Gazeta ABC - 17 lipca 2009

Page 24

ŻUŻEL

Przeszli do historii

Aż pięć godzin trwał przełożony z soboty na niedzielę finał Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie. Kibice nie żałowali jednak czasu spędzonego na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Zawody miały bowiem niesamowitą dramaturgię i co najważniejsze zakończyły się sukcesem Polaków. Tym samym nasi zawodnicy przeszli do historii światowego żużla, zdobywając jako pierwsi na własność trofeum Ove Fundina. Po kostki w błocie O tym, że w sobotę ma nastąpić załamanie pogody wiadomo było już kilka dni przed zawodami. Organizatorzy pocieszali się jednak informacjami od meteorologów, które mówiły, że niekorzystny front burzowy opóźni się. Miał przyjść dopiero w nocy. Niestety, pojawił się wcześniej, niemal tuż przed samym

niczego przesądzić – twierdził Piotr Protasiewicz. – Nie ma co kryć, że interesuje nas mistrzowski tytuł. Ale żeby go zdobyć to muszą zagrać wszystkie detale. Nie może być ani jednej, choćby najmniejszej pomyłki – mówił Jarek Hampel. – Trzymajcie za nas kciuki, żeby dopisało nam szczęście. Ono jest nam bardzo potrzebne. Czasami przy

▲Nie zabrakło zaciętej ostrej walki. Losy drużyn ważyły się do samego końca.

turniejem. Około godziny 18 zaczęło lać i finałowa rozgrywka stanęła pod wielkim znakiem zapytania. – Tor był twardy i przygotowany na opady deszczu, ale nie aż taką ilość wody – przyznał Marek Cieślak, menedżer reprezentacji Polski. Jury FIM najpierw przełożyło rozpoczęcie zawodów na 20, a po kilkudziesięciu minutach podjęto decyzję o przełożeniu imprezy na nadzielę na godzinę 11.

Z weselnikami Przesunięcie zawodów o jeden dzień mocno pokrzyżowało szyki wszystkim: organizatorom, kibicom, a także zawodnikom. Niewiele brakowało, by niektórzy z członków naszej reprezentacyjnej ekipy musieli przenocować w swoich busach. Ostatecznie nadprogramowy nocleg spędzili w Rawiczu, razem z bawiącymi się tam gośćmi weselnymi. – Dobrze, że w ogóle mieliśmy się gdzie podziać – ujawnił w telewizyjnym wywiadzie Marek Cieślak. – Nie ma co jednak narzekać. Będziemy walczyć i nic nie zmieniło się w naszym podejściu do finału. Chcemy go wygrać. Chłopcy poradzą sobie na każdym torze. Słowa szkoleniowca kadry zdawali się potwierdzać jego podopieczni, choć wypowiadali się już nieco ostrożniej niż w piątek i sobotę. – Wszystkim nam marzy się złoto, ale to są zawody żużlowe. Nie można

wyrównanych zawodach łut szczęścia decyduje o sukcesie – apelował Krzysztof Kasprzak, dla którego miał to być szczególny finał. W sobotę obchodził bowiem swoje urodziny.

Bez zmian Fani „czarnego sportu” zastanawiali się, czy przed leszczyńskim finałem dojdzie do zmian w składzie reprezentacji Polski. Ich wątpliwości rozwiał jednak menedżer naszej narodowej drużyny. – Po tak udanym dla nas półfinale nie miałbym serca odsuwając kogokolwiek od drużyny – wyznał Marek Cieślak. Do decydującej rozgrywki przystąpili zatem: Krzysztof Kasprzak, Piotr Protasiewicz, Jarosław Hampel, Tomasz Gollob i Adrian Miedziński. W rezerwie, podobnie jak w Peterborough, pozostał Rune Holta. – Trener wie, co jest najlepsze dla drużyny. Tak postanowił i ja szanuję jego decyzję – mówił Norweg z polskim paszportem.

Szybcy maładcy Pierwsza seria niedzielnych startów zakończyła się dość niespodziewanym prowadzeniem Szwedów, którzy mieli na koncie 10 punktów. Drugie miejsce ex aequo zajmowały ekipy Australii i Polski – po 8, a zaledwie 4 „oczka” mieli w dorobku

Rosjanie. Wydawało się, że ci ostatni będą tylko dostarczycielami punktów. Tak było do 10. biegu, kiedy to Oleg Wołochow, sięgnął po jokera. Z tej roli znakomicie wywiązał się Emil Sajfutdinow. Jego koledzy z drużyny złapali wiatr w żagle i szybko dogonili Szwedów i Polaków. Z przodu byli natomiast Australijczycy, którzy po szesnastu gonitwach już o 5 punktów wyprzedzali żużlowców zza naszej wschodniej granicy, a o 6 Skandynawów i biało-czerwonych. Nic dziwnego, że z jokera skorzystali reprezentanci Trzech Koron. Z powodzeniem, gdyż swój wyścig wygrał Andreas Jonsson.

