pozostało miejscem cywilizowanym, by można było tu normalnie mieszkać, pracować i zaszaleć.

Kłopot nie znika wraz ze wschodem słońca. Zbadano, że w Krakowie występuje najwięcej ulicznych muzyków w Polsce. Muzyka jest nieodłącznym elementem atmosfery Starego Miasta, lecz o ile stanowi atrakcję dla gości, dla stałych lokatorów może stać się codzienną udręką. Kwestia ta została ostatnio poruszona przez mieszkańców ul. Siennej, którzy planują złożyć petycję do władz miasta. Obecnie są na etapie zbierania podpisów, więc, jeśli

ht tps://secure.avaaz.org/pl/petition/Do_ Urzedu_Miasta_Krakowa_Zlik widujmy_ uc ia z l iw y _ ha la s _ na _ k ra kow s k i m _ Rynku/?fOYDkib Agnieszka Orszulak Karolina Zając

7


Kultura

Wywiad z prof. Damianą Sójką

Jest kolejną z niezwykle barwnych postaci nowodworskiego grona pedagogicznego, dlatego pominięcie jej w wywiadzie byłoby po prostu faux pas. Z Panią Profesor Damianą Sójką rozmawiamy o językach obcych, nowodworskiej młodzieży oraz zawodzie nauczyciela.

rosyjskiego w tym okresie. Jednak do mojej szkoły przyszli studenci i zaczęli uczyć nas właśnie tego języka. Nie znam angielskiego perfekcyjnie, ale to od niego rozpoczęła się moja edukacja. A i K: Który z języków jest według Pani najtrudniejszy?

A i K: Skąd u Pani takie zamiłowanie do języków?

D.S.: Wydaje mi się, że chiński, ale nigdy się go nie uczyłam.

D.S.: Od dziecka interesowałam się kulturą Francji i Włoch, później pasja ta trwała dalej w liceum i na studiach.

A i K: A który jest Pani ulubionym językiem?

A i K: Którego języka obcego nauczyła się Pani jako pierwszego?

D.S.: Zdecydowanie włoski. Włoska kultura jest bardziej przyjazna, ludzie są weselsi. Po prostu jest bardziej zgodna z moją naturą. Zresztą często żartujemy z innymi paniami profesorkami, że my jako nauczyciele języków romańskich stajemy

D.S.: Był to język angielski, co jest dość niecodzienne ze względu na dominację języka

8


się wizytówką tych kręgów kulturowych, stąd np. nie śpieszymy się (śmiech).

Włochy. Uwielbiam ten klimat, ludzi, kuchnię, podejście do życia…

A i K: Dlaczego postanowiła Pani uczyć?

A i K: A jest jakieś szczególne miejsca, które chciałby Pani jeszcze zobaczyć?

D.S.: Chciałam mieć kontakt z „żywym materiałem”. Miło jest widzieć, jak nasza praca przynosi efekty. Dodatkowo mam duże pokłady cierpliwości, co w tym zawodzie jest niezmiernie przydatne.

D.S.: Zdecydowanie Jamajka, chociaż to może okazać się złą odpowiedzią (śmiech). A i K: Jakie są Pani pasje, oczywiście poza językami?

A i K: Często określa Pani swoich uczniów jako „sukcesy pedagogiczne”. Co trzeba zrobić, aby zasłużyć na to miano?

D.S.: Pływanie, jeżdżenie na rowerze, spędzanie czasu w dobrym, miłym towarzystwie.

D.S.: Moje sukcesy pedagogiczne dzielę na dwa rodzaje. Po pierwsze na osoby, które chcą się uczyć, są językiem zainteresowane i widać tego efekty, a po drugie na uczniów, którzy są mniej zdolni i osiągają sukcesy na własnym poziomie.

A i K: Skąd ma Pani taki dobry kontakt z uczniami? D.S.: Wydaje mi się, że zawdzięczam to cierpliwości, o której mówiłam już wcześniej. Staram się też dopasować do potrzeb i wymagań ucznia. Mam poczucie humoru, dystans do siebie, jestem otwarta na drugiego człowieka. Chciałabym podkreślić przy tej okazji to, co zauważam od lat podczas wymian międzynarodowych. Uczniowie czasami są zbyt samokrytyczni. Choć być może wynika to ze zbyt wyśrubowanych standardów. Uczniowie z Francji, Włoch mają więcej pewności siebie, podczas gdy ci z Polski nie doceniają siebie, mimo że mają często większą wiedzę. Nasza młodzież jest dobrze wykształcona, dobrze mówi po angielsku, porozumiewa się w obcych językach, umie się odnaleźć w różnych sytuacjach. Na pewno, nie brakuje im umiejętności i wiedzy, dlatego te kompleksy są całkowicie nieuzasadnione.

A i K: Jak rozpoczęła się Pani kariera w Nowodworku? D.S.: Ściągnęła mnie tutaj Pani Profesor Dulian, kiedy brakowało nauczyciela języka włoskiego. Później zaczęłam nauczać także francuskiego, którego obecnie uczę najwięcej. A i K: A co myśli Pani o naszej szkole? D.S.: Szkołę tworzy młodzież, więc to od niej zależy jaka jest szkoła, jak funkcjonuje, jaka panuje w niej atmosfera; są materiałem tworzącym historię. A tak poza tym – dziewczyny są ogarnięte (śmiech). A i K: Dużo Pani podróżuje, często z uczniami. Jaka część świata jest najbliższa Pani sercu?

A i K: No właśnie. Polacy garną się do nauki języków obcych, podczas gdy, wspomniani

D.S.: Myślę, że po raz kolejny podkreślę tutaj

9


już wcześniej Włosi, czy chociażby Francuzi – niespecjalnie. Jak Pani myśli z czego to wynika? D.S.: Byliśmy biedniejszym krajem, wiedzieliśmy, że języki to nasza przyszłość, szansa na lepsze życie, a Włosi czy Francuzi nie są od początku nastawieni na emigrację (do pracy czy na studia), nie ma u nich takiej motywacji. A i K: Ma Pani jakieś motto życiowe? D.S.: Nie mam jakiegoś konkretnego. Ale można by uznać: La vie est belle/La vita è bella, czyli po prostu „Życie jest piękne”. A i K: Bardzo dziękuję za poświęcony czas. D.S.: Ja również dziękuję. Agnieszka Orszulak Karolina Zając

10


Kultura

Radości i rozterki dojrzewania – „Boyhood” Richarda Linklatera

Kinematografia oferuje nam sporo obrazów, których fabuła wymagała skomplikowanej charakteryzacji. Wiele z takich przypadków dotyczy konieczności postarzenia aktorów. Wspaniałe metamorfozy wykonane komputerowo możemy śledzić na przykład w „Ciekawym przypadku Benjamina Buttona”, w którym bohater grany przez Brada Pitta stopniowo młodnieje.

2002 – 2013. Dzięki temu możemy obserwować naturalne zmiany w wyglądzie aktorów, które szczególnie rzucają się w oczy w przypadku głównego bohatera (Ellar Coltrane) i jego siostry (Lorelei Linklater), którą, co ciekawe, zagrała córka reżysera i scenarzysty filmu Richarda Linklatera. Niezwykłość pracy całej ekipy zauważyła na postrzeganiu filmu jako dzieła. Można się domyślać, że partiami powstawał również scenariusz, który trzeba było dopasować do zmieniającego się świata. Przypuszczam, że

Twórcy filmu „Boyhood” zdecydowali się na dość niespotykany sposób „postarzenia” bohatera. Film realizowano bowiem w latach

11


oprócz scenarzysty również młodzi aktorzy mieli niebagatelny wpływ na jego ostateczny kształt.

ziemi, ale to nie nadchodziło. Dlatego od razu po wyjściu z kina, na świeżo, zaczęłam się zastanawiać, jak ocenić fabułę filmu dla potrzeb tej recenzji. Za przedstawienie „prawdziwego życia” reżyserowi należy się ogromny plus. Z drugiej jednak strony produkcja była dla mnie po prostu nużąca. Nie oznacza to, że nie lubię filmów obyczajowych, pozornie pozbawionych akcji, ponieważ to właśnie one zmuszają mnie do zastanawiania się nad egzystencją i niejednokrotnie są bardziej interesujące niż dzieła z gatunku science-fiction. To chyba nadmiar autentyczności tak mnie zmęczył – życie nie musi być nudne, ale przyglądanie się codziennym sprawom niekoniecznie jest tak pasjonujące, jak ich przeżywanie. Myślę też, że po prostu nie polubiłam filmowej rodziny. Choć tacy prawdziwi, nie mieli cech, które pozwoliłyby mi się z nimi zaprzyjaźnić.

