Balcerek

Page 1



Ludziom „Balcerka"





Targowisko „Balcerek” w Gliwicach, podobnie jak w wielu polskich miastach, powstało spontanicznie po przełomie ustrojowym początku lat 90. Tuż po upadku PRL-u liczne place handlowe, które nieco przekornie nazywano imieniem głównego twórcy reform ekonomicznych, były żywym świadectwem nadchodzących czasów. „Place Balcerowicza” były wtedy jednym ze znaków firmowych gospodarki rynkowej i raczkującego, odradzającego się po socjalistycznej przerwie, kapitalizmu. Samorzutnie powstające targowiska skupiały charakterystyczne cechy nowego systemu – budowanego w pośpiechu, nieco przaśnie i bez żadnych wzorców. Z perspektywy lat dostrzegamy wszystkie ówczesne naiwności, ale równie wyraźnie dostrzegamy entuzjazm i nadzieje, które z upływem czasu – zwłaszcza w wymiarze społecznym – ­miały nieco ostygnąć. Należy pamiętać, że polskie „Balcerki” były zjawiskiem zgoła odmiennym od tradycyjnego chłopskiego jarmarku czy targu. Nie wyrastały z wiejskiej tradycji, lecz z nurtów, które tradycyjną polską wieś miały zepchnąć na margines dokonujących się przemian. Były raczej oznaką wigoru miast i miejskości budzącej się do życia z kilkudziesięcioletniego odrętwienia. Tutaj na nowo definiowano przestrzeń gospodarczą i ustalano jej reguły. Testowano zakazane dotąd zachowania, postawy, a także sposoby komunikacji. Z czasem wszystko to na trwałe miało zmienić mentalność ukształtowaną w tzw. minionej epoce. Jednak „Balcerki” nie przetrwały swoich czasów. Paradoksalnie zostały prześcignięte przez wszystko, czemu dały początek. Rychło stały się wstydliwym znamieniem polskiego lumpenkapitalizmu. Porzuconym przystankiem na drodze wiodącej do współczesnych centrów, sieci i galerii handlowych. Teraz zastygłe w przeszłości „Balcerki” dryfują, coraz bardziej wyobcowane z otaczającej je, szybko zmieniającej się rzeczywistości. „Balcerek” to przede wszystkim ludzie. Ci, którzy tutaj zaczynali i stąd odeszli, a także Ci, którzy tutaj pozostali. Ich historie – ­niejednokrotnie kreujące współczesne, miejskie mitologie – są niezwykle znaczące. Z tych powodów Muzeum w Gliwicach, socjolodzy z Uniwersytetu Śląskiego oraz fotografowie ze Stowarzyszenia Gliwicki Dom Fotografii zrealizowali projekt, którego celem było uchwycenie fenomenu gliwickiego „Balcerka”. Dla nas to jedno z ważnych miejsc, które na stałe zapisało się w historii naszego miasta, nie doczekawszy się opisu. Jego specyficzny charakter skłonił nas do podjęcia próby udokumentowania jego losów. Grzegorz Krawczyk 5



Od najdawniejszych czasów targowiska stanowiły stały element miejskiego krajobrazu. Początki ich istnienia są nierozerwalnie związane z powstawaniem stałych osad. W średniowieczu targ był placem handlowym, miejscem wymiany towarowej odbywającej się w pewne dni tygodnia, a jednocześnie stanowił on skupisko sprzedających i kupujących, zwłaszcza produkty rolne i wyroby drobnego rzemiosła1. Targ był niegdyś – jak podaje Elżbieta Zuzańska-Żyśko – miejscem spotkania wsi z miastem, producentów z konsumentami, oferował bezpośrednią formę wymiany towarów, sprzedaż z pierwszej ręki, „ręka w rękę i oko w oko”2. Na przestrzeni lat poszerzył się zakres funkcji, jakie pełniły targi: obok wymiaru ekonomicznego istotne stało się ich znaczenie społeczne. Targowiska sprzyjały społecznej integracji, podtrzymywaniu znajomości, wymianie informacji, stanowiły – według Ferdinanda Braudela – „naturalne ośrodki życia społecznego”, często także „serca miast”3. Miasto nie jest jednak przestrzenią statyczną – upływ czasu i związany z nim postęp cywilizacyjny modyfikuje, redefiniuje i przekształca tę strukturę. Jak twierdzi Anna Karwińska, „społeczny i przestrzenny kształt miasta i sposób jego funkcjonowania zawsze ma swe źródła w procesach życia społecznego, dominującej ideologii, cechach systemu gospodarczego, ustroju politycznego, kulturze danego społeczeństwa, jednakże w rzeczywistości zwykle mamy do czynienia ze skomplikowaną całością, trudną do jednoznacznego zakwalifikowania”4. W rezultacie współczesne miasta mają unikatową jakość, która jest wynikiem wszystkich dokonujących się w nich na przestrzeni lat przeobrażeń. Można zatem założyć, że miejskie zmiany, o których mowa, dotyczą zarówno miasta rozumianego jako całość, jak i poszczególnych, tworzących go elementów, w tym również tego, który stanowi przedmiot naszego zainteresowania, czyli targowiska. 1 E. Zuzańska-Żyśko, Targowisko miejskie w Będzinie. Historia i współczesność, Wydawnictwo Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, Sosnowiec 2010, s. 21. 2 Ibidem, s. 22. 3 F. Braudel za: E. Zuzańska-Żyśko, op. cit., s. 22. 4 A. Karwińska, Miejski collage. Wariant postsocjalistyczny, w: Socjologia miasta. Nowe dziedziny badań, red. A. Majer, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2007, s. 42–43. 7


Targowiska w Polsce – jak wcześniej wspomniano – istnieją od stuleci, jednak ich obecny kształt różni się od pierwotnego. Swoje nowe oblicze polskie targowiska zawdzięczają transformacji systemowej, zapoczątkowanej w roku 1989. Jak zauważa cytowana wcześniej Anna Karwińska, „początek lat dziewięćdziesiątych to czas narastających kolejnych wyzwań dla miast, które nie uporawszy się z dziedzictwem «realnego socjalizmu», a niektóre także z dziedzictwem wczesnego okresu kapitalizmu, stają się obszarem szybkich, wielokierunkowych przemian, odrzucania przeszłości i budowania przyszłości opartej na nowych zasadach – wolnej konkurencji, grze rynkowej, otwartości, demokratycznych procedurach”5. Lata 90. XX wieku uruchomiły przedsiębiorczość Polaków, dzięki mobilności sprzedawców i wzrostowi konkurencyjności nastąpiło zdynamizowanie handlu. W miastach pojawiły tzw. place Balcerowicza, które swoją nazwę zawdzięczają wicepremierowi i ministrowi finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego, Leszkowi Balcerowiczowi, któremu przypisuje się autorstwo reform ekonomicznych, mających na celu przejście od gospodarki sterowanej centralnie do wolnorynkowej (tzw. Plan Balcerowicza). Stworzenie nowych ram aktywności ekonomicznej zachęciło wielu Polaków do przedsiębiorczości ulokowanej właśnie na powstających placach targowych. Sytuację tę – jakkolwiek bezprecedensową – można porównać do specyfiki targowisk XVI-, XVII-wiecznej Europy: zainteresowanie handlem było wówczas tak duże, że wolne przestrzenie miejskie natychmiast były zagospodarowywane przez targi6. Lata 90. charakteryzował więc rozkwit handlu obwoźnego: towary sprzedawano wprost z samochodów lub z łóżek polowych, rzadziej dysponowano stałymi stoiskami – straganami. Ten rodzaj sprzedaży bazarowej jest dość charakterystyczny, obejmuje bowiem handel ruchomy: sprzedawcy (często jednocześnie właściciele biznesu) mogą przemieszczać się ze swoim towarem, sprzedając na różnych targowiskach. Definicja targowiska, zgodna z metodologią badań rynku targowiskowego, zakłada, że jest to „wyodrębniony teren, plac (niekiedy ogrodzony), na którym odbywa się lokalna sprzedaż produktów rolnych (zwierzęcych i roślinnych) między producentami rolnymi (rolnikami) oraz jednostkami handlowymi lub między rolnikami a ludnością nierolniczą w wyznaczone dni tygodnia. Niekiedy znajdują się na nim stoiska, stragany zadaszone i niezadaszone, kioski, budki handlowe, rzadziej magazyny, pawilony handlowe. Sprzedawane na targowisku grupy towarów rolnych określają jego charakter, np. targowiska zbożowe, warzyw i owoców czy targowiska zwierząt użytkowych”7. Analizując targowiskową rzeczywistość lat 90. w Polsce, można zauważyć, że zakres przytoczonej wyżej definicji uległ zasadniczym modyfikacjom. Przede wszystkim place Balcerowicza oferują szerszy asortyment aniżeli tylko produkty rolne. Obok owoców i warzyw 5 Ibidem, s. 45. 6 E. Zuzańska-Żyśko, op. cit., s. 23. 7 Ibidem, s. 15. 8


można tu nabyć również odzież, obuwie, artykuły chemiczne, sprzęty gospodarstwa domowego, meble i wiele innych. Ponadto nie są to wyłącznie produkty wytworzone przez sprzedających. Nie można więc mówić o wyspecjalizowanym charakterze targów. Po drugie, lokalność, która pojawia się w definicji, zdaje się tracić na znaczeniu wobec mobilności sprzedawców: oferowany asortyment bywa przywożony z odległych zakątków kraju czy nawet zza granicy. Po trzecie, handlują nie tylko rolnicy, ale też rzemieślnicy oraz osoby, które z wytwórczością nie mają nic wspólnego – są po prostu przedstawicielami small biznesu. Po czwarte, sprzedaż na placach Balcerowicza odbywa się na ogół nie tylko w określone dni, ale przez cały tydzień, czasem tylko z wyłączeniem niedzieli. W pewnym zakresie potwierdza się zawarte w definicji ustalenie odnoszące się do urządzenia targowiska (stragany, kioski, budki), jednak dodać do tego należy sprzedaż „łóżkową” oraz „samochodową”. Czasy świetności placów Balcerowicza to właśnie lata 90. Wiele z nich zostało wtedy rozbudowanych, przybrały postać bardziej stałą niż w pionierskim okresie ich aktywności, pojawiły się zadaszone stragany, budki czy pawilony. Handel obwoźny z kolei ustąpił miejsca „stacjonarnym” biznesom. Ze względu na szeroki asortyment, a także konkurencyjne w porównaniu ze sklepami ceny zakupy na targowiskach były atrakcyjne, place Balcerowicza przyciągały więc rzesze kupujących. Można zaryzykować tezę, że na targu zaopatrywali się wszyscy. Miejsca te zyskały na społecznym i ekonomicznym znaczeniu, tworzyły bowiem nie tylko rynek zbytu dla towarów, ale także zapewniały miejsca pracy: w latach 90. pracę na targowiskach znajdowali nie tylko właściciele stoisk, ale także inne, zatrudniane przez nich osoby. Trudno jednoznacznie wskazać moment, w którym rozpoczął się kolejny etap życia targowisk. Obserwatorzy i analitycy rzeczywistości społecznej zgodni są jednak co do tego, że zmiany w zakresie znaczenia i roli, jaką odgrywają place Balcerowicza, należy wiązać z powstaniem nowoczesnych centrów handlowych. Jak zauważa Zuzańska-Żysko, „centra handlowe wysysają handel z przestrzeni śródmiejskich i coraz częściej wypierają handel targowiskowy z atrakcyjnie położonych terenów”8. Z kolei Anna Karwińska twierdzi, że centra te stanowią miasta w mieście, samowystarczalne całości, które oferują zaspokajanie rozmaitych potrzeb, w tym również potrzeb uczestnictwa w kulturze9. Nie dziwi więc, że targowiskom trudno jest dziś konkurować z dużymi centrami handlowymi, które kuszą wszechstronnością, promocyjnymi cenami oraz atrakcyjną estetycznie przestrzenią. Na ich tle targowiska ze swoimi atrybutami – siermiężnymi straganami, prowizorycznymi budkami, ograniczonym asortymentem oraz zależnością od warunków atmosferycznych – wypadają bardzo niekorzystnie. Mimo że klienci targowisk doceniają atuty tej formy handlu, jakimi bez wątpienia są ceny, jakość i pewność pochodzenia towarów, jak również atmosfera targowiska, której nie budują anonimowe – jak to ma miejsce w przypadku 8 Ibidem, s. 19. 9 A. Karwińska, op. cit., s. 50–51. 9