fantastycznie pojechał Hampel, a dopiero czwarty był Troy Batchelor. Tym samym nasi żużlowcy zrównali się w klasyfikacji z Australijczykami i o wszystkim miał decydować ostatni wyścig. Słabo spisujący się do tej pory Gollob (na pożyczonym od Kasprzaka motocyklu) wygrał start i mimo szalonej pogoni Leigha Adamsa dowiózł zwycięstwo do mety. W tym momencie 18 tysięcy

▲Polacy mogli liczyć na żywiołowy doping swoich kibiców.

nasze towarzystwo. Bardzo dziękuję Markowi Cieślakowi, bo on cały czas w nas wierzył i motywował do zwycięstwa. On jest naprawdę cudownym facetem.

Wariackie zawody

Menedżer polskiego teamu nie krył zadowolenia z osiągniętego sukcesu. – To były najbardziej zwariowane zawody w moim życiu – mówił Marek Cieślak. – To co się stało, ten szalony finisz i mobilizacja drużyny, przejdą Zawiedzeni Szwedzi na pewno do historii polskiego żużla. Cieszę się, że mogłem – Po tym biegu byliśmy pełni w tym uczestniczyć. Nie było łanadziei i wydawało się, że idzietwo i ciężkich chwili nie brakomy w dobrym kierunku. Niestety, wało. Prawdziwego mężczyznę szyki pokrzyżował nam deszcz. poznaję się jednak po tym jak Po długiej przerwie nie potrafikończy, a nie jak zaczyna. liśmy już dopasować motocykli Znacznie mniej powodów do – przyznał Andreas Jonsson. satysfakcji mieli po zawodach Kosmetyka toru po ulewie Australijczycy. trwała ponad godzinę. Dopiero – Jesteśmy załamani i wściewtedy udało się rozegrać dwukli. Złoto było bowiem bardzo dziesty pojedynek dnia. blisko i wydawało się, że już Gdy w 22. biegu zwyciężył je mamy. Niestety, zdobyli je Crump tylko nieliczni wierzyli Polacy. Gratuluję im tego, bo w pokonanie Australijczków. zasłużyli na zwycięstwo – wy„Kangury” prowadziły z 40 znał Leigh Adams. punktami na koncie. Polacy tra– Spróbujemy w następnym cili do nich 6 „oczek”, a Szwedzi roku – dodał Craig Boyce, mei Rosjanie po 8. Wtedy Marek nedżer Australii. Cieślak wprowadził jokera, ▲Od zera do bohatera – Tomasz Gollob dopiero Nieco zawiedzeni, choć wpuszczając w miejsce zawo- po ostatnim biegu miał powody do radości. w sumie szczęśliwi, byli natodzącego Protasiewicza Hampela. miast Szwedzi. kibiców oszalało ze szczęścia. Jarek pojechał dobrze, ale dał się – Na razie jest lekki zawód, ale – To był dla nas bardzo ciężki dzień jak wrócimy do domu i ochłoniemy, wyprzedzić na dystansie Antonio Lin– przyznał uradowany Tomasz Goldbaeckowi. Biało-czerwoni zmniejto pewnie powiemy sobie, że to dobry lob. – Nikt nie chciał przegrać, stąd szyli jednak stratę do podopiecznych dla nas wynik. W końcu dość szczęśtak zacięta walka do końca. Początek Craiga Boyca do 3 punktów. liwie awansowaliśmy do finału, a to zawodów nie był dla mnie udany. był naprawdę bardzo wyczerpujący Rozgrzeszony Gollob Wiedziałem jednak, że w ostatnim weekend – ocenił Andreas Jonsson. biegu nie mogę zawieść kibiców. Tym DARIUSZ CEGIELSKI Kluczowe znaczenie dla losów udanym startem rozgrzeszyłem całe Fot: A. Przewoźny finału miał bieg 19., w którym znów

Wyniki finału DPŚ: 1. Polska - 44 (Kasprzak 10, Protasiewicz 3, Hampel 18, Gollob 6, Miedziński 7) 2. Australia - 43 (Watt 5, Batchelor 4, Adams 12, Holder 10, Crump 12) 3. Szwecja - 36 (Davidsson 4, Lindgren 9, Lindbaeck 7, Jonsson 11, Ruud 5) 4. Rosja - 35 (Gafurow 7, Sajfutdinow 18, Poważny 1, Gizatulin 0, Laguta 9)

▲Deszcz towarzyszył zawodnikom podczas zawodów. Najwięcej problemu sprawiał pracownikom obsługi toru.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.