Z filmu bije ogromna autentyczność, dla mnie nieporównywalna z żadnym innym filmem czy książką. Nawet niektóre beletryzowane biografie i autobiografie miały dla mnie mniej dokumentalny charakter, ponieważ stosowano w nich zabiegi, mające zwiększyć naszą sympatię do bohaterów lub wzmocnić klimat. Stało się tak na przykład w autobiografii Louisa Armstronga „Moje życie w Nowym Orleanie”, gdzie ciężkie życie Afroamerykanów na początku XX wieku wydaje się radosne i lekkie, a trudne zdarzenia tracą większość swojej wagi dzięki humorowi. W przypadku dzieła Linklatera twórca nie ocenia swoich bohaterów, najbardziej błahe wydarzenia są traktowane z równym pietyzmem jak momenty życiowych decyzji, a myśli postaci poznajemy dzięki ich słowom i czynom, a nie „wchodząc w ich głowy”.

Kolejnym trudnym do oceny aspektem tego obrazu jest gra aktorska. Podczas oglądania filmu w ogóle nie starałam się jej ocenić, kwestie takie jak mimika zostały dla mnie przysłonięte przez wydarzenia. Tym razem autentyczność przysłużyła się temu, co mogło nie być idealne z punktu widzenia profesjonalnego krytyka lub reżysera. W końcu na co dzień nie śledzimy z nadmierną uwagą, jakie inni ludzie robią miny i czy są one adekwatne do sytuacji. Wydaje mi się jednak, że aktorzy dobrze wczuli się w swoje role.

Jednak, przynajmniej według mnie, film z powodu swojej autentyczności stał się mniej interesujący. Na początku filmu, kiedy przyglądałam się poczynaniom zaledwie kilkuletniego Masona i jego najbliższych, miałam wrażenie, że oglądam coś, co na ekranach pojawiło się już tysiące razy. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam tę sztampowość. Film miał przedstawiać życie typowego amerykańskiego chłopca. Właściwie określenie „typowy” nie do końca tutaj pasuje, bo przecież każdy człowiek i każdy bohater fikcyjny jest inny, ale na pewno w filmie nie pojawiły się sytuacje zbyt dramatyczne lub nierealistyczne – wiele razy oczekiwałam, że w danym momencie wydarzy się wypadek albo trzęsienie

Według mnie, pochwała należy się scenografom. Żaden element wystroju pomieszczeń ani ubrań nie wydawał mi się sztuczny, były odpowiednio dopasowane do zmieniających się trendów. Nie mogę niczego zarzucić również stronie wizualnej „Boyhood”. Zdjęcia prezentują się bardzo przyjemnie – kolory nie są zbyt ponure,

12


a z drugiej strony filtr nie razi. Myślę, że mogłabym wskazać kilka naprawdę ładnych, artystycznych kadrów.

sam zdecydować, czy wizja reżysera do niego przemawia. Łucja Hudy

Trudno mi ostatecznie i jednoznacznie ocenić ten film. Intrygujący i budzący podziw sposób produkcji, który w tak ogromny sposób wpłynął na zalety i wady dzieła jest dla mnie nierozerwalnie złączony z efektem końcowym. Olbrzymia dbałość o autentyzm podnosi ocenę, a sam film również wydaje się nieprzeciętny, jeżeli skupić się na samych walorach fabuły i obrazu i zapomnieć o nudzie, która chwilami wylewa się z ekranu. Ten ostatni mankament można ewentualnie zrzucić na wizję i sposób myślenia reżysera, które nie muszą nam odpowiadać – ale przecież także one podlegają ocenie. Skupiając się na moich indywidualnych, subiektywnych odczuciach i emocjach towarzyszących oglądaniu, oceniam film jako średni. Właśnie z tego powodu mogę go polecić – każdy zainteresowany powinien

Tak na przestrzeni lat zmieniał się Mason (Ellar Coltrane). Źródło: www.motherjones.com (wywiad z aktorem)

13


Kultura

W gronie Nowodworczyków... JÓZEF MEHOFFER (1869-1946)

Miło nam zainaugurować nowy cykl artykułów na łamach „The Nowodworek Times”. Dotyczyć on będzie niezwykle barwnych postaci, które nim jeszcze stały się sławne - ukończyły naszą szkołę. Jej nazwa zmieniała się wielokrotnie, ale tradycja trwa niezachwianie od 1588 roku. Dlatego mamy prawo szczycić się każdą sławą, którą wydało czy to Kolegium WładysławowskoNowodworskie, c.k. Gimnazjum Akademickie

Ów Nowodworczyk należy ponad wszelką wątpliwość do najwybitniejszych artystów swych czasów. Nie czuję się na siłach rzeczowo i kompetentnie opisać jego twórczość, lecz nawet laik zauważy, iż sklasyfikowanie jego dorobku artystycznego nie jest wcale proste. Pośród nurtów, jakie współtworzył, wymienić należy na

czy też Liceum (ale i okresowo Gimnazjum) św. Anny bądź Bartłomieja Nowodworskiego. UWAGA: Autor ma na celu zwiększenie zainteresowania postacią jednego ze swoich ulubionych malarzy i przypomnienie o jego nowodworskim rodowodzie. Nie ukrywa zatem stronniczości w doborze faktów oraz selekcji dorobku artysty!

pewno symbolizm, postimpresjonizm, secesję i art deco. Zajmowały go nie tylko malarstwo i witraż, lecz również pubicystyka, projektowanie mebli czy stałych elementów wystroju wnętrz, co więcej - grafika czy planowanie ogrodów (przy swoich dwu domach – krakowskim na ul. Krupniczej oraz podmiejskim w Jankówce). Józef Mehoffer wywodził się z szlachetnego tyrolskiego rodu. Jego dziadek, Joseph Mehoffer, był austriackim komisarzem obwodu lwowskiego w Galicji. Wybitny malarz przyszedł na świat 19 marca 1869 r. w Ropczycach. Niedługo po nagłej śmierci ojca przeprowadził się z matką Aldoną do Krakowa, gdzie jako sześciolatek poszedł do szkoły (sic!). Był to tak zwany „św. Larisch” - szkoła ludowa mieszcząca się w pałacu tegoż barona (który świętym po dziś dzień nie został) przy ulicy Brackiej 12. Młody Józef nie znał systemu punktowego, a i tak musiał zdać egzamin do gimnazjum – miało to miejsce w roku szkolnym 1879/80. Wtedy to wiedzę Mehoffera oceniono następująco: z religii – 4, z języka polskiego – 2, z niemieckiego – 5, a z rachunków - 31 . Nic mi nie wiadomo

14


o ówczesnym „profilowaniu” klas, pewne jest natomiast, iż Józio dostał się do klasy I b, podczas gdy jego najlepsi koledzy – Estreicher i Wyspiański wylądowali w I c.

-Kardynał Dunajewski wypędzał dewotki, bo nie lubił, jeśli w dzień powszedni kobiety siedziały długo w kościele, a nawet drzemały. Gdy spostrzegł babiny spędzające czas bezczynnie, wówczas swoim łagodnym, ale stanowczym głosem zwracał uwagę: - Do roboty, kobietki, do roboty. Nie trzeba się narzucać Panu Bogu.

Co jest w stanie przyjść do głowy uczniom Nowodworka? Otóż ewidentnie trzymają się ich zamiary wzniosłe i bardzo śmiałe idee. Krótki fragment zbioru gawęd „Nie od razu Kraków zbudowano” pióra Karola Estreichera juniora niezbicie dowodzi, że Mehoffera i jego kolegów nie opuszczały ciekawe pomysły. Jeden z wybryków (który współcześnie nazwalibyśmy zapewne „grubą akcją”) opowiedział synowi pewnego razu Stanisław Estreicher w taki oto sposób:

- I właśnie tego dnia paniusi, która rzuciła się, aby całować go po rękach, powiedział: - Nie siedzieć w kościele za długo, w domu też można się pomodlić przy pracy. - Był kardynał znany z tego, że nie znosił pobożniś. -A co było dalej?

-Czterech. Pana Mehoffera i Opieńskiego znasz. Wyspiański już nie żyje. Był wielkim malarzem i poetą.

-Wyszliśmy na wieżę Zygmuntowską. Wyspiański wpadł na pomysł, który nam spodobał się bardzo: - Słuchajcie, chłopcy powiedział - to przywilej królewski dzwonić w Zygmunta. Musimy jego głos usłyszeć. Zadzwonimy sami dla siebie.

-To było rano?

-No i co? - spytałem zaciekawiony.

-Nie, popołudniu o trzeciej. Bawiliśmy się na Plantacjach, a stamtąd zeszliśmy pod Wawel na Kanoniczą do pracowni ojca Wyspiańskiego zobaczyć, jak rzeźbi biusty królów polskich. Ale był tak podchmielony, że uciekliśmy prędko. Zgrzani bieganiem w upał, postanowiliśmy zajść do katedry.

-Uwiesiliśmy się po dwóch i nie bez trudu rozkołysaliśmy dzwon. Kiedy pierwszy raz uderzył, puściłem sznur, ale Wyspiański krzyknął: „ciągnij, ciągnij” i znowu pociągnąłem, i znowu dzwon uderzył raz, drugi, trzeci...

