Herling-Grudziński Gustaw - Inny świat

Page 50

Zabójca Stalina Dodatkowym obciążeniem przy pracy była „kurza ślepota”, choroba, na którą prędzej czy później zapadała większość więźniów w obozach Północy na skutek złego odżywiania, a ściślej mówiąc, braku tłuszczów. Człowiek dotknięty kurzą ślepotą przestaje widzieć dopiero o zmroku i musi w ten sposób niejako codziennie, z nastaniem nocy, oswajać się na nowo ze swoim kalectwem. Stąd pewnie jego stałe rozjątrzenie i coś w rodzaju zdenerwowania, graniczącego z panicznym lękiem przed nocą. W brygadach leśnych, które pracowały tylko za dnia w odległości paru kilometrów od obozu, już około trzeciej po południu, gdy zmierzch powlekał dopiero szarym welonem bladoniebieską emalię nieba, kurzy ślepcy przypuszczali gwałtowny szturm do wartownika: - Prowadź do zony, prowadź do zony, a to nie dojdziemy! Powtarzało się to codziennie z niezmienną dokładnością i z jednakowym skutkiem: brygady wychodziły z lasu o piątej i dobijały do obozu, po godzinnym marszu przez śnieżne wykroty, o szóstej, już po zupełnym zapadnięciu zmroku. Widok kurzych ślepców, stąpających wolno rano i wieczorem z wyciągniętymi przed siebie rękami po oblodzonych ścieżkach w kierunku kuchni, był w zonie równie naturalny, jak widok przygarbionych pod drewnianymi jarzmami nosiwodów, którzy szli szybko ze wszystkich stron, ugniatając z chrzęstem na ścieżkach nawiany nocą śnieg, i zbijali się wokół studni w czarną, ostro zarysowaną grupę. Były to jedyne w ciągu dnia chwile, kiedy obóz przypominał olbrzymie akwarium, wypełnione po brzegi czarną wodą i chwiejącymi się cieniami ryb głębinowych. Kurzych ślepców nie posyłano naturalnie nigdy do robót, które przeciągały się do późnej nocy. W naszej brygadzie tragarzy nie było ich nigdy, mimo że tylko u nas mogli się wyleczyć. Tylko my bowiem miewaliśmy czasem okazję ukradzenia na bazie żywnościowej kawałka słoniny. Stanowiło to coś w rodzaju zaklętego koła. U nas mogliby przestać być kurzymi ślepcami, ale do nas nie mogli przyjść, bo byli kurzymi ślepcami. Pamiętam, że raz jeden tylko wyszedł z nami do pracy nowy więzień, mały, milczący człowieczek o surowej twarzy i zaczerwienionych oczach. Dostał dziesięć lat za zabawne przewinienie. Kiedyś, jako wysoki urzędnik jednego z komisariatów ludowych, podpił sobie w


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.