Kraina Bugu 5/2012 zima

Page 40

Moje przestrzenie ul. Słowackiego 1. To były trzy starsze kobiety: babcia Paszkowska, która w swoim domu miała księgarnię, oraz dwie mniej podstarzałe panie. Mieszkałam tam przez kilka miesięcy. To właśnie w Ostrowi widziałam pędzonych Niemców wziętych w niewolę, niemieckich wisielców. To straszne obrazki, ale – mimo iż ludzkie oczy robią tak dużo zdjęć – nie blakną one w dobrej pamięci. ››Czy w głowie zostały też jakieś zdjęcia z dobrymi obrazkami? ››Pamiętam kurę, z którą się zakolegowałam. Przychodziła do drzwi, siadała, a ja ją głaskałam. Dla mnie to jest zawsze wzruszające, jak w moich wspomnieniach są zwierzęta, bo bardzo je kocham. W mojej głowie została też historia ze świerzbem w roli głównej – dziś zabawna, choć wtedy to był dla mnie horror. Te trzy panie miały kuchnię z okapem i piecem chlebowym, więc jak zaraziłam się świerzbem, to one po upieczeniu chleba wsunęły mnie na desce do tego pieca, żeby zabić bakterie, które się na mnie zagnieździły. Ubrały mnie w koszulę dorosłej osoby, którą na końcu nóg zawiązały na supeł. Bardzo wrzeszczałam i pewnie ten świerzb minął mi ze strachu. Pamiętam wędrujących za chlebem ludzi, którzy przychodzili do babci Paszkowskiej i nocowali na pięknym ganku z kolorowymi szybkami i okrągłym zielonym piecem kaflowym. Od tamtej pory mam namiętność do pieców kaflowych. Jedni z tych piechurów mieli ze sobą cukier. Któraś z opiekujących się mną pań powiedziała do nich: „Z nami jest taka sierotka, dajcie jej trochę cukru”. Poszłam do nich strasznie zawstydzona, z blaszanym pudełkiem w ręku, na którym był obrazek murzynka z kawą, i powiedziałam: „Poproszę trochę cukru”, po czym dygnęłam, podziękowałam im i uciekłam. ››Takie słowa musiały panią bardzo ranić… ››Nie, ja byłam taką silną sierotką z różnymi zdolnościami plastycznymi i zaczęłam szyć lalki gałgankowe,

40

które babcia Paszkowska sprzedawała w swojej księgarni. Moje gałgankówny – jak je określałam – siedziały między Sienkiewiczem a Mickiewiczem. Zawsze dostawałam za te lalki zapłatę w towarze, chociażby w postaci jajek. ››Ostatecznie jednak swój dom, jeśli tak mogę powiedzieć, znalazła pani w Szczytnie. ››Po kilkumiesięcznym pobycie w Ostrowi wróciłam do Goworowa, które wtedy było już wyzwolone. Któregoś razu przyszła do mnie stryjeczna siostra mojego ojca, która przeżyła powstanie warszawskie i niemiecki obóz. Pamiętam, że miała na sobie łachmany i za duże buty, pożyczone zresztą. Ponieważ była wtedy bardzo ostra zima, nogi miała owinięte gazetami, co miało je chronić przed zmarznięciem. Powiedziała, że jak się zrobi cieplej, to zabierze mnie ze sobą do Szczytna. Tak się też stało. Rysia nie mogła zabrać, bo miała już małego synka i z trójką dzieci by sobie nie poradziła. W Szczytnie, w wieku 11, może 12 lat poszłam do gimnazjum. W ogóle to tak dziwnie ze mną było, bo najpierw byłam w pierwszej klasie, a potem w piątej. Dwa razy byłam natomiast w dziewiątej, bo z matematyki idiotką byłam kompletną, wiem tylko, ile jest dwa razy dwa. Potem powędrowałam do Łodzi do Liceum Sztuk Plastycznych, bo chciałam być blisko Rysia, który mieszkał wtedy w domu dziecka

Jak zaraziłam się świerzbem, to one po upieczeniu chleba wsunęły mnie na desce do tego pieca, żeby zabić bakterie, które się na mnie zagnieździły.

w Aleksandrowie. Maturę zrobiłam w wieku 15 lat. ››To bardzo wcześnie… ››U mnie wszystko było przedwcześnie. Jako 4‑latka umiałam już czytać, co miało wpływ na to, że wcześniej poszłam do pierwszej klasy. Natomiast jako 16‑latka studiowałam już na pierwszym roku warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. ››Każdy z nas ma jakieś pierwsze wspomnienie z życia. Jakie jest pani? ››Powiedziałam kiedyś do cioci, że pamiętam, jak z papieru zrobiłam dla Rysia grę w niebo, piekło, czyściec, raj. Ciotka była bardzo zdziwiona, że coś takiego zachowało się w mojej głowie, bo byłam wtedy 3‑letnim dzieckiem. Pamiętam też, jak w naszym domu wyglądała kuchnia i sypialnia, gdzie stały meble. ››A z którego okresu pochodzi opowieść o zamachu brata na pani życie? ››A to było, jak się urodziłam, tę historię znam jednak z opowieści ciotki. Rysio stanął z wielkim polanem nad moją kolebką i powiedział: „Smerda won z mojej luli”. Na szczęście darował mi życie, albo mama po prostu to zobaczyła i go powstrzymała. Ja w ogóle pamiętam bardzo mało rzeczy, ale jeśli już coś zostało w mojej głowie, to widzę to doskonale. Przecież jest tak, że to rodzice opowiadają nam, jacy byliśmy i co robiliśmy, kiedy byliśmy mali, a mi nie miał kto tego przekazać. Natomiast zadziwiające jest to, że w mojej głowie znalazłam wierszyk, który być może mówiłam kiedyś w szkole: „Wziął chłopczyk listek w rękę i na ziemię rzucił, a listeczek nieboraczek bardzo się zasmucił. Ty mną gardzisz – powiedział. Mną gardzić nie trzeba, bo ja też jak ty, chłopczyku, mam początek z nieba”. Myślę, że ten wierszyk tłumaczy, dlaczego jestem taka, jaka jestem. To jest moja filozofia. ››Jak duży wpływ na ukształtowanie pani charakteru miały te wszystkie wydarzenia? ››Dzięki nim okaktusiałam, mam grubą skórę i mocną psychikę. Nie byłam dziewczynką beksą, a od razu siłaczką.

kraina bugu · zima 2012


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.