hipermarketów – kontakty, ale bliskie, osobowe relacje między sprzedającymi i ich klientami, to jednak zainteresowanie zakupami na placach Balcerowicza maleje. Istnienie targowisk opiera się na stałych, przywiązanych do tej formy kupowania klientach, częściej na osobach starszych niż młodych. Do kupowania tutaj zachęca też niejednokrotnie korzystna lokalizacja, co ma znaczenie dla tych, którzy chcą robić zakupy blisko domu. Targowiska zmieniają więc nie tylko swój kształt, starając się dostosować do potrzeb i oczekiwań klientów, ale też, niejednokrotnie, usytuowanie w przestrzeni miejskiej. Powstałe w latach 90. place targowe zaczynają być postrzegane nie tyle jako niepotrzebne, co szpecące krajobraz miasta. Posługując się terminologią Anny Karwińskiej, jeden z elementów miejskiego collage’u10, jakim jest targowisko, przestaje pasować do pozostałych, nawet collage, mimo że z założenia eklektyczny, powinien tworzyć spójną całość, a poszczególne jego części składowe muszą znaleźć swoje miejsce. Dlatego też dla placów Balcerowicza próbuje się znaleźć nowe miejsca, co wiąże się z przenoszeniem ich z centrów miast na obrzeża. Proceder ten na ogół przyczynia się do ograniczenia liczby zarówno sprzedających, jak i kupujących. Dalecy jesteśmy jednak od tego, by zmiany te traktować i opisywać w kategoriach schyłku placów Balcerowicza, po którym nic nie następuje. Skłonni jesteśmy raczej – podobnie jak Elżbieta Zuzańska-Żyśko, która jest autorką geograficznej monografii targowiska miejskiego w Będzinie – traktować czasy targowisk jako pewien etap w rozwoju handlu, na który wpływ mają przeobrażenia społeczne, kulturowe i cywilizacyjne. Zuzańska-Żyśko mówi o przechodzeniu od etapu rozwoju handlu obwoźnego, przez dynamiczny rozkwit targowisk, prywatnego handlu detalicznego w postaci sieci drobnych sklepów, do „etapu wielkich inwestycji światowych koncernów handlowych, które oferują konsumentom zupełnie nową przestrzeń, jaką są supermarkety i galerie sklepów w centrach handlowych”11. Targowiska można w tym kontekście potraktować jako pionierskie centra handlowe, „supermarkety pod chmurką”12. O tym, jaka będzie ich przyszłość, zdecydują ludzie. Jak twierdzi Krzysztof Bierwiaczonek, przestrzeń jest społecznie wytworzona, działania w niej są uwarunkowane społecznie, a w procesach społecznych nadajemy przestrzeni znaczenie13. Marek S. Szczepański podkreśla wręcz, że „pierwotny sens symboliczny czy utylitarny nie jest akceptowany przez późniejszych użytkowników przetworzonej przestrzeni”14. Zapewne wskutek stałego redefiniowania przestrzeni miasta zmieniają się poglądy na temat usytuowania, roli i znaczenia targowisk. Skoro Ibidem, s. 42–43. E. Zuzańska-Żyśko, op. cit., s. 5. Ibidem, s. 92. K. Bierwiaczonek, Przestrzenie znaczące i puste. Percepcja przestrzeni miejskiej Będzina, Cieszyna, Mikołowa i Żywca, w: Socjologia…, s. 124. 14 M. S. Szczepański za: K. Bierwiaczonek, op. cit., s. 124. 10 11 12 13

10


zatem uwzględnia się społeczny kontekst miejsca, to potencjalnie każda społeczność inaczej będzie określać swój stosunek do przestrzeni, w tym konkretnym przypadku będzie to relacja wobec przestrzeni targowiska. Trudno szukać w tym przypadku uniwersalności w postawach mieszkańców różnych miast, dlatego uzasadnione są analizy dotyczące konkretnych miejsc i społeczności. Takie przesłanki leżą u podstaw przedsięwzięcia badawczego, którego rezultaty prezentuje niniejsze opracowanie. Jego celem była próba odtworzenia i utrwalenia społecznej historii gliwickiego „Balcerka” – placu targowego, który, podobnie jak setki innych w całej Polsce, powstał wskutek transformacji systemowej. Jest to bez wątpienia miejsce znaczące dla mieszkańców miasta, choć jego rola i funkcje uległy zmianom na przestrzeni lat. Można zaryzykować twierdzenie, że jego powstanie było spowodowane swoistym stanem anomii, w jakim znalazło się społeczeństwo polskie w okresie przełomu ustrojowego. Anomia na gruncie teorii Roberta Mertona oznacza stan, kiedy struktury społeczne wywierają wyraźną presję na niektóre jednostki w społeczeństwie, skłaniając je do podjęcia zachowań raczej nonkonformistycznych niż zgodnych z przyjętymi wzorcami postępowania15. Z pewnością Polska na początku lat 90. była społeczeństwem, w którym można było obserwować sytuacje opisywane przez Mertona. Na szeroką skalę ujawniały się zachowania, które były spowodowane brakiem spójności między uznawanymi wartościami określającymi cele dążeń a wzorami aprobowanych zachowań zapewniających realizację tych celów. W płynnych realiach ludzie szukali nowych możliwości dążenia do zmieniających się dynamicznie celów. Mieliśmy zatem do czynienia z rozchwianiem normatywnym, które sprzyjało przedsiębiorczym i innowacyjnym, lecz równocześnie powodowało dotkliwe konsekwencje dla biernych i przywiązanych do dawnego porządku. Targowisko stało się szansą na realizację planów i zamierzeń życiowych w nowych czasach – zarówno dla osób, które podjęły działalność handlową, jak dla ich klientów. Gliwicki „Balcerek” jest ulokowany w samym centrum miasta, w rejonie ulic Fredry i Zwycięstwa. Wcześniej targowisko miejskie zajmowało teren przed główną pocztą, został on wykupiony pod budowę hotelu. Nowa lokalizacja miała być przejściowa, jednakże targowisko funkcjonuje w tym miejscu już od około 20 lat. Takie jego położenie i dość długa już historia powodują, że, niezależnie od jego postrzegania i ocen, stanowi dla mieszkańców jeden z kluczowych punktów wyznaczających topografię miasta. „Balcerek” wrósł w świadomość członków lokalnej społeczności, stając się ważnym elementem krajobrazu miejskiego, nie tylko w wymiarze geograficznym, ale przede wszystkim w wymiarze społecznym. Ze względu na przejściowy charakter decyzji dotyczącej uruchomienia targowiska we wspomnianym rejonie nieustannie pojawiają się pogłoski dotyczące jego przenosin, czy wręcz 15 R. K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, PWN, Warszawa 1982, s. 196.

11


likwidacji. Temat ten co jakiś czas pojawia się w dyskursie publicznym społeczności Gliwic, stając się cyklicznym medialnym newsem wzbudzającym kontrowersje wokół funkcjonowania „Balcerka”. Szczególnie w ostatnich kilku latach przyszłość targowiska stała się żywym wątkiem życia publicznego. Jest to związane z postępującą rozbudową Drogowej Trasy Średnicowej – jednej z kluczowych dla metropolii śląskiej arterii komunikacyjnych. Plany dotyczące jej przebiegu zakładają wariant przeprowadzenia trasy przez teren, na którym obecnie ulokowane jest targowisko. Mimo coraz częstszych sygnałów dotyczących likwidacji „Balcereka” w obecnym kształcie, do tej pory nie zapadły ostateczne decyzje związane z jego przyszłością – trwanie targowiska w permanentnym stanie przejściowym jest wciąż faktem. Niezwykle trudno formułować wiążące prognozy dotyczące dalszych losów „Balcerka” – równie prawdopodobne jak szybka likwidacja jest jego funkcjonowanie na obecnych warunkach przez kolejne lata. Sytuacja taka powoduje szereg konsekwencji związanych z narastającym poczuciem niepewności, frustracji i zagrożenia – przede wszystkim wśród osób utrzymujących się z handlu na targowisku, ale także, choć na mniejszą skalę, wśród klientów i mieszkańców Gliwic nieodwiedzających „Balcerka”. Nie ma zatem wątpliwości, że „Balcerek” jest obiektem wkomponowanym w przestrzeń geograficzną i społeczną Gliwic. Targowisko jednak samo również stało się swoistą przestrzenią – przede wszystkim w rozumieniu społecznym. Oznacza to, że jest ona społecznie wytworzona – nie stanowi tworu będącego wyłącznie wytworem naturalnym, ale jest kreowana przez ludzi. Bohdan Jałowiecki i Marek S. Szczepański syntetyzując ujęcia socjologiczne dotyczące tego fenomenu, piszą, że kategoria przestrzeni społecznej jest odnoszona do miejsca lub obszaru wyróżniającego się pewnymi cechami uwarunkowanymi społecznie. Takie rozumienie pojęcia wiąże się, po pierwsze, z pewnym terytorium zaludnianym przez grupę społeczną o określonych cechach, która naznaczyła je w pewien specyficzny sposób, po drugie zaś z miejscem wytworzonym przez daną grupę społeczną, któremu wyznaczyła ona funkcję i nadała znaczenie16. Przyjmując takie ujęcie jako wiodące, nie ma wątpliwości, że „Balcerek” jest w swej istocie przestrzenią społeczną. Można oczywiście tę przestrzeń potraktować po prostu jako miejsce wymiany handlowej, teren, na którym spotykają się sprzedający i kupujący, realizując swoje partykularne interesy. Wydaje się jednak, że ograniczenie się do tej perspektywy to daleko idące uproszczenie. Nieco tylko głębszy namysł nad specyfiką „Balcerka” prowadzi do wniosku, że w gruncie rzeczy mamy tu do czynienia ze swoistym układem społecznym – interesującym fenomenem, który może być poddany socjologicznej analizie poprowadzonej zgodnie z kluczowymi kierunkami dla tego typu refleksji. Bez trudu można dostrzec wyraźne uporządkowanie targowiska. Owo uporządkowanie, regularny układ elementów na gruncie socjologii określany jest mianem struktury społecznej. 16 Por. B. Jałowiecki, M. S. Szczepański, Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Warszawa 2002, Wydawnictwo Naukowe Scholar, s. 302–303. 12



Jest ona pojmowana jako względnie organiczna całość, w której poszczególne elementy mogą być analizowane ze względu na siłę oraz treść związków i współzależności zachodzących między nimi, oraz ze względu na funkcje pełnione na rzecz utrzymania społeczności traktowanej jako całość. Jan Szczepański pisze, że struktura społeczna oznacza sposób ułożenia i przyporządkowania sobie członków, instytucji i podgrup, składających się na grupę oraz innych elementów tej grupy, takich jak elementy materialne, symbole i wartości, wzory zachowań i stosunków, pozycje społeczne zajmowane przez członków17. W świetle takiego ujęcia wyraźne ustrukturyzowanie „Balcerka” jest oczywiste. Jego organizacja nie odnosi się bowiem jedynie do przestrzennego rozmieszczenia elementów nań się składających (jak stoiska, trakty komunikacyjne, wejścia itd.), lecz ma także wymiar społeczny, co pozwala określać go mianem układu czy systemu społecznego charakteryzującego się specyficzną strukturą. W obrębie każdego systemu społecznego pojawiają się interakcje o zróżnicowanym charakterze. Interakcja jest takim działaniem społecznym, które wynika z oriento­wania się na innych ludzi i jest odpowiedzią na ich zachowania i dzia­łania. W pojęciu interakcji uwypuklony zostaje element wzajemnego od­działywania. Z takim oddziaływaniem mamy do czynienia, kiedy poszczególni osobnicy wzajemnie na siebie wpływają i każ­dy z nich modyfikuje swoje zacho-wania w odpowiedzi na zachowania pozostałych18. Można wyróżnić wiele typów interakcji, w zależności od przyjętych kryteriów. W przestrzeni społecznej „Balcerka” mamy do czynienia z niemal wszelkimi możliwymi do wyróżnienia wariantami. Najpowszechniejsze, wynikające z konieczności realizacji partykularnych interesów zachodzą na płaszczyźnie wymiany towarowo-pieniężnej. Ich przebieg jest warunkowany zróżnicowaniem ról społecznych aktualizujących się w tym wymiarze (jednostki kierują się regułami określającymi pełnienie ról sprzedającego i kupującego). To jednak tylko jedna z wielu płaszczyzn, na których dochodzi do zdarzeń interakcyjnych. Mamy więc również do czynienia z interakcjami zachodzącymi wśród sprzedających, które mogą przybierać zróżnicowany charakter: od kontaktów opartych na wzajemnej solidarności wynikającej z podobieństwa sytuacji, po otwarcie wrogie relacje spowodowane między innymi konkurencją związaną ze zdobywaniem klientów. Osobną kategorią są interakcje sformalizowane dotyczące relacji pomiędzy sprzedającymi i osobami odpowiedzialnymi za całokształt funkcjonowania targowiska; przykłady innych typów stanowią kontakty zachodzące na linii: osoby związane z targowiskiem (sprzedający, administracja itd.) – funkcjonariusze instytucji zewnętrznych (policja, urząd skarbowy itd.).

