Tygodnik Puls_No54/2013

Page 21

21

PULS nr 12 (54) 19-25.3.2013 PODRÓŻE

KARAIBY

Wyspa Margarita (2) Piękna wysepka wita nas nieskazitelnie błękitnym niebem i gorącymi promieniami słońca. Z ciekawością spoglądam przez szybę autobusu, który właśnie zajechał na teren naszego hotelu. Grupka ludzi, wygląda to na komitet powitalny, stoi w drzwiach ośrodka z kwiatami. No, nie powiem, miłe powitanie... Z niecierpliwością przeciskam się do wyjścia, muszę być pierwsza! Daję napiwek kierowcy, dziękując za bezpieczne dowiezienie do celu, i z uśmiechm na twarzy zeskakuję po schodkach. Uśmiech jednak stopniowo znika z mojej twarzy, komitet powitalny zdaje się mnie nie zauważać, tak jak i reszy turystów, którzy wychodzą za mną. O co tu chodzi? W końcu delegacja się ożywia, rozlegają się okrzyki, autobus opuszczają trzy młode dziewczyny. Okazuje się,

bienie sobie warkoczyków! Zaklepuję spotkanie za godzinę. Wracam do recepcji. Hotelik jest malutki, zaledwie sto pokoi. Wszędzie wdziera się wszechobecna roślinność, nad głowami latają ptaki, pełna egzotyka! Po paru minutach dostajemy klucz. Takiej komnaty jeszcze nie mieliśmy, chyba ze trzydzieści metrów, można biegać dookoła! Bambusowe meble, wielka szafa pełna wieszaków, jest nawet aneks kuchenny. Jesteśmy z mę-

Na konikach wśród kaktusów

że to grupa kulturalno-oświatowych, którzy mają za zadanie zabawianie turystów, są tutaj już po raz dziewiąty i to dla nich to powitanie. Jestem trochę rozczarowana... Nie namyślając się rzucam walizkę, pędzę obejrzeć plażę. Nie jest źle! Plaża malutka, ale pięknie obrośnięta wspaniałymi palmami, miły piasek, w oddali wzgórza porośnięte kaktusami. Ściągam buciki i z lubością zanurzam stopy w piasku, przymykam oczy... Nagle słyszę niesamowity skrzek! Co to? Serce bije jak oszalale! Odwracam się, to papuga daje popis swoich zdolności, pięknie ubarwiona w żółciach i w zielonościach, wygląda jak trójwymiarowe zdjęcie. Jest i właścicielka ptaka, ma na plaży mały kramik z koszulkami, przepaskami i innymi, niezbędnymi na plaży rzeczami. Wdaję się w przyjacielską pogawędkę, moja (jak się dowiaduję) imienniczka jest także fryzjerką, a ja mam w planie zro-

żem mile zaskoczeni. W szybkim tempie rozpakowujemy nasze walizy i ruszamy na plażę. Żar leje się z nieba, czas na kąpiel! Z przyjemnością wpadamy do wody, nareszcie! Na to czekałam od rana... Z brzegu macha do mnie moja fryzjerka Kristina. Czas na nową koafiurę. Siadam na krzesełku, obok papuga kontynuuje swój monolog. Co raz ktoś podchodzi i przygląda mi się z zaciekawieniem, jak nie przymierzając egzotycznemu zwierzakowi w klatce! Jako, że włosów mam dużo i są długie, cała operacja plecenia warkoczyków trwa, bagatela... pięć godzin! Cała jestem odrętwiała, szyja odmawia posłuszeństwa. Ale warto było. Efekt jest spektakularny. Z przyjemością spozieram na swoje nowe, jakże odmienione oblicze. Fajne te warkoczyki! No, ale czas na przebiórkę. Kaowcy zapowiedzieli wieczorek zapoznawczy.