„- Czterech, proszę taty?

-No i co, co? -Przez to główne wejście, gdzie wiszą kości olbrzymów?

-No i nic. Tylko w biały dzień, o godzinie trzeciej po południu zdumione miasto usłyszało nagle, jak bił nierówno i nierytmicznie. Nie mieliśmy dość sił, aby go rozkołysać jak należy. To wielki ciężar. Nie mieliśmy także czasu, bo nagle wpadli na wieżę świątnicy...

-Tak, tędy. Jakiś czas włóczyliśmy się po katedrze i byliśmy świadkami dziwnej sceny. -Jakiej?

15


-Co to są świątnicy? -Tak w katedrze nazywają kościelnych. Pochodzą oni z niedalekiej wsi, która ma od wieków przywilej, że jej mieszkańcy obsługują katedrę. Wieś dlatego nazwa się Świątniki. -I co oni zrobili? -Krzyczeli na nas, a głównie na Wyspiańskiego, bo pokazało się, że on już raz próbował dzwonić w Zygmunta, ale był wtedy sam i nie mógł dzwonu poruszyć. Spędzili nas na dół, do zakrystii. -Tatuś się bał? Naiwna w formie, a może i pełna wyolbrzymień opowiastka warta byłą przytoczenia, ponieważ pokazuje nie tylko fantazję młodego Józefa Mehoffera, ale i niezwykłość nowodworskiej społeczności. Wystarczy przypomnieć, że Stanisław Estreicher był długoletnim profesorem (wykładał historię prawa), a nawet rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Z kolei Henryk Opieński zasłynął jako kompozytor i muzykolog. Nasze miasto jest niezwykłym, oszczędzonym przez burze dziejowe pomnikiem przeszłości. Spacerując po Krakowie, przeważnie nieświadomie przemierzamy ścieżki dawno już wydeptane -i to przez nie byle kogo. Oto kilka mehofferowskich adresów:

-Pewnie, że się bałem, bo chcieli mi dać w skórę, ale przyszła niespodziewana pomoc. -Jak to? -Kardynał usłyszawszy dzwon czym prędzej wrócił do katedry i spotkał nas prowadzonych przez świątników. Wyjaśnili mu psotę. Skarżyli się na młodego Wyspiańskiego, który często do katedry przychodził z ojcem, towarzysząc mu przy zdejmowaniu odlewów z królewskich posągów i figle wyprawiał. Biskup zapytał się: Czemu to kochanku, namówiłeś kolegów, żeby dzwonili? - Bo chciałem, żeby on zadzwonił dla nas. - Roześmiał się dobry biskup i powiedział: A czy wiesz, że na to trzeba być znakomitym mężem? - Potem kazał nam iść do domu.

ul. Wiślna 9 - tu z rocznym Józiem sprowadzili się w 1870 r. Wilhelm i Aldona Mehofferowie

-To wszystko?

pl. Latarnia (obecnie pl. Juliusza Kossaka) - adres zamieszkania ze szkolnych lat (pamiętajmy, że obecny gmach szkoły wzniesiono w latach 189698, Mehoffer zatem co rano miał spory kawałek do przejścia na ul. św. Anny)

-Cóż chcesz, żeby więcej było? Chyba to, że podczas pogrzebu Wyspiańskiego dzwonił Zygmunt jemu.”

16


- ul. Długa 31 - J.M. sprowadził się tam po ślubie pod koniec 1900 r.

Wspomniane miejsca są w większości dostępne nieodpłatnie i gwarantują przyjemność płynącą z odkrywania przestrzeni historycznej.

- Rynek Główny 39 (kamienica „Pod Konikiem”) - najbardziej prestiżowe lokum malarza

Wirtualne zbiory prac Mehoffera w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie: h t t p : / / w w w. i m n k . pl / s t r on a _ g low n a . php?autor=115

- ul. Szczepańska 11 - Kamienica Szołayskich, dziś Oddział Muzeum Narodowego, gdzie prezentuje się wystawę „Zawsze Młoda”

Internetowe Muzeum Secesji z pracami słynnego Nowodworczyka: http://www.muzeumsecesji.pl/index.html

- ul. Krupnicza 26 - miejsce urodzenia Stanisława Wyspiańskiego, tzw. „Pałac pod Szyszkami” został zakupiony przez sędziwego już Mehoffera w 1932 roku; obecnie muzeum artysty i siedziba sympatycznej Meho Cafe

1Przytoczone za Tadeuszem Z. Bednarskim (praca „Krakowskim szlakiem Józefa Mehoffera”) Jan Kłapa

-kościół Mariacki - polichromia wykonana wraz z mistrzem Matejką w 1900 r., polichromia Procesja Matki Boskiej, witraż Życie Marii -katedra wawelska - polichromie w skarbcu katedralnym, kaplicy Szafrańców (witraż Matka Boska Ostrobramska z 1908 r.) oraz Świętokrzyskiej (tu dwa witraże z cyklu Droga krzyżowa) -ul. Długa 1 - polichromie w sali posiedzeń Izby Przemysłowo-Handlowej wykonane w 1906 r. wnętrze sklepowe w Kamienicy Szarej (Rynek Główny 6) - polichromia sufitu -ul. Szpitalna 15, budynek Miejskiej Kasy Oszczędności - cykl witraży: Dobrobyt i Oszczędność, Skarbniki strzegące drogich kamieni pochodzących z 1932 roku -ul. Bernardyńska- kaplica św. Szymona z Lipnicy - witraż z lat 1944-45

17


Kultura

2. KrwioBIEG Kraków, czyli dziel się dobrocią a na pewno nie pożałujesz!

W sobotę 20 września na Bulwarze Czerwieńskim odbył się 2. krakowski KrwioBIEG. Propaguje to, co szczytne i honorowe- oddawanie krwi łączone z pasją wielu z nas- bieganiem.

które zawierały wszystko, czego sportowiec potrzebuje- napoje energetyczne, proteinowe batony, pamiątkową koszulkę i to, co przyniosło uśmiech na każdej twarzy- symboliczne medale.

Nigdy wcześniej nie brałam udziału w takim wydarzeniu, nie sprawdzałam swoich możliwości z innymi. Nadszedł jednak czaszwłaszcza, iż cel był niezwykle szczytny.

Od samego rana aura nie dopisywała. Wiatr, deszcz, zachmurzenie- w taką pogodę ma się jedynie ochotę założyć ciepłe kapcie i zaszyć się pod kocem z kubkiem gorącej herbaty. Wydawało się, że będzie bardzo trudno, jednak przed startem deszcz ustąpił, jakby wiedział, że jest przeszkodą czegoś wielkiego. Bieg miał rozpocząć się o 12, ale już kilka godzin wcześniej rozstawiono namioty, prowadzono ostatnie zapisy, wydawano pakiety, a kilka wolontariuszek prowadziło rozgrzewkę. Mimo niekorzystnych warunków atmosferycznych

Przystępując do akcji należało wybrać swoją kategorię. Studenci i Uczniowie, Seniorzy, Biegacze indywidualni, Rodziny, Honorowi Dawcy Krwi, Przyjaciele, Firmy, a nawet Wirtualni Biegacze- każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Po rejestracji i uiszczeniu opłaty uczestnicy dostali pakiety startowe,

18


frekwencja dopisała- kilkaset osób pełnych zapału i werwy pojawiło się na linii startu. Przynieśli ze sobą mnóstwo dobrego humoru i optymizmu, co chyba było najważniejsze. Wielu z nich wyglądało na profesjonalnych biegaczy nastawionych na pokonywanie swoich życiowych rekordów, natomiast większość to byli ludzie uprawiający sport dla siebie, którzy przyszli wesprzeć akcję , sprawdzić swoje możliwości i dobrze się bawić. Na pokonanie 9,5 km przewidziano max. 2 godziny. Trasa składała się z dwóch pętli- można było przebiec jedną, w zależności od swoich możliwości. Najlepsi biegacze osiągnęli świetny czas, a tacy jak ja- biegnący swoim tempem, rekreacyjnie, miarkując swoje możliwości również ukończyli bieg z satysfakcjonującym ich rezultatem. Najważniejsza w tym wszystkim była idea i pomysł, dla której każdy starał się wypaść najlepiej, jak tylko mógł.