17 J. Szczepański, Elementarne pojęcia socjologii, PWN, Warszawa 1971, s. 275. 18 Por. B. Szacka, Wprowadzenie do socjologii, Oficyna Naukowa, Warszawa 2003, s. 122. 14


Nie sposób w krótki chociażby sposób wymienić wszystkich możliwych opcji i alternatyw, nie mówiąc o ich dokładnej analizie. Faktem jednak jest, że mamy do czynienia z niesłychanie bogatą siatką różnorodnych interakcji łączących poszczególne osoby funkcjonujące w ramach tego układu społecznego. Oplatają one targowisko gęstą siecią, stając się istotnym komponentem swoistych więzi społecznych scalających „Balcerka”. Sama więź społeczna bywa rozumiana rozmaicie. Jan Szczepański, odnosząc się ściśle do pojęcia struktury społecznej, traktuje ją jako „zorganizowany system stosunków, instytucji i środ­ ków kontroli społecznej, skupiający jednostki, podgrupy i inne elemen­ ty składowe w funkcjonalną całość zdolną do utrzymania się i rozwoju”19. Stanisław Ossowski określa ją raczej jako „aprobującą świadomość przynależności do grupy, tendencję do zachowywania najważniejszych konformizmów grupowych, kult wspólnych wartości, świadomość wspól­nych interesów, ale i gotowość do przedkładania interesów grupy ponad interesy osobiste, jeżeli taki konflikt zajdzie, albo przynajmniej przeko­nanie, że się powinno interesy grupy przedkładać nad swoje (…), świadomość wspólnego stosunku do pewnych symboli, przedmiotów i osób”20. Wydaje się, że oba te ujęcia są jak najbardziej adekwatne dla opisu specyfiki związków łączących poszczególne elementy tworzące „Balcerka”. Oczywiście nie zawsze wzajemne relacje osób zaludniających tę przestrzeń opierają się na jednoznacznie pozytywnych emocjach, nie w każdym przypadku można mówić o zgodzie i harmonii w obrębie tej mikrospołeczności. W obliczu wspólnych problemów – zarówno tych dotyczących codziennej egzystencji, jak i tych związanych z dramatycznymi momentami w historii targowiska – ujawnia się jednak poczucie łączności zarówno z innymi, jak i z samym miejscem. Dowodzą tego między innymi inicjatywy oddolne sprzedających nakierowane na poprawę warunków egzystencji na „Balcerku” oraz wzmacniające pozycję negocjacyjną w obliczu konieczności wypracowania warunków ewentualnej zmiany lokalizacji i warunków funkcjonowania targowiska. Można zatem stwierdzić, że na przestrzeni lat wykształciła się swoista warstwa kulturowa charakteryzująca społeczność, której losy nieodmiennie są związane z targowiskiem. Jeżeli będziemy rozumieć kulturę w sposób najszerszy i najprostszy zarazem, jako wszystko, co ludzie czynią, myślą i posiadają jako członkowie społeczności21, łatwo dojdziemy do wniosku, że szczególnie w grupie osób sprzedających na „Balcerku” dostrzegalnych jest wiele elementów, które można potraktować jako składniki specyficznego systemu kulturowego. Życie na targowisku wiąże się bowiem z przyjęciem swoistego zespołu norm, wartości i sankcji określających ład społeczny w tej przestrzeni. Chcąc funkcjonować jako pełnoprawny 19 J. Szczepański, op. cit., s. 239. 20 S. Ossowski, Wielogłowy Lewiatan i grupa społeczna. O perypetiach pojęciowych w socjologii, w: idem, Dzieła, t. 4, PWN, Warszawa 1967, s. 153–155. 21 R. Biersted za: P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, „Znak”, Kraków 2002, s. 169. 15


uczestnik życia mikrospołeczności targowiska, z konieczności należy podporządkować się regułom normującym zarówno codzienne, jak i wyjątkowe sytuacje. Mowa tu o formalnych zasadach (dotyczących np. prowadzenia działalności gospodarczej), ale także o niepisanych prawach, których respektowanie jest warunkiem uznania za „swojego”, mogącego liczyć na wyrazy solidarności grupowej. Odnosząc się do kwestii kultury, można także zwrócić uwagę na aspekt związany z wpisywaniem się faktu zakupów na „Balcerku” w style życia mieszkańców Gliwic. Szczególnie dla nieco starszych osób wizyty na targowisku są swoistym rytuałem, który spełniany jest cyklicznie i staje się istotnym epizodem w codziennych rytmach życia. Można zatem stwierdzić, że dla niektórych klientów zakupy na targowisku są ważnym elementem wpisującym się w uniwersum odczuwanych norm i wartości. Zasygnalizowane płaszczyzny analityczne w żadnym razie nie wyczerpują możliwych kierunków refleksji socjologicznej prowadzonej wokół „Balcerka” traktowanego jako system społeczny. Naszą ideą nie jest jednak przedstawianie wielowymiarowej, głębokiej, przesyconej naukowym żargonem analizy socjologicznej targowiska, ale raczej próba wskazania nowej perspektywy, jaka może być użyteczna dla jego opisu. Chcemy podkreślić, że „Balcerek” to nie tylko miejsce, ale także ludzie i rozmaite podgrupy, ich wzajemne relacje, kontakty, sposób uporządkowania codziennej egzystencji w tej przestrzeni, zmiany i wizje przyszłości. Słowem – mamy tu do czynienia ze społecznym fenomenem, którego zrozumienie nie jest wcale tak łatwe, jak na pozór może się wydawać. Proponujemy Czytelnikowi odbycie swoistej podróży kierunkowanej przez kategorie istotne dla pojmowania społecznego świata – niech one staną się legendą pozwalającą zrozumieć i właściwie odczytać mapę, jaką stanowią wypowiedzi ludzi związanych z „Balcerkiem” i obrazy dokumentujące funkcjonowanie tej przestrzeni. Niniejszą książeczkę można też potraktować jako swoisty przewodnik po „Balcerku” – warto wziąć ją z sobą, kiedy zechcą Państwo odwiedzić to miejsce. Być może uda się nań spojrzeć nieco inaczej niż zwykle… Agata Zygmunt, Andrzej Górny

16












Aktor społeczny to określenie związane z teorią interakcji rozumianą jako proces oddziaływania, w którym osobnicy wzajemnie na siebie wpływają i każ­dy z nich modyfikuje swoje zachowania w odpowiedzi na zachowania pozostałych. Uczestników interakcji określa się najczęściej mianem aktorów spo­łecznych bądź po prostu aktorów. Termin ten bywa odnoszony do wszyst­kich osób, które podejmują działania społeczne. Z dodatkiem przymio­tnika zbiorowy jest także stosowany jako określenie zbiorowości i organi­zacji.22 Najważniejsi aktorzy społeczni każdego targowiska to sprzedający oraz kupujący. To oni wchodzą z sobą codziennie w interakcje społeczne, definiują rozmaite sytuacje, jakie na targu mają miejsce, odgrywają właściwe role i oddziałują na siebie nawzajem. Sprzedawcy na „Balcerku” są niewątpliwie tymi aktorami, którzy inicjują interakcje poprzez wystawianie produktów na sprzedaż. Czekają oni na kupujących, którzy zainteresują się oferowanym przez nich towarem. W tym miejscu warto przyjrzeć się szczególnie właśnie klientom jako aktorom społecznym, okazuje się bowiem, że targowisko jest miejscem, które przyciąga określoną grupę osób zainteresowanych ofertą handlowców. Z wypowiedzi gliwiczan wynika, że najwięcej aktorów społecznych w targowym spektaklu rekrutuje się obecnie spośród osób starszych i kobiet. Nie zawsze tak było: na „Balcerku” pamięta się czasy, kiedy przekrój społeczny aktorów był szeroki – od najmłodszych po osoby w podeszłym wieku. Główne role na „Balcerku” odgrywają dziś kobiety, wynika to najprawdopodobniej z faktu, że to one w wielu rodzinach wciąż pozostają odpowiedzialne za zakupy. Z kolei ludzie starsi są przyzwyczajeni do zakupów na targowisku, przekonani, że jest tam taniej, a galerie i centra handlowe nie są dla nich szczególnie atrakcyjnymi obiektami. Sytuację ilustrują przywołane poniżej wypowiedzi: Może teraz troszkę więcej starszych osób, ale chyba dlatego, że wszystko drożeje. Wydaje mi się, że przychodzi tam zdecydowanie więcej ludzi starszych niż wcześniej. Kiedyś widywałam tam dużo młodych osób. W dalszym ciągu głównie kobiety. Na pewno więcej kobiet tu chodzi, mężczyźni przychodzą tylko na stoiska wędkarskie czy ślusarskie. Wiadomo, stoiska odzieżowe też są, jak przyjdzie mężczyzna, to się może ubrać od stóp do głów.

22 B. Szacka, op. cit., s. 122. 27


Bieda jest kategorią niejednoznaczną nie tylko w kategoriach ilościo­wych. Jest także zróżnicowana jakościowo. Bez względu na przebieg gra­nicy ubóstwa pewne jednostki i rodziny znajdują się tuż za nią, inne w znacznym od niej oddaleniu. Bieda jednych i drugich jest inną biedą. Odmienna jest też bieda krótkotrwała i przejściowa, związana z wydarze­ niami losowymi czy cyklem życia jednostki bądź rodziny, oraz bieda długotrwała. Jeszcze inna jest bieda chroniczna towarzysząca człowieko­wi przez całe życie, a nawet przekazywana następnemu pokoleniu i spy­chająca do underclass. Ubóstwo ma istotne konsekwencje społeczne, gdyż prowadzi do ku­mulacji niedostatków. Niskie dochody ograniczają bądź wręcz uniemożli­wiają nie tylko zaspokajanie podstawowych potrzeb bytowych, takich jak właściwe odżywianie, posiadanie odzieży, utrzymywanie czystości, lecze­nie się, zapewnienie sobie dachu nad głową etc. Ograniczają także uczest­nictwo w życiu społecznym, które jest nieuniknienie związane z wydat­kami.23 Temat ubóstwa pojawia się w kontekście „Balcerka” dość często. Wątek ten poruszają kupcy, którzy podkreślają znaczący spadek liczby klientów w porównaniu z latami 90. Jedna z osób handlujących na „Balcerku” od początku jego istnienia twierdzi, że w najlepszych czasach przez targowisko przewijało się dziennie nawet około dwóch tysięcy osób, natomiast obecnie w dobrym dniu klientów pojawia się około pięciuset. Jednym z powodów tak radykalnej zmiany – obok systematycznie rosnącej konkurencji dla targowisk w postaci super- i hipermarketów – jest ubożenie społeczeństwa. Sprzedający uważają, że spadek liczby klientów jest widoczny we wszystkich placówkach handlowych, nie tylko na targu. Inny kontekst biedy ukazują opinie klientów i sprzedawców, którzy twierdzą, że czasy, w których na targowisku zaopatrywała się większość gliwiczan, minęły i obecnie jest to miejsce, w którym zakupy robią prawie wyłącznie osoby biedniejsze. Wskazują na to przytoczone poniżej wypowiedzi osób kupujących na „Balcerku”: Dawniej klientami byli prawie wszyscy mieszkańcy Gliwic i okolic. Teraz pozostali ludzie mniej zamożni – starsi, emeryci. Wśród klientów dominuje niższa klasa średnia, raczej osoby niezamożne. (…) w ostatnich latach pojawiają się tam coraz biedniejsi ludzie. 23 Ibidem, s. 313. 28


Ludzie nie mają pieniędzy, więc kupują na straganie. Wśród klientów, moim zdaniem, dominują osoby, których nie stać na zakupy w butikach i to nie zmieniało się przez lata. Dla niektórych skojarzenie z tanimi zakupami i niezbyt estetycznym otoczeniem czyni z „Balcerka” symbol niedostatku, przy tym jednak – co należy bardzo mocno podkreślić – nie jest czymś społecznie niepożądanym. Przeciwnie: jego istnienie pokazuje pewien problem społeczny, jakim jest ubóstwo, uświadamia konieczność podejmowania działań zmierzających do jego wyeliminowania. Dlatego też ważne jest nie tylko to, aby takie miejsce istniało, ale też aby zajmowało przestrzeń w centrum Gliwic. Świadczy o tym opinia jednego z gliwiczan: Z centrum nie powinno zniknąć miejsce, które świadczy o tym, że w Gliwicach są mieszkańcy biedniejsi, że funkcjonują ludzie, którzy nie chadzają do „Forum”. Warto przy tym podkreślić, że wiele osób dostrzega, że towar oferowany na placu targowym nie różni się niczym – ani jakością, ani ceną – od artykułów kupowanych w sklepach. Mitem – w ich opinii – jest przekonanie, że to, co kupuje się na „Balcerku”, jest tańsze niż gdzie indziej. Świadczy o tym zdanie wygłoszone przez młodą gliwiczankę: Ludzie wciąż mają takie przekonanie, że jak na wolnym powietrzu, a nie w jakichś burżujskich murach, to na pewno taniej. Tym samym mit czy stereotyp wiążący niski status materialny z kupowaniem na „Balcerku” został zakwestionowany.

