Stan rezonansu 1979-2009 Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego

Page 13

własnych ekspozycji? Jak zdefiniować tę obecność? To doświadczenie prowadzi nas ku ciągłym przeobrażeniom, ku ewolucji – jak zmiany w przyrodzie wywoływane porami roku. Każda jest inna, ale wszystkie razem stanowią całość powtarzającego się cyklu. Po tylu latach wypada postawić pytanie: czym dla nas stała się Galeria Autorska? Neutralnym terytorium, salonem wielu różnych twórców, obszarem własnych prezentacji. Może forum spotkań. Miejscem stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Archiwum pamięci. Spichlerzem wartości. Enklawą oddalenia. Przestrzenią skupienia. Wydawnictwem dla ważnych treści. Z pewnością w każdym z tych określeń zawarta jest istotna forma naszego działania, ale tym, co ożywia ten organizm, jego życiodajnym tchnieniem, prawdziwą duszą, są ludzie – nasi przyjaciele, społeczność osób, którą łączy twórcza przestrzeń. Odbywające się w Galerii wystawy, spektakle, pokazy, wykłady, prezentacje różnych dziedzin sztuki otwierają uczestników na siebie wzajemnie. Malarstwo, grafika, rzeźba, fotografia, teatr, poezja, proza, filozofia, historia, muzyka i rozmaite inne formy twórczego istnienia, wszystko to stapia się w całość, staje się spoiwem obecności, dobroczynną energią. Formuła bezpośredniego spotkania artystów i gości, mówiących i słuchających, autorów prezentacji i widzów, milczących czy pytających, wszystkich zainteresowanych, określa charakter galeryjnej wspólnoty. Uczestnicy spotkań współtworzą atmosferę stając się również artystami, poetami – podróżnikami wrażliwości. To łączy. Zatarte granice – kto kim jest i kto kim się staje – pozwalają stworzyć faktyczną więź bycia razem. Wyjście naprzeciw nieznanemu, otwarcie na innych staje się dla nas aktem twórczym. Obecność Galerii Autorskiej postrzegam jako utrzymujący się od kilkudziesięciu lat stan rezonansu. Stan podniosłości – święta, w którym bywam gospodarzem i gościem. Podążając za uniesieniami zdarzeń, które są moją codziennością, nie umiem przestać się dziwić. Przez tyle lat jestem współobywatelem tej środowiskowej enklawy, a wciąż coś odkrywam, co mnie zdumiewa, fascynuje i wzbogaca. Dzięki życiu „galernika” często przemieszczam się w obszary różnych światów, wychylam się w nowe przestrzenie nie tylko związane z własną twórczością. Towarzyszy temu zadziwienie, które twórczo pobudza: nadaje powszedniości inny wymiar, pozwala widzieć dalej, przenikliwiej i głębiej. Tyle wydarzeń wniknęło we mnie, iż nie sposób tego ogarnąć i opisać. Czuję się wciąż obdarowany niezwykłymi ludźmi i ożywiony wieloma spotkaniami. Działając na obrzeżu tego, co zwykliśmy nazywać centrum kultury, mam świadomość błogosławionego oddalenia. A jednocześnie ufam, iż nasza Galeria Autorska – ta ledwo widoczna wyspa spotkań będąca przystanią wielu podróżnych – istnieje na jakiejś ważnej mapie służącej wyobraźni. Gdzie można odnaleźć zarys śladu tej obecności? W Czarodziejskiej górze Tomasza Manna. Mimo osadzenia powieści w konkretnych realiach, czas i miejsce akcji są jakby poza naszym światem, poza naszym zasięgiem, konstytuują inną przestrzeń. Pensjonariusze sanatorium doświadczają szczególnej obecności spotykając się na granicy różnych światów i ideologii. Podobnie Galeria Autorska stała się naszą – Czarodziejską – wielowątkową przestrzenią wolności. Jacek Soliński

9


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.