W trakcie trwania biegu cały czas można było honorowo oddawać krew- maksymalnie 450 ml. Krakowianie nie mają powodów do wstyduspisali się na medal i stanęli na wysokości zadania. Na koniec nastąpiło rozdanie nagród, niestety trochę nieprofesjonalnie przeprowadzone- dwie pierwsze dziewczyny, które dobiegły do mety nwet nie zostały chociażby wspomniane, podczas gdy przyznawano nagrody w takich kategoriach jak np. najszybsza studentka czy najstarszy biegacz. Myślę jednak, że należy wybaczyć organizatorom, ponieważ jest to młoda akcja. Miejmy nadzieję, że wraz z kolejnymi edycjami będzie coraz lepiej organizowana. Bo jak już wielokrotnie wspomniałam liczyły się IDEA i BEZINTERESOWNOŚĆ. Zachęcam każdego z Was do udziału w tego typu spotkaniach, bo nawet nie wiecie jak łatwo można komuś pomóc, a nawet uratować życie. Karolina Czaplak

19


Jerzy Calik – kandydat na Prezydenta Nowodworka

Nowodworczycy! Zdecydowałem się na walkę o stołek Prezydenta naszej szkoły. Na początek, chciałbym powiedzieć kilka słów o sobie. Jestem uczniem klasy 2e o profilu humanistycznym. Podczas poprzedniej kampanii byłem członkiem sztabu Jakuba Seweryna. Mimo jego przegranej, nadal aktywnie działałem w Samorządzie Szkolnym. Początkowo w sekcji technicznej, następnie imprezowej, a teraz przewodniczę sekcji sportowej. Już teraz prowadzę działania mające na celu zorganizowanie Turnieju Noworocznego z IILO i zawodów sportowych z VLO. Pomagałem również przy organizacji KPO, Dnia Kultury Francuskiej i Niemieckiej oraz dopingu na sportowych imprezach. Reprezentuję szkołę w debatach oksfordzkich oraz brałem udział w MUN-ach . Jestem Młodzieżowym Radnym Miasta Krakowa. W wolnym czasie “szaleję” na snowboardzie, zaś w lecie jeżdżę na obozy wojskowe. Lubię kontakt z ludźmi, dyskusję, działanie w przeświadczeniu, że robię coś w kierunku polepszenia środowiska, w którym żyję.

Ze względu na nieznajomość dokładnego terminu wydania TNT, które może zostać opublikowane przed faktycznym rozpoczęciem kampanii, nie umieszczę tutaj szczegółowego programu wyborczego. Wspomnę, że mam wiele ciekawych pomysłów obejmujących wiele dziedzin życia szkolnego. Jestem pewien, że w tym planie każdy znajdzie coś dla siebie: rozwój sportowy, nowodworski szyk, podwyższenie swoich kompetencji, dobra zabawa, mnóstwo zniżek czy akcje charytatywne. Postaram się zaktywizować jak największe rzesze Nowodworczyków, gdyż każdy uczeń tworzy Samorząd Uczniowski. Chciałbym zwiększyć efektywność wspólnoty nowodworskiej, w której razem będziemy dąży do spełnienia swoich celów. Jak głosi moje hasło wyborcze „Zróbmy to razem!” W moim sztabie znajdują się ludzie pełni pasji, chęci do działania, motywacji oraz posiadający odpowiednie kompetencje.

20


Stoją za mną murem: Andrzej Łach, Antoni Sobczuk, Bartłomiej Galos, Basia Janusz, Basia Mastalerz, Eryk Czajkowski, Estera Florek, Ewa Tarnowska, Filip Storożuk, Gabriela Bulka, Grzesiek Skrzypek, Jakub Kotaś, Joanna Marszałkowska, Joanna Wójtowicz, Julia Strycharz, Justyna Tuleja, Kamila Kanownik, Karol Grabczyk, Karolina Micuła, Karolina Ociepka, Klaudia Majerańczyk, Kuba Seweryn, Leszek Maślak, Maciek Irzyk, Magda Kogut, Marcin Tutajewski, Maria Kruszewska, Maria Pasek, Maja Wójcik, Michał Kalinowski, Michał Kurek, Mikołaj Bać, Natasza Gadowska, Nathalie Sułkowska, Norbert Gacek, Oliwia Wędzicha, Ola Boczar, Paulina Barucha, Piotrek Pita Cieślik, Samanta Szermer, Sonia Gawron, Wojtek Pikul. Dlaczego Jerzy Calik powinien prezydentem Nowodworka?

„Jest otwarty, jest zdecydowany i wie czego chce oraz czego ludzie oczekują. Nabiera doświadczenia, które w jakimś stopniu na pewno już ma, ponieważ jest w Młodzieżowej Radzie Miasta.” Paulina Barucha „Posiada już doświadczenie w pracy w samorządzie oraz ogólnie w zarządzaniu. Oprócz tego uważam, że jest osobą, która dobrze się prezentuje i nie ośmieszy naszej szkoły.” Maria Kruszewska „Jest mistrzem osiągania porozumienia. Do tego otacza się kreatywnymi ludźmi z pasja, on naprawdę może dużo zmienić”

zostać

Mikołaj Bać

„ Jest zdecydowany, wie do czego dąży oraz (tutaj nie przesadzam) najbardziej energiczny człowiek jakiego znam. Ma niespożyte siły na działanie, a rok w samorządzie pomógł mu dobrze się oblatać: co, jak, gdzie, z kim i po co. Nie bagatelizuje zdania ludzi, którymi jest otoczony, nie słyszy się z jego ust rzeczy w stylu „nie bo nie” - po prostu efektywnie współpracuje.”

„Uwielbiam jego poczucie humoru, ale kiedy trzeba jest poważny i profesjonalny.” Klaudia Majerańczyk Jeśli dacie mi szanse i pozwolicie stanąć na czele przyszłego prezydium, gwarantuję Wam, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by zadbać o dobro szkoły, a także Wasze, aby na hasło „Nowodworek” ludzie reagowali z podziwem i szacunkiem.

Antoni Sobczuk „Ma dar przekonywania, co w kontaktach z nauczycielami może być bardzo przydatne.”

Cały Wasz,

Joanna Wójtowicz

Jerzy Calik

„Faktycznie ma duże doświadczenie w pracy w samorządzie, wie jakie są zasady takiej działalności. Dyrekcja i grono pedagogiczne znają go jako porządną firmę. Ogólna prezencja, sposób w jaki rozmawia z ludźmi, jego otwartość i ogromna łatwość w nawiązywaniu znajomości . Z mojego punktu widzenia, dochodzi też lojalność i honor, płynące, wydaje mi się, z wychowania. Dodatkowo dużo szczerości i prostolinijność, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu.” Andrzej Łach

21


Kultura

Klasyczne dzieła sztuki w wersji współczesnej Inspirowanie się dziełami z poprzednich epok nie jest nowością w sztuce - poza powszechnie przyjętymi akademickimi schematami, które łatwo możemy zaobserwować na większości klasycznych obrazów, w twórczości artystów różnych nurtów przewijają się rekwizyty, barwy i całe kompozycje. Jednak twórcy dzieł bardziej współczesnych, które razem z „oryginałami” chciałabym zaprezentować w tym artykule, poszli o krok dalej. To już nie są zwykłe inspiracje, lecz w niektórych przypadkach niemal kopie. Ale ta dosłowność niesie ze sobą przesłanie, zachęca do myślenia i to nie tylko o sztuce, ale także o kulturze w sensie bardziej ogólnym oraz obyczajowości i życiu. Uważam, że wariacje na temat znanych obrazów to dobry pomysł na zwrócenie uwagi na wiele problemów. Warto je poznać również dlatego, że wiele z nich weszło już do kanonu sztuki i zapoczątkowało nowe nurty.

Mona Lisa Leonarda da Vinci i L.H.O.O.Q. (Mona Lisa z wąsami) Marcela Duchampa

22


Przypuszczam, że obydwa dzieła z tej pary są znane prawie każdemu. Każde z nich można bowiem uznać za typowy przykład danego nurtu. Mona Lisa to najsłynniejsze dzieło włoskiego renesansu. Liczne tajemnice i plotki związane z autorem portretu oraz samym obrazem dodają mu jeszcze rozgłosu i uroku. Wystarczy wspomnieć o tym, że badacze wciąż spierają się w kwestii tożsamości modelki lub modela. Większość z nich uważa, że na portrecie przedstawiono Lisę Gherardini, żonę florenckiego kupca Francesco Giocondo, czemu obraz zawdzięcza tytuł La Gioconda. Niektórzy eksperci sądzą jednak, że dzieło może zawierać elementy autoportretu Leonarda lub, że przedstawiona kobieta była jedynie wytworem jego wyobraźni. Drugi z obrazów nie jest w rzeczywistości efektem skomplikowanej pracy autora. Duchamp wykorzystał kopię obrazu da Vinci, której jedynie domalował ołówkiem zarost i opatrzył napisem, który fonetycznie znaczy po francusku „jest jej ciepło w tyłek”. Nie ma w tym nic dziwnego, jeżeli wiemy o istnieniu formy ready mades, w przypadku której nie jest istotny wkład pracy, lecz efekt końcowy. Dzieła wykonane w tej technice to gotowe przedmioty, opatrzone najczęściej dorysowanym komentarzem artysty, który całkowicie zmienia ich charakter i prowokuje do zastanowienia. L.H.O.O.Q. wpisuje się również w założenia dadaizmu, z którym to nurtem Duchamp był związany w trakcie jego tworzenia (1919). Jednym z głównych założeń dadaizmu było zerwanie z tradycjami sztuki i swoboda twórcza, nieograniczona żadnymi kanonami. To dlatego artysta w swoim L.H.O.O.Q. może wyśmiewać wartości tradycyjnie przypisywane Mona Lisie – zarost niszczy wdzięk i urok kobiety, a napis szydzi z jej niemal przysłowiowej tajemniczości.