29




Styl życia to zakres i formy codziennych zachowań jednostek lub grup, specyficzne dla ich usytuowania społecznego, tzn. manifestujące położenie społeczne oraz postrzegane jako charakterystyczne dla tego położenia, a dzięki temu umożliwiające szeroko rozumianą społeczną lokalizację ludzi.24 Codzienność na „Balcerku” wyznacza pewien określony rytm dnia. Właściciele stoisk handlujący tu od początku wspominają czasy, kiedy pracę rozpoczynali wcześnie rano. Podyktowane było to, po pierwsze, specyfiką sposobu handlowania. Jeśli ktoś prowadził handel obwoźny, musiał zjawić się na targowisku odpowiednio wcześnie, by rozpakować swój towar. Po drugie, zainteresowanie pracą na placu targowym było tak duże, że do pewnego momentu obowiązywała tu zasada kto pierwszy, ten lepszy. Jak podawały „Nowiny Gliwickie” w 1991 roku, metoda ta nie sprawdziła się: (…) ustawiające się przed wjazdem na plac ciężarówki zakłócały mieszkańcom pobliskich ulic spokój przez całe noce. („Nowiny Gliwickie”, nr 28, 11.07.1991) Sprzedawcy twierdzą też, że tuż po godzinie 6.00 pojawiali się pierwsi kupujący. Sytuacja zmieniła się w związku ze zmniejszającym się ruchem klientów na targowisku. W latach 90. na „Balcerku” pracowano do 18.00, teraz handel rozpoczyna się później, około 8.00, i kończy mniej więcej o 16.00.

24 Styl życia. Koncepcje i propozycje, red. A. Siciński, PWN, Warszawa 1976, s. 15. 32



Ujęcie rzeczywistości społecznej Ervinga Goffmana. Poddawał on drobiazgowej analizie przebieg procesów interakcyjnych, przy czym inte­resowało go głównie to, jak postępują ludzie, aby przekazać taki a nie inny obraz tego, kim są i co robią. Goffman podkreślał, że w procesie interakcji mamy do czynienia nie tylko z treściami, które jednostka przekazuje za pomocą symboli werbal­nych i niewerbalnych, ale także z wrażeniami, które jednostka świadomie lub nieświadomie wywołuje. Zajmował się technikami manipulowania wrażeniami i wykorzystywał metaforę teatru, wskazując na problemy, jakie musi rozwiązywać uczestnik interakcji, kiedy przedstawia swą dzia­łalność innym. Działania danego uczestnika interakcji w danej sytuacji, których celem jest wpływanie w jakiś sposób na któregokolwiek z jej uczestników, określał mianem „występu”. Wyróżniał „scenę”, na której odby­wa się przedstawienie, i „kulisy”, gdzie się je przygotowuje. Dla Goffmanowskiej perspektywy dramaturgicznej istotne jest pojęcie fasady. Na fasadę składają się trzy elementy: dekoracja, powierzchow­ność jednostki oraz jej sposób bycia. Te dwa ostatnie elementy tworzą fasadę osobistą jednostki. Celem wszystkich występów jest definiowanie sytuacji. Istotną częścią tego procesu jest definiowanie przez jednostkę samej siebie i narzucanie tej definicji obserwatorom. Tak jest zarówno w przypadku jednostki, jak i zes­połu. Przy czym „zespół jest grupą, ale [taką] grupą, która wywodzi się nie ze struktury społecznej, ale z interakcji lub serii interakcji, dzięki któ­rym utrzymywana jest stosowna definicja sytuacji”.25 Goffmanowską metaforę teatru da się zastosować do przestrzeni targowiska. Na plac targowy można spojrzeć jak na scenę, na której odbywa się spektakl teatralny. Ważną rolę odgrywa tu scenografia – w przypadku „Balcerka” składają się na nią pawilony, stoiska i stragany, które są zaaranżowane w zależności od eksponowanego asortymentu. Scenę tworzą rzędy stoisk, między którymi przemieszczają się klienci. Kulisy zaś to magazyny, zaplecza i prowizoryczne przymierzalnie usytuowane na tyłach straganów. Aktorzy, którzy biorą udział w tym targowym przedstawieniu, to kupcy i klienci. Jednakowo definiują sytuację, w której się znaleźli. I jedni, i drudzy znają swoje role, mają świadomość tego, że skoro znaleźli się w tym miejscu, powinni zachowywać się we właściwy dla odgrywanej przez siebie roli sposób. Dlatego trudno ich pomylić: różnią się ubiorem i sposobem zachowania. Tak jak aktorzy w teatrze, osoby przebywające na targowisku przebierają się bowiem 25 B. Szacka, op. cit., s. 128. E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, Wydawnictwo KR, Warszawa 2000. 34


w kostiumy i zakładają maski. Chcą wywrzeć odpowiednie wrażenie na partnerach. Sprzedający dokładnie wie, co ma zrobić, aby jego towar został kupiony. Z kolei ci, którzy wcielają się w rolę klientów, doskonale wiedzą, jak powinni się zachować, aby zostać mile obsłużonym, a za towar zapłacić mniej niż początkowo zakładał sprzedawca. Ważne jest, że im dłużej i częściej te role są odgrywane, tym większej nabiera się wprawy, zyskując aktorski kunszt.



Ekologia jest pojęciem zaczerpniętym z nauk przyrodniczych oznaczających badania nad adaptacją roślin i zwierząt do środowiska. W podejściu ekologicznym wzory lokalizacji, ruchu i relokalizacji w miastach są podobne. Rozwój poszczególnych dzielnic wynika ze sposobów, w jakie mieszkańcy przystosowują się do warunków życia. Głównym mechanizmem adaptacji ludzi do środowiska jest różnicowanie – specjalizacja grup i ról zawodowych.26 Miejsce, jakie w latach 90. zajął w przestrzeni Gliwic „Balcerek”, zdaje się w pełni uzasadnione. Powstająca na znaczną skalę inicjatywa prywatna potrzebowała miejsca, w którym mogłaby działać. Trudno sobie wyobrazić bardziej korzystne usytuowanie handlu niż ścisłe centrum miasta. Można powiedzieć, że handlowcy wygrali na początku lat 90. rywalizację o przestrzeń z innymi podmiotami. Pierwsze lata działalności i liczba klientów przewijających się przez „Balcerka” potwierdziły zasadność usytuowania targowiska w tym właśnie miejscu. Co więcej, również i dziś nie brakuje opinii wskazujących, że jego usytuowanie jest optymalne: „Balcerek” jest ważnym miejscem dla Gliwic, bowiem znajduje się na trasie od dworca czy Forum do centrum. Wraz z przekształceniem ul. Zwycięstwa w ulicę „bankową” wydaje się, że jest jednym z ważniejszych miejsc do robienia zakupów. „Balcerek” bez wątpienia jest ważny dla mieszkańców Gliwic, bo w centrum nie ma sklepów, są tylko banki. Myślę, że zaletą „Balcerka” jest fakt, iż to wygodne miejsce, do którego zagląda się, przechodząc ul. Zwycięstwa.

26 A. Giddens, Socjologia, PWN, Warszawa, 2004, s. 596–597. 37




Funkcjonalizm – orientacja teoretyczna zakładająca, że poszczególne elementy złożonego systemu, jakim jest społeczeństwo, współdziałają z sobą, tworząc stabilną zgraną całość. Badanie funkcji danej praktyki czy instytucji polega na analizie sposobu, w jaki ta praktyka czy instytucja przyczynia się do trwania społeczeństwa. Funkcjonalizm podkreśla znaczenie konsensu moralnego w utrzymaniu porządku i stabilności społecznej. Porządek i równowaga to stan normalny, ich podstawą jest konsens moralny.27 Ogląd struktury społecznej z perspektywy funkcjonalistycznej każe podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, jakie społeczne funkcje spełnia „Balcerek”. One bowiem określają znaczenie, jakie to miejsce ma dla gliwiczan. Z pewnością „Balcerek” tworzy miejsca pracy, daje zatrudnienie osobom, które posiadają tam stoiska. W okresie największej prosperity część właścicieli straganów zatrudnia także dodatkowe osoby. Szczególnie ważne dla realizacji tej funkcji były początki lat 90. To właśnie na „Balcerku” wiele osób rozpoczynało własną działalność gospodarczą, tam rozwijał się wolny rynek. Targ to także, a właściwie przede wszystkim, miejsce zakupów, ludzie zaopatrują się tu w rozmaite artykuły: żywność, odzież, obuwie, artykuły gospodarstwa domowego, narzędzia, kosmetyki, artykuły chemiczne, biżuterię, elektronikę. To tylko niektóre z kategorii towarów, którymi na „Balcerku” się handluje. Jak twierdzi jedna ze sprzedawczyń: Wiele osób się tu zaopatruje, mimo że chodzą do innych sklepów. Lecz tu jest mniejszy narzut i większy wybór. Z kolei klienci mówią: Generalnie można tam kupić wszystko: ubrania, bieliznę, jedzenie, sprzęt. (…) Jeśli chodzi o nas, to kupujemy głównie ubrania oraz galanterię. Rodzice kupują tu warzywa. Osobiście robię zakupy na „Balcerku”. Najwięcej jest tam odzieży, butów oraz różnego rodzaju sprzętu. Mało natomiast owoców i jarzyn (…) Sama natomiast kupuję głównie odzież. Dostępny tam asortyment jest różny – odzież, pościel, ręczniki oraz sprzęt (zegarki, płyty, rzeczy elektroniczne). Jest kilka stoisk z żywnością i chemią. Nie zmieniał się on jednak od lat. 27 Ibidem, s. 40. 40


Na „Balcerku” można znaleźć wszystko, dlatego wiele osób woli kupić wszystko, co potrzebuje w jednym miejscu, niż latać po całym mieście. Na pytanie, czego nie można kupić na „Balcerku”, gliwiczanie odpowiadają, że mięsa, broni, mebli, artykułów szkolnych, zabawek. Jedna z klientek dodaje: Nie można jednak kupić tam odzieży firmowej oraz innych dóbr bardziej luksusowych, delikatesowych. Podkreśla się jednak, że asortyment na przestrzeni czasu się zmieniał. Zdaniem zarówno kupujących, jak i sprzedających w przeszłości na „Balcerku” znajdowało się więcej stoisk spożywczych. Inną funkcją „Balcerka”, obecnie drugo- lub nawet trzecioplanową, jest funkcja integrująca. Targowisko od zawsze było miejscem, w którym spotykali się ludzie, wymieniali myśli, dyskutowali. Początki „Balcerka” sprzyjały podtrzymywaniu znajomości. Jak wspomina klientka targowiska: Spotykało się znajomych, można było stanąć, pogadać. Wszyscy byli równi, kupowali to samo w tych samych miejscach. Sytuacja dziś wygląda nieco inaczej. Ludzie przestali umawiać się i spotykać na targu – służą temu inne, bardziej atrakcyjne, a więc również bardziej uczęszczane przestrzenie miasta. Gliwiczanie podzielają opinię jednej z pytanych kobiet: „Balcerek” nie jest miejscem, gdzie ludzie się umawiają. Targ jest bowiem na trasie: dworzec – centrum.

