ROCK AXXESS nr 4 / no. 4

Page 77

bootlegach

życie na N

atychmiast kupiłem płytę The Best Of The Doors, która dla młodego słuchacza była idealnym wprowadzeniem do twórczości zespołu. Teksty i muzyka natychmiast mnie porwały. Zamieszczone na okładkach płyt zdjęcia The Doors, podobnie jak teksty i listy utworów były inne niż pozostałych zespołów z lat 60. Różniło też się brzmienie. The Doors byli tajemniczy i groźni zarazem. Na początek kupiłem sobie sześć studyjnych albumów. Każdego słuchałem raz… i jeszcze raz, i jeszcze. Aż w końcu sięgnąłem po koncertówkę, Absolutely Live. Nie mogłem uwierzyć, jak dobrze brzmieli na żywo. Niewiele jest zespołów czy muzyków, którzy na koncertach brzmią tak dobrze jak na albumach studyjnych. A The Doors wypadali tu jeszcze lepiej. Z czasem powiększyłem swoją wiedzę o zespole czytając wszelkie możliwe książki jego temat. Moje zainteresowanie The Doors jeszcze wzrosło.

Któregoś dnia kumpel pożyczył mi taśmę – bootleg Doorsów. Nagranie było zrobione z publiczności podczas koncertu The Doors w Nowym Jorku w 1970 roku. Jakość audio nie była dobra, ale dało się słuchać. Byłem zachwycony występem i energią, która z niego płynęła. Skopiowałem sobie tą taśmę i niemal całkowicie ją zużyłem od ciągłego słuchania. Wtedy właśnie zaczęła się moja obsesja na punkcie bootlegów The Doors. Przeszukiwałem wszelkie muzyczne antykwariaty i komisy, aby znaleźć jakiekolwiek bootlegi. Kupowałem to, co wpadało w moje ręce. Większość bootlegów w latach 70. i 80. to były importowane z Europy nagrania na winylach. Z końcem lat 80. i początkiem 90. zaczęły pojawiać się na CD. Często bywało tak, że różne bootlegi były rejestracją tych samych ośmiu czy dziewięciu koncertów, a wydawcy różnie je nazywali oraz nadawali im zupełnie inne etykietki. W efekcie moje hobby szybko stało się dość drogą zabawą. Zdarzało się, bowiem, że kupowałem jeden koncert trzy lub cztery razy, ponieważ różni wydawcy tej samej płyty zmieniali listę utworów, albo mylili miejsce nagrania.

Gdy moja kolekcja bootlegów okazała sie wystarczająco satysfakcjonująca… odkryłem Internet. Było to około 1995 roku. Przede mną otworzył się świat pełen ludzi podzielających moje zainteresowania. Już nie musiałem łazić po sklepach muzycznych i szukać jakichkolwiek nagrań. Teraz, jedynie za pomocą palców i myszki, dało się wszystko wyklikać! Byłem zszokowany ilością ludzi kolekcjonujących bootlegi i mnogością istniejących nagrań, których jeszcze nie posiadałem. Niektórzy kolekcjonerzy sprzedawali swoje bootlegi poprzez strony internetowe, podczas gdy inni chcieli się wymieniać za nagrania, których brakowało w ich kolekcji. Wydawało mi się to bardzo w porządku. Oczywiście, zajęło mi to trochę czasu, pożarło mnóstwo pieniędzy, ale mój zbiór bootlegów rozrósł się do imponujących rozmiarów. Czas mijał, a wraz z nim powiększała mi się lista znajomych fanów i kolekcjonerów nagrań The Doors. Byli wśród nich ludzie z całego świata. Utrzymywaliśmy kontakt pisząc do siebie e-maile, rozmawiając w czat-roomach The Doors oraz na wielu tworzących się grupach dyskusyjnych.

Bootlegi The Doors znacznie różnią się od siebie jakością: od wybitnych do bardzo słabych, poprzez wszystkie inne pomiędzy. Wiele czynników ma wpływ na jakość, m. in. to, jakim sprzętem były nagrywane, w którym miejscu sali stał nagrywający, jaką akustykę miała sala, w której koncert się odbywał. Niektórzy, wieloletni fani The Doors, nie chcą słuchać bootlegów. Wydaje mi się, że tęsknią za The Doors i tym wszystkim, co było w ich muzyce najważniejsze. A był to zespół stworzony do grania na żywo! Owszem, raz wypadał lepiej, raz gorzej. Jim Morrison na scenie był nieprzewidywalny. Pamiętać też należy, że ówczesny sprzęt wykorzystywany do rejestrowania koncertów był dość prymitywny. Od czasów powstania tych nagrań minęło wiele lat. Zdecydowana część ludzi, którzy rejestrowali występy The Doors miała wtedy naście lat. Nagrania te miały jedynie pomoc im zapamiętać to, co widzieli i słyszeli na żywo. Nikt wtedy nie przypuszczał, że 40 lat później ludzie będą tworzyć z tych nagrań kolekcje. Na niektórych taśmach nagrano z czasem inne rzeczy, albo po prostu po koncercie wyrzucono je do śmieci. Kto mógł przypuszczać, iż te nagrania będą miały historyczny wymiar? Nadal istnieje wiele zarejestrowanych koncertów, które gdzieś na czyimś strychu porastają kurzem i, dawno temu zapomniane, niszczeją.

ROCK AXXESS

75


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.