Portret Papieża Innocentego X Diego Velazqueza i Portret Papieża Innocentego X według Velazqueza Francisa Bacona Pierwszy z obrazów jest dziełem znakomitego malarza hiszpańskiego. Velazquez namalował go podczas swojego drugiego pobytu w Rzymie, około roku 1650. Dzieło wzbudziło zachwyt

23


współczesnych, w tym samego portretowanego. Obecnie portret możemy podziwiać w Rzymie, w Gallerii Doria Pamphili. Czy zastanawianie się nad przesłaniem oryginału ma w tym przypadku sens? Nie sądzę. W żadnej publikacji na temat tego portretu krytycy nie próbują dopatrzyć się drugiego dna, można więc przyjąć, że to po prostu elegancki portret dostojnika wykonany na zlecenie. Zupełnie inaczej ma się sprawa drugiego portretu. Namalował go XX-wieczny brytyjski malarz ekspresjonista. Francis Bacon pasjonował się dziełami malarzy takich jak Rembrandt czy El Greco, ale także Picasso. Przedmiotem twórczości malarza były przede wszystkim portrety, przesiąknięte najróżniejszymi emocjami. Widoczny niżej obraz jest jednym z serii wariacji na temat tego samego portretu namalowanego przez Velazqueza. Papieże Bacona okazywali różne emocje – nie tylko gwałtowną rozpacz lub histerię jak na prezentowanym dziele. Papież z obrazu Velazqueza może budzić szacunek lub strach. Bacon sprawia, że współczujemy namalowanej postaci. Myślę, że za jedną z intencji malarza możemy uznać chęć uczłowieczenia bohatera obu obrazów. Przypadkowo, podczas wizyty w krakowskim MOCAKU, udało mi się odnaleźć jeszcze jedno odwołanie do portretu Innocentego X. Artyści działający w duecie Generic Art Solutions (G.A.S.) stworzyli przejmujące fotografie. Tłumaczą, że poza papieża na obu obrazach nasunęła im skojarzenia z krzesłem elektrycznym i stąd takie właśnie przedstawienie postaci.

Studium według obrazu Portert Innocentego 1 i Studium według obrazu Portret Innocentego 2

24


Olimpia Edouarda Maneta

I like Olympia in Black Face Larry’ego Riversa

Pierwsza z tych prac swego czasu wywołała burzę w środowisku artystycznym Paryża. Już pierwszy obraz artysty, czyli Śniadanie na trawie, został bardzo negatywnie oceniony przez krytyków i koneserów sztuki. Taka reakcja nie dziwi, jeżeli spróbujemy dopatrzeć się na tym obrazie głębszych podtekstów. Publiczności bynajmniej nie raził akt, lecz jego zestawienie z resztą obrazu, sugerujące mieszczańską obłudę i niedostatek moralności, skrywany pod maską pruderii. Olimpii, wystawionej na oficjalnej paryskiej wystawie – Salonie – również nie oszczędzono, a nawet poddano ją ostrzejszej krytyce. Ówczesna symbolika wskazuje, że kobieta z obrazu jest zepsuta; kot u jej stóp symbolizuje seksualność i zmysłowość. Dla Maneta krzywdzący byłby brak choćby krótkiej wzmianki na temat dzieł, którymi zainspirował się, tworząc Olimpię. Najbardziej istotną inspiracją jest Wenus z Urbino Tycjana. Poza kobiety z obrazu Maneta przypomina Wenus, a kot zastąpił małego pieska widocznego na starszym z obrazów, co jednocześnie zmieniło sposób postrzegania kobiety (pies jest symbolem wierności). Innym słynnym aktem, którym Manet mógł się zasugerować, jest Maja naga Goi. Drugie dzieło nie jest właściwie obrazem, ale instalacją. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że artysta bardzo niewiele zmienił w swoim dziele w stosunku do oryginału. „Drobna poprawka” niesie jednak ze sobą niebagatelne znaczenie. Amerykański twórca „odwrócił” kolory skóry atrakcyjnej modelki i pokornej służącej. W instalacji Riversa Olimpia stała się Afroamerykanką. W latach 70., kiedy powstało dzieło, nie istniał już problem niewolnictwa czy segregacji rasowej, jednak rasizm występuje do dziś. Dzieło Amerykanina pozwala nam w inny sposób spojrzeć na tkwiący często w naszej świadomości podział ról czarnoskórych i białych.

25


Balkon Edouarda Maneta i Perspektywa Rene Magritte’a Kolejny prezentowany przeze mnie obraz Maneta również nawiązuje do jednego z dzieł Goi – Maje na balkonie. Warto zauważyć, że francuski malarz mierząc się z wcześniejszymi obrazami uwspółcześnia je, wyposażając postacie w stroje i rekwizyty, charakterystyczne dla własnej epoki. Często sięganie po klasyczne wzorce, które nikogo wcześniej nie szokowały, jest sposobem na obnażenie i ośmieszenie wad XIX-wiecznego społeczeństwa, jak w przypadku Olimpii. Balkon, namalowany pomiędzy 1868 a 1869, bardzo wyraźnie pokazuje charakterystyczny styl Maneta. Możemy zaobserwować, że artysta malował dużymi, płaskimi plamami, co doprowadzało do uproszczenia postaci. Fascynowało go używanie wielu odcieni jednego koloru, w tym przypadku bieli. Te cechy pozwalają dostrzec w twórcy jednego z prekursorów impresjonizmu. Rene Magritte to znany belgijski malarz, przedstawiciel surrealizmu. Fascynował się również kubizmem i futuryzmem, a jego pierwsze dzieła można zaliczyć do impresjonizmu. Cechą charakterystyczną jego malarstwa jest bardzo solidna i precyzyjna, realistyczna technika, dzięki czemu namalowane obiekty wydają się niemal namacalne, oraz niecodzienne, budzące zdziwienie zestawienie przedmiotów na obrazach. Taki styl zmusza do zastanowienia i prowokuje pytania. Wystarczy spojrzeć na obraz zatytułowany Różowe dzwonki, postrzępione niebo. Lewa połowa przedstawiająca niebo łudząco przypomina fotografię, natomiast różowe formy (dzwonki?) po prawej stronie wyglądają jak z dziwacznego snu. Obraz zatytułowany Perspektywa jest oczywistą inspiracją i hołdem złożonym Manetowi. Jednak jego wymowa znów jest całkowicie odmienna od oryginału. Interpretacja Perspektywy wydaje się prosta – wszystko przemija i każdy człowiek kiedyś umrze.

26


Na większości obrazów Magritte’a nie widać fascynacji śmiercią. Jednak namalowanie Perspektywy oraz kilku obrazów, na których postacie mają głowy zasłonięte płótnem, można przypisać samobójczej śmierci matki, która utopiła się, gdy Rene miał 13 lat. Anegdota głosi, że chłopiec zobaczył jej ciało z głową owiniętą koszulą tuż po wyciągnięciu z wody. Nawet jeżeli nie ma w tym zbyt wiele prawdy, całe zdarzenie musiało nim głęboko wstrząsnąć. Ciekawostką może być to, że Magritte namalował wariację z trumną na temat innego obrazu – Portretu pani Recamier Jacques-Louis Davida. Dzieło nosi tytuł Perspektywa: Madame Recamier Davida. A oto one:

Łucja Hudy

27


Sport

Ciekawostki sezon dla kolarzy. Sezon rozpoczął się wieloma, głośnymi sukcesami Michała. Potem do akacji wkroczył Rafał Majka oraz Przemek Niemiec, którzy dzielnie walczyli. Niewątpliwie, największą radość przyniosło nam Mistrzostwo Świata Michała, który pokazał, że nie ma sobie równych. Serdeczne gratulacje! Polskie kolarstwo się odradza! Redbull Rampage Kiedy sezon rowerowy dobiega końca, przychodzi czas na najważniejszą imprezę w roku. Jest nią Redbull Rampage. Największa, najbardziej niebezpieczna, pełna emocji freeridowa impreza w roku. Wszyscy najlepsi zawodnicy zjeżdżają się do stanu Utah w USA, w którym znajdują się góry przypominające te z Wielkiego Kanionu w Kolorado. Na jednej z tych gór jest trasa rampagu. Zawodnicy walczą na niej nie tylko ze sobą ale także z wszelkimi prawami fizyki, na czele z grawitacją, co niestety nie zawsze się udaję. W tym roku zwyciężył Andreu Lacondeguy (Hiszpania 95.25pk) drugi był Cameron Zink (USA 89.50pk) a trzeci Brandon Semenuk (Kanada 89.25pk).