41






Gust – skłonność i zdolność przyswajania sobie (materialnego i/lub symbolicznego) określonej klasy obiektów lub sklasyfikowanych i klasyfikujących praktyk – jest formułą generatywną leżącą u podstaw stylu życia, zunifikowanego zbioru różnicujących preferencji. (…) Gust to amor fati, wybór losu, lecz wybór wymuszony, wytworzony przez warunki życia, które wykluczając jako zwykłe mrzonki inną możliwość, nie zostawiają wyboru poza smakiem z konieczności.28 Moda na konkretne stroje kształtuje się tam, gdzie bywają osoby lansujące pewne trendy. Także gust, rozumiany jako pewne upodobania do konkretnych rzeczy, wyrabia się pod wpływem trendsetterów, czyli osób, które są uważane za autorytety w dziedzinie mody. Współcześnie, w dobie silnego oddziaływania środków masowego przekazu, modowy gust społeczeństwa kształtowany jest przez to, jak noszą się osoby z pierwszych stron kolorowych gazet. Celebryci jednak nie ubierają się na targowiskach podobnych do „Balcerka”. Prawdopodobnie dlatego część gliwiczan, zwłaszcza tych młodych, stanowczo zaprzecza, jakoby robili zakupy odzieżowe na ta-rgowisku. Jak zauważa klient „Balcerka”, mężczyzna w średnim wieku: (…) moja córka mówi, że to obciach iść na „Balcerek” po zakupy. Teraz chodzi się po galeriach handlowych. Pojawiają się jednak głosy, które wskazują, że mimo wszystko młodzi ludzie zaopatrują się tam w ubrania, jednak, ponieważ miejsce to uchodzi za niemodne, nie przyznają się do tego. O istnieniu tego swoistego rodzaju snobizmu świadczy między innymi wypowiedź młodej kobiety: Dużo ludzi kupuje na „Balcerku”, ale się do tego nie przyznają. To trochę wstyd. „Balcerek” to nie marka, a teraz marka się liczy. Dziewczyny najczęściej kupują tam majtki i staniki, bo jest tanio i można kupić coś śmiesznego. Zauważyć trzeba, że wiele osób zaprzecza, jakoby ubrania sprzedawane na targowisku ustępowały jakością odzieży sprzedawanej w sklepach. Twierdzą oni, że towar ten jest równie 28 P. Bourdieu, Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia, Wydawnictwo Naukowe „Scholar”, Warszawa 2005, s. 224–226. 46


modny jak oferowany w butikach. Co więcej, są przekonani, że jest to ten sam asortyment, który jednak traci w oczach klientów dlatego, że jest sprzedawany na targowisku. [Na „Balcerku” jest] w sumie to samo, co w sklepach. Różnica polega na tym, że na „Balcerku” trzeba się doszukać modnych rzeczy, które w centrach handlowych wprost wpadają Ci w ręce. Są więc młode osoby, które otwarcie przyznają, że zaopatrują się w ubrania na „Balcerku”, ponieważ nie stać ich na zakupy w galeriach handlowych. Moich rodziców nie zawsze stać, żeby dać mi pieniądze na sweter albo spodnie, bo w „Forum” to poniżej 100 zł nie da się nic kupić. Więc idzie się na targ i za tą cenę mam spodnie i koszulkę. Warto na koniec dodać, że nie zawsze targowiska miały tak mały wpływ na kształtowanie społecznych gustów. Lata 90., kiedy niemal wszyscy zaopatrywali się na targu w odzież i obuwie, to czasy, w których na „Balcerku” znajdowało się rzeczy uchodzące za najmodniejsze. Marki towarów już wtedy zaczynały być rozpoznawane, jednak przywiązywano wówczas mniejszą wagę do oryginalności oferowanych produktów. Jak twierdzi młody gliwiczanin: My tam [na „Balcerka”] zawsze chodziliśmy po to samo. Pamiętam, jak całe miasto chodziło kiedyś w takich samych adidasach – białe, takie jakby podróbka „Pumy”. Nazwa na S...

47




Badania stratyfikacji społecznej pokazują nierówny rozdział takich dóbr jak formalne wykształcenie, ranga zawodu, dochód. W wyniku tego nierównego rozdziału tworzą się hierarchie. Socjolodzy, badając stratyfikację, interesują się nie tylko tymi trzema odrębnymi hie­rarchiami, ale także, a nawet przede wszystkim, ich powiązaniami. Po­nieważ analiza tych powiązań wykazuje, że zawód jest czynnikiem wią­żącym wykształcenie z dochodem, jest on traktowany jako podstawowy element określający pozycje jednostek w układzie stratyfikacyjnym.29 Podobnie jak w innych zbiorowościach również i w społeczności „Balcerka” daje się zaobserwować pewne zróżnicowanie statusów osób, które są tu na co dzień. Inaczej przedstawia się ono obecnie, inaczej prezentowało się na początku istnienia targowiska, gdy stałe stoiska stanowiły jedną z wielu form handlowania. W roku 1991 „Nowiny Gliwickie” opisywały hierarchię kupców następująco: (…) tak jak wszędzie i tu jest zachowana hierarchia. Najwyżej stoją straganiarze. Mają ładnie wyeksponowany towar i daszek nad głową. Po nich plasują się samochodziarze, którzy niewiele mogą zaprezentować na wąskiej masce auta. Na szarym końcu znajdują się leżakowcy; ci mogą być „oskubani” z każdej strony. („Nowiny Gliwickie”, nr 28, 11.07.1991) Nieco później, gdy handel obwoźny, samochodowy stracił na znaczeniu, a „Balcerek” przekształcił się w plac targowy złożony głównie ze szczęk i pawilonów, hierarchia ważności stoisk rysowała się inaczej. Jak twierdzi sprzedawca, który handluje tu od początku: Swego czasu to się liczyło, że punkty, które były bliżej ścieżki tej głównej [były ważniejsze] – klientowi nie chciało się z tej ścieżki schodzić i wchodzić głębiej. Inny sprzedawca uważa, że najważniejsze miejsca na targu to stragany znajdujące się na jego brzegach, tj. z przodu i z tyłu placu. (…) przód i tył jest zawsze najlepszy, a uważam, że od przodu tył jest lepszy. Tutaj jestem na samym końcu i naprawdę, był zawsze najlepszy. Bo klient jak wchodzi, to musi popatrzeć, co jest. „Aha, jest to, to, to, to, czyli ceny są porównywalne, dobra, nie będę wracał, biorę tu”.

29 B. Szacka, op. cit., s. 287. 50


Mimo iż obecnie wyraźnie zaznacza się tendencja do zrównywania znaczenia poszczególnych stoisk (wielu kupujących uważa, że różne stoiska są ważne dla różnych osób, w zależności od preferowanego asortymentu), to jednak przytoczoną wyżej opinię potwierdzają także wypowiedzi klientów „Balcerka”, na przykład ta wygłoszona przez 20-letnią kobietę: [Ważniejsze stragany to] te takie z przodu chyba, tam, gdzie są te domki.








Interakcja jest to wzajemne oddziaływanie na siebie partnerów, polegające na tym, że w określonym czasie zachowanie jednej osoby staje się zbiorem bodźców dla drugiej osoby, na które ona reaguje; z kolei jej reakcje są zbiorem bodźców dla osoby pierwszej, która na nie reaguje, te reakcje, będąc bodźcami dla partnera, wywołują jego kolejną reakcję itd., aż do chwili, kiedy ten proces wymiany bodźców i reakcji nie ulegnie przerwaniu.30 Targowisko można potraktować jako przestrzeń społecznych interakcji. Tworzą ją aktorzy społeczni, którymi są klienci i sprzedawcy. Sieć interakcji tworząca się w ramach „Balcerka” obejmuje trzy zasadnicze typy wzajemnych relacji: klient–klient, sprzedający–klient, sprzedający– –sprzedający. Interakcje, jakie tworzą się i są utrzymywane pomiędzy klientami targowiska, obejmują przede wszystkim sferę wymiany informacji. Jeden z klientów „Balcerka” twierdzi, że kobiety – stałe bywalczynie „Balcerka” – wzajemnie informują się o tym, co gdzie najlepiej kupić. Można także przypuszczać, że codzienne lub prawie codzienne zakupy na targowisku sprzyjają zawieraniu znajomości pomiędzy klientami i utrzymywaniu ich. Wymiana informacji dotyczyć może więc nie tylko asortymentu na straganach, ale też innych – prywatnych lub społecznych – spraw. Interakcje pomiędzy klientami i sprzedającymi są oceniane na ogół pozytywnie. Obejmują sytuacje wymiany handlowej, sposób i jakość obsługi, atmosferę transakcji. Dość obszernie omawia ten temat młoda klientka: Sprzedawcy charakteryzują się wobec kupujących raczej bierną postawą. Bardzo często sprzedawcy palą papierosy przed straganem, nie zwracając uwagi na kupujących. W ten sposób łatwiej robi się zakupy. Klient dysponuje większą swobodą. Sprzedawcy bardzo często w obecności kupujących rozmawiają między sobą o prywatnych sprawach. Również sprzedawcy oceniają relacje z klientami. Twierdzą, że najlepsza transakcja to taka, z której obydwie strony są zadowolone. Jeden z handlujących mężczyzn docenia przede wszystkim stałych, zadowolonych z zakupów klientów, którzy chętnie do niego wracają. Chwali sobie interakcje z nimi, mówiąc: Bo ja na przykład mam klientów z wieloletnią tradycją, przychodzących do mnie. Są zadowoleni i nawet jak mieszkają za granicą, to jak przyjeżdżają, są akurat w kraju, to przychodzą i kupują 30 S. Mika, Wstęp do psychologii społecznej, PWN, Warszawa 1972, s. 154–155. 58


obuwie, z którego są zadowoleni. Klient generalnie jest z targowiska i z tych punktów tutaj zadowolony i wielu jest takich. Jednak współpraca sprzedawca–klient nie zawsze jest łatwa, o czym przekonują się niejednokrotnie obydwie strony. Ludzie bywają wobec siebie nieuprzejmi, bywają kapryśni lub opryskliwi, nie zawsze też mają dobry nastrój, a to nie ułatwia przebiegu interakcji. Mówi o tym jedna z właścicielek stoisk: Jacy są klienci? Różni, tak jak ludzie. Jedni są bardzo fajni i można z nimi konie kraść, a drudzy „upierdliwi”. Trzecia płaszczyzna interakcji: sprzedawca–sprzedawca została szerzej omówiona przy okazji interpretacji hasła „więź społeczna”. W tym miejscu można jedynie wspomnieć o tym, że interakcje pomiędzy kupcami często ograniczają się do relacji formalnych, „zawodowych”, wynikających z przebywania w tym samym miejscu. Zdarza się jednak, że interakcje o charakterze sformalizowanym przekształcają się w bliższe zażyłości i towarzyskie znajomości, związane z wspólnym spędzaniem wolnego czasu.








Poziom życia oznacza stopień zaspokojenia potrzeb materialnych, mierzonych najczęściej miernikami obiektywnymi: wartościowymi lub ilościowymi). Z kolei jakość życia rozumieć należy jako poziom zaspokojenia potrzeb pozostałych, niematerialnych, związanych z zadowoleniem z życia, mierzony miernikami subiektywnymi, a więc przede wszystkim miernikami tzw. dobrobytu psychicznego.31 Jakość, standard życia jest kwestią subiektywną, opisywaną w kategoriach osobistych oczekiwań i doświadczeń jednostek. Na komfort życia osób pracujących na „Balcerku” wpływa niewątpliwie to, jakie zyski przynosi im handel w tym miejscu. Z nostalgią wspomina się początki funkcjonowania targowiska, kiedy posiadanie stoiska mogło zapewnić dostatnie życie. Jak twierdzi jeden ze sprzedawców: [początek lat 90.] przyniósł dochody ludziom, którzy się zajmowali handlem od początku, bo tym, którzy wpadali dorywczo niekoniecznie, ale tym, którzy zajmowali się od początku, na pewno dochody większe przyniosło. Wpływ na to miał bez wątpienia fakt, że targowisko oferowało szeroki wybór towarów niedostępnych w placówkach handlowych. Wielu sprzedawcom powodziło się na tyle dobrze, że zatrudniali pracowników. Czasy te jednak – według zgodnej opinii sprzedających – minęły. Praca na „Balcerku” jest opłacalna, jeśli jest zajęciem dodatkowym lub jeśli stoisko na targowisku jest jednym z kilku punktów handlowych, jakie posiada właściciel. Świadczą o tym następujące wypowiedzi: To jest mój pierwszy biznes. (…) Dorabiam sobie do mojej skromnej emerytury. Odszedłem na nią z tzw. starego portfela i te pieniążki, które dostaję, nie wystarczają mi, żeby funkcjonować na odpowiednim poziomie. Ci, co mają zabezpieczenie pod kątem innych rzeczy, tak jak ja – mam na przykład kilka sklepów na mieście – to pół biedy. Natomiast tu jest obrót, jeszcze to trzymam tylko dlatego, że te trzydzieści tysięcy miesięcznie złotych tutaj mam. 31 B. Kańtoch, B. Szatur-Jaworska, Potrzeby ludzkie i poziom życia w polityce społecznej, w: Polityka społeczna. Materiały do studiowania, red. A. Rajkiewicz, J. Supińska, M. Księżopolski, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1998, s. 47. 66