Macham reką z oddali. Hotelowa plaża

Szybki prysznic, odpowiednie stroje wieczorowe i jesteśmy gotowi. Udajemy się do dyskoteki. Widzę, że jedna z dziewczyn ma koszulkę z napisem SVERIGE (mam sentyment do Szwecji, dużo czasu tam spędzałam, szczególnie w Malmoe); ona Szwedka, mąż Kanadyjczyk. Od razu znajdujemy wspólny język, zasiadamy razem przy stoliku. Dołącza do nas para Rosjan w średnim wieku - Olga i Siergiej, on w białym garniturze, różowej koszuli i połyskujących białych lakierkach robi niesamowite wrażenie! Kaowcy zapraszają wszystkich na parkiet. Robi się wesoło. Widać, że towarzystwo lubi się bawić. Nie jest nas dużo, ale zabawa wyśmienita! Po paru godzinach decydujemy się na spoczynek. Jutro mamy zamiar pojeździć na konikach... Puk! Puk! Budzi mnie natarczywe bębnienie w drzwi. Patrzę na zegarek. Siódma rano. To Siergiej! Ciągle w garniurze, nieco już wymiętym, i w lakierkach. Czyżby się nie przebierał? Rosjanin mocno zdenerwowany, okazuje się, że podczas ich nieobecności było włamanie do pokoju. Ukradli wszystkie jego rzeczy, tylko to co ma na sobie uchronił, i spodenki kąpielowe, które były w łazience. Rzeczy żony nie ruszyli, widocznie ktoś opryszków spłoszył. Niestety, nie mogę mu pomóc, nic nie słyszałam. Biedny Sierioża, cały pobyt spędzi w lakierkach! Ale niefart. Nasz nowy znajomy odchodzi ze smutną miną... A my szykujemy się na koniki. Przewodnik już na nas czeka, wsiadamy do dżipa. Po godzinie przejazdu krętymi drogami, wśród górzystych krajobrazów dojeżdżamy do Macanao. Tutaj oczekuje na nas następny środek transportu. Wybieram siwego rumaka, Piotrek dosiada kasztanka. Ruszamy. Ależ gorąco! Temperatura dochodzi do pięćdziesięciu stopni! Nawet tubylcy narzekają, niespotykany upał. Trzeba uważać, żeby się nie odwodnić. Podziwiamy widoki, na lewo i prawo kaktusy, ale jakie! Tysiące rozmaitych odmian, małe, duże, płaskie i okrągłe. Cóż za różnorodność! Rzadko spotykany obrazek. Krajobrazy fantastyczne, ale upał coraz bardziej doskwiera. Po paru godzinach mamy dosyć. Zjeżdżamy z siodeł wprost na ziemię, padamy bez tchu. Przewodnik uśmiecha się tajemniczo, obiecuje lekarstwo. Co to może być? Póki co raczymy się lodowatym piwkiem. Po godzinie jazdy stajemy

u wrot... raju! Dzika plaża, tylko my i nikogo w zasięgu wzroku. Dostajemy deski do ślizgów po falach, a fale są przeogromne. Rzucamy się do wody. Ale frajda! Wraca w nas życie! Niestraszne już nam upały. Mile ochłodzeni, kończymy igraszki z falami. To był niesamowity dzień. O ósmej wieczorem padamy na łóżka. Śnią mi się wrzeszczące papugi w białych lakierkach... Pustynne tereny Laguna de La Restinga, Las Tetas de Maria Guevara i świąteczny dreszczowiec... O tym w następnym naszym spotkaniu. Zapraszam gorąco, Krystyna Sienkowiec fot. autorka

U dentysty U dentysty siedzę sobie W myślach wierszyk ten układam Że nad swoje cenne zdrowie Coś innego wciąż przedkładam Błąd ten często popełniamy Życie zmusza nas do tego Człowiek nie myśli o sobie Ciągle coś jest ważniejszego Na wakacje by się chciało I do kina, na kabaret Póki coś nie zabolało Jest po prostu DOSKONALE Pamiętajmy jednak o tym Jeśli zdrowie zaniedbamy To już nikt nam go nie wróci Ni modlitwy, ni dolary... Więc z fotela u dentysty Piszę, no bo mam powody Dbajmy o zdrowie i zęby Nawet o ten... do picia wody. Magda N.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.