Flower Power Polska jeszcze nie ochłonęła po ogromnym sukcesie naszych siatkarzy, a tu kolejna niespodzianka! Michał Kwiatkowski został pierwszym polskim mistrzem świata w kolarstwie i to właśnie on przez najbliższy rok będzie cieszył się jazdą w tęczowej koszulce mistrzów! Muszę przyznać, że był to świetny

Warto zaznaczyć, że nie każdy może wziąć udział w takich zawodach. Jedynie najlepsi mają okazję, by uzyskać specjalne zaproszenie. W zawodach tych startował także pierwszy w historii Polak - Szymon Gdzodziek, najlepszy Polski zawodnik dirtu i freeridu! Jeżdżący na

28


“polskiej myśli technicznej” jaką jest marka rowerów Dartmoor, wykręcił dobry wynik - był 11 (76.00pk). Jak na pierwszy start w takich zawodach jest to naprawdę bardzo dobry wynik. Na koniec życzę szybkiego powrotu do zdrowia wszystkim, którzy niestety wrócili z Rampagu z wszelakimi kontuzjami. Filip Storożuk

29


Muzyka

Muzyczne podróże: Islandia Islandia, kraj dość mały, a przez położenie geograficzne trzymający się trochę na uboczu. Zamieszkuje go około trzysta tysięcy osób, czyli tyle co w przeciętnej wielkości polskim mieście, jednak specyficzny klimat kraju wulkanów zdecydowanie sprzyja rozwojowi artystycznemu, gdyż Islandia wytworzyła jedną z najciekawszych scen muzycznych na świecie. To właśnie ta wyspa dała nam zarówno królową dziwnych dźwięków Bjork, wrażliwych post-rockowców z Sigur Ros, czy popularnych w Polsce Of Monsters and Men, Emilianę Torrinii i Olafura Arnaldsa. Serdecznie zapraszam na krótką podróż po muzyce Islandii, w trakcie której przedstawię wam kilku wykonawców, którzy mimo talentu nie są aż tak rozpoznawalni na świecie jak wspomniani wyżej muzycy.

Retro Stefson Jeśli Islandia jawi ci się wyłącznie jako kraina skuta lodem, Retro Stefson przychodzą by znacznie ocieplić ten wizerunek. Zespół udowadnia, że nawet w zimnym klimacie można wykrzesać z siebie gorący temperament i przekuć go na świetnie napisane, energetyczne utwory. Retro Stefson tworzą muzykę z pogranicza eksperymentalnego popu i elektroniki, często sięgając po żywiołowe taneczne rytmy. Inspiracje czerpią z world music, do czego na pewno przyczyniły się angolskie korzenie wokalisty i założyciela grupy, Unnsteina Stefanssona. Na koncie mają trzy płyty, a każda z nich trochę inna, jednak wszystkie równie ciekawe. Również ich koncerty mają opinię bardzo dobrych i energetycznych, o czym polska publiczność mogła przekonać się podczas Off Festivalu w 2012 roku.

30


Samaris O ile Retro Stefson swoimi brzmieniami próbowali uciec od chłodu islandzkiego klimatu, tak kolejny wykonawca z pokorą przyjmuje takie a nie inne warunki pogodowe swojego kraju i obraca je na swoją korzyść. Mowa o Samaris, zespole założonym w 2011 roku w Reykjaviku. W ich muzyce słychać odwołania do matematycznego chłodu znanego z nagrań Bjork czy The Knife. Wpływy dream popu, trip hopu, czy nawet dubstepu również nie mogą umknąć naszej uwadze. Kolejnym ciekawym aspektem wyróżniająym muzykę tego tria są teksty, zaczerpnięte ze starych pieśni islandzkich. Dajcie się wciągnąć w ich mroczny świat.

Hjaltalin Kolejna pozycja na liście może zainteresować zarówno fanów klimatu filmów z Jamesem Bondem, oraz fanów Beyonce. Dziwne? Owszem tak, jednak to właśnie cover utworu Halo, nagrany dla państwowego radia, jest ich najczęściej odtwarzanym utworem w serwisie spotify. W swoim eleganckim popie w stylu retro często odwołują się do brzmień folku, jazzu, czy nawet funku. W swoim kraju mają status prawdziwych gwiazd i powoli, nieśmiało próbują wkraczać na europejski rynek, poczynając od występów na najważniejszych festiwalach jak Sziget czy Roskilde.

31


Mugison Droga na szczyt artysty ukrywającego się pod pseudonimem Mugison jest jedną z ciekawszych w historii współczesnej muzyki. Utalentowany piłkarz i pływak w pewnym momencie swojego życia trafia na płyty Bjork, Nirwany i Mathew Herberta oraz poznaje islandzkiego artystę Kjartana H Grétarssona, co inspiruje go do rozpoczęcia tworzenia muzyki. Samodzielnie nagrywa i wypala na swoim komputerze dziesięć kopii debiutanckiego materiału, które rozsyła do różnych wytwórni, w tym do Accidental Records należących do jednego z jego idoli, Mathew Herberta i właśnie tam znalazł swoje miejsce. Z każdym kolejnym albumem udowadniał swoją pozycje jednego z najciekawszych młodych artystów. Jego ciężka do sklasyfikowania, mocno eksperymentalna, nawiązująca do brzmień rockowych, elektronicznych i folkowych muzyka czasem zachwyca, czasem irytuje, lecz jedno jest pewne, nigdy nie pozostawia obojętnym. Zdecydowanie warto przyjrzeć się temu artyście.

32


Sin Fang Najbardziej popularny i rozpoznawalny wykonawca z naszego zestawu, jednak mojemu sercu zdecydowanie najbliższy. Słuchając jego muzyki i patrząc na jego zdjęcia można zauważyć pewien dysonans. Przecież jak ten spoglądający ponurym wzrokiem mężczyzna o aparycji zmęczonego i doświadczonego przez życie człowieka może nagrywać utwory przepełnione radością i optymizmem. A jednak. Sin Fang, czyli tak naprawdę Sindri Már Sigfússon jest członkiem popularnego kolektywu Seabear, jednak ostatnio więcej czasu poświęca karierze solowej. Za swój znak rozpoznawczy wybrał brodę, która czasami zrobiona jest z kwiatów, a czasami z koronek. Sin Fang tworzy muzykę z pogranicza folku i indie rocka, mocno osadzoną w estetyce lo-fi. Siłą jego utworów są ciekawe aranżacje, wyraziste rytmy oraz piekielnie chwytliwe melodie. Pomimo wspomnianych wyżej radości i optymizmu znajdziemy w tych piosenkach również nutkę melancholii i to właśnie ona czyni muzykę islandzkiego artysty naprawdę interesującą. Michał Strój

33


Nauka

„Nie ma odwrotu od medycyny regeneracyjnej - to przyszłość”

Komórki macierzyste to zagadnienie do tej pory rozpowszechnione na bardzo małą skalę. Temat ten budzi wielkie nadzieje w świecie lekarskim, lecz również liczne kontrowersje w środowiskach naukowych, prawniczych oraz duchownych. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak istotną rolę odgrywają w naszym organizmie te niewielkie formy posiadające zdolność różnicowania się w komórki potomne oraz budowania od podstaw wszystkich tkanek naszego organizmu. Niesamowita, a zarazem sukcesywnie wykorzystywana w medycynie regeneracyjnej umiejętność komórek macierzystych to

samoodnawialność. Nasz organizm jest w stanie funkcjonować tak długo, jak nasze komórki macierzyste są w stanie odbudowywać i regenerować nasze tkanki i narządy. Trudno uwierzyć w to, że naskórek pokrywający całę powierzchnię ludzkiego ciała regeneruje się w zaledwie dwa tygodnie, co świadczy o ich niespotykanie szybkiej możliwości podziału komórkowego. Dowodem żmudnej pracy tych podstawowych jednostek strukturalnych jest fakt, że nabłonek jelitowy, który chroni nasz organizm przed przenikaniem elementów środowiska zewnętrznego takich jak np. drobnoustroje chorobotwórcze wymienia się

34


całkowicie co dwa, trzy dni. Żartobliwie można powiedzieć, iż komórki macierzyste to nasza mała armia stale pracujących lekarzy.

fakt, iż obecnie znanych jest około 70 chorób, przy których przeszczep komórek macierzystych stwarza szanse wyleczenia. Warto uwzględnić też, że namnażanie, pobieranie, przetwarzanie oraz bankowanie komórek macierzystych krwi pępowinowej nie budzi żadnych wątpliwości natury moralnej i etycznej. Jest ono popierane przez Kościół katolicki oraz autorytety etyczne jako przeciwstawienie się wykorzystywaniu komórek embrionalnych. Wciąż poszukiwana jest możliwość zastosowania komórek macierzystych w przypadku: udaru mózgu, uszkodzenia rdzenia kręgowego oraz w przypadku stwardnienia bocznego zanikowego. Coraz bardziej prawdopodobne jest, że w następnym dziesięcioleciu większość z nas będzie znała kogoś, a może nawet my sami będziemy posiadali przeszczep komórek macierzystych w naszej historii leczenia. Miejmy nadzieję, że nowa dziedzina kliniczna jaką jest medycyna regeneracyjna będzie się w dalszym ciągu prężnie rozwijała!