Klientów stałych jest mało. Dlatego posiłkuję się tym, że mam punkt z obuwiem. Już dawno bym ten biznes zamknął. Zdecydowałam się tutaj pracować, gdyż jestem na emeryturze, której wysokość nie jest jednak zadowalająca – trzeba dorobić, a w domu się tego nie wysiedzi. Jeśli pojęcie jakości życia ograniczyć do życia na „Balcerku”, to wśród czynników, które je kształtują, znajdą się szeroko rozumiane warunki pracy. Pod tym względem niemal każdy stragan przegrywa ze sklepem. Komfort pracy na targowisku jest uzależniony między innymi od warunków atmosferycznych oraz od warunków infrastrukturalnych, jak przestrzeń handlowa czy zaplecze sanitarne. Na niedogodności związane z tymi właśnie aspektami pracy wskazują najczęściej osoby handlujące na „Balcerku”: No ale warunki socjalne i czystość świadczy sama o sobie. A w dzisiejszych czasach, gdzie wszędzie salony eleganckie, to duży minus. Gdyby ktoś tak pomyślał i zadbał. Sanitariaty jakieś, jedno ujęcie wody jest, wszyscy tam latają – czy coś zrobić, jakąś herbatę czy kawę. Główne niedogodności związane z pracą to upał, w zimie zimno, cieknie z każdej strony – dach nic nie daje. Wszelkie naprawy, ubytki robili sprzedawcy sami, choć powinien robić to właściciel. Dodatkowymi czynnikami, które negatywnie wpływają na jakość życia właścicieli stoisk, są dość wysokie opłaty za handlowanie na „Balcerku”. Jak twierdzą sprzedawcy, przewyższają one koszty prowadzenia sklepu. Problem ten istnieje od początku targowiska, co potwierdza wypowiedź prezydenta Gliwic, Piotra Sarre, z 1992 roku: Na „placu Balcerowicza” obowiązuje opłata w wysokości miliona złotych od metra kwadratowego powierzchni zajmowanego terenu, a w „Ikarze” odpowiednio 800 tys. złotych. Stawia to pod znakiem zapytania w ogóle sens działalności handlowej na popularnym „Balcerzaku”. („Nowiny Gliwickie”, nr 21, 21.05.1992) Podsumowując, po ponad 20 latach od powstania gliwickiego „Balcerka”, znaczna część sprzedawców skłonna jest podzielać opinię właścicielki jednego ze straganów: Generalnie nie mam z tej pracy satysfakcji. Jedynie te pieniądze, a właściwie w tej chwili te grosze. Ta praca nie zapewnia dostatniego życia. 67






Kultura to ogół wytworów działalności ludzkiej, materialnych i niematerialnych, wartości i uznawanych sposobów postępowania, zobiektywizowanych i przyjętych w dowolnych zbiorowościach, przekazywanych innym zbiorowościom i następnym pokoleniom.32 Jednym ze sposobów rozumienia pojęcia „targ” jest czynność targowania, nazywana inaczej handlowaniem. Dlatego też zasadne wydaje się powiązanie kultury miejsca, jakim jest targowisko, ze specyficzną zasadą, która powinna obowiązywać sprzedających i kupujących. Relacje osób sprzedających i kupujących przekonują, że reguła targowania na „Balcerku” funkcjonuje. Świadczy o tym fragment wywiadu przeprowadzonego z jedną ze sprzedawczyń: – Czy można się u Pani targować? – Oczywiście. – A, tak mniej więcej, o ile? – A to zależy od uroku osobistego. Potwierdzają to również stali klienci targowiska. Ich wypowiedzi dowodzą, że tradycja targowania się nie zanikła. Można się targować na przykład jak się dwie rzeczy kupiło. Czasem, jak się robi większe zakupy na jednym straganie, to ktoś upuści tę złotówkę albo dwie na ciuchu. (…) można się targować podczas zakupów średnio od 5 do 10 złotych. Nie wszyscy jednak podzielają te opinie. Niektórzy twierdzą, że to niemożliwe, aby sprzedawca na „Balcerku” obniżył cenę towaru: Teraz już nie [da się targować]. Ceny są ustalone i koniec. Na początku można było się targować. Zależy, co ile kosztowało. Można było nieraz sporo, a nieraz tylko symbolicznie.

32 J. Szczepański, op. cit., s. 239. 72


Ostatnio coś kupowałem na targu z żoną, jakąś sukienkę. Jak chciałem zbić z ceny, to myślałem, że mnie sprzedawczyni zje... Zaczęła krzyczeć, że jest już dostatecznie tanio i co ja sobie wyobrażam. Tradycja targowania zanika, ponieważ niektórzy kupujący nie są tym zainteresowani, nie potrafią tego robić: Ja nie wiem, czy można się targować, nie umiem. Ja kupuję rajstopy zawsze u jednego pana i mam zniżkę w zasadzie bez targowania.







Liberalizm to jedna z kluczowych współczesnych doktryn społeczno-politycznych. Dla libe­ralizmu naczelną wartością jest wolność jednostki, której jedyną granicą jest krzywda drugiego człowieka, co z kolei najważniejszym czyni prawo człowieka do wolności od zewnętrznych ograniczeń w jak najszerszej sfe­rze życia. Z liberalizmem, dla którego sprawą zasadniczą jest maksymalnie szerokie zakreślenie granic wolności jednostki, wiąże się koncepcja „państwa minimum” o ograniczonej za­równo władzy, jak i funkcjach, które powinny jak najmniej wykraczać poza zapewnianie bezpieczeństwa tak wewnątrz kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Mimo że liberalizm domaga się maksymalnego ograniczenia wszel­kiej władzy, a z demokracją wiąże się pogląd, iż jedyną granicą dla wła­dzy rządzących jest wola większości, mają one istotny punkt styczny w postaci uznawania takiej samej podstawy uprawnień władczych. I de­mokracja, i liberalizm opowiadają się za państwem prawa. Liberalizm zdecydowanie sprzeciwia się ingerencji państwa w sferę gospodarki, w której, jak twierdzi, powinny rządzić jedynie prawa rynku.33 Można postawić tezę, że powstanie „Balcerka”, podobnie jak i innych tego typu miejsc, stanowiło materialny wymiar rodzącej się (czy też odradzającej się) doktryny liberalizmu w realiach demokratycznej Polski. Wraz z nowym układem sił politycznych pojawiły się możliwości realizacji indywidualnych przedsięwzięć gospodarczych. W warunkach dynamicznej transformacji wiele aspektów życia społecznego wymykało się jednoznacznym regulacjom prawnym, co stwarzało szerokie możliwości w zakresie jednostkowych działań. Sytuacja ta powodowała sporo negatywnych konsekwencji (różnego rodzaju nadużycia i łamanie zasad), jednak z drugiej strony w takich realiach możliwy był rozkwit oddolnych inicjatyw pozwalających stopniowo podnosić jakość życia poszczególnych obywateli oraz całego społeczeństwa. W roku 1990 „Nowiny Gliwickie” zamieściły fragment pisma, w którym władze miasta zajmują stanowisko w sprawie ulicznej sprzedaży: (…) władze miasta na obecnym etapie przekształceń rynkowych, zwłaszcza w dziedzinie handlu artykułami spożywczymi, nie są zainteresowane hamowaniem jakiejkolwiek inicjatywy rodzącej się na tle kształtowania się nowych mechanizmów rynkowych, a zwłaszcza w zakresie powstającej konkurencji i ruchów cenowych poszukujących równowagi. Istnieją podstawy do oceny, że handel uliczny skutecznie koryguje samowolę cenową potentatów rynkowych, a także w sposób zauważalny przyczynia się do zwiększenia podaży poszukiwanych artykułów. 33 B. Szacka, op. cit., s. 407–409. 79




Ład społeczny oznacza porządek, czyli taki stan, układ i wzajemne powiązania i stosunki między procesami zaspokajania potrzeb wszystkich jednostek, podgrup, kręgów i innych elementów składowych zbiorowości, taki stan funkcjonowania instytucji i przebiegu zachowań jednostek, że zbiorowość jako całość istnieje, wykonuje swoje funkcje, osiąga swoje cele i rozwija się.34 Spojrzenie na ład, porządek społeczny ma zawsze związek z czasem. To, co niegdyś było uznawane za uporządkowane, sprawnie działające, niekoniecznie uchodzi za takie obecnie. Pewne elementy tworzące całość przestają właściwie z sobą współgrać i zachodzi potrzeba ich wymiany. W kategoriach zaburzenia pewnego porządku społecznego, związanego z funkcjonowaniem przestrzeni można traktować istnienie tymczasowych, prowizorycznych „placów Balcerowicza” w nowoczesnych miastach. „Balcerki” miały istnieć przez chwilę, a zachowały się na długie lata i o ile kiedyś ich obecność zdawała się uprawomocniona, dziś budzi pewne kontrowersje. Gliwiczanie mają świadomość, że targowisko, o którym mowa, nie jest najbardziej estetycznym fragmentem ich miasta – można więc potraktować go jako przestrzeń, która zakłóca pewien ład. Z drugiej strony obecność targu – jak mało atrakcyjny by on nie był – traktuje się jako coś oczywistego; bez niego miasto jest niekompletne i bezładne. Potwierdzenie można znaleźć w wypowiedzi jednej z gliwiczanek: „Balcerek” ze względu na swój wygląd raczej nie stanowi ciekawego elementu krajobrazu Gliwic. Niemniej uważamy, targ jest potrzebny takiemu miastu jak Gliwice.

34 J. Szczepański, op. cit., s. 230. 82



Termin mniejszość wskazuje na stopień rozproszenia dyskryminacji i podobieństwo doświadczeń różnych upośledzonych grup społecznych. Na przykład antysemityzm, homofobia i rasizm mają wiele cech wspólnych i dowodzą, że formy prześladowań różnych grup są podobne. (…) Członkowie grup mniejszościowych często czują się marginaizowani przez większość. Są od niej zazwyczaj fizycznie i społecznie odizolowani. (…) Dążąc do zachowania kulturowej odrębności, członkowie mniejszości niekiedy świadomie praktykują endogamię.35 Od początku na „Balcerku” handlują przedstawiciele mniejszości narodowych. Wśród sprzedawców wymienianych przez kupców i klientów (poza Polakami) znaleźli się: Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Czeczeńcy, Ormianie, Czesi, Rumuni, ale także Azjaci: Wietnamczycy, Koreańczycy, Chińczycy. Kupiec z „Balcerka” tak opisuje obecność przedstawicieli mniejszości w pierwszych latach funkcjonowania targowiska: Jak otworzyli granice, jak była pierestrojka, to ruszyli Rumuni z kurtkami skórzanymi, orzechy łuskane, takie rzeczy to były. I to było handlowane z kartonów, z łóżek polowych. Panuje powszechna zgoda co do tego, że w latach 90. było ich na „Balcerku” zdecydowanie więcej niż teraz. Jak twierdzi jeden ze sprzedających: Na chwile obecną pozostało iluś tam Ormian, którzy otrzymali obywatelstwo lub (…) otrzymali czasowy pobyt. Pozostałe nacje wyniosły się stąd. Mimo to, zarówno w świadomości kupujących, jak i sprzedających funkcjonuje wyraźny podział straganów na „polskie” i te, których właścicielami są obcokrajowcy. Twierdzą oni, że w przestrzeni targu da się wyodrębnić część, którą zajmują stoiska należące do rodzimych kupców i do cudzoziemców. Potwierdza to między innymi wypowiedź jednej z klientek „Balcerka”: Targ jest moim zdaniem podzielony na dwie części: jedną część zajmują obcokrajowcy (Azjaci), a drugą Polacy.

35 A. Giddens, op. cit., s. 271. 84


Istnieje podział straganów na te, których właścicielami są Polacy (po lewej stronie) i na te, gdzie pracują obcokrajowcy (w prawo, do końca, w głębi). Przedstawiciele mniejszości narodowych od początku handlowali na końcu targowiska. Z wypowiedzi wieloletniego sprzedawcy: (…) na początku cały plac z tyłu to oni zajmowali: Białorusini, Ukraińcy, Czeczeńcy, Ormianie. O tym, że niewiele się pod tym względem zmieniło, świadczą wypowiedzi obecnych klientów: (…) sprzęt elektroniczny jest na samym końcu u „Chińczyków”. Dużo jest Polaków, ale też Ormianie i Rosjanie, zwłaszcza jeśli chodzi o te rzeczy techniczne z tyłu targu.





Normy są to prawidła i reguły, wedle których grupa żyje. Normy wyrastają z wartości. Wiążą się z poczuciem powin­ności. Wiele norm przyswajają sobie ludzie spontanicznie w procesie wza­jemnego obcowania. Normy określają moralność, obyczaje, zwyczaje. (…) Właściwa danej kulturze konfiguracja norm i wartości bywa określana jako jej ład aksjonormatywny.36 Na „Balcerku”, tak jak w każdej innej wspólnocie, obowiązują pewne zasady, według których zobowiązani są postępować jej członkowie. Syntetyczne ujęcie słabo dopracowanych jeszcze norm, które obowiązywały na „Balcerku” na początku jego działalności, zaprezentowano w „Nowinach Gliwickich” z 1991 roku: Skąd czerpać wzorce? Z zachowania tęgiej blondyny, robiącej małpie miny tylko dlatego, że ktoś śmiał nie kupić jej okropnych bluzek z anilany? Zresztą wystarczy wejść w tłum i usłyszeć zamiast na przykład przepraszam – „k…, co się pchasz?” Istnieją jednak wszelkie przesłanki świadczące o tym, że w ciągu 20 lat, jakie minęły od czasu opublikowania tych słów, kultura handlowania na „Balcerku” uległa ważnym przeobrażeniom na korzyść. Konkurencja w postaci centrów handlowych wymogła na sprzedawcach konieczność dostosowania się do standardów obowiązujących w sklepach i obecnie trudno spotkać się na „Balcerku” z sytuacją podobną do tej opisanej powyżej.

36 B. Szacka, op. cit., s. 81–82. 89




Organizacja społeczna dowolnej zbiorowości to taki układ wzorów zachowań, instytucji, ról społecznych, środków kontroli społecznej, który zapewnia współżycie członków zbiorowości, przystosowuje ich dążenia i działania w procesie zaspokajania potrzeb i rozwiązuje problemy i konflikty wynikające w toku współżycia.37 Socjologiczne spojrzenie na „Balcerka” każe traktować go jako zbiorowość ludzi, którzy znajdują na targowisku zatrudnienie. Mimo że są to indywidualne podmioty gospodarcze, które konkurują z sobą, to jednak nie da się zaprzeczyć, że mają również pewne wspólne interesy. Łączy ich przede wszystkim miejsce oraz warunki pracy. Przy tak dużej, jak w przypadku „Balcerka”, liczbie kupców potrzebne są pewne ramy organizacyjne, które pozwolą tej zbiorowości, a zatem również targowisku, sprawnie funkcjonować. Podmiotem organizującym jest firma, która zajmuje się administrowaniem targowiska. Począwszy od 1991 roku, „Balcerek” jest prowadzony przez Przedsiębiorstwo Gospodarcze „Eurex”, które swoją działalność rozpoczęło od inwestycji w plac targowy. W 1992 roku „Nowiny Gliwickie” donosiły: Zgodnie z wcześniejszymi zobowiązaniami, firma zainwestowała tam ok. 2 miliardów zł. Wykonano całe uzbrojenie terenu, czyli doprowadzono energię elektryczną, kanalizację, wodę, założono oświetlenie, wybudowano sanitariaty, ustawiono schody od ul. Zwycięstwa. Na samym placu wybudowano 18 pawiloników handlowych, ustawiono 220 straganów i ok. 40 tzw. szczęk. („Nowiny Gliwickie”, nr 27, 02.07.1992) Według relacji osób, które sprzedają na „Balcerku” od jego założenia, firma na początku lat 90., oprócz pełnienia funkcji administracyjnych, decydowała także o towarach, jakimi handlowano, dbając o zróżnicowanie asortymentu na targowisku. Obok formalnej organizacji powstała oddolna inicjatywa około 300 handlujących, którzy utworzyli Stowarzyszenie Kupców i Obsługi Placu Targowego. Jego działalność zakładała ścisłą współpracę z firmą zarządzającą. Zadaniem stowarzyszenia miało być reprezentowanie interesów sprzedawców „Balcerka”. Jak podają „Nowiny Gliwickie”, stawiało ono sobie trzy cele: • zapewnienie handlującym stabilności w pewnej perspektywie czasowej, • podnoszenie kultury sprzedaży na placu, • negocjowanie ułatwień i udogodnień dla stale handlujących i uzyskanie uprawnień kupca38. 37 J. Szczepański, op. cit., s. 236. 38 H. Majnusz, Kontrowersyjna decyzja, „Nowiny Gliwickie”, nr 27, 2.07.1992, s. 5. 92


Ten rodzaj organizacji zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ powołanie jej do życia wynika z realnych potrzeb zainteresowanych osób, które same uznały zasadność stworzenia struktury, która chroniłaby ich interesy.



Kultura jednej i tej samej zbiorowości rzadko stanowi monolit. Pewne jej treści tworzą trzon kultury albo, jak się czasem powiada, kulturę „głównego nurtu”, słowem to, co nadaje jej specyfikę i tożsamość. Obok tego istnieją pewne odmiany zwyczajów, języka, symboli, używanych obiektów itp. Powiemy wówczas o istnieniu pewnych subkultur w ramach kultury. Mogą też pojawić się grupy anarchistyczne czy nihilistyczne, dla których uznane szeroko tradycje i świętości są przedmiotem szyderstwa, potępienia lub odrzucenia. Można je wówczas określić jako kontrkulturę, oczywiście przez przeciwstawienie do kultury „głównego nurtu”.39 Specyficzną i wyróżniającą się na „Balcerku” grupę tworzą organizatorzy gry w trzy karty. Ich swoista odrębność, zaznaczająca się na tle pozostałych członków targowiskowej społeczności, wynika z faktu, że próbują zarabiać w inny sposób niż kupcy. Działają w tych samych ramach organizacyjnych, jednak odrzucają pewne ogólnie obowiązujące zasady. Są na „Balcerku” od początku i od początku ich obecność budzi kontrowersje. Bardzo trafnie opisuje to autorka artykułu zawartego w „Nowinach Gliwickich” z 1991 roku: Jak (…) nazwać ludzi dających się wciągnąć w superoszustwo – grę w trzy karty? Niby wiadomo, jak to jest, że złodzieje, że kradzieże – a jednak… Złudna nadzieja wygrania dużych pieniędzy odbiera rozum, którego nie brakuje oszustom. („Nowiny Gliwickie”, nr 28, 11.07.1991)

39 P. Sztompka, op. cit., s. 175–176. 95




W socjologii przez ruchliwość społeczną rozumie się zmianę miejsca jed­nostek, także grup (rozumianych jako zbiorcze kategorie społeczne) w systemie społecznego zróżnicowania rozpatrywanego najczęściej jako hierarchiczny układ pozycji bądź warstw. Zmiana miejsca przez grupę polega zawsze na przesunięciu się jej w górę lub w dół układu hierarchicznego. Prowadzi to w sposób nieunik­niony do przebudowy tego układu lub nawet do zmiany charakteru całe­go społeczeństwa. W przypadku jednostek zmiana miejsca w systemie zróżnicowania społecznego nie musi oznaczać zmiany ich usytuowania w hierarchii spo­łecznej. Jednostki mogą przemieszczać się między kategoriami na przy­kład zawodowymi, które znajdują się na tym samym poziomie ich hie­rarchii. Tego rodzaju przemieszczenia to ruchliwość pozioma (horyzon­talna). Przyciąga ona znacznie mniejszą uwagę socjologów niż ruchli­wość pionowa (wertykalna) polegająca na przemieszczaniu się jednostek między poziomami hierarchii społecznej.40 Ruchliwość społeczna rozpatrywana w kontekście „Balcerka” ma wiele wymiarów. Z jednej strony, sam fakt otwarcia własnego biznesu na targowisku dla wielu był związany z jakąś życiową zmianą. Dla sporej grupy osób stoisko na „Balcerku” było pierwszą w życiu firmą, o czym świadczą poniższe fragmenty wypowiedzi: To jest mój pierwszy tego typu biznes. Wcześniej pracowałam w innym miejscu, nie na targowisku. Wciągnął mnie kolega, który zrezygnował i wyjechał do Irlandii. (…) 20 lat pracowałem, miałem wypadek, byłem na rencie chorobowej. I tak – z głupia frant – jakoś to wyszło… Nie wiem, trudno mi powiedzieć, ktoś mi coś zasugerował, coś powiedział, z kimś tam zacząłem robić coś z początku. Zaczynało się po prostu od tego, że pojechaliśmy do Przemyśla, kupiło się od nich za grosze, tu się sprzedawało czterysta, pięćsetkrotnie... to się spodobało i już. Były z tego zarobki, tak to się ruszyło później. Później w to wszedłem, otworzyłem parę sklepów, i tak to kwitnie. Patrząc na mobilność sprzedawców z innej strony, można powiedzieć, że na przestrzeni co najmniej kilkunastu czy nawet dwudziestu lat sporo się w ich życiu zmieniło. Jak twierdzi mężczyzna handlujący na „Balcerku” od początku:

40 B. Szacka, op. cit., s. 294–295. 98


W tej chwili to może na palcach dwóch rąk można policzyć tych, którzy są od początku. Natomiast pozostali się zmieniali. Losy zarówno tych, którzy pozostali na placu targowym, jak i tych, którzy z niego odeszli, są dość zróżnicowane. Jeśli chodzi o tych pierwszych, zdarzało się, że na przestrzeni lat kilkakrotnie zmieniał się asortyment towarów, jakimi handlowali. Warto przytoczyć ponownie słowa sprzedawcy cytowanego powyżej, który zwraca uwagę na to, że na początku działalności „Balcerka” wybór asortymentu, jakim się handlowało, nie zależał od samych kupców. Przekrój towarów był nie tyle ustalony przez handlujących samych, co podzielony przez firmę, która nam wynajmowała, w taki sposób, aby towar nie był zgrupowany (…). Dopiero w 1995 roku otwarłem ten biznes [który mam teraz], ponieważ na początku nie każdemu pozwolono handlować tym, czym chciał. Stoisz w określonym miejscu to akurat musisz dostosować się (…). Punkty z towarem powinny były być mieszane. Firma, która wynajmuje nam dokonała podziału towarowego do handlu na całej długości „Balcerka”. W kategoriach ruchliwości społecznej trzeba też rozpatrywać ewentualne zmiany statusu ekonomicznego sprzedawców. Wiadomo, że wśród osób, które wciąż sprzedają na „Balcerku”, są tacy, którzy posiadają więcej straganów na targowisku lub kilka punktów handlowych w mieście. Jeżeli zaś chodzi o ocenę karier osób, które odeszły z „Balcerka” i rozpoczęły inną działalność gospodarczą, głosy gliwiczan są podzielone. Są tacy, którzy uważają, że jest pewna grupa osób, które na „Balcerku” się dorobiły – dla nich korzyści z handlu w tym miejscu przełożyły się na wymierny sukces ekonomiczny: wzrost zamożności i karierę w biznesie. Świadczą o tym przywołane poniżej fragmenty wypowiedzi: Naprawdę jest parę osób, które zaczynały od kartonika, a teraz mają i parę sklepów, i w GCH-u, i... No, jest parę osób, które osiągnęły dobry sukces. Rodzicie kolegi z klasy sprowadzali właśnie takie swetry i nimi handlowali. Tacy pierwsi bogaci. Teraz mają jakąś firmę, a syn jeździ super autem (…). Ale zawsze będzie mi się kojarzył z tymi swetrami. Znajoma miała stragan, handlowała z łóżka, a teraz założyła sklep odzieżowy. 99


Inni jednak uważają, że w historii „Balcerka” nie odnotowano żadnych spektakularnych karier biznesowych. Ich zdaniem fakt, że sprzedawcy stamtąd odchodzili, ma niewielki związek z tym, że osiągnęli sukces i mogli pozwolić sobie na rozpoczęcie biznesu gdzie indziej, innymi słowy: nie ma to związku z radykalną zmianą ich statusu społecznego. Dominowali tam drobni kupcy i handlarze, raczej nie zrobili oni jakichkolwiek wielkich karier tam. Ja osobiście nie znam ludzi, którzy dorobiliby się takich pieniędzy, które pozwoliłyby im na rozkręcenie wielkiego biznesu. Kilku zmieniło miejsce z „Balcerka” na GCH, ale to jest bez znaczenia, to nie można powiedzieć, że oni się dorobili. Chcieli po prostu lepszych warunków bytowania niż na tym placu.