Jest już pewne, że do wszelkiego rodzaju operacji i zabiegów mających miejsce w niedalekiej przyszłości oraz mających na celu ratowanie oraz wydłużenie życia, będą wykorzystywane komórki macierzyste. Nie ulega wątpliwości, że w przyrodzie istnieje proste równanie mówiące, że: komórki macierzyste = regeneracja = długowieczność. Niestety, istnieje również jego odwrotność wyglądająca następująco: starzenie = upośledzenie regeneracji = zmniejszenie liczby puli komórek macierzystych. Marzeniem naukowców i lekarzy jest niewyobrażalna dzisiaj możliwość przeszczepu tylko pojedynczych komórek, które miałyby za zadanie odtwarzać całe narządy. Obecnie komórki macierzyste poddawane są ogromnej ilości badań, testów i doświadczeń mających na celu odkrycie jak największej ilości dróg ich zastosowania. W praktyce stosuje się je już od przeszło 40 lat. Na samym początku komórki te pobierano ze szpiku, lecz w chwili obecnej pozyskuje się je również z mobilizowanej krwi pępowinowej. Niezadowalającym i zarazem smutnym faktem jest, iż naturalna populacja komórek macierzystych, jaką każdy z nas posiada ma ograniczoną zdolność naprawy obrażeń naszego ciała. Na szczęście prowadzone są liczne próby namnażania komórek macierzystych np. komórek naskórka. Jest to jedno z (jak na razie) kluczowych zastosowań tych jednostek strukturalnych, gdyż ma ono szerokie znaczenie w leczeniu wszelkiego rodzaju ran oparzeniowych skóry. Dużymi osiągnięciami w tej metodzie pomocy cieszy się ośrodek krakowski. Satysfakcjonującą informacją jest

Magdalena Ignasik

35


Nauka

Nowinki Niestety, najnowsze odkrycie naukowców z NASA nie napawa optymizmem. Badacze wykryli w atmosferze duże ilości tetrachlorku węgla, który teoretycznie nie powinien się już tam znajdować. Na razie naukowcy nie dotarli do źródła niebezpiecznej substancji, chociaż podejrzewają, że mogą to być niezidentyfikowane wycieki przemysłowe lub jakieś miejsca zostały wcześniej skażone. Nie wykluczają jednak, że powstawanie tego związku chemicznego może być efektem naturalnego procesu.

Co nowego w nauce we wrześniu? Czy mamy szansę na odbudowę warstwy ozonowej? W 1987 r. wydano „Protokół Montrealski w sprawie substancji zubożających warstwę ozonową”, w którym zakazano używania między innymi tetrachlorku węgla, stosowanego wcześniej w praniach chemicznych i środkach gaśniczych. Naukowcy uznali, że te związki chemiczne są nie tylko szkodliwe dla zdrowia, ale również stwarzają zagrożenie dla warstwy ozonowej, która chroni Ziemię przed nadmiarem promieni UV. 11 września na stronie www. rmf24.pl zamieszczono zaskakująco pozytywną wiadomość – naukowcy z ONZ stworzyli raport, informujący o odbudowie warstwy ozonowej. Stwierdzono również, że dziura ozonowa nad Antarktyką przestała się powiększać, ale dopiero po upływie około 10 lat zacznie się ona zmniejszać. Jak można się łatwo domyślić, odbudowa warstwy ozonowej przyczyni się do zmniejszenia liczby zachorowań na raka skóry, będzie także korzystna dla rolnictwa i życia zwierząt.

Miska w połowie pełna czy w połowie pusta? Każdy miłośnik zwierząt wie, że większość naszych pupili ma własny, całkowicie indywidualny charakter. Jednak naukowcy dopiero niedawno upewnili się, że psy mogą być optymistami lub pesymistami. Badacze z Uniwersytetu w Sydney przeprowadzili eksperyment z udziałem 40 zupełnie różnych pod względem wieku i rasy psów. Najpierw zwierzęta wyszkolono w taki sposób, że reagowały na różniące się od siebie o dwie oktawy tony – miały podejść do miski, w której znajdowało się mleko lub woda. Pierwszy ton informował, że w misce jest mleko, a drugi, że

36


Szczepionka przeciwko wirusowi Ebola jest już w fazie testów Wirus Ebola, który został odkryty w Zairze podczas epidemii w 1976 r., jest jednym z najbardziej niebezpiecznych wirusów. Wywołuje gorączkę krwotoczną, która w większości przypadków kończy się śmiercią. W 2008 r. opracowano szczepionkę działającą na niektóre gatunki małp. Nad szczepionką dla ludzi naukowcy pracują od 2009 r. Opracowany ostatnio lek jest obecnie testowany w Wielkiej Brytanii. Przyczyną takiego pośpiechu jest tegoroczny wybuch kolejnej epidemii w Afryce. Media podają, że według Banku Światowego wirus może poważnie zaszkodzić gospodarce Gwinei, Liberii i Sierra Leone (www.polskieradio. pl)

do środka wlano tylko wodę. Po wprowadzeniu tonu „pośredniego” obserwowano reakcję psów. Zwierzęta „nastawione” optymistycznie biegły do miski, oczekując nowego przysmaku. Pesymiści nie wydawali się zbyt zainteresowani, jakby nie spodziewali się po tym dźwięku niczego dobrego. Odkrycie różnych „nastrojów” u psów to nie koniec wniosków z eksperymentu. Naukowcy sądzą, że optymizm lub pesymizm predestynuje zwierzęta do określonych zadań – ostrożni pesymiści lepiej sprawdzą się jako przewodnicy, natomiast optymiści – jako ratownicy i poszukiwacze. Informacje pochodzą ze strony www.newsweek. pl

Łucja Hudy

37


Sport

Mistrzowie Świata to my

Mistrzowie Świata, Mistrzowie Europy, Mistrzowie Olimpijscy, Piąta drużyna Świata w aktualnym rankingu FIVB – Tak pół roku temu rozpocząłem swój artykuł na temat polskiej siatkówki. W tym jakże krótkim czasie zmieniło się tak wiele w historii tego sportu w naszym kraju. Za nami Mistrzostwa Świata w Siatkówce Mężczyzn Polska 2014. Było pięknie, było wspaniale, padły rekordy, a Polacy okazali się najwspanialszymi kibicami na świecie!

Przesunęliśmy się w światowym rankingu FIVB na trzecie miejsce! Przed nami są już tylko dwie światowe potęgi siatkówki czyli Rosja i Brazylia. Dlaczego nie jesteśmy pierwsi? Ponieważ ranking jest kompilacją wyników reprezentacji na przestrzeni ostatnich czterech lat i zawiera wynik z najważniejszych siatkarskich imprez, takich jak na przykład: Liga Światowa, Igrzyska Olimpijskie czy też właśnie Mistrzostwa Świata. Pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to tylko awans o 2 pozycje, lecz gdyby się temu dokładnie przyjrzeć to można stwierdzić, że Polska reprezentacja wykonała kawał dobrej roboty i awans o dwie pozycje to był szczyt tego

Moje krótkie omówienie zacznę od sprostowania „specjalnego” błędu we wstępie. Otóż, nie jesteśmy już piątą drużyną świata.

38


co dało się kiedykolwiek osiągnąć. Pozostawmy temat rankingów, przejdźmy do tego, co najważniejsze.

kolejny gospodarzem mistrzostw! Nasza drużyna jest najlepsza na świecie, ale dwóch zawodników zostało dodatkowo nagrodzonych. Najlepszym blokującym razem z Markusem Boehmem (Niemcy) został Karol Kłos. Najlepszym atakującym został Mariusz Wlazły, a MVP całego turnieju także został Mariusz Wlazły, który ewidentnie zasłużył na obydwa tytuły. Niestety, Mariusz zdecydował, że to będą jego ostatnie mistrzostwa, a finał z Brazylią był jego ostatnim meczem dla reprezentacji Polski. Niewątpliwie będzie nam go brakowało, zrobił tak wiele dla dobra naszej siatkówki ale zasłużył sobie także na chwilę odpoczynku. Na szczęście na jego miejsce jest wielu następców, może jeszcze nie tak dobrych i doświadczonych, lecz na pewno równie walecznych. Według mnie, jeszcze jeden zawodnik powinien zostać wyróżniony. Jest nim Mateusz Mika, który grał jak natchniony przez cały turniej. Udawało mu się wszystko, potrafił skończyć każdą akcję. Nie został doceniony i nie został najlepszym przyjmującym turnieju, a uważam, że naprawdę zasłużył! Także wielkie brawa należą się dla naszego kapitana Michała Winiarskiego oraz dla trenera Stéphana Antigi! Wielkie dzięki Panowie, że poprowadziliście naszą reprezentację do zwycięstwa!

JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!!! Przed mistrzostwami napisałem, że nasza reprezentacja jest na tyle silna, by zdobyć co najmniej trzecie miejsce. Wybaczcie mi moją małą wiarę w zwycięstwo ale też musiałem zostawić sobie jakiś mały chociaż margines błędu. Obiecuję, że już nigdy więcej nie zwątpię i już zawsze będę widział naszych na najwyższym stopniu podium! Pomijając to wszystko, chciałbym pogratulować naszej męskiej reprezentacji tego jakże wspaniałego wyczynu! W turnieju pokonaliśmy wielkie drużyny. Dwukrotnie wygraliśmy z reprezentacją Brazylii a raz Rosji. Małą wpadkę zaliczyliśmy w meczu z USA (3:1 dla USA). Na szczęście, mecz ten nie miał wielkiego wpływu na dalszy ciąg mistrzostw. Jedyne, co mogłoby się zmienić, to nasza pozycja po zakończeniu 2 fazy grupowej, lecz to jest tylko takie „gdybanie”. Nie ma co narzekać przy tak pięknym i dziejowym wyniku. Mistrzostwo zdobyliśmy drugi raz w historii. Po 40 latach przerwy złoto powróciło do Polski. Ostatni raz stało się to w 1974 roku w Meksyku, a tym razem udało nam się to uczynić na polskiej ziemi, gdzie wspaniali polscy kibice mogli dopingować naszą drużynę! Jeśli już jesteśmy przy kibicach, to wystarczy podać jedną cyfrę 63 tysiące! Tylu kibiców oglądało wygrany przez Polskę mecz otwarcia z Serbią (3:0). To nowy rekord jeśli chodzi o liczbę kibiców na meczu siatkówki. Poprzedni, który należał do Rosjan udało się nam pobić o 13 tysięcy. W sumie mistrzostwa na żywo z trybun oglądało około 750 tysięcy kibiców, a w telewizji i w strefach kibica kolejne miliony ludzi! Myślę, że tych wyników długo nie uda się pobić, chyba że Polska zostanie po raz

Jeśli chodzi o atmosferę na turnieju, to uważam, że była świetna. Nie udało jej się nawet zepsuć jakże bardzo „profesjonalnym” sędziom. Sędzia z Iranu już chyba na zawsze zostanie zapamiętany w naszym kraju. Na początku Mistrzostw zobaczyłem jeszcze jedno zdjęcie, które naprawdę rozbawiło mnie do łez. Był to demotywator ze zdjęciem najlepszego blokującego mistrzostw. Był to swego rodzaju spoiler, gdyż najlepszych zawodników wybiera się na koniec turnieju, jednak tego Pana wybrano

39


najlepszym blokującym już na początku turnieju. Jego wyczyn też przejdzie do historii tylko jemu udało się zablokować 35 milionów ludzi :) Dla tych, którzy nie czytali uważnie, napiszę jeszcze raz: JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!!! Oby ta chwila szczęścia trwała jak najdłużej, najlepiej nigdy się nie skończyła. Jesteśmy świadkami historii, która dzieje się na naszych oczach. Dla mnie jest to coś tak wspaniałego, że nie zapomnę do końca życia. Gdy oglądam nagranie z ostatniego punktu mistrzostw za każdym razem przechodzą mnie ciarki. Coś wspaniałego! Dziękujemy chłopaki! Już za cztery lata Polska będzie ZNOWU mistrzem świata!!!

Filip Storożuk

40


Słodko - słony świat Julki Obwarzanki z pesto z rukoli i serem cheddar

folią spożywczą i odkładamy na 30-40 minut. Kiedy już trochę podrośnie, wykładamy go na stolnicę i rozdzielamy na kawałki, z których formujemy wałki i lekko skręcamy. Końce takiego skręconego wałka delikatnie zwilżamy i łączymy. W tym czasie w szerokim rondlu zagotowujemy ok. 2 l wody (można ją lekko posolić). Kiedy uformujemy już nasze obwarzanki, gotujemy je przez 30 sekund, 15 sekund z każdej strony. Po tym czasie wyjmujemy je z wody i kładziemy na sitku, aby spłynął z nich nadmiar wody. Następnie wykładamy je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, smarujemy białkiem i posypujemy solą, sezamem lub makiem. Nagrzewamy piekarnik do 200°C (termoobieg) i pieczemy przez około 15 min, aż się zarumienią. Jeśli ktoś woli bardziej chrupiące, należy je zostawić w piekarniku na dodatkowe 5 do 8 minut.

Składniki na obwarzanki (5 sztuk): -230 g mąki -10 g świeżych drożdży -115 ml wody -2 łyżki cukru (polecam cukier trzcinowy Muscovado - do nabycia w każdym większym sklepie spożywczym) -1 płaska łyżeczka soli -białko Składniki na pesto: -1 paczka rukoli -2-3 łyżki oliwy z oliwek -sok z 1⁄4 cytryny -garść pestek z dyni -suszone pomidory, czarne oliwki, utarty ser typu parmezan- do smaku, tyle ile lubimy, polecam dać dużo sera :)

Pesto: W czasie pieczenia możemy się zabrać za pesto. Wszystkie składniki oprócz pestek z dyni wrzucamy do blendera i miksujemy aż wszystkie składniki się dobrze połączą. Pestki należy na wolnym ogniu na łyżce oleju aż nabiorą złocistej barwy, a następnie dodajemy je do pesto. Możemy je ponownie zmiksować lub wymieszać w zależności od tego, co lubimy.Teraz wystarczy już pokroić ser, przeciąć obwarzanki i ułożyć naszą nietypową kanapkę. Oczywiście obwarzanki można łączyć z wieloma innymi składnikami lub po prostu jeść je bez niczego i też będą pyszne.

Dodatkowo: -ser cheddar lub inny jaki lubicie, ale ten według mnie pasuje najlepiej -sezam, sól gruboziarnista, mak do posypania obwarzanków Przygotowanie: Obwarzanki: W misce mieszamy ze sobą mąkę, sól i cukier. Następnie zalewamy drożdże 115 ml letniej wody i mieszamy aż się rozpuszczą. Nie czekamy, aż zaczną rosnąć tylko od razu wlewamy je do suchych składników. Zaczynamy ugniatać ciasto. Po około 10 minutach powinno stać się jednolite i elastyczne, wtedy formujemy z niego kulę, smarujemy olejem, owijamy

Smacznego :)

41


Słodko-kwaśne ciasteczka biszkoptowe

Dodatkowo: -barwniki spożywcze do masy cukrowej

Składniki na biszkopt (na tortownicę o średnicy 24 cm): -4 jajka -100 g cukru -100 g mąki pszennej -20 g mąki ziemniaczanej

Przygotowanie: Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywno, stopniowo dodając cukier. Następnie do piany dodajemy żółtko i delikatnie mieszamy. Kiedy już masa jest dobrze wymieszana dodajemy kolejne żółtka. Do powstałego ciasta wsypujemy zmieszane ze sobą mąkę ziemniaczaną i pszenną. Całość miksujemy. Spód tortownicy smarujemy masłem i przelewamy do niej masę. Biszkopt pieczemy w 180°C przez 30 minut. W tym czasie przygotowujemy krem. Jabłko obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. W misce łączymy ze sobą: serek mascarpone, skórkę i sok z cytryny, pokrojone jabłko, a następnie miksujemy przy pomocy blendera. Teraz dodajemy śmietanę kremówkę i całość ubijamy. Teraz możemy się zabrać za masę cukrową.

Składniki na krem: -180 g serka mascarpone -3 łyżki śmietany kremówki -sok z 1 ½ cytryny -skórka z jednej cytryny -1 dojrzałe jabłko Składniki na masę cukrową: -200 g cukru pudru -2 listki żelatyny bądź 1 łyżeczka żelatyny w proszku

42


Żelatynę przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, rozpuszczamy ją w czterech łyżkach wody. Do roztworu żelatyny wsypujemy porcjami cukier puder. Mieszamy tak długo aż utworzy się jednolita, półpłynna masa. Jeżeli za bardzo się leje dodajemy więcej cukru. Uwaga! Lepi się! Jeżeli chcemy uzyskać lepszy efekt możemy dodać barwniki spożywcze. Kiedy nasz biszkopt już się upiecze czekamy chwilę aż wystygnie i obcinamy boki tak aby otrzymać prostokąt. Na wierzch ciasta kładziemy cienką (!) warstwę masy cukrowej i odczekujemy parę minut aż zastygnie. Następnie kroimy biszkopt w kwadraciki. Każdy kawałek przekrajamy w połowie, smarujemy grubą warstwą kremu i „sklejamy” z powrotem. Teraz możemy już zacząć jeść :) Smacznego!

43



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.