Socjalizacja to złożony, wielostopniowy proces uczenia się, dzięki któremu człowiek, istota biologiczna, staje się istotą społeczną, członkiem określonego społeczeństwa, reprezentantem określonej kultury. Jest to proces stawania się takim, jakim chce nas mieć nasze otoczenie społeczne.41 Proces socjalizacji obejmuje przyswajanie sobie pewnych określonych zachowań społecznych. W kontekście „Balcerka” socjalizacja może być rozpatrywana w odniesieniu do dwóch najważniejszych występujących w przestrzeni targowiska typów ról społecznych: sprzedających oraz klientów. Uczenie się ról społecznych następuje dzięki kontaktom z osobami, które są w życiu jednostki szczególnie ważne – na ogół są nimi rodzice. Zatem w przypadku targowiska kwestią szczególnie interesującą jest, czy pomiędzy pokoleniami następuje dziedzi-czenie ról społecznych (sprzedawcy i klienta). Zdarza się, że prowadzenie stoiska na „Balcerku” jest dziedziczone: stragan, który był prowadzony przez rodziców, został przejęty przez dorosłe dzieci i to one zajmują się rozwijaniem „rodzinnego interesu”. Jednak wielu sprzedających deklaruje, że ich dzieci wykonują inne zajęcia niż oni sami lub że nie zanosi się na to, by w przyszłości ich dzieci wykonywały tę samą pracę co rodzice. Co więcej, wiele spośród osób zatrudnionych na „Balcerku” nie chciałoby takiej kariery zawodowej dla swoich dzieci, ponieważ mają świadomość uciążliwości tej pracy. Dzieci niektórych co prawda prowadzą działalność handlową, jednak w bardziej komfortowych warunkach niż ich rodzice. Ilustrują to zawarte poniżej wypowiedzi sprzedawców: Moje dzieci mają swoje zawody, w których pracują, i raczej nikomu nie przekażę tego biznesu dalej. Syn chciał wejść w handel, ale akurat wtedy robił studia, tak że studiując, handlował trochę, wziął sobie domek, a potem tym rzucił. Jak skończył studia, to zaczął po konwentach jeździć, prowadzi teraz sklep internetowy. Analogicznie wygląda sytuacja z dziedziczeniem ról klientów. Sporo osób przyznaje, że jako dzieci robiły tu zakupy wraz z rodzicami. Pierwsze zakupy robiłam tam z rodzicami.

41 B. Szacka, op. cit., s. 134. 102


W przeszłości Balcerek był miejscem, do którego przychodziło się na zakupy z całymi rodzinami. Jako dziecko rodzice zabierali mnie tam, aby kupić ubrania i buty do przedszkola, szkoły. Wydawać by się mogło, że naturalne stanie się odziedziczenie, przyswojenie roli klienta targowiska. Tak się jednak nie dzieje. Być może reguły wchodzenia w tę rolę są wielu ludziom znane, niemniej ona sama nie ma już tak dużego znaczenia jak kiedyś. Kupujących na „Balcerku” na przestrzeni lat ubyło, co można interpretować właśnie w kategoriach braku przywiązania do roli klienta targowiska.





Można pojęcie tradycji rozumieć w trojaki sposób. Najszersze rozumienie utożsamia tradycję ze wszystkim, co było, z całą przeszłością danej społeczności. Węższe i bardziej użyteczne ujęcie uważa za tradycję tylko te elementy z przeszłości, które mają bezpośredni wpływ na teraźniejszość, inaczej mówiąc: przeszłość obecną w teraźniejszości. Wreszcie w najwęższym rozumieniu tradycja to tylko te elementy z przeszłości, które zostają wybrane i w szczególny sposób wyróżnione przez współcześnie żyjących ludzi.42 Wbrew przekonaniu części gliwiczan, tradycje handlowania w miejscu, w którym znajduje się obecnie „Balcerek”, są bardzo długie i sięgają okresu sprzed 1989 roku. Świadczy o tym relacja małżeństwa dziewięćdziesięciolatków z Gliwic: Przed rokiem 1990 nigdy gliwicki targ nie był zwany „Balcerkiem”. Nosił nazwę „targ nad wodą” („targ po schodkach” lub „targ przy moście”). Był nie lada atrakcją dla ludności miejskiej, jak i przyjezdnych. Codziennie rano tłok. Ludzie szli po jarzyny, owoce, ziemniaki, ale to wszystko wyglądało jak spacerek nad wodą. Woda musiała być czysta, nie tak jak dziś, i nie wiadomo, czy jeszcze w niej nie było jakiegoś życia, bo nad wodą można było zobaczyć stada mew, które kupującym przypominały Bałtyk. Ludzie przyjeżdżali i szukali często rzeczy potrzebnych w gospodarstwie, na przykład koszy wiklinowych, wiader cynkowych, grabi, wideł – tych rzeczy w sklepach nie było, dostarczali je handlarze. Takie zakupy cieszyły i można zawsze coś było utargować. Targ nad wodą w tamtych czasach był i korzyścią, i atrakcją.

42 P. Sztompka, op. cit., s. 181. 107


Rozumiemy przez upływ czasu to, że cokolwiek byśmy sami robili albo czegokolwiek byśmy zaniechali, zmiany i procesy dokonują się wokół nas nieustannie i możemy najwyżej za nimi nadążać albo pozostać w tyle. Nasza pasywność nie może nas uratować przed „upływem czasu”, bo różne sekwencje toczą się w otaczającym nas społeczeństwie niezależnie od nas i wyizolować się od nich nie możemy. Tak samo jak nie możemy powstrzymać biegu procesów biologicznych i co jakiś czas odkrywamy w nas samych ów nieubłagany „upływ czasu”. A w wymiarze społecznym, interesującym socjologa, możemy nie mieć prawa jazdy, nie znać się na komputerach i nie uczyć języków obcych, ale tak czy inaczej znajdziemy się w środku cywilizacji samochodowej, świata Internetu i globalizacji.43 Wydaje się, że „Balcerek” jest fenomenem, który w pewnym sensie opiera się upływowi czasu. Pomimo zmieniających się okoliczności, pojawiających się wciąż nowych planów zwią-zanych z zagospodarowaniem przestrzeni Gliwic, targowisko trwa. Z założenia przejściowy sposób, pozwalający na zaspokojenie konsumpcyjnych potrzeb członków społeczności lokalnej, okazuje się w praktyce niezwykle trwały. Istniejąc w stanie ciągłej niepewności, w fazie zawieszenia, opiera się zawirowaniom rzeczywistości społecznej, stanowiąc nadal istotną przestrzeń w centrum miasta. Patrząc jednak nieco uważniej, można zauważyć szereg zmian związanych z nieubłaganym upływem czasu powodującym zmiany. Konkurencja ze strony sklepów wielkopowierzchniowych okazuje się bardzo poważna – sprzedający dostrzegają stały odpływ nabywców. Dość często mówią, że targowisko funkcjonuje już tylko dzięki stałym klientom, a nowe twarze w gronie kupujących pojawiają się niezwykle rzadko. Rosnące wymagania związane z komfortem zakupów i oczekiwania związane z asortymentem powodują, że czas biegnący dziś niezwykle szybko wydaje się doganiać „balcerkową” rzeczywistość. Ona zaś coraz słabiej komponuje się z otaczającymi ją realiami współczesnego świata.

43 Ibidem, s. 349. 108






Zorganizowany system stosunków, instytucji, środków kontroli społecznej skupiający jednostki, grupy i inne elementy składowe zbiorowości w całość zdolną do trwania i rozwoju. Każda zbiorowość jeżeli ma trwać, istnieć i rozwijać się, musi posiadać więź powodującą jej wewnętrzną spójność, zapewniającą zaspokojenie potrzeb indywidualnych i zbiorowych, lojalność członków wobec całości i przeciwstawienie się innym zbiorowościom lub współpracę z nimi. Słowem, każda zbiorowość musi być wewnętrznie zorganizowana i uporządkowana.44 Społeczność sprzedawców na „Balcerku” z pewnością można nazwać grupą społeczną. Tworzą ją osoby, które spotykają się sześć razy w tygodniu i przebywają z sobą cały dzień. W wielu przypadkach czas spędzony w pracy jest dłuższy niż ten, który poświęca się rodzinie. Kupców łączy pewna więź, która ma wymiar formalny, wyrażający się m.in. poprzez instytucje, którym podlegają jako osoby użytkujące plac handlowy, jak również wymiar, który nie musi być uchwytny na pierwszy rzut oka. Chodzi tu o poczucie bycia wspólnotą, przywiązanie, pewne emocje i uczucia, które mogą w grupie występować. Rozmowy ze sprzedawcami każą przypuszczać, że nie istnieje wśród nich ogólny rodzaj zażyłości, który można byłoby nazwać przyjaźnią. Są raczej znajomości – jeśli bywają one bliższe, to dotyczą pojedynczych osób, a nie grupy jako całości. Wśród kupców pojawiają się opinie, które wskazują na całkowity brak bliskości, a wynikają z konkurowania o klienta i o zarobek. Na „Balcerku” nie tworzą się przyjaźnie, wręcz odwrotnie. Każdy na każdego patrzy, ile kto sprzedał. Obok opinii podobnych do cytowanej pojawiają się jednak i takie, które pozwalają twierdzić, że więź występująca pomiędzy kupcami opiera się na pozytywnych emocjach. Czasem jest jakaś rywalizacja w branży. Są i ludzie zazdrośni. Ja się cieszę, jak ludziom idzie, bo jak Ty sprzedałeś, to klient przechodząc i do mnie wejdzie. A jak Ty masz tandetę, to tych klientów będzie mniej. Ale są ludzie i zawistni, tak jak wszędzie. Może o przyjaźniach raczej tutaj nie mówmy. Są znajomości w miarę jako takie, koleżeństwo na stopie takiej: od czasu do czasu spotkamy się przy piwku czy przy drinku.

44 J. Szczepański, op. cit., s. 239. 113






Jeżeli w pewnym systemie czy układzie społecznym powstają nowe elementy składowe lub zanikają elementy dotychczas występujące, lub jeżeli powstają nowe stosunki między tymi elementami czy zanikają stosunki dotychczas istniejące – wtedy mówimy, że system ten ulega „zmianie”. Jeżeli zmiany zachodzące w danym systemie prowadzą do zróżnicowania i wzbogacenia jego elementów składowych i (lub) zachodzących między nimi stosunków – wtedy mówimy, że system ten się „rozwija”. Jeżeli zmiany zachodzące w pewnym systemie prowadzą do zaniku i zubożenia jego składu elementów i (lub) zachodzących między nimi stosunków – wtedy mówimy, że system ulega „regresji”. Jeżeli rozwój zachodzący w jakimś systemie zbliża go do określonego ideału, ocenianego pozytywnie, wtedy mówimy, że rozwój ten jest „postępem”. Postępem jest więc rozwój połączony z doskonaleniem systemu, według określonych kryteriów. Stwierdzenie rozwoju jest opisem, stwierdzenie postępu wymaga oceny.45 Każdą zmianę charakteryzuje zanik istniejących elementów, ale także powstawanie nowych, dotąd nieznanych. Istotnym pytaniem, które zadać należy na koniec „balcerkowo”-socjologicznych rozważań, jest pytanie o to, jaka przyszłość czeka to targowisko? Czy w rezultacie dokonujących się zmian społecznych „Balcerek” stanie się miejscem zbędnym, czy może po prostu przekształci się i będzie trwał w zmodyfikowanej postaci? Kwestia ta jest o tyle istotna, że „Balcerek” od kilkunastu lat jest w stanie likwidacji i – zdaniem niektórych – właśnie teraz stan ten dobiega końca. Opinie gliwiczan na temat pożądanej przyszłości „Balcerka” są podzielone. Jedni chcą, by targowisko zniknęło całkowicie z krajobrazu miasta, uważają, że plac nie jest ozdobą miasta. Potwierdza to wypowiedź jednego z gliwiczan: Mają rozkładać targowisko. I dobrze, bo źle wygląda i straszy w centrum miasta. Ludzie idą z dworca i widzą ze Zwycięstwa te paskudne dachy. Po co komu taka wizytówka miasta? Inni są zdania, że planowane przeniesienie targowiska wyjdzie mu na dobre: „Balcerek” jeszcze w tym roku ma zostać przeniesiony do nowoczesnego pawilonu przy ulicy Traugutta, przekształci się w jeszcze jedno centrum handlowe. Uważam, że to dobrze, iż zostanie „ucywilizowany”. Coraz mniej osób ma ochotę kupować odzież czy obuwie pod „gołym niebem”. Targowisko bardziej kojarzy mi się ze sprzedażą warzyw i owoców. 45 Ibidem, s. 505. 118


Są też tacy, którzy ze zmianą lokalizacji „Balcerka” łączą jego koniec i mówią o negatywnych konsekwencjach przeprowadzki: Dla nas przeniesienie „Balcerka” oznacza jego koniec. Położenie w centrum miasta jest warunkiem jego przetrwania. Stracą mieszkańcy na jego likwidacji i przybędzie bezrobotnych – fakt jest faktem. Dołączają do ich opinii głosy osób, dla których „bez «Balcerka» nie ma życia”.


Stowarzyszenie Gliwicki Dom Fotografii dziękuje za współpracę przy realizacji projektu: Agacie Zygmunt, Andrzejowi Górnemu, Grzegorzowi Liborowi, Tomaszowi Krasickiemu, Danucie Kulikowskiej, Joannie Jenczewskiej-Pajce. Jesteśmy wdzięczni sprzedawcom i klientom targowiska za podzielenie się „balcerkowymi” historiami. Szczególne podziękowania kierujemy do właścicieli Baru za udostępnienie pamiątkowych fotografii.



– Czy można się u Pani targować? – Oczywiście. – A, tak mniej więcej, o ile? – A to zależy od uroku osobistego.






Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.